Rafał w Deutsche Grammophon
Na chwilę przed zanurzeniem się w Warszawską Jesień znów poruszę temat pianistyczny. Ale będzie tu mowa o osobowości całkiem przeciwnej do tej, która patronowała paru poprzednim wpisom. Wielu wielbicieli Goulda nie przepada za zwycięzcą ostatniego Konkursu Chopinowskiego, uważa jego grę za zbyt dobrze ułożoną i akademicką. Za to we wspominanych ostatnio profesorkach i profesorach nie budzi protestu, co dla wielu też już jest – z przekory – argumentem przeciw. Na forach internetowych po konkursie odzywało się mnóstwo głosów postponujących chłopaka z Nakła, odsyłających go do szkółki i pomniejszających jego sukces (pewnie niejeden głos odezwał się ze zwykłej zawiści, że komuś się powiodło – ach, ten kochany kraj, w którym ksiądz proboszcz zazdrości pani aptekarzowej, że miała lekki poród). Ale fakt jest faktem, że to właśnie Rafał Blechacz, jako pierwszy polski pianista po Zimermanie (z którym zresztą jego zwolennicy go porównują), otrzymał kontrakt w Deutsche Grammophon. Zaplanowano od razu trzy płyty, z których właśnie ukazuje się pierwsza. Premierę na polskim rynku ma 28 września, na świecie – 1 października. Ja już ją mam i właśnie sobie słucham.
To oczywiście Chopin i tylko Chopin. Wszystkie preludia, także cis-moll op. 45 i As-dur op. posth., a ponadto dwa nokturny op. 62. W książeczce promocyjnej od wydawnictwa cytowanych jest parę entuzjastycznych recenzji ze świata, w tym słowa krytyka z Muenster: „Jeśli chcesz zrozumieć Chopina, powinieneś posłuchać Rafała Blechacza”, oraz zdanie samego pianisty: „Chopin to mój dom”. (Znowu coś przeciwnego światu Goulda, który nie cenił i nie grał Chopina.)
Ja z początku, w czasach przedkonkursowych, podchodziłam do gry Rafała jak pies do jeża, wydawał mi się również typem grzecznego i pilnego ucznia. Na konkursie jednak zobaczyłam go w całkiem innym kontekście. Było tam kilka osobowości fascynujących, które jednak w kolejnych etapach okazywały sie nieprzygotowane ani do dalszej gry, ani w ogóle chyba do dłuzszego marszu. Nie mówiąc już o całych tonach pianistów bylejakich, jak spod sztancy, albo wydziwiających, byleby się odróżnić. Na tym tle Rafał ujął mnie swoją naturalnością, spokojem i szacunkiem dla każdej nuty. Niektórzy powiedzą: tylko tyle, ja mówię: aż tyle. To gra, której słuchanie odpręża.
Teraz słucham nowej płyty i widzę, że potwierdza się to, o czym mówi pianista: bliski mu jest Chopin, to „jego dom” i w tym repertuarze głównie zamieszkuje, ale jednocześnie kocha Bacha, impresjonistów i klasykę. I przez ten pryzmat gra Chopina. Co, wydaje mi się, jest bliskie samemu kompozytorowi, który czuł wspólność z klasyką, zwłaszcza z Mozartem. Każda nutka jest tu wypieszczona i każda ma swoje miejsce – to też łączy go z Zimermanem, którego kiedyś uważałam za salonowca; potem dostrzegłam i w nim iskierkę szaleństwa, której raczej nie ma w refleksyjnej raczej (choć i przywalić potrafi, jak potrza) grze Rafała.
W każdym razie jak już płytka będzie – polecam. Zapowiadają, że w Polsce dadzą „polską cenę” 😉 .
Komentarze
„Polską” z prawej czy z lewej strony Wisły? 🙂 😉
🙁
To znaczy smutek dotyczy tego, że właśnie wyliczam sobie wydatki na październik (o wrześniu wolę nie myśleć). I nie ma tam rezerwy nawet na polską cenę. Wszystko przez Mozarta, Handla, Bacha i Purcella, których albo już kupiłem, albo zamówiłem i muszę mieć pieniądze na zapłatę…
Pocieszam się tylko trochę, że to Chopin Blechacza, a nie Bach. Bo na Bacha miałbym większą chętkę. Z dwóch powodów. Po pierwsze Bach bardziej przystaje do mojego temperamentu. Po drugie o Bachu Blechacza słyszałem dużo dobrego. Więcej dobrego niż o jego Chopinie.
