Borys na dworcu
Obiecałam napisać o Borysie Godunowie we wrocławskiej Hali Ludowej. NELA wyraziła tu wątpliwość, czy był sens wystawiać to dzieło w tym miejscu, bo przecież Opera Wrocławska została tak pięknie odnowiona. No więc – tego spektaklu, tej wizji na pewno nie dałoby się pokazać gdzie indziej.
Jurij Aleksandrow, reżyser z Petersburga, związany z Teatrem Maryjskim, ale też kierujący własną sceną (realizował też m.in. w Metropolitan Opera, a w Arena di Verona był pierwszym Rosjaninem, którego zaproszono do wystawienia włoskiej opery – Turandot), Borysa reżyserował tu bodaj po raz szósty – i każdą z realizacji robił inaczej. We Wrocławiu zresztą – ciekawostka – po raz pierwszy miał do czynienia z tzw. aktem polskim, opowiadającym o spotkaniu Dymitra Samozwańca i Maryny Mniszech. W Rosji się go teraz nie wystawia, ponieważ uznaje się, że skoro w pierwszej wersji opery tego aktu nie było (Musorgski dopisał go, gdy zarzucano mu brak intrygi miłosnej), to trzeba uszanować pierwszą wole autora (inna rzecz, że wciąż gra się utwór w wersji przeinstrumentowanej przez Rimskiego-Korsakowa).
Pomysł Aleksandrowa na Halę Ludową, czyli miejsce dające wielką przestrzeń, ale nie pozwalające na częste totalne zmiany dekoracji, był całkowicie nietuzinkowy: rzecz dzieje się na wielkim dworcu kolejowym, przed paskudnym budynkiem w stylu sowieckim, a a ten dworzec coraz to wjeżdżają kolejne wagony, car jeździ salonką, a zamiast karczmy jest wagon restauracyjny. Na początku – wagon-klatka, a w niej tłumy więźniów czy też przesiedleńców. Tłumy zaludniają peron, wędrują tu i tam – bieżeńcy, których w Rosji zawsze było wielu, targani przez los, z nędznym dobytkiem. Lud nieszczęśliwy, ale chytreńki, nie jest tu tak gloryfikowany jak przez kompozytora, ma swoje zdanie, chłopski rozum, ale równie łatwo potępia jak wywyższa, poddaje się niewoli, ale nie daje się do końca zdominować. Nieszczęśliwy, ale sam to nieszczęście na siebie ściąga.
I Borys, człowiek wewnętrznie rozdarty, który chce władzy – w tym celu przeciez każe zamordować małego carewicza Dymitra – ale gdy ona doń przychodzi, odczuwa niepokój i początkowo nie chce jej przyjąć. Wyrzuty sumienia go dręczą, zabijają; jest złoczyńcą odróżniającym dobro od zła.
W polskim akcie Maryna śmiertelnie się nudzi z tych nudów rozkochuje w sobie Dymitra, a jezuita Rangoni namawia ją, by wprowadziwszy kochanka na tron carski nawróciła go jednocześnie na katolicyzm. Tu Aleksandrow domalowuje jezuicie obsesję, niezdrową, w istocie erotyczną fascynację Maryną.
Rada bojarów zachowuje się jak Politbiuro. Wydaje oświadczenie: winnego zgładzić, ktokolwiek by to był, i ogłosić ludowi. Borys, choć uczciwie odgrywa scenę śmierci, w gruncie rzeczy poddany zostaje symbolicznej egzekucji. Wciąż przeplata się czas dawniejszy z bardziej współczesnym. Rosyjski los się nie zmienia – czy to za cara, czy za Stalina, czy za Putina. Wiele szczegółów tej realizacji jest może niekonsekwentnych, ale całość robi wrażenie.
Dobrze, że superprodukcje w Hali Ludowej – to już nie cyrki ze zwierzątkami. I nic dziwnego – po Tetralogii już nie mogło być jak dawniej. Oczywiście ceną jest dźwięk z nagłośnienia, do którego trzeba się przyzwyczaić. Ale warto. I nawet te plastikowe krzesełka tu pasują. Tego spektaklu nie da sie oglądać w pluszowych fotelach.
Muzycznie i aktorsko też jest naprawdę przyzwoicie – może nie wszystko jest rewelacyjne, ale naprawdę jest to spektakl wart obejrzenia i nawet wysłuchania.
PS. Właśnie wyjeżdżam na parę dni do Lublina na forum poświęcone edukacji muzycznej (będzie ostro…). Tam nie biorę laptopa, więc muszę się niestety z Wami pożegnać – najprawdopodobniej do czwartku.
Komentarze
Jednak nie powala na kolana, jak „Król Roger”.
Wciąż nie mogę zapomnieć tamtej premiery. Nie na miarę europejską – a światową.
Hmm… a Opera Śląska w Bytomiu jest praktycznie kameralna 😉 Gdy tak w myślach porównuję jak to mogło wyglądać, i to w tym pod pewnymi względami monumentalnym „Borysie”, to mam dużo do myślenia 😉
Co do wersji bytomskiej jeszcze: pełna (choć rozumiem Rosjan co do wycięcia sceny polskiej, nie rozumiem co do instrumentacji — w Bytomiu była Szostakowicza), za to scena polska po polsku (sensownie, choć dziwnie).
PS. Z tego co słyszałem, to nie tyle chodziło o scenę miłosną, co o brak dużej roli kobiecej, co się nie mogło dobrze sprzedać i spodobać divom 😉
Kotionok placzet… U mienia jest kopieiczka… Czy jest jeszcze jakas opera o kotach? Moja ulubiona scena
http://youtube.com/watch?v=Nbt47SYVhFc
fomaaaaa!
Mamy bloga dla się do czwartku!
