Mozart żartowniś
Wolfgang, człowiek wesoły. Fot. Wiki
Że Mozart zgrywusem był – wiedzą wszyscy. Są i tacy nawet, którzy, zwłaszcza na podstawie jego niektórych listów, widzą w jego zgrywuśności patologię i przypisują mu chorobę: zespół Tourette’a. Choroba ta polega na tym, że delikwent ma skłonność do tików nerwowych nie tylko ruchowych, ale i mentalnych – przekleństw i dowcipasów, często kiepskich; szczególne miejsce mają w nich zajmować skojarzenia skatologiczne. Jako argument wspierający zwolennicy tej teorii podają, że tacy chorzy często mają wybitne zdolności muzyczne lub matematyczne. Jak dla mnie, jest to pomysł typowy dla amerykańskich naukowców, którzy w niezrozumiałych dla nich zachowaniach od razu widzą choroby psychiczne. Kiedy ostatni raz miałam okazję odwiedzić Mozarts Geburtshaus w Salzburgu, pani oprowadzająca, pokazując, jak wyglądał typowy pokój owych czasów i wskazując nocnik pod łóżkiem, podkreślała, że sfery – nazwijmy je właśnie nocnikowe – były o wiele bardziej wówczas obecne w codziennym życiu niż dziś i żarty na te tematy nie były niczym dziwnym. Ja zresztą jeszcze dokładniej zrozumiałam ówczesną mentalność mieszkańców dzisiejszej Austrii, kiedy parę lat temu zwiedziłam w Innsbrucku niezwykle interesujące Muzeum Tyrolu. Jak się jeszcze obejrzy tamtejsze pamiątki, te bekające kufle z piwem czy misie, które jodlują, gdy naciśnie się im podbrzusze, to naprawdę, chyba wszyscy tam musieliby mieć tego Tourette’a.
Mozart w każdym razie był do żartów nader skory i co do tego nie ma najmniejszej wątpliwości. Pomijając słowo, umiał sobie pożartować także muzycznie. Klasycznym przykładem jest Ein musikalischer Spass – divertimento z wariackimi fałszami, ale powstawianymi tam, gdzie by się człowiek nie spodziewał (np. w Menuecie). W tym przykładzie są zresztą tylko fragmenty. Ale, nawiasem mówiąc, polecam w ogóle tę stronę www.mozart.at – są tam nawet niemałe kawałki wszystkich chyba dzieł Mozarta i jeśli chcemy sobie przypomnieć, jak dany utwór idzie, możemy go tam znaleźć.
Poczucie humoru Mozarta sprawiło, że różnego rodzaju komedie omyłek, jak w Weselu Figara czy Don Giovannim, potrafił tak genialnie muzycznie zilustrować, że nawet tekst nie jest tu istotny. Przezabawne są też fragmenty niektórych serenad i divertiment, a także tańce. Najlepiej chyba ich istotę zrozumiał Jiri Kylian, który stworzył z nich genialne baleciki. To żart abstrakcyjny, ale i zmysłowy, dziecięce psoty dorosłych ludzi, czyli coś, co doskonale znamy 😉
Mozart żartując bawił się konwencjami swojej epoki, nabijał się z tych licznych menuetowych ukłonów, z regularności fraz i banalności melodyjek. Są tacy, co mówią, że Mozart jest banalny. Tak, czasem wręcz tę banalność eksponuje, ale jest to celowe. Miał jej całkowitą świadomość i rozumiał, po co ona jest. Żeby wyjaśniać świat, dawać poczucie bezpieczeństwa. Które jest złudne. Mozart był fatalistą. O tym – nie tylko o obscenach – można się dowiedzieć z jego listów, zwłaszcza tych pisanych do ojca w ciężkich momentach życia, np. po śmierci matki.
„To był pogodny, ale piekielnie smutny facet” – mówiła o swoim zmarłym mężu pani Maria Wasowska. Choć dodała, że bardzo lubił się wygłupiać. Myślę, że tak właśnie było z Mozartem – był wesołkiem, ale był również bardzo smutnym facetem. I to też słychać w jego muzyce, zwłaszcza tej z ostatnich lat.
A Pan Jerzy Mozarta uwielbiał i w swojej muzyce wielokrotnie się do niego odwoływał.
Komentarze
Niektórzy ludzie świetnie umieją się maskować. I kanalizować swoje smutki i ‚angsty’…
A potem jakiś prostoduszny człowieczek staje z boku i mówi: ta albo tamta osoba to taki wesołek, figlarz (czytaj: płytki), zawsze uśmiechnięty, zawsze zadowolony z życia…
A capella
Ludzie mają od zawsze skłonność do usystematyzowania i katalogowania wszystkiego, co się rusza i wszystkiego, co się ruszać nie chce.
Zostałem rozłożony na czynniki pierwsze 🙂
Myślę, że Mozartowi doskonale blogowałoby się z nami…
W sprawie ewentualnego blogu Komisarza Fomy wypowiedziałem się pod porzednim wpisem.
Mozart i blogowanie? Mogłoby być ciekawie.
Ale, ale, ja się opomnę o tych, którzy mają opinie ponuraków — Bacha i Beethovena. Przecież niesłusznie! Że tak na obrazach wyglądają? Mozart na obrazie też na wesołka nie wygląda. Że Mozart miał świetne wyczucie opery, a jego dzieła cechują elementy komedii (niektóre wprost są komediami)? To na pewno jego wielki atut w porównaniu do Bacha i Beethovena, których humor jest dzisiaj mniej znany i trudniej czytelny.
Kiedyś obie wynotowałem na blogu z Brendla o Beethovenie:
W kadencja w tradycyjnych koncertach dopuszczało się i oczekiwało, aby były nieprzewidywalne. Końcowy tryl, jednakże, tradycyjnie prowadzący z dominanty septymowej do toniki i orkiestrowego tutti, był czymś na czym można było polegać, dotyczyło to zarówno słuchaczy, ja i muzyków orkiestry. Beethoven, jeden z najlepszych muzycznych architektów, pisał kadencje, przy których te, Mozarta, wydawały się przykładami zahamowań. W maratonie kadencji jego własnego Koncertu C-dur [PAK: Koncert nr 2, op. 15], tryl jest szczególnym celem jego kpiny. Nigdy nie pojawia się tak jak powinien. Po paruset taktach, które przebiegają w amoku wśród różnych tonacji i niszczą klasyczne konwencje na prawo i lewo, kadencja wydaje się zbliżać do końca. Osiągnięta zostaje dominanta C-dur i tryl się zaczyna. Ale dlaczego mamy tu diminuendo, które załamuje napięcie? I dlaczego nie ma tu septymowego akordu dominanty? Jeśli nie byłaby to właściwa konkluzja, sytuacja oznaczałaby brak umiejętności.
