Napój miłosny z zagrychą
Nie ma co tu oczywiście recenzować Napoju miłosnego Donizettiego nadanego dziś w transmisji z Met. Wszystko jest oczywiste: wystawienie sympatyczne i bez ekstrawagancji, tempa nadane z włoskim temperamentem (i bardzo dobrze) przez Maurizia Beniniego, Netrebko (Adina) przy głosie, zalotna i pulchna, Kwiecień (Belcore) też przy głosie, groteskowy i nie bez cienia agresywności, Nemorino (Matthew Polenzano) z drobną blaszką w głosie, z minami jelenia na rykowisku (taka rola), ale bardzo zaangażowany i oczywiście samograjem Una furtiva lagrima wywołał istną burzę oklasków, ale nade wszystko fantastyczny Dulcamara – Ambrogio Maestri: poza pysznym głosem równie pyszna gra aktorska (coś mi się nie wydaje, że Erwin Schrott mu w tej roli dorówna). No i rozpoczął się sezon transmisji.
Tłok dziś był – nie dziwota – więc siedziałam na dostawce. To cieszy, że transmisje mają publiczność. Może też pomogły pewne ułatwienia finansowe: można było przed sezonem kupić karnet na 6 dowolnych transmisji (po 75 zł) oraz na wszystkie transmisje (660 zł, czyli po 55 złotych za każdą). Waldemar Dąbrowski, który dziś spełniał funkcję prelegenta (w tym sezonie w Teatrze Studio do każdej transmisji wprowadzenie będzie wygłaszał ktoś inny), pierwsze, co powiedział wyszedłszy na scenę, to że dusza dyrektora teatru się raduje widząc pełną salę.
I tak zazdrość bierze, kiedy widzi się (co podano we wcześniejszych napisach), że w Stanach transmisje z Met włączono do programów szkolnych. Uznano je więc za cenny element edukacji. U nas do takiego stosunku do muzyki droga daleka. A jest to rzeczywiście świetny materiał edukacyjny – podczas przerwy pokazywane są kulisy teatru, możemy zobaczyć, jak się to wszystko przyrządza, posłuchać wypowiedzi samych artystów czy pracowników teatru.
Do prowadzenia tych „okolic” spektaklu Met zatrudnia zwykle jakąś dojrzałą i przy tym wciąż wdzięczną śpiewaczkę. Taką rolę niejednokrotnie pełniła Renee Fleming, a także Deborah Voigt – dziś właśnie na nią padło. Wyglądała znakomicie, już poszła w niepamięć skandaliczna historia z jej tuszą – teraz jest szczupła i zgrabna. Ponoć (wiadomość z fejsa) miała też ostatnio trzy operacje – na biodro i na oba kolana – ale jak widać doszła do siebie. Rozmawiała na początku z samym dyrektorem, Peterem Gelbem, a przerwę zaczęła od wywiadu z duetem Netrebko-Polenzani. Wyszłam potem (w kuluarach dawali wino, ale nie udawali, że to napój miłosny), a wracając zaraz przed zakończeniem przerwy trafiłam na zabawną rozmowę: z kucharzem, który przygotowywuje jedzonko na scenę.
Jak wiadomo, II akt Napoju miłosnego rozpoczyna się ucztą weselną, a raczej przedślubną – gdy pojawia się notariusz i ma zostać podpisany akt ślubu Adiny i Belcore, Adina ucieka (przecież chciała tylko zagrać Nemorinowi na nosie). Ale najpierw jedzą, piją, lulki palą (tego ostatniego oczywiście na scenie nie robią). Kucharz spytany, czy zwykle podaje prawdziwe jedzenie, nie atrapy, odparł, że oczywiście tak. A co? Kurczaki albo makaron, tak było i tym razem (plus winogrona). W tym momencie pojawił się Mariusz Kwiecień i był to moment właściwy, bo i on włączył się do tematu. Przecież wielokrotnie zdarza mu się również jeść na scenie, najczęściej oczywiście w ostatniej scenie Don Giovanniego. Tam wręcz w libretcie pojawia się udko bażanta (o eccelente marzimino nie mówiąc). Spytany, czy miewa jakieś wymagania czy zastrzeżenia w kwestiach menu, odpowiada, że nie wybrzydza, kurczaki i pastę lubi, tego i tak się nie je dużo, a praktycznie ważne jest, by nie było to jedzenie suche.
Kto oglądał, widział też, że Mariusz Kwiecień pozdrowił specjalnie polską publiczność. Zwłaszcza tą zgromadzoną w krakowskim kinie Kijów, ale myśmy też się poczuli pozdrowieni. Szkoda tylko, że znów nie wiadomo, kiedy zaśpiewa w Polsce: Król Roger w Poznaniu (miało to być przeniesienie spektaklu z Bilbao) został odwołany.
Komentarze
Cytujac PT Gospodynie „….z minami jelenia na rykowisku (taka sola)….
No, JA to bym powiedzial – z minami dorsza na tarle 😀
cd [dorsza na tarle] bo trafila mu sie TAKA sola 😀
Jesli oni tam u tego Giovanniego daja udo kurze zamiast bazanciego, to jest to granda nieslychana i domagam sie specjalnej komisji, zeby zbadala co oni zrobili z bazantem!
Pobutka.
PK, moj stoleczny przyjaciel w ubieglym sezonie byl rozczarowany jakoscia przekazu audio w czasie transmisji Zygfryda z Met. W tym sezonie, bez notarialnego potwierdzenia dobrej jakosci dzwieku nie zawita on do Teatru Studio. Bardzo prosze, czy moze pani skomentowac jakosc przekazu dzwieku oraz wizji. Czy jest to mozliwe, ze przy pelnej sali (z dostawkami), dyrekcja moglaby zainwestowac w pozadny sprzet (piecyk i glosniki)?
Biedny Polenzani facet stara się jak może, ale kompletnie wyprany jest z charyzmy . Jego karpiopodobna (czy też solo lub dorszopodobna) mina przy śpiewaniu przypomniała mi Carrerasa, który też robił rybi pyszczek a jeszcze wspinał się na palce przy wysokich dźwiękach. Netrebko nieco poskrzypywała, Kwiecień jak zwykle uroczy. Maestri palce lizać . Olbrzymi facet i takiż talent. Widziałam PK w przerwie, ale zajęta była rozmową i nie śmiałam przeszkadzać. Pan Dąbrowski nudził straszliwie i miałam ochotę go zapytać dlaczegoż to Kwietnia nie zapraszają do TWON.
