Po niemiecku, po brazylijsku
Zaliczyłam w ostatnich dniach dwa kolejne koncerty Roku Chopinowskiego w Filharmonii Narodowej – w sobotę koncert symfoniczny z udziałem Larsa Vogta, dziś – recital Cristiny Ortiz. I tak sobie myślę o refleksji, którą się ze mną podzielił właśnie dziś Stanisław Leszczyński – że my mamy zwyczaj patrzeć na Chopina poprzez obraz, który nam się uklepał na Konkursach Chopinowskich. A przecież pianiści wywodzący się z innych kultur patrzą na niego całkiem inaczej, przefiltrowując swoje interpretacje przez własną kulturę, doświadczenia i upodobania.
Lars Vogt, który w tym roku skończy 40 lat, jest cenionym pianistą niemieckim; jako dwudziestolatek dostał II nagrodę na konkursie w Leeds. Kiedyś słuchałam, niestety tylko przez radio, jego recitalu z Dusznik; uznałam go za pianistę na swój sposób interesującego, ale na pewno nie chopinistę. To mi się teraz potwierdziło. W Warszawie, z orkiestrą FN pod batutą Mirosława J. Błaszczyka (czemu on się tak stara na Kaspszyka pozować?), zagrał dwa koncerty: Schumanna i Chopina (e-moll).
I tu potwierdziło się też, co pisałam w poprzednim wpisie o różnicach między Schumannem i Chopinem. Vogta nazwałam po tym występie na własny użytek pianistą kwadratowym. Nie bardzo wylewnym, trochę chłodnym, grającym tak trochę schodkowo – ciszej, głośniej, jakby bez płynnych przejść, bez swobodnego kształtu frazy, bez wahań rytmicznych. W Schumannie to nawet było odświeżające – granie bez cienia romantycznej egzaltacji, wyraziście, trochę jakby klasycznie. Choć i sztywnawo. Naromiast w Chopinie to było dla mnie nie do wytrzymania. Chopin to jednak jest poeta odcieni, improwizator z ducha, fantazja to jego drugie imię. Tak się po prostu grać go nie da. Sobotnia publiczność zareagowała jednak z entuzjazmem, byli nawet wstający. W piątek ponoć aż takich oklasków nie wzbudził, ale i takie, jakie były, wystarczyły, by zabisował – w oba dni tym samym Nokturnem cis-moll op. posth.
Cristina Ortiz jest o 20 lat starsza (była zwyciężczynią konkursu Van Cliburna w 1969 r.), ale w grze sprawia chwilami wrażenie o 20 lat młodszej – mieszka od wielu lat w Londynie, ale brazylijski temperament jej nie opuszcza. Byłam kiedyś na jej recitalu w Dusznikach i stwierdziłam, że mało kto gra tak utwory Alberta Ginastery jak ona, no chyba, że Martha Argerich, ale ona coraz rzadziej. Cristina gra jednak poza tym bardzo różną muzykę, w tym i Chopina. Na tutejszy recital wybrała bardzo ambitny program i bardzo sprytnie ułożony: w pierwszej części I Scherzo, II Ballada, III Scherzo, IV Ballada, w drugiej – I Ballada, II Scherzo, III Ballada, IV Scherzo. No i to była świetna ilustracja spojrzenia na Chopina z całkiem innej perspektywy, w tym wypadku latynoskiej. Oznacza to bardzo giętkie podejście do rytmu z idealnym przy tym wyczuciem pulsu, co do Chopina jest podejściem jedynie słusznym w tej dziedzinie. Cristina potrafi jednocześnie wydobywać po parę planów z jego muzyki, a przy tym pięknie to wszystko cieniuje. To nie znaczy, że wszystko było idealnie, było trochę zaczepek i niedograń (może nie doćwiczyła?), ale muzykalność i temperament zwyciężały, choć pewne szczegóły interpretacyjne, wynikające właśnie z innej perspektywy, mogły nas zaskakiwać. Bisowała dwa razy – najpierw pięknym i smutnym utworem zapewne z jej rodzinnych rejonów, ale zapowiedziała go tak cicho, że zrozumiałam tylko słowo victims, co kazało się domyślać, że poświęca ten bis ofiarom trzęsienia ziemi w Haiti, a potem zagrała jeszcze Chopina – Etiudę As-dur op. 25 nr 1, tą samą, którą bisował Lang Lang, ale jakże inaczej! Bez cienia efekciarstwa, pastelowo, trochę impresjonistycznie, przywodząc na myśl w środku zimy wiosenny wietrzyk.
