Dajemy głos
Bardzo cieszy, że coraz więcej osób podpisuje się pod petycją w sprawie obrony Studia im. Lutosławskiego. Tzn. właściwie słowo „cieszy” jest tu trochę nieadekwatne, bo zupełnie absurdalna jest okoliczność, że taką petycję trzeba było w ogóle napisać. Ale widzę, że wielu ludzi poza podpisem miało ochotę powiedzieć coś od siebie. Komentarze muzyków są oczywiste, grywali w tej sali, nagrywali, odwiedzali ją, a co najmniej (jeśli z innego miasta, a przecież wiele podpisów jest z dalekich nawet krajów) słyszeli o niej. Akustycy jako profesjonaliści podkreślają walory tego miejsca. Ale przecież są na liście podpisów i bywalcy koncertów, i słuchacze Dwójki (ktoś z Gorzowa podkreślił: Nie tylko Warszawa ma pożytek z tej sali). Studio jest kultowe, Studio jest legendą, ikoną polskiej muzyki – takie słowa w komentarzach się powtarzają. Już tyle tego, że trudno się przekopać, ale cytuję garść smacznych wypowiedzi.
JEST WESOŁO
Co tu komentować? W następnym posunięciu urządźmy garkuchnię na Zamku Królewskim.
Hmm… operetka. I tak dobrze, że nie remiza.
To byłaby Pierwsza Radiowa Opereta im. Witolda Lutosławskiego.
Na wejściu powinni podawać wódkę „Chopin” zagryzaną ogórkami „Paderewski”. A co?!
. a na końcu tej drogi proponuję gustowną karuzelę na Kolumnie Zygmunta, tylko stoi i co?
JEST ABSURDALNIE
Czy sytuacja finansowa PR jest aż tak beznadziejna, że musi ono uciekać się do rozwiązań przypominających zakładanie smokingu do kopania rowów?
Nie znam takiego przypadku, by jakiekolwiek Radio publiczne oddało swoje najlepsze studio koncertowe obcej (wręcz konkurencyjnej) instytucji.
A co na ten szalony pomysł Minister Zdrojewski, kulturoznawca?
Komentarz uważam za zbędny – to nie obrońcy STUDIA powinni się tutaj tłumaczyć i usprawiedliwiać!
Bez komentarza, głupota zamiaru przerasta możliwości komentowania.
Komentarz, choć zbędny, brzmi: Trzeba być głuchym matołem, żeby wpaść na tak ogłuszająco głupi pomysł.
Zrobiliście nam operetkę z polityki – przynajmniej nie róbcie nam jej z Kultury!
Mam nadzieję, że to tylko sen, zly sen… gdy się przebudzę, wszystko będzie tak, jak bylo….
Myślałem, żeśmy mądrzejsi od Talibów. Oni wysadzili swe najcenniejsze zabytki. My robimy to z jedną z niewielu rzeczy, jaka u nas nadaje się na eksport.
Wkrótce przestaniemy się dziwić, że Polacy nie korzystają z dóbr kultury, bo tych dóbr po prostu nie będzie.
JEST BOJOWO
HALO GADY, PRECZ OD STUDIA KONCERTOWEGO WITOLDA, HEJ, KTO NIE PIES – NA BARYKADY
Osoba, która podejmie tę decyzję, zaistnieje w historii jako NISZCZYCIEL kultury polskiej.
Brak mi słów. Potrzebna jest rewolucja taka jak w Egipcie!!!
Co do ostatniej wypowiedzi, mam nadzieję, że jednak nie. Ale co do poprzedniej – sto procent prawdy, co podaję pod rozwagę decydentom.
PS. O temacie dnia, czyli komiksie z przeklinającym Chopinem, nie ma chyba już co pisać. Esencję tego, co powiedziałabym, wyraził pod poprzednim wpisem em-esz: tak to bywa, jak się promuje coś/kogoś, kto nie potrzebuje promocji. Ale można to zdanie rozwijać, więc jak kto ma ochotę…
Komentarze
@Afera z komiksem i Chopinem
Chętnie bym ten komiks przeczytał, bo na razie jest wielka afera (z paleniem całego nakładu włącznie), ale opinie o komiksie wydają za mnie media…
Skoro wpis blogowy budzi i wzywa do walki, to po co jeszcze pobutka?
Pani Doroto, powtórzę swój komentarz z forum Gazety. Uważam, że następnym równie sensownym krokiem powinno być spuszczenie wody z basenu w Pałacu Młodzieży i przerobienie go na Orlika. Wprawdzie chłopakom będzie trochę niewygodnie ślizgać się na tych kafelkach, ale i pływanie, i piłka nożna to sport. Boisk potrzebujemy więcej niż basenów, bo futbol jest popularniejszy niż pływanie. A jak ktoś zechce jednak popływać, to za drobną opłatą można mu ten basen na chwilę z powrotem napełnić.
Dzień dobry,
brykanty – witam. Można by w ogóle puścić wodze fantazji, co by gdzie umieścić… choć trzeba uważać, bo zawsze może się znaleźć paru takich jak wiadomi panowie, którzy wezmą to serio 😈
Można operetce nadać imię Witolda Gombrowicza i od razu będzie wysoka kultura.
Sytuacja finansowa PR jest bardzo zła w istocie. Ale wynajęcie sali nie uratuje niczego, a pieniądze na jego utrzymanie są chyba pieniędzmi wydawanymi najlepiej.
Nie znam projektowanych warunków umowy. Może oprócz 500 tys. opłaty dzierżawnej operetka będzie także pokrywać wszystkie koszty utrzymania.
Ostatecznie i tak będzie płacić Urząd Marszałkowski czyli mieszkańcy Mazowsza ze swoich podatków, bo operetka pewnie na wszystko nie zarobi.
Wydaje się, że prawdopodobieństwo wydzierżawienia studia przez MTM maleje proporcjonalnie do liczby protestów. Szczególnie w świetle zarzutów postawionych jednemu z marszałków. Nagle okazuje się, że nie stoją ponad prawem. Dla niektórych to szok.
Akurat wydaje mi się, że w tym przypadku imię Gombrowicza dla operetki idealnie pasuje.
Fajnie by było 🙂
Pan Izban wpadł swego czasu na pomysł, żeby zatrudnić do spektaklu Martę Meszaros z Janem Nowickim (jeszcze wtedy) czy Daniela Olbrychskiego, to i może przemianowałby z Kiepury na Gombrowicza 😆
Na inaugurację można wtedy zaśpiewać „Krzesełka Lorda Blotton” 🙂 do akompaniamentu strażackiej orkiestry dętej pod patronatem byłego MK, Zdzisława Podkańskiego.
Na pewno Kiepura nie jest tak wygodny. Wymaga pewnej powagi. Gombrowicz może patronować sarkastycznie każdemu nonsensowi
Kiepura wmaga powagi? Eeee… Brunetki, blondynki też takie poważne? 😆
Minister Sikorski o wiadomym komiksie:
http://wiadomosci.gazeta.pl/Wiadomosci/1,80273,9151470,Sikorski__Zaluje__ze_nie_moge_tej_osoby_wyrzucic_z.html
Polecam dzisiejszy tekst Bartosza T. Wielińskiego w papierowej GW (jak wrzucą do sieci podam linka), idący nieco w poprzek wczorajszym doniesieniom komiksowym. Swoją drogą to szalenie smutne, że dopiero mariaż kultury wysokiej z wulgaryzmami pozwala zaistnieć w głównych wydaniach dzienników…
Stanisławie, pójdź w me czterołapne objęcia. Twoja wizja – „Krzesełka” wykonywane przez orkiestrę strażacką im. Podkańskiego w Operetce im. Gombrowicza – osłodziła mi dzień od samego rana. 😆
A Kierownictwo czemu cytuje takie głupoty „kto nie pies – na barykady”? 👿 Pies to niby na barykady nie pobiegł? 👿
Kierownictwo nie odpowiada za komentarze podpisowiczów 😈
Oczywiscie, Bobiku 🙂
Inny cytat trzeba było wybrać. O kotach, albo co… 😎
No, dobrze, że chociaż na wsparcie innych psowatych mogę liczyć. 😀
Fajny ten piesek protestujący, mam nadzieję, że mu się nic nie stało…
Woytku, ja wierzę nawet na niewidzianego, że ten więziennochopkowy fragment komiksu jest niewielką częścią całości i reszta jest całkowicie w porządku, ale wszyscy chyba znamy to porzekadło o łyżce dziegciu, która potrafi zepsuć beczkę miodu. Chyba właśnie zaszedł ten przypadek. 🙁
Kanellos umarl ze starosci w objeciach studentow Politechniki w Atenach (w ostatnich etapach mial nawet psi fotel inwalidzki), i tam jest pochowany. Ma kontynuatora zwanego Louk, ktory uczestniczyl w protestach 2010-tego roku. 🙂
@Bobik
Mało kto o tym wczoraj mówił, wszystko sprowadzało się do tego nieszczesnego Ostrowskiego… I ten histeryczny pomysł, żeby nakład dać na przemiał… Swoją drogą wpisuje się to doskonale w artykuł PK na temat radosnego wykorzystywania funduszy w Roku Chopinowskim…
przypomniało mi się, że po temat Chopina komiks sięgnął dekady temu –
Tezuka osamu, najsłynniejszy rysownik i scenarzysta z japonii,
narysował nowelkę o fryderyku i georges. popełnił również jedną
(o ile dobrze sobie przypominam) o głuchocie ludwiga van; jego projektu
jest plakat filmu „amadeusz”.
skoro już jesteśmy na dalekim wschodzie..
kilka sezonów temu (2005? 2006?) modna młodzież nosiła się w stylu romantycznym, wymiennie zwanym „czajkowski”.
… wtręt czysto rozrywkowy
No tak, tam było kilkoro autorów. Może trzeba było wyrwać tylko Ostrowskiego 😛
A w Hameryce pięknie jedna panienka potraktowała Madame Curie:
http://laurenredniss.com/
W objęcia Bobika chętnie pójdę, tylko żeby okazja była.
Wiedziałem, że będzie komentarz do powagi w kontekście Kiepury. Ale brunetki i blondynki nic nie znaczą, gdy imię wypisane na sztandarze. Chłopak z Sosnowca rozsławił imię ojczyzny (gdy nie śpiewał po niemiecku) i brak powagi jest nie na miejscu. To w tym sensie było.
em-esz – widziałam takiego łebka w „przebraniu chopinowskim”, nawet z odpowiednią fryzurą, jako reprezentanta Chin w Konkursie Chopinowskim. Na losowaniu kolejności Julian był bardzo wystylizowany; na samym konkursie był już po prostu elegancko ubrany i już tak się jego chopinizm nie rzucał w oczy. Odpadł po I etapie.
Stanisławie, z tym Kiepurą to nie takie proste było. W latach 30. nagrywał (z małżonką) dla hitlerowskiej wytwórni filmowej Ufa. Pewnie chciał jakoś ukryć się pod latarnią ze swoim niearyjskim pochodzeniem, ale w końcu i tak rzecz wyszła na jaw…
http://archiwum.polityka.pl/art/tenor-lubil-pofalszowac,373766.html
Przemiał nie przemiał… Zastanawiam się, co w ogóle można by z tą książeczką zrobić (choć bardzo teoretyczne to zastanawianie, bo ją znam tylko z kilkuzdaniowego opisu). Przeznaczona ona jest, o ile się nie mylę, dla niemieckiego targetu młodzieżowego. Mam pewne wątpliwości, czy ów target sięgnie po nią tak sam z siebie, a w rozprowadzanie poprzez szkoły wątpię całkowicie, właśnie przez tę łyżkę dziegciu, o czym już wczoraj pisałem. Nie bardzo widzę też rodziców, którzy zachęcaliby swoje pociechy do zaznajomienia się z polską kulturą, wciskając im ten komiks do łapek. Więc tak całkiem bez histerii – jak ta produkcja miałaby trafić do odbiorców i jaki miałby z niej być pożytek promocyjny?
mleko się już wylało, ale przemiał to ostatnia rzecz jaki mi na myśl przychodzi… Może rozdać szkołom językowym, gdzie uczęszczają osoby dorosłe, to dwujęzyczna publikacja, albo po prostu rzucić do księgarń… dobre pytanie…
Księgarnie… Coś w rodzaju głosu wewnętrznego mi mówi, że w Niemczech choćby tylko ten „cweloholocaust” mógłby wywołać nawet wiele większe poruszenie i oburzenie niż u nas, a wtedy byłaby to antypromocja pełną gębą. A w szkołach językowych? No, jako przykład, jakiej poszczyzny w żadnym przypadku nie należy używać – może, może. 😉 Ale czy nauczyciele polskiego z wielką chęcią prezentowaliby swoim dorosłym uczniom akurat ten materiał do nauczania? Tu też mam poważne wątpliwości, bo trochę tych nauczycieli znam. 😉
Biblioteki? Ale nie na przemiał!
Przeczytałem o Kiepurze z zaciekawieniem. Nieraz się zastanawiałem, skąd aż taka sława. Cieszę się, że były głosy Mycielskiego i Dąbrowskiej, które przywracały jakieś proporcje. Moi rodzice też opowiadali o Kiepurze z dużą rezerwą.
Autoreklamę i obnoszenie sukcesów rozumiem. Niektórzy tak muszą po prostu. O pochodzeniu matki nie wiedziałem, ale to chyba nie ma żadnego znaczenia. Gdyby śpiewał dla Niemców podczas okupacji ten fakt mógł usprawiedliwiać. Ale przed wojną…
Maria Curie to zupełnie inna postać. Sukcesy bardziej autentyczne, a uznanie potrzebne tylko od tych najbliższych mężczyzn. Podróż poślubna na bicyklach uwieńczona rozszerzeniem układu okresowego o dwa pierwiastki. Co by było, gdyby pojechali na quatrocyklach.
Przykro mi, woytku, ale chociażby sam „cweloholokaust” nadaje się tylko na przemiał.
Skąd sława Kiepury, Stanisławie? Ano, miał kawałek głosu i umiał się sprzedać.
Co do występów w Niemczech przed wojną bywało różnie, Toscanini z Bayreuth w 1933 roku zrezygnował… Znam nagranie transmisji z MET Rigoletta z Kiepurą z 1939 roku, koszmarnie się popisuje…
@Dorota Szwarcman
Mam świadomość jak koszmarnie to brzmi, ale ten przemiał…
Nie czytałem tej komiksowej antologii (wczoraj egzemplarz był do kupienia za 150 zł na Allegro), którą wszyscy są tak oburzeni, ale z tego co zrozumiałem w opowieści Ostrowskiego w ogóle Chopin nie występuję:
Cytat z recenzji na Zinolu:
13 stron, które wyszły spod ręki wokalisty CKOD to najmocniejszy punkt zbiorku. Powiem więcej, jest to jeden z najlepszych polskich komiksów jakie zdarzyło mi się czytać bodaj od czasu „STANU” Frąsia. Graficznie co prawda jest to tylko świadectwo zapatrzenia Ostrowskiego w Igorta. Styl szybkiego (ale profesjonalnego) brudnego kartonu bez warsztatowej ekwilibrystyki. Czyli od pierwszego wrażenia ostrzeżenie: liczy się treść! A ta jest bodaj jedynym sensownym komentarzem odnośnie „promowania kultury”. Punkt wyjścia fabułki jest taki: piosenkarz wzorowany na Michale Wiśniewskim przybywa do więzienia, gdzie podczas specjalnego koncertu ma wykonać piosenkę napisaną z okazji roku szopenowskiego. Następnie piętrzą się wydarzenia sprokurowane przez mieszankę złych intencji, niedomówień i traum co prowadzi do eskalacji przemocy. W krótkiej i dobitnej formie otrzymujemy zjadliwą satyrę na oficjalnie promowaną „kulturę”. Sugestywna wizja Ostrowskiego bez oporów wpasowała się w opis kraju, gdzie nazwisko i podobizna wielkiego kompozytora promują wódę a tandetne etiudy w stylu sacro-polo ku czci Papieża Polaka okupują listy muzycznych bestsellerów. Telewizja nawet nie udaje, że nie ogłupia a wrażliwość muzyczna jest kształtowana przez absolwentów wydziału jazzu w Katowicach, których jedyną ambicją jest uprawiać muzak do kotleta w programie „Jaka to melodia”.
http://ziniol.blogspot.com/2011/02/chopin-new-romantic.html
Może nie warto tak bezkrytycznie za TVN-em oburzać się czymś, czego się nie widziało.
Warto też pamiętać/wiedzieć, że Kultura Gniewu nie jest wydawnictwem publikującym komiksy dla dzieci.
Pani Doroto,
w Pani artykule podała Pani wtorek (22 lutego) jako dzień, w którym decydenci mają podjąć decyzje w sprawie dzierżawy studia przez MTM. Czy wie Pani, czy zapadły już jakieś decyzje?
Minister Zdrojewski w rozmowie z Janiną Paradowską powiedział, że decyzja – w której sprawie podpisujemy petycję – go zaszokowała i jest jej przeciwny.
Kurczę, a mnie się wydawało, że się nie oburzam, tylko zastanawiam, jaki sens ma wydawanie takiego komiksu akurat w Niemczech, w ramach promocji polskiej kultury. 😉
No, ale przez najbliższych kilka godzin nawet blogowo pozastanawiać się nie będę mógł, bo bezsieć mnie wzywa. 🙁
Aga,
już wczoraj wrzucałam odnośny link.
hebiusie – to ja jednego nie rozumiem, przede wszystkim totalnego braku profesjonalizmu ze strony zamawiającego. Dlaczego – bo z pewnością – nie sprawdził, co i dla kogo wydaje Kultura Gniewu?
