Festiwal ciekawych programów
To już drugi festiwal Macieja Grzybowskiego Trzy-Czte-Ry. Planowane są kolejne. Tak więc impreza pozornie niełatwa, zawsze dająca do myślenia, zadomawia się, i to świetnie.
Jak w zeszłym roku, na koncercie inauguracyjnym wystąpiła Sinfonia Varsovia, tym razem pod batutą Moniki Wolińskiej. I jej właśnie zawdzięczamy drobne – ale ciekawe – odstępstwo od zasady, że to szef festiwalu układa sam wszystkie programy. Otóż myślał on m.in. o Don Kichocie Richarda Straussa, ale dyrygentka zaproponowała mu, by zamiast tego wstawić do programu krótszego, bardziej zwartego Don Kichota – Eugeniusza Morawskiego. Poematom symfonicznym tego kompozytora poświęciła kilka lat temu płytę, również z Sinfonią Varsovią, i jest entuzjastką jego twórczości.
Pierwsza część koncertu składała się więc z dość egzotycznych, niespotykanych zestawień, które zresztą zupełnie nie raziły. Po tajemniczych Hebrydach Mendelssohna – Lachrymae Brittena, melancholijne i wzruszające wariacje na temat pieśni Dowlanda (komentarz po koncercie: na pewno Mendelssohna i Brittena łączy to, że obaj byli w Szkocji) ze znakomitą altowiolistką Katarzyną Budnik-Gałązką jako solistką. A po Brittenie właśnie wspomniany Morawski – dzieło jakby zbliżone do Richarda Straussa, ale jednak inne, dość masywne w brzmieniach – dyrygentka tłumaczyła na spotkaniu po koncercie, że nie jest to utwór ilustracyjny, lecz raczej portret psychologiczny Don Kichota, choć walkę z wiatrakami da się w pewnym momencie wysłyszeć.
W drugiej części całkowicie zapanował już XX wiek. Ciekawe zestawienie dwóch utworów Lutosławskiego: Interludium z 1990 r. i wcześniejsze o 30 lat Postludium I. Ciekawe, bo wykazujące, że to ten sam Lutosławski: statycznie leżący akord, zmieniający się stopniowo i minimalnie, a na jego tle – w Interludium zaledwie parę razy, po to tylko, by się „podpisać”, pojawia się typowo „lutosowski” motyw, w Postludium zaś powtarzane motywy, w których Marcin Gmys prowadzący spotkanie pokoncertowe dopatrzył się aluzji do ptasich śpiewów, co miałoby go łączyć z ostatnim w kolejności Messiaenem (Poèmes pour Mi). Jak się uprzeć, to można to i tak widzieć. Słuchając wszystkich zresztą Postludiów zawsze się zdumiewam, że Lutosławski nie doceniał tego własnego dzieła. Może dlatego, że stało ono wpół drogi, nie reprezentowało jeszcze w pełni jego nowego stylu. Ale z perspektywy refleksje są zupełnie inne.
Olivier Messiaen jest, jak to określił Grzybowski, „dyskretnym bohaterem” tegorocznej edycji festiwalu, ponieważ właśnie 27 kwietnia minęło ćwierć wieku od jego śmierci. Będziemy więc mogli jeszcze posłuchać m.in. Visions de l’Amen, Dwudziestu spojrzeń na Dzieciątko Jezus i Kwartetu na koniec czasu. A tym razem – Messiaen wcześniejszy, z 1937 r., opiewający szczęśliwe (choć miało trwać niedługo) życie małżeńskie z pierwszą żoną, skrzypaczką i kompozytorką Claire Delbos, zwaną przez niego Mi. Agata Zubel, która śpiewała partię solową, znów zadziwiła. Wciąż w sposób widoczny się rozwija, głos wydaje się mocniejszy, francuszczyzna coraz lepsza, a ekspresja bardzo intensywna, idąca za samą (ogromnie zresztą trudną technicznie) muzyką i treścią: niektóre pieśni są pełne radości i zachwytu, inne – nawet dzikie. Jeszcze jedna interesująca cecha całego programu: punkt kulminacyjny na zakończenie.