PS. Jutro (a właściwie już dziś, piszę to po północy) o 19. w Filharmonii Łódzkiej prowadzę spotkanie z Łukaszem Borowiczem. Na wyjazd maluszka nie wezmę, bo z doświadczenia wiem, że i tak czas tam będę miała raczej na życie towarzyskie… A w czwartek rano już wracam. A w sobotę do Cannes.
Komentarze
Korzystam z okazji, ze Dywan jeszcze nie zajety Szoperą.
Pokaralo mnie kiedy dworowalem z Argerich grajacej Beethovena Koncert Troisty, bo plik mi sie przy nagrywaniu popsul. Szukalem po Internecie metody na jego reperacje, ale sie okazalo, ze to juz amen w pacierzu i nic sie nie da zrobic. A ten koncert to moj ulubiony i strasznie bylem ciekaw jego wykonania. Wiec pytanie / prosba, czy ktos ma to nagranie i moglby sie podzielic. Moj adres to moj nick na interia kropka eu.
Wrzucam tylko pobutkę, nie chopinowską, ani nie schumannowską… w ogóle, z innej beczki.
A ja przez nieuwage wpisalam sie pod poprzednim wpisem. Trudno.
Serdecznosci paryskie dla wszystkich!
Co się PAK-owi stało 😯 😆
PAK pewnie snuje jakieś plany na przyszłość i wrzucił sobie pieśń motywacyjną. 😆
Odwrotne serdeczności do Paryża. 🙂
I zmykam, bo dziś zajętość w górnej strefie stanów maksymalnych. 🙁
Moja też 🙁
Dla wszystkich zabieganych trochę zwolnienia 🙂 http://www.youtube.com/watch?v=6-TsegUect0
He he, a my na ChiJE będziemy mieli chopinowskie flamenco w wykonaniu zespołu Paco Pena 😆 I Bobby McFerrin ma być, i Uri Caine… To będzie festiwal nie tylko dla wielbicieli poważki 😀
zdecydowana niepoważka będzie… jakby tak jeszcze Los Chacos, to może i ja bym się wybrał… 🙄
z innej beczki: slucham wlasnie transmisji z Sejmu i Paleczny gra tak,jakby Szanownej Audiencji chcial lepiej wytlumaczyc, ze Chopin duzo roznych nut napisal i Wielkim Muzykiem byl. Pomalu, pomalu, jak lokomotywa Brzechwy – miejmy nadzieje,ze jakos do konca dociagnie. Kadencji znaczy sie.
PS: Pardon, Mr. Tuwim 😉
Ale Doda chyba zostawi Chopina w spokoju? /tfu,na psa urok/. Ja bardzo sorry Bobika,ale wolałam odczynić urok.
http://www.polskieradio.pl/dwojka/muzykaklasyczna/artykul132624_trzech_panow_i_cecylia___rozmowa_z_markiem_minkowskim.html
🙂
Ja tylko pomacham do Dywanika, bom w niedoczasie, a rano trza się stawić na nieprzyjemne badanie.
Rzuciłam okiem na nasze wiekopomne dzieło, jestem pod wrażeniem. 🙂
Hej!
Witojcie! Cemu nifto sie nie ciesy, ze za jakisi tydzień Poni Dorotecka przywiezie nom w prezencie piknom złotom palme z samiućkiego Cannes? 😀
Żeby to kość Pani Kierowniczka przywiozła, to nawet nie musiałaby być złota, żebym się cieszył. 😉
Ja się cieszę, że Kierownictwo do ciepłego jedzie 🙂 Byle dalej od tego brrr
Właśnie, pierwsze co sobie pomyślałam na hasło „Cannes”, to „ciepło”! A Midem dopiero po chwili…
Czyżby za Wiekopomne Dzieło już odbiła Złota Palma?
PAKowi nic takiego się nie stało*, poza poszukiwaniem ‚czegoś nowego’, czego jeszcze w pobutce nie było.
