Przeprosiny na wyrost
Parę dni temu na łamach „Rzeczpospolitej” ujawniono list, jaki część pracowników Filharmonii Narodowej wysłała do ministra kultury Piotra Glińskiego. Nie podano daty wysłania listu, nie podano nazwisk podpisanych pod nim.
Abstrahując już od tego, co wydarzyło się na tej sali już ponad miesiąc temu, 13 marca, na koncercie otwierającym Festiwal Beethovenowski, to sam list jest dla mnie dość dziwnym zjawiskiem, żeby nie powiedzieć absurdalnym. Muzycy FN przepraszają ministra za coś, za co sami nie są odpowiedzialni w najmniejszym stopniu. Tak jak w żaden sposób nie można tu czynić odpowiedzialnymi organizatorów festiwalu, którzy również z tym, co się stało, nie mieli nic wspólnego.
A to, co się stało, było absolutnie spontaniczne i wydarzyło się nie po raz pierwszy. Prawie miesiąc wcześniej, w Operze Narodowej, na koncercie National Symphony Orchestra z Waszyngtonu, w podobny sposób został wybuczany wiceminister Krzysztof Czabański. Wielkie brawa natomiast otrzymała pani prezydentowa Anna Komorowska. (13 marca z kolei kontrastowe brawa przypadły ambasadorowi Niemiec. Pani prezydentowa też była, ale nie była wymieniana.) A sam minister też zapewne przeżywał déjà vu, ponieważ w połowie stycznia spotkała go podobna przygoda na otwarciu Europejskiej Stolicy Kultury we Wrocławiu.
Muzycy FN zapewne czują się w nieco innej sytuacji, nie tylko jako wykonawcy koncertu, lecz także jako gospodarze w swoim budynku. I do pewnego stopnia można zrozumieć, że jest im przykro obserwować takie sytuacje. Myślę, że buczącym też było i jest przykro, że doczekaliśmy takich czasów. Nie było jeszcze w naszym wolnym od ćwierćwiecza kraju władzy, która do tego stopnia lekceważyłaby prawo, tym samym lekceważąc wszystkich nas. Pan minister prawem się jak dotąd nie zajmował, ale przecież i on ten rząd firmuje (także jako wicepremier!) i już na wejściu zademonstrował trochę co najmniej dziwnych zachowań. Nie można przesądzać, jaka będzie cała jego kadencja. W muzyce jak dotąd nie widać destrukcyjnych działań. W innych dziedzinach idzie szybciej. Poczynając od zatrudnienia do oceny programów ekspertów-frustratów, którzy obcięli wszelkie fundusze na sztukę współczesną (tu jednak nawet jemu już zrobiło się trochę wstyd i postanowił mimo wszystko coś na ten cel wyłożyć), a kończąc na ostatnim kuriozalnym pomyśle łączenia praktycznie gotowego Muzeum II Wojny Światowej w Gdańsku z nieistniejącym Muzeum Westerplatte – nie ma merytorycznych przyczyn takiego zabiegu, jedynym powodem może być chęć likwidacji inicjatywy poprzedniego rządu.
Wracając do listu, zastanawia jedno zdanie dziennikarza „Rz”: „Pod listem podpisało się ponad 80 muzyków, którzy proszą o niepublikowanie ich nazwisk, ponieważ nie chcieliby, żeby list pociągnął za sobą nieprzyjemne konsekwencje zawodowe”. Tego już zupełnie nie jestem w stanie zrozumieć. Konsekwencje zawodowe za przeprosiny? Z której strony? Przecież Filharmonia Narodowa jest, jak sama nazwa wskazuje, instytucją narodową, będącą w bezpośredniej gestii ministra, więc tylko on mógłby być siłą sprawczą jakichś konsekwencji zawodowych. Kogo więc muzycy się tak boją?
Komentarze
Pani Doroto.
Kogo się boją? Oczywiście, że publiki, z którą chcą i się boją być solidarni. Chodzi o to, żeby publika kochała, a państwo nie żałowało grosza.
To nie górnicy. Nie pójdą z kilofami pod sejm, a państwowy etat dla muzyka jak widać to żyć albo nie. Nie to o co my- ludzie wolni. 🙂 Proszę porozmawiać z przyjaciółmi na państwowych posadach, jaki tam strach panuje.