Chłe, chłe. Ale trafiła mi się pyszna (nomen omen, w końcu we wpisie było też o jedzeniu) literówka 😈 Już poprawiam.
Pan Dąbrowski powiedział mi, kiedy robiłam z nim wywiad do dodatku teatralnego do „Polityki”, że to nie jest prawda, bo proponował Kwietniowi różne rzeczy i terminy, ale mu nie pasowały. Jaka jest prawda? Pewnie leży pośrodku 😉
Preludek – jedno jest pewne: jest za głośno. W kinach też tak dają po uszach, pewnie myślą, że publiczność jest głucha. Tylko w Łodzi myślą o dźwięku (zatrudnili fachową firmę), no, ale to filharmonia. Nie wiem, jak jest w innych filharmoniach w kraju, gdzie też są transmisje (np. Olsztyn), ale zapewne też lepiej niż w kinach, gdzie człowiek po prostu cierpi.
W Teatrze Studio ogólnie coś chyba jest lepiej niż w zeszłym roku; gdyby trochę obniżyli poziom głośności, dałoby się może porównać 😉 Nie wiem np. czy ta „blaszka” Polenzano w normalnych warunkach byłaby słyszalna, czy też to po prostu taki przester 👿
No i co, jest tu „pezzo di fagiano”? 🙂
http://www.youtube.com/watch?v=bJOHoYmoTnY&feature=related
Dla jego zdrowia mam nadzieje ze jest tam chudy kurczak 🙁
http://www.youtube.com/watch?v=9mSeCsQRjgk
Jesli wierzyc wiki, ma dopiero 42 lata
Do kin chadzam z tlumikami w uszach, a raz nawet poprosilam o sciszenie, co nawet wykonano 😯 . Radze tez prosic, moze w koncu ktos zrozumie.
Fajnego kota znalazłem 🙂
https://i.chzbgr.com/completestore/12/10/10/de0VxhkvxUChi-tfL4U-AA2.jpg
To on taki młody 😯
Myślałam, że gdzieś o 10 lat starszy, i że trochę go pogrubili… Ale jeśli taki jest naprawdę, to faktycznie bardzo niezdrowo 🙁
W Napoju był uroczo charakterystyczny – tutaj zapowiedź sezonu transmisji z Met:
http://www.youtube.com/watch?v=7Pdjza56pdM&feature=related
Chyba po raz pierwszy w historii tego blogu kot od Hoko wylądował w poczekalni 😯
A kocisko nieprawdopodobne 🙂
Pamiętam, kiedyś też był taki z hitlerowskim wąsikiem 😉
W Poznaniu „Król Roger” odwołany, ale Kwiecień pojawi się tam w „Eugeniuszu Onieginie” dwa razy na początku grudnia.
Dobre i to 🙂
ogłuchłem po tym fatalnym nagłośnieniu
Diego – witam. Ja to jeszcze nieźle się urządziłam, bo usiadłam bardziej z tyłu. Najbardziej jednak współczuję tym, co siedzieli w pierwszych rzędach 🙁
Nie chwaląc się, miałem okazję delektować się tą operą i oklaskiwać jaj artystów w dniu 27.09.2012r. w Met Opera w NYC. Anna Netrebko (Adina) to gwiazda w każdym calu, co nie wymaga szczególnego komentarza. Nemorino (Matthew Polenzani – chyba korzenie włoskie) świetnie zaśpiewana aria Una furtiva lacrima i euforyczne wręcz brawa w pełni zasłużone. Dulcamara (Ambrogio Maestri) uroczy i fantastyczny baryton. Natomiast niczym szczególnym nie ujął mnie nasz Mariusz Kwiecień (Belcore), na tle pozostałych wydał mi się przeciętny – ale może to tylko moje subiektywne odczucie. To była moja pierwsza wizyta w Met Opera, ale wrażenia były tak ogromne, że zaraz po powrocie kupiłem bilet na operę Verdiego Trubadur na popołudnie w dniu 29.09.2012r. i tym razem również się nie rozczarowałem. Dlatego odtąd Met Opera stanie się stałym punktem odwiedzin w czasie nowojorskich pobytów. Pozdrawiam Melomanów!
Im się chyba zdaje, że jak opera, to musi zabijać dźwiękiem. A ten „Oniegin” to chyba wersja krakowska, utaplana. Dla Kwietnia warto wytrzymać i to , może na nieco większej scenie będzie wyglądać lepiej.
Robert – witam. Zazdroszczę wrażeń na żywo 🙂 Kwiecień ma w tym spektaklu niewdzięczną rolę frajera-pustaka przeświadczonego o swojej wielkości, może to miało wpływ na postrzeganie go na scenie. W transmisji głosowo wypadł dobrze.
Nie wiem natomiast, czy chciałoby mi się jeszcze, nawet dla Kwietnia, oglądać „wersję utaplaną” Oniegina…
Pietrek znowu w roli jadowitego korektora? No coz, tylko pruderia nie pozwala mi zrobic komentarza, w stylu podobnym do komentarza do wpisu Pani Doroty, do wpisu Roberta.
Poza tym, nie chce tez myslec co bedzie, kiedy mnie zaczna poprawiac 😉
Tu też fajny kot, ale on o tym nie wie 😉
https://picasaweb.google.com/111628522190938769684/FajnyKot#slideshow/5799191337009116898
Ciekawe czego ten – a moze ta – slucha?
I bym powiedzial „Cats”.
http://www.smokersclubcomedy.com/cats/musiccat5.gif
Piękne 😀
Literówka Roberta rzeczywiście smaczna… może ją jednak poprawić?:-)
Nie smiem. A z reszta, niech tam! Mozna poprawic dodajac wstawke
„i biusty artystek”
PS Nie wiem jak sie robi sploniona buzie.
Między dwukropkami trzeba napisać oops. Przed pierwszym dwukropkiem i po ostatnim musi być odstęp.
Faktycznie ładne. Chór Juranda się przypomina. 🙂
Czy ktoś był na transmisji we Wrocławiu – jak dźwięk?
Dobry wieczór.
Starsza wróciła z koncertu Orkiestry Historycznej.
