MM, SV, Lezhneva (Rossini)
Wreszcie! Marc Minkowski nagrywa płytę z Sinfonią Varsovią dla firmy Naïve. Właśnie jutro zjeżdża do Warszawy. Przez tydzień, od 6 do 13 stycznia będą ze sobą muzycznie obcować – próbować i nagrywać, a publiczność warszawska będzie mogła usłyszeć efekt ich współpracy już 9 stycznia o godz. 19 w Studiu im. Witolda Lutosławskiego.
W projekcie weźmie też udział chór Warszawskiej Opery Kameralnej oraz solistka – młoda, zaledwie dwudziestoletnia (urodziny miała w grudniu) Rosjanka Julia Lezhneva. Z Minkowskim współpracowała już wykonując jedną z partii sopranowych w Mszy h-moll (to ona śpiewa tam Laudamus te), ale to nie jedyny jej sukces. Uczyła się muzyki od piątego roku życia, studiowała w Konserwatorium Moskiewskim nie tylko śpiew, ale i grę na fortepianie; teraz studiuje w Cardiff International Academy of Voice. W koncertach wokalnych zaczęła brać udział już jako dwunastolatka! Wcześnie rozpoczęła też startowanie w konkursach. Wygrała oba konkursy organizowane przez Elenę Obrazcową: dla młodych śpiewaków (2006) i dla młodych śpiewaków operowych (2007), jest też laureatką konkursu im. Mirjam Helin w Helsinkach (2009). Śpiewa rozległy repertuar, od Bacha, Vivaldiego czy Haendla poprzez Mozarta, Schuberta, Belliniego i Rossiniego po Mahlera czy Rachmaninowa. Na tubie jest jej dużo – i wcale się nie dziwię. Proszę, tak śpiewa Rossiniego: tu i tu. Tu dla odmiany Haendel, a tak śpiewa Lascia ch’io pianga. No i w końcu Broschi (brat Farinellego). To zaraz będzie taka gwiazda, że nie będzie nas stać na jej sprowadzenie, a przede wszystkim ona nie będzie miała czasu. Minkowski ma nosa.
Póki co, Sinfonia Varsovia podaje, że bilety po 50 zł będą do kupienia na godzinę przed koncertem; jest też możliwość rezerwacji do piątku w godz. 12-14 pod tel. 22 645 52 52. Mają też być wejściówki (15 zł). Transmisji w Dwójce nie będzie, bo to sobota i tradycyjny wieczór operowy. Czy będzie rejestracja tego koncertu, jeszcze nie wiem. Ale mam nadzieję, że wszyscy dadzą z siebie, co najlepsze, żeby powstała atrakcyjna płyta. Mają na niej być fragmenty różnych oper Rossiniego: Kopciuszka, Semiramidy, Zelmiry, Wilhelma Tella, Otella, Cyrulika sewilskiego, Cór Koryntu i Sroki złodziejki. To będzie debiut płytowy nie tylko zestawu MM/SV, ale i Julii.
Komentarze
Odmeldowuję się.
I niniejszym odsyłam wszystkie diabły do…. diabła 😉
To co te biedne diabły mają zrobić? Łaskotać tego diabła po piętach?
Rany boskie! Jak to Kierownictwo nadąża? To już chyba 3 wpisy dziennie lecą? 😯
A do tego jeszcze zająć się zeenowymi stopami…
No takie czasy, Bobiczku, za dużo się dzieje. Ale będą i przerwy, bo będę jeździć i nie zawsze będzie kiedy klepać na maluszku…
A zeen coś stapiał?
zzuł ze stopy swojej but
i tym stopił serca lut…
a gdy zzuje gumofilce,
w lesie zakwitną zawilce…
Ach diabelnie luty blisko, zzuje buty nasz zeenisko, la la la…
Kierownictwo wodzi ludzi na pokuszenie. 😀
Zapowiada się piękny wieczór, hm.
…zzuje buty, zziębną nogi, co to będzie, Boże drogi…
A gdy ściągnie i skarpety,
oszaleją wprost kobiety…
Bo ta nóg przecudna woń
rzuci ich w niebytu toń.
Cóż kobiety (łącznie z żoną),
gdy masz nogę odmrożoną…
Zaskakującą barwę głosu ma pani Lezhneva. Taką … jak by to powiedzieć … dojrzałą, jak na dwudziestolatkę.
To była taka merytoryczna dygresja, ale na tym merytoryzm swój kończę 😉
Możemy jeszcze do niego potem wrócić 😉
Ale też uderzył mnie kontrast jej głosu z dziecinnym niemal wyglądem…
Czyż kobiety, Boże drogi,
łase tylko są na nogi?
Gardzą ręką, żebrem, główką,
lub inną męską końcówką? 😯
Nie chcę siać zgrozy
Lecz niepokoją mnie mrozy
Bo czy są odpowiednie mufki
Na wszystkie męskie końcówki?
Niech mężczyzna się bez mufki
nie odważy wyjść z bacówki,
bo jak końcówkę odmrozi,
to tylko rączki do bozi! 😯
Cóż z nimi począć tej nocy?
