Fortepian „Pianisty”
Gabinetowy, brązowy steinway z 1940 r. Władysław Szpilman przywiózł go z Ziem Zachodnich i grywał na nim w domu do końca życia.
Jutro idzie pod młotek na aukcji w Desa Unicum, wraz z wieloma innymi osobistymi przedmiotami artysty, a nawet z listem Brahmsa, który znajdował się w jego posiadaniu. Dziś mieliśmy możność go usłyszeć pod nie byle jakimi palcami: mały recital zgodziła się na nim zagrać Yulianna Avdeeva. Stało się to w siedzibie Desy na Pięknej – nawet nie wiedziałam, że dysponują salą, która może spełnić funkcję koncertowej.
Skąd właśnie Avdeeva? W katalogu można przeczytać jej ciepły komentarz o spotkaniu i znajomości z synem kompozytora Andrzejem Szpilmanem i wnukiem Danielem; dostawała od nich kolejne nuty utworów. Dziś zagrała dla nas suitę Życie maszyn (jej rękopis również jest wystawiony na aukcję), powstałą w latach 30., kiedy ten temat był modny. Ta muzyka jest bardzo w typie naszej pianistki: zadziorna, trochę prokofiewowska, choć łagodniejsza w harmoniach, czysty neoklasycyzm, ale z polską nutą, trochę jak Danse vive Stefana Kisielewskiego. Środkowa część, Maszyna w spoczynku, ma charakter kujawiaka. Kompozytor miał wówczas ze dwadzieścia parę lat.
Avdeeva otoczyła ten utwór dla kontrastu Chopinem: bez Nokturnu cis-moll op. posth., emblematycznego dla Szpilmana, nie można oczywiście było się obejść; była jeszcze Ballada g-moll oraz Andante spianato i Wielki Polonez. Na koniec, zapowiedziawszy utwór paroma słowami, zagrała Mazurek f-moll Szpilmana – ten gettowy, wykrojony z walca Jej pierwszy bal napisanego dla Wiery Gran, a na bis – Mazurek B-dur op. 7 nr 1 – trafnie, bo właśnie do wczesnych mazurków Chopina nawiązał w swoim Szpilman.
Pianistka powiedziała, że ten instrument ma duszę i odzwierciedla się w nim osobowość jego dawnego właściciela. A jak jest? Oczywiście jak to w instrumentach domowych bywa, dźwięk jest nierówny i podziwiałam ją, że jakoś przechodzi nad tym do porządku dziennego, ale barwa ładna, okrągła, świetnie na nim brzmią piana. Szpilman był ponoć bardzo do tego instrumentu przywiązany.
Warto zajrzeć do zalinkowanego powyżej katalogu, nie tylko po to, żeby obejrzeć te przedmioty, ale też by przeczytać wzruszające komentarze ludzi, którzy znali pana Władysława. W tym wybitnych muzyków: kolegów z Kwintetu Warszawskiego, ludzi świata rozrywki, pianistów. Wszyscy wspominają go z wielką estymą. „Był przykładem tego, jak to się czasem mówi, że coś Panu Bogu wyszło” – mówi Wojciech Karolak.
Komentarze
Bardzo serdecznie dziękuję za katalog. Obejrzałam i przeczytałam ze wzruszeniem i przyjemnością.
A fortepian i wszystkie pamiątki poszły za duże pieniądze 🙂
https://desa.pl/pl/wyniki/memorabilia-wladyslawa-szpilmana/
Tylko spodziewałam się, że za list Brahmsa ktoś zapłaci więcej niż te marne 26 tys. 😉
Fortepian z Ziem Zachodnich to niemy swiadek trgedi. Ile fortepianow i ile istnien ludzkich ta wojna zabrala. Czy mozna uczciwie handlowac rozszabrowanym majatkiem…
To prawda, że porzucone fortepiany były niemymi świadkami tragedii, Jeszcze bardziej te, które miały nieszczęście natrafić na Rosjan. Pan stroiciel, który stroił kiedyś moje pianino, opowiadał okropne historie o tym, co robili z fortepianami – pozostawię je domysłowi.
Ale skoro już zostały porzucone, zawsze lepiej, jeśli dostały się w dobre i kompetentne ręce, jak w tym wypadku.
Mysle ze fortepian”Pianisty” nie powinien generowc zysku. Niegodne jest handlowanie mieniem ofiar wojny. Ludzkiemu cierpieniu nalezy sie szacunek.
I ja myślałem o fortepianie z szabru. Tu nie ma dobrego rozwiązania. Całe ziemie przyłączone to jeden wielki szaber. Wszystko było czyjeś. Cała przykładowo fabryka pianin w Legnicy. Przykładowe zdjęcia: http://urbextheory.org/lffp/
Szpilman byl ofiara wojny i mial prawo do niemieckiego fortepianu bo wojna jest czasem bezprawia. Innaczej to wyglada z obecnej niewojennej perspektywy. Wyglada to na profit z ludzkiego nieszczescia.