Poni Doroteckooo! Poni Doroteckooo! A Zeenecek z Fomeckiem fcom tutok rozrabiać pod Poni nieobecność! 😀 😀 😀 😀 D 😀 😀
A tak w ogóle to i Poni, i Fomeckowi fce wreście piknie, barzo piknie podziękować za mini-wykład o alikwotak. Lekcje wychowania muzycnego na tym blogu to prowdziwo przyjemność 🙂
Zupełnie nie rozumiem, skąd ten brak wiary w naszą umiejętność odpowiedzialnego, obywatelskiego zachowania się 😀
O, tutaj jest właściwa ilustracja naszego podejścia, tak, ta na dole…
http://www.staszewski.art.pl/teksty/index.php?id=_gdyniema
No tak, no tak, faktycnie. No to jo modyfikuje swojom wceśniejsom wypowiedź. Roz, dwo, trzy…
Pon Dorotecko, niek sie Poni nie martwi o los tego bloga pod Poni nieobecność. Przez cały ten cas Zeenecek z Fomeckiem bedom z obywatelskom odpowiedzialnościom nad tym blogiem cuwać 😀
A fto w cwortek zdo Poni Dorotecce raport z tego, co sie tutok działo pod jej nieobecność? Ino nie godojcie, ze pytek 😀
Owcarku, wiadomo kto! Najwyższe Kierownictwo. Pan Redaktor Baczynski moze se po wyborach kapke odsapnąć i zajrzy gospodarskim okiem na syćkie blogi. Na Owcarkowy tyz…
Są owczarki niemieckie, kaukaskie, nizinne, szwajcarskie, no różne są.
To nam się musiał trafić owczarek lizus donosiciel. Straszna rasa!
zeen, to co? zaczynamy od oczyszczenia tego bloga z niepewnego elementu?
PAKu, przepraszam, że nie jestem w stanie podjąć z Tobą dyskusju o Godunowie. Mogę Cię tylko jeszcze raz zapewnić, że 105,6 FM w centrum Katowic całkiem udanie oddaje Dwójkę, nawet via komórka.
1. Ustanawia się Tymczasowy Zarząd Blogu
2. Przewodniczący: foma
3. Z-ca zeen
Zarząd na swym pierwszym posiedzeniu określił warunki wstępu na blog:
a. na blog mają wstęp wszyscy ludzie dobrej woli
b. na blog dopuszcza się wszelkie zwierzęta z jednym ograniczeniem:
dla psów obowiązują:
– aktualne szczepienie przeciw wściekliźnie – nie starsze niż godzinne
– zaświadczenie o niezaleganiu z podatkiem na psa – nie starsze niż jednodniowe
– zaświadczenie o przebytym odpchleniu – nie starsze niż dwudniowe
zaświadczenie weterynaryjne o dobrym stanie zdrowia psa i jego bacy
– nie starsze niż pięciominutowe.
Na tym protokół zakończono i nie podpisano dla późniejszego zatarcia śladów, niszczarkę ustawiono w pobliżu.
Z-co zeen,
1) czy to moje wnioskowane przewodniczenie ma polegać na chodzeniu przodem?
http://www.kult.art.pl/pl/dyskografia/utwor/374.html
2) kto odpowiada za finansowanie Tymczasowego Zarządu Blogu (TZB)?
3) gdzie podziała się pieczątka Kierownika Doroty?
To ja chyba też pojadę do Lublina…
Panie Przewodniczący,
1. Pan jako jedyny i ostateczny oraz najmądrzejszy Zarządca Blogu może chodzić nawet tyłem albo bokiem.
2. Za finansowanie nieodmiennie odpowiada Nadredaktor Baczyński.
3. Pieczątkę ktoś gruchnął i niech tak pozostanie.
Kłaniam się uniżenie
P.S.
Łubudubu, łubudubu, niech nam żyje prezes naszego blogu, nieeech żyyyjeee naaaaam!!!!
A tu kładę wniosek o przeszeregowanie.
Dziękuję.
Panie Zastępco zeen,
czy mam wprowadzić nowy konkurs w lizusostwie?
Hoko,
przyłącz się do Desperados! Zostań z nami!
Drodzy blogowicze,
nasz przekochany zeen zasugerował, bym czasowo przejął społecznie rolę moderatora dyskusji (nie wiedział co czyni…). Jak się wydaje, Wrocławski Borys Godunow nie jest tematem, który rozpalałby Wasze emocje, by nie powiedzieć, że nie tylko nie rozpala, ale nawet nie zajmuje najmniejszego miejsca w Waszej muzycznej pamięci. Dlatego odwołując się do pamięci proponuję radykalną zmianę tematu, która primo, zajmie wszystkich, secundo, zajmie Gospodynię, gdy powróci z Lublina, tertio, pozwoli obyć się bez pieczątki.
Ciekaw jestem, jakie melodie, piosenki i wyliczanki pozostały Wam w pamięci z dzieciństwa. Czy „Pszczółka Maja”, czy „Pije Kuba do Jakuba” czy może „Mam chusteczkę haftowanę”, czy też coś zupełnie innego. Zapraszam do dyskusji i dziękuję za chwilę uwagi.
PS. zeen, ze względu na brak pieczątki wniosek o przeszeregowanie pozostawiam bez rozpatrzenia.
>zeen! godz.10:44
Warunki określone w p-kcie b,brzmią,za przeproszeniem,jak warunki przystąpienia SLD do koalicji z PiSem,określone przez J.K.
Dyskryminacja w czystej formie!
Czy ktoś widział porządnego psa bez choćby jednej,dyżurnej pchełki?To zjawisko przeciwne naturze!
Ciekaw jestem,co Owczarek na to powie?
