Idźcie na Strawińskiego!
Żywot rozpustnika, czyli The Rake’s Progress, jest jednym z moich ulubionych dzieł Wielkiego Igora. Ukoronowaniem okresu neoklasycznego (1948), w którym pobrzmiewa duch Mozarta, ale jednocześnie to coś niedefiniowalnego, co sprawia, że Strawiński jest Strawińskim. Premiera w Warszawskiej Operze Kameralnej, bodaj pierwsza w Polsce po wielu latach, miała miejsce dwa lata temu i wtedy nie mogłam niestety być, z tym większą przyjemnością nadrobiłam więc tę zaległość. A jest jeszcze tylko parę przedstawień! Jeśli więc ktoś tylko może, zalecam wybranie się tam. Tym bardziej, że rolę głównej heroiny, Anne Trulove, we wszystkich spektaklach wykonuje rewelacyjna Anna Mikołajczyk (jej zmienniczka zachorowała; zaniemógł też Jarosław Bręk, więc w roli taty Trulove występuje tylko Dariusz Górski). Resztę dzisiejszej obsady także bardzo polecam, zwłaszcza Aleksandra Kunacha w roli tytułowego rozpustnika oraz demonicznego, a zarazem jowialnego Tomasza Raka w roli Nicka Shadow, czyli diabła.
Realizacja Marka Weissa jest zgrabna i przekonująca; ładnie został rozegrany motyw domu Trulove’ów: zaaranżowany na proscenium z prawej strony salonik w wiejskim domu angielskim z obrazami koni i psów, wiszącymi nad klawesynem; dzięki temu klawesynistka (Monika Raczyńska) mogła zagrać rolę pani Trulove. Front sceny zasłonięty jest kurtyną z ogromną fotografią idącej w świat drogi okolonej drzewami; od początku Tom tęsknie na nią spogląda, chcąc uciec od przesłodzonego ciepełka domu, gdzie wszyscy się kochają. On chciałby rozwinąć skrzydła. Nick Shadow przychodzi więc jak wybawienie.
Pomysł, aby był on producentem telewizyjnym (od razu wchodzi z kamerzystą), nie jest nowy, choć tutaj ta scena jest bardziej efektowna. Cały czas, aż do aktu finałowego, gdy Tom zostaje z Nickiem sam i gra z nim w karty o własną duszę (ta scena, z samym klawesynem, mówi językiem, którym pół wieku później przemówi Szymański czy Mykietyn), otaczają go kamery jak w reality show (projekcję telewizyjną podgląda Anne, która wyruszyła w ślad za ukochanym). W finale już kamery nie działają – gra się skończyła. Ale najpierw jest: wizyta w półświatku (tu: nieco celebryckim), poranek w garsonierze, zafascynowanie Babą-Turkiem, którą Nick pokazuje Tomowi w laptopie, a jakże. Baba-Turek, inaczej niż w oryginale, jest przystojną i szczupłą kobietą (najpierw w peruce a la Madonna, potem już bez), tyle że z brodą – i trudno inaczej, skoro Dorota Lachowicz jest przystojna sama w sobie. Dalsze kuszenia Toma odbywają się również przy pomocy laptopa. Dopiero scena na cmentarzu, z otwartą trumną, do której ktoś w końcu musi wejść, wraca do oryginału. Wchodzi do niej ostatecznie Nick, ale przeklinając Toma, który ulega obłędowi i trafia do domu wariatów, gdzie na koniec znajduje go Anne i śpiewa mu taką kołysankę, że łzy stają w oczach.
Wielkie to dzieło.
A tutaj znalazłam recenzję z premiery sprzed dwóch lat. Wszystko się zgadza, łącznie niestety z nierównościami rytmicznymi Doroty Lachowicz… Trudna to do śpiewania muzyka.
Komentarze
Miałam nabyć bilety na Strawińskiego i Polieukta, ale też zaniemogłam.
Dziwną jakąś politykę zniżek stosuje WOK, zamiast określić dolną datę graniczną dla określonej wysokości zniżki, to ustala np:
Zygmunt Krauze „Polieukt”,
przedstawienia 5, 7, 9 marca 2012:
30% rabatu w dniach 6-12.2.2012
20% rabatu w dniach 13-19.2.2012
10% rabatu w dniach 20-26.2.2012
Czyli muszę czekać do 6 lutego, żeby skorzystać ze zniżki, przecież to bez sensu.
Jak spojrzałam na fragment w Tubie, to uświadomiłam sobie dotkliwie, jaki niepokój zawsze tkwi we mnie, kiedy wykonawcy tak krążą na maleńkiej scenie nad brzegami przepaści. Jakoś nie mogę się go pozbyć.
Ciekawa byłam, jak Kierownictwo to odebrało.
Bardzo lubię ten malutki teatr, chociaż czasam i myślę, że zdałby się ciut, ciut większy.
OT: Oprocz recitalu w Krakowie 28 lutego, Kola zagra takze w Bydgoszczy 2 marca III koncert Rachmaninowa.
Michail Woskresensky zagra w Sanoku w przyszly poniedzialek recital sonat Beethovena w ramach forum Bieszczady Bez Granic
http://interpiano.pl/miedzynarodowe_forum_pianistyczne-849.htm?item_id=34
Pobutka.