—
*) Choć czytanie o ‚inkarnacji rubata’… No, bo ja wiem 😉
A może ja nadrabiam zapóźnienia kulturowe?
Dzień dobry,
Chyba wszystkich mróz zmrozil, bo cicho na Dywanie jak makiem zasial. 😀
Co tam zmroziło, wciąż powyżej zera absolutnego 🙂
Biało jak na „Jeziorze Łabędzim” albo na obrazku u Fałata.
No to dla łabądka w sam raz 😉
Ziiimno. Ale jakoś się żyje. Wróciłam właśnie z Miasta Łodzi 🙂
arcadio wpisał się jakoś inaczej niż zwykle, więc musiał poczekać 🙁 Ciekawam, ile osób słuchało Palecznego na miejscu w Sejmie (niezależnie od tego, jak grał 😉 ). Rano, gdy była debata o kulturze i pan minister Z. wygłaszał expose, było na sali kilkanaście osób 🙁
Przyjemnej podróży dla PK. Mam nadzieję, że będą z tego równie ciekawe zdjęcia, jak rok temu. Mnie nie będzie jeszcze jakiś czas, bo pracy dużo, a do tego Ukochana dwa zabiegi laserowe na oczach będzie miała w ciągu 2 tygodni. Jeden miał być wczoraj, ale został przesuniety o tydzień. Jesteśmy nieco zestresowani.
Pozdrawiam serdecznie wszystkie Babcie.
Wydaje mi się, że do zera absolutnego wcale jest tak nie daleko przy tym wietrze, zimno strasznie. 🙁
Oj, to trzymamy kciuki za Ukochaną!
Babcie też pozdrawiam, choć nie wiem, czy tu są, ale przynajmniej pewnie czasem zaglądają.
Czy zdjęcia będą ciekawe – cóż, postaram się złapać trochę atmosfery targowej. Maluszka wezmę jednak, bo w hotelu ponoć darmowe WiFi (na targach może tradycyjnie będe dopadać tej koszmarnej klawiatury francuskiej, bo nie wiem, czy będzie mi się chciało moje pudełko nosić). Pomyśleć, że rok temu patrzyłam z zazdrością na takie maluszki na targach, a teraz sama z takim przyjadę 😉
Dziękuję w imieniu Ukochanej. Co to francuska klawiatura, wiem dobrze i nie zazdroszczę. Paleczny był w TV, ale nie mogliśmy słuchać poza dwiema minutami najwyżej, a to za mało na wyrobienie sobie zdania. Choć czasami wystarczy i to na obu biegunach oceny.
Nosz… a ja myślałem, że dzisiaj jedynym solistą w Sejmie jest Zbigniew Chlebowski… Co ta polityka z ludźmi robi 🙁
Życzę udanej podróży i przyłączam się do trzymania kciuków.
Tamto było wczoraj 😉
Chlebowski, i owszem, dziś był niezłym solistą. Poćwiczył 😆
Dziękuje za życzenia – ja lecę dopiero w sobotę rano, dzis i jutro jestem jeszcze tu 🙂
w sobotę Dywan też będzie machał chusteczką…
Stanisławie, moje 4 kciuki macie zapewnione. 🙂
Nie skarżcie się na zimno, póki białe. Ciepły, błotnisty roztop wcale nie jest lepszy. 🙄
Nie widziałem Chlebowskiego, ale wczoraj po niedoszłym zabiegu (wziąłem urlop) oglądaliśmy sekretarza Kolegium ds Służb Specjalnych. Wg mnie pokazał całkiem niezłą klasę. Unikał jakichkolwiek złośliwości i ocen na wyrost. Jednocześnie odpowiadał na pytania możliwie wyczerpująco. Dzisiaj w radio słyszałem ocenę jego zeznań wygłoszoną przez panią Kempę. Ręce opadają. Na pytanie, czy Mariusz Kamiński okłamał Premiera na spotkaniu 14 sierpnia, odpowiedział, że nie jest powołany do takiej oceny. Na kolejne pytania próbujące nadać im formę nadającą się do odpowiedzi w końcu powiedział, że 14 sierpnia nie odniósł wrażenia, że Mariusz Kamiński kłamie. Dla pani Kempy było to zaprzeczenie opinii Premiera, że został przez Mariusza Kamińskiego wprowadzony w błąd.
