Iran: daleko i blisko
Wróciłam właśnie z filmu Persepolis – niektórzy z Was już pewnie o tym filmie słyszeli, a nawet go widzieli; może widzieli też komiksy, które były jego podstawą, autorstwa Iranki Marjane Satrapi. Tu jest tekst o niej z „Wysokich Obcasów”, a tu jest trailer filmu. Marjane opowiada o swoim dzieciństwie w Iranie i wczesnej młodości w Wiedniu, a potem z powrotem w Teheranie. Nie będę opowiadać; w powyższym tekście jest to opisane, ale naprawdę warto to zobaczyć.
Byłam na projekcji zorganizowanej przez Feminotekę, a przed nią wypowiadało się parę osób: kompletnie ignorancki Max Cegielski i o wiele bardziej sensowne iranistki: Anna Pietruszka, autorka filmu o irańskich feministkach, i Magdalena Zaborowska. Podkreślali oni w swoim wprowadzeniu, że obraz przedstawiony przez Satrapi to obraz wąskiej grupy społecznej, w jakiej ona sama się wychowała: zamożnej inteligencji, którą było stać na posyłanie córeczki do francuskiej szkoły, a potem na wysłanie jej do Wiednia. Inteligencja ta miała sympatie marksistowskie – i tu jeszcze jeden aspekt, z jakiego chyba nie całkiem sobie zdajemy sprawę: że rewolucja, która obaliła szacha Pahlawiego, zmieniała oblicze – podobnie jak ta rosyjska. Rewoltowali marksiści, feministki, robotnicy, dopiero potem szala przechyliła się w stronę islamistów. Z kolei w czasach szacha, które z oddali postrzegaliśmy jako demokrację w stylu zachodnim (mała ciekawostka: wielu polskich muzyków grało wówczas w orkiestrze w Teheranie i powodziło się im znakomicie), więziono za przekonania – m.in. właśnie członków rodziny Marjane.
Osobny rozdział to obyczajowa represyjność obecnego systemu, zwłaszcza wobec kobiet, która okazuje się jednak czymś relatywnym. Anna Pietruszka opowiadając o swych spotkaniach z Irankami podkreśla, że Iran to nie tylko Teheran, że na prowincji jest zupełnie inaczej. Że kobiety miejskie, które miały prestiż społeczny i stanowiska, straciły wiele, ale te biedne – zyskały. Bo zakładając chustę paradoksalnie mogły już wyjść z domu, przejść awans społeczny, pójść na studia. A absolwentki tych studiów będą już inaczej wychowywać swoje dzieci. Dziś większość studentów to kobiety. Z tymi chustami to zresztą ciekawa sprawa: jak pisze Olga Stanisławska w tekście o wspaniałej artystce Shirin Neshat, której wystawę można było obejrzeć w CSW kilka lat temu, w czasach szacha czador był znakiem feministycznego na swój sposób protestu, opozycji, buntu. Po latach kobiety buntują się malując się do czadoru…
Co mnie jednak w Persepolis najbardziej uderzyło, to szczególny klimat, który dostrzegłam wcześniej w przepięknych filmach irańskich sprzed kilku lat (które zrobiły wtedy karierę na Zachodzie), a także właśnie w sztuce Shirin Neshat: te wszystkie dzieła są bliskie człowieka i pełne ciepła; nawet kiedy opowiadają o cierpieniu, zawsze jest w tym pewna nuta łagodności, fatalizmu, pogodzenia się, choć bohaterki czy bohaterowie próbują przekroczyć bariery. Droga będzie długa, nikt nie wie, co go na niej spotka.
A jakiś akcent muzyczny? W Persepolis muzyka jest taka sobie (napisana przez Francuza), w treści filmu jest mowa o fascynacji młodzieży irańskiej zachodnim rockiem i popem. Ale w samym Iranie, gdzieś tam w interiorze, w specjalnych kręgach uprawia się tradycyjną muzykę perską. Mój kolega, kompozytor-performer-multiinstrumentalista Mietek Litwiński, zapalony podróżnik, spędził niedawno wraz z żoną i małym synkiem prawie rok w Iranie, mieszkał u ludzi, od których uczył się ich muzyki. Szkoda, że nie mam nagrania… Chciałam coś wrzucić, ale za mało się znam – w klipach na YouTube jest niemało kiczu, takiego ichniego rodzaju muzyczki z Bollywood, trochę pseudorapu itp. Tu trochę chyba klasycznego perskiego grania, ale w Ameryce, i sztywnego okropnie. Już fajniejsze to podśpiewywanie przy ognisku…
Komentarze
A mnie dziwi zdziwienie irańską rewolucją — przecież Kapuściński jest tak popularny, a on dość dokładnie opisał, jak demokratyczna inteligencja, opozycja wobec Szacha, została zepchnięta na boczny tor.
Co do sytuacji w samym Iranie to też się nasłuchałem, że o ile na zewnątrz przestrzega się islamskiego prawa, to gdy obcy nie widzą, przyjmuje się o wiele swobodniejsze postawy… Ale być może to też dotyczy niektórych warstw (bo opis pochodzi z ‚kanałów prywatnych’ czyli od perskiej rodziny znajomych — sądzę jednak, że to foma może mieć coś do dodania).
Jakiś czas temu Forum prezentowało fascynujący artykuł o młodych irańskich dziewczynach (choć zapewne ze złotej młodzieży), które dbają o to, by czador efektownie się zsuwał z głowy… Niby to był, a jakby go nie było.