Ale oni złośliwie przestają grać Strawińskiego po 27 stycznia 😥 A ja będę po tym dniu…
Swoją drogą strona internetowa koszmarna, dobrze, że człek ze mnie spokojny, to powiedziałem tylko kilka jędrnych wyrazów. Dowiedzieć się co kiedy grają to jest doprawdy Wysoka Sztuka, zgoła nie kameralna.
No, strona rzeczywiście jakaś nie tego.
W każdym razie najczęściej dzieje się tak, że ludzie kupują wejściówki przed spektaklem, w pewnym momencie są wpuszczani i siadają, gdzie popadnie. Tak było wczoraj, i tak było jeszcze kilka wolnych miejsc, widać hyr się jeszcze nie rozszedł. Jak jest kłopot z miejscami, wejściówkowicze biorą z szatni specjalne poduszki-podpupniczki i siadają na schodach 🙂 Ale miejsca w sumie tam pratycznie mało po obu stronach. No, bombonierka i tyle.
OT: znowu mnie wkurzył nasz ulubiony pan minister, który po raz kolejny wmawia, że nie było tak, jak było …
Pozwolę sobie bronić strony WOK – trzy kliki i jest się na miejscu repertuar/festiwal/opera.
A minister jest jak deszcz… I przejdą deszcze…
Nadmiar deszczu powoduje powódź.
Pan Minister sprawdził się podczas powodzi.
Ale jeszcze wtedy nie był panem ministrem 😉
Leszek Możdżer zagra improwizacje jazzowe nt. Mozarta (i innych) 31 stycznia w ramach Mozartwoche w Salzburgu.
Oczywiście 31 stycznia 2013 roku.
A Krystian Zimerman z Hagen Quartet zagra Kwintet fortepianowy op. 89 Kapustina
i Kwintet fortepianowy Es-Dur op. 44 Schumanna. Do tego wraca z koncertem Lutosławskiego oraz recitalem utworów Debussy`ego. Wsio w tym roku.
Czy ktoś może był na Minkowskim i LMdL-G w Berlinie – nie dałem rady. Byłem przekonany, że na któryś ze spektakli uda się pojechać – i przejechałem się na takim myśleniu. Z wielkim żalem.
Tego im, Jerzyczku, zazdroszczę, że z dużym wyprzedzeniem wiadomo ci i gdzie, że można zaplanować.
Chociaż, jak widać, plany też mogą brać w łeb.
Jeżeli Ci to coś pomoże, to jest mi przykro, że nie mogłeś zrealizować planów.
Kapustin 😯 O to Zimermana nie podejrzewałam. Ciekawostka przyrodnicza w istocie.
Do Berlina nie pojechałam i nie jadę. Dopiero wpadę tam w drugiej połowie lutego i w marcu.
@Tadeusz 9:46
Tadeuszu,na pociechę przypominam,że jutro -25.01. jest okazja obejrzeć „Matkę czarnoskrzydłych snów” w Operze,a od dziś do 26.01.włącznie – „Osąd” na scenie Na Świebodzkim,jeśli jeszcze nie byłeś.A jeśli byłeś,to pewnie wiesz,że warto jeszcze raz 🙂
Poruszający spektakl ( a właściwie trzy w jednym ),z dobrą muzyką.
http://www.youtube.com/watch?v=7RHyR7Pe8Wk
A z powodu spektakli w WOK liczę,że dożyję spełnienia obietnic wyborczych, że do Warszawy będzie się jechało 2,5 godziny 😉
Znowu dwa dni bez czasu na zajrzenie. Rozmowę z Ministrem Kwiatkowskim słyszałem po drodze do pracy. Dla mnie mówił dość rozsądnie.
Cieszy, że się cos dzieje w WOK.
Stanisławie, PK mówiła o naszym ulubionym. Kwiatkowski mówił rozsądnie i na okrągło, można wytrzymać, natomiast cytowany nasz ulubiony jak zwykle. Oględnie mówiąc, ścigał się ostatnio na debilizmy z Grasiem i Sikorskim. Urban w tym wyścigu by nie miał szans na dobre miejsce. 😎
Tzn. konkretnie chodziło mi o to, że nasz ulubiony zaprzeczył, że negocjacje nie były jawne. 😈
Ten człowiek w życiu słowa prawdy nie powiedział
Ew_ko
Dziękuję. Ale na Kulenty nie ma biletów 😯 A na Ogród Marty Duchnowskiego to można było przebierać w miejscach…. (jakoś mnie nie zachwyciło…). A ja za stary jestem na wejściówki. Pani mi uprzejmie chciała sprzedać bilety promocyjne na Borysa… może stąd brak biletów. Jutro będę wracał Świdnicką, zahaczę i jeszcze spytam. Osądu nie znam, może pójdę.