Chyba tylko gdzieś pod kocyk…
męska końcówka pod kocem
– ja tylko tak, ad vocem…
Jak jest koc, to zbędne mufki,
Chyba że oblezą mrówki…
To ciężar zdjąłeś nam z duszy
a sobie zbędnych katuszy.
Końcówka pod kocem, na poduszce głowa
A na głowie szlafmyca i to barchanowa
Kierownictwo dziś ma wenę,
by robić za Telimenę? 😉
Mrówki mufki, czy też koc
mają oblezienia moc?
Kierownictwo boli główka,
Co mu tam jakaś końcówka… 😉
A jak już oblezą, czy
koniecbędzie bardzo zły?
Główka jest wymówką znaną,
by końcówce wmusić piano,
chociaż ona by za forte
weszła w pakta z samym czortem…
Zależy co znaczy zły
Czy jak kogo pogryzą pchły
Czy jak jak go depresja złapie
Bo właściciel końcówki chrapie
Ja nie poet, tak ob wieszcziestwie budiet. Pocziemu ona Lezhneva, kak u nas jest’ podchadjaszczije bukwy cztoby Leżniewa napisat’? 😉
Bo z anglijska swjatowo, nie znajesz?
Uwaga! Drobny atak merytoryzmu 😉
Czy ta Julia L. aby na pewno jest prawdziwa? 😯 Toż to wokalna perwersja – w wieku lat nastu (jak na youtubie) tak przerażająco sprawnie skakać po górach-koloraturach! Aż strach pomyśleć, co to będzie teraz, kiedy jest JUŻ po dwudziestce… Czy to w ogóle da się jeszcze wytrzymać?
Będę w najbliższym czasie kciukotrzymająca, żeby debiut płytowy MM JL SV był z serii wymiatających.
Ja właśnie też mam wątpliwości, czy ona aby prawdziwa… Nie mam wyjścia, pójdę i obejrzę 😉
Z tą pisownią to i mnie śmieszy, ale jeśli bracia Rosjanie uznają taką pisownię za oficjalną, to co robić?
Atak merytoryzmu drobny, ale skuteczny. Może i dobrze, bo offtopowy mainstream zaczął zmierzać w niebezpiecznym kierunku 😉
Skuteczny na tyle, że zamilkł 😆
Merytoryzm wykończył końcówkę 😆
Merytoryzm to znany pogromca końcówek 😆
Ale przynajmniej mniej mnie boli główka po tym seansiku 😆
Oooo, kod 1974. Bardzo dobry rocznik.
Czyli, Pani Kierowniczko, przydaje się na coś ta banda Hunów najeżdżająca Pani blog 🙂
Co ja bym zrobiła bez tej bandy Hunów… 😆
Toć to banda założycielska 😀
Mój kod: dff4 (czterokreślne?)
Jeszcze jeden podryg umiarkowanego merytoryzmu 😉
Ja tam na razie trochę się boję sprawdzić, czy prawdziwa. I tak z koncertów MM ledwie uchodzę z życiem z nadmiaru wrażeń. A jak jeszcze taka dwudziestoletnia zacznie wymiatać… Boję się, że wybiegnę z krzykiem 😆
Jak to, co? Prowadziłaby Pani Bardzo Merytoryczny Blog Muzyczny
Skoro końcówka i tak nie żyje, to jeszcze trochę ją pokopię 😈
Ta laska jest niesamowita. Z wrażenia wyciągnąłem płytę z Mszą h-moll. W ogóle nie kojarzyłem tego głosu z osobistością w wieku mojego dziecka. Zresztą dalej nie kojarzę. Jakiś ruski ekspertyment genetyczny? 😯 No to im się udało.
Tu melduje się końcówka,
co z pogromu uszła cało
i odzywa się w te słówka:
życzę, by się dobrze spało! 🙂
Nikt mi w to pewnie nie uwierzy, ale ja dzisiaj naprawdę już o tej porze mówię dobranoc.
Muszę zrobić jakąś taką minę, żeby nie podejrzewano mnie od razu o żartów sobie strojenie. 😐
Z krzykiem jak z krzykiem, gorzej by było, jakby się podłączyć… 😉
To ja biorę przykład z końcówki.
Hej! 🙂
Ja Bobikowi nie wierzę,
Coś nabiera mnie to zwierzę…
Ale cóż, dobranoc 😀
Wielki Wódz: jeszcze większym szokiem dla mnie było przeczytanie w jej życiorysie, że zaczęła występować jako śpiewaczka już w wieku 12 lat 😯 Nie wiedziałam, że w ogóle tak można.
W książkach o głosie piszą, że nie można 😉
A podłączenie się w tej konkurencji to tylko do prądu mi do głowy przychodzi 😆
No, ale książki o głosie jak widać nie zawsze się sprawdzają.
Oby się nie zdarła…
Posłuchałam sobie teraz jeszcze raz Lascia ch’io pianga i stwierdziłam, że to świetna kołysanka. Zatem też już mówię dobranoc 😀
Na szczęście nie zawsze 🙂
Inna możliwość „podłączenia się”: podzielić obowiązki na ok. 8 osób, każda śpiewa co 8. dźwięk. Ale to miesiące ćwiczeń, żeby się zsynchronizować, do koncertu w sobotę nie zdążymy 😉
Dobranoc 🙂
I znowu coś fajnego tam, gdzie mnie nie ma… Aż nie wiem, czy wrzucać pobutkę, czy też może przymknąć oczy i sobie pośnić?