Z poważaniem,
Bajka
Jeśli chodzi o przeszeregowanie, oto pieczątka, którą zaraz po uzyciu przez Waszą Wyokość TZB gruchnę znowu.
Jędrzeju,
jak się uważnie wczytasz, to zauważysz, że tam ani słowa o dyskryminacji nie ma….
Po przemyśleniu sprawy i zapoznaniu się z trzema opiniami prawnymi informuję kolegę Zastępcę, że Przewodniczący TZB nie jest uprawniony do przeszeregowania nikogo, włącznie z sobą. Dlatego przesłałem wniosek do Sekretariatu Redakcji „POLITYKI”, by zajęto się nim w normalnym trybie, co może oznaczać co najmniej dwutygodniowe opiniowanie go poprzez stosowne organa. Po odesłaniu mi decyzji, zakomunikuję ją koledze Zastępcy publicznym wpisem.
Dodatkowo pragnę poinformować, że w każdej opinii prawnej podkreślono bezwzględną konieczność odniesienia w zębach pieczątki na biurko Kierownik Doroty. Obecność pieczątki na biurku jest warunkiem sine qua non uruchomienia trybu opiniowania wniosku o przeszeregowanie.
A już chciałem zostać uczciwym człowiekiem. Myslałem sobie: dostanę podwyżkę, przestanę podbierać z kasy, pieczątki nie będą mi do żadnych fałszerstw potrzebne, jak tak dobrze idzie, to może i żonę lać przestanę i jak jej sińce zejdą do do kina może pójdziemy. Po podwyżce to wystarczy i na moje półlitry i na zeszyt dla dziecka, może jakąś trójkę dostanie wreszcie – eech, a tu masz: trafił się TZB formalista i sztywniak co to niby lizusów nie lubi ale moją kopertę wziął! No, to jak mam go nagranego, to niech teraz spróbuje odmówić podwyżki skubaniec jeden.
Koperta została przekazana na akcję „Zostańcie z nami”, o czym na bieżąco było informowane kierownictow POLITYKI. Bardzo przykre przypadki usiłowania korumpowania społecznych funkcjonariuszy są przedmiotem rozbudowanego śledztwa, prowadzonego, by wykluczyć zarzuty o stronniczość, przez czeskie służby graniczne. Akcji nadano kryptonim „Godunow”. Ustaleń, z przyczyn oczywistych, nie można póki co zaprezentować publicznie.
>zeen!
Ja tam dyskryminacji specjalnie nie czuję,ale Bajka coś widocznie wyczuła i dała głos. 🙂
Dyskryminacja może nie,ale biurokracja napewno,co czasami rodzi podobne skutki!
Hej! 😀
Ja w takich warunkach nie mogę nawet udawać, że pracuję. Składam rezygnację i sobie idę.
Na szczęście blogów ci u nas dostatek a i uczciwych biorców kopert na szczęście nie brakuje, damy sobie radę. Dobrali się, nie ma co: służbista TZB i jego piesek….
zeen, Godunov czeka na Dworcu. Koperte, jak zwykle pod wycieraczke. Alik czeka na kwoty.
Zeenecek napisoł: nam się musiał trafić owczarek lizus donosiciel
Poni Dorotecko! Poni Dorotecko! A Zeenecek przezywo mnie, ze jestem donosicieleeeeem! 😀
A te koperty tak cienkie, ze na pewno ani Smadnego, ani jałowcowej w ik środku nimo. To nie dlo mnie 🙂
Dzięki Ci passpartout życzliwa duszo, Ty jedna mnie rozumiesz 🙂
Primo, nie będę ukrywał żalu za odchodzącym zeenem, nawet łzę otrę rękawem… Mam nadzieję, że po chwili zadumy (zadymy) i refleksji zmieni swój zamiar i pozostanie. Może przekona go do tego bita żona… może dziecko…
Secundo, proszę nie uważać mnie za służbistę, tylko służbę cywilną.
Tertio, nie mam psa.
Quarto, inne blogi POLITYKI też są obserwowane przez czeskich pograniczników.
zeen!
No nie wygłupiaj się!Nie odchodź!W końcu,gdzie Ci będzie lepiej?Weźmiesz się za politykę?Tam trzeba posty wymyślać, jak pięć Twoich,i jeszcze niczego posłuchać się nie da.
Wróć! 😀
Foma:
Rozumiem. Jak będę się wybierał do centrum Katowic, to wezmę z sobą radio.
Co do Godunowa — nie wiem jak wrocławski, ale biorąc pod uwagę pozycje i charakter, nie sądzę by się wzajemnie tolerowali. Może dojść między nimi do konfliktu, wymagającego międzynarodowej misji stabilizacyjnej.
Zeenie, Foma i Cała Reszto:
Szczerze mówiąc pogubiłem się o co chodzi. Cóż, dzisiaj musiałem znajomego zastąpić w opiece nad studentami. A studenci pytali, pytali, pytali… Gardło mam zdarte, wszystko (co miałem w głowie) dałem z siebie i nic mi nie zostało.
PS. Koperty mam. A jakże. W jakimś komplecie papeterii. Ale chyba już najście CBA mi nie grozi?
PAK,
moja interpretacja dzisieszych wydarzeń na blogu będzie oczywiście stronnicza, należy do tego powołać wszechstroną komisję, ale mam wrażenie, że obroniłem gród przed mongolską nawałą, dowodzoną przez zeen-chana 😀
PS. a gdzie poza centrum gra Twoje radio?
Samozwańców ci u nas dostatek. Czy któremuś Dymitr? A ja za anarchią. Totalną wolnością. Wytrzymam 4 dni bez rządu i bez premiera (Załuski?)
Tez jestem za anarchia:
http://youtube.com/watch?v=4bM_l443VV4
zeen, pod wycieraczka nic jeszcze nie ma. Na co czekasz?