Tak! Jest polska cena. Właśnie zerknąłem do ‚księgarni internetowej na M’ (żeby nie było kryptoreklamy). 28,5 zł! (Piszą „Polska cena”, ale też piszą: „w sprzedaży od 1 października”.)
PS.
Jest też wersja bez ‚polskiej ceny’. Za zł. 50… Nie wiem o co chodzi. Czyżby o klientów, którzy wolą wydać 21,5 więcej z dobrego serca?
Hej …. piszcie bo ja nie mam co czytać …. ani słuchać …. 🙂
Walc des-dur ładny. Trochę mało zróżnicowania dynamicznego między prawą a lewą ręką, no i acceleranda nieco, hm, hektyczne. Natomiast z ogromnym wyczuciem są wszystkie zawieszenia melodii, zazwyczaj przerysowywane, niekiedy mocno nazbyt. Bardzo pewnie gra, wyczuwalne jest jego wewnętrzne przekonanie o obraniu właściwej interpretacji. Prześlicznie zagrane zakończenie barkaroli fis-dur – jakby ktoś perłami przez okno sypnął. W polonezie as-dur z kolei… niesłychanie radosna interpretacja, ooo – teraz melancholia, ale (szczęściem) nieprzesadna. Wydaje się że we fragmentach mf i f nie pozwala sobie na nadmierne wybrzmiewanie akordów – może troszę inaczej używa pedału? Posłucham sobie jeszcze trochę i potem późno wieczorem. Ponieważ podczas ostatniego Konkursu byłem na etapie „la vie devastee”, słabo wszystko śledziłem, a potem zapomniałem wrócić, dobrze, ach, jak dobrze że napisała Pani o Blechaczu. Z pianistyką jak z życiem towarzyskim; jedni grają tak jakby chcieli zdominować słuchacza, zapanować nad nim bez reszty, a drudzy inaczej – zapraszają do swojego świata. On jest z tych drugich. Pewno że paniom profesorkom może się podobać – dzisiaj. Coś mi się jednak wydaje że niebawem przestanie. W tle słychać jeszcze jedną refleksję – on musi jeszcze siebie przekonać że jest naprawdę dobry. Gra dyskretnie, elegancko, z dobrym wyczuciem emocji; może to (sonata h-moll ślicznie rozpoczęta – piszę słuchając) krok od wirtuozerii? (W scherzo sonaty kapitalna lewa ręka – że potrafi przywalić? – on tam ma jeszcze niezłą rezerwę.) Przepraszam że takie to nieco bałaganiarskie, ale to tu się skupiam, to tam. Może trochę wysłuchałem – ale z radością przyjmuję zaproszenie do posłuchania jeszcze raz.
I jeszcze drobiazg: płytę mam od Chińczyka, zatem niewykluczone że są to wcześniejsze nagrania, nie nowa DGG. Chińczyk nie opisał plików jak należy i stąd brak możliwości identyfikacji. Nawet jeśli – tym ciekawiej będzie posłuchać następnej. A jak dotąd – spore i przemiłe wrażenia.
Już wiem. Chińczyk od Japończyka: Japan Megaphone 2006.
Nie potrafię tak pięknie i fachowo jak aliendoc, ale wrażenia podzielam. Z naciskiem na dojrzałość, która dopiero się przed Blechaczem rysuje. Ma zadatki, by za lat kilkanaście być naprawdę dobry. To jak z mężczyzną, którego młodość jest zaledwie wstępem do życia. Trochę bruzd na twarzy i pojawia się rys szlachetności, nieco dystansu, zrozumienie świata i jego różności, już nie naiwna bezinteresowność tylko prawdziwa życzliwość i zrozumienie. I tolerancja lekko podszyta zrezygnowaniem, to wciąż walka, ale już wyrachowana, nie tracąca sił po próżnicy.
Będą z niego ludzie.
Czekam na takiego Rafała, on taki będzie.
Jolinku:
co mamy pisać?