PK tyle teraz publikuje na Dywanie, że nie nadążam. Po kilku dniach przerwy wczoraj troche przeczytałem, ale do końca było daleko. Wpisałem się o dwa teksty do tyłu. Tymczasem tyle ciekawego nawet pomijając różne końcówki. Zdjęcia tym razem nie tak świetne jak zwykle, ale to już wina wyłącznie pogody. Kościółek w Pizie to San Pietro in Vinculis z XI wieku. Ja zawsze chętnie pomocą służę póki Alzheimer nie opanował totalnie.
Zazdroszczę atrakcji muzycznych. O ruszeniu sie nie może być nawet mowy. Zresztą Córeczka w domu, a nawet na jej towarzystwo czasu brakuje. Poprzednio była jeszcze koleżanka córeczki zamieszkała na stałe w Essen. Bardzo miła dziewczyna z bardzo lotnym umysłem. Też w tych genach i w ogóle w białkach różnych miesza, ale do obrony ma jeszcze parę miesięcy. Córeczka tymczasem na bezrobotnym.
Merytorycznie sie nie wypowiadam.
Jeśli merytoryzm oznacza rozbieranie dwunastolatek to ja dziękuję, wolę być bandytą z innego paragrafu.
O, Paku,, I znów idealna pobutka.. Jak MM będzie w takim ciągu jak podczas nagrywania ” Cecylii „, to rzeczywiście rozniesie S-1.A panna Julia L. jest mila, cicha i skromna, ale jak otworzy usta….no, kapcie spadają!
Co tam Julia… Sobie popatrzcie, jak Maru gra muzykę współczesną 🙂
http://www.youtube.com/watch?v=o6QmAHPJ4ek
Znamy, znamy miłośnika pudełek, gwiazdora Tuby… 😉
Stanisławie, dzięki za info o kościółku w Pizie. A córeczka to ta paryska?
foma – a kto tu rozbierał dwunastolatki? 😆
Mniejsza o to, kto rozbierał. Ja bym się chętniej dowiedział, z jakiego to paragrafu foma chce zostać bandytą. 😀
To rzeczywiście interesujące 😉
Tak, córeczka paryska. Jej koleżanka z Niemiec też, to znaczy obie połączył doktorat w Gif-sur-Yvette pod Paryżem.
Czy rozbieranie dwunastolatek oznacza szczegółową analizę ich właściwości wokalnych? Takim perwersjom się szczególnie nie przeciwstawiam, aczkolwiek poza takimi fenomenami jak Lezhnieva (też nie cierpię takiej transkrypcji) niewiele z takiego rozbierania przyjemności.
Zresztą dopiero przeczytamy, jak się mają nagrania do tego, co się słyszy na żywo.
Jeżeli Foma woli z innego paragrafu… Hm, chyba to będzie paragraf 22.
hm… może art. 260 k.k.? 🙄
Nie wyrabiam 🙁 Brakuje mi oczu i uszu 🙁
Taka hydra to ma dobrze. Nie ma ktoś patentu na zhydrzenie?
Ten kościół ze zdjęcia PK jest wielce ciekawy. Budowę zaczęto kilka lat po rozpoczeciu budowy katedry. Twórcą stylu pizańskiego w architekturze romańskiej jest Buscheto zwany z łacińska Busketusem. Wkład Buschety w katedrę pizańską jest spory. Być może miał i coś wspólnego z San Pietro, bo kościół budowano w czasie największej aktywności twórczej Busketusa. Ale nie tak łatwo znaleźć szczegóły dotyczące tego architekta. W przedmiotowym (właściwie nie cierpię tego sformułowania) kościele na uwagę zasługują (jeśli chodzi o fasadę) ślepe otwory okienne w kształcie karo i ślepe arkady, które były takimi od początku. Do tego pełne otwory okienne „oculi” – malutkie okrągłe.
Sąsiedni dom rozrósł się wchodząc na kościół, co u nas chyba nie byłoby do pomyślenia. Ale w Pizie tyle mają zabytków. W rezultacie taki widok może bardziej bawi niż denerwuje.
Kto przemocą lub groźbą bezprawną udaremnia przeprowadzenie odbywanego zgodnie z prawem zebrania, zgromadzenia lub pochodu albo takie zebranie, zgromadzenie lub pochód rozprasza,
podlega grzywnie, karze ograniczenia wolności albo pozbawienia wolności do lat 2.
To art. 260 kk mieszczący się w rozdziale poświęconym prtzestępstwom przeciwko porządkowi publicznemu. Chyba Foma nie zasługuje na potraktowanie tym artykułem.
Zhydrzenie jest stosunkowo proste. Pierwszy krok to potrojenie liczby głów. Dalej to już z górki.