Komentarze
Pobutka 31 V https://www.youtube.com/watch?v=Lb5gOg2MKvI
Wczorajszy koncert uświadomił mi dlaczego Warszawska Jesień przestała być dla mnie atrakcyjna. Mało kto dziś pisze takie partytury jak Messiaen czy Britten. Oba utwory niełatwe w odbiorze, ale po prostu czuć świetną, złożoną muzykę.
Morawski ciężkawy. Słuchałem kiedyś tej płyty i nie zrobiła na mnie szczególnego wrażenia, ale na żywo odbiór był ciężkawy – taki mash-up Straussa z Czajkowskim. Bardzo wyeksponowana sekcja dęta. Jak powiedział Maciek – to właściwie koncert na sekcję dętą z towarzyszeniem orkiestry.
Lutosławskiego nie komentuję, bo po co 🙂
Sinfonia w świetnej formie
Dzień dobry 🙂
Myślę, że i dziś powstają takie utwory. Program jubileuszowej, 60. WJ nie został jeszcze oficjalnie ogłoszony, na razie pomału jakieś pojedyncze informacyjki wypuszczają na fejsie, ale może być ciekawie.
Ano. Zostały zaledwie 4 miesiące.
http://wyborcza.pl/7,75398,21892796,presserwis-malgorzata-malaszko-stasiewicz-stracila-stanowisko.html
To jest nowe, czy już wcześniej było wiadomo?
To jest nowe, co więcej, nic nie wiadomo. Z jednej strony słyszę – albo czytam dwa zdania na press.pl – że straciła stanowisko. Z drugiej, że sama zrezygnowała z powodu jakiegoś tam konfliktu. Nikt nic nie wie na pewno, a do kolegów trochę nie chcę jeszcze dzwonić. Jutro pewnie będzie wiadomo więcej.
A propos ciekawych programów, właśnie wyrzucono dyr. pr. 2 PR. Deja vu bolesne. Me skojarzenie, że ten 🙁 [—-] prezes PR został (po co?!?!?) zaproszony finał „Nowej Tradycji”, by się na tle sławnych muzyków polansował (ale po dekoracji wyszedł, nie słuchał koncertu, fotel zwolnił), no i sobie 🙁 przypomniał o „Dwójce”. Znów, jak w III-2007 r. muszę zaprosić na Muzykant.Folk.Pl z alarmami i wszelką akcją czuwania i pomocy w tej sprawie, z RCKL na czele, a na razie też prosiłbym o skopiowanie (np. na Muzykanta txt w treści listu wysłać) tego artykułu z „GW”, bo mi się urywa. Różnica z 2007 r., że mamy nowe bojowe hasło polityczne: Muzyka łagodzi obyczaje!
Hmm, bardzo to dziwne, nic nie rozumiem…
Ja jeszcze mniej rozumiem: sprawdzając jeszcze raz press.pl zobaczyłam, że news znikł. Może nieaktualny? Na wirtualnemedia.pl nie ma nic.
Zobaczymy rano.
Zdążyłem to z Press.Pl skopiować bez ogonków (i pod mym wstępem o kontekście, że np. mam żal za brak uczczenia na jubileuszu festiwalu Marii Baliszewskiej i więcej o wizycie na finale tego 🙁 [—-] prezesa PR) na http://www.man.torun.pl/archives/arc/muzykant/2017-05/msg00053.html , a z „GW” nie, bo bym musiał kasować cookie, utajniać IP itp., nie miałem teraz czasu, doślijcie.