Mogę napisać, że byłem w galerii i oglądałem sztukę fińską. Najbardziej spodobała mi się praca pod muzycznym tytułem „Królowa nocy”, na którą składały się kwiaty przyczepione na ścianie (aluzje do nut w partyturze?). A każdy kwiat był z rozerwanego kobiecego bucika nabitego na łodygę w postaci łyżki. Jak dla mnie rewelacja 🙂
A teraz wróciłem z koncertu. Lokalną filharmonia dyrygował Tadeusz Strugała. W programie Uwertura do Oberona Webera, Koncert wiolonczelowy Schumanna (solista: Tomasz Strahl wykonał na bis Capriccio nr 2 Jabłońskiego), oraz Missa di Gloria Pucciniego.
Jabłoński był dobry 😀 No dobrze, romantyzm to nie jest mój typ, choć Oberon wcale przyjemny, chwilami Schumann też, a Puccini, choć młodzieńczy, choć instrumentujący jak fryzjer (że Mahlera z pamięci zacytuję) przejawiał chwilami trochę zdrowego szaleństwa, o co go wcale nie podejrzewałem 😉
Zeen – ukłony. Właśnie to. I wydaje się że nasze nadzieje niepróżne. To introwertyk, nie tylko fortepianu – ich dochodzenie do własnej doskonałości trwa nieustannie, a tym więcej przeżyć dla nas. A PAK zazdroszczę Missa di Gloria – Puccini tam naprawdę nieźle chwilami walnięty, aż chciałoby się… no dobrze: trochę fryzjerstwa nie zaszkodziłoby wcale Mahlerowi w tych wszystkich proroctwach zagłady.
No i jeszcze po drodze zrobiłem tapenade. To jest dopiero hectic run of tastes! Jeszcze nie wiem jaka wyszła – to się dopiero jutro okaże, ale na skrawku bułeczki spłukana Gigondas wydaje się co najmniej interesująca, jeśli wolno mi złapać oddech na słowie pełnym samogłosek. Drugie słuchanie zakończone ukłonem do Pani Doroty – odległe echa Marka Drewnowskiego słychać.
Mili moi, a ja z pierwszego dnia Jesieni, od dźwięków melancholijnych, lirycznych, pełnych jesiennej zadumy… Paweł Szymański, Kaija Saariaho, Kazimierza Serockiego Fantasia elegiaca i prawykonanie II Symfonii Pawła Mykietyna, potem koncert monograficzny Szabolcsa Esztenyiego z nim i Iwoną Mironiuk przy fortepianach (wyszła właśnie ich płyta). Przepiękny wieczór. Więcej przy innej okazji, idę spać, o 20.30 promocja książeczki 😀
aliendoc pisze z taką melodią, że chyba przepowiada sobie tekst 😉 A ta płytka pewnie z japońskich występów Rafała. Co jest na nowej, napisałam we wpisie.
PAK właśnie tak pisz … 🙂 jestem ciekawa wszystkich Waszych wpisów …. 🙂
pięknie na dworze …. ostatnie dni lata ….. i taki prezent od słoneczka …. miłego wszystkiego …. 🙂
ps. Pani Dorota powinna zabrać te wpisy …. i wydać książkę ….. 🙂
Uhm, cieplutko, więc zaraz siadam na rower i wio do Wielkiego Lasu 🙂
Co do meritum, to moje osłuchanie z Blechaczem sprowadza się w zasadzie do transmisji z konkursu, a to dawno było i niewiele pamiętam.
A jeszcze odnośnie tego, co na dworze, to właśnie wyciągnąłem kotu z gardła wróbelka – nawet nie był za bardzo stłamszony i odfrunął o własnych siłach 🙂
Hoko to zuch z Ciebie …. 🙂
a ja byłam na grzybach ….. pod halą i ….. jest grzybów od groma 🙂 …. i malinki są …. idę też na słonko …. się pouśmiecham trochę to może zostanie na dłużej ….
Alicja przywiozła pogodę i chyba jeszcze ma być w kraju 3 tygodnie to pogoda murowana … 🙂
Wrócę wieczorem to piszcie, piszcie …. 🙂
A ja dostalem w prezencie juz 3 plytki Blechacza z konkursu Chopinowskiego.
W jednym z wywiadow(chyba „Polityka”) Blechacz mowil z zachwytem o ksiazkach Leszka Kolakowskiego ,do czytania ktorych namowila go(sic!) pani profesorka od nauki gry na fortepianie.Jezeli bedzie podchodzil do muzyki tak jak w stosunku do filozofii robi to Kolakowski,to jestem spokojny o rozwoj jego osobowosci i kariery.