Nie chcę z fomą mieć wspólnego
Ani grzechu ani cnoty
Pcham do wycieraczkowego
Schowka dla Alika kwoty….
zeen,
ostrzegałem przed nieopatrznym wysuwaniem mnie na czoło…
A ja do Ciebie ze znakiem pokoju, z butelką, a nawet całą wanną, choć Twój wpis w rozpacz pcha mnie…
http://pl.youtube.com/watch?v=NNyXKt61TNI
A może by fomie jednak odpuścić część grzechów za piosenkę Starszych Panów?
Co tu się dzieje… no co tu się dzieje? 😯 😆
W rozpaczy
Ach moich wrogów zostaw Panie!
Wybaczyć
To jedno niechaj nam zostanie
Przeciętnym
W gorsecie reguł tkwić nie będę
Lecz chętnym
Do flaszki z fomą już usiędę
wina, wina, wina, wina dajcie…
http://youtube.com/watch?v=9sKQ5KGXess
Wino
To napój bogów bez wątpienia
Miną
Dyskretnie dasz do zrozumienia
Wszyscy
Na całej linii world wide web-a
Bliscy
Są sobie tutaj ludzie chyba
Ale
Że tu nie widać naszej miny
Z żalem
Pożegnam kufą te przyczyny
🙁
Wpadłam zobaczyć, jak myszy harcują. 🙂
Alik to jest kot tego tam, to czemu passpartout wycieraczkę wyciąga? 🙂
Oj uważajcie uważajcie! Nad Wami Oko Opaczności!
Foma: mieszkam na Klimzowcu, jakbyś chciał wiedzieć 😉
Nie wykluczam, że mam problemy obecnie bardziej z radiem, niż z Dwójką. Może na innym spróbuję. Tyle, że przez te lata fatalnego odbioru, niemal niemożliwości złapania jakichkolwiek fal, zupełnie od używania radia się odzwyczaiłem.
O „Winie” była efektowna piosenka w „Carminie Buranie” (ale oryginalnej, nie Orffa):
Bache, bene venies
gratus et opatus
per quem noster animus
fit letificatus.
Istud vinum, bonum vinum,
vinum generosum,
reddit virum curialem,
probum, animosum.
Iste cyphus concavus
de bono mero profluus
siquis bibit sepius
satur fit et ebrius.
[…]
Ex hoc cyphp conscii
bibent sui domini
bibent sui socii
bibent et amici.
[…]
Bachus venas penetrans
calido liquore
facit eas ignes
Veneris ardore.
Bachus lenis leniens
curas et dolores
confert iocum, gaudia,
risus et amores.
[…]
Bachus numen faciens
hominem iocundum
reddit eum partier
doctum et facundum.
Bache, deus inclite,
omnes hic astantes
leti sumus munera
tua prelibantes.
Omnes tibi canimus
maxima pereconia
te laudantes merito
tempora per omnia.
Tyle, że już kompletnie zapomniałem szkolnej łaciny… (A tłumaczenie na angielski mam w domu.)
PS.
Nie, no oczywiście trochę rozumiem, choćby o tym, że „Bachus lenis leniens / curas et dolores / confert iocum, gaudia, / risus et amores.”
Panie Piotrze,
co wizyta to niespodzianka. Chodzi Panu o Opatrzność zapewne.
Ona czuwa nad blogami Polityki nieustannie. Ale radzę nie nadużywać Jej cierpliwości.
mt,
kot Alika wypączkował z alikwotów, jak Wenus z Nilu 😀 Jest o tym nawet jeden mit egipski, ale z zawalonej piramidy; istnieje teoria, że nad Nilem, w czasach faraona Ramzesa Opacznego, wino sprzedawano w kopertach, a największym powodzeniem cieszyło się to z winnicy „Bachus Leniuch”
Skumbrie w temacie:
Borys miał do najbliższego pociągu do Petersburga jeszcze 3 dni. W gościńcach brakło miejsc i rozglądał się za jakimś schronieniem.
Szedł wzdłuż peronu, wtem kątem oka dostrzegł zbliżającą się postać. Pan szanowny pozwoli, że się przedstawię, rzekł nieznajomy, Verdi jestem.
Godunow – odparł Borys i zamierzał iść dalej, lecz nieznajomy wyraźnie miał ochotę na towarzystwo. – Może usiądziemy? – zaproponował.
Borysowi nie było to w smak, lecz zaczął się rozglądać. – O tam, widzi pan – rzekł nieznajomy wskazując miejsce. Ta wiata – dodał Verdi.
-No to chodźmy – odrzekł Borys i ruszył żwawo. – A idę! dodał Verdi.
Pan też do Petersburga? – zagaił Godunow. Nie, ja do Leningradu – odparł Verdi.
Nie byli sami pod wiatą, obok ze skrupulatnie ułożonymi kuframi siedział pan. – Puccini jestem – rzekł i spojrzał na nich z troską. Tak, troska to właściwe słowo. – Widzę, że pan szanowny skaleczony – dodał patrząc na Borysa dłoń, – tu ran dotykać nie należy – z uśmiechem zakończył. I dobrze, bo Borys nie miał ochoty na nową znajomość a Puccini wyglądał jakby był z cyganerii.
-Czym pan się zajmuje – odwrócił się do Verdiego, dając tym samym do zrozumienia, że skończył z rozmowę z sąsiadem. – Doradztwo personalne -mam małą firmę w Petersburgu, uśmiechnął się.
Tak? z pytaniem zawisł na chwilę Verdi, – Jadę do Leningradu do przyjaciela, Szebalin Wissarion Jakowlewicz – musimy wspólnie poskromić pewną złośnicę – z uśmiechem zakończył.
I tak od słowa do słowa minęło im 3 dni.