A jo moze sie ośmiele
Skomentować wpis apelem:
Jeśli nojdzie cyjś komputer
Cosi na irańskom nute,
Piknie pytom o linecki
W blogu Poni Dorotecki,
Byśmy mieli rozeznanie,
Co sie śpiewo w tym Iranie 🙂
🙂
PAK-u, kto czytał Szachinszacha, to się nie dziwi, ale to mniejszość. Chodzi o to, że dziś utrwalił nam się obraz Iranu islamskiego do tego stopnia, że trudno sobie wyobrazić, że zdarzały się tam i inne poglądy…
Był też taki reportaż bodaj w „Dużym Formacie” opowiadający o zwykłym życiu młodych Irańczyków po domach, całkiem innego niż to na zewnątrz, gdzie pilnują ich strażnicy rewolucji. W Persepolis też jest taka scena prywatki w mieszkaniu, na którą najeżdżają uzbrojeni brodacze.
owcarku, chyba już kiedyś to i owo się pojawiała tu na blogu, więc pewnie się powtarzam:
http://nasehpour.tripod.com/peyman/id51.html
Z tej strony jest sporo linek, na jakiś początkowy apatyt wystarczy.
Niestety nie mam już dostępu do YT 🙁 dlatego radźcie sobie sami w wyszukiwaniu, na początek: O-Hum, Googoosh
Tytuł notki jest zatrważający!
http://www.gazetaprawna.pl/?action=showNews&dok=2150.218.0.39.5.3.0.1.htm
O cholera, wiedziałam, że PAK trochę zachorzał, ale aż do tego stopnia? 😉
A co do linek, wiedziałam, że jeśli chodzi o okołofolkowe, to na Komisarza w ich tropieniu możemy liczyć 🙂
Postawy irańskiej inteligencji (tej wychowanej w zachodnich szkołach, albo przynajmniej na zachodnich wzorach) w czasie rewolucji, od entuzjazmu, poprzez rozczarowanie, do kompletnej negacji, bardzo ciekawie opisuje Azar Nafisi w książce „Reading Lolita in Teheran”. Niestety, nie wiem czy jest polskie tłumaczenie.
A z perspektywy bardziej osobistej: mama była w Teheranie trzy lata temu, w gościnie u irańskiej rodziny i wszystkie jej opowieści po powrocie skonstruowane były w taki sposób: „z jednej strony… z drugiej strony…”.
Z jednej strony już zdjęcia do wizy musiała zrobić w chuście i uprzedzono ją, że ma zabrać ciemny płaszcz do kostek, broń Boże gołe nogi, itp. Z drugiej strony, po pierwszym zetknięciu z teherańską ulicą wór pokutny włożyła na dno walizki, a chustkę zsunęła na sam tył głowy, tak jak to czyni mnóstwo Iranek. I tak już potem cały czas było wte i wewte. Pan domu na zewnątrz bardzo przestrzegał zasad, ale w tzw. pieleszach podpytywał mamę z błyskiem w oku, czy nie udało się jej przemycić jakiejś whisky. Pani domu, osoba bardzo pobożna i w sumie dość konserwatywna, wyklinała na mułłów ile wlezie, ćmiąc przy tym jednego peta za drugim. Ale równocześnie z dumą zaciągnęła mamę do meczetu (oczywiście do jego babskiej części), gdzie strażniczki rewolucji zakutały ją w czador aż po koniec nosa, a potem pozwoliły ten nos powtykać we wszystkie kąty (byle nie męskie!). I okazało się, że do tego meczetu kobiety przychodzą nie po to, żeby je uciskano, tylko jest to rodzaj klubu, gdzie się spotyka, plotkuje, wymienia przepisy, uczy (dużo zakuwających studentek), śmieje i – co najprzyjemniejsze – nawet niewierną nowoprzybyłą od razu włącza w krąg siostrzanej wspólnoty. Więc właściwie ideał feministycznej społeczności. Ale na zewnątrz, oczywiście, często grupka czarnych postaci bez twarzy, drepczących pokornie za swym paszą.I tak na okrągło: z jednej strony… z drugiej strony.
A muzykę z samego Iranu pewnie trudno znaleźć, bo dla islamistów muzyka chyba w ogóle jest sprawą podejrzaną, nie tylko zachodnia. Mamy pobyt w Teheranie przypadł akurat na perski Nowy Rok i w telewizji szły cały czas modły na przemian z gadaniem, ale muzyki ani dudu. Gospodarze bardzo ubolewali, że nie mogą czegoś puścić (chyba mieli zadekowane jakieć płyty), ale bali się, że sąsiedzi usłyszą i doniosą.
Ufff, rozpisałem się okropnie, ale o Iranie można nieskończenie…
Chcę tylko powiedzieć, że pani Fomowa nie znalazła w artykule żadnych kiksów… Znaczy się nie zafałszowuje, choć pokazuje tycy-tyci.
Pamiętałem, że niedawno (okazało się, że 4 lata temu) był w Polityce fajny tekst na temat wspólczesnego Iranu. I właśnie go znalazłem:
http://www.polityka.pl/archive/do/registry/secure/showArticle?id=3333306
Quake, rzeczywiście ciekawe, dla mnie jeszcze jeden aspekt. To środowisko, z którym mama się zetknęła, to nie była „młodzieżowa ekstrema”, raczej milcząca większość, gdzieś pomiędzy wykształciuchami i moherami. Ale nie tylko z tego powodu Polska przypomina czasem Iran 🙂
W młodości, kiedy człowiek wlewał w siebie wszystko, co tylko zawierało procenty, wlewał też w siebie wysokoprocentową poezję Hafiza (Hafeza)
O gdybym morzem był przezroczystym –
Ty słońcem, które w nim się przegląda!
Gdybym na łące był źródłem czystym –
Ty kwiatem, co mej rosy pożąda!
Gdybym był róży majowej krzakiem –
Ty na nim różą ku mej ozdobie!
Gdybym był ziarnem słodkim, ty ptakiem,
Który to ziarno z rozkoszą dziobie!
Poezja i wino to pasujące do siebie elementy. Tak jak wielkiego poetę Persja nam dała, takoż i winnym szczepem Shiraz nas obdarowała. Trudno tylko z niego samego o dobre wino, świetnie komponuje się z Cabernet Sauvignon i Malbec. A któż nie uległ urokom Szeherezady, ten o Persji nie wie nic….