Co do Ulubionego Ministra w powodzi, to takie czasem są głosy, że on najlepszy miał PR tam… na wszystko umiał coś powiedzieć, niezależnie od wiedzy 👿
28 lutego o 19.05 w niemieckim radio BR-Klassik ubiegłoroczne nagranie “L’Oracolo in Messenia” Fabio Biondiego z krakowskiej filharmonii. Miło będzie sobie powspominać. Przy okazji odkryłem bardzo ciekawe radio, dzięki stronie Opera rara. 🙂
Lista strumieni w najlepszej dostępnej jakości – 128kbps:
http://streams.br-online.de/br-klassik_2.m3u
Podobno prywatnie KZ świetnie improwizuje – w duchu dżezowym wprost. Skoro tak, to ten Kapustin nawet tak bardzo nie dziwi. Samo zestawienie Schumanna i Kapustina w sumie nie jest aż tak szokujące. Można by pokusić się nawet o poszukanie jakichś paraleli i uzasadnień dla takiego właśnie programu.
Siódemeczko – oj dzięki za dobre słowo. Mam ostatnio wrażenie, że ta moja wolność i swoboda stała się jakaś taka wirtualna, z gatunku wishful thinking. No właśnie: koniec przerwy i ciąg dalszy zanurzenia.Kiedy ja się wyrobię z tym wszystkim? Żegnam na dłużej.
Oj, szkoda. Ale przyjdzie kryzys, zleceń będzie mniej – czego zresztą nie życzę, tylko po prostu przepowiadam 😛
A ja właśnie niespodziewanie wróciłam z Multikina, z Carmen z La Scali pod Barenboimem (spektakl z 7.12.2009). Bohaterka – Anita Rachvelishvili, może zbyt pulchna, ale z masą wdzięku i świetnym głosem; Don Jose – Kaufmann (to jego jedna z koronnych ról, w której zresztą chyba niemało czerpie z Dominga), Escamillo – Schrott (nieźle, acz nie wstrząsająco), ogólnie bardzo przyzwoicie. Realizacja tradycyjna dosyć (tam raczej udziwnień nie lubią). Śmiesznie, bo u nas wszystko poleciało jednym ciągiem bez przerw, a siostrzenica jednocześnie była na projekcji we Wrocławiu i tam zrobili trzy przerwy 😯
Dziwne, że zrobili to na Ursynowie – dla mnie lepiej, bo mam tylko dwa przystanki, ale wielu osobom zapewne nie chciało się fatygować. Zresztą dowiedziałam się w ostatniej chwili i na ostatnią chwilę przybiegłam. A pojutrze Kaufmann na żywo, w końcu 😀
O, powtarzali tę Carmen? Ja byłam na transmisji na żywo – to już dwa lata temu? 😯 Pamiętam, że Schrott mi się wtedy bardzo podobał, a jakoś wyjątkowo mocno mi się nie podobał chór dzieci w pierwszym akcie, przy zmianie warty. Natomiast teraz najbardziej mi się nie podoba to, co wyprawia Multikino: na ich głównej operowej stronie ani słowa o tej transmisji! 👿 http://www.operawkinie.pl/ Kino na Ursynowie strasznie ode mnie daleko – nawet nie chodzi o to, że nie chcę się fatygować, ale ta odległość w połączeniu z późną porą i faktem, że do mnie metro nie dojeżdża i musiałabym pewnie na kawałek trasy brać taksówkę… kłopotliwe – ale do zrobienia. Byleby tylko informacja była… 🙁
No właśnie, bez sensu jakoś działają. Brak organizacji.
U Schrotta mi się fryzura nie podobała, jakiś taki przylizany. Wolę go z bardziej obfitą fryzurą. No, ale na głos nie miało to ujemnego wpływu 🙂
Łza się w oku kręci… The Rake Progress ogladałem 11 lat temu, w Monachium, w Staatstheater am Gaertner Platz. Pierwotnym zamiarem była oczywiście monachijska opera. Zaskoczyło mnie gdy w hotelu młodzieżowym, nie dość, że nie znali repertuaru opery, to nie wiedzieli gdzie ona jest – to było jeszcze w epoce przedgooglowej. Gdy dotarłem na miejsce , nie bez trudu, bo przechodnie na Maximilianstrasse też nie mieli pojęcia o co pytam, okazało się, że grają Cyrulika Sewilskiego. Cyrulika oglądałem 3 tygodnie wczesniej w Pradze. I wtedy dowiedziałem się o tej tej ciekawej atlernatywie. Co mnie najbardziej śmieszyło, to większość wykonawców, przede wszystkim Tom Rakewell, mieli tureckie nazwiska. Wyjątkiem była Baba Turek o zdecydowanie germańskim imieniu i nazwisku.
Zainspirowany tym wpisem, spojrzałem na plany repertuarowe Melbourne Opera. Nie do wiary – The Rake’s Progress – już w marcu! Pani Doroto, pani ma jakieś magiczne zdolności – Shadow Baba czy co?? Pozdrawiam.
PS. Jak domyslam się z intermetowej informacji – http://www.artscentremelbourne.com.au/whats-on/event.aspx?id=2713 – zamiast kamer scenograf wykorzystał pisuar. W obecnych czasach to na jedno wychodzi.
Pobutka (gdy człowiek nie przyjdzie do Strawińskiego, to Strawiński przyjdzie do człowieka…).
„Don Jose – Kaufmann (to jego jedna z koronnych ról, w której zresztą chyba niemało czerpie z Dominga)”
Niedawno w Dwójce Konstanty Andrzej Kulka mówił, że coraz trudniej jest mu słuchając nagrań odróżnić grających skrzypków.