A świadome i uporczywe rozbijanie tyraliery merytoryzmu to pod co zakwalifikować? 🙄
To chyba pod udział w organizacji przestępczej. 😀
Usiłowałem zgodnie z receptą Stanisława potroić liczbę głów, ale zanim zdążyłem, złapali mnie za jeden łeb i wsadzili pod hydrant! 👿
czyli 260 kk w zbiegu z art. 258 – jeszcze gorzej…
Tyraliera merytoryzmu niewątpliwie legalna, czyli 260 może być. Tylko gdzie ta organizacja. Ewentualnie z Zeenem, ale czy dwie osoby to już organizacja. Dla jednego ze stosunkowo niedawnych ministrów sprawiedliwości, na pewno tak, ale dla SN chyba jednak nie.
a vesper? a Bobik? sam bym niewiele zdziałał…
Kochani, w punktach dla bolszoj jasnosti:
1. 20 lat to pestka. Malibran debiutowała w Cyruliku jak miała 17 i nic w tym nie było dziwnego. Anna Gottlieb miała 12 jak śpiewała pierwszą Basię w Figarze, a 17 – jako Pamina z prapremiery.
2. To się nazywa umieć śpiewać. Kryteria nam się zmieniły. Jak pianista nie umie zagrać Etiud FCh, a skrzypek Kaprysów NP, to znaczy, że nie umie grać. A śpiewakom jakoś wolno – same długie nuty, w obcym języku wyuczonym na małpę i bez dykcji. Ciekawostka.
Ale skoro reżyserom operowym wolno nie czytać nut i nie znać języka, w którym reżyserują…
3. Pewnie, że Minkowski ma nosa: on odkrył Kozenę, on dał wielkie role i płyty w dużych firmach niejakiej… Ewie Podleś, lista byłaby długa. Tajemnica w tym, że on wybiera śpiewaków na ucho, a nie z katalogów agencji w ramach sprzedaży wiązanej.
Rozkosznych wrażeń. Szkoda, że nie ma transmisji, ale może pójdzie z opóźnieniem.
Całusy
PK
Vesper i Bobik jako rozbijacze tyraliery merytoryzmu? Toż to największe podpory merytoryzmu, tylko udają rozbijaczy dla draki. Ale, jak chcecie uchodzić za bandę hunów, to Wasza sprawa, niech Wam będzie.
Piotr Kamiński niwątpliwie w tyralierze napiera. i dobrze. Wybieranie śpiewaków na ucho może dziwić w obecnej dobie agencjonalnej. Oby tak trzymał.
Podpora merytoryzmu? 😯 Niech będzie, co się będę krygować 😆
Ale pochuliganić sobie przyjemnie, czemu nie.
szczególnie w grupie 😉
Pochuliganić miło, wiem coś o tym.
3ff3 – z krańców merytorycznie, w środku hunowsko albo hunbejbińsko. Jak chuliganić poza grupą?
Poza grupą nieetycznie, nielojalnie, nie do twarzy.
A merytoryczny chuligan może być? 😉
O Annie Gottlieb wiadomo, dlatego ta piosenka Barbariny jest taka prościutka…
A propos śpiewaków z czasów Mozarta, właśnie moją kolejną lekturą wagonową był pierwszy kryminał Caroline Graham, tej od Morderstw w Midsomer, w którym bohaterka pisała książkę o irlandzkim tenorze Michaelu Kellym, który też śpiewał w Weselu Figara 🙂
Merytoryczny chuligan? Czy może? Może i może. Ale według mnie to jednak oksymoron.
Mój dziś nieco zamglony i zaśnieżony umysł mówi mi, że teraz tak wczesne debiuty jak w punkcie 1. Piotra Kamińskiego to już rzadkość. Ale w przypadku najwybitniejszych śpiewaków debiutujących w pierwszej połowie XX. wieku większość to debiuty w wieku lat nastu (późniejsze to raczej rzadkość).
Zwykle trochę drżę o te bardzo młode utalentowane głosy. O to, co będzie z nimi dalej, jak długo pośpiewają. Wiele jest ofiar kształcenia wokalnego, sama znam kilka. A jak ktoś ocaleje i śpiewa świetnie, to są jeszcze wspomniani agenci, którzy chcą wykorzystać „popyt” na świeże głosy i eksploatują bez litości. Długo się tak nie da.
Ci, którzy śpiewają długo i świetnie a) mają wyjątkowe predyspozycje, głos ustawiony z natury, b) świetnych nauczycieli, którzy prowadzą ich, budując na mocnych stronach danego głosu, mądrze i powoli wyprowadzając ze słabości (Christa Ludwig na każde pół tonu w górę pracowała średnio pół roku) c) świadomość własnych możliwości głosowych w danym momencie życia, d) mądrość w doborze repertuaru na miarę możliwości e) zdolność odrzucania nawet kuszących propozycji, jeśli są wbrew charakterowi posiadanego głosu lub jest na nie po prostu za wcześnie.
O c), d) i e) chyba jednak łatwiej im człowiek starszy.
To na pewno, ale a) i b) też jest bardzo istotne 😀
Jeszcze do Stanisława w kwestii kościółka z Pizy: wpiszę pod zdjęciem nazwę. A jak pizańczycy (i turyści) traktują swoje kościoły, to i dla mnie jest szokiem. Przepiękny San Paolo a Ripa d’Arno, wymieniany przez wszystkie przewodniki, jest zamknięty na dziesięć spustów latem i zimą, a trawa go porasta 🙁 Turyści zresztą też tam nie docierają. Wszyscy przewalają się tylko przez Campo i tyle…
Beato, Beato – czy wybierasz sie doładować akumulatorki 9.01 do Wwy?