Chlebowski ponoć ćwiczył dobrze, ale ja już się do niego nie przekonam, choć daleki jestem od zarzucania mu przestępstwa. Jednak na pewnym poziomie używany przez niego język nie uchodzi. Z drugiej strony ksiądz Tischner miał opowiedzieć Janowi Pawłowi II dowcip o góralu. Górala dotykały nieszczęścia jedno po drugim, prawie jak Hioba. Góral modlił się, pościł i składał ofiary z różnych swoich słabostek. Był już prawie doskonały, a nieszczęścia nadal mu się zdarzały. W końcu pyta: Panie Boże, dlaczego? I słyszy odpowiedź: Bo coś cię, Józeczku. k..wa, nie lubię.
Żachnąłem się w pierwszej chwili na taki dowcip przy Ojcu Świętym. Ale po chwili refleksji zrozumiałem, że nie ma w nim nic niewłaściwego. Przecież Pan Bóg przemawia do każdego jego własnym językiem. Może i polityk do wyborców stara się tak samo, a wychodzi, jak wychodzi.
Stanislawie,
też ściskam kciuki!
Bobiku, dziękuję.
Też dziękuję, Hortensjo
Wracam tutaj, bo wybieram się do zwierzchnika, a on ciągle zajęty nasiadówką, więc wracam i czekam.
Bardzo nam przyjemnie z tego powodu 🙂
W końcu nasiadówka się skończyła i już wiem, co dalej robić i jak. Więc pozdrawiam wszystkich
ach te chwile oświecenia, kiedy to przełożony sprawia, że wszystko jest jasne, proste (choć ambitne), potrzebne, i nie zajmie wcale tak wiele czasu, jak mogłoby się początkowo wydawać…
Tak, a człowiek, zwłaszcza człowiek, który chciał prosić o urlop, czuje się Wyjątkowo Potrzebny. Ba, Niezbędny! Co tam, po prostu Filar Nośny!
Muszę wygrzebać jakąś pobabciną haftowaną chusteczkę, wybielić, wykrochmalić i wyprasować, żeby była gotowa na sobotę.
Ach te chwile pomroczności, kiedy to przełożony sprawia, że wszystko jest tabacznie ciemne, pogmatwane (choć ambitne), absolutnie zbędne, i zajmie więcej czasu, niż wydaje się największemu pesymiście…
Dzisiaj na przystanku tramwajowym natknęłam się na plakat z Chopkiem. Nie byłoby w tym nic nadzwyczajnego, gdyby nie fakt, że miał na sobie … dres 😯 (Chopek, nie plakat)
O, to ten plakat: http://www.marketing-news.pl/photos/upd/100120141517_Micherewicz_clp.jpg
Właśnie się dowiedziałam z opisu, że to Chopin spacerujący po mieście w luźnej bluzie hiphopowca…
A ja właśnie przeczytałam, że oseł PSL Sławecki „wyrzucał Zdrojewskiemu, że w noworocznym koncercie z Wiednia zabrakło utworów Chopina”. Sam tego nie wymyślił, powtórzył za B. Kaczyńskim.
brrrr, okropności, marzną mi paluszki
A ma być zimniej. 🙁
Ja chcę z Kierownictwem na Południe!
Tego się właśnie obawiałam! Vide:moje uwagi w didaskaliach o ubieraniu w glany.Proroctwa zaczynają się sprawdzać.Zamykać okna,bo fortepiany polecą!
W Sejmie było nawet trochę ludzi/?/,ciekawe,jak się na miejscu dźwięk kłębił po tych marmurach.Recenzję niech ktoś z branży popełni.Mnie tam czegóś nie…tego.
Ja tam rozumiem, co ten plakat chciał przez siebie powiedzieć. 😉
Gdyby dzisiaj żył nasz Chopek,
by się nosił jak hip-hopek,
rytmy lubiłby baunsowe
czapkę z daszkiem wdział na głowę…
Dandy dresik, dżinsy baggy,
buty na dzisiejsze śniegi
i z kapturem bluza luźna –
taka Chopka wersja późna,
taka w duchu czasu odzież
zjednywałaby mu młodzież.
Każdy chciałby wziąć na chatę
jakieś scherzo czy sonatę,
tylko jakiś metal durny
by nie leciał na nokturny,
a bez gangsta poloneza
nie istniałaby impreza.
