OAB w Trondheim
Nie wszystko jest dla mnie jasne w projekcie Wielokulturowość nie działa? zorganizowanym przez Stowarzyszenie im. Beethovena i Trondheim Symphony Orchestra. Ale było warto choćby po to, by pomóc Orkiestrze Akademii Beethovenowskiej, która wspaniale zaprezentowała się właśnie w Trondheim.
Pretekstem był konkurs kompozytorski w ramach tego projektu, dzięki któremu dwie zwycięskie partytury mogła zaprezentować orkiestra z Trondheim w Krakowie, a OAB w Trondheim – pod tą samą batutą Jacka Kaspszyka, który od dwóch lat jest pierwszym dyrygentem krakowskiego zespołu. Na tych koncertach pokazano również zwycięską pracę drugiego konkursu – filmowego; była to animacja pt. Tłumiony szept zaledwie 21-letniej Pauliny Koniuk z Wrześni. Obejrzeliśmy też filmowe sprawozdanie z innych części projektu: konferencji poświęconej wielokulturowości, która odbyła się w Krakowie jesienią 2013 r. oraz działań Maurycego Gomulickiego w Krakowie – muchomorów postawionych w Nowej Hucie i obelisku w pasy łowisko-meksykańskie w okolicach ICE. Jeszcze ma być piramida przed Muzeum Lotnictwa. Co ma to wspólnego z tematem projektu, trudno powiedzieć. A w ogóle wszystkie te akademickie rozważania o wielokulturowości i o tym, czy też ona działa, czy nie, nabrały po dramatycznych wydarzeniach ostatnich miesięcy dodatkowego wymiaru abstrakcji…
Ale OAB mogła pokazać się z najlepszej strony. To zdumiewający fenomen: orkiestra, która się trzyma ponad 10 lat i jest w tej chwili chyba najlepsza w Krakowie, a którą wszyscy decydenci tego miasta mają w nosie. Działa bez żadnego wsparcia, jedynie na podstawie poszczególnych projektów i grantów. Za to bardzo chce grać. Jacek Kaspszyk chętnie opowiada, jak bardzo jest zbudowany pracą z tymi młodymi ludźmi: już na pierwszą próbę przychodzą absolutnie przygotowani, wspaniale reagują, słuchają się nawzajem.
Teraz byli gośćmi orkiestry, która ma inną sytuację, trochę dziwną z naszego punktu widzenia. Dostaje ona dotacje miejskie, ale z kolei Olavshallen, w której gra, jest obiektem do miasta należącym i orkiestra musi mu za każdym razem płacić za koncert, i to niemało. Wydaje się to jakimś absurdem. Ale przynajmniej zespół na czymś stoi, podczas gdy Orkiestra Akademii Beethovenowskiej – wyłącznie na dobrej woli swoich członków.
Podobno publiczność w Trondheim jest konserwatywna i nie przepada za muzyką współczesną, choć Krzysztof Urbański, szef orkiestry (jeszcze dwa lata), chętnie by ją wykonywał, a miejscowi bardzo go lubią. Teraz musieli znieść dwa świeżo napisane utwory, ale w sumie nietrudne w słuchaniu. W skrócie można powiedzieć, że temat wielokulturowości implikował eklektyczność muzyki. Pierwsze miejsce zajął 25-letni Ignacy Zalewski, absolwent warszawskiej uczelni, za utwór Coexistence, drugie – starszy o dwa lata Chińczyk Dai Bo za Invisible Mountain. Obaj są bezsprzecznie utalentowani i sprawni, a eklektyczność tych dzieł – w przypadku Polaka różnorodna, u Chińczyka bardzo wyraźnie wschodnio-zachodnia – była całkowicie założona. Oba dzieła są barwne i równie barwnie zostały wykonane.
Olavshallen jest salą o znakomitej akustyce (choć bliżej podobno jest zbyt głośno; ja siedziałam w XIV rzędzie i było wszystko jak trzeba). Dyrygent więc mógł sobie pozwolić na więcej. W drugiej części koncertu, z programem „dla ludzi”, zadysponował np. niemal niesłyszalne piana w Niedokończonej Schuberta. Symfonia klasyczna Prokofiewa była odpowiednio radosna i żartobliwa, a jednocześnie klasycznie wyważona. Mówi się, że Norwegowie są powściągliwym narodem, ale po tej symfonii był najprawdziwszy entuzjazm – bez owacji na stojąco, bo nie mają w zwyczaju (choć parę osób wstało), ale z rytmicznym klaskaniem „w rakietę” (od wolnego do szybkiego). I była to owacja całkowicie zasłużona.