To z Press.Pl zdążyli też skopiować na http://sdrp.katowice.pl/2017/05/31/m , a „GW” poza nagłówkiem 🙁 nie wwwidzę.
http://sdrp.katowice.pl/2017/05/31/m
Pobutka 1 VI Dzien Dziecka 🙂 https://www.youtube.com/watch?v=pFkqVmIfPuo
https://www.youtube.com/watch?v=aOou10A1I1E
@Gostek 31 maja o godz. 14:02 Przypominaja mi sie dawne czasy, kiedy sluchalismy plyt. Dojechalismy razem gdzies do Queen, Pink Floyd, ale kiedy Gostek przyniosl Aerosmith, AC/DC, Rush – nie mowiac o jeszcze bardziej awangardowych zespolach – troche wymieklem. 😈 Ta muzyka “przestala byc dla mnie atrakcyjna. Malo kto dzis pisze takie partytury […]. […] ciezkawe. 😡 Sluchalem kiedys tej plyty i nie zrobila na mnie szczególnego wrazenia…” 🙄 Gostek pokiwal glowa i skwitowal – “eh czarny, starzejesz sie”. 🙄 😉
Aerosmith, Queen etc to są różne formy muzyki z tego samego okresu. Na WJ wykonywane są (zwykle) najnowsze utwory muzyki współczesnej i to, co było wykonywane na przestrzeni ostanich lat nie podobało mi się zbytnio.
Zamykając wszystko zgrabną klamrą, starzejący się Gostek jutro wybiera się z dorastającą Gostkówną na pożegnalny koncert baaaardzo starego Aerosmith 🙂 (pod wdzięczną nazwą Aero-vederci).
It was FIFTY years ago today!
https://www.youtube.com/watch?v=guiNy0jSKkI
https://www.youtube.com/watch?v=8LCclVtFR6o
Tu nie ma roznicy zdan! 😉 😀
Też mogę się podłączyć 😀
Właśnie dostałem wiadomość: Zum Tod von Jiří Bělohlávek
… dziś rano, po krótkiej chorobie… Ostatnio odwołał koncert, ale chyba mało kto podejrzewał, że sprawa jest krańcowa.
W życiu nie widziałem dyrygenta o doskonalszej technice, w widoczny i precyzyjny sposób grającego na orkiestrze, uruchamiającego i wyłączającego wszystko, co działo się w zespole. Nie był to całkiem mój typ muzykalności, ale zjawisko imponujące. A obserwowanie go – fascynujące.
Panie Jakubie, raczej jednak od dłuższego już czasu zmagał się z chorobą nowotworową. I w sposób widoczny tę walkę przegrywał. A poza wszystkim był bardzo sympatycznym i ciepłym człowiekiem.
O chorobie wiedziałem, faktycznie, ale nie, że to już taki stan… Niestety.
A dopiero co był w Warszawie… 🙁
http://szwarcman.blog.polityka.pl/2017/03/16/czeski-wieczor-w-fn/
Aktualna nota w „GW’ (ASD):
Szefowa radiowej Dwójki Małgorzata Małaszko-Stasiewicz odchodzi? Polskie Radio twierdzi, że nie
O odwołaniu dyrektor Programu 2 Polskiego Radia informował w środę Presserwis. – Pani dyrektor Małaszko zostaje na stanowisku – mówi jednak „Wyborczej” Małgorzata Kaczmarczyk, rzeczniczka prasowa Polskiego Radia. – Nie została odwołana – podkreśla. Małaszko odmawia komentarza.
Informację o tym, że Małgorzata Małaszko-Stasiewicz straciła stanowisko dyrektora Programu 2 Polskiego Radia, podał w środę portal Presserwis. Jednak notatka zniknęła ze strony portalu jeszcze tego samego dnia. Z naszych informacji wynika, że dyrektor Małaszko sama złożyła rezygnację. Odmówiła jednak komentarza w tej sprawie.
– Mam pewne zobowiązania i nie będę się na ten temat wypowiadać – oświadczyła.
Pracownicy: Na razie nie ma pewności
Z naszych informacji wynika, że Małgorzata Małaszko-Stasiewicz sama złożyła rezygnację na ręce prezesa Polskiego Radia Jacka Sobali. Powodem miał być konflikt z zespołem radiowej Dwójki, który tlił się już od dłuższego czasu. – Zespołowi mocno ulały się żale podczas spotkania z zarządem – usłyszeliśmy od jednego z dziennikarzy radia.