Znowu, znajdujemy się na obszarze dwuznaczności. Możemy odczuwać przepełniającą potok heroiczną brawurę; ale także obrót ku nowemu, poetyckiemu kierunkowi wskazanemu przez tryl, który nie jest popisowy, ale liryczny. Przez chwilę tak trwa. Co kompozytor chce tu zrobić? Nic się nie dzieje tak, jak tego oczekiwaliśmy.
[…]
W końcu, gdy dominanta spetymowa została porzucona dla szału gwałtownych powtarzanych skal, pojawia się ostatnia, naprawdę dziwaczna niespodzianka: dwa ostatnie akordy zostają, „zbytecznie”, przerwane przez miękki, krótki akord arpeggiato. Zagranie koniec kadencji bez tego miękkiego akordu i prowadząc prosto do orkiestrowego tutti pozwala nam lepiej zrozumieć stopień Beethovenowskiego zwodzenia.
Jeśli ten akord mógłby mówić sam do publiczności, albo orkiestry, mógłby powiedzieć coś w rodzaju: „Czy naprawdę zmierzamy do końca?”, „Czy chcecie by kadencja się skończyła?”, „Co za dziwaczne szaleństwo!”, „Niebiosa, czyżbyśmy zapomnieli o trylu?”, „Skoro to nie działało wcześnie, dlaczego teraz ma zadziałać?”, albo po prostu: „Dobrze was zwiodłem?”.
„Alfred Brendel on music: collected essays” – “The sublime in reverse”
Moi Drodzy!
Nieoczekiwanie odezwał się do mnie sponsor z Paryża i zaofiarował pomoc gumkowo-ołówkową.W związku z tym spięłam się, przysiadłam, uporządkowałam poezje, uzywając do tego ostatni ogryzek ołówka.
Troszkę zmieniłam formę – będę teraz zbierać według wpisów Kierowniczki. po zamknięciu wszystkich komentarzy będę zbierać wszystko i umieszczać na jednym „arkuszu” – to się nawet lepiej czyta, niż otwieranie każdego wierszyka.
Jeszcze mam trochę do uzupełnienia, grudniową szufladkę otworzyć, ale najsampierw muszę wtrząchnąć jakąś kromuchę, pora lunchu mija!
P.S.Pojawienie się sponsora nie zwalnia Komisarza Fomy z obowiązku gromadzenia funduszy Fundacji, bo co to za Fundacja bez funduszy?!
http://alicja.homelinux.com/news/Co_w_duszy_gra/Poezje/
PAK,
humor zaprezentowany przez ponurego Jana Sebastiana w Kolacji na cztery ręce jest właśnie tym, co do mnie najlepiej trafia.
Jestem na bieżąco!
Jest o Mozarcie żartownisiu – macie pole do POPISU !
Teraz pot z czoła i do innych zajęć.
No to jak mial Tourette’a, to byl opetany przez diabla
Tez. To w parze idzie
A swoja droga zespol Tourette’a to straszna choroba i gdyby Mozart na nia cierpial, zadna arystokratka nie chcialaby go na swoich kolanach. Juz nie mowiac o buduarze. Ale czegoz to dla kasy sie nie wymysli. Na dzien dobry Roku Mozartowskiego byla u nas dwugodzinna audycja udowadniajaca, ze tak, potem 15 minut, ze moze jednak nie, a potem Wesele Figara.
W poczuciu humoru arte doscignelo mistrza.
A fto umie tak sie zaśmiać jako pon Mocart w filmie pona Formana? Jo moge spróbować: huahuahuahuahuahuahua!!!! 🙂
Ty się Owcarek tak nie śmiej, czeka Cię gonitwa za strusiem 🙂
Dobra, zupełnie off-topic…
* – Foma, mam dla was dwie wiadomości, obie złe – usłyszał komisarz Foma, gdy bez pukania otworzyły się drzwi do jego gabinetu i na fotelu dla po drugiej stronie biurka rozparł się Szef komisarza. – Będziecie mieli świeżą krew.
– Rozumiem, że mam nie dyskutować, tylko podziękować za wsparcie – powiedział z krzywą miną Foma. – Ale to jedna zła wiadomość. Jaka jest ta druga?
– Taka, że świeża krew nic nie umie, i musicie ją dopiero nauczyć życia.
– To czyjego siostrzeńca dostanę pod skrzydła? – spytał spokojnie komisarz, w duchu ciskał jednak jedno przekleństwo po drugim.
– Pewnie jakiegoś Holendra. Dostaliśmy na staż studenta z tamtejszej szkoły policyjnej, podobno bardzo chciał terminować u was. Sam nie wiem gdzie o was usłyszał.
– Tyle dobrego, że nie muszę się z nim cackać – uśmiechnął się pod nosem komisarz Foma. – Już my go z Podhalańskim przećwiczymy.
– No to widzę, że to wcale nie była taka zła wiadomość – podsumował Szef. – Tak też myślałem, dlatego drugą złą wiadomość zostawiłem na koniec. Dodatkowo przychodzi do was na pewien czas jakaś doktorantka. Zbiera materiały do pracy doktorskiej. Z psychologi czy coś, nie wnikałem. I z nią trochę się cackać musisz, ale tak w normie, bez lizodupstwa.
Komisarz Foma popatrzył smutno na wychodzące plecy Szefa. W takiej gromadce o rozpracowywaniu Boordella mógł na jakiś czas zapomnieć.
I dodatkowe postaci:
Johan Ordnung
stopień: jeszcze nie dorobił
wiek: młody szczyl
rodzina: zanim założy chce się wyszumieć
miejsce pracy: studiuje w niderlandzkiej prywatnej szkole policyjnej, obecnie odbywa staż w polskiej policji w Specjalnym Biurze ds. Intelektualnych Nadużyć, o którym dowiedział się od oficer prasowej Ramki na jednym z seminariów
zainteresowania: jak to młody wykształciuch-utracjusz
słabe punkty: jak to młody wykształciuch-utracjusz
nie lubi: jazdy na rowerze, przez co przy dowolnej okazji czmycha z Holandii
znaki szczególne: zabójczo przystojny, czasem kaleczy polski, wstawiając to niemieckie, to angielskie, to niderlandzkie słówka
doktorantka Alicja
stopień: cywil
wiek: nikt nie odważył się zapytać
rodzina: syn, o mężu nic nie wiadomo
miejsce pracy: zbiera materiały do pracy doktorskiej, obserwując w praktyce zatomizowane jednostki policji; obecnie dokonuje wiwisekcji Specjalnego Biura ds. Intelektualnych Nadużyć
zainteresowania: progresywny rock, kolekcjonuje ogryzki ołówków
słabe punkty: obsługuje tylko komputery z zainstalowanym linuxem
nie lubi: zalegających liści
znaki szczególne: ma tendencję do notowania wszystkiego co się znajdzie w zasięgu
wzroku, chodzi w szaliku własnej roboty
Ramka
stopień: oficer prasowa bez wyraźnego wskazania stopnia
wiek: nikt nie wpadł na to, by zapytać
rodzina: córka, o mężu nic nie wiadomo
miejsce pracy: szwajcarska policja, zwykle przebywa w biurze w Zurichu, czasem prowadzi seminaria w szkołach policyjnych w Europie. Na jednym z takich seminariów poznała komisarza Fomę
zainteresowania: muzyka poważna, kultura ludów Kaukazu i Azji środkowej
słabe punkty: nie zidentyfikowano, choć usilnie próbowano
nie lubi: przerywania w połowie drugiego zdania, co wg niektórych oznacza piątą minutę wypowiedzi
znaki szczególne: jej wypowiedź pojawia się zawsze we właściwym momencie
John Boodell
stopień: grupowy anarchistycznego komanda
wiek: żadna ze służb specjalnych świata nie ma o nim wystarczającej wiedzy
rodzina: żadna ze służb specjalnych świata nie ma o nim wystarczającej wiedzy
miejsce pracy: operuje nieskrępowanie na całym świecie
zainteresowania: nieznane
słabe punkty: często podróżuje śladem komisarza Fomy
nie lubi: żadna ze służb specjalnych świata nie ma o nim wystarczającej wiedzy
znaki szczególne: żadna ze służb specjalnych świata nie ma o nim wystarczającej wiedzy
Szefie,
w postaciach ma być John Boordell chyba…
Właśnie miałem poprosić o koretkę zarówno drogą Sekretarz jak i szanowną Panią Kierownik. Ale swoją drogą momenty są, prawda 🙂
Szefie,
skąd ten szczyl się panu napatoczył? Przewiduję kłopoty…
Rock me, Amadeus!