Delikatnie dotknelismy tematu edukacji muzycznej.Przypomniala mi sie pewna wypowiedz(moze jest to anegdota ) Antona Brucknera na ten temat.
Przykladal on bardzo duza wage do tego,aby jego uczniowie-kompozytorzy tworzyli dokladnie wg zasad,ktore byly na tej uczelni wykladane i surowo tego pilnowal.
Absolwentom mowil jednak,ze jesli teraz przyniosa wlasne kompozycje,stworzone wg zasad i praw,ktore osobiscie staral sie im przekazac to…wyrzuci ich za drzwi.
Bruckner poniekąd jako kompozytor sam był samoukiem 😆
Tak, o tym Kołakowskim było w moim wywiadzie:
http://www.polityka.pl/archive/do/registry/secure/showArticle?id=3338707
Łatwa ta rozmowa nie była – Rafał jest tak dobrze ułożony, że mówi też podobnie – okrągłymi zdaniami, trudno coś bardziej osobistego wyciągnąć. Ale uczciwie mówi, że bliższy mu jest język muzyki, i o tym mówi ładnie.
Z przyjemnoscia przeczytalem wywiad z Blechaczem jeszcze raz i przyrzekam,ze nie zapomne kto byl jego autorem.
Z jnnej beczki.
Ostatnio ,niestety dosc przypadkowo dowiedzialem sie,ze bardzo duzo ciekawych rzeczy dzieje sie we wspolczesnej choralistyce.Jest sporo kompozytorow,ktorzy pisza na chor i efekty ich pracy robia niesamowite wrazenie(troche chyba zapomnielismy,ze glos jest takze wspanialym instrumentem).
Moze moglby to byc temat na blogu albo w gazecie?
Hauuuuu! A jo lubie pona Szopena słuchać, ale … nie umiem odróznić gry pona Rafała od gry tego, co zajął w konkursie szopenowskim miejsce … powiedzmy osiemdziesiąte piąte. I kany mi do takik muzycnyk mędroli, co nie musom na pianiste pozirać, bo ze słuchu wiedzom, fto gro!
Na mój dusiu! Cy jest jakisi prosty sposób na to, coby taki prosty pies pasterski jako jo naucył sie odrózniać granie poscególnyk pianistów? Piknie pytom o korepetycje. Ocywiście o ile wirtualnie do sie to zrobić 🙂
Sie do. Słuchej Owcarek. Pirwso rzyc coby echa nie było. Echo moze być, ino nie zawse. Jako se zawyjes do turni to głos zawraca ku tobie – i to echo jest. Wew muzyce pona Szopena echa nima być – wedle tego pon Szopen swoje muzyki składał. Dyć nie cołkiem – pon Szopen umyślił sobie coby echo pomieszkało od casu do casu – cobyk głupiem jako ja pozawracać we głowie. Jak ni mo echa, a casami jego zanadto – to dobry muzyk jest, bo to echo trudno zagrać na fortepianie zeby ni cholery nie było albo całkiem wiele. Drugie: chody mieć nierówne. Jako se biegasz po polanach to sadzisz susa za susem równiutko, a zakręty bierzesz wiem jak – aże ci trawa spode pazurów naświat wylata. A pon Szopin myśloł co wiele nie wie co jego baby wyprawiajom albo kumotry knujom (teroz to muwiom – na Polske, a zawdy na siebie – coby sobie etudientów podbierać) i tak pomyśliwoł – chybciej, a wolniej, wolniej, a chybciej. Jego to jest maniera, chocież mioł kolege któren też mioł tako maniere coby gonić a straszyć – coby stawać we strachu, a w te czasy ten kolega jego dawał muzyki na śmiech i porute – że one głupie stawajom. Ale chybciej – wolniej to jest pona Szopina muzyka – z desperacji jego takie kunszta. Trzecie: drobić kroczki. Ty se letosz po hali a kroki dajesz ode turni do potoka, ano tyś jest Pies taki wieelki co doskocy do potoka – i to dobrze gdy kto myśli tako. Pon Szopen delikates – jesce tam skakać na poprzek; on tak: nożynę wyprztyć, drugą dostawić, a zatańcować, a bujnąć się, a podrobić kroczkiem małym. Bo na boku może co ciekawego, panienki jakie albo papier poliniowany po pięć. Pana Szopena muzyka drobiazgami usiana – te nutki są szesnastki albo (cholera na nie) trzydziestkidwójki drobne takie że pogubić się można. Jako usłuchasz gdzie drobiazgu – to Pan Szopen. A jak drobiazgu usłuchasz składnie granego a radośnie i jesce jakby wode leli albo (jak to ciebie powiedzieć) – jakby sie kulecki turlały – to bedzie Pan Szopen – a czym lepiej turlajom – tym lepsy fortepianista. Cwarte: ćwarte jest ode mnie do ciebie (a siem bojem psow duzych – nie miej to ku sobie, ku tobie sie obróce cobych sie poznajomić zez duzymi Psoma) – jako se zesłuchosz Pana Szopena wiele razów z różnistych fortepianistów, a zamyślisz, to tyn któren ze snu ciebie odwiedzie a na noc wygoni – to jest dobry fortepianista. Bo ten jest dobry fortepianista w panu Szopenie któren ciebie i mnie do rynku zagna i przechadzać każe pod księżycem. Ano, Owcarku – do spotkania.