Był piękny, na bardzo dobrym poziomie.
Kościół wypełniony!
(Pan siedzący obok Dziecka wzruszył się do łez.)
Gratulacje!!!!! 🙂
O, jak się cieszę, Mar-Jo 🙂 Dzięki!
WW Chor Juranda 😕 Tego ze Spychowa? 😉
Moze jednak Czejanda? A moze Eryana?
PS Jak widac Gostek przeslal mi klucz do smilies 🙂
Juranda. Chyba ze Spychowa. Był taki zespół wokalny i podobno kiedyś spiker się pomylił (nie powiem przejęzyczył, bo to słowo mi się kojarzy jeszcze bardziej świńsko 🙂 ), no i wyszedł mu Rurand, który pięknie śpiewa nietypową częścią ciała. 😎
a za 2 tyg Otello 🙂
co do Belcore to prosty chłopak, więc nie można tutaj tak grzebać i kreować niewadomo czego.
Mariusz Kwiecień to naprawdę klasa…
Pobutka.
We Wrocławiu nagłośnienie było spoko 🙂 Nowe ( tj. po Gutkowym liftingu 😉 ) kino Helios zainwestowało w profesjonalny sprzęt i chyba jest to warte ceny biletu (80 PLN,w karnetach tańsze ) bo u konkurencji tj.w Multikinie,chociaż ceny o połowę niższe,to jednak czasem uszy cierpną. Nawiasem mówiąc, 24.10 Multikino transmituje „Traviatę” z Areny di Verona (ze znajomych mi nazwisk pojawia się Francesco Demuro – chyba jako Alfred 🙂 Bo informacja i reklama jak zawsze,czyli żadna – a później się dziwią,że na sali jest kilkanaście osób.Na „Napoju” był prawie komplet i to nie tylko w związku z lampką tegoż napoju w cenie biletu 😉
Fajny taki duet ze samym sobą 😉
Nie bardzo rozumiem, dlaczego Gutkowi nie opłacały się transmisje w Warszawie, a zaczęły we Wrocławiu 😈 Ale fajnie, że wreszcie i Wrocław je ma. A profesjonalnego nagłośnienia zazdroszczę.
@ Robert 15.10. 14:02
Ależ Kwiecień był aktorsko rewelacyjny ! I tutaj i w „Don Pasquale” ujawnia nieoczekiwany talent komiczny. Belcore to moja ulubiona postać w tej operze, połączenie Żołnierza – Samochwała i Narcyza 🙂 Jest jak marzenie tych wszystkich panien, co to sznurem za mundurem… efektowny i zdecydowany 😉 A to kręcenie wąsika,to całowanie rączek , to męskie, niezachwiane przekonanie o własnej atrakcyjności… miodzio 🙂 Na miejscu Adiny poważnie zastanowiłabym się nad wyborem ( ta poczciwa oferma Nemorino nie miałby u mnie żadnych szans 🙂 ) Cieszę się,że reżyser przewidział dla pięknego sierżanta nagrodę pocieszenia w osobie Gianetty 😉
Ale i tak cały show ukradł Dulcamara…
@Lolo 0:14
Wiadomo,Renee 😉
Tu jeszcze o wrażeniach z sobotniej transmisji : http://operaczyliboskiidiotyzm.blogspot.com/
We Wrocku przedmowę wygłosił Piotr Nędzyński.
Mówił raczej na temat i dość krótko 😉 I jeszcze jedno – gospodarz,czyli Roman Gutek „własną osobą” żegnał widzów przy wyjściu,było to eleganckie i sympatyczne.
Właśnie przeczytałam, że za dwa lata do Wrocka będzie się jeździć 3,5 godziny 🙂 Oby!
Takie wygłaszanie przed transmisją to trudna sprawa. Rzeczywiście najlepszym wyjściem jest mówienie krótko i na temat 😉 Postaram się o tym pamiętać, ale jeszcze mam na szczęście czas.
Zapomniałam: razem z programem wręczano nam ulotki reklamowe takiego portalu:
http://opera.info.pl/
Może się przydać 🙂
Do mojego wpisu z 8:43
Tfu,tfu… oczywiście miało być „Traviatę” a nie „Cyganerię” ! Dopiero teraz zauważyłam 🙁
Pani Kierowniczka poprawi albo co, bo mi głupio 😳
A z informacji z tzw. frontu walki o Forum Muzyki – dzisiaj (?) podobno ma być konferencja prasowa dyrektora Kosendiaka „w temacie” j.w. Podobno ma jakiegoś pomysła na dokończenie inwestycji,gdyby się jednak okazało,że optymizm władz miasta w sprawie dotacji unijnej jest nieuzasadniony. A coś mi mówi,że niestety jest nieuzasadniony 🙁
Też mi się tak wydaje. Urzędnicy unijni to służbiści 😐
Dzięki za korektę 🙂
Tutaj świeży wywiad z ministrem Zdrojewskim : http://wroclaw.gazeta.pl/wroclaw/1,35771,12669741,Co_dalej_z_budowa_Narodowego_Forum_Muzyki__Miasto.html
Wygląda na to,że nie tylko przyszły użytkownik był „robiony w trąbę” przez służby miejskie nadzorujące budowę,ale minister też 🙁
Jakaś czarna seria z tymi inwestycjami w naszym pięknym mieście…
A propos portali, co mogą się przydać:
http://operabase.com/index.cgi?lang=pl
No proszę, to ja się przegryzam przez operabase po angielsku nie wiedząc, że jest wersja polska 🙂
Spóźniłem się na obie literówki i teraz w ogóle nie wiem, z czego się śmiano. 👿
Bobiku, ta druga literowka jeszcze jest, poszukaj dobrze 🙂
W pierwszej byla ‚sola’ zamiast ‚rola’ i musze przyznac ze zastanawialam sie czy to przypadkiem nie termin z muzycznego nie znanego mi zargonu, np w znaczeniu ‚aria solo’ 😀 😳
O, jak miło cię widzieć, Pieseczku kochany 😀
Podpowiadam – pod koniec pierwszego wersu 😉
To zależy od przeglądarki i dodatków. U mnie na początku drugiego. 🙂
Na blogu http://fanaticosdaopera.blogspot.com/ w podobnym tonie o Mariuszu Kwietniu: The only soloist who sang in both productions was the polish baritone Mariusz Kwiecien. he was a very credible Belcore. Excellent actor, his voice is strong, harmonious and with a beautiful timbre.