Bo czeka kartka z kiecki pewnej wariatki..:)
Mapapo, Mapapo, sprawa ostatecznie wyjaśni się w piątek – dam znać 🙂 Jak się domyślasz, jestem zdecydowanie za (doładowaniem akumulatorów i przechwyceniem kartki, która spadła z wariatki). Jeszcze tylko żeby dość szeroko rozumiane okoliczności okazały się sprzyjające…
Jeśli te okoliczności to warunki atmosferyczne, to tu sypie teraz, ze ho, ho..
I znowu biedni drogowcy zaskoczeni…
Atmosferycznymi to ja się przejmuję w stopniu bardzo umiarkowanym 😉 Jak w ubiegłym roku jechałam na Możdżera z MM i SV, też w styczniu, to było minus 17 😉 Ojczyzna prezentowała się z okiem pociągu nader nadobnie. Skrzyła się bielą. Atmosferycznymi to ja się przejmuję w stopniu bardzo umiarkowanym 😉
Mapap, w sprawie okoliczności popełniłam maila 😉
Zasypało Dywanik na głucho 😉
Zasypało, bo był zajęty zwiedzaniem Gergieva i minizlotem 😉 A wcześniej jeszcze konferencją z Lang Langiem 🙂
Matko! Zasypało! Pieknym rzutem na plecu gruntowałam na Placu Zamkowym.
Ale nic to! Przeżyłam piękny wieczór w operze, poznałam przemiłego Pana, bywalca Dywanika. Poczekam, aż sam coś napisze.
Pani Dorocie jeszcze raz serdeczne dzięki.
Przeżyłam piękny wieczór i jestem szczęśliwa.
Podrzuciła mnie do domu jakaś dobra pani, zatrzymawszy się przy przystanku z informacją, że jedzie w moją stronę.
Dodatkowo jeszcze się wzruszyłam, bo nie jest to częsty gest.
To tyle nocną porą, teraz sobie pojem. 😉
rzutem na plecy 😉
Mam wyrzuty sumienia, że tak rzuciłam się do szatni i nie pożegnałam mojego towarzysza, a później nie miałam szansy już Go zobaczyć.
Czynię więc to teraz, dziękując za przemiłe towarzystwo i obiecuję poprawić się na przyszłość.
Mam tu też na myśli to, że nie zainteresowałam się, czym i jak może mój sąsiad wrócić na nocleg.
Naprawdę szczerze się kajam.
A ja sobie właśnie pojadłam. Nie będę wrzucać nowego wpisu, bo to już byłaby przesada – ostatnio były codziennie. Wspomnę więc, że spektakl po tych kilku latach bardzo dobrze mi się odbierało. Ech, dobry był ten stary, estetyzujący Treliński, choć wtedy to i owo drażniło, to po dzisiejszych banałach (Orfeusz, Borys) jest to odświeżające. Gergiev się przesadnie ponoć nie napracował, miał jedną próbę i właściwie za bardzo nie dyrygował, tylko zapoznawał się z inscenizacją. Na spektaklu bardzo sugestywnie ruszał zwłaszcza prawą łapą (bez batuty), a orkiestra tak się zmobilizowała, że grała bez pudła, łącznie z waltorniami! Parę razy rozjechali się ze śpiewakami, ale to doprawdy były drobnostki. Za to wokalnie było świetnie. Dobrzy byli goście z Rosji, zwłaszcza Tatiana, a partnerujący jej Artur Ruciński pokazał, co potrafi!
Na akcję „bilet” załapały się dwie osoby udzielające się czynnie na blogu – poza mt7 jeszcze atreus (jeśli kto pamięta, wypowiada się rzadko, ale smacznie, zwykle na temat muzyki XX lub XXI w.) – oraz dwie tylko czytające. Było miło i wszyscy wyglądali na zadowolonych 🙂
A przedtem byłam na konferencji z Lang Langiem. Spóźnił się pół godziny, bo w drodze z hotelu Victoria do filharmonii samochód utknął w korku na Kredytowej 😯 Fajnie gadał, o wiele dojrzalej niż kiedyś. Nie streszczam, bo jeszcze będzie okazja – pewnie napiszę coś po jutrzejszym koncercie (będzie można obejrzeć transmisję w TVP2!). Jadę tam zresztą z Radziejowic, gdzie się z samego rana wynoszę na posiady w kwestii projektu fonoteki szkolnej. Wracam tam na noc, ale jest na szczęście Internet. Potem, pojutrze, jadę do Krakowa na koncert Dominika, ale tam już nie będzie czasu na pisanie. Wracam w sobotę, prosto na panel w Muzeum Etnograficznym (towarzyszący wystawie chopinowskiej), a stamtąd na Minkowskiego. Jak wrócę z tego wszystkiego, to padnę i pewnie przez całą niedzielę nie wyjdę z domu 😈 A we wtorek wręczanie paszportów…
Aha – upewniłam się, że żadnej transmisji ani rejestracji z sobotniego koncertu z Minkowskim nie będzie 🙁 Tym, co nie przybędą, pozostanie czekać na płytę…
To był dla mnie bardzo dobry spektakl i jedyne, co mi przeszkodziło, to aria Księcia Griemin, której fragment śpiewał w kulisy, odwrócony plecami do naszej części sali.