http://youtube.com/watch?v=P10FIR7OJ0U
foma, wprowadzasz doktorantki, Holendrow i jakichs zbytecznych oficerow, a Pani Ala od wszystkiego?! Znak szczegolny: nie znosi zaniedbanych roslin doniczkowych…
Ja tutaj przewiduje konflikt i klopoty dla Komisarza 🙁
Może się kobity nie pobiją… jedna doktorantka, a druga od wszystkiego, i to jeszcze wspierana przez tajemniczego sponsora z Paryża (względem tych gumek-myszek i karandaszy)…
No chyba, że ta doktorantka zacznie wymagać, zeby jej pani Ala notatki prowadziła, a sama się wpuści w burzliwy romans z Holendrem-utracjuszem?
A czy gdzies juz jest w miare calkowita lista bohaterow przewidywanych, bo na razie jakos tak trudno mi wyczaic, kto i co, a na sama mysl przegladania 8000 komentarzy blogowych zaczynam kichac i prychac (paryska jesien)
Ach, Tereso!
Wszystko jest, od czego ja tu jestem, jak nie od wszystkiego 🙂
http://alicja.homelinux.com/news/Co_w_duszy_gra/Teksty/
Witajcie z wieczora. Przyszłam z przemiłego, oldskulowego koncertu tego faceta:
http://www.youtube.com/watch?v=H0z8ofn5a8w&feature=related
Nastrój był świąteczny – dla mnie taki poczciwy stary jazzik ma już sam w sobie coś świątecznego, a Freddy jeszcze włączył kilka christmasowych piosenek. Bardzo było to przyjemne.
PAK: czy Bach i Beethoven mają opinię ponuraków? Nie wiem, ale na pewno obaj mieli poczucie humoru, każdy inne. Co do Bacha, wystarczy przypomnieć Kantatę o kawie; swoją drogą jest też w jego utworach, kantatach, Mszy h-moll czy Koncertach brandenburskich tyle radości, że naprawdę nie da się go nazwać ponurakiem. A Beethoven? Potrafił w wielu utworach tak świetnie bawić się drobnymi motywikami, przekomarzać się, że naprawdę poczucie humoru widać tam gołym okiem, jeśli tak można powiedzieć 😉
Drogi Komisarzu! Nie mogę rozszyfrować Ordnunga, co zapewne świadczy o tym, że panuje tu Boordell 😆 A co do oficer Ramki, mam niejakie wrażenie, że bliżej jej do Berna niż do Zurychu, choć może się mylę.
Blogoslawiony Sekretarz niech bedzie po stokroc
Osoby główne dramatu będę uzupełniała w miarę zapisów – jak widzisz, są już dwa odcinki kryminału o przygodach komisarza Fomy i nie tylko.
Tych pisatieli czasami trzeba jednak poganiać, bo leniwe i na przykład „Podbijamy Koreę” zostawili z jakimś takim rozlazłym zakończeniem.
Czy w Warszawie jest ulica Wandy Landowskiej ? Jeśli nie,to być może powinna powstać.
Ulica jak ulica, ale wpis blogowy o Landowskiej, klawesynie i klawesynistach być może powinien powstać… 😉
Widzę, że ciężar nieobecności Alicji na koncercie Zeppelinów sprawił, że nie rozpoznała w doktorantce Alicji swoich rysów… W kryminale nie będzie żadnej pani Ali do wszystkiego, będzie doktorantka. Dwie kobiety o tym samym imieniu, umizgujące się do tego samego faceta mógłby zorganizować tylko John Boordell.
A Johan Ordnung, o którego talentach pewnie niedługo się dowiemy, ma stanowić przeciwwagę dla demonicznego Johna B. i tak jak tego ostatniego, nie należy się doszukiwać w nim żadnej konkretnej osoby.
Jesli Ramka zechce, może zostać przeniesiona do Berna albo Genewy, albo do jakiegokolwiek miejsca w Konfederacji Szwajcarskiej. W przypadku publicznej odpowiedzi twierdzącej proszę o odpowiednią zmianę we wszystkich prowadzonych rejestrach.
Przeczytałem wczoraj „Podbijamy Koreę” i aż świerzbią mnie palce, żeby ten tekst trochę oszlifować… Może uznamy, że skoro póki co Komisarz zostaje wśród uroczego czarnego luda, to ma prawo do wieńczącej redakcji, z pozostawieniem dostępnego brudnopisu w odpowiednich archiwach.
foma:
Johan Ordnung i John Boordel jako manichejskie przeciwstawienie dobra i zła? A może jako ying i yang?
Wybór ma istotne znaczenie dla fabuły kryminału 🙂
PS.
Czy Ramka nie ma słabości do zegarków „sdiełanych w CCCP”?
PAK,
raczej manichejskie przeciwieństwa, choć zapewne kiedyś pojawi się w obu owa kropka z krążącego czoła ying/yang.
Słabość Ramki do zegarków nawet bez wskazywania manufaktury – fakt, należy to zaznaczyć.