Ale za to i inne alkohole Irańczycy piją (jeśli już piją) w niezwykły sposób. Do dziś nie zapomnę, jak M. pił wódkę, która leniwym ciurkiem spływała mu do ust. Nie żadne tam spieszenie się.
Bo tam się w ogóle ludzie nie spieszą. Ale wygląda na to, że ten islam w Iranie to jak komunizm w PRL-u. Władza sobie, ludzie sobie.
PS
foma, odcieli Ci YT? I pozwoliłeś na to? 😀
Hoko, to nie tylko jak w PRL-u, ale i jak w IV RP. Jedni by chcieli ureligijnić co popadnie, inni chętnie popędziliby tym religijnym kota, a jeszcze inni chcieliby, żeby było normalnie, czyli kto chce w meczecie siedzi, kto chce whisky żłopie albo na kocią łapę żyje (co ja tak wciąż z tymi kotami?), wolny wybór po prostu. A jak ludzie chcą czego innego, niż władza, to zawsze furtkę znajdą. 🙂
Hoko,
z Pracodawcą się nie dyskutuje o tych sprawach. Odciął i tyle. Tak jak wiele innych stron czy netowych możliwości. Tak odcina i odcina, że Wincenty Kadłubek został…
Bardzo mi sie podobal ten film. Graficznie. Muzyka rzeczywiscie nijaka. Nawet nie zwrocilem na nia uwagi podczas projekcji, i dopiero teraz, po przeczytaniu Pani tekstu, dotarl do mnie fakt „przezroczystosci” tla muzycznego. Byc moze bardziej pociagnal mnie w filmie aspekt wizualny.
Francuskie GEO poswiecilo Iranowi zeszloroczny numer styczniowy. Urok reportarzy z GEO to, oprocz zdjec, takze nietuzinkowe teksty pisane na miejscu (to tez jeden z mankametow wielu tekstow o Iranie), wywiady ze zwyklymi ludzmi, itp.
Mnie najbardziej zafascynowal reportaz z zycia Iranskiej diaspory zydowskiej. W tym kraju zyje ok. 20 tys zydow, najliczniejsza spolecznosc na Bliskim Wschodzie (oczywiscie poza Izraelem). Synagogi, szkoly (kapitalne zdjecie z klasy, gdzie nauczycielka nosi przepisowy stroj kobiety, a dzieciaki, chlopcy, siedzia w lawkach z kipami na glowach), sklepy.
To jeszcze jeden przyczynek do przyslowiowej represyjnosci systemu iranskiego, o ktorym Pani pisze. Z jednej strony nie jest tak zle, ale z drugiej nie nalezy ignorowac naduzyc oraz poziomu represyjnosci prawa islamskiego w Iranie.
Pozdrawaim.
„..pisane na miejscu (to tez jeden z mankametow wielu tekstow o Iranie)”
oczywiscie chodzi o teksy o Iranie pisane zza biurka w Warszawie czy w Paryzu – na tym polega ich mankament.
Ale ciekawe rzeczy piszecie…
Bobiku! Z tymi damskimi zgromadzeniami to chyba jest podobnie w różnych kulturach i religiach… Ja zetknąwszy się dość powierzchownie z kulturą babińców synagogalnych 😆 widzę podobienstwa: też centrum plotek, też żyje swoim życiem… ale u nas to i tak nie do konca miarodajne. Jeśli zaś chodzi o brak muzyki… to właśnie opisywano swego czasu w związku z Afganistanem, i to jest coś, czego ja zrozumieć nie mogę. Jak to, zakazać całkowicie muzyki?!!
A co do szybkiego czy wolnego picia alkoholu, to myślę, że to również zależy od samego alkoholu 😉
foma: a w którym artykule Pani Fomowa nie znalazła kiksów? (a YT chyba w domu jest?)
No i najtrudniejsze: czy Polska przypomina Iran? (Strasznie dziś ten nasz Bobiczek poważny 😉 ) Może są tacy, którzy chcieliby, żeby bardziej przypominała. Na szczęście jest ich mniejszość, i oby tak dalej, może wyginą…
Napisałam, zanim Jacobsky się wpisał. To dla mnie szok: z jednej strony ten Ahmadineżad wypowiadający najgorsze rzeczy o Izraelu i negujący Holokaust, a z drugiej strony zwyczajnie i bezpiecznie (?) żyjąca diaspora żydowska – aż 20 tys.! No, to rzeczywiście przykład na to, że tam jest bardzo „z jednej strony” i „z drugiej strony”…
W tym artykule, irańskim…
foma, jeśli to chodzi o mój, no to trudno, żeby cokolwiek pokazywał, przecież nigdy tam nie byłam… ale jeśli nie zafałszowywuje, to już dobrze 🙂 Pozdrowienia dla Pani Fomowej!
U mnie też Kadłubek foma. Solidarność Kadłubków 😆
Bałwan z Iranu
http://helma.aminus3.com/image/2008-01-12.html
Piękny bałwan. Inne zdjęcia tej pani też piękne…
Bobiku,
z tą IVRP to ja bym nie przesadzał, bo to jednak miało inny charakter. Wszysko odbywało sie bardziej w sferze symboli i intencji i nawet powierzchowna jednomyslność obowiązkowa nie była 🙂
Snowman mi sie z jakiegoś powodu nie wyświetla (cenzura?) ale z ato znalazłem śliczne maki
http://helma.aminus3.com/image/2008-02-07.html
Powiedziałbym. że z tą nieobowiązkową powierzchowną jednomyślnością w IV RP to też nie do końca było tak,bo rozmawiałem np, z nauczycielami, którzy właśnie na to narzekali, ale nie powiem 🙂 Po pierwsze dlatego, że moje porównanie dotyczyło szczegółów, a nie całości, a po drugie dlatego, że Pani Kierowniczka znów mi zarzuci, że za poważny jestem. I słusznie, szczeniaki są od rozrabiania i rozbawiania, a nie od poważności.