Kawałek został zagłuszony przez orkiestrę. Ale to drobiazg, taki żeby czegoś się uczepić.
Ja zresztą nie jestem znawcą, tylko miłośnikiem, a to zasadnicza różnica. 😀
Dobranoc!
Wyrazy wspólczucia Kierownictwu wyraż jutro.
Dobranoc 😀
Pobutka winna być na 102, a jest… usypiająca dla Bobika.
bo czasem wcale nie ma się ochoty obudzić i zacząć nowego dnia…
Mnie wczorajszy spektakl sprawił wielką przyjemnosć – uwielbiam Oniegina i lubię tę inscenizację za urodę i emocjonalnosć, podkresloną scenografią, kostiumem, światłem. Mnie akurat najmniej do gustu przypadła Tatiana i Gremin – tatiana nadto piskliwa, a Gremin już niestety „po głosie” choć z wielką kulturą. Gwiazda wieczoru bezsprzecznie obok Gergieva był Artur Ruciński, ale mnie zaimponowała równiez swoboda spiewania i interpretacja partii Lenskiego przez Skorokhodova – mimo ze to nie ten typ głosu jaki w tej partii lubię najbardziej. Generalnie para Lenski-Oniegin krzesała niezłe skry 😉
Dzięki pobutce PAK-a spałem słodko aż do samego wstania. 😀
Ale jak wstałem i doprowadziłem się do swojego zwykłego, chuligańskiego stanu, zaraz się zacząłem zstanawiać, czy ta pobutka była może a propos rozbierania 12-letnich dziewczynek? 😯 😉
Dzień dobry. Takie pobutki mogłyby byc codziennie 🙂
Ale pięknie, biało, mroźno. W sam raz na spacer.
Ktoś bez wątpienia był gwiazdą, sądząc po ilości fotoreporterów. 😆
I na widowni też, bo chmura aparatów ścigała jakiegoś starszego pana w foyer.
Mnie też urzekła uroda przedstawienia.
Jestem wrażliwa na piskliwość, ale tu nie zauważyłam.
Duże brawa dostała Krystyna Szostek-Radkowa za rolę Niani, ale i Sergei Alexashkin (Gremin) też. W jego przypadku to raczej chyba hołd dla samej urody dzieła,a może za całokształt.
Nie będę się dalej mądrzyć, tylko powspominam sobie. 🙂
Pani Kierowniczka sama siebie do cna zajeździ 🙄
I świetny był Jan Peszek. 😀
Zajeździ, zajeździ, ale co przeżyje, to Jej.
To duch niespokojny chyba jest.
Miło czytać o udanych imprezach. Bobikowi moge wybaczyc, bo rozbieranie 12-letnich dziewczynek może i może być atrakcją dla szczeniaka.
Co do Pizy, prawda, że turyści mało co oglądają poza Campo. Ewentualnie pofatygują się do della Spina.
Pochwalę się jeszcze, że bilet na sobotę też mam. 😛 😀
O, super. To nas będzie więcej ! Może i Beata dojedzie…
To gdzie Kierownictwo nasze teraz jest? W Radziejowicach?
A o jaki projekt fonoteki szkolnej biega?
Ogólnej, obowiązkowej, czy jakiejś konkretnej?
Same pytajniki. 🙂
Tu jest trochę o fonotece szkolnej. Ciekawe, że lekcje maja być na dvd, jakby nauczyciel nie był w stanie poprowadzić zajęć, podczas których dzieci słuchają muzyki (może rzeczywiście nie jest, o ile pamiętam czasy szkolne, to tak może być; zgroza).
Poszłabym dalej. Zrobiłabym pełny kurs szkoły podstawowej, gimnazjum i liceum na dvd, do przerobienia w domu. Właściwie, dlaczego by nie?
Ja tam u siebie w domu niczego nie chcę przerabiać. Podoba mi się tak jak jest. 😉
Dzięki, Vesper!
Kierownictwo kiedyś coś wspominało, ale mam za krótką głowę.
To jest fantastyczna sprawa, żeby można ze szkoły wynieść jakąś podstawową wiedzę w tej dziedzinie kultury.
Nie wszyscy muszą grać na flecie prostym, czy śpiewać, a minimum wiedzy jest absolutnie niezbędne.
To wspieram duchowo Kierownictwo i innych uczestników z gorącym pragnieniem, żeby się udało.
Dobry wieczór. Pozwoliłam sobie link włożyć pod tekst, żeby nie zniekształcał strony.
