Zaczyna się z Chopinem
Zabrałam się dziś do Paryża z delegacją rządową, która konsultowała i ustalała wiele różnych rzeczy. Mnie oczywiście interesowały sprawy związane z kulturą, czyli konsultacje na temat Roku Chopinowskiego, no i podpisanie porozumienia naszego NInA z paryskim INA, czyli dwóch odpowiednich instytutów audiowizualnych – w kwestii współpracy, wymiany itp. Teraz jednak zajmę się Chopinem.
Szkoda, że to, co tu powiem, siłą rzeczy będzie trochę ogólnikowe i po łebkach, ale Francuzi nie przygotowali żadnych materiałów informacyjnych, i zresztą w związku z tym nacisnęli też na Polaków, by i oni nie dawali materiałów (choć były przygotowane). Prawda jest taka, że trochę już jednak dostali ostrogi i zabierają się za to i owo, ale jeszcze mają wszystko w proszku. O paru rzeczach można przeczytać tutaj i tutaj. O wystawie w Musée de la musique wspomniał też minister kultury Francji, Frédéric Mitterrand, który po długiej, poetyckiej i strzelistej odzie do Chopina (chyba powinien ją opublikować) jako naszego emblème de la culture partagé (wspólnego emblematu kulturalnego – prawda, że to ładne?) powiedział o kilku konkretach, np. o tym, że w Nohant odnowiono tzw. bergerie, gdzie odbywają się festiwale chopinowskie czy że będzie się dużo grało Chopina w Salle Pleyel. Więcej dodał jeszcze Alain Duault: że w rzeczonej Salle Pleyel odbędzie się 28 lutego i 1 marca urodzinowy maraton chopinowski (kilkunastu pianistów na zmianę będzie grało wszystkie jego dzieła fortepianowe), że będzie wiele działalności edukacyjnej na różnych poziomach, że szykuje się film dokumentalno-biograficzny czy wydawnictwa dla dzieci, no i oczywiście że będzie chopinowskie La Folle Journée. Także – po raz pierwszy – w Warszawie (10-13 czerwca), w Teatrze Wielkim oraz wielkim namiocie, który zostanie postawiony przed wejściem – tam będzie rodzaj agory (jeden z warunków René Martina), gdzie będzie można się spotkać, wymienić zdania, kupić różne wydawnictwa płytowe i książkowe, To ostatnie wiem już nie od p. Duaulta, lecz od p. Ryszarda Kubiaka, który działa w Biurze Obchodów Roku Chopinowskiego. Wiem też, że przygotowawcza działalność edukacyjna – też ważny element tej akcji – ruszy już w najbliższych miesiącach (najpierw wśród nauczycieli); organizacją zajmuje się Sinfonia Varsovia. Jak będę wiedziała więcej, to więcej napiszę.
Jeszcze wracając do konferencji, z polskiej strony, obok ministra Zdrojewskiego, przemawiał też Waldemar Dąbrowski, który wspomniał o tym, że na świecie są już 34 komitety obchodów Roku Chopinowskiego (w niemal każdym z nich znajdują się wybitne postacie ze świata polityki i kultury), a docelowo ma ich być koło 40; że na całym świecie odbędzie się ok. 2000 imprez w ramach Roku Chopinowskiego (w Polsce „tylko” ok. 200), no i – co najciekawsze – że w Azji Rok Chopinowski już rusza. Korea zaczyna w przyszłym tygodniu konkursem Asian Pacific Chopin Competition w Daegu (odbędzie się po raz pierwszy; ma się odbywać co dwa lata), a Chiny – 7 grudnia, uroczystym koncertem w Operze Pekińskiej z udziałem – jakżeby inaczej – Lang Langa. Później będą cykle występów najwybitniejszych pianistów.
A ja już się boję, bo pan minister wspomniał mi kilka dni temu, że program naszych uroczystości chopinowskich jest zbyt obfity i ludzie takiej dawki nie wytrzymają, więc trzeba będzie ciąć – żeby tylko nie padły ofiarą te naprawdę atrakcyjne pozycje… Ciekawe swoją drogą, że w Azji jakoś wytrzymują tego Chopina, a u nas jest – przyznaję, dość realna – obawa, że nie bardzo…
PS. Trochę zdjęć.