Miło się czyta. Jeszcze posłuchać na żywo…
Serdecznie dziękuję za wszystkie podpowiedzi. Strata aż dwóch uśmiań się byłaby dla mnie bardzo bolesna. 😉
A Robert to chyba zasłużył na Nagrodę im. Heleny. 😈
Ale odwiedził nas po raz pierwszy, więc dodajmy, że z całą sympatią 😀
A, to może Robert nawet nie wie, że Helena jest absolutną Mistrzynią Zabawnych Literówek i nagroda jej imienia nie jest przyznawana tak sobie, o, tylko za zwykłe pomylenie się. To musi być literówka na odpowiednim, mistrzowskim poziomie, który zadowoli Tajną Kapitułę. 🙂
😀
Jutro w Filharmonii Narodowej gra Carmignola z Academy of Ancient Music.
A w Częstochowie jest prawykonanie Koncertu podwójnego na wiolonczelę i perkusję Olgi Hans, solistami są Dominik Połoński i Evelyn Glennie 🙂
Niestety nie będę ani tu, ani tu 🙁 Jadę jutro rano na sympozjum Cage’owskie do Krakowa. A Dominika z Evelyn posłucham – mam nadzieję – w lutym w Łodzi.
Wstaję rano, więc dobranoc 🙂
Szanowna Pani Doroto,
od dawna z wielkim zainteresowaniem czytam Pani blog ale jak dotąd nie śmiałam się włączyć-jestem tylko melomanką.
Teraz jednak muszę „dać głos”,niech się dzieje co chce!
Rzecz dotyczy transmisji „Napoju miłosnego”,którą oglądałam w Filharmonii Warmińsko-Mazurskiej w Olsztynie, w Bydgoszczy gdzie mieszkam nie było niestety takiej możliwości.
Bardzo lubię tzw.muzyczne wędrówki po kraju a pojechałam tym razem głównie ze względu na Mariusza Kwietnia,którego jestem wielbicielką.
I tutaj pozdrawiam Panią Urszulę i ew-kę należące jak sądzę do tego samego klubu.
Sala filharmonii,którą widziałam po raz pierwszy, bardzo mi się podobała,jest stonowana w wystroju ,dużo drewna.
Obraz i przede wszystkim głośność w sam raz,żadnych przedmów,cena biletu -50zł.
Jeżeli chodzi o wykonawców zgadzam się na ogół z Państwa opinią ale muszę się trochę pozachwycać M.Kwietniem-kolejny raz pokazał wspaniały talent aktorski ,takiego bezczelnego i bufonowatego Belcore dawno nie widziałam i nie słyszałam.
A już walnięcie tego skrzypiącego momentami Nemorino było wyjątkowo smaczne[tu przepraszam za brak poprawności politycznej].
Widząc ich obu od razu przypominam sobie” Don Pasquale” gdzie fantastyczny Malatesta w wykonaniu Kwietnia bił go na głowę tzn.
Polenzaniego oczywiście.
To jednak tylko DVD ,na szczęście ostatnio widziałam „na żywo”M.Kwietnia 2 razy w „Weselu Figara” w Krakowie.
Pomysł i scenografia były jakie były, nieborak Hrabia musiał się opijać raczej bez sensu ale z jaką klasą,jak wspaniale grał i śpiewał Kwiecień!!
I tu dochodzę do sedna-dlaczego tak mało i często z przekąsem mówi się i pisze o takich jak ten występach,to naprawdę przykre.
W tej naszej rodzimej mizerii operowej usłyszeć taki głos to przecież coś wyjątkowego.
Oby się to zdarzało jak najczęściej-zarówno możliwość słuchania jak i pełnego entuzjazmu pisania o takich wydarzeniach.
P.S.Pozdrawiam Blogowiczów.
Bardzo dziękuję za uznanie i wyjaśnienie genezy tej nagrody. Chciałem podzielić się jedynie wrażeniami związanymi z pierwszymi odwiedzinami w Met Operze, a tymczasem dodatkowych wrażeń przysporzyła literówka w moim wpisie. Ale jaką dzięki temu zdobyłem popularność, mimo że faktycznie odwiedziłem blog Pani Doroty po raz pierwszy. Dlatego też nie proszę nawet o jej poprawienie (tym razem „jej”).
Co do Mariusza Kwietnia to wg mnie po prostu wypadł blado na tle pozostałych, co nie oznacza że nie wykazał się artyzmem – tak aktorskim, jak i wokalnym. Zresztą w przerwie przed drugim aktem słyszałem, jak siedzący obok mnie rosyjskojęzyczni melomani mówili: поляк очень хорошо. Może ja oczekiwałem zbyt wiele 🙂
Pozdrawiam!
Pobutka.
Dzień dobry,
na wstępie napiszę to, co miałam napisać jeszcze wczoraj, ale odwołał mnie telefon, a potem zapomniałam 😳 Chciałabym uspokoić liska, że jak najbardziej słowo sola może być terminem muzycznym – po włosku to rodzaj żeński od solo, dotyczy więc wszystkich instrumentów rodzaju żeńskiego. Np. w tytułach: Toccata per arpa sola, Piernikiana per tuba sola. Może być jeszcze viola sola czy tromba sola.
Witam Halinę. Cóż, z Robertem możecie się pięknie różnić 🙂 I cóż jeszcze można powiedzieć. Bywa, że człowiek rozczarowuje się na żywo czymś, co sobie wyobrażał na podstawie nagrań. Ja, ile razy słyszałam Kwietnia na żywo, nie rozczarowałam się.