Komisarz Foma patrzył na zesztywniałe ciało. Z dokumentów wynikało, że denat nisił nazwisko Puccini. Sprawa wyglądała niezwykle trudno. Zdawało się, że wszyscy świadkowie odjechali do Petersburga, a jeden nawet do Leningdradu.
Bumtararabum!
Hoko,
a gdzie link do tego?
Sprawa zdawala sie byc beznadziejna, gdy jego asystent Podhalanski cos poczul. Pismo bylo trudne do odcyfrowania, ale slina Podhalanskiego schla szybko mimo przenikliwego chlodu. Komisarz Foma z trudem rozwarl palce denata. Koperta pochodzila z rzadko spotykanej dzis papeterii. Po otwarciu wypadly z niej…
passpartout,
nie zostawiaj rozdziału aż tak otwartego 😉
No właśnie: komisarz foma bladego pojęcia nie miał, co to takiego?
Może była to zaciśnięta ręka innego denata?
,,, luzne kartki zapisane tajemniczym szyfrem.
„Bachus venas penetrans calido liquore…” – sylabizowal z trudem ciezko dyszacy Podhalanski. Foma westchnal gleboko: „Znowu jakis Litwin”.
Tego mi jeszcze brakowało, pomyślał komisarz. Po ostatnim rządzie współpraca międzynarodowa stanęła w miejscu, a wszystko wskazywało na to, że potrzebni będą ludzie z Interpolu.
Inspektor Foma chciał po znajomości zadzwonić do znajomego z interpolu — Rossiniego, ale niestety — powiedziano mu, że go nie ma. Pojechał z jakąś Włoszką do Algieru…
Errata: jest ‚Inspektor’, ma być: ‚Komisarz’.
Nagle zza pazuchy wykwintnego fraka denata dało się słyszeć kwilenie. Komisarz z wiernym Podhalańskim zamarli…
Pazaucha zafalowała i przerażonym oczom dzielnych stróżów prawa ukazała się mała kocia główka.
Znam go wykrzyknął foma, to słynny Alik, który zbiera kwoty.
Ps. Foma, przeca wiem, że z alikwotów. Zwracam tylko uwagę, że kot premiera (byłego, chwała Bogu) ma na imię Alik. Chyba.
Podhalański rozejrzał się na boki i zameldował szeptem: obawiam się, że to prowakacja tajnej policji. Słyszałem, że cara Godunowa i Griszkę Otriepjewa rozpoznano na dworcu. Krąg podejrzanych powiększa się.
mt,
dziś w reklamie RMF odkryłem Alika u JK. Zdumiałem się niepomiernie.
PAK,
dzięki za chwilowy awans dla Fomy 😀
Alik, wyszeptał foma, najwyższe kręgi są w to zamieszane.
Fomo:
awans może być i dłuższy — nie mam nic przeciwko. Tylko coś w papierach niewyraźnie napisali i sam nie wiem co czytać…
Tymczasem w Petersburgu wrzalo. Niejaki Griszka Otriepiejew meldowal z konsulatu w Warszawie: „Zostalem okradziony z ostatniej kopiejki. Na dworcu we Wroclawiu kradna rowniez koty! ” Bliski obledu zawodzil: kotionok placzet, gdzie moj kotionok, oddajcie Alika!” Car Putin, samozwanczy nastepca cara Borysa zaginionego w drodze z Priwislanskiego Kraju, zapowiadal skierowanie rakiet w odpowiednim kierunku. Kryzys dyplomatyczny narastal.
Do czasu powroty Kierownik Doroty wszelkie awansy i przeszeregowania są zawieszone, co starałem się przedstawić wszystkim wczoraj 😀
Nieświadomy sytuacji w Petersburgu komisarz Foma chodził od antykwariatu do antykwariatu. Nikt nie potrafił rozszyfrować kartek z tekstem „Bachus venas penetrans…”. Foma przypomniał sobie, że jego siostrzenieć jest specjalistą od dinozaurów, potrafi godzinami wyspiewywać ich genealogie, nazwy w trzech językach itd. Może da radę i z Bachusem.
Dał radę, co prawda nie wiedział, co jadał i jakiej wielkkości był dinozaur Bachus, ale z całym przekonaniem stwierdził, że na kartkach jest po łacinie. Po tym odkryciu odwrócił się, by ćwiczyć szlaczki, które zadała do domu pani z zerówki.
Komisarz Foma kiwnął na Podhalańskiego. Wreszcie jakiś postęp w śledztwie. Wiedzieli też, że znaleziony kot nie miał nic wspólnego z dinozaurami.
Sprytny Podhalański swoim nadzwyczaj wyczulonym uchem usłyszał zawodzenia Griszki i zamarł z wrażenia.
Alik był kluczem do zagadki!
Jeżeli jest kotem premiera i Griszki, to może to jest ta sama osoba. A jeżeli występuje w dwóch wczeleniach, to może jest ich więcej. Kto więc leży w wytwornym fraku na zminych kamieniach dworca?
Foma:
Ależ to oczywiste — Bachus zjada alikwoty i jest krewniakiem zarówno Alika, jak też Bacha, Basi i strumienia.
Bacha proszę do kręgu podejrzeń nie wprowadzać. Ma alibi, od 6 dni stroi klawesyn.
A jakież to tajemnicze hieroglify rychtuje w formie szlaczków siostrzeniec komisarza fomy?
„Szefie, moze najpierw trzeba usztalic od kogo ten liszt?”- w waznych momentach Podhalanski seplenil, jak w szczeniecych czasach. „No to nie stojcie, jak spiaca krolewna nad jeziorem labedzim, tylko ustalcie, kto dzis jeszcze uzywa papeterii. Ja tymczasem udam sie do cyrulika, bo w hotelu nie moglem sie ogolic, ten Amerykanin z Paryza wiecznie blokuje lazienke”.