Komentarze
Pobutka (nie-chopinowska, by nie przedawkować).
Witam porannie.
Dorotko, do mnie zawsze mailem. Sprawdzam bardzo czesto. 😉
Spóźniłem się z zakupem biletów na Branforda Marsalisa – 22 listopada. Już dawno bilety wyprzedane. Koncert w Filharmonii Bałtyckiej, więc sądziłem, że nie będzie większego problemu, a okazało się, że wszystkie bilety w dyspozycji Żaka – gospodarza Jazz Jantar.
Na osłode pozostały kupione już bilety na Steva Colemana & 5 Elements (jutro).
Pewnie, że po przedwczorajszym koncercie warszawskim to pikuś, ale na pewno warto pójść.
Bardzo pięknie zapowiadają sie imprezy chopinowskie. Tylko ja wolę koncerty bez specjalnej okazji. Specjalne okazje zawsze (może prawie zawsze) szkodzą. Przychodzi na nie wielu ludzi tylko z obowiązku psując atmosferę. Artyści czasem chcą się przy takich okazjach pokazać jeszcze lepiej, a lepsze wrogiem dobrego, jak wiadomo. Z drugiej strony trzeba to dzielnie przetrwać dla dobra muzyki, bo zrobiona przy okazji popularyzacja muzyki jest wartością niepodważalną.
Pisałem przedwczoraj trochę o Sprawie Dantona. Przeoczyłem istotny fakt, że spektakl zatytułowany jest „All about freedom – Sprawa Dantona”. To trochę zmienia punkt widzenia. Trudno już mieć pretensje o to, że niewiele zostało z przesłania Przybyszewskiej. Podyskutowałbym jeszcze z Haneczką, ale nie chcę zanudzać – już i tak napisałem za wiele.
Aż dziwne, niby 200 lat od urodzin mija, a nad Sekwaną jeszcze nie zdążyli przygotować materiałów informacyjnych. Może to był projekt rozpisany na 250? 🙄
Z innej beczki – polski film „Zero”. Ma świetne recenzje. Mnie bardzo rozczarował. Pomysł zerżnięty z „Magnolii”, (w „Pulp Fiction” to jednak było zupełnie inne zazębianie wątków) ale precyzja zazębiania wątków nieporównywalnie mniejsza. Do tego poszczególne wątki zdecydowanie mniej pogłębione, a niektóre pogubione. Być może było intencją twórcą nie rozwiązywać niczego do końca. Że niby pomimo różnych zbiegów okoliczności i istotnych zdarzeń, nic się w gruncie rzeczy nie zmienia. Ale nie jest to zrobione przekonująco i tylku z tytułu można się takiej ewentualności domyślać.
Jedyny wątek „rozwiązany” też jest rozwiązany zbiegiem okoliczności pokazanym nie przekonująco. Lecące z nieba żaby w „Magnolii” wyglądały naturalniej niż koperta podana w „Zerze” z okna samochodu.
Poza tymi uwagami krytycznymi mam też pochwały. Przyzwoicie grany przez zespół aktorski „Londyńczyków” i sprawnie zrobiony, wciągający. Gdyby tylko trochę dopracować scenariusz i jeszcze popracować nad montażem, byłby film bardzo dobry. Myślę, że na zabawę ze scenariuszem zabrakło czasu, a w sprawie montażu zadecydowało przekonanie, że film był za długi i sporo powycinano gubiąc wątki.
foma:
Jakbym miał w międzyczasie kilka wojen, zmian konstytucji, wymian walut, to też bym nie zdążył…
To tak jak robotnicy, którzy kiedyś mi zostawili w drzwiach kartkę z pretensjami, że przyszli wymienić licznik do gazu, a mnie nie było w domu. W końcu się z nimi skontaktowałem i przyszli w innym terminie. Na końcu pytam jak poinformują następnym razem, bo tym razem nic nie wiedziałem. A oni:
— Normalnie, przychodzimy na wymianę co 30 lat.