Pozdrawiam i zbieram się na pociąg do Krakowa. 🙂
@Bobik 15.10 19:26
Bobiku,jak dobrze wreszcie Cię widzieć 🙂
@PK 7:21
Paradisi to bardzo odpowiednie nazwisko do takiej muzyki 😉 Bon voyage, Pani Kierowniczko i proszę pozdrowić od nas Johna C.,który niewątpliwie w jakiś sposób pojawi się na tym wydarzeniu 🙂
@Halina 15:10 23:18
Witamy w klubie 😉
A tak na marginesie – Piotr Beczała sprawozdał wczoraj na FB postępy prac nad swoją płytą verdiowską. Będzie tam m.in.duet z Mariuszem Kwietniem jako Posą,a całość trzyma muzycznie w przednich łapkach Łukasz Borowicz. Z załączonego zdjęcia widać, że chłopaki są w świetnych nastrojach przy tej pracy ( tu uprzedzam wszystkie ewentualne enuncjacje na temat przyczyn tego doskonałego humoru-siedzą nad butelką soku Tarczyn,chyba czarna porzeczka 😉 )
Już robię miejsce na półce z ulubionymi płytami 🙂
PK (07:21), bardzo dziekuje 🙂 Znam slowo sola jako przymiotnik rodzaju zenskiego, zastanawialam sie nad rzeczownikiem („taka sola”) 🙂
Ew_ka (08:48), Rajski Kamien Pana ladnie komponowal 🙂
Takoż witam Halinę.Ja mam ogólnie słabość do barytonów, ale oczywiście Kwietnia lubię szczególnie. Bo jest za co. Nie używam FB , więc zapytuję ew_kę : a o duecie z Ewą Podleś nic Beczała nie wspomina? Od kiedy pierwszy raz usłyszałam o tej nowej płycie zastanawiam się co też oni będą razem śpiewać.
Siedze sobie od jakiegos czasu w Wiedniu i nawet opisalem dzisiaj wrazenia z wczorajszego wystepu Emmanuela Axa i Leonidasa Kavakosa grajacych cztery sonaty Beethovena, ale najwyrazniej popelnilem jakis blad, bo tekst sie nie wydrukowal. Ciekaw jestem czy PK wie, ze w poniedzialek bedzie tu prawykonanie „Koncertu na skrzypce i altowke” (Konzert fuer Violin und Viola) Pendereckiego, poprzedzone wywiadem z kompozytorem? Bilety na koncert i na rozmowe sa ciagle dostepne.
Wielki Wodzu, jesli chodzi o tego spikera radiowego z lapsusem jezykowym o chorze „Ruranda” to moze wynikac z tego, ze Spychowo dawniej nazywalo sie Pu-py, co wiem jako stary kajakarz.
Konkurs na dyrektora WOK przebiega niestety zgodnie z oczekiwaniami:
http://warszawa.gazeta.pl/warszawa/1,34862,12676528,Jeden_kandydat_na_szefa_opery___dziesieciu_odrzucono.html
A jak mnie miło znowu widzieć Szanowne Towarzystwo! 😀 Przerwy w dostępie do netu naają nowe znaczenie frazie „ile cię trzeba cenić, ten tylko się dowie… etc.”. 🙂
A jak już dzięki literówkom zrobiło się miejsce dla rozbrykanego niemerytoryzmu, to sobie przypomniałem, że ja też kiedyś coś o soli pisałem. 😉
Sola i turbot w jednym stali domu,
sola przy piasku i turbot też przy dnie,
tymczasem jedna flądra po kryjomu
ku turbotowi zerkała bezwstydnie.
Prosił ją turbot: „odejdź, jeśli łaska,
dopóki zważam na dobre maniery.
Dla mnie waćpani jesteś nazbyt płaska,
już wolę solę, jeśli mam być szczery.”
Zawrzała gniewem flądrzasta niecnota
i do znajomych listy wredne pisze:
„Drogi Günterze, obsmaruj turbota,
bo niewstrzymaną żądzą zemsty dyszę.
Niech świat się dowie, co z niego za ziółko,
w jakich pozycjach on z tą solą pływa,
że seksistowskie teksty puszcza w kółko
i przyjemności stołu że zażywa!”
Zabrał się Günter raźno do roboty,
wątek rozwinął przez flądrę wysnuty
i choć w proteście krzyczały turboty,
image ich został na zawsze zepsuty.
Brak tej historii moralnego jądra,
więc dla młodzieży się nie nada chyba:
czasem narządzi taka jedna flądra,
a cięgi zbiera całkiem inna ryba! 🙄
ROMku, jeszcze starsi kajakarze by powiedzieli, że Spychowo się nazywało Puppen, ale nie wrócili ze wschodniego frontu. 🙂
A sola to dlaczego zaraz po włosku? Po naszemu jedno solo, dwa sola, pięć sól. 😛
Ale jak dwa sola, to zaimek przymiotny musiałby się dopasować. Dwa takie sola, a nie taka. 😉
Za sól dziękuję, nie skorzystam. Kazano mi ograniczyć. 🙄
Zaimek przymiotny? Nie obrażasz mnie przypadkiem, Bobiku? 😈
Nawet gdybym chciał, to bym się bał. Ja tam zbyt wielki nie jestem. 😆
Michał Znaniecki jest teraz głównodowodzącym festiwalu operowego w Masadzie
@Urszula 10:27
O szczegółach tego duetu akurat nic nie wiem,ale też byłabym ciekawa,bo panią Ewę uwielbiam.Mogę spróbować przepytać za pośrednictwem rzeczonego FB.
@Bobik 15:08
Mnie też kazali 😉 ale chyba można z tym żyć 🙂
@lesio 15:31
Mówiło się o tym w tzw.kuluarach,kiedy Znaniecki obchodził wiosną we Wrocławiu jubileusz pracy scenicznej (chyba 20-lecia ). No i fajnie – on lubi takie duże przestrzenie,gdzie można poszaleć inscenizacyjnie i oświetleniowo 🙂
To tam dziś bawi Kierownictwo:
………………tylko dziś, tylko w Krakowie, tylko w Akademii Muzycznej !
Wykład Pawła Romańczuka o toy piano w muzyce współczesnej na konferencji poświęconej Cage’owi „John Cage: człowiek – dzieło – paradoks” Szczegóły :
http://cage-conference.pl/pl
Dzięki za miłe powitanie.A może rzeczywiście założyć by jaki klub fanów M.Kwietnia!
Tymczasem pozostaje czekać na poznańskiego Oniegina, fakt,że umoczonego ale to będzie ON.
Wielka szkoda,że nie wystawią Króla Rogera, ciekawe zresztą dlaczego został odwołany.Pewnie nie bez znaczenia jest zmiana dyrektora.Z zapowiadanej płyty Beczały już teraz się cieszę.
Pozdrawiam.
‚
Wracajac jeszcze na chwile do choru Juranda. Moja supozycja, czy on to nie ze Spychowa, opierala sie na tym, ze Jurand – wtedy – kojarzyl mi sie wylacznie z Sienkiewiczem, a zatem i ze Spychowem.