Zastanawiam się, czy w przypadku tenorów nie mamy do czynienia z „domingizacją”, czy „pavarotyzacją” śpiewania?
Trzy przerwy we Wrocławiu? Może obroty sprzedaży popcornu zbyt małe?
Fajnego kota znalazłem 🙂
http://1.bp.blogspot.com/-g_Og5oYTjcE/TsaQRnqRFYI/AAAAAAAALbc/tUZvimQY-Kc/s1600/snowdog.jpg
Ja bym raczej powiedziała, Hoko, że to malutki kolega Bobika 😉
Pobutka piękna – uwielbiam Mię Persson, wymarzona Anne.
Bardzo mi się podoba stwierdzenie, że kamera i pisuar to dziś na jedno wychodzi 😆
Ten kot się po prostu trochę zapędził 🙄
Okazuje się, że jednak pan minister coś tam z kimś tam konsultował:
http://wiadomosci.gazeta.pl/wiadomosci/1,114884,11027142,Z_kim_rzad_konsultowal_ACTA__Z_reprezentantami_tworcow.html?lokale=warszawa
Wśród tych reprezentacji twórców nie ma nawet Związku Kompozytorów Polskich, ale to już drobiażdżek 😉
A tymczasem zaczynam się obawiać, że jacyś ONI będą mogli zamknąć mi blog bez uprzedzenia 🙁
http://wiadomosci.gazeta.pl/wiadomosci/1,114883,11025613,Wszystko__co_chcecie_wiedziec_o_ACTA___odpowiedzi.html?lokale=warszawa
Póki co, zbieram się do wyjścia. Odezwę się już z Monachium.
Hoko, to jest chyba jakiś futrzasty uczeń mistrza Yody. 😉 Dobrej drogi, Pani Kierowniczko.
@Aga 23:12
Też nic o „Carmen” nie wiedziałam,chętnie utrwaliłabym sobie wrażenia z premiery 🙁 . A zaglądałam wczoraj na tę stronę,wrr…
@PK 10:35
Jak tak dalej pójdzie,to będą mogli zamknąć nie tylko blog 🙁
To ja już może proszę o nieodwoływanie tego zapowiadanego końca świata…A póki co,dobrej drogi,Pani Kierowniczko 🙂
Carmen: http://www.youtube.com/watch?v=-tRGCNwA1G0
Ktoś to wreszcie musiał powiedzieć :
http://wiadomosci.gazeta.pl/wiadomosci/1,114884,11027563,Polska_rzadza_partacze__Prof__Letowska_w_TOK_FM.html
Pan Profesor,kocham Panią !
Też kocham Panią Profesor i myślałam, żeby wrzucić tę linkę, ale pomyślałam, że już za dużo 😉
Macham Wam z Monachium, z pobliża dworca kolejowego – nocuję blisko i sama jestem ciekawa, czy będzie głośno – nie z powodu pociągów oczywiście, bo przykryte, ale tramwajów. Ale w nocy raczej nie jeżdżą, a pensjonat jest na IV piętrze. Niestety schrzanił się tam internet, mają naprawić jutro przed południem, a ja miałam nadzieję, że spędzę wieczór z siecią i pyfkiem, które już zakupiłam 😉 Teraz w knajpach się wychytrzyli i coraz trudniej znaleźć miejsce, gdzie jest sieć za darmo, dopiero przed chwilą trafiłam na malutkie miejsce włoskie.
W każdym razie żyję, jest pięknie, pogoda dziwna – słońce i mgła, koło zera lub lekki mrozik, tak rześko w każdym razie. Czekam na jutrzejsze wrażenia.
Coś dla Hoko: właśnie przeczytałam u jednego blogera argument tłumaczący, czym się różni dawny odbiorca kultury od dzisiejszego, podłączonego do sieci. Było tam mniej więcej tak: „jeśli chcę kotów, internet da mi więcej kotów, odbiorca w starym stylu będzie czekał na program o kotach w telewizji o 17:45” 😆
Jonas Kaufmann jest niesamowity i koniec i kropka!
http://www.youtube.com/watch?v=iMwL-U4JEpk&feature=related
!!!
Kierownictwo całe i zdrowe, to grunt.
Odcięcie od sieci jest przykrym doznaniem. 😀
Obawiam się, ze mroziku będziemy mieli pod dostatkiem. Nie miałabym nic przeciwko śródziemnomorskim 12-16 Celsjuszów. Ech!
Już nie mogę doczekać się jutrzejszego wieczoru 😀
Ja może nie całkiem sprawiedliwie napisałam o tym Domingo. Jonas śpiewa całkowicie własnymi emocjami. Bardzo intensywnymi – co nie ma wpływu na jakość głosu (to wielka sztuka!).
Na Lazurowym Wybrzeżu jest zdaje się koło 10 stopni. Przekonam się w sobotę 😉 Znowu odzywają mi się szpilki w tym i owym. Ledwo wrócę stąd w piątek, w sobotę do samolotu. Ledwo wrócę w poniedziałek, we wtorek do Poznania 😆
Definitywnie trzeba sprostować to o tym Domingu! Bo to jestes podobny sposób śpiewania, podobna droga emocjonalna i głosowa (ale Jonas ma jeszcze pięknieszy głos niż Domingo – mi sembra), ale nie kalka!