To trochę nie tak. „Eksperci”, czyli my, zostaliśmy wezwani do przystawienia pieczątki na projekcie, który już zaczęła robić jedna osoba i tak ma być i koniec. Ustalili sobie i tyle. Na szczęście zaczęła się ostra dyskusja. Tylko i tak nic z niej pewnie nie wyniknie…
Nie bardzo wiadomo ani co to ma być, ani dla kogo to ma być. Gdyby chodziło o portal dla wszystkich, także dla amatorów, to dobrze zrobiony miałby jakiś sens. Ale rzecz została przygotowana jak scenariusze do lekcji. To jakiś bezsens. Inna rzecz, że nauczyciele już rzeczywiście zazwyczaj niczego sami nie potrafią albo im się po prostu nie chce.
A kursów na DVD z różnych dziedzin już zdaje się jest całkiem niemało.
Dodam jeszcze, że osoba jest autorką podręczników i książek, muzykologiem, ma dużo w głowie i pisze z sensem. Ale jakieś mi się wydaje niezdrowe zawężenie autorstwa do jednej osoby (która przecież, jak sama przyznaje, nie zna się na wszystkim) – choć ona twierdzi, nie bez podstaw zresztą, że praca zbiorowa w środowisku muzykologicznym jest niemożliwa.
Ja przeciwko niej samej nic nie mam, przeciwnie, to w ogóle moja dobra koleżanka od lat. Ale coś mi się wydaje, że taki autorski projekt to będzie tylko sobie a muzom. Zwłaszcza, że nie bardzo wiadomo, jak właściwie ma być wykorzystywany. Nauka muzyki w szkole upadła ostatecznie. Najbardziej wstrząsające dla mnie jest, że mimo podpisania porozumień między ministrami zostały zabrane godziny w klasach I-III… Kolejne pokolenie będzie stracone. Panowie z ministerstwa, którzy odwiedzili nasze zebranie, zapowiadają co prawda, że zrobią też coś dla dzieci. Ale bliżej nic jeszcze nie wiem. Jakieś animacje czy co…
Mam nadzieję, że powstanie jakiś dobry program dla małych dzieci i że na to będą pieniądze. Moim zdaniem to nawet pilniejsze.
Bo może to powinna być nauka o muzyce, a nie nauka muzyki.
PK: a jak tam (k)Lang Lang? Poprzednim razem (czy to już nie dwa lata?) było b. interesująco plus znak zapytania o to, którędy pobieży ten i wówczas i dzisiaj młody człowiek. Lub prościej: czy było wciągająco, pociągaąco, czy tylko naciągająco? Bo z nim już tak jest, że każdy z wariantów jest możliwy – usłyszałem tylko w radio, że rozgryza i trawi teraz mazurki. No, no…
O przepraszam, właśnie zauważyłem poniewczasie, że już jest resumé dzisiejszego koncertu Langa. Pytałem, bo nie zobaczę, nie usłyszę, a ciekawość męczyła. A doniesienia PK z 00:31 i 00:38 – groza i opad rąk. Ale nóżka niebezpiecznie drży na myśl o decydentach wspomnianych…
Jestem bliska załamania za każdym razem kiedy czytam o edukacji. Mam dziecko w wieku przedszkolnym. Za dwa lata pójdzie do szkoły i coś mi się zdaje, że to będzie początek końca w rozwoju.
Nie mam nic przeciwko kursom na dvd. Poważnie. Ale nie po to dziecko chodzi do szkoły, żeby się uczyło z płyt. Ma zdobywać wiedzę i doświadczenia w kontakcie z nauczycielem. Ma być przez nauczyciela poprowadzone. Tego się nie osiągnie, jeśli nauczyciel nie będzie żył i oddychał materią, którą dzieciom wykłada. Kurs na dvd nie zastąpi kontaktu z żywym człowiekiem, który potrafi przekonać do swojej pasji. Czy już naprawdę nie ma ludzi, którzy wprowadziliby dzieci w różne dziedziny kultury osobiście, przez własny przykład, przez własne zainteresowania, pasje, hobby? Chrzanić (przepraszam) flet prosty. Co z tego, że dzieci w podstawówce jakiś czas temu przerabiały jakieś tam skale, bemole, trójdźwięki, jeśli nie potrafiły tej wiedzy połączyć z żadnym doświadczeniem, z dźwiękiem, melodią, estetycznym i emocjonalnym doznaniem, o które przecież w muzyce chodzi. Przepraszam, uniosłam się, ale mam tak zawsze, kiedy temat schodzi na szkolnictwo.
Julki posłuchamy też w niezłym towarzystwie (Sonia Prina, Roberta Invernizzi, Veronica Cangemi, Topi Lehtipuu) na Opera Rara (19 maja w Ottone in Villa Vivaldiego pod Giovannim Antoninim z Il Giardino Armonico)
Szanowny Panie Filipie,
ja po rękach pana… etc. Za każdym razem, gdy wracam z Wiednia, to następnego dnia ląduję na Opera Rara w Krakowie – ot, galicyjska logistyka. że po Wiedniu w parze idą śpiewy w Rarze. Sukcesów życzę Panu w tym 2010 i następnych – Pana sukcesy są naszą uciechą. A uciechy ten blog i ceni i lubi – tak mi się wydaje.