No to do pior i piorek, Panowie
Sekretarz juz z niecierpliwosci zbobrzyl dwa olowki
Spokojnie, tu piszą ludzie pracy, nie tylko wolne artystki jak my 😉
PS. Wpis o Landowskiej i klawesynach pewnie kiedyś będzie. A ulicy Landowskiej nie ma chyba nigdzie w Polsce 🙁
foma,
jak Cię ręce świerzbią, to do roboty! Jak będziesz miał gotowy tekst, prześlij do mnie mailem (alicja.adwent@gmail.com), wrzucę na sieć. Mnie tytuł też nie bardzo pasuje, wzięłam go z tytułu wpisu – jak na odcinek kryminalny zgrabny to on nie jest.
Rysy rozpoznała, rozpoznała… a i widziała w tv kawałeczki z koncertu. Podobno było pysznie, a ja muszę obejść się smakiem 🙁
* W swoim biurze nad jeziorem Lemanskim Monsieur P. porzadkowal papiery. Niewielki karton zapelnial sie powoli ale nieublaganie. Tak… kolejna przeprowadzka, tym razem do Zurychu, blizej polnocnej granicy ze strefa Schengen. No coz, sluzba nie druzba. Monsieur P. przejrzal sie w sluzbowym lusterku i delikatnie poprawil nowa fryzure. Wbrew wczesniejszym obawom czul sie w swoim nowym wcieleniu znakomicie, choc przyzwyczajenie do nazwiska Ramka kosztowalo go wiele samozaparcia. Tymczasem cieszyl sie na nowe wyzwania, zwlaszcza na wspolprace z niedawno poznanym komisarzem Foma. Ich spotkanie na kongresie na temat intelektualnych naduzyc wywarlo na P. elektryzujacy wplyw. Komisarz w towarzystwie aspiranta Podhalanskiego otwieral przed znudzonym ekspertem nowe fascynujace perspektywy…
Spod kwitow i rachunkow hotelowych (rozliczyc!) wylonil sie arkusz z referencjami:
„Zadanie Passepartout polega na wsparciu przyjaciół swoimi umiejętnościami w wielu decydujących momentach. Główną z nich jest świetne opanowanie sztuk walki. Nieraz, więc będzie musiał konkretnie przywalić i przykopać wynajętym przez Johna B. zabijakom. W każdej części globu możemy liczyć, że na naszej drodze staną zupełnie odmienni oponenci posiadający swoje własne ciosy i umiejętności walki.
Passepartout do przemieszczania się potrafi wykorzystywać najróżniejsze środki lokomocji. Wśród nich znajdują się m.in. pociąg, słoń, statek, samolot oraz balon. Mało tego – P. potrafi także wykorzystywać elementy otoczenia i wykonywać najróżniejsze ruchy jak chociażby wspinanie się po ścianach, chodzenie po przewodach, odskakiwanie od ścian, odbijanie się od konopi oraz przeskakiwanie z krawędzi na krawędź.”
O tak, odbijanie sie od konopi, to moja specjalnosc – westchnal Monsieur P. i zanotowal: Nie zapomniec podroznej poduszeczki!
O, miało być dzień dobry Wam – ja idę dospać, toz 5-ta rano! Juz taka gorliwa to ja nie jestem…
passpartout,
Ramka była kobietą! 😀
No i co z tego? Kopernik też była 😆
Kopernik sobie mogła być. A u komisarza ma być porządek, bo inaczej Boordell rulez…
Niech się Ramka określi co do płci, bo trzeba uzgodnić treść odcinka z opisem postaci (swoją drogą wychodzi, że w opisach nalezy określić i płeć).
Kim jest Ramka? 😯
http://youtube.com/watch?v=8pj512wtOzs
Ramka to zdrobnienie od Ramy – tego hinduskiego boga. Jak był mały, wołali na niego Ramka, w eposie „Ramajana” można o tym poczytać…
Szanowni Państwo
Ramka za ramką, passpartout jedno po drugim i tak cały dzień, sześć dni w tygodniu, miesiąc po miesiącu. Tak wygląda życie Misia od piętnastu lat. Nuda jak w polskim filmie …
Tylko okienko z napisami jest jakąś odskocznią.
W okienku Pavarotti śpiewa w Rigoletto. Słychać również. O czym donosi w tajemnicy :
Miś nazywany Ramiarzem , albo Pan Ramka przez niektórych 🙂
Misiu-Panie Ramko, a jak cenne zdrowie? Mam nadzieję, że lepiej 🙂
Aha – a propos @ foma z wczoraj 19.39, dziś o 20.35 w TVP Kultura jest Kolacja na cztery ręce…
http://youtube.com/watch?v=4PcT6N9VuT4
*Rama Lama Ding Dong – nucil komisarz Foma pod nosem ogladajac zdjecia z ostatniego kongresu pod haslem „Intelectual abuse” w Nicei. Dobrze, ze moj samsung ma kamere – usmiechal sie do wspomnien komisarz. Halas przy drzwiach wejsciowych wyrwal go z rozmarzenia. Wylaczywszy komorke spojrzal surowo na stojace u drzwi osoby. No tak, ten Podhalanski znowu zgarnal z ulicy jakiegos menela. Ile razy mam mu powtarzac, ze zebractwo nie jest naduzyciem intelektualnym?
Tymczasem Podhalanski zasalutowal i zameldowal z wielkim podnieceniem: Szefie, przyjechal ten Ordnung z Utrechtu!
Dzien dobry pan komisarz! – oberwaniec z marynarskim workiem na plecach rzucil sie na powitanie potracajac doniczke z paprotka. Podhalanski zwinnym szczupakiem zlapal ja w ostatniej chwili i pieczolowicie odstawil na miejsce. Mlody Holender bacznie spojrzal na rosline i szeroko rozesmial: Oh, bardzo liberalna policja, cannabis w biurze, brawo!
Komisarz Foma, jak już wspominano, nie używa koreańskiego badziewia…
passpartout,
jeszcze by się przydała charakterystyka Monsieura P. jak to foma powyżej zrobił z Ordnungiem i resztą, żeby wrzucić do osób dramatu.
Poza tym na polu walki w kuchni padła (pod niewinnym naporem) moja jedyna makutra!!!
I to jest DRAMAT!
No właśnie! Jak się odrazu nie powie, kto jest kto,(Who is who?),to potem trzeba się gmerać w wariantach i interpretacjach.
Ponieważ personae dramatis zajęte są wyłącznie własnymi wizerunkami, niech doktorantka Alicja wyjaśni zwykłej widowni, o co chodzi?
Jak narazie do funkcji Ramy pretendują następujące istoty:
-Rama;jakieś bóstwo,
-passpartout;istota,jak narazie, niezidentyfikowana płciowo,
-Miś 2,bo produkuje jakieś ramy.
Doktorantko! Wyjaśnij ten problem,bo,jak narazie,Rama,to margaryna! 😉
ten samsung byl sluzbowy 😉
Pracowałem cały dzień , znaczy zdrowie wróciło. Słoik miodu PanaLulkoiwego z cytryną zjadłem Nagrałem Rigoletto w dwóch wersjach . Jednak co Pavarotti to Pavarotti. Nagranie archiwalne ale bardzo dobre. Wszystko przez Panią Dorotę.