Jakby płacił z własnych pieniędzy, toby sprawdził. O jakikolwiek profesjonalizm to ja bym tych kręgów nie posądzał…
A pomysł z niszczeniem nakładu to kompletny idiotyzm – ten zamawiający powinien teraz pokryć koszta wszystkiego. Ale do tego toby trzeba żyć w jakimś normalnym kraju.
Wspominany tekst Wielińskiego z GW:
http://wyborcza.pl/1,75248,9150860,Dlaczego_Chopin_klnie_jak_szewc.html
Tu jest fragment
http://3.bp.blogspot.com/_0K0wZH7FwZw/SwfoWkwnAFI/AAAAAAAAATI/q2JpsIu3Hm4/s1600/ccc04.jpg
Mnie się zdaje, że mocodawców bardziej niż przekleństwa ubodła cierpka ironia, trafiająca również w nich samych. I w tym problem.
Za komiksami nie przepadam, ale wedlug mnie zostal popelniony podstawowy blad w mysleniu: ksiazki z obrazkami, to ksiazki dla dzieci i mlodziezy, doroslym wystarcza literki.
Tymczasem prawda jest zgola inna i miedzy komiksem typu Asterix, miedzy manga, erotycznymi wzlotami, satyra polityczna czy spoleczna jest gleboka przepasc.
A nawiasem mowiac komiks juz jet na aukcji i w przypadku zniszczenia nakladu osiagnie niebotyczne notowania. Reklama dla Ostrowskiego przednia.
Jesli zas chodzi o slownictwo – niestety oddaje poziom jezykowy kraju znad Wisly. Niestety.
Recenzja Szczesniaka pod tym wzgledem jest niezykle trafna:
Pozostałe komiksy to utwory zbędne. Impresja Endo przynosi na myśl smutne komiksy z czasów krótkiej formy zinowo-konwentowej, a „Polish Classics” to ominięcie tematu około-chopinowskiego szerokim łukiem. Osobną kwestią jest komiks Krzysztofa Ostrowskiego, który może być odczytywany jako krytyka polskiej kultury, jak również festyniarskiego charakteru samego roku chopinowskiego. Ostrowski ogłosił swoją artystyczną wolność totalną, ale pozostaje pytanie czy znalazł sobie ku temu odpowiednie miejsce. Jego wyczyn spotkał się z reakcją mediów – wulgaryzmy i „cweloholocaust” zwojowały internet i telewizję.
Po prostu jak zamawia sie komiks, trzeba jednak wiedziec, o co w tym wszystkim chodzi.
O… ciekawostka
Jak się dowiedzieliśmy w MSZ, dyplomatów nie zirytowały wulgaryzmy, lecz słowo „cweloholokaust”, które można odebrać jako urąganie ofiarom Holocaustu. – Zupełnie niepotrzebnie. Nie poczułem się urażony. W kontekście, w jakim pada, można potraktować go jako sprzeciw wobec nietolerancji i używania języka nienawiści – mówi Christian Heugner, wiceszef Międzynarodowej Rady Oświęcimskiej.
No, no, bo mnie ubodlo bardzo. I nie tylko to. Czegos tu nie rozumiem. Chyba sie nie nadaje.
Krytykę polskiej kultury rozprowadzać w Niemczech? To nieporozumienie. Niech MSZ wrzuci komiks do Polskich księgarń, to rynek zweryfikuje jego jakość. I nasze pieniądze ni pójdą na marne.
Mówiąc krótko – MSZ przez przypadek wydało dobry komiks, który mógłby zainteresować czytelników. Bo wypowiedź Jerzego Szyłaka cytowana przez Welińskiego wydaje mi się tutaj najbardziej miarodajna. A teraz tradycyjnie i po polsku próbuje się wszystko spieprzyć.
O zalecającej się jak kurtyzana operecie.
Przedmiot awantury był zbudowany w czasach pogardy dla inwalidów.
Kto zamierza się wybrać tam wózkiem inwalidzkim niech dobrze sprawę rozpozna.
Schody środkowe sa dobre do staczania się. Nagraniom to nie przeszkadza.
Ja sobie poradzę z trudem. Ale…
—
Sala poświęcona Witoldowi Lutosławskiemu jest świątynią.
Tam nie wyznaje się wiary w Złotego Cielca. To trzeba powiedzieć fanom beku.
===
O komiksie.
MSZ, Kultura Gniewu, Niemcy słabo znający Szopena, …
A gdzie menedżerowie nut fredyrekowych? Rany boskie! Gdzie tu muzyka?
Kierowniczko!
Granie Mozarta kurom nie podnosi jajeczności – napisano o tym w recenzji książki o mitach w papierowej polityce. Granie Szopena w więzieniu to pomysł zrodzony po obejrzeniu kóregoś ze spektakli Warlikowskiego!
Ja Panią Kierowniczkę pytam:
Dlaczego próbuje się promować Szopena w kraju bardziej muzykalnym niż Polska?
Czy wskazanie fanom Dody, np: echa Mozarta w nutach Fryderyka, ma sens?
Czy ktoś tu zgłupiał, czy ja nie zmądrzałem?
Może i on jest i wzorowany na Michale Wiśniewskim, ale na obrazku widać kogoś wzorowanego na Chopinie. Niepodobnego do Wiśniewskiego.
Po co? Wiśniewski byłby w tej roli lepszy, dlaczego zaraz Chopin?
Karkołomny sus z komiksu „nie o Chopinie” w okolice dworu króla Rogera II 😉
Polecam dziś o 19.30 w Dwójce retransmisję kulminacyjnego koncertu ubiegłorocznego festiwalu Pieśń Naszych Korzeni:
Muzyka Sycylii czasów króla Rogera
Program-eksperyment, zainspirowany wnętrzem kaplicy palatyńskiej Króla Rogera II w Palermo, gdzie po dziś dzień współistnieją elementy bizantyjskie, łacińskie i arabskie, próba muzycznego odwzorowania tej przestrzeni pełnej tropów kulturowych. Świetni kantorzy trzech tradycji (członkowie belgijskiego zespołu Graindelavoix, kantorzy z Rumunii i z Tunezji), śpiewy liturgii normano-sycylijskiej, muzyka bizantyjska z rękopisów italogreckich oraz utwory muzułmańskie rozmaitych tradycji ułożone na tyle zmyślnie, że miało się wrażenie całości.
Dla mnie to był jeden z tych koncertów, które się pamięta do końca życia 🙂 W dodatku w jego trakcie rozpętała się burza. Błyskawice, przefiltrowane przez witraże, rozświetlały wnętrze cerkwi w Jarosławiu. Na koncertach tego festiwalu nie ma sztucznego oświetlenia, tylko świece, więc wrażenie było tym większe.
O! Dzięki! Może włączę, jak mi nie będzie przeszkadzać w pisaniu o czymś zupełnie innym…
Witam staruszka.
Ad 1 – fakt, na wózku nie sposób się po Studiu im. Lutosławskiego poruszać. Dostać się można, jest takie wejście z boku, ale gdzie się potem na sali umiejscowić? Nie ma jak, chyba że ktoś podniesie człowieka razem z wózkiem. Co może być cokolwiek trudne. 🙁
Ad 2 – ja się pytam, a dlaczego nie grać w więzieniu? Czy muzyka nie może służyć resocjalizacji? Niekoniecznie Chopin 😉
Co do Niemiec, wygląda na to, że jednak wśród młodzieży już nie ma jednak takiego rozeznania w kulturze niż kiedyś – pisał o tym wczoraj Bobik, a i wydana niedawno książka Steffena Moellera, o której tu kiedyś pisałam, też daje do myślenia…
Komiks to osobna rzecz. I tu właśnie widzę nieporozumienie: po co było go odnosić do Chopina i uznawać za materiał promocyjny? Niechby był utworem samodzielnym i tyle.
A czy przypadkiem w S1 nie ma miejsc dla osób na wózkach? Pierwszy rząd, po prawej. Fakt, miejsca nienajlepsze…
Wydawca komiksu zaproponował zwrot dotacji: http://www.tokfm.pl/Tokfm/1,102433,9155830,Kultura_Gniewu___Zwrocimy_dotacje_za_komiks_o_Chopinie_.html
przynajmniej częściowo to sprawę załatwia jak sądzę…
No tak, i sprawa będzie czysta. Kasiorę i tak na tym zrobią 🙂
To prawda 🙂
Wróciłem i zaraz daję głos, zgodnie z wezwaniem PK. 😎
Hebius jest chyba jednak zbyt entuzjastyczny wobec tego komiksu o Chopku. 😉 To nie są freski w Kaplicy Sykstyńskiej, które z założenia miały przemawiać do każdego. W dzisiejszych czasach oczekiwania różnych grup odbiorców kultury tak się różnią, że albo twórca musi wiedzieć, do kogo chce trafić, albo przynajmniej dystrybutor. I teraz pytanie: do kogo ma trafić ironia na temat pompy w związku z Rokiem Chopinowskim i poziomu polskich mediów?
Istotą ironii jest, w skrócie mówiąc, niezgodność dwóch poziomów wypowiedzi – wyrażony poziom b zaprzecza domyślnemu poziomowi a. Jasne więc, że zrozumienie przewrotności poziomu b wymaga znajomości poziomu a. Konia z rzędem temu niemieckiemu nastolatkowi, który tak jest biegły w sprawach polskich mediów i chopinowskiej pompy, że ironię Ostrowskiego potrafi wyłapać. A jeszcze po koniu hojną łapą dorzucę dla każdego rodzica i nauczyciela, który i ironię skuma, i słownictwem się nie zrazi.
Wypowiedź Szyłaka nie jest miarodajna, tylko kompromitująca dla niego jako literaturoznawcy. W kilku zdaniach potrafił powiedzieć kilka rzeczy zupełnie bzdurnych. Żeby nie być gołosłownym:
– Komiks ma prowokować, łamać schematy – zgodziłbym się na sformułowanie „komiks może…”, ale nie „komiks ma”. Mnóstwo komiksów żadnych schematów nie przełamuje, tylko je powiela i mają się świetnie.
– Jakoś nie pamiętam, by Polacy oburzali się, gdy Andrzej Mleczko pokazywał swój słynny rysunek „Obywatelu, nie pieprz bez sensu” – jeżeli prof. Szyłak nie widzi różnicy poziomów wulgarności między słowem „pieprzyć” a tym, co jest u Ostrowskiego, to taki z niego „znawca” jak z koziej d… instrument dęty.
– W Niemczech najlepsze komiksy dopiero są wulgarne – owszem, istnieje subgatunek nazywany anarchokomiksem, w którym wulgarność jest przyjęta, ale nie wynika z tego ani że wszystkie niemieckie komiksy takie są, ani że te wulgarne rozpowszechnia się w szkołach, ani że przy ich pomocy promuje się niemiecką kulturę za granicą. 😉
– Mistrz gatunku Ralf König rysuje kopulujących gejów… – tak, ale König czy Moers to są komiksy niekoniecznie przeznaczone dla nastolatków. A inni mistrzowie niemieckiego komiksu jak Wäscher czy Mawil bez wulgarności w komiksach dla młodzieży potrafią się obejść. Czyli – lepiej unikać łatwych uogólnień.
– W Niemczech inny komiks nie chwyci – stwierdzenie absolutnie gołosłowne, którego nawet mi się nie chce na serio komentować.
– Twórca ma prawo do prowokacji – owszem, ale akurat w stosunku do dzieci i młodzieży chyba powinny być jakieś tej prowokacji granice?
A jako podsumowanie: sama idea, że do niemieckiej młodzieży najlepiej dotrzeć przez komiks, nasuwa pewne wątpliwości. Komiks nie jest w Niemczech gatunkiem szaleńczo popularnym – to zaledwie 3% rynku wydawniczego (a z tego duża część to Mickey Mouse itp.). O czym można się było dowiedzieć jeszcze przed całą awanturą. 😉 Więc nawet jeżeli wydawca dotację zwróci, to i tak warto mówić o tych, którzy na tak genialne sposoby promocji wpadają.
Mądrze prawisz, Bobiczku. Moje wątpliwości również dotyczą, przede wszystkim, totalnego pomieszania pojęć, bliskiego, jak dla mnie, jakiegoś niedorozwoju (łagodnie mówiąc). Nie w kontekście samego komiksu, lecz faktu, że za jego pomocą ktoś na serio chciał promować Chopina. Co ma w ogóle piernik do wiatraka? Co to jest za promocja? To jest jakiś statement na temat nie mający wiele wspólnego z przedmiotem i CELEM dotacji (dlatego uczciwe będzie jej zwrócenie). Skorzystanie z okazji, że jest kasa, żeby powiedzieć, co mi akurat na wątrobie leży. Tyle, że to jest kompletnie nie na temat.
Ale na przykład klasycznie zrobiony komiks przedstawiający biografię Chopina nie byłby złym pomysłem na promocję?
Klasycznie zrobiony komiks o życiu Chopina? A czy to by nie było cokolwiek nudne?
Nie ironizuję. Choć muzyka Chopina w nadmiarze mi nie służy, to samego Chopka uwielbiam. Za eleganckie, ironiczne poczucie humoru, klasę, połączenie w jednym umyśle zwykłej ludzką prozaiczności i poetyckości, za te wszystkie „Julianie przepisz, tylko nie pomiętoś”. Jednak najciekawsze, co Chopina dotyczy, działo się w jego głowie. Czy nie można by przyjąć, że nie wszystko nadaje się jako materiał na komiks?
Woytku, to zależy. 😉 Przede wszystkim od tego, jaką się ma na myśli grupę odbiorców. Wydaje mi się, że taki klasyczny komiks mogliby zaakceptować przynajmniej nauczyciele, jako pomoc dydaktyczną, a to już dawałoby pewien kanał rozpowszechnienia. A młodzież może z kolei chętniej uczyłaby się o Chopinie z komiksu, nawet „grzecznego”, niż z podręcznika. Tak że tutaj przynajmniej dałoby się doszukać sensu przedsięwzięcia. Ale na pewno warto by to przetestować na jakiejś grupie, zanim się zamówi 30 000 egzemplarzy.
Ja zresztą wcale się nie upieram przy tym, że komiks dla młodzieży, nawet taki przeznaczony dla szkół, musi być typu rączki w małdrzyk, buzia w ciup. Niech sobie będzie w chropawej stylistyce, z mową potoczną, z mrugnięciami oka, czemu nie? Tylko po prostu – znaj proporcją mociumpanie. 😉
@Vesper
Wyjdę na jakiegoś szalonego fana komiksów (a tak nie jest), ale trudno… Tło epoki w której żył Chopin wydaje mi się fantastycznym materiałem na frapującą opowieść obrazkową. Biografia naszego kompozytora też do banalnych nie należy mimo wszystko… Tylko zaznaczam, zrobiona z udziałem dobrego znawcy/znawców tematu i klasyczną kreską (na przykład Grzegorza Rosińskiego). Osobista dygresja, w latach dziecięcych zaczytywałem się komiksami o historii średniowiecznej Polski (była taka seria, na poważnie jeśli chodzi o treść zrobiona). Zainteresowania historią zostały mi do dziś, miały wpływ na moje studia i wybór pracy itp W jakimś stopniu także przez te komiksy jak sądzę… Stąd komiksu jako środka promocji bym nie wykluczył.
vesper, to „Julianie, przepisz, tylko nie pomiętoś” nie jest takie znów niewinne. Fryc straszliwie orał biednym Fontaną. Ten w końcu urwał się z uwięzi, ale długo służył przyjacielowi jako sługa i podnóżek. Bardzo jednostronna była to przyjaźń. Fontana to w ogóle postać tragiczna i długo by o nim można opowiadać. NIFC wydał listy Fontany do przyjaciół (i wzajemne), w których skarżył się między wierszami na wykorzystywanie przez Chopka. Cóż, ostatni raz posłużył przyjacielowi po śmierci tegoż.
@Bobik
Ministerstwo fatalnie/skandalicznie całą sprawę rozegrało, pełna zgoda. Ale jesli dobrze rozumiem PK wyklucza raczej komiks jako nie pasujący do Chopina środek promocji. I tu mam poważne wątpliwości.
Vesper, tu z kolei jest pytanie, co się chce osiągnąć. Jeżeli rzeczywistą, głęboką znajomość postaci, to jasne, że to nie na komiks. Ale jeżeli chodzi tylko o to, żeby uczniom w ogóle zahaczyło się w głowach nazwisko (a w wielu szkołach już to byłoby dużym osiągnięciem), plus być może świadomość, że kompozytor, pianista i Polak, to chyba może być i komiks. Zwłaszcza że, umówmy się – poza Polską Chopek jednak nie jest świętością narodową i mało kto się żachnie, że komiks to profanacja. 😉
Tym razem Łajza zrobiła dobrą robotę – w zasadzie odpowiedziałem zarówno Vesper, jak i Woytkowi. 🙂 Osobiście nie mam nic przeciwko różnorodności środków promocji, jeśli stosowane są z głową. Nie znoszę natomiast wywalania publicznej forsy na działania bez rąk, nóg i głowy. Bobiki już tak mają. 😉
Kierowniczko, zdaję sobie sprawę, że to była jednostronna, pasożytnicza wręcz relacja. Ale kocha się nie dla zalet, a mimo wad 😉
Bobiczku, obawiam się, że Chopek jest świętością w wielu innych krajach, np. w Japonii, bardziej niż w Polsce…
Latający Chopek w Sao Paulo 🙂
To jeszcze lepsze zdjęcie 🙂
Na komisk nadaje sie wiele rzeczy, zalezy tylko jak jest zrobiony. Spodziewalibyscie sie?
http://www.stephane-heuet.fr/proust-temps-perdu?6163cc7a1c9322e9d719f3045e7f036b=0cb652fe5ce3b5982ef140f67154993d
😯
Wszystko już jest możliwe…
Minister Zdrojewski właśnie się pokaże w „Faktach po faktach”. Zobaczymy, czy temat Studia wypłynie…
Pani Doroto!