Zazdroszczę tego Don Carlosa…
a może Kaufmann przyjedzie kiedy do Polski ? przed emeryturą ?
No dobra, zwijam się stąd, to już trochę nieprzyzwoite, że siedzę tu z godzinę. Czeka Andechser Doppelbock Dunkel w butelce. Co za czasy. Jeszcze rok temu nie było tego. Pięć lat temu zachwalał mi ten gatunek zeen i do dziś pamiętam, mimo że on już dawno wystraszył się merytoryzmu, podobnie jak foma zapewne… Ale i tak wypiję zdrowie i ich, i wszystkich Blogowiczów! 😀 I mojego kierownika, który mnie o to prosił 😉
To do jutra. Mam nadzieję.
Lolo, no Opera Narodowa od jakiegoś czasu negocjuje. Może się uda przed emeryturą – chyba do niej daleko 😉
Jednym słowem:
http://www.youtube.com/watch?v=Eibx0vPkL5o
„Ja może nie całkiem sprawiedliwie napisałam o tym Domingo.”
Ależ, moim zdaniem, sprawiedliwie.
Słuchając Kaufmanna na jutubku przypomniał mi się od razu film Rossiego.
Bardzo jestem ciekawy, co Pani napisze o jutrzejszym spektaklu…
Andechser Doppelbock Dunkel – ciemne!
Słodkie? 🙁
Przyjemnych snów i nieziemskich wrażeń.
macias – fantastyczny!
Zaraz go posłałam dalej.
Właśnie wróciłem ostatniego w tym sezonie Halki w TWON. Rewelacja, wszyscy wykonawcy pokazali maximum swoich możliwości a Chodowicz śpiewała jak w transie. Miało się to nijak do średnio udanej premiery. Po prostu inny poziom muzyczny, który sprawił że nie zwracało się uwagi na wątpliwe momentami rozwiązania inscenizacyjne.
Oczywiście powinno być „z ostatniej w tym sezonie Halki”
Tez nocowalismy tuz kolo dworca i jakos tramwaje przezylismy bez nocnych zmor! Szczegolnie po kilku dunklach. I to bylo w lecie, kiedy trzeba bylo trzymac otwarte okna.
Myslalem, ze P. Kierowniczka zatrzyma sie w Verdim albo w Adagiu 😉
Pobutka!
http://www.youtube.com/watch?v=y63j_npWuvE&feature=related
„Wątpliwe momentami rozwiązania sceniczne” w Halce?
Jak się założy, że cała rzecz dzieje się w chorej wyobraźni Halki i Jontka, przebywających w szpitalu psychiatrycznym (część pierwsza – kafelki), to nic nie jest wątpliwe. I kanapa na gór szczycie i Jontek skaczący po ołtarzu. A muzycznie rzeczywiście to przedstawienie dostarcza dużo przyjemności.
A po spektaklu 7 stycznia Rafał Bartmiński wyjaśniał w foyer zdegustowanym starszym melomankom, że nawet nie pozwolono mu założyć pasa góralskiego.
To by wyjaśniało, dlaczego cały spektakl śpiewa w piżamie. 😉
Nie widziałam Pani na wczorajszym koncercie w FN. Emmanuel Pahud grał pieknie i ciesze sie, ze propaguje w Polsce muzyke XVIII-wiecznego berlińskiego kregu muzycznego. Szkoda tylko, ze zagrał tylko jedna kompozycje samego Fryderyka II, i to na bis, i to tylko pierwsza część koncertu fletowego. Pozdrawiam:)))
Lolo, każdy słyszy to co chce. Jeśli chodzi o barwę głosu, to jednak Kaufmann zdecydowanie Domingo ustępuje ( przynajmniej tak twierdzą moje uszy). Zaangażowanie jest rzeczywiście podobne,z perspektywy drugiego rzędu Bayerische Staatsoper mogłam zajrzeć Kaufmannowi w oczy – i również w nich był udręczony młodzieniec, nie tylko w głosie. Facet daje z siebie absolutnie wszystko i aktorsko jest od Dominga lepszy ( Domingo już nieco oldskulowy). Bardzo jestem ciekawa opinii PK o Don Carlo. A w czerwcu-lipcu Kaufmann ma debiutować w „Trojanach”. Może będzie gdzieś jakaś transmisja z Covent Garden, jak nie – pozostaje sieć.O ile nie zablokują nam do tego czasu wszystkiego. W Salzburgu 31.03 kolejna „Carmen”, ale to może nie być wielka atrakcja, bo w głównej roli Kozena (wielbię jej głos, ale rola zdecydowanie nie dla niej).
Kaufman a Domingo to z lekka jak dyskusja o wyższości Swiąt Wielkiejnocy nad Bożym Narodzeniem 🙂
Carmen powtórzona będzie w kwietniu w Berlinie, też mam spore wątpliwości (Kozena i wersja scenicza), ale się wybieram.
Bry! 😀
Czy kierownictwo piło to nasze zdrowie? Bo nie wiem, czy czuję się już lepiej, czy jeszcze nie. 🙂
W każdym bądź razie z góry i z dołu pięknie dziękuję i polecam się na przyszłość.