PS.
Mam wrażenie, że Rok Chopinowski się zaczął. Pierwsze koncerty, itp. A wczoraj idę sobie Krakowskim Przedmieściem, a tu wielki Chopin (Chopin wielkim był!) w oknie wystawowym! A co to? — myślę sobie. A to herbata… Można kupić Chopina i Polonais, oraz kubek i pudełko na herbatę z w.w. (Co prawda z głośników wśrodku ulatnia się jazz, ale to całkiem przyjemne, choć niechopinowskie.) Nie podaję więcej szczegółów, żeby nie kryptoreklamować. W każdym razie taka obecność Chopina na Krakowskim Przedmieściu o rzut, czy dwa kamieniem od Ministerstwa Kultury pozytywnie mnie zdziwiła… A co będzie za rok? Strach się bać 🙂
Chopin wiceministrem kultury? 🙄 😯
Mówiłam, u Demmer’s 🙂 Herbatę Chopin mają tam już od zeszłego roku 😉
Dzień dobry. Wreszcie wrzuciłam zdjęcia. Wstawiłam link do PS we wpisie. I jeszcze dwaj jegomoście: ten i następny.
A propos kultury polskiej w Paryżu: mały obrazek uliczny z Dzielnicy Łacińskiej.
Jedzie sobie furgonetka przez ciasne uliczki, w pobliżu demonstracja z transparentami – kilkadziesiąt osób. Kierowca furgonetki:
– K…a, w p…u, akurat tędy muszą leźć!
Kolega z „Rzepy” (przechodząc obok) do kierowcy:
– Dzień dobry!
Kierowca:
– Dzień dobry…
Jakiej polskiej ku….a, chyba łacińskiej, nie?
No, w p…u, także polsko-rosyjskiej chyba…
ot, europejskiej…
Wot Jewropa! 😀
Bardzo mi się podoba, że główny cel podróży znalazł sobie właściwe miejsce w albumie…
No co zrobić, że tak wyszło 😉
jakiś wątek chyba utonął, ale mi go nie żal.
Nic nie utonęło, tylko już to się miesza trochę. Ale jak to rozumieć, że zdjęcia z podróży tam, a tutaj tylko kotki i pieski?
Tak, że zdjęcia z podróży są komentarzem do wpisu, a kotki i pieski to temat osobny 😉
No tak, gapa jestem. Przegapiłem zdjęcia na końcu wpisu.
E tam 🙁
Za mało zaglądam do Pani Doroty. Po znajomości mógłbym wrócić z Paryża samolotem. A tak musiałem jechać 32 godziny autubusem. Panu Premierowi mógłbym uścisnąć łapkę , Panu Prezydentowi zrobić zdjęcie z bliska. Mam za swoje . Ale co się ostatnio naoglądałem to moje , prawie to samo co Pani Dorota Tylko do Pałacu mnie nie chcieli wpuścić. Chyba niezbyt dobrze wyglądam , a może za dobrze? Kto to wie.
http://kulikowski.aminus3.com/image/2009-11-06.html
Ja do Pałacu też nie weszłam 😆 Za wysokie progi na moje nogi…
Pod nieobecnosc Bobika (siadl mu komputer), postanowilem zostac jego agentem literackim i przypomniec dziela dawne:
Siedzi Chopin pod wierzbą,
łezka z oka mu ciurka,
nawet mu się już nie chce
skomponować mazurka.
Kto żyw sobie nim gębę
oraz palce wyciera,
ciotka, plotka i vodka –
może wziąć już cholera!
Komuch miał go za swego,
teraz Radio Maryja.