Przedsięwzięcie promocyjne musi się zacząć od pytania: do kogo chcemy trafić.
Pąk tego banału pięknie rozkwitł w komentarzu Bobika.
Nie odbywałem żadnej kary odosobnienia. Nie znam potrzeb więźniów.
Za słabo znam muzykę aby zamienić Szopena na inne nazwisko. Fryderykowi wystarczy fortepian. Ja bym więźniom wystawił „Córkę źle strzeżoną” ale wcześniej przebudował więzienie.
Odsuwam żarty na bok. Uznałbym bolesność naszej rzeczywistości i celebrytom w programie napisałbym choćby na ostatniej stronie:
„Z sałatką oraz po trzecim gongu Miły Gościu nie wchodź.”
Przywołuję tu Eustachego Rylskiego: „Jesteśmy rasą młodą i dziką.”
Ja trafiłem do FN w ramach promocji muzyki w formie biletów przydziełanych liceom. Pół wieku temu. Jest co wspominać. To bohaterom rasy dzikiej trzeba dedykować materiały promocyjnej. Oni już nie modlą się o pieniądze. Oni podskórnie pragną dumy. I gdy drażniąc koneserów przełoży się dzkim na polski słowa: „La ci darem la mano” oraz wyłoży parę groszy na CD z chodliwymi wyrywkami jako upominek dla celebrytów, to mogą sypnąć na mecenat.
Ja wiem. Do nuworysza nie trafi się za 30 tys. euro. Można na DVD.
Jestem przekonany, że postać w czarnej masce z filmu Amadeusz, oraz bogaty mecenas z filmu Allena „Wszystko gra” dzikiemu w pamięć zapadnie.
Niech się snobują. Niech bywają dla lansu. To musi trwać.
Nikt nie jest od dziecka „Das wohltemperierte” a nawet nie ma kotka na płocie.
Gratuluję wstępnego sukcesu protestu.
Wielką jesteś Księżną Doroto!
w zasadzie odpowiedzieć to trochę jak w zasadzie zbudować. niby da się mieszkać, ale jak pada, to się leje na głowę… 🙄
Bobik@
Nie tyle jestem nastawiony entuzjastycznie do tego komiksu, co ufam Kulturze Gniewu jako komiksowemu wydawnictwu. A Szymon Holcman z oficyny mówi wyraźnie, że to nie miała być ani antologia o Chopinie, ani tym bardziej dla dzieci.
http://www.tokfm.pl/Tokfm/1,103089,9154474,_Problem_z_komiksem_o_Chopinie_jest_problemem_myslenia.html
Dzięki, staruszku 😆
Hebiusie – jak to nie miała być ani antologia o Chopinie, ani tym bardziej dla dzieci, to czemu aplikowali o grant w ramach Roku Chopinowskiego i dali tytuł Chopin – New Romantic? Moim zdaniem hucpa i tyle.
Kufa, Dorotko, kufa? 😉
To dla uzupelnienia:
http://www.cndp.fr/presence-litterature/dossiers-auteurs/proust/proust-en-bande-dessinee.html
Centrum dokumentacji pedagogicznej. Komiks jest swietny i – jak widac – wykorzystywany na rozne sposoby. Wiec mozna.
Podobnie funkcjonuja komiksy z historii Francji.
Tak wiec nie w samym komiksie rzecz, a w sposobie. I tu zgadzam sie w 1000% z przedmowcami 🙂
Pani Kierowniczko, wykazałem się istotnie niewybaczalnym eurocentryzmem. 😳 O Japonii czy Chinach nawet nie pomyślałem. 😉
Hebiusie, toteż napisałem, że warto się awanturować nie tyle o sam komiks, co o zamówienie go przez kogoś z przeznaczeniem dla młodzieży. Więcej nawet – dla szkół. To świadczy o kompletnym braku wyobraźni jakichś tam decydentów.
Również zamawianie tego komiksu dla odbiorców dorosłych, ale zagranicznych, w celach promocyjnych, uważałbym za chybione.
A czy polskim dorosłym akurat taka forma prezentacji Chopka pasuje – niech oni sami decydują. Z własnej kieszeni. To jest bardzo dobry sprawdzian, czy coś się rzeczywiście podoba. 🙂
Komiks został narysowany w 2009 roku, wydany pod koniec 2010. To chyba było dość czasu żeby zauważyć, że antologia nie spełnia wymogów jakiegoś grantu? A może założenia były takie, że jednak je spełniał? ja tu nie widzę żadnej hucpy artystów, tylko nieudolność polskich urzędników 🙂
Ja widzę jedno i drugie. Nie powinni byli podszywać się pod produkt na Rok Chopinowski. Bo niby wchodzą w tę – jak uważają – komerchę i biorą kasę, a jednocześnie za tę kasę ją krytykują.
A brak profesjonalizmu urzędników to oczywista oczywistość.
Ale jezeli komiks powstal w 2009, to sugestie z innych blogow, ze to super kwalifikowana ministrowna namotala nie trzymaja sie chyba kupy?
Przede wszystkim, w tym niemieckim przekladzie jest jaskrawy blad http://m.onet.pl/_m/6b47da39e2f5880a2df825c28d0a2a0d,20,53.jpg z prawej o gory: nie „holocaust”, a „endlösung”. Natomiast ten lekko nieprzytomny, ostentacyjnie elegancki urzednik, co o wymysleniu formy obchodow rocznicy mowi, udanie przypomina najbardziej jowialne, dobrotliwe wystapienia dyr. Waldemara Dabrowskiego, ewentualnie z poklepywaniem po ramieniu prezydenta w krzakach. Tylko po co z tym isc zagranice i to do szkol. Promocja reedycji komiksu w kraju swieta – odpowiedz na rozreklamowane badania Biblioteki Nar., ze czytelnictwo spada.
Od niedzieli 🙁 nie moge sie doprosic od Pani Kierowniczki lub innej rownie kompetentnej osoby, o ile jest[?], by wiarygodnie, precyzyjnie, uprzedzajac watpliwosci i z planem dzialan wyslac na Muzykant@man.torun.pl :
– na jakim etapie jest projekt, kto dokladnie decyduje lub moze powstrzymac i co, do kiedy trzeba zrobic, by nie za pozno;
– jak wygladalyby relacje miedzy dzierzawca (podkreslic roznice ze statusem najemcy, a jesli brak mu sali, to co mu szkodzi jak inni doraznie wynajmowac) a radiem i innymi, co tam dotad grywali, tj. jak by sie kto mial dostosowac z udostepnieniem sali i zaplecza na termin i na to moc nie zgodzic lub nie;
– czy w ogole jest wykonalne, bez trwalych szkod w podstawowym, unikalnym, w tej czesci swiata inaczej nie dostepnym wyposazeniu S-1 i zaplecza, przystosowanie go do potrzeb repertuaru MTMim.JK, czyli np. baletow i operetek, tj. instalacje mobilnych dekoracji, kurtyny, oddzielenia (kanal?) orkiestry itp. wyposazenia teatralno-operowo-baletowego, czyli konkretnie niech p. prezes i marszalek odpowiedza, co, jak chca tam przebudowac i jak potem-obok tego bedzie technicznie mozliwe normalne zycie S-1 i realizacja „misji mediow”, a spokojna praca pr.2 i realizacja zaplanowanych juz festiwali koncertow zwlaszcza – CZY TO DZIALANIE NA SZKODE SPOLKI?;
– nawet, jesli mtmoperetka.pl przechodzi mtmteatr.eu, to jednak, czym formalnie, legalnie, prawnie zasluzylo sobie na specjalne wzgledy marszalka i innych decydentow, a nie wmawiac, ze w W-wie brak operetki, bo lepiej sa przystosowane i miewaja taki repertuar inne istniejace sceny (a przy okazji, pytalem tez, czy od czasu musicali ktos pisze operetki, czy to z definicji nastawienie na repetuar 1 epoki).
Powtorze, z calym szacunkiem, ale na Dywanie dyskusja o wielu sprawach bez rozgraniczenia watkow, a chodzi o skoordynowane dzialanie w waznej Sprawie i szybko. Dzieki.
…na szkode spolki i NIWECZENIE WYKONALNOSCI USTAWY O MISJI MEDIOW, STATUSU PR
Pobutka.
@staruszek , wczoraj 19:20 : „z sałatką…”
Byłem pierwszy raz (zawsze kiedyś musi być) w FŁódzkiej.
Nie ma dwujęzycznych zapowiedzi o wyłączaniu komórek itd. a mimo to nie dzwoniły, nie widziałem również chlipiących napoje z nadbudową głośnego gulgotania. To pewnie dopiero idzie od-centralnie…
Popłaszczę się teraz : PK gratuluję nowego tytułu – zresztą oczywiście PK nie wyklucza PK
No i proszę, jak ładnie można mangą o Chopinie 😆
komórki dzwoniły – tylko cicho (było słychać) – dwa razy zadzwoniło komuś głośniej we wtorek. Ale za to publiczność mało kaszląca – co przy tych temperaturach należy docenić 🙂
Bardzo mi przykro ale były niedociągnięcia.
Fortepian nie był przetarty i było widać ślady paluchów, podobnie jak we wtorek. Inaczej niż we wtorek fortepian postawiono głębiej na estradzie i było go gorzej słychać – w tej sali ma to znaczenie.
Indiic wypadł we wtorek bardzo dobrze – widziałem że wczoraj też przyszedł posłuchać. Miło jak w koncercie e-moll waltornia nie fałszuje (bo jest zrobiona z altówki).
Koziak mnie bardzo ucieszył tą Fantazją z Figara i Don Giovanniego Liszta – wyszło całe „pruskie poczucie humoru” Franka Mąki – bisowa rapsodia też smaczna. Dzisiaj rano dokonałem szybkiego porównania z wykonaniem S697 L. Howarda – Koziak lepszy znacznie. (Ginsburga nie zdążyłem wyciągnąć ale nie jestem pewien czy na tej płycie co mam akurat to gra.)
A propos poczucia humoru Franka Mąki – chyba je wykazał również dokonując takiej transkrypcji 😆
http://www.youtube.com/watch?v=yEtMEK13Cto&feature=related
System przeciw-komorkowy widziany niedawno w teatrze: gdy swiatlo gasnie z glosnikow dobiega glosne i irytujace dzwonienie roznych ringtonow kolejno, po czym glos: „Przeszkadza to panstwu? Nam tez! A jeszcze bardziej przeszkadzaja nam sms-y; mysla panstwo ze tego nie widzimy? Widzimy! Uprzejmie prosimy o wylaczenie telefonow komorkowych.” Po przerwie – powtorka. B. dobrze dziala 🙂
Nie chcę się tu stylizować na samozwańczego eksperta d/s niemieckich, ale jak widzę coś, co mi się ewidentnie nie zgadza, to jakoś nie wytrzymuję, żeby nie szczeknąć. 😉 Tym razem a propos komentarza KKE z 3.12. Tłumaczenie holocaustu na Holocaust nie jest żadnym błędem, tego słowa używa się równolegle z Endlösung, a w młodszej generacji może nawet częściej.
Są natomiast w tym tłumaczeniu inne błędy (pomijając już ogólne niechlujstwo językowe, ale powiedzmy, że w więzieniach nie mówi się chlujnie). Np. z prawej na dole ktoś na jednym obrazku zwraca się do rozmówcy przez ty, a już w następnym obrazku jest z nim na pan. Albo „wir haben doch wichtigeres Sachen”, czyli „mamy przecież ważniejszą rzeczy”. No, sorry, ale tak chyba nawet długoletni osadzony nie powie. 😈
Można grać żeby to poczucie humoru pokazać a można je próbować chować jak L. Howard – (pitu pitu, ą ę ę ą itd.)- ja jednak wolę jak to jest dla jaj. – „Tyle smutnych rzeczy na świecie to pójdę na nieszpory i się trochę rozerwę” – jak mawiała jedna moja sąsiadka.
Co do paluchów na fortepianie – to jak by tam Durczok wpadł…
Co do komórek – można zainstalować niedrogi system odcinający ale trzeba mieć zgodę z Urzędu Regulacji Telekomunikacji a to jest wielki kłopot także lepiej puścić komunikat.
Co do transkrypcji i poczucia humoru:
http://www.youtube.com/watch?v=CXch-Vc7s74
🙂
Nie lubię komiksów. Może da się w nich znaleźć coś interesującego, jeśli dobrze zrobione, ale i tak zbyt wiele mam pokarmów kulturalnych, do których przywykłem, żeby szukać nowych.
Sprawa komiksu szopenowskiego jest jednak na tyle bulwersująca, że się tym wydawnictwem zainteresowałem. Słuchałem wczoraj długich rozmów w TOK FM – z językoznawcami, autorem komiksu i paroma innymi kompetentnymi osobami.
Po pierwsze według Ostrowskiego komiks nie miał być o Szopenie tylko inspiracja miała mieć jakiś związek z Szopenem. Na żadnym etapie powstawania komiksu nie było mowy, że ma być on przeznaczony dla szkół. Autor raczej wyobrażał sobie, że będzie prezentowany studentom uczelni artystycznych w Niemczech i w Polsce, a także na niemieckich targach komiksowych. Ponieważ autorowi komiksu niezbyt podobały się niektóre imprezy Roku Szopenowskiego, zrobił to tak a nie inaczej. Cały czas był w kontakcie z ambasadą, przekazywał kolejne elementy i nie spotkał się z jakimikolwiek zastrzeżeniami. Rozumiał też, że skoro zamawiający wybrał wydawnictwo Kultura Gniewu, musiał oczekiwać czegoś w tym rodzaju.
Co do języka, autor komiksu posługiwał się na antenie językiem bardzo kulturalnym. Mówił, że prywatnie takim słownictwem się nie posługuje, natomiast środowisko występujące w komiksie takiego języka używa, a w istocie nawet znacznie gorszego i trudniejszego do zrozumienia dla osób spoza środowiska. Językoznawca z UW przyznał, że język jest adekwatny do rysunków i prezentowanych sytuacji. Autor powiedział też, i zabrzmiało to szczerze, że na takiej promocji zupełnie mu nie zależy.
Z tego wszystkiego wyłania mi się taki obraz, że ktoś w ambasadzie popytał, czy sprawdził w internecie, kto wydaje komiksy, wybrał na chybił trafił i coś zamówił bez specjalnego kłopotania się o to, do kogo to ma być adresowane i w jakim celu. Prawdopodobnie otrzymywany materiał przekazywał do Warszawy (podobno fakt) i na końcu wymyślił sobie, że najmniej kłopotu będzie, jak się to wyśle do szkół, bo, jak słusznie zauważyła Teresa, książki z obrazkami są dla dzieci. Podobno ta osoba z ambasady już w MSZ nie pracuje. I to by było na tyle.
Ważna jest bezmyślność i niekompetencja urzędników. O samym komiksie dyskutować nie chcę, bo mnie specjalnie nie interesuje, choć podobno sam w sobie wcale nie jest zły.
@macias1515
widać przygłuchłem 🙂
Pianistyka Indjica jakoś nie spodobała mi się szczególnie, nadal jest niesamowicie sprawny technicznie (wyjście z wpadki w 3 cz. Chopka – znakomite) i zapewne przez to dość powierzchowny. Wszystko jakoś tak zagrane jednym tonem rytmem i bez emocji. Rozczarowały mnie Mazurki.
Jutro znowu do Łodzi więc do zobaczenia o 15-tej.
Cieszę się na Rabinowicza i Q.Śląski
Znowu skrót myślowy. Oczywiście teresa słusznie zauważyła, że urzędnik uznał książkę z obrazkami za książkę dla dzieci.
@ lisek: w Staatsoper w Berlinie jest tylko głośny, coraz bardziej przeraźliwy dzwonek komórki, bez żadnego komentarza. Też działa 🙂
Stanisławie, nie pierwszy to raz kowal-urzędnik zawinił, a jakiegoś nieszczęsnego Cygana wieszają. 🙁
Zmiana tematu, ale niezupełnie…
http://wyborcza.pl/1,75248,9157062,TVP_zaczela_przerywac_nadawanie_programu__Z_biedy.html
Kiedyś któremuś z Dywanowiczów nagrywałem w TVP Kultura recital Anderszewskiego, który nagle się urwał.
Może to tłumaczy dlaczego.
No to ja jeszcze przez chwilę pozostanę poniekąd w temacie… 🙄
http://wiadomosci.gazeta.pl/Wiadomosci/1,80273,9157104,_Zimo_wypier___j___Plakat_za_pieniadze_z_ministerstwa.html
Ja bym powiedziała, że na czasie ten plakacik 😆 A nawet poparłabym jego tezę 😛
Tak swoją drogą to te różne ludziki przypominają mi dzieciaka, który prowokacyjnie krzyczy: dupa dupa dupa…
@lisek
Indjic tak ogólnie najlepszy był w Debussym, a e-mola, przyznam, słuchałem bardziej smyczków niż pianisty – bo nie miałek okazji posłuchać takiej wersji na żywo. Że „powierzchownie” – tak zgodzę się, ale też słuchając mam poczucie bezpieczeństwa że się nie wygrandzi bo to jednak jest firma (albo wyjdzie z wdziękiem). Komuś pisałem prywatnie (poza blogiem) , że „trochę lata już nie te” itd. Huangci i Czajkowski – no zupełnie nie… (ale ja z zasady staram się nie krytykować bo się znam na tym tylko że mi się podobało albo nie a gust miewam koszmarny).