Fajnie, że Kierownictwo w Berlinie, słonko świeci, dzień dłuższy, da się wytrzymać.
Koncert Fryderyka Wielkiego ponoć został odtworzony dziś w Dwójce, w całości, wykonanie w składzie jak wczoraj w FN. Niestety wypadło mi w drodze do pracy.
Bardzo udany wieczór, znakomita, świeża (choć to był ostatni koncert tournee) orkiestra, muzyka idealna na nerwy akurat skołatane.
Pani profesor Łętowska trochę owija w bawełnę. Działania rządu to nie głupota. To świadoma i konsekwentna realizacja wyznaczonego zadania. http://wiadomosci.wp.pl/title,Szwedzki-europosel-polski-rzad-klamie-w-sprawie-ACTA,wid,14198851,wiadomosc.html?ticaid=1dcec
Gazeta Polska to bardzo wiarygodne źródło, zaiste. 😉
Beato, ocena śpiewu tego czy tamtego jest tak szalenie subietywana, że nie należy przekonywać nikogo do swoich racji. Dlatego też jestem daleki od prównywania Kaufmanna i Domingo. Dlatego są oni obaj dla mnie najlepsi tylko, że Kaufmann jest teraz, Domingo był onegdaj. Żadnego z nich niestety nie słyszałem na żywo, więc moja ocena też nie jest do końca pełna 🙂
ale póki youtube działa, to polecam:
2 rzeczy (mam nadzieję ze PK puści 2 linki) – bo to jeden utwór:
http://www.youtube.com/watch?v=HN1nuRBeaNY&feature=g-like&context=G2ee5862ALTx9NngACAA
http://www.youtube.com/watch?v=Eif_v3Ytdss&feature=g-like&context=G2851c9aALTx9NngAAAA
🙂
@mt7 11:54
🙂 😉
Kilka obrazków z wczorajszej demonstracji ( podoba mi się hasło „spotkamy się przy urnach ” 🙂 )
http://www.gazetawroclawska.pl/artykul/497890,demonstracja-przeciw-acta-we-wroclawiu-relacja-i-zdjecia,id,t.html
Dziękuję za pozdrowienia i odpozdrawiam serdecznie 🙂
Zachwalałem, bo dobre, a najlepsze na miejscu w klasztorze Andechs, dokąd wierni wyznawcy Doppelbock Dunkel z kija ciągną z całego świata 😉
Merytoryzm zaiste okrutny, ale twardo czytam w nadziei, że może coś zostanie, ale nadzieja coraz marniejsza…
Ale jak będzie o Dodzie albo Tercecie Egzotycznym, to można na mnie liczyć 😆
Drogie Panie, może ta gazeta nie jest wzorcem wiarygodności, ale akurat ta informacja jest potwierdzona w źródle. Z takim szczegółem, że nie „mówił” tej gazecie, a gazeta znalazła sobie w internecie, co i ja zrobiłem. 🙂
http://christianengstrom.wordpress.com/
Jeszcze o naszym Ulubionym
http://wiadomosci.gazeta.pl/wiadomosci/1,114871,11034741,Zdrojewski_w_TOK_FM__ludzie_nie_rozumieja_prawa__Reaguja.html?lokale=gdansk
W takich chwilach jestem faszyzującym anarchistą. Albo bolszewizującym faszystą. Nazywajcie jak chcecie, rozchodzi mi się o rewolucyjną sprawiedliwość. 😈
Przepraszam bardzo, czy ktoś z Państwa mógłby mi przystępnie wyjaśnić, co oznacza termin „merytoryzm?
Wodzu Wielki, w Polsce wielu posłów, polityków, byłych premierów itp. prowadzi blogi. Z doswiadczenia wiem, ze piszą co im ślina na język przyniesie, a interes (partyjny, czy inny) wskazuje.
Jeżeli nie traktuję zawartych tam enuncjacji poważnie, dlaczego mam poważnie traktować, co ktoś wyszperał w blogu szwedzkiego posła.
Mój komentarz nie ma nic wspólnego z ACTA. po prostu mediom wierzę nawet mniej niż politykom, bo one z tych sensacji żyją.
A możecie mi moi drodzy polecić jakąś w 100% wiarygodną gazetę? Ach, chyba jest taka! Niektórzy nazywają ją “Wybiórczą” ale ja zupełnie nie wiem dlaczego 🙂
Na szczęście, kiedy mamy jeszcze wolny Internet, dzięki wyszukiwarkom możemy łatwo sprawdzić informacje przekazywane przez dziennikarzy. http://christianengstrom.wordpress.com/2012/01/25/polish-minister-telling-lies-to-get-acta-signed/
mt7,
z tych „wielu” samodzielnie prowadzi te blogi bardzo niewielu, bo w większości jest to redagowane przez partyjnych sztabowców. Ty sobie wyobrażasz, jakie byki by w tych tekstach były, gdyby to sami politycy pisali?
Klakier 12:48
Merytoryzm może być terroryzmem merytorycznym, ale może być też pożądanym trzymaniem się wątku, dla którego coś się robi.