Komisarz Foma był jednym z tych nielicznych szczęśliwych policjantów, którzy mieli do dospozycji kartę kredytową z całkiem pokaźnym limitem. Została mu po bardzo prestiżowym śledztwie, a w bałaganie, jaki powstał po serii dymisji w Komendzie Głównej, nikt nie miał głowy zajmować się jakimiś kartami, których nie zniknie byle niszczarka.
Tymczasem w Małkini w poczekalni znanego cyrulika Sewilskiego czekał spokojnie przybysz z dalekiego kraju Gioacchino Rossini. Szykował się na uroczystość nadania mu tytułu Kawalera Srebrnej Róży, o czym powiadomił go listem przyjaciel Richard Strauss.
Nagle drzwi się otworzyły i do poczekalni wpadł powiew zimnego powietrza, a wraz z nim pojawiły się trzy postacie: ojciec z dwójką dzieci.
Dzień dobry, Wagner jestem i rzucił w stronę pociech – przedstawcie się
– Izolda – a ja Tristan – dygnęły pociechy.
Latałem po Uherlandii,niezupełnie rozumiem o co biega,ale tak sobie myślę,że w tym wszystkim maczała palce mafia odeska,na której czele stoi niejaka Murka;Marysia i Owczarek będą wiedzieli o kogo chodzi:
http://www.youtube.com/watch?v=yc1RcAYP_iA
– Rossini – odpowiedział Rossini.
– Rossini? Ostatnio słyszałem gdzieś to nazwisko, i to kilkukrotnie. Tristan, ty siedzisz dużo w internecie, pamiętasz o co chodziło?
Tristan najpierw ukłonił się Rossiniemu i spokojnie odpowiedział ojcu – Policja prowadzi skomplikowane śledztwo, o międzynarodowym zasięgu. Podobno mają problem, bo jakiś Rossini zniknął w Algierze z jakąś Włoszką.
„Psiakość” zaklął w myślach Rossini „skąd oni wiedzą o Algierze? I co to za sprawa?”.
Po noclegu w Apeninach, ktory byl gorszy, niz noc na lysej Gorze, mial ochote udac sie nierozpoznany na wesele w strasznym dworze, o ktorym opowiadala mu dosc lubieznie pewna wesola wdowka. Owa wdowka, Wloszka z pochodzenia, zostala sama w Algierze i zajela sie handlem. Muzyka na wodzie – na pustyni towar deficytowy. No i teraz to wesele… Don Giovanni bedzie niepocieszony, moje turnedo nie maja sobie rownych. „Ja jestem prostym kucharzem z Nowego Swiatu, moj kuchcik Dworzak wam to poswiadczy”- oznajmil glosno Rossini.
– Przepraszam, kim jest Dworzak? Czy ma coś wspólnego z czeską służbą graniczną? – Rossini patrzył niezorientowany, dlatego Wagner ciągnął po pauzie – Czesi w ramach europejskiej pomocy prowadzą nadzór nad polskim internetem. Podobno do czegoś doszli, były jakieś zatrzymania w sąsiedztwie, Piotr jakiś tam wpadł, gdzy wynosił w kieszeni oko.
„Pełny kociokwik” pomyslał Rossini „Jak takiemu dziadu mogły się urodzić takie dzieci? Pewnie nie jego. Trzeba zadzwonić do Fomy, na pewno będzie wiedział o co chodzi”.
Tymczasem zabrano ciało w celu przeprowadzenia sekcji. Do tej odpowiedzialnej czynności powołano oczywiscie Cyrulika z Sewilii. Biedak w rozterce żali się:
http://pl.youtube.com/watch?v=Dq_0wPYFp9A
Z uzyskanych w CBA informacji wynikało, że denat miał ścisłe związki z cyganerią w Egipcie, gdzie grupie przewodziła niejaka Aida w porozumieniu z Toscą z włoskiej mafii i Turandot z mafii chińskiej.
Nic dziwnego, ze kot premiera został wydelegowany do tej zaszczytnej akcji.
Ukryty za pazuchą wiele widział i ujawni w stosownym momencie, kiedy niejaka Madama Butterfly będzie próbowała wygryźć Edgara.
Jaskółka rozniesie to po świecie i tym sposobem Manon Lescaut umrze z rozpaczy.
Autor niniejszego stanowczo zaprzecza, że ma jakiekolwiek związki z Murką. 🙂
Szefie, telefon, jakis Rosinski – Podhalanski usluznie podal sluchawke.
http://pl.youtube.com/watch?v=PY45DkaP9Ls
– Foma, słucham – powiedział do słuchawki komisarz.
– Tu Rossini – w ucho komisarza Fomy zaczął się wsączać włoski akcent – słuchaj Foma, o co chodzi? Dlaczego połowa stacji telewizyjnych, zamiast tropić gości hotelowych szuka mnie w Algierze?
– Wiesz, po wyborach zmieniło się zapotrzebowanie, wszystkie kamery z hoteli wycofano, no, prawie wszystkie… Ale nie o to chodzi. Znaleźliśmy w dziwnych okolicznościach poemat, jak się okazało, po łacinie, byłeś pierwszą osobą, o której pomyślałem.
– I przez taką pierdołę mnie dekonspirujesz?
– Spokojnie, zakonspirujemy Cię na nowo, wstępnie będziesz Czajkowskim, zmiana kierunku, rozumiesz…
– Rozumiem, tutaj wszystkie koty mruczą, że coś się dzieje w Petersburgu.
– Świetnie, wyciśnij ich do ostatniego mruku i za trzy godziny widzimy się pod wycieraczką.
Słuchawka wypadła z drżących rąk, łzy zabłysnęły w oczach, przypomnał sobie włoszkę a Algierze, z której zrezygnował dla nowej, upojnej miłości.