Ja z Piano Festiwalu jeszcze idę tylko na Korsantię w niedzielę – bo albo mi się nie chce słuchać tego akurat repertuaru, albo muszę być w pracy albo zachodzi (ło) tzw „uvipowienie iwentu” niewspółmierne do oczekiwanej jakości artystycznej. Rabinowicza nie usłyszę tym razem (powód nr 2). Ale on jeszcze dorośnie i wtedy będzie ciekawiej.
Jako łodzianin cieszę się, że impreza się podoba.
Słuchałem ciężkiej pracy Prima Vista usiłującej dorównać we fragmentach „emola” ff donośnemu Steinwayowi. Wychodziło piskliwie i w związku z tym przychylam się jednak do pragnienia PK, żeby e i f podczas KFC grano kameralnie, ale jednak z orkiestrą….
„a gust miewam koszmarny”
Hy, hy, mówi się „szczególny”, „nietypowy”, ale „koszmarny”?
Ja lubię Karajana, Brucknera i niektóre późne dzieła męża p. Elżbiety P.
To jest dopiero koszmar.
O dziwo, za Brucknerem w wykonaniu Karajana nie przepadam.
A la Faust.
Przypominanie słodkiego ptaka młodości.
Legendarna Wielka Orkiestra w okrojonym składzie.
Na sali Celebryci, w tym lubiana przeze mnie Agata, nowe pokolenie bywałych.
Lans bije w oczy. Ambasadorowie Wielkich Spraw na balkonie kłaniaja się.
W uszy bije prośba prelegenta, aby nie klaskać między częściami symfonnii.
Czuję się cofnięty do jednego z czwartkowych koncertów w FN w 1960-m.
Nie wyłpałem oczyma, lub skleroza zatarła, ale Wielka Księżna zapewne była.
Myślę, że rzecz jest w tym, że chcemy wiele rzeczy naraz.
Moja przyczynkowa prpozycja: obój powinien blokować komórki.
Niepostrzeżenie, bez głośni gardła i bez pisma.
Myślę, że skoro Malicki przeżył atak popularności Zielonowłosego i Dody,
to jest szansa, aby wyjaśnić jak cicho wszedł romantyzm w muzykę klasyczną.
Oto między jedną a drugą częścią nie zapadła cisza w orkiestronie. Spokojne kroki przejścia z jednej części do drugiej.
Cieszy mnie, ze dożyłem czasu gdy mogę na ekranie laptopa dwiedzieć się, że na wczorajszym koncercie wyłączyłem słuch gdy smyczki zachwycały.
Penderecki kiedyś wyznał, że w tworzeniu nie przeszkadzają mu odgłosy domowe. A mnie przypomina się żart: „Czy ktoś wymyślił cukierki koncertowe?”
Swego czasu lektura dzieła o dźwiękach muzycznych uswiadomiła mi, iż Bach prawdziwie brzmi tylko u Świętego Tomasza. Z „Anioła w Krakowie” wiem,
że w czyścu gra Elvis. Czy w niebie grają Symfonię z Nowego Świata?
No tak miało być @lesio nie @lisek
Bruckner dobry pod Furtwanglerem, Horensteinem, barbirollim (3-cia) Wandem (on z każdej orkiestry „to coś” wycisnąć potrafił) Jochumem (ale nie zawsze). Karajana nie badałem w tym zakresie no i widzę że mam 9 godzin do przodu bo się oprę na opinii Gostka 🙂
Muszę dosłuchać pod Haitinkiem i dokładniej pod Barenboimem – bo już słuchałem i nieźle ale jeszcze nie „dojadłem się smaku”. Thielemann to dla mnie zagadka (wysokie koszty, brak czasu i przekonania że warto itd) Trzeba by mieć dodatkowe dwa życia do skonsumowania tego wszystkiego
Gust koszmarny to koszmarny. Po co sobie mydlić oczy eufemizmami – lubię Weather Report i Lutosławskiego, Schuberta i Metheny’ego, Brucknera i Steely Dan, Fredricha Guldę jak śpiewa swoje piosenki i jak gra Beethovena a nie mogę słuchać marszów Sousy, country, dixielandu i fado. Chociaż wszytko to być może po odpowiedniej dawce alkoholu i w miłym towarzystwie.
Nasz rodzimy Skrowa bardzo dobrze prowadzi Brucknera.
Karajan niszczy w Brucknerze to, co najcenniejsze, czyli pauzy. Tam, gdzie inni się zadumają, Karajanowi już się spieszy na jacht.
Niemniej warto posłuchać wybiórczo dla samego brzmienia blachy BP etc.
KKE
niestety również nie znam szczegółów dotyczących wydzierżawienia studia oraz innych pomieszczeń. Bez nich trudno jest ustalić na ile zagrożenie jest poważne i jak mu teraz przeciwdziałać (czy można coś jeszcze w tej chwili konkretnego zrobić).
Z tego co się orientuję dzierżawa różni się od najmu tym, że np. urząd marszałkowski czy MTM (nie wiem kto będzie stroną umowy) będzie mógł jeszcze czerpać pożytki z mienia wydzierżawionego. Tzn. będą mogli np. podnajmować studio i na tym zarabiać.
Witam Wszystkich Państwa!
Na fejsbuku 2200 osób popiera protest w sprawie S1, podpisuje petycję, ale i komentuje.
Cytuję poniżej jeden z komentarzy – Pana K.Szanowskiego:
„Nie dziwi mnie decyzja władz PR, skoro o Chopinie pisze się komiks nafaszerowany tanimi wulgaryzmami i wydaje za publiczne pieniądze jako oficjalną wizytówkę Polski.
Nie znam szczegółów umowy dzierżawy. Studio ma kalendarz koncertów na 2 -3 lata do przodu, które powinny się odbyć. Jest związane z EUN. Naruszenie konstrukcji i akustyki…, to już czarnowidztwo, ale jeśli tak – również zdecydowanie się nie zgadzam. A może nie chodzi o zaniżenie poziomu PR i POR, ale podniesienie poziomu wykonawczego MTM? A może jestem naiwny? Jednakże – z całym szacunkiem – na podstawie jednej opinii pani Doroty Szwarcman na temat poziomu artystycznego Operetki, nie pobiegnę przykuwać się łańcuchem do drzwi S1. Przyznaję natomiast, że decyzje prezesa i marszałka „zza biurka”, bez konsultacji z pracownikami i środowiskiem muzycznym, bez dyskusji i analizy skutków w obszarze kultury, mogą doprowadzić do wydania kolejnego „komiksu”… o Lutosławskim.”
Kłaniam się!
Szanowna Pani Redaktor,
jak kończyłam wydział dziennikarstwa na UW to uczono mnie ze podstawowym obowiązkiem dziennikarza jest uczciwość, rzetelność i obiektywizm. Uczono mnie jeszcze, ze należy podglądać mistrzów, uczyć się od nich. Uznałam ze jest Pani pewnego rodzaju mistrzem. A tu takie zaskoczenie….. Nie znając faktów, wplątuje się Pani w pseudo obronę studia S1. Ja rozumiem ze osoby pracujące w radiu boją się o swoje stanowiska, boją się ze może ktoś zacznie wymagać od nich efektywnej i odpowiedzialnej pracy. Dziwi mnie to bo są to w 90 % specjaliści wysokiej klasy.
Uważa Pani ze lepiej żeby coś przepadło, umarło śmiercią naturalną ( mówie tu o S1 i POR) niż żeby dostało zastrzyk finansowy i rozwijało się dalej.
Tak bardzo bezwzględnie krytykuje Pani Mazowiecki Teatr Muzyczny a czy była Pani na jego przedstawieniach, czy słuchała Pani płyt które wydają. Podejrzewam,że nie. Bo po co? Pani wie co jest kulturą wysoką i co ma się ludziom podobać. ( Jeśli się mylę to przepraszam). Czy zadała sobie Pani trud porozmawiania z Dyrekcją MTM. Jest Pani doświadczoną dziennikarką ,znawcą w swojej dziedzinie, więc bez trudu, po chwili rozmowy, rozpozna Pani dobrą wolę i chęć współpracy jak najlepszej dla S1 i POR.
Uważam ze to jest wielka szansa dla Radia, S1 i POR. Zdobędą fundusze na rozwój i kontynuację tradycji studia i orkiestry. Może warto uwierzyć i pozwolić innym działać, a nie siedzieć i krytykować. Nikt nie jest Bogiem i nie wie co będzie dalej. Nie wie Pani jak będzie się dalej rozwijało Studio S1, jakie są plany.
A tak z drugiej strony rozumiem ze na własnym blogu prezentuję się tylko wybrane wypowiedzi, ale tu także należy zachować obiektywizm, a nie stosować specyficznego rodzaju manipulacji opinią publiczną.
Z poważaniem Iwa Wiktorek
Ludzie, przeczytajcie Panią Iwę Wiktorek i powiedzcie coś, bo mnie już ręce opadają.
Byłam na przedstawieniach MTM. Wiem, jak są przygotowywane. Wiem, jak p. Izban pracuje z ludźmi. Rozmawiałam z różnymi osobami i będę rozmawiać więcej. Bo trzeba będzie napisać parę słów prawdy.
No i jak sobie Pani to wyobraża, jak mogą być w takiej sali wystawiane przedstawienia operetkowe bez jej przeróbki? Była tam Pani kiedykolwiek? To niech mi Pani powie, gdzie miałby być kanał orkiestrowy, gdzie kulisy, kurtyna itp.? A przeróbka to zniszczenie studia. Już panowie prezesowie jedno studio zniszczyli (S-2). I wystarczy.
Też odniosław wrażenie, ze Pani Iwa nigdy nie była w S-1 i nie ma pojęcia, o czym pisze.
Przykro mi.
A te fundusze, o których Pani pisze, to będą fundusze zabrane wszystkim, którzy do Studia wchodzą i wynajmują, łącznie z czołowymi polskimi festiwalami. Po prostu: zapytano w księgowości, jakie są roczne przychody Studia, i zaproponowano MTM dokładnie taką sumę, żeby „radio nie było stratne”. Gdzie tu jest wielka szansa dla radia czy dla kogokolwiek? To jest zniszczenie mienia – naszego mienia! – na korzyść jednej instytucji o wątpliwej jakości artystycznej.
Przecież Pani Wiktorek użyła magicznego zdania w nawiasie „jeśli się mylę to przepraszam”.
Miałem kolegę, za każdym razem kiedy mu się odbiło mawiał: „Przepraszam, ! I już jest wszystko w porządku, bo na tym polega kultura” 🙂 [a że dla lepszego efektu i zwiększenia ekspresji przeplatał to bogato „słowami” to już inna sprawa – zawsze mnie to bawiło]
Witam Panią serdecznie,
Czytając Pani opinie na temat możliwej współpracy Polskiego Radia, jego orkiestry i S1 z Mazowieckim Teatrem Muzycznym, postrzegam Panią jako osobę, która nie potrafi docenić inicjatywy, która może być spożytkowana dla szerszej publiczności. O wiele większej, aniżeli dzisiaj odwiedza „słynne” Studio S1. Jest w Pani zwykła ludzka zawiść, nieobca wielu dziennikarzom parającym się krytyką muzyczną i literacką. Jakże bardzo wpisuje się Pani w dzisiejszy nurt jałowych rozgrywek od polityki do kultury. Pamiętam, że swego czasu był pomysł likwidacji Polskiej Orkiestry Radiowej. Udało się ja utrzymać, ale bez nakreślenia jakiegokolwiek planu jej rozwoju, nie mówiąc już o polepszeniu standardów, tak technicznych, jak i artystycznych. Dzisiaj jest taka szansa. Przede wszystkim pozyskania dodatkowych funduszy i pełniejszego wykorzystania potencjału orkiestry. I nie można całego zła zrzucać na „Operetkę”, czyli gorszą sztukę. Czy można zresztą mówić o sztuce gorszej i lepszej? Sztuka jest dla ludzi. To oni ją oceniają, oni czerpią z niej radość, doświadczenie, swoje wizje itd. To oni wreszcie ocenią i docenia inicjatywę Polskiego Radia, Marszałka Mazowieckiego i Mazowieckiego Teatru Muzycznego. Nie zależnie od tego, czy będzie się Pani to podobać, czy nie. Ale proszę dać im szansę.
Pozdrawiam
Lech
Do p. I.W.:
Przerobienie S1 na operetkę można porównać do przerobienia np. Zamku Królewskiego na dwugwiazdkowy hotel.
W ten sposób obiekt dostanie zastrzyk gotówki, nie umrze śmiercią naturalną i będzie przynosił przyzwoity dochód.
Wszystkie sale trzeba odpowiednio przerobić, wywalić te niepraktyczne staroświeckie meble, postawić ścianki działowe, wmontować sanitariaty.
Poza tym Zamek pozostanie bez zmian.
To samo zresztą dotyczy przerobienia radiowej dwójki na coś a la RMF Classic.
Muzyka to muzyka, a słuchaczy dużo więcej, jak zdejmą to nudziarskie gadanie z anteny.
No proszę bardzo, idzie ławą druga strona… tego się należało spodziewać 😉
lech – witam. Przeciez nigdzie nie napisałam, że mam coś przeciwko operetce jako takiej, wprost przeciwnie, w odnośnym wpisie wspomniałam wręcz, że Zemstę nietoperza uważam za arcydzieło. I rozumiem p. Struzika, że szuka lokalu dla podległej sobie instytucji – czy dla szwagra czy wuja czy zięcia, to mniejsza z tym, w każdym razie ma do tego prawo. Ale dlaczego nie innej sali? Dlaczego uczepił się jak pijany płotu miejsca, które nie zostało zbudowane do celów teatralnych, tylko całkiem innych? No, niech mi kto powie. Odpowiedź brzmi: bo przyjaźni się z wiceprezesem p. Bogdanowskim. Innej nie ma.
Ręce precz od Studia. Proszę szukać gdzie indziej.
do p. lecha:
Proszę przeczytać moje komentarze powyżej i powiedzieć, czy się z nim Pan zgadza.
Szanowna Pani Redaktor i Szanowni Państwo,
Prawdę mówić zaskoczyła mnie tak błyskawiczna Pani reakcja. A teraz fakty. Jak Pani wie, albo nie wie, nigdy nie było ze strony MTM planów związanych z likwidacją POR czy przebudową studia. Jest to sala koncertowa i taką ma pozostać. Stwierdzenie, że ktoś przyjdzie i zniszczy, bez pełnej znajomości faktów, których Pani niestety nie zna, jest dużym nadużyciem. Poza tym wydawało mi się, że prowadzimy rozmowę merytoryczną i nie mieszczą się w niej teksty „Wiem, jak p. Izban pracuje z ludźmi” . Nie podejrzewałam, że w wypowiadanych przez siebie poglądach opiera się Pani na plotach usłyszanych nie wiadomo gdzie. Najważniejsza jest inicjatywa , która może przynieść coś dobrego.
Dla wiadomości Pani i wszystkich osób które komentują moje wypowiedzi, znam Studio S1 nieomal od podszewki, byłam tam wiele razy , z pewnością więcej niż tzw. Obrońcy S1.
A słowo „przepraszam” świadczy o kulturze i dobrym wychowaniu co wyniosłam z domu
Z poważaniem Iwa Wiktorek
Czy ja nie znam faktów?
Znam. Ale nie będę powtarzać, póki nie będzie trzeba. To nie są „ploty usłyszane nie wiadomo gdzie”. Ale nie blog jest miejscem dla ich publikacji.
A kto tu kogo chce za co przepraszać? Bo nie rozumiem.
Wielce Szanowna Pani Iwo,
Nie wątpię ani przez chwilę w szczerość Pani przekonań i oddania sprawie MTM, podobnie jak nikt tu nie wątpił w szczerość analogicznych przekonań i oddania tej sprawie ze strony Pani poprzednika w tej dyskusji, być może znanego Pani Pana Ogrodzkiego, który parę dni temu się tu wypowiadał (używając podobnej argumentacji, oraz wykwintnego słownictwa w rodzaju „Propagandaabteilung”), który jednak – zapewne bardzo zajęty innymi sprawami – nie był łaskaw odpowiedzieć na proste, zadane mu pytanie.
Mam nadzieję, że skoro Pani znalazła czas na to, by wziąć udział w tej dyskusji, znajdzie go Pani również, by odpowiedzieć na poniższe pytanie:
Skąd mianowicie wziąć się ma ów „zastrzyk pieniędzy”, który Polską Orkiestrę Radiową i Studio im. Witolda Lutosławskiego ocali od „naturalnej śmierci”? Czy (proszę sprostować, jeżeli się mylę, za co z góry bardzo przepraszam) mamy rozumieć, że na płyty Piotra Beczały i Mariusza Kwietnia, na utwory Grażyny Bacewicz i Andrzeja Panufnika, na zaniedbane opery polskie (takie jak Maria Statkowskiego czy Monbar Dobrzyńskiego) i zapomnianą polską symfonikę, którą od paru sezonów przygotowuje i wykonuje w tym studio POR pod kierunkiem swego aktualnego kierownika artystycznego, że zatem na te projekty jednej z najlepszych orkiestr w Polsce i Laureata Paszportu Polityki – „zastrzyku pieniędzy” nie będzie i być nie może, a na projekty pana Izbana się znajdzie?