Dlatego tylko prywatna inicjatywa także w sztuce i nauce jest gwarantem wolności. I jakości tworzenia. Państwowe jest zawsze podejrzane i zniewalające.
A ja się dziwię, że właśnie muzycy nie protestują. Mogliby stanąć przed jakimś ministerstwem i grać przez godzinę jakąś kocią kakofonię. Nawet kwintet smyczkowy lub dęty zrobiłby mocne wrażenie. A co dopiero cała orkiestra symfoniczna. Wrażenie by było mocniejsze niż 1000 górników z kilofami.
To jest bardzo trudne, bo z jednej strony państwowe jest podejrzane i zniewalające, a z drugiej strony kto prywatny utrzyma orkiestrę symfoniczną? To samo z programami kulturalnymi radia publicznego czy telewizji. Na to są potrzebne niemałe pieniądze. Jakoś nie jestem w stanie sobie wyobrazić, żeby w Polsce świat sztuki mógł się opierać wyłącznie na prywatnych pieniądzach – wyjałowiłby się strasznie.
@ snakeinweb – witam. Już były takie protesty. Warszawska Opera Kameralna nawet zagrała Requiem Mozarta pod ministerstwem 🙂 Jakoś dużego wrażenia to nie zrobiło. To było za poprzedniej władzy, ale podejrzewam, że i za tej byłoby tak samo.
Kiedyś takie wiernopoddańcze anonimy do gazet inicjowały podobno przy różnych okazjach podstawowe organizacje partyjne PZPR. Ciekawe jakie organizacje funkcjonują dzisiaj w FN – bez wątpienia to sprawka tej bez twarzy.
A ja mam poważny dylemat. Z jednej strony odrzucam i potępiam dyktatorskie zapędy obecnej władzy, z drugiej jednak muszę przyznać, ze poprzednia „liberalna” władza prowadziła politykę demontażu kultury wyższej. Przypomnę, że „Dwójka” ledwie się obroniła przed likwidacją. Co stało się z bibliotekami publicznymi? Co z teatrami? Do czego doszła telewizja publiczna? Itd, itp. Była pani premier (w przeciwieństwie do nowego prezydenta) nie znalazła czasu na wzięcie udziału w ceremonii rozdania nagród konkursu chopinowskiego (czego jej nie zapomnę). Ale co się dziwić, skoro ministrowie ówczesnego rządu lepiej się znali na piłce nożnej, niż na sztuce (nb. to pewnie dobrze świadczy o ich demokratycznej legitymacji), a komercjalizacja była uznawana za fetysz. Nie mogę więc tak łatwo potępić polityki kulturalnej obecnych władz, choć ich (tj. władz) nie znoszę. A list, o którym mowa, może tylko świadczyć o braku tzw. kręgosłupa moralnego autorów. Kto jednak rzuci pierwszy kamieniem?
Pobutka 21 kwietnia – w nieautoryzowanym imieniu pozostalych pracownikow? 😯
https://www.youtube.com/watch?v=c5W3qGUa9XU
https://www.youtube.com/watch?v=Q3Kvu6Kgp88
😉
jest taka roku pora
i nowych znaczeń
słowo „pokora”
jest taki polski muskuł
i nowych znaczeń
związek „burza mózgów”
dedykowane wszelkiej
władzy
pisane na żadne
zamówienie:
czy ten myślący
inaczej ode mnie
musi być dla mnie
zagrożeniem?
Jeśli zaś 🙂 chodzi o władzy obecnej poprzedników to pamiętam, że to przecież władza poprzednia wprowadziła np. „VAT na kulturę, jak na cebulę”.
I jeśli już też jesteśmy tak pryncypialni (i bardzo dobrze, bo to bardzo ważne) w sprawie podmiotowości TK to akurat wielkie brawa dla władzy poprzedniej są dla mnie co najmniej dyskusyjne… To za niewykonywanie orzeczeń TK te tak dla odmiany „triumfalne” brawa dla Pani Prezydent Warszawy na Festiwalu Beethovenowskim?