W czwartek wieczorem od rzeczniczki prasowej Polskiego Radia otrzymaliśmy informację, że Małgorzata Małaszko pozostaje na stanowisku. Zdaniem pracowników radia sprawa jest w toku i jeszcze nie wiadomo, czy dyrektor zostaje czy odchodzi. Sama zainteresowana konsekwentnie odmawia komentarza.
Osiem lat dyrektor Małaszko
Małgorzata Małaszko-Stasiewicz jest z wykształcenia muzykologiem po studiach na Uniwersytecie Warszawskim. Od 1991 r. związana z Polskim Radiem, zajmowała się m.in. oprawą muzyczną słuchowisk. Od 2007 r. była zastępcą dyrektora Dwójki, do której przyszła razem z Krzysztofem Zaleskim. Od końca 2009 r. była p.o. dyrektora Dwójki, od stycznia 2012 r. jej dyrektorem.
Jest jedynym dyrektorem anteny w Polskim Radiu, który zachował stanowisko mimo zmian we władzach Polskiego Radia. Poprzednia prezes Barbara Stanisławczyk-Żyła nie interesowała się radiową Dwójką, obecny prezes Jacek Sobala wolałby nadal widzieć Małaszko na czele tej anteny.
Jakich by żali nie mieli pracownicy (a mieć mogą i by pewno lista ich się cisnęła), to na pewno nie prosiliby o „pomoc” prezesa Sobali i PiS, nie w „takich czasach”. Każda zmiana w tych warunkach śmiertelnie dla pr. 2 PR groźna, a najlepiej, by zarząd PR o pr. 2 „nie pamiętał”, dlatego skrytykowałem wpuszczenie tego pana do dekorowania zwycięzców konkursu głównego na 20. festiwalu „Nowa Tradycja”. Czuwać!!!
Karolu, zdaje się, że w tej chwili jest taka sytuacja, że wtrącać się ani oceniać raczej nie należy – to wewnętrzna sprawa zespołu.
Problem WOK trafił do „Sprawy dla reportera”. Nie oglądam TVPiS, a nawet i wcześniej nie oglądałam programów p. Jaworowicz, która jest żadną dziennikarką i kiepską showmenką, ale wyjątkowo rzuciłam okiem. Po jednej stronie czołg, czyli p. AWW, po drugiej stronie związkowcy (Hubert Zadrożny, Bogdan Śliwa – ten ostatni, jak się okazuje, dostał przekwalifikowanie na technicznego, bo wyrzucić go jako działacza związkowego nie można było), przedstawicielki Sinfonietty – Aleksandra Knitter i Małgorzata Zalewska oraz jako drugi (oprócz Śliwy) reprezentant śpiewaków Andrzej Klimczak. Obok doktor dyrektor jeszcze paru dyrektorów – Opery Bałtyckiej Warcisław Kunc oraz Filharmonii Lubelskiej Jan Sęk, obaj także w sporze zbiorowym z załogami – ale nic nie zdążyli powiedzieć. Najciekawszy był filmik z rozmową pani reporterki ze zwalnianymi muzykami w holu WOK, a szokujący moment, gdy przyszedł strażnik i – z niejakim przerażeniem – przekazał polecenie dyrekcji, że wszyscy mają opuścić teren teatru (!). Pani AWW miała w programie możność wypowiedzenia kilku zdań w swoim stylu nakręcanej lalki, jak również odtworzono parę jej cudownych popisów śpiewaczych. No i to wszystko, bo czekał w kolejce pan, którego konkubina pobiła, i pani, którą porzucił mąż.