O chorze dowiedzialem sie – za posrednictwem blogu – z Wiki, pare dni temu, ale nie jest tam wyraznie napisane gdzie zostal zalozony.
Tak a propos – z mlodszym synem Ernsta (tego od Eryana) siedzialem w jednej lawce na UW
🙂
Info o chorze Juranda:
http://www.bibliotekapiosenki.pl/Chor_Juranda
Wynikalo by ze z Kalisza oraz ze byl to rozrosly kwartet 🙂
Ciekawy link, z ktorego wynika zreszta, ze Czejanda to corka Juranda.
Kiedy byłem jeszcze kompletnym, ale to kompletnym szczeniakiem, czyli dość dawno temu, słyszałem czasem w radiu zapowiedź, że teraz zaśpiewa Kurczę Janda. Kto to ten Jand nie miałem pojęcia i nie starałem się w to wnikać, ale to śpiewające kilkoma męskimi głosami kurczę szalenie mnie fascynowało. 🙂
Potem ktoś mi wytłumaczył, w czym rzecz i wszystko popsuł. 👿
Dmitrij Chworostowski kończy dziś 50 lat. Gratulacje.
Bobik – „zaśpiewa Kurczę Janda” – to bylo dosc powszechne – tez to slyszalem.
Takoz na lekcjach religii, czyli katechizmie (mialem cca 6 lat) slyszalem wyraznie „umęczon pod pączkiem Piłatem”.
I kilka innych 😀
Nie mówiąc już o znanym Zwierzu Alpuhary…
A może to miało być „Kurczę, Janda!”… Pani Krystyna już była na świecie, jak oni śpiewali 😉
ew_ka wytropiła – tam właśnie bawię, i dobrze się bawię 😀 A jutro sama nawet wygłaszam.
Ponoć jest jakaś transmisja konferencji w sieci, ale nie wiem, jak się na nią wchodzi.
Kamdavel – no tak, o tym to już wiadomo było pod koniec września. Otworzyli koperty i wszystkie, poza tą p. Lacha, zdyskwalifikowali. Oficjalnie z przyczyn formalnych. Miałam dwa głosy z komisji, jeden, że – no rzeczywiście, ludzie nie zadbali, żeby mieć wszystkie zaświadczenia w porządku, więc sami sobie są winni (jeden z kandydatów – to zapewne właśnie przypadek p. Kunca – dał np. zaświadczenie lekarskie, że może być dyrygentem, a nie – że dyrektorem). Drugi głos był trochę inny w tonie: że widoczne było ze strony ludzi z Urzędu Marszałkowskiego, że przesadnie się czepiają, aby tylko przepchnąć swojego, no i że te błędy ze strony kandydatów wynikają ze sformułowania warunków „pod osobę”, czyli, mówiąc pospolicie, z ustawienia (ale ta osoba nie wyraziła się tak pospolicie).
A tak swoją drogą, umówmy się, wymarzonych kandydatur dla tej instytucji i tak nie było.
Przesłuchanie p. Lacha 30 października.
Dobrze, to ja mam pytanie: co to jest „jętyszał” ? Wskazowka – to rodzaj broni.
Odpowiedz, z podaniem zrodla, jutro rano 🙂
No dobrze, to ja mam pytanie: co to jest „jetyszal” ? Wskazowka – to rodzaj broni.
Odpowiedz, z podaniem zrodla, jutro rano 🙂
Przepraszam – zjadlo, wprowadzone z wielkim nakladem sil i kosztow, znaki diakrytyczne. Jeszcze raz
No dobrze, to ja mam pytanie: co to jest „jętyszał” ?
Wskazowka – to rodzaj broni.
Odpowiedz, z podaniem zrodla, jutro rano 🙂
Słuchałem i oglądałem z Łodzi, zasadniczo zgadzam się z obserwacjami D.S. Kwiecień, podobnie jak w Trubadurze, pokazał, że amantów-bufonów-szarmantów potrafi grać. Szkoda, że w Don Giovannim tego mu trochę zabrakło (ale tam miał ciężką konkurencję).
Zwrócę uwagę na dobrą scenografię (świetny mundur Kwietnia), nawiązującą do Risorgimento. Niby oczywista, ale było sporo smaczków (np. rozładunek karabinów z wozu Dulcamary, partyzanci przy uwerturze).
Szkoda, że FŁ nie transmituje Burzy. Miałem ochotę na występ Keenlyside’a.
PS. Słyszałem legendę, że wystawienia amerykańskie są bardziej konserwatywne niż europejskie, bo tam za opery płacą biznesmeni, którzy chcą aby „opera była operą”. W Europie więcej płacą państwa, więc można zaszaleć bez obaw o sponsora.
Mialo byc rano. Nawet u mnie jest przedpoludnie.
Rejent
„Stary Czesnik, jety szalem
chcial mnie zabic!”
Mularz
„Nie widzialem”
@ Pietrek 16:35
No jasne 🙂 🙂 🙂
A mnie przez chwilę przemknęło przez myśl,że to mogła być jakaś broń z arsenału Natenczasa Wojskiego 😉
Marcin Zaród – witam. Rzeczywiście szkoda, że u was nie będzie Burzy. A co do różnicy między wystawieniami amerykańskimi i europejskimi, mam podobne podejrzenia 😉
Witajcie! Nawiązując do wpisu Marcina Zaroda, co prawda obejrzałem w USA tylko dwie opery, ale moją uwagę zwrócił ich tradycyjny charakter – piękna, malownicza wręcz scenografia, piękne stroje i tradycyjny przekaz. Nawet plakaty operowe utrzymane w tradycyjnym stylu.
W połowie września byłem zaś na przedstawieniu Carmen w jednym z niemieckich teatrów. Została ona przedstawiona w bardzo nowatorskiej formie, która mnie samego bardzo zaskoczyła, ale raczej nie przekonała do opery w tej konwencji. Chyba jestem konserwatystą, jak amerykańscy biznesmeni 🙂
Pozdrawiam!
Mialem dokonac krotkiego wpisu, ale zostalem odwolany na obiad, a pozniej, bedac zapedzony do zmywania, z rekami po lokcie w pomyjach, mialem czas aby zastanowic sie o NIEkonwencjonalnej Carmen. Co to znaczy „niekonwencjonalna” Carmen, czy tez z reszta, inna opera. Czy Carmen Jones Otto Premingera
http://www.youtube.com/watch?v=J8aoFWcQaKY
byla konwencjomalna, czy nie? Wedlug mnie, konwencjonalna jak cholera.