Czy to świadomy wybór, zrodzony z głębokiej analizy potrzeb Narodu, owoc dalekowzrocznych wizji kulturowo-estetycznych? że na Bacewicz i Panufnika nie – a na kankana (przy całym szacunku dla kankana) tak?
I gdzie mianowicie się znajdzie? Bo przecież nie w kasie, chyba, że MTM zamierza pobierać za bilet sumy trzycyfrowe, bez przecinka.
Z wielką niecierpliwością, żarliwą nadzieją i, przyznaję, rozpaloną do białości ciekawością, czekam na Pani odpowiedź.
Łączę wyrazy należnego Pani szacunku
Yogi
Do: IWA Wiktorek
Nie zgadzam się z Pani wypowiedzią. Uważam, że Pani opinia jest bardzo niesprawiedliwa.
Przede wszystkim bardzo dobrze, że Pani Redaktor wyraziła swoją opinię w tej sprawie, ponieważ bez jej artykułu nie byłoby żadnej szerszej dyskusji na temat sensowności tej decyzji i umowy. Pani Redaktor stanęła w obronie S1 właśnie ze względu na to, że parę osób (bez żadnych konsultacji ze specjalistami, osobami zajmującymi się muzyką i znającymi się na muzyce) prawie podjęło decyzję o wydzierżawieniu S1 dla MTM (co wiąże się m.in. z korzystaniem z sali w celu innym niż jej przeznaczenie). Trudno jest zatem wierzyć w dobrą wolę tych osób i czekać bezczynnie na ich działanie, jeżeli wszystko odbywa się w ukryciu, potajemnie. Dzięki działaniu Pani Redaktor sprawa ta ujrzała światło dzienne. Jak widać nawet Pan Minister Zdrojewski uznaje ten pomysł za absurdalny.
Poza tym chyba zbyt mało uważnie przeczytała Pani artykuł Pani Redaktor. Pani Dorota rozmawiała z dyrektorem MTM (o czym było wspomniane w artykule). Więc zarzut braku rozmowy z Dyrekcją MTM jest całkowicie bezzasadny.
Poza tym ta umowa nie będzie korzystna dla S1 i POR z wielu względów, o których już wielokrotnie wspominano na blogu, więc nie będę się powtarzać. Myślę, że nie powinna Pani pisać o dofinansowaniu. Wątpię, że zna Pani treść umowy i może zapewnić, że sumaryczny budżet np. dla orkiestry będzie wyższy niż obecny…..
Ago – nie, akurat z samym dyrektorem MTM nie rozmawiałam. Zamieniła z nim parę słów p. Iza Szymańska z „Wyborczej”.
Jeszcze jednej rzeczy nie rozumiem. Skoro tak świetnie poinformowana p. Iwa twierdzi, że Studio ma pozostać salą koncertową i przeróbek nie będzie, to jak te operetki miałyby być wykonywane? Wyłącznie koncertowo? A co to za atrakcja? Będzie ktoś na to chodził?
Tak na zdrowy rozum – czy nie lepiej byłoby znaleźć salę teatralną i wystawiać je scenicznie? Przecież to na pewno byłoby dla ludzi ciekawsze.
Tak oczywiście, przepraszam za pomyłkę. W każdym razie dziennikarka, p. Iza Szymańska kontaktowali się z dyrektorem MTM i Jego wypowiedź opublikowana w „Wyborczej” raczej nie pozostawia złudzeń….
Szanowna Pani Wiktorek,
nie chcę się licytować w Pani stylu, ile kto razy był w S1 i o ile jest Pani lepsza…. Chyba się Pani mocno zagalopowała..
Mnie przynajmniej byłoby łatwiej zliczyć, ile razy nie byłem..
Nie bardzo wiem, jak w nieprzerobionym studiu wystawiać operetki. Może Pani mi / nam to jakoś uświadomi… Chyba, że ich wykonania koncertowe.
A na takowe to PR może jednorazowo wypożyczać studio – bez konieczności go przejmowania…
Tak na marginesie, czy ktoś wie jakie jest obłożenie S1?
Taka sala powinna pracować 24/7/365. Jak nie nagrania to koncerty. Jak nie koncerty to próby…
Myślę, że gdyby pracowała 24/7/365, zarabiałaby więcej niż 500 tys. Ale o obłożenie to już by trzeba spytać w radiu. Inna sprawa, czy zarządzanie jest dobre.
PK: idzie ławą druga strona – Na razie tylko dwoje na ławeczce. Symptomatyczne zresztą, że kultury i dobrego wychowania co wyniosłam z domu starczyło tylko na wymyślenie dość operetkowego pseudonimu. Wiem, wiem, obowiązku nie ma, ale skoro jest ponad dwa tysiące zweryfikowanych podpisów z jednej strony, to w dobrze pojętym interesie aliantów p. Izbana jest jednak wyjście z mroków anonimowości. Bo na razie to tylko Wiktoria i jej huzar (Myszko, to była piękna noc, cudna noc).
O, taką operetkę to bym rozumiała:
http://www.youtube.com/watch?v=fe98eh8tyM0
Tylko może w innej reżyserii, błagam…
Chyba nie raz już to przerabialiśmy – jakaś „większość” wie lepiej co dobre dla „mniejszości”. I w dodatku chce tą mniejszość uszczęśliwić potajemnie, nic nikomu nie mówiąc. Tylko czekać jak każą nam jeszcze za to szczęście dziękować!
Ponad 2700 głosów poparcia petycji i wielki szum wokół SPRAWY musiały zrobić wrażenie na pp. z MTM i ich przyjaciołach. Trudno oczekiwać, że panowie Struzik, Izban czy Bogdanowski będą się wypowiadać na Dywaniku, ale ich ludzie jak najbardziej. Chciałabym zwrócić uwagę na bardzo niepokojący fragment wpisu p. Iwy Wiktorek (czy ktoś z Szanownych Blogowiczów zetknął się gdzieś z twórczością tej pani?): „Jak Pani wie, albo nie wie, nigdy nie było ze strony MTM planów związanych z likwidacją POR czy przebudową studia. Jest to sala koncertowa i taką ma pozostać. Stwierdzenie, że ktoś przyjdzie i zniszczy, bez pełnej znajomości faktów, których Pani niestety nie zna, jest dużym nadużyciem.” Wydaje mi się, że decydenci odpowiedzialni za ew. przekazanie Studia na rzecz MTM postanowili teraz na chwilę odwrócić kota ogonem, jawiąc się niemal jako dobrodzieje Studia, Orkiestry i PT Publiczności, której oferta Studia nie zadowalała . Byle tylko je dostać w dzierżawę, co przestało być takie oczywiste jak jeszcze kilka dni temu. Dlatego z radością przeczytałam końcówkę odpowiedzi p. Doroty: „Ręce precz od Studia. Proszę szukać gdzie indziej.”
Gdzieś przeczytałam, że MTM to jest „pierwszy impresaryjny teatr w Warszawie”. Może oni już operetek nie wystawiają?
Dobrze, to powiem coś, bo mam już dosyć. Myślę, że Jadwiga Rappe czy Urszula Kryger mogłyby potwierdzić, jak trzech panów wyżej wymienionych wlazło jak do stodoły w czasie nagrania, bo pan I. chciał sobie obejrzeć salę. Ponadto dyktował też, jakie pokoje muszą zostać opróżnione. Dotarłszy do magazynu instrumentów, gdzie stała czelesta i fortepian, stwierdził radośnie: to się wyp…..li.
Temu panu p. Iwa i p. lech lekką rączką oddaliby Studio.
I tyle na temat, czy coś miałoby się tam zmienić, czy nie.
[bbdd]
Idiofony nie dla idiotów.
Zwolennicy MTM i Marszałka szalenie się domagają merytorycznej rozmowy. Jestem zwierzyna społeczna, nie przechodzę wobec takich wezwań obojętnie, postanowiłem więc zanalizować komentarze zwolenników, iżby z pełnym merytoryzmem się do nich odnieść.
Z tej analizy wynikło mi, że tekst p. Iwy Wiktorek składa się z 3 części, które streścić można następująco:
1. Dorota Szwarcman jest be.
2. Uważam ze to jest wielka szansa dla Radia, S1 i POR. Zdobędą fundusze na rozwój i kontynuację tradycji studia i orkiestry.
3. Dorota Szwarcman jest be.
Odpowiedź na odpowiednio merytorycznym poziomie do punktów 1 i 3 brzmi „Dorota Szwarcman jest cacy”. Merytoryczna odpowiedź do punktu drugiego: a ja uważam, że jest dokładnie odwrotnie. Tradycja zostanie zaprzepaszczona, a fundusze (w tym przypadku śmieszne zresztą) można zdobyć inaczej. Innych możliwości merytorycznej dyskusji na temat komentarza p. Wiktorek nie znalazłem.
Nie omieszkałem zanalizować również komentarza p. Lecha. Składa się on również z 3 części:
1. Dorota Szwarcman jest be.
2. Dzisiaj jest taka szansa. Przede wszystkim pozyskania dodatkowych funduszy i pełniejszego wykorzystania potencjału orkiestry.
3. Marszałek i MTM są cacy.
W sprawie merytorycznej odpowiedzi na część 1. i 2. odsyłam do analogicznych punktów w komentarzu p. Wiktorek. Merytoryczna odpowiedź na punkt 3. brzmi „Marszałek i MTM są be”.
I tak sobie na koniec rzewnie, po psiemu zawyłem: luuuudzieeee!!! Gdyby ten biedny merytoryzm wiedział, za co jest przez niektórych z was uważany, pewnie by wolał całkiem zniknąć ze słowników. 😥
Przed prawykonaniem „Ofelii” Prasquala: Iwona Hossa mówi w wywiadzie, że to właściwie partia na mezzosopran, w dodatku niezbyt wokalnie napisana. Do posłuchania również wywiad z kompozytorem:
http://www.radiomerkury.pl/informacje/muzyczne/ofelia-wyjatkowa-i-na-zamowienie.html
(Żeby pliki się pokazały, trzeba kliknąć „zobacz” na pasku z głośnikiem).
@Iwa Wiktorek pisze:
2011-02-24 o godz. 14:40
Pani Iwo — w kwestii formalnej, garstka cytatów:
(…) A teraz fakty. Jak Pani wie, albo nie wie, nigdy nie było ze strony MTM planów związanych z likwidacją POR czy przebudową studia. (…)
Pani Iwo — to nie są fakty. Nie może Pani tego dowieść.
(…) Stwierdzenie, że ktoś przyjdzie i zniszczy, bez pełnej znajomości faktów, których Pani niestety nie zna, jest dużym nadużyciem.(…)
Pani Iwo — wobec tego prosimy o podanie tych faktów.
(…) Najważniejsza jest inicjatywa , która może przynieść coś dobrego.(…)
Panu Izbanowi, zapewne?
(…) Dla wiadomości Pani i wszystkich osób które komentują moje wypowiedzi, znam Studio S1 nieomal od podszewki, byłam tam wiele razy , z pewnością więcej niż tzw. Obrońcy S1.(…)
Z pewnością więcej??? No, no. Pani IWO.
Pani Iwa i Pan Lech akurat mają rację obiektywnie z urzędniczego punktu widzenia. Urzędnik ma realizować strategię. A w strategii rozwój kultury w zakresie kina, teatru i muzyki (jeden kocioł, nie ma żadnych rozróżnień) mierzy się liczbą przedstawień i liczbą widzów. Radiosłuchaczy się nie liczy.
Już to pisałem kilka razy. Wiem, że rzadko piszę rzeczy, które można brać poważnie. Ale w tym przypadku akurat tak
Przecież konflikt interesów jest oczywisty i grupy interesów też zdefiniowane. Pani Iwa Wiktorek w swoim poście obezwładniła od razu wykształceniem i zbiorem retorycznych chwytów wykorzystanych w imię swych poglądów czy też wygłoszonych w imieniu mocodawcy (jeśli takiego nie ma to przepraszam). Taki głos musiał się pojawić z powodu – jak wyżej.
Na ogniste kino erotyczne pt. „I. p…. celestę” względnie w wersji homo „I. p… fortepian” – fuj fuj – nie czekam. Gdyby do tego doszło – odznaczenie „Gloria Artis” nabrało by nowego znaczenia, choć z pewnością nie takiego o jakie chodziło twórcom tego medalu.
Kolejny przykład koszmarnego gustu, czyli co nie pasuje do operetki (chociaż…):
http://www.youtube.com/watch?v=9wpwL0EWSa0
Dobry wieczór,
no, zagęszcza sie dyskusyja..:)
Mnie tylko ciekawi, czy jest jakikolwiek kraj na świecie,który z doskonałego akustycznie studia koncertowego ogolnonarodowego radia zrobił siedzibę operetki?!? Zawsze musi byc ten pierwszy raz, koniecznie? I nie ma to nic wspólnego z kulturą wyniesioną z domu.
Pani Doroto, tylko spokój, to podstawa. Pozdrowienia.
Pogubilem sie (i po prostu fizycznie nie mam czasu sie przez wiele watkow w 1 ciagu przebijac – wybaczcie, bez urazy, a nb dyr. St. Leszczynskiego sluchalem dzis w Poranku Dwojki). Gdzie tekst p. Iwy Wiktorek, do ktorego odsyla p. Kierowniczka? – czy to ten list nizej, czy cos jeszcze na zaewnatrz, linka nie weszla. Co dokladniej p. Lech ma na mysli, piszac o S-1 slynne w „”? Czy dobrze rozumiem, ze dzierzawca bedzie mogl, o ile zechce w danym czasie i nie za drogo policzy, doraznie podnajac (wtornie?) studio np. Polskiemu Radiu? M.in. 12-15-V tam festiwal „Nowa Tradycja”. Co za problem :(, jak juz tyle dni prosze, podpisywac mi w punktach, bym niescislosci nie mnozyl, na Muzykant@man.torun.pl o sytuacji S-1 i co robic.
Litości, Karolu. Odsyłałam do poprzedniego postu – tam wypowiedziała się p. Iwa. Trzeba uważnie czytać.
Na froncie jest jeszcze niejasno. Czekamy, czy rzeczywiście zarząd województwa będzie we wtorek decydował, czy mu się sprawa opłaca, bo to wcale nie jest pewne, czy już teraz. Dla niepoznaki rzecz jest przesuwana, a marszałek Struzik jest ponoć strasznie napalony na tę sprawę.
Na szczęście są jeszcze inne strony i inne środki.
Trzeba trzymać kciuki.
Staralem sie maksymalnie zwiezle i precyzyjnie pytac, np. o te roznice formy wlasnosci w praktyce i o realnosc tej dzierzawy bez przebudowy, dostepnosc prawna itd. – nie chce znow powtarzac na szybko chaotyczniej. No wlasnie z czytaniem wszystkiego uwaznie mam niedoczas i prosilem o w punktach, w tym rowniez, bym omylkowo nie powtarzal niescislosci i sie na latwa krytyke nie wystawial. Np. proste pyt. wyzej, rozumiem, ze ten tekst p. I.Wiktorek to wyslany (moze doszedl pozniej?) po wpisie Sz. P. Kierowniczki, by to czytac, a nie jeszcze cos na zewnatrz? Prosilem o resume status quo mail’em na Muzykanta… 🙁
Witam Panią Redaktor! Od pewnego czasu czytam Pani bloga,jak również komentarze czytelników i pozwolę sobie zabrać głos na temat tzw. „sprawy” Studia S1. Nikt, włącznie z Panią nie zauważył,że jest to sytuacja analogiczna jak w Krakowie. Tu, w Warszawie urzędnik Struzik zadecydował o przeniesieniu MTM do Studia S1 i likwidacji POR w obecnym kształcie, a tam w Krakowie urzędnik Sroka oraz urzędnik Berkowicz zadecydowali o przekształceniu Capelli Cracoviensis w zespół muzyki wykonywanej na tzw.”jelitach” i likwidacji Capelli w obecnym kształcie. A wszystko w myśl wytycznych niezapomnianego towarzysza Anioła z serialu „Alternatywy 4” ,który mówi do mieszkańców przybyłych na próbę chóru: „Od dziś nie będzie chóru, będzie kabaret”. Tu,w Warszawie protestują wielkie nazwiska (Kwiecień, Beczała ,Rappe ,Łętowska i inni), tam w Krakowie podobnie (Penderecki, Strugała, Kord, Katlewicz, Stabrawa, orkiestry z całego kraju, na czele z Filharmonią Narodową i NOSPR-em i inni). I co? I nic, urzędnicy wiedzą lepiej. A Pani nie widzi analogii i popiera urzędnika Srokę (Magdę,jak Pani pisze) a walczy z urzędnikiem Struzikiem. Doprawdy, trudno jest mi to zrozumieć. I jeszcze jedno: sympatie polityczne na tym blogu są ewidentne: PO ewentualnie SLD, natomiast PSL(nie mówiąc o PiS) to „buraki” niszczące kulturę (Pani wypowiedź: ”Nie sadzę żeby mojego bloga czytali wyborcy PSL”). Otóż myli się Pani, artyści i melomani są wśród wyborców wszystkich tych partii, podobnie jak w każdej partii są przysłowiowe „buraki”, dla których „kultura”, to program rozrywkowy w TV. I dlatego myślę, że my, „ludzie kultury” powinniśmy się wspierać. Jest nas przecież coraz mniej. Pozdrawiam.