Młodzież trzeba dziś uwodzić,
na klatówie z nią się schodzić,
kto zasady tej nie klei,
chyba ma nie po kolei.
Tak, też widziałam ten plakat 🙂 To jeden z nagrodzonych na specjalnym konkursie 😉
Ale sprawa się narzuca. La Folle Journee też poszło tym samym tropem…
http://www.follejournee.fr/
Zauważcie, że „pani Sandowa” też została potraktowana 😀
A trochę niżej Chopek z Pałacem Kultury 😉
No to rzućcie okiem na plakat Misteria Paschalia 2010 – jest już program, od poniedziałku bilety.
http://www.misteriapaschalia.pl/pl/4/0/69/robert-wolanski-autorem-zdjec-do-kreacji-7-festiwalu-misteria-paschalia
Słusznie uprzedził F. Berkowicz, że nie pozostawi nikogo obojętnym. Może raczej – prawie…
Rzuciłam. Teraz to już tylko sekcja zwłok.
He he, tylko niech poprawią w programie tego „Buxtechudego”… może on wcale chudy nie był 😉 😆
O tym plakacie Szanowna Dyrekcja opowiadała mi już na jublu popaszportowym. Że świadome przegięcie, że nawet on trochę się wystraszył. To ma być taki Chrystus czasów współczesnych. Za zeszłoroczne plakaty też mu się zresztą wtedy dostało 😉
Mel ma długie macki 🙄
Strasznie to dosłowne.
Co do Chopina,to ci macherzy od reklamy nie kumają bazy,bo temat jest im kompletnie obcy .Założę się,że dziś Chopin raczej by się ubierał u Armaniego.
Inna rzecz,że trudno się sprzedaje Armaniego dresiarzom.Nie ten target.
Jeszcze co do Sandowej to chyba szybciej by się odnalazła w dżinsach.
A to dopiero początek Roku…
Szanowni autorzy, zostaniecie prorokami 😯 Nie tylko we własnym kraju.
Na Dzień Babci. Parę dni temu robiłem zakupy w wielkim magazynie. Przy wejściu zauważyłem drepczącą pod kolumną małą dziewczynkę (3-4 latka) z wyrazem krańcowego przerażenia na twarzy. Podszedłem i zapytałem dziecka z kim tu jest. Ale przerażona dziewczynka tylko bezgłośnie przebierała ustami, nie mogąc wydać z siebie dźwięku. I wtedy zauważyłem w oddali, ukrytą za kolumną, panią w wieku dojrzałym, z rozbawieniem obserwującą dziecko. Widząc, że zamierzam dziewczynkę poprowadzić w jej kierunku – ukryła się bardziej za kolumną i zaczęła grozić mi pięścią. Mimo to zaprowadziłem do niej dziecko, ktore zaczęło mowić: baba, baba. – No i co pan zroobił najlepszego!- wykrzyknęła babcia. Zniszczył pan cały efekt pedagogiczny. Chciałam żeby ta smarkata sobie na zawsze zapamiętała, ze ma się trzymać babci a nie rozglądać się na wszystkie strony. To dziecko mnie wykończy, ech, moja synowa mnie nienawidzi i ciągle mi ją podrzuca. Ale poczekaj tylko – zwróciła się do dziewczynki – zgub się babci jeszcze raz to babcia ci spuści takie lanie, że rodzona matka cię nie pozna – dokończyła niemal z rozmarzeniem.
To Babcia Jaga była?
Wygląda, że tak, że takie babcie też są wśród nas. Poza tym wiek nie jest żadną gwarancją przyzwoitości.
Faktycznie,hardcorowa wersja babci,synowa chyba ma rację.
Ta pani to nie powinna mieć dzieci, a cóż dopiero wnuki 👿
A co tam ciekawego PK dzisiaj zaliczyła?
Dzisiaj nic. Siedzę i mrówkuję jak kto głupi… Konkretnie, spisuję wywiad. Który potem będę musiała skrócić…
To cześć pracy! Idę rysować wypasioną kuchnię,chociaż wcale nie chce mi się jeść,tylko spać!I też z pewnością będzie jeszcze wywrócona do góry nóżkami.Więc znam ten ból.Ahoj!