Ale, Pani Kierowniczko, ja jak już muszę na poważnie, to się chowam za mamą 🙂
Co to znaczy,że rewolucja rosyjska zmieniała oblicze ? Od początku miała charakter zbrodniczy.
Poprzeglądałem co tam pani Fomowa wrzuciła do ulubionych. I tak, można zacząć tutaj:
http://www.iranchamber.com/index/art_culture.php
foma: podziękuj w moim imieniu Pani Fomowej za tę linkę. Dużo ciekawych rzeczy można tam wyczytać. Na przykład o Żydach w Iranie:
http://www.iranchamber.com/religions/articles/history_of_iranian_jews2.php
„The Islamic Revolution of 1979, made Shariat the legal code and therefore gender and religious discriminations are an integral part of the system. Bahai once again are not recognized at all, Jews, Christians and Zoroastrians each have one representative in the Parliament and are not legally forbidden from employment in the government sector. But since the authorities only employ Muslims and a ‚Shariat test’ is required, in reality these people are once again barred from working for the government. (…) They are accepted into Universities, but are not given access to post graduate studies, though no law prohibits them. Their monetary transactions are monitored closely to make sure no money is sent out. There were 85000 Iranian Jews before 1979, almost half have emigrated mainly to USA. The largest exodus since Darius’ time when 30,000 left joyfully to rebuild their temple. Their departure this time has not been a happy one!”
Czyli tak do końca różowe życie tej diaspory nie jest. Aczkolwiek faktem jest, że ona istnieje – co jest do pewnego stopnia zaprzeczeniem antysemickich poglądów wyrażanych przez władze Iranu.
No, różowe nie jest na pewno, ale że w ogóle jest – to zadziwiające.
Link – morze. Jest co czytać…
Co do IV RP, wszystko zależało od tego, gdzie kto był umiejscowiony. Na pewnych polach zapewne rzeczywiście można było czuć się jak w Iranie (np. w tzw. mediach publicznych)… Bobiku, o tej powadze to nie był zarzut, po prostu to zauważyłam 😀
f.v. poleciłabym bardziej wnikliwe spojrzenie na historię, nie w sposób: czarno-biało, charakter zbrodniczy i koniec. Każda rewolucja pociąga za sobą zbrodnie. Chodziło mi po prostu o to, że nie była to od początku rewolucja bolszewików:
http://pl.wikipedia.org/wiki/Rewolucja_lutowa_1917
Co prowda to prowda. Pozirać na historie i widzieć ino corne i biołe do sie ino wte, kie poziromy na historie krzyzaków – przez te ik biołe płasce z cornymi krzyzami 🙂
Pani Kierowniczko, ja w ostatnim wpisie już znowu byłem sobą, czyli Bardzo Rozbrykanym Szczeniakiem i warczałem tak tylko na żarty 🙂
Ale od Pani mogę przyjmować zarzuty i uwagi nawet na poważnie, bo nikt tak jak Pani nie smyra po brzuszku… 🙂
Szanowna Pani,były dwie rewolucje. Pucz bolszewicki,zwany przez komunistów Wielką Socjalistyczną Rewolucją Październikową,nie był kontynuacją rewolucji lutowej. Tzw. rewolucja październikowa od początku miała charakter zbrodniczy i totalitarny.
Czy rzeczywiście każda rewolucja pociąga za sobą zbrodnie ? Zdaje się,że rewolucja goździków w Portugalii była bezkrwawa. „Solidarność” też chyba nikogo nie zamordowała,choć w 1982r. pułkownik Janusz Przymanowski twierdził w sejmie,że chciała mordować nawet dzieci komunistów.
Szanowny f.v., ja tam nie wiem, jak Solidarność i Goździki będą oceniane przez przyszłych historyków. Może, ze względu na ich bezkrwawy i negocjacyjny charakter, jako skoki ewolucyjne, coś w rodzaju zejścia z drzewa i stanięcia na dwóch nogach? 🙂
A z rewolucjami to zwykle jest tak, że nawet jeśli byłyby przez kogoś odgórnie zaplanowane jako zbrodnicze, to zawsze w początkowej fazie dołącza się do nich masa ludzi z całkiem uczciwymi intencjami, których po prostu mierził jakiś obrzydły stan rzeczy. W końcu przy odrobinie dobrej woli carat też można uznać za reżim zbrodniczy i totalitarny i nie dziwić się, że ktoś mógł naprawdę mieć go dosyć.
Oczywiście po zabiciu smoka często okazuje się, że na jego krwi utuczył się jakiś nowy smok i wtedy część rewolucjonistów zaczyna służyć nowemu, a część odwraca się ze wstrętem, a nawet zaczyna nowego zwalczać. Wrzucać ich wszystkich do jednego zbrodniczego worka? Na mój psi nos nie jest to słuszne ani sprawiedliwe.
Na przykładzie Iranu świetnie widać, jak mechanizmy rewolucji się powtarzają. Czy z tego wynika, że w swoim czasie każdy Irańczyk miał wielbić Pahlaviego, kochać SAVAK i protestować przeciw każdej próbie zmiany status quo?
Jako czarny pies z białą domieszką (mało widoczną, ale jednak) zapewniam Pana, że z tym czarnym i białym to naprawdę nie zawsze takie proste 🙂
f.v. : Ja bym tam nie nazywała „Solidarności” rewolucją, po prostu przewrotem społecznym. Portugalska „rewolucja goździków” też była właściwie przewrotem wojskowym; gwoli ścisłości zdaje się, że nawet parę osób zginęło, ale mniejsza z tym. Co do Rosji, wszystko tam łączy się ze sobą: bolszewicy sami by nie dali rady obalić caratu, poprzednie rewolty niejako przygotowały im grunt, a oni sprytnie skorzystali. Dlatego widzę wszystko to, co się działo w 1917 roku, jako jeden proces. Bobika raczej psi nos nie zawodzi 🙂
Bobiku!