Siedzi Chopin i smętnie
polonaise’a popija…
Pamiętamy, pamiętamy… To ja przypomnę jeszcze naszą twórczość zbiorową o Chopinie i… Dodzie:
http://szwarcman.blog.polityka.pl/?p=109#comment-11611
Płaczą wierzby na gór szczycie:
Chopin, ale pitolicie…
A propos Chopina i Azjatów. Kupiłem płytę wydaną przez Harmonia Mundi z etiudami op.10 plus ronda – w wykonaniu nieznanego mi Frederica Chiu. Jest on amerykańskim Chińczykiem, osiadłym w Paryżu. W jego biografii podano, że niedopuszczenie go do finału konkursu Van Cliburna wywołało burzę, mogącą się równać z tą, jaką wywołał Pogorelić w Warszawie. Po wysłuchaniu jego etiud – zagranych oryginalnie i przemyślanych – widzę, że to bardzo dobry pianista. Czy ktoś go słyszał? Występował w Warszawie. (Teresa zapewne tak).
Zdjęcia fantastyczne, jak zwykle.
Dzięki za komplement 😆
Tak, kiedyś słyszałam tego Chiu i był niezły. Ale żeby aż tak? Nie wiem…
http://www.youtube.com/watch?v=yKrbvB6ITks
😉
Czy to nie on grał z J. Bellem kilka lat temu w Warszawie?
http://www.youtube.com/watch?v=AuLtgdgCzPM
😉
Dobry wieczór! 🙂
Melduję, że właśnie wróciłem z koncertu D. Krall. Bardzo mi się podobało 😀
No to super 😀
Ja dziś odpoczywam. Pierwszy od dawna spokojny dzień i bez wieczornych zajęć. Za to: jutro premiera Zagłady domu Usherów Glassa w Operze Narodowej, pojutrze koncert Radio-Sinfonieorchester Stuttgart pod Sir Robertem Norringtonem (ciekawy program: Wagner, Schumann i…Noskowski). A w poniedziałek wypuszczam się do Barcelony, gdzie już od wtorku 3.11. grają Króla Rogera – jadę na obie obsady, 10 i 11.11 (wracam w czwartek). I tak właśnie główkuję, czy brać maluszka, bo w hostelu, gdzie mam mieszkać, jest darmowy Internet, ale chyba bym musiała cały czas nosić sprzęcik ze sobą i nie wiem, czy mi się chce…
No jak to nie brać maluszka? Brać i się nie zastanawiać w ogóle 😉 😉
No bo jak będę łazić po mieście i zwiedzać, to może mi trochę ciążyć… Choć owszem, już mi się tak zdarzało 🙂 Inna sprawa, że nie wiem, czy będę miała dużo czasu na pisanie relacji na bieżąco – już umawiam się towarzysko z naszymi solistami, którzy tam śpiewają, chcę też złapać moją dawną szkolną koleżankę, która tam mieszka, no i chcę zobaczyć jak najwięcej. Program ambitny 😉 Ale pewnie się tam jeszcze wybiorę dla samej przyjemności. Hostele tanie i podobno przyzwoite, samolot też można złapać nie bardzo drogi, tylko przyjeżdżać i podziwiać 🙂
No tak, potwierdza się raz jeszcze stara prawda, że Pani Kierowniczka to ma klawe życie… 😆
Ale tym razem jadę całkowicie prywatnie i biorę urlop 🙂
Ja tam nie wiem, czy my czasem nie powinniśmy podpisać Pani Kierowniczce urlopu, zwalniającego z noszenia maluszka po Barcelonie w zamian za dużo zdjęc po powrocie 😉
I zapomniałam dodać, że chyba pierwszy w tym roku… Jakoś tak wyszło, że albo nie mogłam, albo mnie kolega kerownik nie puszczał 🙁
No tak, ale z maluszkiem mogłoby być więcej, bo przerzucałabym na maluszka i robiłabym na aparacie miejsce dla następnych. Ale przesada, pewnie aż tyle tych zdjęć nie będzie 😆
Z drugiej strony ten darmowy Internet w kwaterze kusi 🙂
No tak, Internet to zawsze wygodniej mieć niż nie mieć, bo można sprawdzić miejscowe atrakcje, połączenia itp. 😉
Fakt 🙂
No i pogadać z Wami można 😉
Tymczasem dobranoc!