Ciężka, mozolna i pracochłonna jest praca wywiadowcy… 🙁
No cześć pracy. Właśnie mi doniesiono co prawda, że wzniesiono za mnie jakiś toast, ale nie tu…
Tzn. nie tu wzniesiono i nie tu doniesiono 😉
Wracam do spisywania 👿
2 teszszszs…
tu zatem donosimy i wypijuweymy po ras kolejny zdrowie tej, co juszszsz jej nic nie pomoże, bo taka, co tylko na koncerty chodzi, to juszszsz stracona całkiem dla luckości…
Bo Pani Kierowniczka to w jakimś domu kultury albo cuś mogłaby siem sprawdzić, a na forumie szerokiem, jakim jest Internet, to jak ten impresjonista: plama za plamom…
A wogle to jakaś taka mimozowata, no to Jej zdrówko po raz 1987!
Już wiem, dlaczego nie wywiaduję 😛
Mimozowata, bo się napić z Wami nie może…
Każdy bywa w taki sposób mimozowaty, mój rozmówca takoż 😉
To wszystko srężyna fomy, ja tu tylko butelki donoszę…
a w stanie jesteśmy w sobie rozbudzić uczucia dla każej flamy, która siem nawinie…
Co to jest srężyna? 😯 😆
Oj, chyba doszli 🙄
ja, foma, dyktowałem co insze, i z dużej…
bo Kierowniczka zawsze z dużej!
A godzina jeszcze taka młoda 😆
Ta ladacznica – foma – mufi, rze ja mam pisać, co łona dyktuje, a jom mam w dópie, i nawet w drógiej, niech se nie myśli…
a Paniom Kierowniczke to ja ot poczontku do zakończenia łojdyrydyry uwarzam za najlepszom pisarkowszczyznę we w Internecie
Bardzo mnię miło, ale proszę mnię tu fomy nie obrażać 😆
no i jaka ta foma wrażliwa i
na każde drgnienie powietrza już umiera
i cierpi za miliony
i cały świat przeciwko niej
a oprócz tego krzyczy
mniejmniemniej
no niech ci bedzie z wykrzyknikiem na koncu a teraz
drogie dziec pocałujcie mnie wdu
pę
Podpisano: miś z okienka 😆
Albo piaskowy dziadek. 😀
Nie, tak powiedział śp. Bronisław Pawlik (grający tegoż misia) nie wiedząc, że jest jeszcze na wizji 😉
Wiem, ale chciałem zeena niegroźnie podszczypnąć. 😉
On już chyba teraz nie całkiem wraźlywy… 😉
O wraźlywości to nawet nie myślałem. Chciałem sprawdzić, czy żyje. 😆
Jeszcze nie słyszałam o takich wampirach, co padają przed północą 😯
Do słuchu Pani Kierowniczki można mieć wprawdzie nieograniczone zaufanie, ale jak wiadomo są rzeczy na niebie i ziemi… 😉
A porządny wampir przed północą to nawet powinien być nieżywy. 😆
Ale po północy to już musowo powinien wstaaaaać…
A nasze wampiry wstaną?
😆
Czy wstaną to nie wiem, ale z fruwaniem będzie na pewno cieniutko… 🙄
No co? Zaspałem (czyżby myśląc o linkach do MP i biletach?) i teraz muszę się mocniej wybudzić…
ufffff, tutaj chociaż grzecznie… dzień-do-bry
foma:
A gdzie jest niegrzecznie? 😯
Wyjechali nasi Nadopieczni,
My będziemy niegrzeczni. 😀
Pak, lepiej nie pytaj…
Jednakowóż jest to blog kulturalny, więc jest kulturalnie 😉
…dzień dobry… ćśśśś… 😀
A było tak:
siedzi dwóch poważnych panów i omawiają ważne sprawy a tu nagle drzwi się otwierają i staje w nich orkiestra górniczo-hutnicza i robi: paparara…
No to panowie przerwali na chwilę, pokwitowali zręcznym podpisem papararę i zasiedli ponownie do obrad.