KKE – przypominasz mi jednego mojego klienta, który domagał sie, abym informował go telefonicznie o wysyłanych doń e-mailach, a skoro już dzwoniłem, to żebym czytał owe e-maile przez telefon.
Marek – witam. Nie, analogii nie ma tu żadnej.
1. Urzędnik Struzik na szczęście jeszcze niczego nie zadecydował, na szczęście nie ma do tego prawa.
2. Studio jest wspaniałe, zawsze było i mam nadzieję, że będzie, bo jeśli tylko nie wejdą barbarzyńcy, nie zniszczą tego wybudowanego dobra. Z ludźmi trudniej. Capella Cracoviensis to już dawno nie jest marka. Owszem, ma za sobą wiele lat działalności i nawet pewne osiągnięcia, ale to daleka przeszłość. Ja to obserwuję i bardzo mi smutno z tego powodu, bo też mam sentyment i żal mi pojedynczych muzyków, ale taka jest smutna prawda.
3. Protesty w sprawie Capelli składają ci, którzy mają (jak ja miałam!) dobre wspomnienia związane z Capellą i p. Gałońskim (a głównie jego festiwalem Muzyka w Starym Krakowie, który – podkreślam – zawsze bardzo lubiłam i chętnie przyjeżdżałam, ale ostatnio było już tylko po parę koncertów na festiwal, które mnie interesowały), albo muzycy orkiestrowi, którzy boją się precedensu – wykształcił się w ostatnich czasach taki typ muzyka-związkowca, który dba raczej o apanaże niż o poziom.
4. Magdalena Sroka nie jest zwykłym urzędnikiem. Nie przeszkadzało Państwu, jak prowadziła – od początku – Festiwale Beethovenowskie, a potem festiwale KBF jako szef biura. Wszystko robiła świetnie, jest profesjonalistką konkretną do bólu, ma fantastyczne pomysły. A ponadto jest po teatrologii.
5. Filip Berkowicz też nie jest zwykłym urzędnikiem. Jest przede wszystkim muzykologiem, absolutnie kompetentnym, jest wizjonerem, stworzył w Krakowie kilka fantastycznych imprez, wie, jak je organizować i promować i wie, co w świecie piszczy.
Tyle co do meritum. Na temat PiS nie wypowiadałam się w tym kontekście, jeśli chodzi o ścisłość. Mogłabym – w związku z tematem Studia – źle o SLD, bo prezes Bogdanowski jest ze Stowarzyszenia Ordynacka. Ale uważam, że jedna osoba nie świadczy za wszystkich, więc się nie czepiam. Natomiast rzeczywiście wydaje mi się, że wyborcy PSL raczej tu nie trafiają – ale oczywiście mogę się mylić.
W każdym razie pozdrawiam wzajemnie.
PS. „Urzędnik” Berkowicz skończył muzykologię z wyróżnieniem.
http://www.bip.krakow.pl/?sub_dok_id=19134
„Jelita” – to właśnie jest wyraz pogardy „współcześniaków” do „dawniaków”. To jest po prostu żenujące we współczesnym świecie.
Ad vocem, ale na ile umiem krotko. Slowo „holocaust” greckie via USA zostalo przyczepione sztucznie i jest z wielu wzgledow (na ktorych szczegoly teraz nie mam czasu, a mi oczywiste i w dodatku bolesne) szkodliwe, nie tylko dezinformujace itd. . Tez z zewnatrz jest nowo-hebrajskie okreslenie „shoah”. Doslownie w czasie i miejscu sa slowa z jidysz „umkum” אומקומ, polskie „zaglada” i – geneza tego – wspomniane niemieckie „ostateczne rozwiazanie”, czyli gdy sie tlumaczy na niemieckie wlasnie, to nie ma powodow zakladac az takiej amerykanizacji (simple global english – globish) jezyka, jakkolwiek np. translate.google.com wsrod wielu groteskowych bledow m.in. „tlumaczy” na niemiecki, podajac slowa angielskie.
Niemniej, nawet jesli ktos chcial zobrazowac i sparodiowac tzw. kulture klubow disco, czy skinow w wiezieniu (mala roznica), a nie jest 1. raz i zadnego odkrycia dla mnie w tym nie ma (a nb z wydawanej przez „Kulture Gniewu” niewatpliwie zasluzenie slawnej serii komiksow „Likwidator”, to mi sie najbardziej podobaly najstarsze, z czasow prezydentury L.Walesy, jeszcze bez kolorowych okladek, na tanszym papierze i chyba innego wydawcy, a skadinad tez – dokument epoki – szereg smakowitych tam karykatur i cytatow szybko staje sie nieczytelna, zapomniane beda, np. politykow LPR w odcinku o Rospudzie), natomiast wszelkie „zarty” z zaglady… 🙁 oburzaja.
Co innego – jak juz wspomnialem – parodiowanie roznych urzednikow (ten z komiksu najbardziej podobny do rol aktora Krzysztofa Kowalewskiego) i uroczystych obchodow (i pod tym pretekstem interesikow nie na temat i nie na poziomie), to 🙂 sami sobie ufundowali i moze to nawet dobrze o autoironii ich swiadczy (ale juz nie o kolejnej bucie, arogancji i ignorancji R.Sikorskiego), ale – powtorze – po co wlasnie z tym isc do niemieckich szkol i czy o Chopinie „in crudo” musi byc nudne?
A a propos promocji Chopina w swiecie, to np. (tzn. wlasnie to sobie przegladalem, przy okazji ponownej przedwczoraj wizyty tych rosyjskich klezmerow w W-wie) jak sie przyjrzycie na poczatku 6 minuty http://youtube.com/watch?v=QhJyUZfdKrI (z youtube.com/lizinspb , z tegoz w VI-2010 r. na Pradze tez youtube.com/magnes4u i picasaweb.google.com/totutotamteraz/MuzycznySpacerPoPradzeIV ), to gitarzysta Roman pokazuje do kamery okladke rozowa z klawiszami na okularach Chopina miesiecznika „Stolica”, nr-u na festiwal „Chopin Open” (czyli m.in. z cd-skladanka z „Motion Trio” i znana fot. „Zespolu Polskiego” musart.pl/images/body.jpg autorstwa Andrzeja Lojki, jako wizytowka festiwalu) warszawa-stolica.pl/stolica_06_10.jpg , co im chwile wczesniej dalem – poprosze te 30 tys. euro dotacji od MSZ! A zamowili juz komiks promocyjny na beatyfikacje papieza, tez do mlodych Niemcow?
1.) Gdy nie moge sie do poczty logowac na biezaco i sie tez obawiam o zapchanie sie skrzynki, to jak ktos mi wysyla cos pilnego lub ma wyslac duzy zalacznik, to mnie alarmuje sms; czasami tez specjalnie do tego proponuje mu inne me skrzynki;
2.) Na Muzykancie czytelniej watki i inny zasieg, a poniekad 4 lata temu pisalismy najwiecej http://radio.folk.pl i skutecznie.
Zmiana tematu nr 2:
W TVP2 w nocy z piątku na sobotę o 1:10 będą Egoiści Trelińskiego.
[Endofmessage]
No cudnie, cholera, pora w sam raz…
Nawet mam takie cóś do nagrywania programów, ale jeszcze tego nie rozgryzłam.
KKE, ja niczego nie zakładam. Ja po prostu niemiecki mam na co dzień. 🙂 I kiedy chodzi o tłumaczenie, zwłaszcza języka potocznego, nie zastanawiam się, jak ludzie powinni mówić, tylko słucham jak mówią. 😉
Zapraszam pod nowy wpis 🙂
Wprawdzie przebijanie sie przez ciag wpisow o wszystkim i www kolejnych dni-artykulow do komentowania jest niefukcjonalne, a tez z innych wzgledow – nie tylko wygody cytowania urywkow listow i rozdzielenia watkow – zapraszalem z tematem S-1 na Muzykanta, ale 🙁 sprobuje z powyzszego powklejac cytaty tu.
>Iwa Wiktorek pisze: 2011-02-24 o godz. 13:44 {…} > Nie >znając faktów, wplątuje się Pani w pseudo obronę studia S1.
„Nie znajac”? – kto, skad lepiej? „Pseudo”? – powod, czy skutecznosc? A moze zdaniem p. I.W. nie zasluguje na „obrone”?
>Ja rozumiem ze osoby pracujące w radiu boją się o swoje >stanowiska, boją się ze może ktoś zacznie wymagać od nich >efektywnej i odpowiedzialnej pracy. Dziwi mnie to bo są to w >90 % specjaliści wysokiej klasy.
…czyli przyczyna protestow (tez, gdy prezes Hasinski mowil w wywiadzie, ze zamieni pr. 2 PR na playliste z automatu, bo wzor RMF Classic) jest obawa o stanowiska osob nieefektywnych i nieodpowiedzialnych. Dodajmy „zlogi gomulkowskie, srednia wieku z cmentarza” – Targalski, a Czabanski tam dalej w Radzie.
>Uważa Pani ze lepiej żeby coś przepadło, umarło
>śmiercią naturalną ( mówie tu o S1 i POR) niż żeby
>dostało zastrzyk finansowy i rozwijało się dalej.
Jaka „smierc naturalna” dla S-1 i POR, jaka bezalternatywnosc zrodel zl., jak to (pr.2 PR zwlaszcza) ma sie do ustawy o „misji” i proporcji wydatkow w PR i TVP liczonych lacznie? Demagogia.
>Tak bardzo bezwzględnie krytykuje Pani Mazowiecki Teatr
>Muzyczny a czy była Pani na jego przedstawieniach, czy
>słuchała Pani płyt które wydają. Podejrzewam,że nie. Bo
>po co? Pani wie co jest kulturą wysoką i co ma się
>ludziom podobać. ( Jeśli się mylę to przepraszam).
Patrzac na www (bo faktycznie, dojazd ma daleko, a innych w tymze czasie wiecej – bywa), recitale Mariana Opani widzialem gdzieindziej, ale – jesli to pasuje, a nie np. kafejki – wynajecie S-1 na to jest mozliwe. Wystepy czesci ZPiT „Mazowsze” – jak w opisie polskilan.republika.pl – nie znajduja mego osobistego uzasadnienia, ale 🙂 moze jestem uprzedzony, bo Polski Folk z buntu wobec Cepelii glownie powstawal, niemniej, wystepowaly takie zespoly np. w Sali Kongresowej, miejsca do tanca z sala tam malo (choc 🙂 akurat dopiero co sam tam na scenie tanczylem z Hindusami, tj. gdy juz zgasili swieczki), a np. – z oferty „Polski Lan” czytajac – tradycja wbijania gwozdzi w pal moze byc tam… niepraktyczna. Ale jesli obcasami podkutymi nie zniszcza w tancu podlogi…? – tylko po co tam i kosztem czasu dla bardziej przystosowanych, dla kogo? Sztuke w rez. W.Malajkata mozna pokazac gdzieindziej i jak bylaby ona tam wykonalna bez przebudowy studia? Klasyczne XIX w. operetki (w stalym repertuarze MTM 3) bywaja wystawiane w Teatrze Wielkim i moga byc tez na innych, licznych scenach teatralnych w W-wie, a tam sa niewystawialne bez przebudowania studia. Ale co ma repertuar MTM do pomyslow o wydzierzawieniu S-1?
Tzn. tez, ze dotychczasowy repertuar, co w S-1, sie ludziom nie podoba? – na jakiej podstawie Pani to ocenia i co to ma do ustawy „misji mediow”, statusie PR SA i specyfice tego studia?
>Uważam ze to jest wielka szansa dla Radia, S1 i POR.
>Zdobędą fundusze na rozwój i kontynuację tradycji
>studia i orkiestry. Może warto uwierzyć i pozwolić
>innym działać, a nie siedzieć i krytykować. Nikt nie
>jest Bogiem i nie wie co będzie dalej. Nie wie Pani jak
>będzie się dalej rozwijało Studio S1, jakie są plany.
To nie jest zadna mozliwosc rozwoju, ani zadna wylaczna alternatywa finansowania dla S-1. Wszelkie przebudowy studia i zaplecza – dla operetki to koniecznosc – to absurd, wandalizm, kryminal. Prymat wlasnosciowo-decyzyjny dzierzawcy nad PR – w tym zwlaszcza organizujacym i nagrywajacym koncerty pr. 2 – jw. absurd, dysfukncjonalnosc, dzialanie decydentow, gdyby to podpisali, na szkode spolki PR SA i wbrew ustawie o mediach.
Nie wiem, czy moze p.Iwa Wiktorek jest Bogiem, moge spytac o to np. kolege z RadioWid.Pl, bo maja wiecej, ale i w PR SA jest redakcja katolicka i ekumeniczna rady kosciolow, tylko po co tu?
Nie ma powodow, by zmieniac dotychczasowy styl rozwoju S-1, planow – szczegolnie we wspolpracy z EBU i wydawcami plyt – na dlugo pelno, a np. 12-15-V XIV festiwal „Nowa Tradycja” – czy gdyby dzierzawa od 1-III, to laskawie pozwoli, czy nie, czy moze pod warunkiem wplywania na program? – gdyby Czabanski nie zyl, by sie w grobie przewrocil – „lepsze” od jego pomyslow.
>A tak z drugiej strony rozumiem ze na własnym blogu
>prezentuję się tylko wybrane wypowiedzi, ale tu także
>należy zachować obiektywizm, a nie stosować
>specyficznego rodzaju manipulacji opinią publiczną.
>Z poważaniem Iwa Wiktorek
Slusznie :-), publikacja tego wpisu p. I.W., to manipulacja!!! 🙂
>lech pisze: 2011-02-24 o godz. 14:13 Witam Panią serdecznie,
>Czytając Pani opinie na temat możliwej współpracy Polskiego >Radia, jego orkiestry i S1 z Mazowieckim Teatrem Muzycznym,
Czy MTM i Marszalek mowili o „wspolpracy”, czy dzierzawie S-1, czyli prymacie MTM w decyzjach, co sie ma tam dziac, kiedy, za ile, kto tam bedzie mogl i czy i jak przebudowywac? Skandal! 🙁
>postrzegam Panią jako osobę, która nie potrafi docenić >inicjatywy, która może być spożytkowana dla szerszej >publiczności.
TO JA JESTEM „SZERSZA PUBLICZNOSCIA”, a Pan uzurpatorem! 🙁 Jak czesto Pan od powstania S-1 tam bywa? Na jakiej podstawie ocenia, „liczy”? Co ma wspolnego frekwencja na poszczegolnych wydarzeniach (a skrajnie rozna, w tym oczywiste braki miejsc czesto, np. na www PR przeprosiny sp. dyr. K.Zaleskiego, ze sie nawet zaproszeni i z rezerwacjami nie zmiescili na finale „Nowej Tradycji”, gdy za pozno przyszli) z przeznaczeniem S-1? TO DOBRO NARODOWE!
>O wiele większej, aniżeli dzisiaj odwiedza “słynne” Studio S1.
„Slynny” to Pan jest, nawet nazwiskiem sie nie mial odwagi podpisac. Zenada! I takich politycy wspieraja, jw., WSTYD! 🙁
>Jest w Pani zwykła ludzka zawiść, nieobca wielu
>dziennikarzom parającym się krytyką muzyczną i literacką.
:-))) „Zlogi gomulkowskie” i „klika interesow ukladu”! 3 tys. juz pod petycja podpisow – otumanieni, ale Kaczynski, Czabanski, Targalski oswieca, spisek wykryja, budzetowe PR i TVP wlasciwie ukierunkuja. Jak Pana koledzy mowia o „sredniej wieku na cmentarzu” (Targalski o redaktorach PR), to… – oj, sam bym zaczal tym jezykiem mowic, a nie znize sie do was, wspolczuje.
>Jakże bardzo wpisuje się Pani w dzisiejszy
>nurt jałowych rozgrywek od polityki do kultury.
Jesli Pan zamiast chodzic do S-1 i sluchac transmisji i nagran, na codzien jest w tych „rozgrywkach”, to – jak rysunki u psychoanalityka – niektorym sie wszystko kojarzy, „wpisuje”. WARA POLITYKIEROM OD PROGRAMU 2 RADIA I S-1, WON! ;-(((
>Pamiętam, że swego czasu był pomysł likwidacji Polskiej
>Orkiestry Radiowej. Udało się ja utrzymać, ale bez
>nakreślenia jakiegokolwiek planu jej rozwoju, nie
>mówiąc już o polepszeniu standardów, tak technicznych,
>jak i artystycznych.
Jakich standardow artystycznych nie spelnia POR? Kto, gdzie sie skarzyl, konkrety!?! 🙁 Kpiny, taka argumentacja, ZENADA.
>Dzisiaj jest taka szansa. Przede
>wszystkim pozyskania dodatkowych funduszy i
>pełniejszego wykorzystania potencjału orkiestry.
??? Dostana oferte od Operetki, nie ma dosc wlasnych muzykow? A POR nie ma swych dlugoterminowych planow i ze swiata ofert. Jw., kpiny sie z czyms takim wychylac, a anonim.
>I nie można całego zła zrzucać na “Operetkę”, czyli gorszą
>sztukę. Czy można zresztą mówić o sztuce gorszej i
>lepszej? Sztuka jest dla ludzi. To oni ją oceniają, oni
>czerpią z niej radość, doświadczenie, swoje wizje itd.