Dobranoc 🙂 Ja dostałam przesyłkę od Mapapy, która na razie nie wypuszcza spać 😉
Właściwie to z Barcelony PK może odwiedzać nas zupełnie urlopowo, znaczy urlop podpisać można, a maluszek i tak pojedzie 😀
Dobranoc 🙂
Morfej cetkowany
Barcelonsko w stylu Gaudiego
papa
Dywan to wprawdzie monarchia, oświecona bo oświecona, ale demokratyczne procedury nie obowiązują, jednak może by tak poddać kwestię wyjazdu maluszka pod głosowanie? Czysto sondażowo, aby suweren wiedział, co mówi vox populi.
Radzę nie brać maluszka, to jednak jest obciążenie i zawada. Nawet jak z tym darmowym Internetem by nie wyszło – możemy tutaj w tym czasie ułożyć poemat na temat PK w Barcelonie. A potem, tj. po powrocie, porównamy poezję do prozy. Teresa – widzę – czuwa, Bobik jest niezawodny, Zeen może też da coś z siebie, może nawet Banda Dwojga I Stanisław coś doda – więc może wyniknąć z tego coś fajnego.
Ciekawe swoją drogą, że w Azji jakoś wytrzymują tego Chopina, a u nas jest – przyznaję, dość realna – obawa, że nie bardzo
Jo se myśle, Poni Dorotecko, ze nimo w tym nic dziwnego. Hyr pona Szopena jest tak wielki, ze ino tak olbrzymi kontynent jako Azja jest w stanie go objąć. A mniejse kontynenty – juz majom z tym kłopot 😀
Pobutka, co prawda od Joshuy Bella wolałbym wczorajszą solistkę… albo występowała boso, albo w jakiś cieniutkich baletkach — na pewno tąpanie nie obudziłoby Bobika, ale z braku podaży na YouTubie, niech już się pobutka rozdzwoni, trudno…
Dzień dobry. Wracając do tematu maluszka, to chyba jednak go wezmę – wygląda na to, że w pokojach są sejfy (czego w hostelu nigdy nie widziałam) i będzie można go zostawiać wychodząc 🙂
To będzie ten hostel:
http://www.youtube.com/watch?v=K-ka8kZGlso
Hostel wygląda nieźle i swojsko, zatem jeśli PK się poświęci i weźmie maluszka – to tylko na tym skorzystamy. Barcelona!
Barcelona!
Kim był Celon i dlaczego jego bar jest godny polecenia? 🙄
😯
Może się dowiem…
ciocia wikipedia powiedziala tak:
Celon – miejscowość i gmina we Francji, w regionie Centre, w departamencie Indre.
Według danych na rok 1990 gminę zamieszkiwało 369 osób, a gęstość zaludnienia wynosiła 22 osoby/km² (wśród 1842 gmin Centre Celon plasuje się na 781. miejscu pod względem liczby ludności, natomiast pod względem powierzchni na miejscu 801.).
a wujek gugel tak:
http://www.chateau-celon.com/
Mam w domu wiekową książeczkę z opowiadaniami Villiers de L’Isle-Adama, które przez wiele lat były dla mnie wzorem kiczu. Potem okazało się, że było to głównie zasługą przedwojennego tłumacza. Jedno z opowiadań zaczyna się tak:
A więc jadę! Bywajcie mi Barcelona, Salamanka, Murcja i Pampeluna!
Bardzo to wszystkich śmieszyło i przez wiele lat przed czyimś dalszym wyjazdem cała rodzina się wydzierała: Bywajcie mi Barcelona, Salamanka, Murcja i Pampeluuuna!
Pani Kierowniczce polecam odwiedzwenie przed wyjazdem tej genialnej hali targowej w centrum i porzadne zaopatrzenie sie w ichnie okragle migdaly oraz solidny kawal wedzonego na zimno tunczyka.