O! To jest lekcja wychowania muzycnego w sam roz dlo owcarków! Dziękuje piknie! 🙂
Jak to dobrze, że jest aliendoc – ja bym tak ładnie nie potrafiła… 😀
aliendoc tak pięknie opisał muzykę Chopina, że aż słyszę jak fortepian sam gra ….. 🙂
„Bo ten jest dobry fortepianista w Panu Szopenie,ktoren ciebie i mnie do rynku zagna i przechadzac kaze pod ksiezycem…”
Nie zdziwcie sie ,jak spotkacie tam jeszcze kundelka nizinnego.
I razem zawyją do Księżyca i Pana Chopina… 😆
A jak inaczej. Teroz my syćkie melomany. Czyżby urodziny? Zatem wszystkiego najlepszego – samych słnecznych dni!
te urodziny to chyba jutro…. 🙂 ….. ale można obchodzić cały tydzień …. 🙂 słoneczka i uśmiechu życzę …. 🙂
Do wspolnego nocnego spiwania(mysle,ze aliendoc i owcarek podhalanski nie maja nic przeciwko temu) zapraszam piknie takze koty marcowe.
Najlepsze życzenia na urodziny naszej Gospodyni.
Niech nam pisze jak najdłużej, może też coś skrobnie na pięciu kreskach?…
Póki co zwyczajowe 100 lat!
Kochani, wcześnie zaczęliście 😆 To faktycznie dopiero jutro! Ale bardzo, bardzo dziękuję 😀
To jak dopiero jutro, to jutro naraze moja krtan na pękniecie w urodzinowym, niezbyt wysokim c 🙂
Happy birthday to Youuuuuuuuuuuuuuuuuuu! Teraz Owcarek …………………! Teraz kundelek nizinny (zaproszony – a jakże) …………………! Teraz koty marcowe (też zaproszone – a jakże) ……………………………… ! ! ! Teraz fortepian : bumbum bang bang bim bom, >bumbum bang bang bim bom, bumbum bangbang,
(Trzeba oszukać maszynę dla wniesienia poprawek) Happy birthday to Youuuuuuuuuuuuuuuuuuu! Teraz Owcarek …………………! Teraz kundelek nizinny (zaproszony – a jakże) …………………! Teraz koty marcowe (też zaproszone – a jakże) ……………………………… ! ! ! Teraz fortepian : bumbum bang bang bim bom, >bumbum bang bang bim bom, bumbum bangbang,
(cholera) Teraz fortepian : bumbum bangbang bim bom, >bumbum bangbang bim bom, bumbum bangbang
No wiem już, strzałki nie wchodzą. Sorki za śmietnik. WSZYSTKIEGO NAJLEPSZEGO ! ! ! (Swoją drogą ciekawe dlaczego jedna wchodzi a druga nie – można admina zapytać?)
aliendoc, a kto na tym fortepianie?
to ja zapraszam aliendoca, Owcarka, kundelka i koty na moje cotygodniowe spiewy u foniatry, może namówie panią doktor na zmianę repertuaru…
(fortepian się nie zmieści w gabinecie, więc nie zapraszam)
A na fortepianie – chryzantemy zlociste 🙂
Nie! Na fortepianie duka Ellington….