Zostałem melomanem co lubi posłuchać kilku wersji. Słodkości obiecane, nie zapomniane.
W czwartek jak zdrowie pozwoli.
Robiłem różne ramy ale z margaryną nigdy 🙂
Zeenecke pado:Ty się Owcarek tak nie śmiej, czeka Cię gonitwa za strusiem
Za jakim znowu strusiem, Zeenecku! Co jo… ornitofil? 😀
Owczarku,
ja Cię bronię własną piersią jako Sekretarka, chyba zauważyłeś moje sugestie w sprawie rzeczonych piór? Strusie pióra kupić na fermie strusi! W Polsce jest ich już trochę, nawet do Aussielandu nie trzeba.
O matko !!!
To się dowiedziałem. Mam dwa, tfu , trzy ptaszki , znaczy jestem potrójny ornitofil. Miś z trzema ptaszkami 🙂
* Przełożeni Ramki od kilku godzin siedzieli w zadymionym pokoju narad. Wszystko przez ten donos, te zdjęcia, ten raport… To był dla nich cios. Ich ulubiona Ramka, o której myśleli, że jest kobietą i pochodzi z dobrej, czeskiej rodziny, osiadłej w średniowieczu na Śląsku (a jak wiadomo, w Szwajcarii wszystko co dobre, osiadło w średniowieczu), okazała się poszukiwanym przez Interpol Monsieur P.
– Co teraz zrobimy? – zapytał przełożony A.
– Poszukamy innej Ramki. Może tym razem jakiegoś faceta – zaproponował przełożony B.
– To jest jakaś opcja. Ale skąd go weźmiemy? – zauważył i możliwości i trudności przełożony C.
– Słyszałem o takim jednym w Polsce, to niedalego od Śląska – rzucił A. – Tylko trzeba go jakoś przekonać.
– Na pewno da się przekonać, już są na to sposoby. Posmarujemy mu łapę miodem i się nie wywinie – C wydawał się uspokojony. – Zajmiesz się tym? – spytał B.
– Nie ma sprawy. A ty C znajdz w komórce dawnej Ramki numer do jakiegoś komisarza Fomy. Będzie musiał coś pozmieniać w wykazie personae dramatis.
– To wszystko? – zapytał podsumowująco B. – Jeśli tak, to może zapalimy świeczkę w intencji udanej zmiany.
– A komu podstawimy te kopcące dewocjonalia?
– Może Ramie? Jest taki w Indiach. Akurat nadaje się na patrona operacji – popisał się erudycją A.
– Świetnie – ucieszył się B. – Ramie świeczkę, a Fomie kaganiec.
W tym samym czasie pociąg z Monsieur P. zatrzymywał się na dworcu w Kutnie. Na peronie z kwiatami czekał sam John Boordell…
Hej,
tak nie można. O Monsieur P. przynajmniej wiemy, że Passpartout , monsieur, bywsza Ramka, w specjalnym celu zmieniająca płeć – spodziewam sie, że tylko zewnętrznie, nie ehum, naprawdę fizycznie!
Ale kto to jest A, B i C?
Sami wprowadzacie boordell, bez pomocy Johna Boordella, mistrza w tym fachu!
Wyprostować mi te wszystkie kryptonimowe skróty, bo się zdenerwuję, a co dopiero czytelnicy! ABC do elementarza! A tu nazwiska proszę.
Muzykalnie:
Miła, czemu jesteś taka smutna?
Dojeżdżamy już do Kutna
złączyć nasz los…
Kiedy, kiedy już będziemy w Kutnie,
może będzie jeszcze smutniej,
tak dzień i noc……..
Idę sobie resztę słów przypomnieć lepiąc uszka, które które to zajęcie woła mnie głosem wielkim.
Doktorantko Alicjo,
to komisarza Fomę zaskoczono niewłaściwym podejściem do płci Ramki, a później zarządzaniem kryzysem informacji godnym przedszkolaka, nie wspominając o innych pretendentach. Co było robić – trzeba było stanąc twarzą w twarz z nawałą i poprzestawiać to i owo w dramacie. Miś2 znalazł wreszcie odpowiednią i dobrze płatną robotę w cieniu lodowców a passpartout zwiedza ciemną stronę mocy. Kto wie, może Monsieur P. okaże się podwójnym agentem…
A na dekonspirację A-B-C nie ma co liczyć, szwajcarska policja strzeże swoich danych lepiej niż szwajcarskie banki.
PS. Bardzo mi przykro z powodu makutry 🙁
Przypominam,że w Kutnie był przejazdem Tow.Putin! (Monsieur P.?) 😉
A.B.C. – to był taki kryminał Agathy Christie 😉
A do elementarza – to Ala! 😆
Dziękuję za nieme wsparcie… Już się bohaterowie nieco przetarli wśród niebezpieczeństw, przeto czas na skomplikowanie i głębię. No chyba, że passpartout wyrazi czynny żal, to się zastanowię… 😉
Kreacja zbiorowa łatwa nie jest 😀
Misiu 2 (z trzema ptaszkami 😆 ), czy mam rozumieć, że będzie jakaś wycieczka do stolycy?
„Kreacja zbiorowa łatwa nie jest” to taki eufemizm… 😀 Stąd podkreślam wagę wzmocnienia pozycji moderatora (czyli moją 😆 ). Oszlifowana Improwizacja w koreańskim stylu jutro powinna dotrzeć do doktorantki Alicji w celu jej (tj, Improwizacji, nie Alicji) publikacji. Oczywiście Pani Kierowniczka może zażyczyć sobie jednoczesną kopię na potrzeby niniejszego blogu 🙂
Ja rozumiem, że doktorantka Alicja umieści Improwizację w biurku, które jest przecież ogólnodostępne 🙂
Ach, jaki ten moderator ambitny 😆
W końcu przyrzekało się kiedyś dbać o porządek… A gdyby nie pełen entuzjazmu Johan Ordnung, ciężko byłoby przekopać się komisarzowi przez włości Augiasza…
Augiasz? takiej postaci to na pewno nie pamiętam 😆
Przewijał się tu i tam, powołując się na swoje antyczne koneksje. Podhalański go pogonił…
Ja przepraszam, ja w sprawie Kutna
Zacne to miasto. Nie tylko Putin tu bywal, ale i Riefenstahl Leni niejaka, ktora akurat na czele PropagandaKommando trafila na egzekucje na rynku. Nie spodobalo jej sie bardzo.
Szanowna Pani Doroto.
Proźba całkowicie nie związana z tematem (przepraszam, ale nie wiem gdzie i w jaki sposób mogę uzyskać odpowiednią informację. Archiwum Polityki?).
Czy istnieje możliwość uzyskania treści artykułu o przyznaniu Nagrody Nobla Heinrich’owi Böll z „Polityki” z roku 1972 (?). Artykuł poruszał również kwestię RAF’u i stosunku Bölla do ideologii oraz do członków RAF’u.