I jeszcze zdjęcia.
Komentarze
Pobutka.
http://wyborcza.pl/1,75478,17333282,Antyrosyjski_protest_na_premierze_polskiego_spektaklu.html
Jak się dowiadujemy z tej depeszy, spektakl reżyserował Marcin Treliński, a śpiewali Anna Netrebenko i Piotr Barczała. Jest to zresztą „dyptyk Piotra Czajkowskiego”. Wah.
dzień dobry;
zapowiadana śnieżyca w NY okazała się „bańką śnieżynką”.
debiut Pana Trelińskiego w Metropolitan jeszcze więc przed nim.
tymczasem, nie po raz pierwszy w ostatnim czasie, chmurki wdarły się do kanionu 🙂
ja tam „Sinobrodemu” życzę powodzenia. niemały spektakl, zapowiadany na thriller na miarę „Lśnienia” Kubricka, skojarzył mi się bardziej z przesłaniem Syberberga. zwłaszcza jego druga, z genialną muzyką Bartoka, część. znalazłem więc w nim „jednak” wartość, nie zaś „truskaweczki w bitej”… (bo jakże cudownie ubożeje i rozpada się samo to, co samo wartością nie jest)…
z historii zgoła odmiennych – Warner kupił Polskie Nagrania. (kilka dni temu w TVN w porze wieczorowej Pan Kurkiewicz zauważył Pani tekst, ale wątku nie rozwinął). ujednolica nam się bardzo rynek, także wytwórni płytowych. ale niedawno nań zadebiutowały… :):) Lasy Państwowe:
http://lasypanstwowe.bandcamp.com/album/p-wysep-helski
a wczoraj, na konf. X Międzynarodowego Konkursu Wiolonczelowego im. Lutosławskiego padło jedno, w sumie ciekawe, pytanie: „dlaczego młodzi uczestnicy konkursu, mając unikalną szansę wykonania koncertu wiolonczelowego Patrona tego wydarzenia znacznie częściej wybierają jednak koncert Schumanna?” pozdrowienia m
Skoro jest to szansa „unikalna”, normalka, że jej unikają.
Dzień dobry 🙂 Wrócę jeszcze do Trondheim, a ściślej rzecz biorąc, jeszcze stąd nie wyjechałam – i wrzucę zdjęcia:
https://picasaweb.google.com/110943463575579253179/Trondheim2015
Jak dziś jeszcze złapię coś ciekawego, to dodam do albumu.
Jak można zauważyć w Pobutce, w Trondheim jest kult Krzysztofa Urbańskiego 😛
Tu już jest większa korespondencja z NY i z poprawionymi błędami:
http://wyborcza.pl/1,91446,17332937,Owacje_i_antyrosyjski_protest_na_premierze__Jolanty_Zamku.html
Ale doszły mnie też słuchy (via Pani Elżbieta), że podobno wiele osobistości zbojkotowało recepcję z udziałem Gergieva. Bliższych informacji jeszcze nie mam, ale może będzie je miał nasz przyjaciel Romek. Wiem, że miał też robić wywiad z Trelińskim, ciekawe, jak poszło.
W tym pierwotnym wpisie poprawiono tylko „Netrebenko” i „Marcina”, „dyptyk Czajkowskiego” i „Barczała” chwilowo zostali…
Poprawili Beczałę! Jeszcze jeden wysiłek…
Poprawili Bartoka! Hurra!
PMK 14:31
Zuchy chłopaki /dziewczyny 😀
Nie lubię oper reż. Trelińskiego i scenografii Kudliczki i Anny Netrebko, więc się w ogóle nie wypowiadam. Amen. Ze zdjęć – te dzieciaki siedzące na chodniku to delikatnie surrealistyczny, ale jednak słodki widok, a kicz – piękny :-))
Dobry wieczór również pod aktualnym wpisem 🙂
Do zdjęć doszło jeszcze kilkadziesiąt, wraz z widokami z górki, więc zapraszam do oglądania.