A Pan Gucio (Urodzony jakby nie było też dziś) apeluje wciąż tak wiarygodnie:
https://www.youtube.com/watch?v=Ekm_dcy37AI
pa pa
m
Dzień dobry 🙂
@ k-fan
A tu nie do końca się zgodzę. Choć zawsze mawiałam, że PO nie ma pomysłu na kulturę, PiS za to ma, ale zły, jednak i to jest nie do końca prawda – i PiS-owi zdarzały się za pierwszej władzy niezłe pomysły (świetna np. akcja chóralna Andrzeja Kosendiaka). Jednak biblioteki publiczne akurat za PO bardzo się rozwinęły, powstał program Biblioteka Plus http://instytutksiazki.pl/programy,biblioteki.html i jak nie lubię Gaudena (wiadomo za co), to trzeba przyznać, że Instytut Książki zajmował się tym sumiennie.
Co zaś do Dwójki radiowej, to trzeba za nią trzymać kciuki. Czabański już prawie zmontował nową ustawę medialną, której skutkiem będzie konieczność rozwiązania zarówno Polskiego Radia, jak i TVP, i założenia nowych instytucji, które władza sobie ukształtuje jak zechce, np. wywalając fachowców i przyjmując swoich bmw, jak to już ma miejsce w telewizji Kurskiego. Zobaczymy, czy Dwójka przetrwa.
Co do Konkursu Chopinowskiego, pani premier Kopacz była wówczas w ferworze kampanii wyborczej i ja tu akurat bym ją usprawiedliwiła, zwłaszcza że minister Omilanowska przybiegła do filharmonii po zakończeniu jakiegoś wręczania nagród za twórczość dla dzieci i towarzyszyła kandydatom nawet podczas nocnego ogłoszenia wyników.
Telewizji publicznej nie oglądałam i wtedy, z wyjątkiem TVP Kultura, który był naprawdę dobrym programem.
@ mp/ww
PO po swoich ośmioletnich rządach pozostawiło ok. 50 niezrealizowanych orzeczeń TK.
PiS po dwuletnich rządach 2005-7 pozostawiło ich koło 200.
Nie mówię, że PO to aniołki (sama nieraz wojowałam z min. Zdrojewskim). Ale znaj proporcją, mocium panie.
A moją ulubioną Panią minister była Pani Małgorzata Omilanowska.
Z przyjemnością słuchałam jakim wspaniałym językiem się posługuje.
@PK: PO nie rządziło w 2005-07. Te 200 to chyba jednak za pisuarów…
Nie chcę krakać, ale, myślę, że najważniejszą polityką kulturalną PiSu będzie po prostu zabieranie kulturze pieniędzy gdy środków w ogólnym budżecie z oczywistych względów zacznie brakować. Instytucja ministerialne w stolicy może i jakoś tam będą funkcjonować ale samorządowe świetlanej przyszłości raczej nie mają zważywszy na fakt jaki stosunek ma prezes partii rządzącej względnej niezależności samorządów i społeczeństwa obywatelskiego jako takiego.
Attyko, dziękuję, oczywiście poprawiłam. Chyba jeszcze trochę śpię 😉
Co do min. Omilanowskiej, to była chyba jedyna osoba na tym stanowisku, która wywodziła się ze środowiska kultury – jest historykiem sztuki.
Chyba p. Cywińska też się wywodziła ze środowiska kultury. Ale jej rządów w rządzie T. Mazowieckiego, zdaje się, nie wspomina się najlepiej. Miało być wolnorynkowo i „poamerykańsku”. Zdaje się, że ten styl myślenie do dzisiaj ma jakieś tam konsekwencje…
O, przepraszam, zapomniałam o p. Izabelli. Ale rzeczywiście jej rządy nie zapisały się jakoś wyraziście, a nie zapomnę jej, jak dopuszczając jakieś dziwne osoby do finansów Fundacji Kultury pozwoliła, by poszły na zmarnowanie… 👿
Ustawa medialna już w sejmie:
http://wiadomosci.gazeta.pl/wiadomosci/1,114871,19953121,beda-media-narodowe-projekt-duzej-ustawy-medialnej-juz-w.html#MTstream
Przede wszystkim to, podobno, polikwidowała różne teatry i instytucje w mniejszych ośrodkach dzięki czemu zaorane zostały, w myśl kto na rynku nie przetrwa ten idzie na dno, spore obszary kraju pod względem dostępności do kultury. Na szczęście przyszła UE i poniekąd wymusiła bardziej zrównoważony rozwój. Ale to ciągle przepaść w stosunku do Niemiec czy Francji
Ps. W poprzednim wpisie nawiązuję, oczywiście, do minister Cywińskiej.