No to niech Wam duka, z moim ukochanym Trane’em do towarzystwa 😀
http://www.youtube.com/watch?v=S9pK27lsDtQ&mode=related&search=
zeenie, bardzo mi się spodobał link o kocim ataku na blogu Owczarka – powtarzam dla tych, którzy tam nie zaglądają:
http://www.youtube.com/watch?v=tcxhOGyrCtI
– bo to jest w gruncie rzeczy klip o potędze muzyki filmowej. Śliczny kiciuś chodzi po trawie, a tu kontrabasy i kotły, a tu groźne puzony, a tu sieczka smyczkowych akordów, napięcie rośnie… i – jak to mówią Anglicy – meow 😆
Fortepian poczeka w poczekalni i będzie zajmował się bimbomami. A że jest on (Fortepian) agresywnie progresywny to niekiedy zaproponuje: brzdęk bambam, bimbom, bumbum, chrum bambam chrum bambam chrum khhh, bambamkhhh chrum, bUm uFF bUm uFF, (idiotische Pause), KCHRANG, pampampam. (noch eine idiotische Pause) ping pam pufff. Fortepian do Fomy: to mówię ja, Fortepian. Zwierzę unikalne, płochliwe oraz drapieżne – jeźlikto mnie zadrapie we wnętrzu istotnym. Foma – nie ma na – jam trzynóżkowy chybki jak Różowa Pantera chryzantemy w klawiszach ściskam (nie zabardzo) a dukać na mnie Ellingtonowi? Duke duka??? Jak przyjdzie – to pogra, a jak duka to nie Duke. Foma, ja idę do ciebie pomocny, w poczekalni postoję, tobie pogram to i owo, śpiewu posłucham, pedałem potupię klapą zaklaszszczę. Ty się martw o koty, jak one zaczną śpiewać to nie pośpiewasz. Ty – Foma – na foniatrę grosza nie trać – jedzenie kup. Kotom.
foma, a jak tam gardło, lepiej?
Na stadionowego kibica to sie juz nie nadaje, ale przy wszystkich wyłaczonych w promieniu 100 metrów źródłach dzwieku slychac co mówie 😉 No, moze jest jeszcze lepiej…
Ale i tak zaspiewam, choc fortepianu nie wpusze nawet do poczekalni. Czeka mnie jeszcze poł roku spotkan; po takiej jatce moga mnie nie chcieć wiecej widziec i słyszeć, a w kraju foniatrów jak na lekarstwo (ten, a raczej ta, jest poprzez NFZ, wiec wykosztowuje sie tylko na dojazdy, parking i medykalia)
Ten bambam chrum khh idiotische Pause itd. to niemal precyzyjny opis utworu Helmuta Lachenmanna, który dziś właśnie słyszałam 😀 Młodzież wrzeszczała w owacji na stojąco…
Chciałam Wam opisać pierwsze dni Jesieni, ale raczej pójdę już zwinąć się w kłębek. Urwałam się z wieczornego koncertu, bo spotkał katar Katarzynę, więc Katarzyna pod pierzynę 😉 Aby do jutra! Jutro rano może coś machnę. A na razie dobranoc miłemu towarzystwu.
Ponieważ, jak się zdaje, Pani Gospodyni i foma zachowują relacje poza blogiem, może nie od rzeczy będzie upoważnić Panią Gospodynię do udostępnienia fomie mojego maila. Czasami mam niezłe pomysły, choć ani laryngologiem, ani foniatrą nie jestem, od czasu do czasu zajmuję się płucami. Może coś wymyślę. Tylko potrzebuję papiery – mnóstwo papierów o obrazie gdo, krtani, obrazy mikro, cytologie (jak są). Foma – zaśpiewasz, i nie na przekór kotom – koty zaśpiewają z tobą. Pani Doroto – jest Pani upoważniona – a votre service.
Ja nie zachowuję relacji z fomą poza blogiem, ja po prostu pamiętam, co kiedyś (parę miesięcy temu) pisał o swoim gardle 🙂
A Wasze maile wszystkie znam, w końcu jestem tu moderatorem…
Szkoda. Niemniej gdyby foma chciał zasięgnąć porady niekoniecznie zwartej i składnej (oczywiście bez porad odnośnie kupowania jedzenia dla kotów), ale rozważnej, o jakie zawsze mam staranie, bardzo proszę. Nie obiecuję że wygram, obiecuję że pomyślę co zrobić żeby wygrać.
Pabammmmm!
No i mamy urodziny.