Z jakiego formalnego tytulu (jesli nie chcecie posadzen o uklady kolesiow) p. Marszalek specjalnie pomaga tu 1 z wielu w-wskich pryw. teatrzykow muzycznych (to czemu by nie np. K. Jandzie lub E. Kaminskiemu?). Co ma wspolnego rozwoj i rentownosc tego teatrzyku z Bielan z prawami do S-1? – a i tak placi urzad marszalkowski, a nie dyr. MTM z majatku juz zarobionego dzieki swej szczegolnej atrakcyjnosci dla nabywcow biletow. Co to ma w ogole wspolnego z S-1? „Chron cara, ale trzymaj z dala” – nic nie ma do MTM, ale niech sie (haslo o zimie) nie w…dala do S-1.
A S-1 jest nie tylko dla ludzi – czyli nas, co tam bywamy lub po latach nagrania sluchamy, im zawdzieczamy wymiane nagran z EBU, nagran cd itd. OCZYWISTOSCI – ale i dla pokolen, skarb kultury, specjalnie przystosowane, najlepsze technicznie w tej czesci swiata, doswiadczona ekipa. NIE MA POWODU RUSZAC!
>To oni wreszcie ocenią i docenia inicjatywę Polskiego
>Radia, Marszałka Mazowieckiego i Mazowieckiego Teatru
>Muzycznego. Nie zależnie od tego, czy będzie się Pani
>to podobać, czy nie. Ale proszę dać im szansę.
>Pozdrawiam >Lech
A MI SIE NIE PODOBA, ZE PAN (wzorem Czabanskiego) CHCE COS (i to bezprawnie i anty-ekonomicznie) NARZUCAC, GDY MI SIE WLASNIE NIE PODOBA, I PAN MI TEGO NIE NARZUCI, ALBO WOJNA BEDZIE. NIE POSPRZATALI PO PISIE I TAKIE SKUTKI! 🙁
>Iwa Wiktorek pisze: 2011-02-24 o godz. 14:40
>Szanowna Pani Redaktor i Szanowni Państwo,
>Prawdę mówić zaskoczyła mnie tak błyskawiczna Pani
>reakcja. A teraz fakty. Jak Pani wie, albo nie wie,
>nigdy nie było ze strony MTM planów związanych z
>likwidacją POR czy przebudową studia. Jest to sala
>koncertowa i taką ma pozostać. Stwierdzenie, że ktoś
>przyjdzie i zniszczy, bez pełnej znajomości faktów,
>których Pani niestety nie zna, jest dużym nadużyciem.
Jw., operetka niemozliwa bez przebudowy. Nowa w S-1 forma wlasnosci zakloci normalna prace pr. 2 PR, w tym festiwali tam.
>Nie podejrzewałam, że w wypowiadanych przez siebie >poglądach opiera się Pani na plotach usłyszanych nie wiadomo >gdzie.
Jak pracownicy PR moga byc (jak w czasach Czabanskiego-Targalskiego) szykanowani za wypowiedzi. Stara demagogia taki zarzut. Kwestionowanie rzetelnosci red. Doroty to kpiny.
>Najważniejsza jest inicjatywa , która może przynieść coś >dobrego.
Demagogia jw. (podobnie np. min. Giertych uzasadnial usuwanie Gombrowicza – itp. upiory [ 🙂 w operetce] IV erpe nie dosc kolkiem osikowym przybite), a fakty dokonane, zniszcza. STOP!
>Dla wiadomości Pani i wszystkich osób które komentują
>moje wypowiedzi, znam Studio S1 nieomal od podszewki,
>byłam tam wiele razy , z pewnością więcej niż tzw. Obrońcy >S1.
„Byla wiele razy”, czyli potwierdza, ze dyr. Izban i jego delegaci juz sie przymierzaja, gdzie tam zawiesic kurtyne, wykopac kanal dla orkiestry, ruchome dekoracje, rekwizytornie w garderobie itd.
Nie wypada mi ad personam, ale 🙂 akurat ja „znam” S-1 od czasow jego (i bloku C Kds.PRiTV) budowy w latach 80-ych, a np. na festiwalu NT bylem (jako 1 tak, oprocz konferansjera i – do niedawna – 2 autorek) na wszystkich koncertach wszystkich edycji. Widzielismy sie tam? Slychac Pania na cd koncertowych?
>A słowo “przepraszam” świadczy o kulturze i dobrym
>wychowaniu co wyniosłam z domu
>Z poważaniem Iwa Wiktorek
Slusznie, prosze siedziec w domu i sluchac transmisji i nagran z S-1, a nie przeszkadzac w pracy pr. 2 PR i muzykom, psuc ludziom nerwy i czas marnowac takim wandalizmem, skokami na kase, dewastacja kultury narodowej, pazernoscia, kompromitacja!
Z powazaniem, Karol „Karol” Ejgenberg
List-Owner i Moderator Muzykant.Folk.pl
Karolu, okazuje się, że p. Czabański, obecnie w Radzie Programowej, też broni Studia 😆
Nie powiem, że mnie to martwi 😉
A nawet jak za grzechy odpokutuje, sluchalem i znam, „spisane czyny i rozmowy” (a w logach Muzykanta zwlaszcza i wyszukac na poczekaniu moge sprawnie, jak nigdzie), niestety sie stal juz symbolem i za tolerowanie Targalskiego. Niech nie grzeszy wiecej! 🙂 I pamietajcie: muzyka lagodzi obyczaje! (zawsze to powtarzam podczas awantur 🙂 merytorycznych)
Witam Panią ponownie!
Widzę,że nadajemy na innych falach.
1.Jeżeli urzędnik Struzik ma pomysł na S1, to znaczy,że ma też zaplecze polityczne do zrealizowania tego pomysłu. Czy naprawdę wierzy Pani w to, że PO będzie broniła Studia i POR? PO ma kulturę w nosie, głupszymi łatwiej rządzić.
2.Pani opinia o Capelli Cracoviensis jest Pani opinią i nic więcej. Znam inne opinie,jako że często bywam w Krakowie (również na koncertach),mam tam znajomych (również muzyków) i czytam krakowska prasę w sieci. Pani stwierdzenie, że „Struzik uczepił się Studia, jak pijany płotu” pasuje jak ulał do sytuacji w Krakowie, gdzie mówi się, że „Sroka z Berkowiczem uczepili się Capelli,zamiast założyć nowy zespół ”. Do tematu tworzenia zespołu na gruzach innego zespołu nawiązuje p.Sirkka-Liisa Kaakinen, „jedna z najwybitniejszych na świecie skrzypaczek barokowych” (to Pani słowa) w liście zamieszczonym na Facebookowej stronie „Ratujmy Capellę Cracoviensis”.
3.Równie dobrze można napisać, że protesty w obronie Studia S1 składają Ci którzy tam nagrywali, jak p.Kwiecień czy p.Beczała.
A jeśli chodzi o, jak Pani napisała „typ muzyka-związkowca, który dba raczej o apanaże niż o poziom”, to widzę,że jest Pani wiernym czytelnikiem artykułów pewnego „redaktora” krakowskiego dodatku „Gazety Wyborczej” i nawet cytuje Pani Jego stwierdzenie: „muzycy, którzy boją się precedensu”. Tenże „redaktor” był ostatnio łaskaw nazwać protesty muzyków m.in. z Filharmonii Narodowej „solidarnością zastraszonych halabardników”. Jeżeli z „Wyborczej” czerpie Pani wiedzę na temat sprawy Capelli, to współczuję. Co do niechęci do związkowców (zadziwiająco zgodnej z poglądami prawicowego liberała R.A.Ziemkiewicza): czy Pani wie, że do Niemieckiego Związku Muzyków (DOV) należy 13,5 tys. muzyków z 133 orkiestr? Czy z tego powodu niemieckie orkiestry są najgorsze na świecie? W NOSPR ponad 70% muzyków należy do NSZZ „Solidarność”. Czy NOSPR prezentuje marny poziom, a muzycy skryli się pod skrzydłami związku zawodowego,bo nie ćwiczą i są słabi ?! A co do apanaży: czy Pani wie, że roczne dochody przysłowiowego muzyka-związkowca z Capelli Cracoviensis to 17.000 zł (PIT 11, pisałem,że mam znajomych muzyków w Krakowie), natomiast roczne dochody wiceprezydent Sroki z tytułu pracy w UMK, to 200.000 zł (źródło: BIP UMK),tyle samo co premier Tusk (źródło: BIP URM). Widać wyraźnie,kto bardziej dba o apanaże.
4.5.Widzę, że Pani dzieli urzędników na zwykłych i niezwykłych, ale to chyba Pani prywatny podział, bo wcześniej się z nim nie spotkałem. Jak wg. moich krakowskich znajomych „niezwykły” urzędnik Sroka (zwana w Krakowie „Sroką Złodziejką”), oraz „niezwykły” urzędnik i wizjoner Berkowicz rządzą krakowską kulturą? Oto kilka faktów:
Sinfonietta Cracovia, najlepsza orkiestra w Krakowie koncertuje b. rzadko, bo co można zrobić za dotację 1,6 mln. zł (prawie tyle samo zarabiają w ciągu roku łącznie p. Sroka, p. Berkowicz, oraz p .Dziedzic – Dyr. Wydziału Kultury UMK), a tymczasem KBF (twór niespotykany w innych miastach w Polsce,są przecież Wydziały Kultury ) otrzymuje dotację 32 mln. zł., a rozliczenia finansowe na BIP KBF kończą się na roku 2007. Festiwal Opera Rara kosztuje prawie 2 mln zł., (w tym 0,8 mln. dofinansowania z UE), po czym ponad 70% tych pieniędzy wyjeżdża z Polski jako honoraria gwiazd z zachodniej Europy(z tego co słyszałem,tam takich kwot nie dostają). Znajomi z Krakowa często mi mówią: weźcie sobie tego Berkowicza (w pakiecie ze Sroką), niech mieszkańcy Warszawy, Wrocławia czy Poznania też doświadczą Jego wizji,oczywiście za dużą kasę.
A na koniec „jelita”. Co w tym żenującego, „współcześniacy”, jak ich Pani nazywa też grają na strunach jelitowych np.Pirastro. Nie rozumiem więc, skąd oburzenie. Pozdrawiam.
PS.Petycję w sprawie S1 podpisałem,podobnie jak w sprawie CC.
Nie za bardzo rozumiem, swiatowej slawy tenorzy Kwiecien i Beczala „halabardnicy”, zagrozeni w przyziemnych interesach? Co to wszystko ma do argumentow ws. S-1, tj. zwlaszcza jego unikalnosci, roli niezastepowalnej i grozby przebudowy? Czy jak juz nastepny wpis, to ktos patrzy na poprzedni?
Panie Marku,
Do Krakowa mam – w optymistycznym scenariuszu – sześć godzin jechania czymkolwiek, więc o sytuacji Capelli Cracoviensis wiem tylko tyle, ile przeczytałem. Ze wpisu Pani Doroty wiem o całej sprawie, od Pana dowiaduje się o jej domniemanym drugim dnie. Gdy osoba postronna (którą, jak i większość czytelników tego bloga jestem) styka się z sytuacją, w której trudno wyważyć opinię przeciw opinii i słowo kontra słowu, elementem oceny staje się sposób przedstawiania argumentów i nasze uprzednie doświadczenia z wiarygodnością stron (mówiąc obrazowo – ktoś, kto spokojnie przedstawia swoje argumenty wydaje nam się bardziej wiarygodny niż machający rękami nerwus).
Łatwo mi polegać na opiniach p. Szwarcman dotyczących poziomu artystycznego: zdarzało nam się być na tych samych koncertach i spektaklach (choć oczywiście nie Capelli Cracoviensis i nie Mazowieckiego Teatru Muzycznego) i mogłem skonfrontować własne osądy z tymi, które formułowała Gospodyni tego miejsca. Przyjmuję też, że osoba zajmująca się zawodowo śledzeniem życia muzycznego w Polsce, stosownie do tego wykształcona, dysponuje kompetencjami do wyrażania swoich opinii. I mają one dla mnie – w zakresie spraw wokółmuzycznych – większą wartość niż Pańskie.
Pana wypowiedź natomiast zaczyna się od preambuły tak odjechanej (Czy naprawdę wierzy Pani w to, że PO będzie broniła Studia i POR? PO ma kulturę w nosie, głupszymi łatwiej rządzić), że w zasadzie jakakolwiek sensowna rozmowa dalej jest niemożliwa bez aktywnego udziału psychiatry. Może jedno warto sprostować. Marszałek Struzik ma pomysł na S1, ale zaplecza politycznego do jego realizacji nie ma – świadczy o tym konspiracyjna próba przejęcia S1 metodą fait accompli. Próba, mam nadzieję, skutecznie storpedowana przy wydatnej pomocy Autorki i czytelników tego bloga.
Warto może zaznaczyć jeszcze jedno. Nie ma chyba potrzeby czynienia z marszałka Struzika Lorda Vadera tej historii. MTM jest instytucją finansowaną ze środków samorządu województwa mazowieckiego, marszałek Struzik reprezentuje organ założycielski MTM i jako taki ma wręcz obowiązek zabiegać o pomyślność wszelaką, w tym i lokalową, instytucyj pod swoją opieką. Głównym czarnym charakterem są zarządcy Polskiego Radia, którzy tym zabiegom są – nie wiedzieć czemu – przychylni. Nie idźmy tropem, który proponuje nam p. Marek, nie upolityczniajmy niepotrzebnie tej sprawy. A przykład pana Czabańskiego bardzo optymistyczny.
Dzień dobry. Pora, o której Marek mi odpisał, jest porą, o której zwykle już śpię snem sprawiedliwego, więc odpowiadam dopiero teraz. Jeśli Pan koniecznie chce sprawę upolityczniać, powiem Panu tyle, że trafił Pan kulą w płot. Tylko PO nam w sprawie Studia pomaga. To minister Zdrojewski z PO wezwał na spotkanie prezesa Hasińskiego z SLD. To wojewoda Jacek Kozłowski z PO działa na rzecz sprawy w województwie, to Małgorzata Kidawa-Błońska z PO, wiceprzewodnicząca Rady Programowej Polskiego Radia, także obiecała pomoc, i to wysoko – jako że jest wysoko umiejscowiona. Wszyscy bardzo się sprawą przejęli.
Piszę to także w odpowiedzi na liczne komentarze przy podpisach na petycji. Niektórzy przyzwyczaili się, że wszystkiemu jest winna Platforma. Ja, jak już tu powtarzałam parę razy, nie jestem jakąś miłośniczką PO, wiele działań mi się nie podoba, w wyborach samorządowych NIE głosowałam na Platformę, zresztą głosowanie na kogoś zwykle motywuję tym, co wiem o nim jako o człowieku, a nie tym, z jakiej jest partii.
Żeby pisać o typie muzyka-związkowca, niekoniecznie muszę być czytelniczką p. Handzlika, sama pisałam o tym wcześniej, już prawie trzy lata temu:
http://archiwum.polityka.pl/art/bunt-pulpitow,357015.html Więc raczej to p. Tomasz był moim czytelnikiem 🙂 Wspomina Pan o orkiestrach niemieckich, można też dodać np. amerykańskie. Wszędzie to jest po prostu plaga, bo taki związkowiec potrafi wstać w środku frazy na próbie i powiedzieć dyrygentowi: jest trzynasta, próba się skończyła. Niestety Polacy się tego nauczyli, tylko jeszcze w większości nie grają jak Niemcy i Amerykanie. NOSPR-owi też przydałby się szlif. Jak sobie zdaję sprawę z tego, kto siedzi np. w pierwszym pulpicie skrzypiec, to wiem, że najwyższa pora byłaby na zmiany.
Pewnie, że byłoby może fajnie, gdyby Capella tzw. stara była dobrym zespołem, albo by na jej gruzach (bo to są dziś gruzy niestety, proszę mi uwierzyć) można było coś takiego stworzyć, gdyby przyszedł jakiś świetny dyrygent, ale ile orkiestr symfonicznych jest potrzebnych w Krakowie? Już jest ich kilka. Natomiast barokowej ani jednej. Niewielkie, występujące nieregularnie zespoły, jak istniejąca swego czasu (bo chyba już nie działa, dawno o niej nie słyszałam) Camerata Cracovia czy wawelski Floripari nie załatwiają sprawy, zwłaszcza w takim mieście. Bo że Kraków jest miastem wyjątkowym, to chyba się zgodzimy. Dla wielu odwiedzających Kraków reprezentuje Polskę. Dlatego kultura musi tu mieć wyjątkowo mocną pozycję.
Problem Capelli polegał na tym, w końcu napiszę to jasno, choć bardzo mi smutno pisząc te słowa: zawsze b. lubiłam i ceniłam p. Gałońskiego, ale jako kogoś, kto tworzył świetne festiwale i zapraszał fantastycznych muzyków, z których wielu (np. Savall) usłyszałam dzięki niemu w Polsce po raz pierwszy na żywo. Natomiast on niestety upierał się jeszcze dyrygować. Szkoda. Trwało to o dużo za długo… I przecież sam zespół już się przeciw niemu buntował – tego też nie pisałam wcześniej, bo też było mi przykro wobec p. Stanisława.
Przykro mi także, że teraz Capella dawna kojarzy mi się wyłącznie z językiem, którego ostatnio używa, i muzykowaniem, które pozostawia wiele do życzenia. Nie chcę takiej Capelli, nie poszłabym na koncert takich ludzi.
A wyrażają się niestety tak jak Pan. Wyrażenia „Sroka Złodziejka” używają chyba tylko Pana koleżkowie z Capelli i przyległości.