@Dorota Szwarcman
Dzień dobry!
Rzeczywiście, myliłem się w sprawie bibliotek, dziękuję za sprostowanie. 🙂
Powinienem był też wyraźnie wyłączyć p. min. Omilanowską ze swej krytyki; to była właściwa osoba na właściwym miejscu – ale sprawowała urząd tylko przez ostatni rok…
Ma Pani też rację, że przyszłość naszych instytucji kulturalnych i medialnych rysuje się bardzo niepewnie – podzielam w pełni Pani obawy. 🙁
Pozdrawiam serdecznie!
Ja nie mam złudzeń. Myślę, że przejadą się po PR jak walec. Wszystkich wywalą i zatrudnią swoich.
Z miłych wieści:
3 lutego 2017 w Katowicach zagra Symphonieorchester des Bayerischen Rundfunks pod dyrekcją Marissa Jansonsa, solistką będzie Waltraud Meier. Dzień wcześniej wystąpią we Wrocławiu. W programie: Vladimir Sommer (uwertura „Antygona”) Mahler (Kindertotenlieder), Rachmaninow (Tańce symfoniczne).
3 lutego 2017 – ho ho, ile to jeszcze czasu… 🙂
Cały czas mówimy, że za kulturę odpowiada państwo finansując ją lub nie. PO robiło to w ten sposób z grubsza, że dawało pieniądze(zawsze za mało) i się nie wtrącalo specjalnie. Szli grać w piłkę. PiS też chce finansować, ale chce tej kulturze postawić zadania. Kultura ma być narodowa, ku pokrzepieniu serc itd…. Nie ma jednak zaufania do polskich artystów, ponieważ to w Hollywood ma powstać jakiś gniot PiSrealistyczny najlepiej z Georgem Clooneyem w roli rotmistrza Pileckiego. Przypominam Hollywood jest prywatną wytwórnią.
Ale ja właściwie chciałbym napisać, jak państwowa robota demoralizuje artystów i nie miże być tak, że zmartwienia finansowe nie powinny być ich udziałem. W czasie Konkursu Chopinowskiego, powtarzam Konkursu Chopinowskiego jeden z Pani Szanownych Gości zauważył (ja jestem za słaby w uszach), ze paru muzyków „przygrywających” pianistóm markuje grę zdaje się na skrzypkach. Z jednej strony ciężko pracujący dyrygent, a zdrugiej „i co mi zrobisz”. Czy ci muzycy zostali wyrzuceni, czy chociaż jakoś ukarani. Wątpię. W prywatnej orkiestrze to byłby ich ostatni występ. I dlatego mi. In. (przykładów znam tysiące z różnych dziedzin) nie mam zaufania do państwowej sztuki.
Apropos, przyzna Pani, że prywatny teatr ma się nienajgorzej w Polsce.
@k-fan
Czytam, że się zrehabilitowałeś troochę, bo odniosłem wrażenie, że wg ciebie PiS w ostatniej chwili uratował telewizję publiczną.
Dzień dobry! Już dawno nie było tu wieści ze Szczecina 🙂
Przedwczoraj byłam na recitalu Seong-Jin Cho w Filharmonii Szczecińskiej. Spodziewałam się usłyszeć spokojnego młodzieńca grającego postkonkursowego Chopina, a zagrał artysta świadomie dobierający środki wyrazu, ukazujący skłębione uczucia od łagodnego dolce piano aż do furioso. To było totalne zaskoczenie 🙂 Artysta zagrał: Rondo a-moll Mozarta (łagodnie, zwiewnie, czarująco), Sonatę c-moll Schuberta (to było coś! zróżnicowana dynamika, energia, gra, od słuchania której nie można było się oderwać – jak w transie) oraz komplet Preludiów op.28 Chopina (dwa z nich zagrał niezbyt klarownie, ale przecież nie jest robotem :)) Ze szczególną uwagą słuchałam Preludium nr 12, gdyż to moje ulubione… ale zagrał – jak dla mnie – zbyt szybko, zbyt twardo, za mało tanecznie i połyskująco. Zrehabilitował się grając Preludium nr 24 z niesamowicie skupioną energią, świetnie budując napięcie, które zakończył zaskakująco dwoma miarowymi uderzeniami pięścią w klawiaturę. Przyznaję, że zrobiło to na mnie niesamowite wrażenie.