Analiza tego artykułu (oraz fakt, że czytuję Politykę) znacznie przyczyniła się do poprawienia mojego obrazu jako ucznia w oczach mojej polonistki pani Krystyny Rutkowskiej z II LO w Sopocie.
Niestety internetowe archiwum „Polityki” nie sięga do roku 1972… Tylko więc chyba na papierze się ten artykuł znajduje. Pozdrawiam.
Zara…
w przerwie (ulepiłam 60 uszek, muszę usiąść, pierogi czy uszka wychodzą mi tylko na stojąco) piszę –
doktorantka Alicja to jest literacka postać (oparta, i owszem…), a ja jestem Sekretarka Alicja!
Nie mylić tych postaci!
foma,
czekam na nową wersje, starej nie wyrzucamy, po dyskusji autorzy mogą osiągnąć consensus, co trzymać, co wyrzucić – jam tylko (i aż!) Sekretarka!
A u mnie wali lodem (marznący deszcz), okropna pogoda 🙁
Wracam do uszek.
Jestem z Wami zupełnie nie zsynchronizowany. I nie dość, że mam zapóźnienia w śledzeniu akcji i kwestii płci Ramki, to dopiero teraz dostrzegłem, że ktoś przyprawił Mozartowi uśmiech.
Co do A, B i C. To standardowe określenia bohaterów, gdy sprawy są tajne. Wystarczy dowolną książkę z zakresu kryptografii wziąć do ręki, a tam znajdzie się pełno historyjek z tymi bohaterami. W wersji anglosaskiej A to Alice, B to Bob. Przy czym to Alicja chce coś powiedzieć Bobowi, czasem rozmawiają w trójkę — wtedy trzecią osobą jest Carol lub Charlie (tu niestety badacze nie są zgodni, co do imienia i płci). Jeśli rozmowa wymaga czwórki uczestników to włącza się Dave; jeśli więcej — to kolejne postacie, w ostateczności Zoe. (Imię Walter zarezerwowano dla ochroniarza Alicji i Boba.)
W kryptografii występuje nieobecna w historyjce szwajcarskiej Eve, czyli ‚pasywny napastnik’ — ktoś kto podsłuchuje, ale nie może się wtrącać. Justin to system sprawiedliwości. Mallory to ‚napastnik aktywny’ — nie tylko podsłuchuje, ale i wtrąca się zmieniajac to i owo (słowem — agent Johna B.).
To tyle gwoli wyjaśnienia.
PAK, jestem pod wrażeniem – możesz mi podesłać linkę do tego źródła, pojezierza wręcz…
Alicjo, oczywiście przekażę Improwizację Sekretarz Fundacji.
Hej!
Ja też jestem pod wrażeniem 😆
A uśmiech Mozarta koledzy mi wrzucili wczoraj po południu. Fajny, nie?
foma:
Ja o tym czytałem w wersji papierowej. I dość ciężkiej 😉
Skrót dla laików jest na wikipedii:
http://en.wikipedia.org/wiki/Alice_and_Bob
* A wszystko zaczelo sie (jak zwykle) po kolacji 🙂 Podochocony znakomitym Amarone Monsieur P. poczatkowo sluchal Gordona nieuwaznie. Te zuryskie seminaria mialy swoje dobre strony, zwlaszcza bankiety bywaly udane, ale te wieczne spicze i niekonczace sie toasty, w ktorych brylowal Zeenowiew z Petersburga… Tym razem jednak pogwarki i smiechy ustaly, miedzynarodowe towarzystwo zamienilo sie w sluch. No, prosze, wreszcie jasnosc. Who is who? Zmienna metasyntaktyczna, to ja 😯
* – Co ja ci moge dać na początek? – zastanawiał się na głos komisarz Foma, patrząc z zaciekawieniem na młodego Hoolendra. – Może uporządkujesz papiery z akcji w Korei… Nie ma się czym chwalić, więc tylko zebrać wszystko do kupy, wyciąć to i owo, i do archiwum.
Johan Ordnung kiwał potakująco głową, starając się zapamiętać każde słowo i dowiedzieć się czegoś więcej o swoim nowym szefie.
– A i jeszcze jedno, jak ja mam do ciebie mówić? Jak tam u was w Holandii zwracacie się do siebie?
– Po imieniu i żeby było bardziej friendly dodajemy dużo tych, no, vowels – nieudanie szukał słowa stażysta.
– To co, ma być Haans?
– Nie, to byłoby niepoważne. Wolę po Familienname, Ordnung must sein. – Ukłonił się i wyszedł zabierając stos papierów. Komisarz zaskoczony pomyślał, że z tego Ordnunga mogą być ludzie.
Alicjo, z czym te pierogi? 🙂
foma,
czy nie mogłeś tego przesłać w html, tylko wydziwiać z jakimś rtf?! Zawsze jakieś utrudnienia i kłody pod nogi Sekretarce, niech sobie radzi…To, że wyszło na niebiesko część tekstu, to dokładna kopia z Twojego przesłania, nie zmieniam, bo być może zamierzone *podkoloryzowanie*. Natomiast mam pytanie względem tytułu – ma być Korea, czy, według mnie lepszy tytuł, „Wpadka w Korei” ?
Hoko
pierogi to będą dzisiaj lepione, wczoraj były uszka wigilijne z grzybami (ta jest, z prawdziwami z Polski). Udało mi się pobić mój rekord, ulepiłam 200 – i zamroziłam w porcjach.
Pierogi z kapusta i grzybami będą lepione dzisiaj. I zamrożone w porcjach, bo ilość będzie … to się jeszcze okaże, ale spora, farszu jest a jest!
Jeszcze jedno, foma.
Co Ty za program stosujesz do poczty, że mi nie czyta wszystkich znaków diakrytycznych? Toż .gmail w firefox czyta wszystko, a tu mi zakłóciło.
Tymczasem rozszyfrowałam pocztę do końca i nadałam odcinkowi właściwy tytuł:
http://alicja.homelinux.com/news/Co_w_duszy_gra/Teksty/03.Wpadka_w_Korei.html
Sekretarz Alicjo,
lepszy .rtf niż .doc, a w html-u zniknęłyby zapewne moje formatowania.
Tytuł – oczywiście Wpadka w Korei. Z niebieskim też wpadka, wszystko powinno być jednolicie czarne, z wyjątkiem linki do gazety.pl, proszę o zmianę Skoro już jesteśmy przy korekcie, to „m.in.” w pierwszym wersie nie powinno być linką, tylko zwykłym tekstem (swoją drogą, jak mi się to zrobiło?). I przydałoby się poszerzyć osoby dramatu o doktorantkę, Ordnunga i Boordella. Ramka musi poczekać, póki się nie wyjaśni zamieszanie.
Po tych wszystkich uwagach pragnę publicznie podziękować za ogromny wkład i wykład. Vivat Alicja!