Dla mnie nie są też żenujące „jelita” jako takie, ale pogarda, z jaką Pan się o nich wypowiedział. Przypominam, mówił Pan o, cytuję, przekształceniu Capelli Cracoviensis w zespół muzyki wykonywanej na tzw.”jelitach”. Jeśli w tym zdaniu nie ma pogardy, to ja jestem cesarzowa chińska.
Z jednym się zgadzam – na pewno nadajemy na innych falach.
A określeń „dawniaki” i „współcześniaki” nauczyłam się od młodzieży studenckiej 😉
Metody w stylu starej Capelli (znalezione na fb, pisownia oryginału):
„Czy nie czas już, aby publiczność pokazała, co myśli o działalności J.T. Adamusa w CC? Ot, choćby przez zdecydowane i konsekwentne WYKLASKIWANIE GO z prowadzonych przez niego koncertów. Jest to mająca chlubną tradycyję metoda bojkotu estradowych kolaborantów, którą prosi się zastosować teraz wobec uporczywego i bezczelnego lekceważenia rozsądnych argumentów i opinii publicznej. Na pierwszy ogień doskonale nadaje się „Theodora” w niedzielę 27 lutego o godz. 18:00 w sali Filharmonii Krakowskiej. Bo to i wstęp wolny, i wykonawcy zagraniczni – a więc wstyd jakby większy, i większość zespołu CC poza estradą. Początek koncertu: wchodzi maestro… Cała sala klaszcze. Minutę, dwie, pięć… Potem wszyscy skandują (w języku międzynarodowym, ze względu na zagranicznych solistów i słuchaczy): „Adamus go home! Adamus must retreat!” (trzy minuty wystarczy). Następnie znowu oklaski, nie kończące się oklaski. Kwadrans takiego programu złamie nawet osobnika wyzutego z wszelkiego poczucia honoru i przyzwoitości. Jeśli zaś nie, to samo powtórzyć trzeba w każdej pauzie między częściami oratorium”.
Nieważne, czy koncert dobry – zadymić, bo ważne, żeby zniszczyć kogoś, kto nie jest „swój”.
To są muzycy?
Jeszcze trochę takich pomysłów, a już nikt nie będzie miał do nich cienia sympatii.
Szanowni Państwo,
Jestem zaskoczona Państwa reakcją na moje wpisy.W przeważającej większości personalne, a nie dotyczące sprawy S1 i POR. Przedstawiam moje własne zdanie , mam do tego prawo. Jestem w zdecydowanej mniejszości bo śmiem mieć inne zdanie ( jeśli chodzi o wpisy na tym blogu) więc muszę być pracownikiem MTM i p. Izbana. Piramidalna bzdura. Patrząc w ten sposób mogę stwierdzić, że wszyscy pozostali, którzy mają inne spojrzenie na tę sprawę są znajomymi P. Redaktor Szwarcman. Zaślepiło Państwa hasło „operetka wejdzie do S1 i zniszczy studio i POR”.
A czy zdają sobie Państwo sprawę ze wypisując te słowa niesprawiedliwej krytyki pod adresem MTM krytykujecie takich ludzi jak Jerzy Maksymiuk, Wiesław Ochman, Marta Meszaros, prof. Stefan Stuligrosz, Vadim Brodski, Tadeusz Strugała, czy aktorów Bohdan Łazuka, Daniel Olbrychski, Anna Seniuk, Jan Nowicki, Jerzy Zelnik i wielu innych). Takie nazwiska chyba wiedzą z kim współpracują i nie jest to jednorazowa współpraca.
Czy byli Państwo na corocznych koncertach Noworocznych organizowanych przez MTM w Filharmonii Warszawskiej z udziałem
takich gości jak Salvatore Licitra, Vittorio Vitelli, Artur Ruciński, Iwona Hossa……
Czy ktoś z Państwa , a możę Pani Redaktor, byli na koncercie z okazji Dnia Niepodległości w Teatrze Dramatycznym w Płocku, gdzie orkiestra MTM pod dyrekcją Jerzego Maksymiuka wykonała trzy z najsłynniejszych kompozycji instrumentalnych w muzyce polskiej XX wieku: niezwykle oryginalny Koncert na fortepian i orkiestrę smyczkową Henryka Mikołaja Góreckiego, w którym partię solową wykonała Anna Górecka (córka kompozytora), ponadto nawiązującą do muzyki góralskiej „Orawę” Wojciecha Kilara oraz młodzieńczą Serenadę Mieczysława Karłowicza. Iwona Hossa zaśpiewała dwie arie sopranowe. Utwory muzyczne przeplatane były fragmentami poezji Mickiewicza, Słowackiego, Wyspiańskiego, Tuwima i Gałczyńskiego, które recytowali aktorzy Teatru Dramatycznego im. Jerzego Szaniawskiego w Płocku.
To chyba nie jest Operetka?
A poza tym, bo może tego Państwo nie wiedzą, sporo muzyków z POR gra gościnnie w orkiestrze MTM
z poważaniem Iwa Wiktorek
Droga pani Iwo, istnieje coś takiego, co uczeni nazywają „użytecznymi idiotami”. Dlatego wierzę, że nie zalicza się Pani do pracowników/krewnych/znajomych Izbana. Jednak proszę do tego nie mieszać tych wszystkich zacnych ludzi wymienionych wyżej, bo sobie najprawdopodobniej tego nie życzą, przynajmniej w kontekście załatwiania interesów wewnątrz peezelu.
Proponuję, żeby – idąc po linii zasugerowanej przez panią Wiktorek – zrobić dwie listy. Jedną z nazwiskami osób, które występowały w MTM, drugą z nazwiskami tych, którzy korzystali z S1. I niech te listy się biją, a decyzję w sprawie Studia uzależni się od tego, która wygra. 😈
No, już mi niemal głupio, że wciąż tylko ironizuję, ale jeżeli ktoś nie rozumie sprawy tak podstawowej, że S1 wspaniale nadaje się do różnych celów, wśród których jednakowoż bycie siedzibą operetki, choćby i najlepszej, raczej nie figuruje, to jak ja mam go traktować poważnie? 🙄
Ależ proszę bardzo, niech koncertują gdziekolwiek. Mogą i w Studiu. Byle byłyby to gościnne koncerty, za które uczciwie Polskiemu Radiu zapłacą za wynajem na poszczególny wieczór. Byle nie włazili tam na stałe i nie szarogęsili się, nie wy……..li (słówko p. Izbana) mienia radiowego i nie zajmowali radiowych pomieszczeń. Niech wynajmują sale gdziekolwiek, może być Filharmonia, może być Kongresowa, może być Teatr Polski, w którym im było najlepiej. Nic mi do tego, jeśli jest publiczność, która tego chce. Najlepiej niech to robią w Płocku, bo tam muzyki brakuje.
Cytowanie tych wszystkich wielkich nazwisk, które wystąpiły jednorazowo, nie ma żadnego sensu. Z Martą Meszaros robiłam nawet wtedy rozmowę. Niespecjalnie się do roboty przykładała, od razu mówiła, że na operetce się nie zna. Robiła to właściwie tylko dla Nowickiego, którego jedynym zajęciem w spektaklu było chodzenie po scenie z kabotyńską miną – jego „roli” nie ma w libretcie. Itd.
Z Jurkiem Maksymiukiem muszę chyba pogadać „po duszam”, bo on jest jak dziecko. Nie wie, komu dał się omotać i w co go zamierzają wkopać, tylko dlatego, że lubi operetkę, a poza tym ma już coraz mniej okazji do dyrygowania… Smutne. Równie smutna historia z Vadimem, który weźmie każdą chałturę – zwycięzca Wieniawskiego… 🙁
Przykre.
Muszę się przyznać, że nie doceniałem Pani Szwarcman jako wyroczni w sprawach artystycznych. Pewnie krytykom wolno być obrzydliwymi wobec popularnych i lubianych artystów. Jako „uzurpator” chciałbym jednak poznać wizję funkcjonowania S1 w ramach organizacji Mazowieckiego Teatru Muzycznego. Proszę mi tego nie odmawiać.
Swoją drogą proszę szanownych Państwa wszechwiedzących o jedną informację: Kto z Was opłaca abonament radiowo-telewizyjny? Kto wspomaga w ten sposób działalność publicznych mediów? W tym przyszłość S1. Czy jesteście tylko od zbiorowego pyszczenia?
Może Pani Szwarcman zapyta jednak łaskawie przedstawicieli Radia i MTM, jakie mają plany wobec S1 i POR i nie opiera swoich wynurzeń na tekstach koleżanek z jedynie słusznej gazety.
Nie rozumiem wątku partyjnego. Dla mnie nie ma partii, która w ostatnich latach poważnie traktowała problemy polskiej kultury i sztuki. To jest największy wstyd nas wszystkich. To tutaj jest wiele do zrobienia. Niech „Polityka” i Pani Szwarcman odważą się rozpocząć taką akcję. Będzie więcej pożytku.
Pozdrawiam słuchaczy Polskiego Radia.
Zachęcam do kupowania wspaniałych płyt, które powstały w Radiu i tam też można je kupić. Zrobicie więcej dla S1.
lech
Ja przepraszam, ale czegoś nie rozumiem: gdzie napisałam, że jestem „obrzydliwa wobec popularnych i lubianych artystów”? 😯
Jak już zaczyna być o abonamencie i płytach, to widać, że coraz bardziej krucho z argumentami.
Metodą zdartej płyty będę powtarzać: mało mnie obchodzą plany MTM. Niech grają gdziekolwiek. Byle z daleka od dzierżawy Studia. Amen.
Co do partii, zgadzam się, że żadna nie ma pomysłu na kulturę. Sama to wielokrotnie powtarzałam.
Widzę, że Kierownictwo też potrzebuje analizy tekstów. 🙄 To są przecież merytoryczne argumenty obrońców MTM: „uważa Pani, że krytykom wolno być obrzydliwymi wobec artystów”, „uprawia Pani manipulację”, „przemawia przez panią zawiść”, „wplątała się Pani w pseudoobronę”, „wpisuje się Pani w dzisiejszy nurt jałowych rozgrywek od polityki do kultury”.
Gołym okiem widać, że to nie są żadne subiektywne opinie, tylko miadżące fakty. 😈 No i podane z pełną kulturą, bo przecież, było nie było, w każdym z tych cytatów Pani pisane było z dużej litery. 🙄
Tak, zauważyłam coraz częstsze takie wypowiedzi: na początku „witam serdecznie”, na końcu „pozdrawiam”, a w środku… 😆
Czytam, że trudno się niektórym pogodzić z faktem, że odebrałem nienaganne wychowanie. A powoduje to, że z szacunkiem przyjmuję odmienne opinie, nawet, jeżeli się z nimi nie zgadzam. Zabieram głos w swoim imieniu i wedle mojej najlepszej wiedzy. Odnoszę się do sprawy merytorycznie, nie emocjonalnie. I nie znoszę opinii w rodzaju Pani Szwarcman: „mało mnie obchodzą plany MTM. Niech grają gdziekolwiek. Byle z dala od dzierżawy Studia”. Gratuluję poziomu dziennikarstwa.
lech
Oj, zaczęła mnie łapa świerzbieć, żeby jakoś wykorzystać tak użyteczny wzorzec. 😆
To oczywiście było do PK z 15.53
Lech (Może Pani Szwarcman zapyta jednak łaskawie przedstawicieli Radia i MTM, jakie mają plany wobec S1 i POR): No przecież pan Izban nawet bez łaskawych pytań ujawnił część swoich planów, przynajmniej wobec fortepianu i czelesty. Pars pro toto, strach pomyśleć, co będzie z resztą.
O dobrym wychowaniu lecha świadczą eleganckie sformułowania:
Pewnie krytykom wolno być obrzydliwymi (…)
Czy jesteście tylko od zbiorowego pyszczenia?
(…) koleżanek z jedynie słusznej gazety
A wcześniej:
Jest w Pani zwykła ludzka zawiść, nieobca wielu dziennikarzom parającym się krytyką muzyczną i literacką. Jakże bardzo wpisuje się Pani w dzisiejszy nurt jałowych rozgrywek od polityki do kultury.
No, bardzo to doprawdy wersalskie. A merytoryczne do bólu 😆
Pozdrawiam serdecznie 😉
Proszę Państwa, Lech odebrał nienaganne wychowanie, Pani Wiktorek wyniosła z domu kulturę – słusznie, jak nikt nie pochwali, to trzeba samemu swoje zalety reklamować.
Pani Wiktorek podpisała sie pod petycją jako głos przeciw 😆 Zaraz zobaczymy tam pana lecha 😆
To jeszcze może wykorzystaj takie zaklęcie: argumenty mojego uczonego kolegi nie zasługują wprawdzie na polemikę, jednak z ostrożności procesowej podnoszę, co następuje … 🙂
To było do Bobika 😎
Aha, jeszcze jedno: lech napisał, że „chciałby poznać wizję MTM”. To czemu się sam MTM nie zapyta?
Pani Wiktorek nie jest znana nigdzie i przez nikogo. Jedyny rezultat jaki zwraca gugiel to wpis na tym blogu. Trochę mało jak na absolwentkę dziennikarstwa UW. Wnioski? No cóż, dobrego wychowania i wyniesionej z domu kultury nie starczyło na podpisanie się własnym nazwiskiem.
Nawet pod petycją 🙁
No nie, jesteśmy chyba niesprawiedliwi. Przecież nawet absolwentka dziennikarstwa UW mogła np. zaraz po studiach wyjść za mąż i zająć się chowaniem dzieci…
Maksymiuk jutro dyryguje we Wrocławiu. Swoim utworem i Mozartem. Bilety wykupione. Pamiętają go tu. Jak zwykle zaspałem i nie mam biletu…
Wielki Wodzu, czy w tym zaklęciu można nieco zmienić zakończenie, na „…podnoszę, co upadło, a tak zachęcająco pachniało szynką”? 😉
Stanisław pisze:
2011-02-24 o godz. 18:46
Pani Iwa i Pan Lech akurat mają rację obiektywnie z urzędniczego punktu widzenia. Urzędnik ma realizować strategię. A w strategii rozwój kultury w zakresie kina, teatru i muzyki (jeden kocioł, nie ma żadnych rozróżnień) mierzy się liczbą przedstawień i liczbą widzów. Radiosłuchaczy się nie liczy.
Ten urzędniczy punkt widzenia może być ważny dla tych, do których będzie należała decyzja, ale nie bardzo wierzę, że ten punkt widzenia był punktem wyjścia do całej tej grandy. Raczej wygląda to tak, że paru kolesiów zgadało się i postanowiło ubić na tym interes – cichcem i po kryjomu, a nuż nikt nie zauważy.
Można. Zwykle zmienialiśmy na coś bardziej obscenicznego, ale może być. 😛
Hoko – 100 procent racji 🙁 Tzn. kolesiowie zgadali się cichcem, a przy tym myśleli, że w razie czego podeprą się urzędniczym punktem widzenia…
Jest jednak jeden wątek, o którym najtrudniej pisać. Pan Struzik daje publiczne pieniądze swojemu ZIĘCIOWI, p.Izbanowi na założenie instytucji, na zapraszanie gwiazd, które nobilitują tę instytucję (nieświadome życiorysu p.Izbana), na honorarium dla p.Izbana za autorstwo i reżyserię spektakli (p.Izban jest z zawodu chórzystą, a nie reżyserem czy scenarzystą).
Czy Pani Wiktorek i Pan Lech wiedzą o nepotyzmie między Marszałkiem a MTM? Czy to akceptują?
vikalaja – witam. Czy p. Izban jest zięciem p. Struzika – chyba raczej nie, córka pana S. ma na imię Katarzyna, a żona pana I. – Agnieszka. Może zachodzi między nimi inne pokrewieństwo, np. szwagrostwo? Nie wiem tego. Mam nadzieję, że w końcu się dowiem od kogoś, kto wie to na pewno…
Oczywiście uważam, że pomysł urządzenia operetki w Studiu im. Lutosławskiego to pomysł co najmniej kretyński. Ale poziom niechęci i lekceważenia operetki jako gatunku też mnie lekko zaskakuje – chociaż może nie powinno w kraju, gdzie porządnej operetki nie ma, a w Warszawie ani porządnej, ani nijakiej – też nie ma. Więc skąd naród ma wiedzieć, że to może fajne? Najbliżej w Wiedniu można posłuchać, ale to też trochę daleko, jak na sobotni czy niedzielny wypad do teatru. Tak więc – operetka też powinna być – ale na pewno nie w Studiu. Nie w Filharmonii, nie w Operze, nie w Kameralnej. W ogóle pomarzyć sobie – dla każdego coś, co lubi, a bez wykopywania bliźnich z ich siedzib.
lech: „Kto z Was opłaca abonament radiowo-telewizyjny? Kto wspomaga w ten sposób działalność publicznych mediów? W tym przyszłość S1. Czy jesteście tylko od zbiorowego pyszczenia?”
Opłacam abonament. Pewnie jak większość z forumowiczów. Czy w tej sytuacji mogą sobie swobodnie „popyszczyć”? 🙂
ali mc bean – witam. Troszkę to nieporozumienie – ja osobiście deklarowałam nawet, że dobrze wykonaną operetkę, z wdziękiem i humorem, lubię. Ale to, co dotąd przynajmniej robił MTM, obok dobrze wykonanej operetki nawet nie leżało – w każdym razie tych parę spektakli, które widziałam. Nie jest on więc w stanie zastąpić „porządnej operetki”, która gdyby była w Warszawie, to wcale bym się nie pogniewała.