Na koniec recitalu dwa bisy (m.in. Polonez Chopina, za który dostał nagrodę na Konkursie), a potem to już owacje, stojak, tupanie i okrzyki 🙂
Jeszcze dodam, że bilety na jego recital rozeszły się w ciągu 1 godziny (a duża sala Filharmonii mieści ponad 900 osób).
Jutro w Filharmonii także wystąpi Aleksandra Kurzak, a 30 czerwca – Bobby McFerrin.
Natomiast Opera na Zamku przygotowuje na 20 maja premierę opery Benjamina Brittena „The Turn Of The Screw”.
Pozdrawiam słonecznie!
Prince nie żyje. 57 lat.
Eh eh.
No faktycznie z tym Prince’em to szok 😯
Młody dość jeszcze był.
@ Maatat – dzięki za wieści ze Szczecina! Ja osobiście wybieram się do tego pięknego miasta w najbliższym czasie dwa razy – najpierw w przyszły wtorek, żeby nazajutrz obejrzeć w Operze na Zamku utwór na dzieci autorstwa mojego kolegi Jurka Kornowicza (grany już od jakiegoś czasu i słyszę, że chwalony), a potem – na premierę Brittena oczywiście.
@ Witold – prywatny teatr ma się nienajgorzej w Polsce? Ale który to taki prywatny? Krystyny Jandy? Też otrzymuje państwowe dotacje, inaczej by nie przeżył.
To prawda, że praca na spokojnej państwowej posadzie może demoralizować. Ale przecież i w Niemczech państwowe i samorządowe są niemal wszystkie filharmonie i opery. Kiedyś pisałam artykuł o tym, że Europa zazdrości Ameryce sztuki prywatnej i sponsorów, a Ameryka Europie – państwowego wsparcia. I tu, i tu jest kryzys, choć i w nim da się żyć.
Pobutka urodzinowa 22 kwietnia C. Mingus 94 https://www.youtube.com/watch?v=zFA0FYQo0Gg
Kończąc, żeby już nie przynudzać.
Uważam po prostu, że życie nie znosi próżni. W Ameryce są sponsorzy prywatni, bo nie ma państwowych.
Jeżeli państwo próbuje wziąć na siebie główny ciężar utrzymania instytucji kulturalnych i do tego mieć wymagania co repertuaru to sponsorzy nie mają czego szukać.
Jak Pani myśli? Czy marka Konkurs Chopinowski na wolnym rynku w rękach takich ludzi jak np. Pani i ludzi znający się trochę na biznesie byłaby skazana na klęskę? Myślę, że nie. O państwie w tym wypadku myślę jedynie jak o jednym z wielu sponsorów. Sponsorowanie Konkursu Chopinowskiego dla reszty to mógłby być szlachetny snobizm i takie postawy trzeba popierać.
Z tego co słyszałem to w tym roku teatr Krystyny Jandy nie dostanie grantów. To jest cena za niezależność. Jeśli będę w Warszawie to na pewno teatr Krystyny Jandy będzie moim pierwszym adresem. 🙂
Dzień dobry 🙂
@ Witoldzie – po pierwsze nie mamy armat, czyli tak bogatego prywatnego biznesu. Spadkobiercy Jana Kulczyka działają już poza Polską, bo jaki tu można biznes prowadzić, zwłaszcza dziś?
A Krystyna Janda dostała w końcu grant, z odwołania – 150 tys.
Co do sponsorów prywatnych w obszarze kultury, to w Szczecinie zauważyć można coraz częstsze przykłady mecenatu, np. wspomniany przeze mnie recital Seong-Jin Cho odbył się z inicjatywy i wsparcia (zapewne finansowego także, gdyż cena biletów nie była wysoka) szczecińskiego biznesmena.