Ha! Ja tym razem wyjątkowo a przezornie głosu na temat edukacji nie dałem i – jak się okazuje – miałem rację. Gdybym dał, to byłbym teraz w takim stanie nerwowym jak vesper. A wiatraki i tak by robiły swoje. 🙄
Mądrość przez Ciebie przemawia, Bobiku. A ja głupia zawsze dam się podpuścić
Nie jest tak źle. Dyskusja okazała się konstruktywna. Ostatecznie będzie chodziło przede wszystkim o portal dostępny dla wszystkich, do którego te DVD mają być wstępem i częściowo wsadem. Teraz jest ciekawa dyskusja nad zrębami projektu, ale niestety muszę już wychodzić w drogę.
A ja mam szczęście brać udział w koncercie sobotnim 🙂 jako chórzystka 🙂
Wczoraj była próba w S1. Przybyła Julia. Wygląda bardzo niepozornie. Jeansy, golfik, na to długo sweterek. Zwykła dziewczyna… Ale jak otworzyła usta!!!!! Masakra!!! Katarynka! Jak ona to robi? I tak patrzyłam jak stoi ze skrzyżowaną nóżką przy dyrygencie, opiera się o pulpit, patrzy na orkiestrę, uśmiecha się i na przestrzeni kilku taktów pokonuje odległości dwóch oktaw kilka razy w każdą stronę. A barwę ma niesamowitą. I umiejętność wyśpiewywania i przedstawiania różnych klimatów – NIE-SA-MO-WI-TA!!!
Zapraszam wszystkich serdecznie. To przecudowna niespodzianka ze strony SF i MM na karnawał.
Pozdrawiam.
Po te wspomniane przez 60jerzego uciechy to ja z Poznania do Krakowa lecę jak pszczoła do miodu, mimo wciąż odczuwalnych na kolei granic między zaborami… 😉 Nieustające owacje dla Pana Filipa! Tak trzymać (a ja trzymam kciuki, żeby okoliczności sprzyjały). PS. Julka w Krakowie – bardzo popieram!
Do owacji w słusznej sprawie zawsze jestem skłonny się przyłączyć, nawet jeżeli sam z uciech nie mogę korzystać. 🙂
Ale nie płaczcie nade mną. Ja tam zawsze jakąś uciechę sobie znajdę. Muszę, żeby mi ogon nie zardzewiał. 😀
I za tę wypracowaną nierdzewność ogona, Bobiku, Tobie również należy się owacyjka, a co! 😀
No to ogólne hip, hip! 😆
Może nawet jakieś smętne mury od tego runą…? 😉
Z Krakowa do Jeleniej osobowy się toczy…
Witam szczęściarę – niestety nie miałam kiedy wpuścić, dopiero teraz siadłam do kompa… Potwierdzam – było super! 😀
Panie i Panowie!
Proszę przyjąć nasze szczere kondolencje.
ML, dziękujemy…
Julia będzie śpiewać na placu w Krakowie wieczorem 17 marca w Mozart Reqiem
17 kwietnia raczej. To wspaniale, dziękujemy za wiadomość.
ML, prosimy na przyszłość o wpisywanie się pod aktualnym wpisem, bo może się tak zdarzyć, że wpisze się jednocześnie kilka osób i Pana wypowiedzi będą niewidoczne, a byłoby szkoda.
Szanowny Pani !
Zawsze możesz napisać do mnie osobiście mlezhnev@yandex.ru.
Polecam również słuchać (telewizję, radio, Internet) 13 maja
Classical Brit Avards w Royal Albert Hall
Ottone in villa – interview with Giovanni Antonini w Krakowie
http://www.youtube.com/watch?v=4rNUqSqh1no
Panie i Panowie!
Można słuchać radia w Austrii Julius śpiewu 08.08.2010.
http://oe1.orf.at/programm/tag/20100808
http://www.therestisnoise.com/2011/01/cd-of-the-week.html
Julia Lezhneva made her London debut on 13 May 2010, at the age of 20, singing Elena’s Final Rondo from Rossini’s La Donna del Lago at the Classical Brit awards at the Royal Albert Hall.
http://vkontakte.ru/video_ext.php?oid=1175778&id=160589686&hash=3f13893c4d4c9362
Brawo Julia! 😀
WESOŁYCH ŚWIĄT!
WSZYSTKIE NAJLEPSZE!
http://www.youtube.com/watch?v=FyYblfWW4gI
A. Vivaldi „Oracolo in Messenia” (Julia – Trasimede role)
with Fabio Biondi and Europa Galante:
concert in Krakow (2011 Dec 8)
8-Dec-2011
http://wyborcza.pl/1,76842,9497913,Bach__Julia_i_ja.html
Yulia Lezhneva (Julia Lezhneva) in „Les Huguenots”, Giacomo Meyerbeer, Brussel, Belgien, De Munt\La Monnaie
http://radio.klara.be/radio/10_home.php
http://www.demunt.be/nl/opera/58/Les-Huguenots
http://www.youtube.com/watch?v=GPSzPF1n0cA
http://www.youtube.com/watch?v=2jeQkiHEasg
http://www.youtube.com/watch?v=3HP_v_kKTHU
http://www.muzcentrum.ru/orfeus/programs/issue2604/
http://www.muzcentrum.ru/files/download/Imuzyka_Islovo_07.08.11.mp3