Niestety, musze to rozdzielic na ciag dalszy nastapi
Dla mnie, juz bardziej niekonwencjonalna byla Carmen Carlosa Saury
http://www.youtube.com/watch?v=fzZLIjyNdk4
PS Carmen, niezaleznie od konwencji, pozostaje jedna z moich najulubienszych oper 😀
Dzień dobry! Pietrek, przede wszystkim żaden z podanych przez Ciebie przykładów przedstawień Carmen na załączonych linkach nie jest operą. Carmen Jones Otto Premingera jest musicalem, natomiast Carmen Carlosa Saury filmem opartym na operze Bizeta. Dlatego nie można ich oceniać wg kryterium konwencji operowej. Dla mnie przykładem tradycyjnej opery jest np. Carmen zaprezentowana w takich wersjach:
1. http://www.youtube.com/watch?v=8w9yJdkeryI&feature=related
2. http://www.youtube.com/watch?v=RNPjH01PtZ4&feature=related
Do mnie to przemawia bardziej 🙂
Świetna wersja Carmen z roku 1978: http://www.youtube.com/watch?v=SaypJ4kmYCE&feature=endscreen&NR=1
Robercie, na przyszłość proszę o tylko jeden link w wypowiedzi, inaczej zatrzymuje się w poczekalni.
Trudno mi powiedziec dlaczego Carmen Jones zostala sklasyfikowana jako musical. Czy dlatego, ze jest przeniesiona w zupelnie inne czasy, czy dlatego ze jest spiewana po angielsku, czy tylko dlatego, ze to byl tylko chwyt marketingowy – na musical pojdzie wiecej ludzi niz na opere. Muzyka i akcja pozostaja w zasadzie wierne Bizetowi i Merimee’mu (czy raczej Meilhacowi i Halevy’emu). A tak po prawdzie, to Paryzanie tez nie zaakceptowali Carmen jako „prawdziwej opery” 😉
Oczywiscie Carmen Saury to juz nie jest sfilmowany Bizet. Ale jak sie zastanowic, to wszystkie elementy oryginalu sa zachowane.
Sfilmowanych doslownie oper, lacznie z Carmen (Domingo i Migenes), jest na peczki. Ale nie o to mi chodzilo.
Stad wzielo sie moje pytanie – co jest niekonwencjonalnym przedstawieniem jakiejs opery.
Dlaczego Wagner Wielanda Wagnera byl niekonwencjonalny? Czy dlatego, ze Brunhilda nie miala przyslowiowego helmu z rogami? A moze jednak byl konwencjonalny?
Jesli rozumiem, pytanie brzmi – jaki stopien transformacji powoduje ze zaczynamy odbierac dzielo jako inne od oryginalu. Pewnie jest tu gradient zmian i na nim subiektywne roznice w odbiorze. Dla mnie niekonwencjonalne bedzie m.i. przeinaczenie fabuly lub postaci – np jesli Carmen przestaje byc Cyganka i staje sie meksykanska imigrantka pracujaca w fabryce w Texasie. Sfilmowanie w takiej czy innej wersji, jak dla Pietrka, nie jest dla mnie osobiscie odchyleniem od konwencji.
Nie calkiem, ale….
http://farm6.static.flickr.com/5442/7144355945_acf31f1e45.jpg
Jak pisze lisek, jest to pewnie kwestia osobistych preferencji. Dla mnie zmiana miejsca akcji, narodowosci, dekoracji nie jest zmiana konwencji. Konwencja, przynajmniej dla mnie, jest forma muzyczno-teatralna i tresc, a nie dekoracja na scenie, czyli scenografia. Jesli nazwiemy bohaterke Tosia Kwiatkowska, zamek Pod Swietymi Aniolami, a glownego drania Kamasznikow, 😀 , to co to w gruncie rzeczy zmieni w zakresie psychologicznych oddzialywan i ich motywacji, miedzy bohaterami dramatu. Czyli – jak dla mnie – konwencja jest nie naruszona.
Pewnie, jesli podazac za moja logika, konwencji nie da sie naruszyc bez zmiany w tresci.
Tak jak to jest w Carmen Saury.
Oczywiscie ze w psychologicznym schemacie nic sie nie zmieni i dlatego mozna zrobic taki numer zostawiajac te same slowa arii (a jak nie mozna to i tak sie to robi), i te same muzyke, wiec technicznie nie naruszajac dziela (wiec nadal jest to „Carmen” a nie cos „opartego o Carmen”), ale akcja jednak nie bedzie ta sama lecz podobna. Dla mnie kontekst historyczny akcji jest istotny tak samo jak w tekscie literackim, jest czescia tresci.
Moge wziasc tekst Cervantesa i zmienic niektore slowa tak ze bedzie opowiadal o XXI-wiecznym pomylonym idealiscie rzucajacym sie na wiezowiec. W tym wypadku nie bede tego mogla sprzedac w ksiegarni jako „Don Kiszot/Cervantesa” poniewaz to dzielo sztuki opiera sie na slowie, a ja wlasnie slowa zmienilam. Ale manipulacja fabuly istnieje w obu wypadkach.
Inna sprawa to pytanie czego dotyczy termin konwencja. Dla mnie to jest przyklad niekonwencjonalnego przedstawienia tresci. Moze tez byc niekonwencjonalna forma – np jesli wszyscy spiewacy odegraja Carmen chodzac po scenie na szczudlach.
(lub mozna powiedziec – nie manipulacja fabuly lecz ekstrahowanie jej ponadhistorycznego elementu psychologicznego. Ale czy fabula to tylko psychologia?)
Zabawne, ze lisek wybral akurat Cervantesa
„Moge wziasc tekst Cervantesa i zmienic niektore slowa tak ze bedzie opowiadal o XXI-wiecznym pomylonym idealiscie rzucajacym sie na wiezowiec. W tym wypadku nie bede tego mogla sprzedac w ksiegarni jako „Don Kiszot/Cervantesa” poniewaz to dzielo sztuki opiera sie na slowie, a ja wlasnie slowa zmienilam. Ale manipulacja fabuly istnieje w obu wypadkach.”