Sorki: Włoszkę w Al…
Ale dramat kryminalny … śpiewająco Wam idzie … 🙂
„Borys na dworcu”
No i co z tego ? Widac Borys gdzies wyjezdza albo na kogos czeka. A moze jak Wokolski Borych chce rzucic sie pod pociag ? Kto wie, moze i dla Borysa 21 pazdziernik to koniec marzen ?
Petersburg, dn. 24 października 2007
Fomo Borysowiczu!
Ledwo przyjechałem do Petersburga a afera goni aferę. Okazało się, że Dymitr Doński wcale nie walczył na Kulikowym Polu, analitycy polityczni dotarli do matrioszki, ukrytej w matrioszce Putina, ukrytej w matrioszce Jelcyna, ukrytej w matrioszce Gorbiego, ale wciąż nie potrafią rozpoznać tej twarzy, a Musorgskiemu znowu nakazali przerobić „Borysa Godunowa”, tak by uwzględnić reklamy w przerwie między częściami.
A co do naszej sprawy, drogi Fomo Borysowiczu, znalazłem w antykwariacie pieśń po francusku, dziwnie podobną do pieśni łacińskiej:
O Bacchus, desire et fete,
sois le bienvenu,
toi qui nous rejouis
le coeur.
Ce vin, ce bon vin,
ce noble vin
rend l’homme courtois,
vertueux et fier.
Cette coupe debordante
de beau vin pur,
si l’on s’y plonge,
comble jusque’a l’iveresse.
[…]
De cette coupe
boiront disciples et maitres,
boiront
compagnons et amis.
[…]
Quand il penetre leurs veines
d’une ardente liqueur,
Bacchus les fait bruler
des feux de Venus.
Tour en calmant
soucis et peines,
Bacchus apporte joie,
rires et amours.
[..]
Le devin Bacchus
faisant le bonheur de l’homme
lui dispense de meme
eloquence et sagesse.
O Bacchus, dieu illustre,
tous ici presents
buvons avec transports
a tes nombreux bienfaits.
Tous, nous t’adressons
les supremes eloges,
chantatn ton merite
a jamais.
Pobieżne konsultacje wskazują, że chodzi tu o jakiegoś dilera, zwanego Bacchusem, który dostarcza podejrzane substancje chemiczne o wszechstronnym działaniu.
Serdecznie pozdrawiam i życzę dużo zdrowia,
Czajkowski (dawniej Rossini)
Tak, komisarz Foma zdecydowanym ruchem reki przetarl oczy i odpedzil wspomnienie wdowki, ktora w samej halce podawala mu napoj milosny na jarmarku soroczynskim. Zalowal teraz, ze swego czasu sprzedal jej adres niejakiemu Smetanie, a bylaby z niej niezla narzeczona. Potem dostal wariacji na temat pieknej Heleny, co corka pulku sie okazala i przepadla w stepach Azji Srodkowej. Przy okazji, zanotowal, spytac komisarza Borodina z petersburskiego Interpolu, czy cos o niej slyszal. Zblizala sie 18:49, pora umowionego spotkania pod wycieraczka. Komisarz Foma gwizdnal na Podhalanskiego i obaj udali sie w zapadajacy mrok.
Zdyszany poslaniec z listem od Czajkowskiego dogonil ich na krotko przed celem. Ach, to zmienia postac rzeczy -rzekl Foma – musze sie skontaktowac z inspektorem Zeenowiewem w Leningradzie. Podhalanski, pilnujcie posterunku, odezwe sie niebawem.
Na pozegnanie powstrzymal z trudem chec poglaskania wiernego jak pies asystenta. Po drodze zajrzal pod wycieraczke. W kopercie z papeterii (!) byl liscik. Ktos, podpisany Zyczliwy, donosil, ze Helena mieszka teraz w Londynie, z dwoma bracmi… 😯
Foma, czy Ty tu cos moderujesz? Moj ostatni cd. czeka na akceptacje (?!)
Na odchodne powstrzymal z trudem chec poglaskania wiernego jak pies asystenta. Po drodze zajrzal pod wycieraczke. W kopercie z papeterii (!) byl liscik. Ktos, podpisany Zyczliwy, donosil, ze Helena mieszka teraz w Londynie, z dwoma bracmi… 😯
Juz wiem, slowo „p.z.g.anie” jest trefne
„p.z.g.anie” – może to coś znaczy?
Jakiś tajny szyfr, który kontroluje akcję naszego odkrywania układu i stolika.
Witam moją ulubioną KUPĘ WARIATUŃCIÓW!
Tak, to ja, Wasza Kerowniczka! 😆
Już mnie brzucho boli od śmiechu…
Trochę tylko żałuję, że może ktoś by tu chciał napisać coś bardziej serio i zniechęcił się w tym kontekście 🙁
To odpowiadam komentarzowi serio. defendo (witam!) – ja też uważam, że najnowszy „Roger” Trelińskiego powala na kolana. Dałam swego czasu temu wyraz na łamach.
passpartout – koty (w duecie) są jeszcze w „Dziecku i czarach” Ravela 😀
A jak już przy źwirzach jesteśmy, to proszę mi tu więcej nie postponować Owczarka! Nie tylko wszystkie koty, ale i WSZYSTKIE PIESY są nasze! Howgh 😀
Tak jest! Howgh! A Borys na dworcu niech żyje!