Przeczytałem przed chwilą wierszyk, który jakby był manifestem wiary w oczyszczajacą moc rewolucji…
Znasz to?
Rozstąp się ziemio
rozstąp się ziemio rozlej wodo
rozszalej się powietrzna trąbo
rozgniewaj się ognisty mieczu
urwij się mieczu damoklesa
niech przez czterdzieści dni i nocy
znika nam z oczu świat zastany
jeżeli potem czyste niebo
szczyptę rozumu ześle na nas
i jeśli nie da nam do ręki
nawet guzika od munduru (-)K.Z
Jeszcze była rewolucja Dzieci Kwiatów. Ta to dopiero chciała wprowadzić reżim i dyktaturę… 😆
A w obalaniu Caratu to było też i wiele przypadków, jedno dwa zdarzenia i historia mogła potoczyć się zupełnie inaczej. A wtedy byśmy tu ze sobą nie gadali… 🙂
Jędrzeju, jak widać są pisemne dowody, że mam genetycznie zaprogramowaną niechęć do krwawych rewolucji (chociaż psu krwawa jatka niby mogłaby się pdobać, ale widać jestem nietypowy), ale mam też z natury skłonność do obiegania rzeczy dookoła i obwąchiwania z różnych stron. A wrzucanie do jednego worka mojemu gatunkowi w ogóle źle się kojarzy. Słyszałeś na pewno o takim sposobie uśmiercania skazańców: zaszywanie w worku z kotem i psem. Wrrrrrrr!!! 🙂
Ale taka Rewolucja Szczeniaków, która zagwarantowałaby wolne drapanko i nieskrępowany dostęp do pasztetówki? Hm, hm… Może nawet wziąłbym udział? 🙂
A muzyka to nawet potrafi połączyć ewolucję z rewolucją 😉
http://www.youtube.com/watch?v=R_pUVdWRw3E
Bobiku!
Coś ściemniasz!
Trzęsienie ziemi, powódź, trąbę powietrzną, pożogę i ślepy los nazywasz bezkrwawą rewolucją? 😉
Chyba, że nie chcesz swoich łapek maczać w … dziele rewolucji a pozostawiasz to Siłom Natury i Ślepemu Losowi?
Swoją drogą, to ciekawa teoria rewolucji naturalnej. 🙂
Hej!
To ja z innej mańki (geograficznej) nawiązując w końcu do artykułu w Polityce na temat edukacji muzycznej – jak to jest na Węgrzech.
Trochę to trwało, bo o ile dane ze szkół podstawowych sądostepne w Internecie (1 lekcja śpiewu + duzo szkół nie muzycznych ale o podwyższonej godzin muzyki + rózne fundacje które dodatkowo chodzą do szkół i udzielają regularnie darmowe lekcje tam, gdzie chęć jest a peniędzy brak). Metody niewiele się zmieniły od „moich” czasów (lata 60-e) – metodologia Kodalya : solfeż (w wersji dla głuchoniemych) + prosty instrument muzyczny (chyba najprostszy z prostych, bo zwykle flet prosty. dzieci się tłuką nimi na przerwach po głowach) + ludowa muzyka. Efekt jest zresztą taki, że ta część społeczeństwa, która skończyła swoją edukację muzyczną w szkole, jest bardzo muzykalna do momentu, gdy daną „muzykę” „da się solemizować”. Więc brak jazzu, za to znakomite kapele rokowe.
Gorzej poszło z aktualnym stanem nauczania w szkołach średnich. Dwóch znajomych, o których wiedziałem , że ich dzieci są w wieku średnio-szkolnym oznajmiło , że ich dzieci mają podwyższoną iloś godzin lekcji muzyki, dopiero od trzeciego się dowiedziałem, że również w szkołach średnich obnizono ilość godzin do jednej, również w klasach maturalnych są lekcje śpiewu. Jego najmłodsze dziecko bowiem chodził do normalnej klasy. (No dobrze, ale za to 7 starszych skończyło wyższą muzyczną)
Sumaryczny efekt tego wszystkiego mozna posłuchać w ostatniej zwrotce piosenki Zsuzsa Koncz http://www.youtube.com/watch?v=6ojhBoj8bP8 gdzie międzypokoleniowa publiczność ostatnią zwrotkę śpiewa acapella. Całkiem czysto zresztą. Sama piosenkarka też dosyć dobrze się trzyma jak na swoje ponad 60 lat.
Nauczyciele muzyki matrwią się, bo są wprowadzane nowe zasady kwalifikacji wykształcenia (zgodnie z normami unijnymi) ale nauczaniem muzyki w dalszym ciągu zajmują się pedagodzy z wykształceniem muzycznym.
Pozdrawiam
Mam ciagle w glowie scene z filmu iranskiego(a moze irackiego),w ktorej dla uciekajacych przed wojna nauczycieli niezbednym dobytkiem byly jedynie niesione na plecach tablice szkolne.
Byl to kolejny dowod dla mnie,aby nigdy nie stosowac uogolnien ani kierowac sie uprzedzeniami w ocenie innych nacji.
InDoor: No tak, na Węgrzech Kodaly wiecznie żywy. A publiczność śpiewa imponująco czysto. Trudno sobie wyobrazić coś takiego w Polsce…
Swoją drogą tak się zastanawiałam, dlaczego na Węgrzech przyjmuje się bardziej to, co rytmiczne. Dlaczego raczej rock niż jazz, dlaczego bardziej repetitive music niż słowiański nowy romantyzm czy niemiecki postserializm. No i to chyba Bartók z Kodalym namieszali… 😀
Tak że, jak rozumiem, w węgierskim nauczaniu stawia się na muzykowanie i śpiewanie – a co ze słuchaniem, zapoznawaniem się z literaturą muzyczną? Ciekawam.