Ciekawą akcję też zrobiła pod koniec zeszłego roku Opera na Zamku, która – chcąc wydać płytę z muzyką z baletu „Alicja w krainie czarów” autorstwa Przemysława Zycha – poprosiła o wsparcie Szczecinian na portalu wspieram.to. Odzew był niesamowity, 123 osoby wsparły ten projekt na kwotę ponad 27 tys.zł. Płytę oczywiście wydano 🙂
Pani Doroto, bardzo się cieszę, że będzie pani na operze Brittena, gdyż będę miała okazję w końcu porządnie się przedstawić…..:))))
Też się cieszę, że się spotkamy 🙂
Jeszcze o teatrze Jandy:
http://warszawa.wyborcza.pl/warszawa/1,34862,19960412,krystyna-janda-vs-piotr-glinski-mniejsza-dotacja-mniej-spektakli.html#MTstream
Ten teatr nawet w założeniu nie jest prywatny. „Założyłam fundację, licząc, że państwo będzie moim partnerem. I rzeczywiście przez kilka lat było”. 😛
Pani Doroto, jeśli będzie miała pani chwilę wolną w Szczecinie to proponuję obejrzenie wystawy: „Malarze Normandii” w Muzeum Narodowym przy ul. Staromłyńskiej. To jedyna okazja w Polsce zobaczyć mniej znane prace Delacroix, Moneta, Renoir, Vuillarda, Corot i innych.
http://muzeum.szczecin.pl/wystawy/czasowe/wydarzenie/241-malarze-normandii-wystawa-prac-z-kolekcji-peindre-en-normandie.html
O, wspaniale, może uda mi się we wtorek po południu, jeśli wybiorę wcześniejszą opcję przejazdu.
@ Maatat, pięknie Pani opisała recital tego Koreańczyka. Nie byłem ale zupełnie jakbym tam był 😉 Może jeszcze się pojawi w polsko-niemieckiej okolicy 😉 Bo chyba jesienią (?) w Warszawie, może wtedy..
Na Kurzak dzisiaj będę (i szczerze mówiąc cieszę się, że nie z Alagną, bo pewnie repertuar byłby specyficzny, a tak to Kurzak daje istny przegląd swoich najbliższych lub przyszłych debiutów jak Liu, Mimi itd.). Ciekawe czy Bassem coś wykrzesi z tej orkiestry…
Pani Kierowniczko, byłem na tej operze Kornowicza…Nawet trudno określić co to jest gatunkowo 😉 Inscenizacyjnie zabawne – chodzi się po całym budynku w towarzystwie, oczywiście, dziecięco-szkolnej widowni (chociaż trzeba przyznać, że dzieci ( w tym moje) całkiem dobrze reagują).
No dobra, tym bardziej ciekawa jestem.
Jutro natomiast wybieram się do Bydgoszczy, skoro mnie tu swego czasu tak namawiano 😉 A poważnie, zawsze tamtejszy Festiwal Operowy na coś mi się nakładał, a tym razem na inauguracji mogę być. Trochę się obawiam, bo Don Carlos to poważna sprawa, ale zobaczymy. Chcę się też wybrać na Les Indes galantes, które zapowiadają się bardzo ciekawie.
Widziałem te ostatnie w koncertowej wersji – i zazdraszczam Kierownictwu baaardzo!
Dzis setne urodziny Menuhina. Gdzie okolicznosciowa pobutka?
Słusznie! To mały przerywnik popołudniowy 😉
https://www.youtube.com/watch?v=L5WQ38mBVhU
🙂
Szanownej Pani Dorocie i wszystkim Gosciom
na swieta Pesach
Hag Sameah to all Am Ysrael
https://www.youtube.com/watch?v=WSlvWPPRPuI
Re jrk Dzis setne urodziny Menuhina. Gdzie okolicznosciowa pobutka? No co, dobra zmiana – zaspalem, przeoczylem, zapomnialem 😯
https://www.youtube.com/watch?v=FN9FYLOCL-c
@Witold
Telewizja publiczna osiągnęła za rządów PO bardzo niski pułap (nie powiem jednak „dno”), gdyż jej głównym celem stało się zasilanie budżetu poprzez reklamy i schlebianie niskim gustom szerokiej publiczności. PIS jej na pewno nie uratuje, z oczywistych powodów. Natomiast odkomercjalizowanie kultury może być w naszym kraju pożyteczne, gdyż nie mamy tu elit kulturalnych, które jednocześnie byłyby elitami finansowymi (na co chyba wskazywała już Pani Kierowniczka).