Napisało mi się ‚żuje’. Może tak lepiej? 🙂
I koniec balu, panno Lalu! 😆
Tak, nieobecny inspektor Zeenowiew odkrył, i Podhalańskim ekspresem przekazał do Centrali, że papeteria należała do Kierownik Doroty, a dziwne zapiski powstały przypadkiem, ot, trzęsący się brzuch pobudził rękę, a ta, niepytana, zapisała kilka wersów o Bachusie. Godunow chciał petersburskim szlakiem przemycić to arcydzieło aleatoryzmu do pewnego japońskiego odbiorcy, ale we wszystko wmieszał się Verdi i było po ptokach…
Kolejnych opowieści o komisarzu Fomie szukajcie w następnych odcinkach naszego kochanego tygodnika.
A co, chcecie, żebym stąd co tydzień znikała? Niedoczekanie 😆
I następnym razem w ogóle się nie przyznam, że wyjeżdżam!
Pani Kierowniczko, samozwańczo w imieniu zespołu wypraszam sobie deprecjonowanie naszych dokonań. To był nasz sposób na łzy rozstania… Tylu znakomitych twórców się przewinęło, tyle tam było zaszytych smaczków… Poza tym PAK odwalił za nas robotę, odniósł się bezpośrednio do tematu, a defendo pewnie sechł (schła?) z żalu, że nie może się przyłączyć do opowieści 😀
I jeszcze jedno, proszę o przeszeregowanie dla zeena, cokolwiek miałoby to oznaczać, i czymkolwiem miałoby się dla mnie skończyć 😉
A tu oto kładę pieczątkę.
😉
Pani Kierowniczko, ale pisów donosicieli i tak nie lubię 😈
Pisów nie lubię i ja. Piesy – bardzo. I wrrr… kończę temat
😆
Passpotout: Pytales czy istnieje opera o kotach. Oczywiscie ze istnieje, jeszcze jaka! Kompozytorem jest niejaki Glinka, zas opera nazywa w oryginale „Zyzn za kota!”. W czasach radzieckich tytul ten zostal zmieniony na bardziej neutralny: Iwan s Usami, niektorzy mowili: Wanka s Usami. Zdumiewa mnie, ze nie widedziales. To wspaniala opera.
Drogi Pickwicku, Kierowniczka chyba tez zapomniala 😉 Dzieki serdeczne!
http://youtube.com/watch?v=afLLdU8Odfs
Ja znalazłam tylko Life for Tsar
http://pl.youtube.com/watch?v=afLLdU8Odfs
Skąd Ty to wiesz Heleno, że za kota? 🙂
Minęłam się z passpartout. 😉
Polskie wojsko w pogoni za kotem:
http://youtube.com/watch?v=_6qkMDddmdg
No sami widzicie.
Sami widzimy. Komisarz Foma pochylił się nad śladem odciśniętym w glince. — Ocho — pomyślał — ktoś kota gonił… Zapewne wojsko jakieś i to dawne, bo glinka zawiera niewielką domieszkę opiłków żelaza, pozostawionych przez trące o siebie blachy źle dopasowanej zbroi.
PS. Pani Doroto: ja pamiętam ze studiów taką sytuację, gdy ktoś wszedł o coś zapytać do sali, gdy mieliśmy lektorat języka angielskiego. I anglistka by uatrakcyjnić nam zajęcia poprosiła byśmy wymyślili (po angielsku) ciąg dalszy tej wizyty. I bardzo prędko przeszliśmy do punktu dyskusji: „gdzie ukryć zwłoki”.
Kryminały górą?
Chyba najłatwiej wczuć się w konwencję kryminału i pociągnąć grupowo wątek, a jeśli do tego ma się dzielnego bohatera i jego pomocnika, to wystarczy tylko spoglądać na prawo i lewo, by złapać trop nowej zagadki.
Poza tym, jak się zapowiada, że się wróci w czwartek, to nawet gdyby przyszło nocowac na wycieraczce, nie powinno się wchodzić do domu w środę wieczór 😀 zresztą, jak widzę, Kierownictwo prewencyjnie zdjęło zaproszenie na tutejszy blog ze strony głównej, ergo, mieliśmy prawo „z obywatelskom odpowiedzialnościom nad tym blogiem cuwać”, jak zapowiedział Podhalański…
Przepraszam, ale do MOJEGO domu mogę wchodzić, kiedy chcę, drogi Samozwańcu 😆
bo to taki samozwańczy temat był…
Foma, Kierowniczka ma racje. W taka pogode nie mozna skazywac nikogo na noc na dworcu, zwlaszcza ze wiesz, jak sie koncza przygodne znajomosci z Borysem. Latem co innego, niezly sen mozna przezyc w parku jakims…
Dobrze już, dobrze, wyśpiewam, wyszczekam i wygram na fujarce – Kieeerowniczkaaa zaaawsze ma raaacjeee! I zaaawsze mooożee u siebieee spać! Czyyyy to naaa łóżkuuuuu czyyy na wycieraaaczceeee, I żaaaden fooomaaa nie będzieee móóówił, gdzieeee maaa się kłaaaaść…
Byłem w tym samym czasie we Wrocławiu i też miałem doczynienia z Borysem. Ale był to Przemek Borys – tenor śpiewajacy wspaniale na koncertach Muzyka i smaki, w których uczestniczyłem (nie śpiewając lecz gadając o smakach). Sprawozdanie w poniedziałek – za miedzą czyli w sąsiedztwie. Melomanów zapraszam.
Nooo, wreście docytołek komentorze do końca. A takik piknyk przygód to ani pon Kolombo, ani ponna Marple, ani pon Płaro by sie nie powstydzili 🙂
Chciałam uprzejmie zgłosić, iż czuje się urzeczona i zaszczycona możliwością zapoznania się z twórczością blogowego teamu autorów. Charakterystyki zamieszczone u Alicji – dla mnie czysta poezja i jak to przy polskiej współczesnej poezji chichotałam prosto w monitor, aczkolwiek z innego powodu niż zazwyczaj. No piękne dzięki za miłe chwile, ukłony ślę.