Właśnie przed chwilą na zakupach w Tesco zaczepiła mnie młoda nauczycielka muzyki, żeby mi podziękować za tekst – powiedziała, że wywiesiła go nawet w szkolnej gablocie, żeby dać co poniektórym do myślenia. Jest wola, żeby coś zmienić, i to jest obiecujące. Aha, przy okazji mam Wam do zakomunikowania nowinę: podobno numer „Polityki” z płytą klasyczną sprzedał się lepiej niż z tą drugą! Ha! zawsze mówiłam, że nie doceniamy naszych czytelników 😀
A propos edukacji muzycznej — przerażają mnie dzisiejsze wypowiedzi pani minister Katarzyny Hall… Mam nadzieję, że się pani minister odwidzi ta reforma…
To znaczy ja już prawie 40 lat nie mieszkam na Węgrzech, ale z tego pamietam to jest tak:
nauczanie wedle Kodalya jest niewatliwie skuteczne. Do tego stopnia, że ja na przykład do dzisiaj słysząc jakąkolwiek melodię w głowie „solemizuje”. Tak głęboko to siedzi. Podobnie pamietam te melodie ludowe, które nauczono mnie 40-50 lat temu. W liceum systematycznie organizowano takie konkursy tych piesni ludowych. żeby brać udział trzeba było sporządzić listę 100 (słownie stu) piosenek, a jury wybrało te 3-4 które należało zaspiewac. I to w zwykłym liceum.
Natomiast to niesie ze sobą również ograniczenia wyobrazni muzycznej. Nic nie jest za darmo. To co nie jestem w stanie „zasolemizować” (jazz) tam moja fantazja muzyczna się skończy.
I tak dobrze, że Kodaly i Bartok zdążyli uporządkować te piosenki ludowe. Dla starych węgierskich pisenek charakterystyczna jest bowiem pentatonia bez półtonów z przewagą tercji i z dokładnym powtarzaniem melodii o kwintę niżej (jesli dobrze pamietam. Dawno to było). Gdyby na tym poprzestano to by muzyka węgierska byłaby równie rozumiała dla reszty Europy jak język węgierski. Albo chiński.
Co do słuchania i zapoznania się moje wiadomości są sprzed 40 lat : 7 i 8 klasa podstawówki to były pół na pół śpiewanie i słuchanie. Słuchało się płyty z rozdawanymi partyturami, po jednej dla pary uczniów.
Pozdrawiam
PAK-u, a pani minister dziś się gdzieś wypowiedziała, bo nie słyszałam?
Parę przykładów ludowych pieśni węgierskich:
http://www.youtube.com/watch?v=hVELpJg2xcs
http://www.youtube.com/watch?v=32a3yM69LUw&feature=related
http://www.youtube.com/watch?v=9WYVr-qdAXU
Podróż z Iranu na Węgry, a co!
Tak w ogóle to to (tj. autentyczną muzykę węgierską) uwielbiam. A Bartók to jeden z tych, do których mam szczególną słabość.
Witam! No to (trochę dla żartu) jeszcze jedna autentyczna piosenka ludowa węgierska, wykonanie mało autentyczne
http://www.youtube.com/watch?v=TqouPRe_9I4
Chciałem dojść co to za piosenka, bo mi się wydawało, że to taka jakaś piosenka którą śpiewają przedszkolaki, ale okazuje się, że jest to piosenka ze zbiorów Kodalya dokonanych prawdopodobnie w Moldavii u tamtejszych Węgrów, istnieje kilka alternatywnych wersji z nieco innym tekstem.
Pozdrawiam
Zasłyszane przed chwilą w NDR .Piękny utwór Mana .
http://www.mayra-andrade.com/en/discographie.php#
@Kierowniczka: wydaje się, że PAK miał na myśli tę planowaną reformę:
http://www.rmf.fm/fakty/?id=131571
To wracając do tematu, trochę w ciemno (YT w domu też marne)
http://www.youtube.com/watch?v=dpo6aHAHKGQ
i znowy trochę w ciemno:
http://www.youtube.com/watch?v=UZxjxGkgAjQ
No to mamy dziś Dywan Perski, ale Latający – tak sobie podróżujemy po świecie 😀
Piękne linki. Marka też! Ta dziewczyna też sobie popodróżowała…
A co do pani minister, to rzeczywiście brzmi z lekka przerażająco…
Lepsza muzyka od prozaku, którego podobno mi zabrakło 🙂
No pewnie! Muzyka jest dobra na wszystko! 😀
…. kiedyś nawet łagodziła obyczaje. 😉
Słuchajcie ludzie tej opowieści
Ci się w muzyce może pomieścić
Czy sefardyjskiej czy aszkenazych
teraz fomy czytajmy frazy….
zeen mnie podpuszcza,
a jam ślubował,
że w rymowankach,
nie dodam słowa.
😆
A ja się pytam co to za śluby
dla mnie to niemal smalone duby.
Gdy w duszy zagra dobra muzyka
to blog się prosi aż o wierszyka 😉
Nie kuś diable do złego,
nie znasz wszak ślubu mego
Pamiętam ja dobrze, Komisarzu miły,
Że tylko eksportu śluby dotyczyły…
Twe nędzne rymy tu niepotrzebne
Twa wiedza bardzie może się przyda
Miałeś opisać wpływy dogłębne
Jak Arab swoją muzyką wpływa
http://szwarcman.blog.polityka.pl/?p=104#comment-10898
Z ostatniego akapitu wynika, że dotyczy twórczości EKSPORTOWEJ. Produkcja na kraj rządzi się innymi prawami 😆
No właśnie nie znam – dlatego kuszę
czy stawka idzie o fomy duszę?
A może śluby te są lajtowe
i polepimy rymy odlotowe?
Bo jeśli jest to poważna sprawa
to już się kończy nasza zabawa 🙁
Tu poważne sprawy dzisiaj się porusza
Niech więc milczy komu
Drży we trzewiach dusza….