1.) Dopiero z tego, co zacytowałaś, doczytałem się, że to „sprawa zespołu” lub „żale się wylały”, a niestety – i pewno nie tylko ja, vide komentarze pod 1. notką „GW” – miałem prawo do skojarzenia z 2007 r. i tym, co wokół wyprawiają (a nb np. w sob. w kinie „Muranów” na „Żydowskich Motywach” po – 2. raz widziałem – „Sprawiedliwym” mnie sala zakrzyczała za niewinne pytanie, „czy dziś mógłby powstać film, gdzie Polak jest szmalcownikiem?” [a tym bardziej, choć bez pomocy PISF, „Klezmer” i „Pokłosie”], a nie wiedzieliśmy, że parę godzin wcześniej pikieta krytyków teatralnych pod „Klątwą” w Powszechnym zaczęła wrzucać do środka płonące race i atakować wchodzących, a dzień później ujawniono list wojewody na zlecenie MON, by spisywać i kontrolować już nie tylko imigrantów, bo za mało, ale i „obywateli polskich innej narodowości” i nawet wiceminister uściślił, że do pokoleń wstecz, czyli nie tylko Carla Schmitta z tamtych czasów czytali) ; 2.) Ja się nie wtrącam, a tylko – z powodów jw. – natychmiast zaalarmowałem dalej i na to patrzę, i niestety b. poważne powody są, a 🙁 skutki, gdyby się zdarzyło, moim zdaniem, byłyby teraz tragiczne; 3.) jw. w poprzednim komentarzu opisałem, i nie wierzę w taką „koalicję”, i byłaby z ich strony nieodpowiedzialna, tj. żale można do Niej mieć, ale nie za cenę wystawiania anteny na to [—-] piskudztwo. Dzięki, Doroto, że tamto przesłałaś i 🙂 jesteś, gdzie trzeba.
Apel ws. WOK był – z inicjatywy Krzysztofa Kura i z projektem uchwały Krzysztofa Knittla – na 3. dniu „Konwencji Muzyki Polskiej”, jest (po mnie 🙂 ) na youtube IMiT.
A propos, bym nie był posądzony o jednostronność polityczną, np. w pr. 1 PR piękne nocne audycje na żywo, np. „Kiermasz pod Kogutkiem” i „Radio Retro”, zniszczył dyr. Kamil Dąbrowa, co wcześniej był w Tok fm, Bis, Radiostacji. Różni ludzie bywają. 🙁
Pobutka 2 VI E. Elgar 160 https://www.youtube.com/watch?v=3az0v5cD1ng
PS Peter Oundjian jest kierownikiem muzycznym the Toronto Symphony Orchestra.
Zmarła Elżbieta Chojnacka.
Ach, już było pod poprzednim wpisem.
Dostałam tę wiadomość dzisiaj.
Usłyszałem już dumną zapowiedź, że w nowym sezonie FN pierwszy raz w Polsce wystąpi Anne Sofie von Otter.
Cóż, rychło w czas 😉 Staniało?? To może należało poczekać kolejne dziesięć lat – byłoby jeszcze taniej.
Poczekajmy spokojnie na recenzje. Debiut to debiut. 😎
Jak ostatnio przeglądałem Ruch Muzyczny, a było to na początku roku, jedna z tych egzaltowanych dziewoj od Cyza donosiła z przejęciem skądś, chyba z Wrocławia, że całkiem niespodziewanie rewelacją imprezy była Sandrine Piau. Tak to już jest z debiutantami – zero dorobku, zero oczekiwań, a jak komuś akurat wyjdzie, to miło.
Zresztą wiemy nie od dzisiaj, że muzycy dzielą się na nieznanych i tych, którzy wystąpili już w Krakowie. Inne miasta też aspirują i ja to oceniam pozytywnie. 😎
Piau jakiś czas temu występ w FN jednak odwołała; szkoda, bom się wtedy wybierał. Ona stanowczo ma TO COŚ (za niektóre nagrania dałbym się pokroić).
Żeby nie było, Otter też kiedyś miała…
@Wielki Wodzu,
W kwestii ostatniego akapitu, myślę, że przyganiał kocioł garnkowi. Może nawet rozwinę później…Ale już teraz przyznam, że od dawna lgnę do tego bloga, gdyż jest tu ktoś, kto ma bardziej wielkopańskiego nika ode mnie. Co za ulga! 😉
Zanim rozwiniesz, Gatsby, weż pod uwagę, że nijakiego związku emocjonalnego ze stolycą nie posiadam. Jedno z miast, w których mieszkałem. Zbójecko drogie. 🙂
Wielki Wódz już nie mieszka? 🙁
Mieszkam, mieszkam. To tylko taka gramatyka. 🙂