I padam spać, bo rano do Poznania.
OK, Nietrebenko i Barczala maja trudne i jakies takie nie nasze nazwiska.
Ale ja pamietam jeszcze prewiezienie do Polski trumny ze zwlokami Penderawskiego. I tak lecialo w trzech kolejnych dziennikach radiowych.
Pobutka.
Dzień dobry 🙂 Kocie, napisałeś o godzinie, której nie ma 😉 więc wpuszczam dopiero teraz.
Oj, tak, Penderecki, Paderewski – co to za różnica. Jak się twórczo połączy, każdy będzie zadowolony 😛
Odespawszy trochę, biegnę zaraz na pociąg.
A w przelocie raz jeszcze – wszystkiego najlepszego Wielkiemu Wodzostwu!
Widzę, że my z panią Ariadną100 różnimy się nie tylko w jednej sprawie;)
Przedstawienia M. Trelińskiego podobają mi się (na ogół), a „Zamek Sinobrodego” moim zdaniem udał mu się bardzo.
Treliński odniósł spory sukces w Nowym Jorku. Podobno ma na otwarcie sezonu 2016/2017 reżyserować Tristana i Izoldę w MET. Ciekawe czy w koprodukcji z Operą Narodową, bo chętnie obejrzałbym to genialne dzieło w Warszawie.
O, tu też dziękujemy. Przyjemnego przelotu pociągiem. 🙂
@ewa_b W różnicach tkwi sedno przyjemności. 🙂
Nie. Zdecydowanie nie lubię oper Trelińskiego. Właśnie przypomniał mi się Orfeusz i Eurydyka i teraz nie będę mogła spać. 🙁
poniewaz zauwazylem swoje imie na blogu, korzystam z okazji aby blogowiczom udostepnic fragment mojej rozmowy z p. Mariuszem Trelinskim. Fragment, poniewaz- jak jest zreszta skomentowane w artykule- czas nam nie pozwolil na skonczenie rozmowy i kilka wedlug mnie istotnych pytan pozostalo nie tyle bez odpowiedzi, co bez zadania ich.
Strona internetowa:
kurierplus.com
wydanie 31.I.2015 albo January31,2015
Artykul mozna latwo rozpozac po fotografii M.Trelinskiego na pierwszej stronie.
W nadchodzacym numerze tej publikacji ma sie ukazac moja recenzja ze spektaklu: na premierze nie bylem, poniewaz uwazam, ze premierowe wykonania nie zawsze naleza do najlepszych. Wybralem trzecie wykonanie, ktore okaze sie drugim: premierowe, jak chyba wielu osobom wiadomo, zostalo odwolane z powodu sniezycy, ktora zatrzymala w Nowym Jorku miejska transportacje i doprowadzila do odwolania niemal wszystkich imprez teatralnych i koncertowych tego wieczora.
Szanowna Pani Doroto,
Nie mieliśmy okazji porozmawiać dłużej w Trondheim o całym projekcie „Wielokulturowość nie działa?” a skoro nie wszystko jest dla Pani w nim jasne czuję się – jako jego pomysłodawca – trochę wywołany do tablicy :).
Założenie było takie, że projekt jest interdyscyplinarny, a jego tematem jest wielokulturowość. Każdy, kto chce wziąć w nim udział ma prawo wypowiedzieć się na ten temat i wyrazić swój do niego stosunek. Bez względu na to czy jest uznanym twórcą z dorobkiem czy dopiero wchodzącym w dorosłe życie młodym człowiekiem. Stąd udział w projekcie i Maurycego Gomulickiego i Pauliny Koniuk (21 lat, laureatka I miejsca w konkursie na film).
Po prostu uznałem, że temat jest ważny, bo dotyka każdego z nas – i przede wszystkim to potwierdzają wg mnie wydarzenia w Paryżu. Zgodzę się też z Panią, że akademickie dyskusje nie mają sensu – ale nie o nie chodziło w naszym projekcie (konferencja na UJ miała tylko pokazać nam wszystkim w którym punkcie jesteśmy, a nie debatować nad tym czy jest dobrze, czy źle i co ewentualnie z tym zrobić.). Wspólnym mianownikiem wszystkich działań była kultura – bo według mnie ona zawsze łączy i parafrazując znane powiedzenie łagodzi obyczaje.