To ja jeszcze tylko dodam prozą, że a propos muzyki sefardyjskiej właśnie ostatnio pisałam o niej tekst na płytę tego zespołu, która się ma ukazać u nas:
http://profile.myspace.com/index.cfm?fuseaction=user.viewprofile&friendID=195140825
wiedzy mej nie starczy
więc raczej zawarcze
o arabskie wzloty
pytaj zeen Doroty
Pytanie tylko czy jest to dusza
może co innego wewnątrz się rusza?
Może to OBCY w to wprawia drżenie
wnętrzności fomy – mój drogi zeenie? 🙂
Nie o fomy duszę
Tutaj nam chodziło
Jam Ci obcy, jam Ci drań
zakląłbym, lecz nie wśród pań
😯 😆
Tak, zgadliście: to był wierszyk niedokończony 🙂
To ja kończę:
Tylko o to, tuszę,
żeby było miło…
Gdzie tkwi źródło tego grania
Co w Hiszpanii nas urzeka
Znajdźmy wreszcie tego drania
Co tak bardzo tam namieszał
to namieszali wandale
dowodów na nich wcale
śluby te straszne są do zniesienia
takich wyrzeczeń nie znała ziemia
nasz foma nie klnie i nie rymuje –
wyrzekł sie tego co go rajcuje 😆
Ja przepraszam, ale kiedy foma tu klął? nie przypominam sobie 😉
rajcują fomę doznania nowe
nie pisz, nie pytaj, i tak nie powie
a jeszcze poziom trochę mu opadł
znać, że coś inne woli ten chłopak
Czyżby to prozy głos trąbki wzywał,
Zew Komisarza, który tu bywał?
Poziom opadł? I tak się zdarza!
Trzeba się udać wprost do RYMARZA.
Ten gość ma rymów wprost całe tony
z pewnością starczy także dla fomy 😉
gnają do rymarza antyterroryści
foma robi swoje, albo robić myśli
Pierwej byli Arabowie
Gdzieś tam Eufrat, gdzieś tam Tygrys
Później byli ich synowie
Jużem sobie język przygryzł…
Bo i córki trzeba będzie
Tu uwzględnić (taniec brzucha!)
Widzę, że się nie obędzie
Bez kierowniczego ucha…
Zacna to rzecz – robienie swego
wszyscy to wiedzą drogi kolego.
Ważne jest jednak żeby czasami
zająć się także blogo-żartami.
czy jam już taki blogo-ponurak?
już nie muszkieter, a raczej burak?
Kierowniczka o Arabach
Wie niestety raczej mało,
A gdy wiedza jest za słaba,
To poduczyć by się zdało…
Brzucha taniec ja widziałam,
Maqam także mi nieobcy,
Ale czy mi to wystarczy,
By Was móc oświecić, chłopcy?*
—
*i dziewczynki, of course
Taniec brzucha, taniec brzucha
już co drugi w monitor chucha.
Licząc że wnet się tu zjawi
brzuch co ich ostro rozbawi.
Buraków nie ma tu, na tym blogu,
Burak to pije pyfko na rogu… 🙂
A kto tu mówił coś o buraku?
Ja nie mówiłem o jego braku!
Brak tu buraków jest oczywisty
blog Dory całkiem od nich jest czysty
Komu się brzucha marzy taniec,
Niechaj ogląda – Panowie, Panie:
http://www.youtube.com/watch?v=vhqfhoiAzsU
Na początku to był jęk
Wszak to też był jakiś dźwięk
Później było wiele jęków
Tak powstała skala dźwięków
A następnie w rytm uderzeń
I nie w bęben, tylko w zwierzę
Odkrył przodek jak już kwitł
Coś co się nazywa rytm
Kiedyś się zdarzyło nocą
Sfermentowały owoce
Nie wiem czy to było mango
Dość, że poszedł człowiek w tango…
Śmiech ogarnia mnie tu jakiś dziki:
To najkrótsza historia muzyki! 😆
I co ciekawe, tango wciąż trwa
Ciągle ktoś nuci tararara 🙂
Każdy człowiek wykształcony
Jeśli wie, to wie od żony….
A co gdy kto nie ma żony?
Czy zostanie oświecony?
Bez żony
Jesteś stracony….
Kto bez żony jest, niebożę,
Stan cywilny zmienić może…
Jedną żonę, albo dwie
weźnie sobie, jeśli chce
Stracony jestem? O ja przegrany!
Prawie jak żywcem już zakopany
nic nie zaszyje w mym sercu rany
czuję się całkiem już załamany
Ale jak popatrzę na rady Wasze
to zaraz smutek w duszy swej gaszę.
Bo przecież mogę jeszcze mieć żonę
jeszcze nie wszystko dla mnie skończone! 😉
Żeby móc poślubić księcia,
Pocałować trzeba żabę.
By mieć żony dwie do wzięcia,
Zostać trzeba by Arabem… 😀
😆
Quake się rozmazał tutaj, niestety
Kto mu wypierze brudne skarpety?
Samotnie włącza pralkę czasami
Nie wie co zrobić wtedy z (tu proszę wstawić rym)
Mam ja dla Was taniec brzucha,
uśmiech ciągnie się do ucha
gdy się człowiek tak zasłucha…
Jest mistrzowstwo w takich ruchach!
I co ciekawe: dziewczyna z USA
a tak tu brzuchem ładnie rusza 🙂
http://www.youtube.com/watch?v=YamDoDK71Ds&feature=related
… nie wie jak radę dać z guzikami
Przecież i żona dziś w pralce pierze
Skarpetki, gacie, białe kołnierze…
Zeenie, wyjaśnię: nie trzeba żony
by być z kobietą w związku spełniony.
Mundry się znalazł, na kocią łapę
Bo nie ma żony, tylko atrapę…
Czy wyskoczyła zeenowi gula?
Każdy jak umie – tak sobie hula
Ja – rady, ona – zadowolona
po co w to mieszać słowo „żona”? 😉
Meritum od Persji się nam oddaliło,
A o perskich kotach jeszcze nic nie było… 😈
(wyjąwszy kocią łapę oczywiście 😉 )
Aaaaa, właśnie – te koty perskie:
słyszałem, że są bardzo rycerskie.