Jednym z moich absolutnych faworytow jest J. L. Borges i jego „Fikcje”.
Jest tam opowiadanie „Pierre Menard, autor don Kichota”. Pierre Menard napisal don Kichota w XX wieku. Napisal dokladnie, slowo w slowo, tak jak Cervantes. Ale, z uwagi na nasze doswiadczenia nabyte w ciagu pieciuset lat od smierci Cervantesa, ksiazka ma zupelnie inne znaczenie niz ta Cervantesa. Nie bede tego streszczal – tu jest angielska wersja
http://www.coldbacon.com/writing/borges-quixote.html
„Inna sprawa to pytanie czego dotyczy termin konwencja.”
Rzeczywiscie, najpierw zrobilem wpis, pozniej zaczalem sie nad tym naprawde zastanawiac. 😳
„Dla mnie kontekst historyczny akcji jest istotny tak samo jak w tekscie literackim, jest czescia tresci.”
Ja upieralbym sie przy ponadczasowych wartosciach utworow. Renesansowa Werona nie ma nic do rzeczy w dramacie Romea i Julii, ktory identycznie moze sie zdarzyc wszedzie, jak na przyklad w zachodniej czesci Nowego Jorku.
Pomimo, ze PAK juz zamiescil(a) swoja pobudke – dawno temu, tu jest moja, z fajnymi odnosnikami do nas 😉
http://www.youtube.com/watch?v=Qy6wo2wpT2k
Ponadczasowa wartosc niektorych utworow – jak najbardziej. Dlatego do dzis sa sluchane, ogladane i czytane. Inna rzecz to ponadczasowosc pewnych problemow lub schematow, w ktorych tlo historyczne moze byc rzeczywiscie nieistotne. Ale w szczegolach moga byc problemy. Na przyklad wystawienie (ktore b. lubie) opery Roberto Devereux w strojach xx-wiecznych, garnitury i teczki james-bonda (z Gruberova). Wyglada swietnie, jest przekonywujace i aktualne, ale w krytycznym punkcie fabuly, gdy Devereux zostaja zastrzelony bo krolowa nie powiedziala odpowiedniego slowa wychodzi bzdura, bo xx-wieczny system sadowniczy i obecne uprawnienia krolewskie tak nie wygladaja. Dla mnie to zgrzyt. Inny przyklad, z teatru (a propos pietrkowej pobudki – widzialam Romea i Julie unowoczesnionych, w ktorych sa to dzieci dwoch skloconych ze soba rodzin mafijnych – cekinki, nagie torsy, guma do zucia itp. Jeszcze nie widzialam mafioza przemawiajacego tak pieknym jezykiem (o wiazaniu nie wspominajac), i efekt byl wrecz dziwaczny (nalezalo moze wybrac inna dzisiejsza grupe spoleczna; dzis niektore dziela literackie wrecz stwarzaja nowy jezyk by odzwierciedlic sposob mowienia opisywanego srodowiska, bo to istotne). Z drugiej strony mozna powiedziec ze wiele fabul operowych jest i tak, przynajmniej z dzisiejszego punktu widzenia, co najmniej bezsensowna i nalezalo by wyekstrahowac schemat fabuly odrzucajac cala reszte jeszcze bardziej, i moze juz bardziej konsekwentnie 😉 .
Wiec nie twierdze ze to koniecznie niedobre. Tylko ze niekonwencjonalne.
W kazdym razie to napewno cos zupelnie odwrotnego od HIP-u.
Za link do Quijote’a Borgesa bardzo dziekuje!
re lisek Za link do Quijote’a Borgesa bardzo dziekuje!
Nie ma sprawy 🙂
PS Mialo byc „czterysta lat od smierci” 🙂
Uff, nikt (?) nie zauwazyl, nikt przygryzl 😆
PS Za link do Quijote’a Borgesa bardzo dziekuje!
Ja osobiscie wole czytac Borgesa po polsku niz po angielsku, z uwagi na strukture jezyka – hiszpanski, ktorego w ogole nie posiadam – poza „dos cervezas, por favor”, jest blizszy polskiemu (lacinska gramatyka), niz angielski.
Ale polskiej linki nie znalazlem.
Zabralam sie kiedys do Ogrodu o Rozwidlajacych sie Sciezkach w tlumaczeniu hebrajskim ale nie dalam rady, nie wiem czy z powodu tlumaczenia (jezyk jeszcze bardziej odlegly) czy dlatego ze jest to dla mnie za trudne lub wymagajace wiekszej od mojej wiedzy o literaturze. Hiszpanski znam ale nie na tyle. Sprobowac po angielsku lub po polsku to dobry dla mnie pomysl.
(chyba powinno byc „wiekszej niz moja” 🙂 )
n.b. Sa dwa tlumaczenia na polski.
„Sa dwa tlumaczenia na polski”
Mam to opowiadanie w dwoch ksiazkach “Fikcje”, PIW 1972 i Opowiadania, Biblioteka Klasyki Polskiej i Obcej, Wydawnictwo Literackie, 1978. W obu wydaniach to samo tlumaczenie – Andrzej Sobol-Jurczykowski. Drugie tlumaczenie?
„Zabralam sie kiedys do Ogrodu o Rozwidlajacych sie Sciezkach w tlumaczeniu hebrajskim”
Rozumialbym aby to czytac w jezyku swiatobliwego Si P’enga, albo jego przodka Ts’ui Pena.
Ale po hebrajsku? 😉
„chyba powinno byc wiekszej niz moja”
Perfekcjonistka. 😆
Mnie takie detale juz umykaja – 40 lat poza Polska 🙁
W takim razie moja pomylka, wynikajaca z tego ze chodzi o zbior opowiadan (zapewne w roznych tlumaczeniach): wg katalogu Bibl. Narodowej Fikcje wydane w PIWie w 1972 byly tlumaczone przez Kazimierza Piekareca et al, a u Proszynskiego w 2003 przez Andrzeja Sobola-Jurczykowskiego i Stanislawa Zembrzuskiego; zapewne w „et al”-u kryje sie tez ASJ 🙂
40 lat poza – c. tyle co ja 🙂
40 lat poza – tyle co ja
Dla ciekawosci – gdzie?
Ja – w Toronto
W Jerozolimie, 44, stad wybor tlumaczenia 🙂