Dzięki, ozzy, i nawzajem – właśnie wracam z sederu 🙂
@ k-fan
Spod telewizji publicznej za poprzednich rządów wyłączyłabym TVP Kultura, która była naprawdę na poziomie. W ostatnich latach jeśli włączałam TVP, to tylko na ten kanał. Ale też forsy na większe przedsięwzięcia brakło.
Przekazywanie kultury też kosztuje. Dwójka radiowa jest programem kosztownym poprzez np. transmisje koncertów. Dzięki nim i dzięki ofertom nagrań i transmisji za granicę mieliśmy wysoką pozycję w Europejskiej Unii Nadawców. Co będzie teraz? Diabli wiedzą. Ale i na to, co było, nie było zbyt wiele pieniędzy, dlatego trzeba było z różnych rzeczy rezygnować. Biznesmen, jeśli nie jest miłośnikiem kultury, powie, że takie rzeczy są nieopłacalne, zwłaszcza biorąc pod uwagę słupki słuchalności.
Pobutka 23 kwietnia – najlepsze zyczenia dla Wojtkow i Jurkow
urodziny J. Noone 121
https://www.youtube.com/watch?v=tvGMgafW3_o 😉
https://www.youtube.com/watch?v=7Kgj4GevR7U 🙂
Dzień dobry 🙂
Jurkom i Wojtkom – najlepszego! 🙂
Dziś również urodziny Prokofiewa. Znalazłam niedawno niesamowite wykonanie VI Sonaty. Podobno ta pierwsza część to portret Stalina.
https://www.youtube.com/watch?v=AFzI1KUf7zU
Są i pozostałe części.
No coz, medice, cura te ipsum 😉 . Tyle razy wkladalem uczniom w glowe, ze Wikipedia jest fajna, ale czasmi bledna, a czasami niekompletna 🙄 – sprawadzajcie inne zrodla! Sadzac po wpisach kwietniowych to sie wlasnie sprawdzilo. 😯 Hmm, czy czeka mnie zwolnienie w trybie dyscyplinarnym, czyli dyscyplinarka? 😮 😥
k-fan
21 kwietnia o godz. 12:35 257952
Poprzednią wypowiedź dałeś z bardzo dziwnym uzasadnieniem: nie krzywmy się na pisokulturę, bo PO psuła kulturę zajmując się grą w piłkę.
PO może bardzo nie psuła, co pani Dorota uzasadnia, ale jak się za pomocą PO uzasadnia miękkość do pisokultury, to jest bardzo dziwne uzasadnianie.
Pispaństwo mówi jasno, że jaśniej nie można: ma być kultura PRAWIDŁOWA. Kultura nieprawidłowa w ocenie pisopaństwa, będzie likwidowana, już jest likwidowana.
Moja teza jest taka, że albo kultura nie ma żadnego przymiotnika i wtedy jest to kultura, albo kultura jest przymiotnikowa, i wtedy nie ma kultury. Nie jest to teza ani odkrywcza, ani nowa. Demokracja ma podobnie. Obecnie mamy demokrację PRAWIDŁOWĄ, czyli demokrację zwijającą się.
To się uzasadnia samo przez się, tak więc pisokultura z definicji samego pisu jest rozwalaniem kultury, cokolwiek niedorobili, zapomnieli,olali rządzący Platformerzy.
Inż.minister kultury., wraz z pozostałymi funkcjonariuszami PRAWIDŁOWEJ kultury robi co trzeba – rozwala.
@Dorota Szwarcman
Oczywiście ja też wyłączam TVP Kulturę – przecież dzięki niej właśnie odkryłem Kate 🙂
W imieniu jerzowojtków dzięki za pamięć i życzenia.
Trybunał był dzisiaj poświęcony – na okoliczność 400-lecia wskoczenia na pomniki Williama Sh. – interpretacjom Romea i Julii Prokofiewa.