Potrafią drapniąć złego człowieka
co chce mi porwać ich miskę mleka 😉
Melduję się!
Od dwóch dni mam troszkę innej roboty i tak zeszło, robota sekretarska odłożona na bok, ale to nic nie szkodzi, przejrzę do tyłu (i poprzednie wpisy), bo wiem, ze cos zostawiłam „na pózniej” w tym tygodniu.
A propos Iranu (jeszcze nie czytałam komentarzy), to ciekawa sprawa. Kapuściński opisał swoje o Rewolucji, ale pozostają opowieści, których nie znamy, przynajmniej nie w takiej ilości, zebysmy czytali garściami, poza znawcami i zainteresowanymi zawodowo. Przez moment po śmierci Chomeiniego zrobił się luz w Teheranie, istniało rozrywkowe podziemie, czytałam o tym artykuły i oglądałam zdjęcia z dyskotek jak na najprawdziwszym Zachodzie. Chyba w Teheranie tylko i większych ośrodkach, bo na pewno nie na wsi. Ale długo to nie trwało. Tutaj nie znam blisko żadnych Persów, ale znam w Niemczech. To ci, którzy mieli za co i mogli sobie wyjeżdżać, już po rewolucji, i to była ta nowa i tolerowana (pewnie potrzebna do czegoś?) elita.
Idę poczytać komentarze 🙂
A tu macie zimę – brać, transport własny proszę.
http://alicja.homelinux.com/news/09.Luty.2008/
I mają tyle pięknego futra,
Że można czesać je aż do jutra!
Ciemno wszędzie, głucho wszędzie
Quake żonaty już nie będzie
Jemu starczy koniec zwiśnie
Żona nawet się nie przyśni…
Chcecie Persa?! Prezentuje Francę, pardon, Franciszkę!
http://alicja.homelinux.com/news/Polska_2007/Franciszka/
Uch, to po prostu kwintesencja perskości… 😀
A na dodatek te koty perskie
dżwięki wydają z sibie nieziemskie.
Człek się dziwuje gdy tego słucha
„Hi!” tu dobiega do jego ucha:
http://www.youtube.com/watch?v=NHJLFJZnHd4
Jaki pojętny! 😆
To Franciszka TeżAlicji vel Alsy. Rzadka Franca! Swiadkiem jestem, jak sprawdzała świeżość śniadania, niestety, nie udało mi sie przyłapać jej w trakcie „inspekcji bhp” obiektywem 🙂
Ot, niecnoty –
Gołe koty….
A w tle twórczość Pani Sekretarz 😀
Goły kot to jest normalka
nie wie kicia co to halka.
Próby zakładania swetra
napędzają kotu pietra.
Próby zakładania spodni
popamięta kot ze sto dni 😉
Chyba raczej popamięta
Ten, co go w te spodnie pęta… 😉
Ja jestem niedoceniony
Idę zatem do swej żony….
Ależ doceniamy zeena,
Wciąż mu dopisuje wena,
Jednak żona też ma prawa,
I tak dla nas jest łaskawa,
Że, gdy przyjdzie późna pora,
Nie kopie mu monitora 😀
Pętający persa – zapamięta
i skończy się jego do kota mięta.
Bo pogryziona będzie pięta
a i podrapią go zdrowo kocięta…
Ile zeen wypije klinów
By znieść Quake’a dzisiaj rymów?
Ile klinów już dziś było,
Że dotychczas się znosiło? 😉
Musiałaby to być dawka spora,
musiałby zeen pić do UMORA,
bo gdy do rymów jest skora Dora
to rymów ilość tworzy się chora 😉
…mam grać? 😆
Boże,
Ja już się położę
Bo się czuję gorzej
Quake mnie rozłożył…..
😀
Od rozkładania to jest łóżko
tak Ci rzeknę zeenie na uszko.
Niech Ci się przyśni coś miłego
bo już za tydzień powtróka kolego 😉
No to dobranoc. A, a, kotki perskie dwa…
http://www.youtube.com/watch?v=LUWh5cJ1sbA&feature=related
Kierowniczka idzie spać
Cisza! K… W…. Ma…..
Poczytałam komentarze do wczorajszego wpisu Bobika
(08.02)11:29 – Bobiku (a wcześniej, Owczarku!)!!!
Otóż Irańczycy w Niemczech zaprosili mnie i moich niemieckich przyjaciół na kolację, niemiecki przyjaciel związany z Iranka więzami nieformalnymi, a włacicielem knajpy był Irańczyk zwiazany z ową Iranką formalnie (wspominałam, że to zawiła sytuacja?! ale wszyscy wszystko „nieformalnie” wiedzieli).
Wszystko byłoby fajnie, gdyby nie MUZYKA. I to na żywo, kilku facetów rzępoliło do wspaniałego jedzenia, tradycyjna muzyka irańska ponoć. Dwa, trzy pierwsze kawałki dla mnie to nowość, fajnie, ale potem już miałam dosyć, a oni grali przez bite 3 godziny trwania kolacji. I wydawało mi się, ze ciagle słyszę jedno i to samo, tę sama piosenkę!
Idę czytać dalej komentarze…
Kierowniczka będzie spać,
Kiedy się przestanie śmiać… 😆
A czy na tym blogu ktoś krzyczy?
Nie! Bo wie, że w łeb zaraz zaliczy
megacios od zeena twardziela
co krzykaczy ostro napierdziela 😉
Wszyscy znamy tę bajkę:
był kot co palił fajkę.
Pykłą ją sobie powoli
dumał o Iranie do woli.
I siedziałby pewnie długo na tym blogu
lecz gdy poszła spać pierwsza po Bogu
to i na kota przyszedł spania czas
zatem miauczeniem żegna on Was
No to miau. 😀
Co ja mogę, jam tu kmieć,
Tą niebogę chciałbym mieć,
Lecz ja prosty jestem człek
Mam to szczęście, jam nie Quake…