Wiem jo mowie. No i konieczne, rzecz jasna, odwiedzenie Girony pod Barrcelona. Pielgrzymka obowiazkowa. Na co wiekszych i starszych kosciolach zachowaly sie jeszcze slady radosnej dzialalnosci Wielkiej Inkwizycji.
Villiers de L’Isle-Adam – ależ to cudne opowieści grozy 😀 Kiedyś obie z siostrą byłyśmy wielbicielkami literatury gotyckiej. Jeszcze gdzieś w kącie u mnie stoją różne „opowiadania fantastyczne”…
Kocie Mordechaju, dzięki za wskazówki. Nie wiem, czy dotrę do Girony, jest tyle rzeczy w tym mieście do oglądania… Jakbym była tam dłużej, to pewnie i do Montserrat bym się wybrała 😉 Jeszcze nie dotarłam do tego pięknego miasta, a już mam ochotę wybrać się po raz kolejny… Teraz jest fajnie, bo nie ma upałów, a poza tym od listopada do marca najtańsze noclegi 🙂
W Barcelonie koniecznie Palau de la Musica! Bilety trzeba rezerwować z wyprzedzeniem
http://wwww.palaumusica.org/VisitesGuiades/Visitavirtual/seccion=244&idioma=ca_ES.do
Nawet już wypatrzyłam, że w poniedziałek gra Uchida. Nie pamiętam, żeby w Polsce grała od czasu konkursu (tzn. zaraz po konkursie), chyba że coś przeoczyłam 😯 Ostatni raz słyszałam ją na żywo w Salzburgu, na koncercie urodzinowym Mozarta. Podobała mi się.
Na koncert są jakieś ostatnie bilety, albo drogie, albo kiepskie miejsca…
A propos Barcelony jestem w kropce. Parę dni, w tym 2 razy opera. Nawet, jeśli się było kilka razy, trudno zdecydować, co wybrać. Ważne, czy sie lubi Gaudiego. Jeśli tak, można jego szlakiem. Na parę dni wystarczy. Zawsze warto sprawdzic, czy w katedrze jeszcze pływają łabędzie i czy przy Placa Real kelnerzy nadal oszukują przynosząc, czego się nie zamawiało. Przy takich okazjach nie rozumieją żadnego języka, nawet hiszpańskiego.
Trochę zazdroszczę. To zupełnie co innego niż służbowy wyjazd na szkolenie.
Stanisławie,
doprawdy widziałeś tam łabędzie? 😯 Kiedy? Bo ja tylko gęsi 🙁 I żółwie.
Było to ostatnio kilka lat temu. Sadzawka w wirydarzu jest pełna gęsi (zdaje się, że powinno ich tam być 13 – tyle, ile lat miała patronka katedry w chwili męczeńskiej śmierci. Ale pływały tam jeszcze 2 łabędzie i to czarne. Nie wiem, czy było to ich stałe miejsce pobytu. Do dowodów im nie zaglądałem. Ale bardzo byłem potem ciekaw, czy tam jeszcze są. Bo rzeczywiście nigdzie wzmianki o ich tam pobycie nie znalazłem.
2 i 3 i 20 lat temu nie było tam żadnych łabędzi 🙁
Miałem w takim razie jakieś przywidzenia podzielane przez Ukochana i nasze dziatki. Jeżeli czas pozwoli na szukanie w starych zdjęciach, to się podzielę. Jak nie znajdę, odszczekam.
Stanisławie,
nic nie musisz odszczekiwać, ja Ci wierzę.
Passpartout, problem w tym, że sam zacząłem nabierać wątpliwości. Już sobie uświadomiłem, że w czasie ostatniego pobytu nie byliśmy w katedrze, a poprzedni był ponad 15 lat temu. Ileż to imaginacja mogła dodać do wspomnień. Popytam jeszcze Ukkochaną, co wtedy zapamiętała.
Te gęsi to tradycyjny system alarmowy, wprowadzony w średniowieczu i podtrzymywany do dziś. Gęsi (vide Rzym 😉 ) znakomicie ostrzegają przed nieproszonymi gośćmi 😎