B jak Bobek 😯
Osoby poszerzymy, ja tu wszystko notuję na boku,
między lepieniem uszek zgubiliście mnie z tym ABC – kryminały Agaty czytałam mniej więcej sto lat temu, a i to nie wszystkie, bo w lokalnej bibliotece było, co było.
Trzeba wymyślić jakiś nośny, a możliwie najkrótszy tutuł dla przygód komisarza Fomy i Zeenowiewa i zbierać te odcinki w podszufladce, że się tak wyrażę.
Pomysły?
http://alicja.homelinux.com/news/Co_w_duszy_gra/Teksty/Odcinek_4_w%20toku.html
To są tylko moje zapiski na boku. Jak skończycie, to osoby będą wpisane, gdzie należy i tak dalej.
No, robota imponująca.
Moje wstępne kierownicze uwagi:
1. Link do Gazety W.: może lepiej wkleić zawartość, bo jak przejdzie do archiwum, to zniknie?
2. Skecz „Kuba?” – cytat jest moim zdaniem za długi.
3. Jak się w końcu nazywa człowiek o stu twarzach – Pak Hok O’Sen, Pak Hok O’Seen, Hak PAK O’Seen, Pak Hok O’seen?
4. W rozdziale VII panuje kompletny Boordell. Pytania od Ordnunga: Skąd obok Dody zjawia się Owczarek, skoro dopiero co był w Korei? I kto pije z komisarzem Fomą? A trzeci od końca akapit powinien się kończyć „imputowanym jej przez paskudną prasę springerowską nowym amancie”.
Pani Doroto, człowiek o stu twarzach ma sto nazwisk – inne do każdej twarzy 🙂
Alicjo, faktycznie, że tam o uszkach mowa była. Znaczyłoby, że pierogi wyczuwam nie tylko na odległość, ale i z wyprzedzeniem czasowym 😆
Pisałem już na stronie do Sekretarz Alicji, że potrzebny jest korektor-redaktor.
Odnosząc się o uwag Pani Kierowniczki:
ad.1. można wkleić treść, można nawet potraktować go jako osobny rozdział.
ad.2. nie chciałem szargać świętości, ale biorąc krótki cytat, np. kończący się na ” (…) Nie gotówkę, tylko połowę na reszte zwolnienie od protestu. Jassne? – Oczywiście że rozumiem” utrzymalibyśmy tempo.
ad.3. Pak Hok O’Seen jest jedyną właściwą i przemyślaną nazwą
ad.4. z rozdziału VII wystarczy wyciąć „Wtem obok Dody zjawił się Owcarek. – Właśnie mi tego trzeba było! – krzyknęła Doda i zapomniała całkiem o bramkarzu Pogoni Szczecin i o imputowanym jej przez paskudną prasę springerowską”, wskazać, że Foma pije samotnie i już Ordnung rulez (I hope so)
Jednak co Kierownicza głowa i oczy to Kierownicza…
Informuję, że pozwoliłem Johanowi O. skorzystać z mojego komputera i uwagi Pani Kierowniczki oraz moje uwagi do uwag zostały przeczytane, wprowadzone i posłane do Sekretarz Alicji. Czekajcie cierpliwie na ostateczną, kanoniczną wersję (bo już mnie to szlifowanie Korei zmęczyło, więc dalszych edycji nie będzie).
foma, ja protestuje przeciwko przeinaczaniu moich tekstow: Zeenowiew w szpitalu wzruszyl sie na widok kosza od Boordella, a nie zaklal 🙁 Zeenowiew, to oficer o nieskazitelnych manierach, jego brat-general, to co innego. Dlaczego Boordell nosilA dawniej nazwisko Anakin? foma, czy Ty widziales kiedy zegarek na prawdziwych kamieniach? To tyle na razie, choc razi mnie tam wiecej, ale jak na nasz drugi opus, to i tak jest dobrze. Moze na przyszlosc bedziemy starali sie ciagnac watki tak, by sie zazebialy a nie krzyzowaly lub sobie zaprzeczaly nawzajem. Sytuacje moga byc absurdalne ale ciaglosc miejsca i akcji powinny byc w miare mozliwosci zachowane. Poza tym nie wystepuje zaden Owcarek, tylko niejaki Podhalanski – aspirant i potajemny hodowca konopi pod bokiem nieswiadomego komisarza Fomy 😉
http://alicja.homelinux.com/news/Co_w_duszy_gra/Teksty/03.Wpadka_w_Korei.html
Kanoniczna wersja.
Słuchajcie, bez końca nie możemy zmieniać! Brudnopis jest poniżej pod bywszym tytułem, jak ktos chce zajrzeć. A ostatecznie powiedzialam sobie – w koncu ja tu rządzę, co zostaje, a co znika 😈
To tak jest, jak się ciągnie wątki z pustej butelki… 😆
… lepiąc te pierogi, przychodzą mi do głowy światłe myśli (albo tylko tak mi się wydaje), podzielę się.
Otóż w którymś z odcinków ktoś się wyraził „Owczarek”, na co *obruszył się, Podhalański jestem* czy jakoś tak.
W nieskończoność poprawiać nie będziemy, bo z dobrej zabawy zrobi się nie wiadomo, co i w końcu przestaniecie pisać. Nie wszystko musi chodzić jak szwajcarski zegarek 😎
A na końcu i tak ja mam ostatnie słowo, co tu będzie opublikowane 😀
Wracam na pierogowisko.
passpartout,
albo tekst będzie wewnętrznie jako tako spójny i wtedy każdy musi liczyć się z przerobieniem lub wycięciem jego/jej tekstu, bo co było dobre jako wpis, nie musi być dobre jako fragment całości, albo każdy sobie, ale owej całości brak. U Alicji istnieją obie wersje, każdy może sobie wybrać, którą chce. Tyle ogółem.
A szczegółowo:
– kosz Boordella (zwracam uwagę na zmianę pisowni) nie mógł wzruszać, bo B. to przecież wróg nasz największy… Początkowo B. nie miał cech demonicznych, dlatego mógł wzruszać, ale teraz już mu się to nie należy. Tak samo jak trzeba będzie zmienić pierwotny pomysł na Ramkę (ale ta zmiana chyba doda przyjemnej pikanterii, bo nie wszyscy mogą być dobrzy…);
– Anakin to imię, nie nazwisko. Postać, która kiedyś, gdzieś istniała jako Anakin, nosiła nazwisko Skywalker. Więcej nie będę tłumaczył…
– pewnie nie widziałem zegarka na prawdziwych kamieniach (lub nie wiedziałem, że widzę), ale akurat w tym fragmencie zmiany były stylistyczne, nie merytoryczne, więc zarzuty są po niewczasie. To samo z wystąpieniem w tekście „Owczarka/Owcarka”.