Ten oto puchar pełen chwil radosnych
Niech będzie służył aż do samej wiosny
Czym go napełnisz tym on cię uraczy
Jak go wychylisz to radość obaczysz…
aliendoc, pomyslow to ja tez mam mnostwo, nawet nadmiar, a płucami zajmuje sie nawet nie od czasu do czasu, tylko uzywam bez przerwy. jak mozna od czasu do czasu – oto temat na mail i blog!
tak, tak, drogi aliendocu, jestes w plecy ze wszystkimi naszymi chorobami… trzeba bylo wpasc wczesniej 🙂
ale dzieki za popozycje, przemysle, moze skorzystam… tylko ta cytologia…
taaaa, daaaa – sciszonym i scisnietym ze wzruszenia gardlem wyspiewal foma, w kanonie niekanonicznym z zeenem, poganiany przez idiotische fortepian
No to ja się udaję na idiotische pause….
Dobranoc…
Najserdeczniejsze życzenia urodzinowe dla Pani Doroty od wszystkich Kórnickich zjazdowiczów i osobiste od szczęśliwego posiadacza książki z płytą Misia 2.
Ps.
Bez dedykacji się nie obejdzie 🙂
Sto lat! Sto lat!
(I znowu się spóźniam na czyjeś urodziny 🙁 )
Byłem na koncercie Rafała w dworku w Antoninie. Sala po prostu stworzona do takich koncertów (zresztą po to ja sobie Radziwiłł wybudował 🙂 ). Moim zdaniem nasz zwycięzca Konkursu wypadł bardzo dobrze – sympatyczny, uśmiechnięty. Zagrał swobodnie, lekko, choc na bisach pokazał, że nie straszne mu „bębnienie w klawiaturę” :). Calość rewelacyjna. w cyklu „Barwy jesienie z Chopinem”, prezentował się o niebo lepiej od swojego poprzednika (nota bene profesora).
Mieliśmy szczęście porozmawiać z nim chwilke po występie. Opowiadał, że zaproponowano mu cykl 11 czy 13 koncertów w Japonii. Odmówił.
Zapytany o Chopina, mówił, że on mu poo prostu „w duszy gra”. I to widać było na koncercie. Kilka wczesniejszych utworów wykonał – „prawidłowo” chciałoby się powiedzieć. Ale Chopina zagrał – z wyczuciem, z zastanowieniem, moim zdaniem świetnie.
Ktoś kiedys powiedział że Fryderyka Ch. można grać albo rozumiec. Rafał najwyraźniej go zrozumiał.
Niech Jej Gwiazdka pomyślności nigdy nie zagaśnie!!!…
🙂 🙂 🙂
Raz jeszcze – zdrowia, radości i wszelkiego powodzenia, Pani Redaktor!
Sto lat, sto lat, sto lat, sto lat, niechaj żyje nam….!!!
Tuuduuum!
Sto lat!
dołączam swój były tenor…. 🙂
I jeszcze jeden i jeszcze raz,sto lat,sto lat niech zyje nam…a kto?
Pani Dorota.
Dużo dobrych marzeń i ich spełnienia …. i zdrowia 🙂 … z okazji urodzin serdecznie życzę Jolinek
Urodziny? Może na Warszawksiej Jesieni złożę życzenia osobiscie! a narazie tu: STO LAT, STO LAT!!! 🙂
Oooo! To jo widze, ze juz nawet Hepibersdeja wroz z Aliendockiem, Kundeleckiem Nizinym i Kotami Marcowymi odśpiewołek 😀
Poni Dorotecko, jo se myśle, ze takiego Hepibersdej to nawet pon prezydent Kenedi od poni Merlin Monroł nie usłysoł! 🙂
I cały cas pije Poni zdrowie cy sie ino do! 🙂
W ostatniej linijce miało być: „CYM sie ino do” 🙂
Owcarecku, zwolnij proszę bo do budy nie trafisz 😉
A to „cym” odnosi się oczywiście do bystrej wody z potoku i mleka świeżego oraz soku z malin 🙄
o tej porze sok z malin jest juz z butelki, a butelki latwo pomylic…
A ode mnie duuużo miodu i całej gromadki mruczących kotów! 🙂
foma,
no właśnie, już wyraźnie po trzynastej i soku malinowego bez butelki nie uświadczysz
😉
zeen, a na owcarkowej hali to pewnie i jakis kumys z owczego mleka sie znajdzie do toastów
Owcarecek jak mówi „czym sie da”, to najpewniej ma na myśli Smadnego…
Sok malinowy, miód i mleko… ja tu tymczasem herbatkę z hibiskusa na gardło 🙁
W każdym razie jest nadzieja, że gromadka mruczących kotów mi miodu nie wyliże, boć przecie koty miodu nie lubią, nie mówiąc o tym, że będą zajęte mruczeniem 😆
O rany!
foma,
jak on to wszystko wypije to rewolucja na hali!