W rozumieniu Dywanowym merytoryzm jest trzymaniem się tematów ściśle muzycznych, z wyłączeniem Dody i Tercetu Egzotycznego. 🙂
Sprostowałbym przy tym: merytoryzm nie tyle wypłasza, co ogranicza rolę niektórych komentatorów do biernej vel czytaczej. Albowiem niektórzy wiedzą, że jak akurat nie mają niczego ciekawego do powiedzenia, to lepiej milczeć. 😉
Niemniej jednak czasem i stary merytoryzm się zdrzemnie, a wtedy można wpaść na Dywan w formule nieco podkasanej i poszaleć. 😈
Mnie się wydaje, że merytoryzm jest zaletą Dywanika.
Fakt, że wcześniejsze pospolite ruszenie i harce ucichły, kładę na karb pewnego wypalenia nowości.
Widać to na wszystkich blogach.
Tu wypowiadają się ludzie przygotowani merytorycznie, znawcy i koneserzy oraz tacy, którzy chcą się czegoś dowiedzieć, zrozumieć, pogłębić, co przecież nie znaczy, że ma tu królować tylko poważka. Jest miejsce i na brykanie, i na zeen-obiusza 🙂 ulubionego.
Łajza z Bobikiem, który lepiej to ujął. 🙂
Dzięki wielkie za pojaśnienie.
Ów – ryzm istotnie kojarzy się z terroryzmem.
Zastąpię sobie to na własny użytek słowem: samodyscyplina.
Czasem jednak miło jest bryknąć lub odbryknąć. 😀
No to sobie bryknę:
Alea iACTA est!
ACTA actami, a Blechacz Blechaczem — linkuję, jakby kogoś wywiad interesował:
http://wyborcza.pl/1,75475,11016674,Blechacz_gra_Debussy_ego_z_Szymanowskim__Rozmowa_z.html
http://www.tuwroclaw.com/wiadomosci,glosowanie-internautow-na-czlowieka-roku-zakonczone-zobacz-kto-wygral-,wia5-3282-9946.html
yes,yes ,yes ! że zacytuję pewnego zapomnianego polityka 🙂 🙂
Dzięki, Paku.
Nawiasem – te koty były boskie! 🙂
ew-ko,
ten zapomniany polityk będzie do końca dni moich kojarzył mi się z pewnym naiwnym a pełnym zapału i ognia kaznodzieją, który podczas rekolekcji w moim kościele parafialnym większość czasu poświęcił na opowieści o tym mężu opatrznościowym, który codzienne rano na porannej mszy u św. Aleksandra na Placu Trzech Krzyży korzy się przed Bogiem. To słownictwo, to naiwne uwielbienie, jeszcze chwila i łkałby ze wzruszenia. Wcale nie żartuję, to jest taki egzaltowany ksiądz, może nawet i sympatyczny w tej swojej prostocie ducha.
Wtedy byłam nieźle wściekła, dziś zastanawiam się, czy ten przykład nauczył czegoś tego księdza.
@klakier 13:51
O to to właśnie. Takie bryknięcia siętudocenia 🙂
To bryknięcie też niezłe: 😆
http://www.youtube.com/watch?v=O4nkJ-tB29U
a tutaj wieczorynka:
http://www.youtube.com/watch?v=8iOzHZQLPJs
(miałam nadzieję i wierzyłam, że ktoś to w końcu wrzuci, doczekałam się, słuchajmy szybko, dopóki jeszcze można 😉
To samo ponad dwa lata temu. Orkiestra z Trondheim jest gorsza, nie umie tak szybko grać 😉
http://www.youtube.com/watch?v=tsneraStokY&feature=related
Nic się Kierownictwo nie odzywa. 🙁
I nie wiadomo, czy się odezwie.
Może już nas nie lubi? 🙁
Eee, tam, nie lubi.
Spróbowałoby! 😎
Eeee, chyba trochę lubi.
Może nie ma dostępu do sieci.
A może coś wywiaduje. 😀
PK Dorwała Kaufmanna i przekonuje, żeby przyjechał przed emeryturą 🙂
Pobutka.
Znowu miałem mało czasu i nie mogłem choćby oglądać ulubionego Dywanu. Wczoraj zajrzałem tylko do Stołu, gdzie podano art. 27 ust. 4 ACTA.
Pytanie, czy ktoś może nam Dywan zrolować bez pytania, jest moim zdaniem bardzo uzasadnione. Wszystko ma się toczyć wg prawa polskiego, które w KPK reguluje zachowanie organów w stosunku do podmiotu podejrzewanego. Ale to złudne zabezpieczenie. Nasze organy będa atakowane przez różne organy zewnętrzne, na rzecz których mogą świadczyć „pomoc prawną”. Mieliśmy przykład Alesia Białackiego, którego polskie konta bankowe ze szczegółami zostały ujawnione prokuraturze białoruskiej przez prokuraturę polską. Uważam, że choćby dodanie, że podejrzewanie musi być uzasadnione. W p[olskich przepisach karnych to jest. Aby wszcząć działania nawet ograniczone do przesłuchania czy przeszukania muszą zachodzić przesłanki wystarczające do postawienia zarzutu. Ale w sprawie Alesia prokurator nad tym się nie zastanowił, uważał, że skoro strona Białoruska wystąpiła, takie przesłanki musiały zaistnieć. Zastrzeżenie, że podejrzenie musi być uzasadnione,. w przepisie, który będzie przywołany przez organ zagraniczny występujący do naszego prokuratora o pomoc prawną, zmusi naszego urzędnika do chwili refleksji.