Jak zauważyłaś, trzeba zabdać o ciągłość miejsca i akcji, i ktoś musi nad tym czuwać. Tak się składa, że z wiadomych przyczyn poczuwam się do tego obowiązku/przyjemności 🙂
Zaraz oddaję się na czas jakiś rodzicielskim obowiazkom, ale odcinek wisi w próżni i nic się nie dzieje, a nad wszystkimi wisi Mozart. Proponuję, by fabularną linią obecnego odcinka było nastepujące podwójne nadużycie: ktoś wykradł wąsy Salvadorowi Dali i zasadził je u Mozarta. A żaden muzealnik, konserwator czy balwierz nie jest w stanie przywrócić pożądanego stanu poprzedniego, nie wspominając o znalezieniu sprawcy tejże okrutnej zbrodni!
foma, jak sam piszesz, Anakin byl rodzaju meskiego, wiec nie zmieniaj plci Boordellowi 😉 Zeenowiew i Boordell, to starzy znajomi, ktorzy sie nienawidza, a jednoczesnie kochaja (Hassliebe) i jesli Z. zrobi kuku B. to mu tez posle piekny wieniec 😉
foma:
Rzeczywiscie nadużycie. Dalemu czarne wąsy pasowały, a Mozart powinien je jakoś przypudrować…
http://www.fotosik.pl/showFullSize.php?id=9590a859d2d78175
passpartout,
to „a” przy „nosiła” to oczywiście sprawka Boordella, faceta bez dwóch zdań. Chyba będę musiał oddać moje klawiatury do przeglądu, bo wstawiają co nie trzeba albo niewstawiają co trzeba.
Tak, w młodzieńczych latach Zeenowiew i Boordell mieli coś wspólnego, jednak… Z. nie chce zdradzić co.
Sekretarz Alicjo, ratuj (Rozdział XIII, trzeci akapit – to nie zmiana, to krytyczna korekta żartu paskudnego chirurga G., który już nikogo nie pozbawi jego płci, i jest jak najbardziej koszerna).
* Pani Ala i doktorat – zachichotal ukryty jak zwykle za dalekopisem Podhalanski – chyba z lepienia pierogow 🙂
– Co tam mruczycie, Podhalanski? – zainteresowal sie komisarz ponownie zajety ogladaniem fotek w komorce. Zanim zmieszany aspirant zdazyl odpowiedziec, dalekopis zaterkotal zlowieszczo.
– Szefie, jest robota! – Podhalanski usluznie podal najnowszy faks. „Wariacje na Rondzie Tureckim, pilna interwencja pozadana, tylko kulturalnie – w sprawe zamieszanych jest dwoje Francuzow”
– O, jest cos dla naszego goscia – Foma delegowal chetnie, tym bardziej, ze po francusku umial, ale sie wstydzil, tak przed obcymi… – Bierz Johana i idzcie sprawdzic, co sie dzieje. Jakby sie upierali, ze to tylko taka mala nocna muzyczka, to nie dajcie sie zbalamucic. Tak robia wszyscy, a potem ludzie spac nie moga i wydzwaniaja po komisariatach i statystyki psuja. No, jazda!
PAK: teraz M. wygląda jak słodki karaluszek… 😀
@PAK: Twój link z 19:32
😐 – próbuję
😆 – nie da rady
😥 – ewolucja
dalekopisuję:
wpadki naprawie. Na razie cała w mące, oddalam się do pierogów.
Basiu:
Czyżby link nie działał? A ten:
http://www.fotosik.pl/pokaz_obrazek/9590a859d2d78175.html
Nie, PAKu, działa doskonale; rozśmiesza mnie do łez (nawet gdy go nie widzę i/lub usiłuje utrzymać powagę…) 😀
* Szefie! – glos aspiranta w sluchawce sluzbowego telefonu brzmial rozpaczliwie – Francuzow pogonilem, chociaz odgrazali sie, ze powiadomia krola kretow, ale jest gorsza sprawa: cala banda z flagami! Czy byl jakis wazny mecz? Johan ich pytal po angielsku i niemiecku, a oni wciaz „Top Secret i Top Secret”!
http://youtube.com/watch?v=o7k6VYGtm8g
Trochę mnie tu nie było i widzę, że blog literacki się zrobił …. 🙂 …
ps. mt7 wiesz na pewno już, że rząd dał milion złotych na odbudowę spalonego budynku w Laskach … 🙂 ….
pozdrawiam Was grudniowo 🙂
Jolinku, wiem i bardzo się cieszę, wiele osób wokół mnie wsparło sprawę, ile mogło i to jest piękny gest, stanowi o urodzie świata.
Pozwala poczuć się szczęśliwym w okolicznościach teoretycznie szczęściu nie sprzyjającym. 🙂
Pozdrówka. 😀
Nie mam czasu śledzić tych odcinków i nic nie rozumiem. Pewnie tak ma być.
mt7,
jesteś w mylnym błędzie, odcinki są zbierane skrzętnie przeze mnie (dla wszystkich, co nie maja czasu) i można je spokojnie odczytać tutaj:
http://alicja.homelinux.com/news/Co_w_duszy_gra/Teksty/
Możesz sobie spokojnie odpuscić śledzenie, bo ja tu ( w /Teksty ) będę zamieszczać kolejne odcinki.
passpartout,
jak najbardziej pani Ala doktorat z lepienia pierogów (a zrobił ktoś?!) moze robić, i niech sobie ten Podhalański podśmiechujek tutaj nie urządza! Dokumentacja:
http://alicja.homelinux.com/news/Gotuj_sie/Pierogi/
Uszka były wczoraj, w tej samej szufladce pod /uszka.
Cholera. Rozrywaj się tu na wszystkie strony człowieku, i zawsze znajdzie się ktoś wątpiący!
Jak kobieta od wszystkiego, to chyba od wszystkiego?!
A Wy foma podlejcie kwiatki! Czas najwyższy…
passpartout,
mogę za dodatkową opłata zobowiązać się do poprawiania Twoich tekstów względem znaków diakrytycznych. Mac nie pozwala? Niemożebne.
Ale… jak w kieszeń coś wpadnie, to czemu nie, mogę się podjąć 🙂
Mac pozwala, ale to duzo zachodu i bardzo spowalnia pisanie (moje). Jesli masz ochote dopisywac ogonki, kropki i kreski, to prosze bardzo. Na oplate nie licz, proponuje barter. Moja ekspertyza przelicznika 27=100 byla chyba cos warta? Jakies ą, ę, ł, ż możesz wpisywać, gdy uznasz to za absolutnie konieczne, albo publika się zbuntuje i zacznie protestować ń/ Widzisz, tak wygląda usmiech, jak przestawię na polskie
hm.
Bez opłaty nie będę się trudzić, ale Ci podpowiem, że czasami by się przydało ogonek albo cuś dodać, jeśli możesz. Inaczej tekst wychodzi… czasami nie tak.
Wszystkiego nie będę poprawiać, ale w ramach wolnych chwil polecę do tyłu i poprawię najważniejsze.