Podjęli kolejne trudne tematy, z głębokim namysłem się pochylili nad sprawami ludzkości a tu drzwi ponownie się otwierają, staje w nich góral i śpiewa:
Hej psybyłem tutaj z hali
mam ochotę się nawalić
przyprowadziłem też kozę
przecie sam się nie położę
niech panowie mi wybaczą,
że przeze mnie czas tu tracą…
ależ panie góralu, prosimy bardzo…
i góral wszedł, zasiadł przy komputerze z otwartymi zakładkami blogów i śpiewa dalej:
ciut zakłócę panów ciszę
ponaciskam na klawiszeee…
prosimy ależ bardzo góralu panie, ależ…
że trochę niezbornie? Nie ma się co dziwić konfuzji dwóch poważnych mężczyzn omawiających bardzo ważne sprawy, że gdy ktoś im przerywa i do komputera dorywa, to chyba każdy by nieprawdaż?
i góral zasiadł i niecnie wykorzystał wpisane nicki i hasła…
I taka była prawda najprawdziwsza a na dowód tego, że tak było, została nam ciupaga po góralu, któremu jej nie żal i który nim na opuscił, dośpiewał jeszcze:
Ja przepraszam panów bardzo
niech panowie nie pogardzą
kozy wam co prawda nie dam
lecz ciupagę chętnie sprzedam
I sprzedał…
Dwaj poważni obywatele zakupili wspomniany sprzęt góralski w trosce o rozwój regionu, góral zabrał kozę i wyszedł.
I dopiero gdy wyszedł, dwaj poważni panowie spojrzeli na ekran komputera i zamarli w niemym przerażeniu…
Niestety, nad ranem panowie musieli wyjść do ważnych zadań w terenie a przerażenie zostało i ciągle trwa w zastygłej pozie…
aha, ćććśśśśś…
to ja tylko kwiaty dla vesper zostawię i znikam, żeby było kurtularnie…
Góraaalu, czy ci nie żaaal…?
e, a cego?
Ciupagi…
Góral powinien się tą ciupaską w głowę postukać, im mocniej, tym lepiej, a potem znaleźć jakiś ładny kawałek ziemi i się pod nią zapaść ze wstydu.
kay tero na halach modne tomahawki, nie ciupagi…
A niech by i maczety
z maczetą to jeno Harnasiowi wolno
I tym sposobem poważne posiedzenie dwóch poważnych panów doprowadziło do wyścigu zbrojeń 😉
To na pewno koza była? Jaki porządny góral korzysta z kozy? 😯
Miejskie to kozy od łowiecki nie odróznią…
By spróbowali skorzystać, to by odróżnili.
Wystarczy się upewnić, do którego związku inkryminowana należy. Polski Związek Łowiecki, czy Polski Związek Kozy. 🙄
Bardzo romantyczne podejście. Wszystkim narzeczonym zaglądasz w kwity? 😉
Od zaglądania w kwity to są całkiem inne bobki. Ja zadaję proste pytania i dla wygody wierzę w proste odpowiedzi. 😉
Ja przepraszam, ale nic nie rozumiem, czy tu była wcześniej mowa o jakichś narzeczonych? 😯
Kiedyś miałyśmy w naszym wokalnym zespoliku cytat (z jednej koleżanki) na okazję, gdy się słyszało, że ktoś śpiewa „nie wiadomo o czym”, czyli „o niczym” – mawiałyśmy wtedy, że śpiewa „o narzeczonych” 😉
Możliwe, że o jakiejś sprzedanej narzeczonej kiedyś była tu mowa, ale raczej nie dziś. 😉
Ale ja Wielkiego Wodza zrozumiałem i myślę, że on mnie też. 😀
No, raczej tak. 🙂 Czy będziemy rozmawiać o wyższości gumofilców nad kierpcami w tym kontekście?
Paparara
Tak mi się przypomniało.
To Kierownictwo jutro nas osieroci?
Ostawi w mrozie i tęsknicy? 🙁
Ale za to będziemy mieć wiadomości z pierwszej ręki. 🙂
PS. Zdaje się, że to PAK się smucił z powodu cennika.
Jestem z Tobą, PAKu!
No, przepraszam, obuwie to już na pewno nie jest psia specjalność. Skąd ja mogę cokolwiek wiedzieć na ten temat? 😯
Chyba że chodzi o obgryzanie. Jak tak, to mogę autorytatywnie stwierdzić, że kierpce znacznie przyjemniej się żuje. 🙂
I dobre są na czarną godzinę.
Kierpce, znaczy. 🙂