W sumie trochę chmur nad Ministrem Kultury. Nie wiem, czy kłamał, czy mówił prawdę. Przepisy odnośnie konsultacji w procesie legislacyjnym od pewnego czasu są mało ostre, choć bardzo rozbudowane:
http://www.mg.gov.pl/files/upload/8668/publikacja_4.pdf
Można spełnić wymogi dotyczące obowiązkowych konsultacji społecznych nikogo prawie nie pytając o zdanie poza wywieszeniem tekstu na stronie internetowej, przeprowadzeniem konsultacji międzyresortowych i udostępnienia założeń, a potem kolejnych wersji projektu „grupie fokusowej” czyli imiennie zaproszonym kilku osobom, które będą mogły się wypowiedzieć na boku.
wróciłem z sielsko-anielskiego urlopu a tu znowu iACTA
Chyba mam dość tego piekiełka – z nastepnych wakacji nie wracam
A dziś rocznica urodzin Wolfganga Amadeusza.
Z okazji rocznicy idziemy wieczorem na Jowiszową do naszej filharmonii. Ostatni WAM, jakiego pamiętam w ich wykonaniu, to była horrendalna klapa. Mam nadzieję, że dzisiaj zagrają przyzwoicie z takiej okazji.
Dzień dobry,
może to kogoś zainteresuje – TWON zaczął sprzedawać (również on line) bilety na ten koncert:
http://www.teatrwielki.pl/repertuar/koncert/kalendarium/recital_fortepianowy_anny_fedorovej_z_okazji_125_rocznicy_urodzin_artura_rubinsteina.html?year=2012&month=2&kid=896
Skoro już o TWON. Od jakiegoś czasu można też kupować/rezerwować bilety na recital Olgi Pasiecznik (koncert dopiero w czerwcu; programu brak; bilety chyba drogawe – 80 i 100 zł):
http://www.teatrwielki.pl/repertuar/koncert/kalendarium/recital_wokalny_olgi_pasiecznik.html?year=2012&month=6&kid=895
Pozdrawiam!
Drogie Frędzelki,
no jak ja mogę Was nie lubić. Tylko oczywiście dziady nie naprawiły tego internetu – liczyłam na to, że już wczoraj po południu będzie, a tu guzik. Zresztą spektakl rozpoczynał się o 18., ja musiałam odebrać bilet pół godziny wcześniej, więc czasu za dużo nie było. Brak mi w tym roku było wystaw, ale do Pinakotek tym razem nie wróciłam, w Hypo-Kunsthalle akurat zmiana (za parę dni Georgia O’Keefe – nawet ciekawa jestem trochę, jak to na żywo wygląda), a w Kunstbau, czyli baraku, który postawili zamiast mojego ulubionego Lenbachhaus, wystawa Egona Schiele z Albertyny – ja już go oglądałam kiedyś w Albertynie i innych miejscach wiedeńskich, więc mi się nie chciało. Poprzestałam więc na spacerze. A zimny wiatr był mimo słońca, więc jeśli nawet było koło zera stopni lub parę minusów, to wrażenie miało się prawie takie jak dziś w Warszawie… Za to tam dziś od rana odwilż i śnieg.
Relację ze spektaklu oczywiście sobie od razu zanotowałam, więc zaraz wrzucę.
Cieszę się, że zeen się odezwał 🙂 Piweńko ono – to do mt7 – nie jest bynajmniej słodkie, jest specyficzne. I pyszne (pod warunkiem, że porządnie schłodzone). Ale domyślam się, że w klasztorze z kija o wiele lepsze 😉
Opera Kameralna -bardzo dobra inicjatywa. Chyba jest to instytucja niezasłużenie trochę za mało propagowana. Poza tym Warszawa ma w końcu prawie 2 mln mieszkańców a instytucji muzycznych (opery /operetki jako osobnego teatru w ogóle/, orkiestry, orkiestry kameralne) znacznie mnie niż Berlin, Paryż, Wiedeń itd.
Zgadzam sie spektakl godny uwagi ale:
– w 21 wieku brak napisow w jezyku polskim nie do przyjecia! to akurat najtansza inwestycja w teatrze ( za tydzien ide na nastepny spektakl jestem juz obczytany w librettcie)
– instrumenty dete (podstawa u Strawinskiego ) marne na 3-!
– sopran zle dobrany ( z calym szacunkiem dla glosu ) zbyt ciemny za bardzo mezzo
– wprowadzenie klawesynu na scene nie trafione absolutnie odbiera groze w scenie cmentarnej (koszmarny stroj klawesynistki- mamuska przygrywa do przyspiewek )
Pozdrawiam z reszta sie zgadzam tylko dlaczego Baba the Turk do uklonow wychodzi bez brody/ brak poczucia humoru czy kompleksy?
Mariusz Golachowski
Drodzy Państwo,
Szanujemy naszych Widzów i słuchamy ich opinii – rabaty zostały poprawione.
Z serdecznymi pozdrowieniami
Warszawska Opera Kameralna
Dziękuję serdecznie w imieniu Widzów – choć mnie to akurat nie dotyczy 🙂