Bez gumiaków do budy nie dojdziesz 😉
No to zdrówka przede wszystkim, bo w towarzystwie rozpijaczonych śpiewaków, tfu, rozśpiewanych pijaków, tfu! ani tak, ani tak niedobrze, w towarzystwie śpiewająch i soki pijących to do zdrowia dojść niełatwo 🙂
Dojść może i dojdziesz, ale i tygodnia w łaźni nie stanie na powrót do ancient regime’u
zeen, jak to? przecież alkohol zabija zarazki
Czyli resztki życia w nas?
To fatalnie 🙁
na gardło to jest dobry miód z masłem i spirytusem
W proporcjach:
1/10000 masła
1/10000 miodu
9998/10000spirytusu
i 1/1 całego gardła
zaczynamy od zgromadzenia składników: bierzemy 25 dkg masła….
ja używałem raczej proporcji po 1/3 każdego, bez gardła…
Dolaczam do zyczen kurcgalopkiem. Potrojny absynt? Czemu nie…
Wiec wszystkiego… a zwlaszcza muzyki w dawce wyjatkowej, jakosci wyjatkowej i w wyjatkowych okolicznosciach… I piorem wyjatkowym opisywanej!
Blechacza cenie w nagraniach. Swietny recital w Londynie, ktory przez ponad tydzien wisial na stronie BBC, ostatnia plyta DG, ktora cichaczem dostalam i poufnie juz dawno…
Na zywo slyszalam tylko raz, i to w Mozarcie, wiec sie nie wypowiadam.
Za to uwazam, ze dla Chopina juz wiele zrobil. Odpretensjonalnil biednego Frycka karmionego wydumana filozofia TychKtorzyWiedzaNajlepiej. I tak trzymac!
Raz jeszcze niech w duszy gra!
Jeszcze przez pół godziny jest 24.09. No to może zdążę z życzeniami dla Szanownej Gospodyni.
Wszystkiego najdźwięczniejszego!
I soczku malinowego… 😉
Pani Doroto!Zupelnie nie rozumiem dlaczego porownuje Pani Rafala do Glenna Goulda!Przeciez Goulda nie mozna porownac do nikogo!On byl jedynym takim pianista!Czytam wlasnie ksiazke Petera F.Ostwalda „Glenn Gould the ecstasy and tragedy of genius Glenn Gould” – przyjaciela pianisty, muzyka amatora i niezwykle cenionego psychiatry, ktory opowiada o Glennie z punktu widzenia jego fobii na tle swojego zdrowia i uwielbienia do wszelkiego rodzaju lekow.Fascynujaca lektura, polecam!!!O ile mi wiadomo nie jest dostepna w polskiej wersji. Co do Rafala!Mialam dokladnie takie samo zdanie jak Pani, zwlaszcza jak uslyszalam go na Festiwalu Pianistycznym rok przed Konkursem. Pomyslam, ot dobry dyplom!!!Jednak juz po pierwszym konkursowym recitalu wiedzialam,ze Rafal ma potencjal!Gra Chopina tak prawdziwego, ze az ciarki przechodza!W jego skromnosci, dojrzalosci tkwi tajemnica!Z nowej plyty slyszala poki co jedynie preludia – zachwycajace!!! Uwielbiam Lang Langa, jego bebnienie w klawiature i OGRRRRRRRROMNY temperament, ale czasami milo jest uslyszec kogos totalnie przeciwnego, introwertycznego, tajemniczego!!!Rafal ma przed soba wielka przyszlosc i trzymam za niego kciuki!
pozdrawiam serdecznie m
Droga meg (witam), porównanie zrobiło się siłą rzeczy i mimochodem, bo o Gouldzie sobie tu gadamy od pewnego czasu. Pozdrowienia 😀
UFFFFFFFF,to mi ulzylo:))))A o Gouldzie sobie chetnie na forum porozmawiam,bo go wielbie ponad wszystko!!!
pozdrawiam serdecznie m