No to stosowny suplement (kiedyś skreślony, ale nie wiem czy przytoczony na dywanie). Ja sobie uczczę rocznicę jutro na „Burzy”.
Bye.
xxx
Julka: z lekka narąbana
truje zadek Romcia – pana.
Jakby mało tej poruty,
każe chlać mu też cykuty.
Że to niby wsio dla picu.
[bo w realu: fiku-miku].
Na co odrzekł jej kolesio,
robiąc minę przeobleśną:
że zasady, że prawiczek
(rumień oblał mu policzek).
Sadzi facio te androny,
dołem kipią zaś hormony.
Ona jego woli truć.
On ma dla niej jeno chuć.
Jednak Szekspir wszystko schrzanił
– krótko mówiąc się wycwanił.
Zamiast strzelić soft-erola
Kazał młodym pić jabola.
A ja w dzień urodzin Wilusia byłam właśnie na operze według… Schillera 🙂
@ schwarzerpeter – ależ nie ma co się przejmować, dzięki tym pobutkom uzupełniamy wiedzę w dziedzinie starego dobrego jazziku. A Prokofiew też był w Wiki 😉
Kate gra 1 maja w NOSPR z Maksymiukiem. Ciekawa jestem jego wrażeń ze współpracy – na ucho mu się podobała.
Pani Doroto – “alez nie ma co sie przejmowac” – alboz to ja sie przejmuje? Wydawalo mi sie, ze wszystkie moje komentarze, albo ich wiekszosc 😆 , bedzie odbierana z przymruzeniem 😉 oka. “stary dobry jazzik” – ja sie na tym wychowalem i stad pamietam tych wszystkich artystow. Jak juz sie moge przyczepic – to dlaczego “jazzik”? A teraz to jest co? “jazziunio”? “jazziunieczko”? Pamietam Stodole pod Palacem Kultury, pamietam (mam plyty) Hot Club Melomani https://www.youtube.com/watch?v=epo2Ed6Vm1o – och te szelki, co za dekadencja 👿 ale tego trzeba posluchac do konca.
Pamietam plyty wypozyczane z ambasady amerykanskiej. Wtedy New Orleans was the king.
Braki w urodzinach w wikipedii https://en.wikipedia.org/wiki/Portal:Music/DateOfBirth/ staram sie uzupelniac w miare donosow blogowiczow. I tyle.
PS A Prokofiew tez byl w Wiki, ale przynajmniej w tejze angielskim wydaniu data urodzin byla 27 kwietnia. Sprostowalem, a w innych przypadkach – brakujacych – dodalem.
A tu jazzik na pobutke https://www.youtube.com/watch?v=jqGdKAJ6Rko PS Prosze zauwazyc “Jass Band” 🙂
Ten „jazzik” był wyrazem pewnej czułości 😉
@ Tanaka – witam i przepraszam, że wpuszczam dopiero teraz – wcześniej nie zauważyłam, bo byłam zajęta swoim wpisem, a potem poszłam spać. Nie zauważyłam, żeby k-fan jakoś specjalnie bronił PiS-u, co zaś do PO, wszyscy wiemy, że bywało różnie, z kulturą też. Ale nie wtrącano się do niej, przynajmniej nie w takim stopniu, co teraz.
Z rozmowy z Donaldem Tuskiem w „Polityce” z grudnia 2015:
– Kolejny powracający zarzut – brak dialogu ze środowiskami opiniotwórczymi, biznesowymi, akademickimi, niedostrzeganie problemów kultury. Słowem, lekceważenie najtwardszego elektoratu Platformy.
– Mogą być dwa podejścia: albo władza nie zajmuje się kulturą i wtedy kultura ma się nieźle, co nie znaczy, że wszyscy artyści mają się znakomicie, albo władza zajmuje się kulturą i wtedy niektórzy artyści mają się znakomicie, tylko kultura ma się zdecydowanie gorzej. Obecna władza, z wicepremierem na czele, na pewno zajmie się kulturą. Co do tego nie mam wątpliwości. Pierwsze sygnały już są i jestem pewny, że kultura na tym straci.
To też dyskusyjne zresztą.