Chip Chip
Tak właśnie brzmiało jedno z czułych nazwań, jakie George Sand stosowała wobec Chopina. Czyż nie okazało się ono prorocze? Właśnie rozstrzygnięty został konkurs na projekt ekspozycji Muzeum Fryderyka Chopina, która powstanie w Zamku Ostrogskich po gruntownym remoncie. Wczoraj wieczorem dowiedzieliśmy się że wygrał zespół architektów Migliore&Servetto z Mediolanu, który zaprojektował, że podstawowym urządzeniem, jakie posłuży każdemu zwiedzającemu, będzie chip.
Zwycięski projekt
Przy kupowaniu biletów każdy dostanie taki chip, jaki będzie pasował do jego profilu – inny dostanie dziecko, inny uczeń szkoły muzycznej, inny – początkujący meloman, który o Chopinie wie bardzo niewiele. Z tym chipem będzie wędrował po ekspozycji, zbliżał rękę do eksponatu czy tablicy (zasadą będzie: dotykać eksponatów!) i zależnie od tego różne rzeczy będą mu się ukazywać na ekranach, będą się przybliżać metodą zoomu. Będzie pokój multimedialny, skąd będzie można połączyć się z miejscami, w których żył Chopin. Bedzie specjalna przestrzeń dla dzieci, gdzie będą mogły pohasać nie tylko dla samego hasania, ale i edukacyjnie. Będzie tak nowocześnie i interaktywnie, jak w żadnym innym muzeum w Polsce.
Z jednej strony bardzo cieszę się, że taki właśnie projekt wygrał, bo dzięki temu muzeum wielu przyciągnie może nawet z powodu czystej miłości do gadżeciarstwa, niekoniecznie do Chopina – a potem taki ktoś będzie mógł się wciągnąć i naprawdę Chopina polubi. Bardzo mnie też cieszy, że wezmą się na to właśnie Włosi, nie bez powodu nazywani mistrzami designu. Na pewno będzie estetycznie, mam nadzieję, że też precyzyjnie pod wzgledem merytorycznym – projekt ma być oczywiście realizowany w ścisłej współpracy z zespołem zajmującym się właśnie merytoryczną stroną ekspozycji.
Z drugiej strony zastanawiam się, czy gadżeciarstwo nie przysłoni eksponatów, które przecież w posiadaniu tego muzeum się znajdują. Czy je w ogóle dostrzeżemy wśród tych migających ekranów? Taki problem dostrzegam w wielu muzeach na Zachodzie, choć nie przeczę, że wymiar edukacyjny takiego typu wystaw jest bez porównania większy niż czyste wyłożenie eksponatów w gablotach. Może jestem starej daty, ale lubię patrzeć na przedmiot jako na przedmiot, a nie na coś, wokół czego ma mi migać… Ale nie ma co się nastawiać z góry. Zobaczymy, co z tego da się zrealizować do 2010 roku. A to już zaraz!
Komentarze
Ja jestem wielbicielem muzeów interaktywnych, jak byłem w Austrii, to nosiłem słuchawki, które po zbliżeniu do obiektu „opowiadały” o tym konkretnym eksponacie. To już była dla mnie wielka rzecz.
A taka sama obawa jest przy Powstaniu Warszawskim. Czy wydawanie płyt Lao Che i komiksów nie jest skomercjalizowaniem tej tragedii? Mnie się wydaje, że trzeba znaleźć złoty środek.
Ps. Ja, mimo swoich 57 lat, bardzo lubię Lao Che, a najbardziej z płyty o Powstaniu
http://pl.youtube.com/watch?v=AafFidLLfB4
Chip Chip Hurra 😉 Pani Kierowniczko, dobre wieści! A niech sobie miga, byle estetycznie i bez przekręcania faktów 😉 .
Wstępnie jestem za. Tak sobie myślę, że Pani Kierowniczka wie tyle o Chopinie, iż zwiedzanie indywidualne Jej pomaga, ale jest w tym wyjątkiem. Większość będzie jednak zagubiona. Na dokładkę chodzi o kompozytora, czyli kogoś, czyj dorobek nie jest jedynie zbiorem przedmiotów materialnych. (A nawet taki wartałoby ożywić…)
Piszę o wstępnym poparciu, nie tyle ze względu na zastrzeżenia, ile ze względu na świadomość, że o wiele łatwiej snuć piękne plany, niż je skutecznie realizować.
Osobiście lubię ciche muzea i eksponaty pięknie pokazywane. Jednak jeżeli cel edukacyjny zostanie chociaż w części osiągnięty, dzieciaki i młodzież zainteresują się Fryckiem i jego muzyką, to niech będzie wszystko co się zamarzy. Nawet pozytywka z wodotryskiem
Akurat PAKu w to ja wierzę. Tak jak wierzyłem z Muzeum Powstania, nowe Krakowskie Przedmieście. Tak się cieszę, Warszawa naprawdę rozkwita.
Nieortodoksyjny moskalik:
Kto powiedział, że Chopina
Można macać jak te kury
Tego u Woody Allena
Rolę dam – i jego córy!
Kto muzeum Fryderyka
Postponować śmie i tykać
Tego wnet na fest befsztyka
Przerobimy by nie brykał.
Kolejny nieortodoksyjny…
A tera dla odmiany ortodoksyjny:
Kto śmiał rzec, że nasz Frycunio
Nie był dość multimedialny
Ten już non olet pecunią
Pod kościołem scripturalnym.
Kto rzekł, że nasz Pan w Niebiesiech
W życi ma wszystkich artystów
Tego diabeł wnet poniesie
W lochy klasztoru Baptystów
Kto by rzekł, że słabą głowę
miałby – gdyby żył – nasz Frycek,
ten zapłaci mi frycowe
tam, gdzie stoją Sukiennice.
Bardzo dobrze. Polskie muzea zawsze były niesłuchanie stresujące i nudne, boleśnie nudne. Może naprawdę przyjdzie nowe-ciekawsze? Ponadto wstęp do muzeów powinien być bezpłatny.
Kto powiedział, że nasz Frycek
nie dość dobry na muzeum,
temu zęby wnet policzę
w ciemnym jakimś mauzoleum.
Kto by twierdził, że eksponat
jakimś jest niedotykalnym,
temu rzeknę: „jam jest ponad!”
i popiję winem mszalnym.
Kto by uznał, że Fryckowi
Nie przystoi widnieć w chipie
Ten w kaplicy na Ostrowie
Bądzie gościem na swej stypie
…o rany, zmoskalikować się w rocznicę Powstania Warszawskiego, toć jakaś perwersja 😯
No, ale już minęła.
Kto mi powie, że Fryc Chopin
Nie jest cudów wart techniki,
Wypchnę go przez Europę
Do kościołów Ameryki.
Kto powiedziałby, że Frycek
jest napojem z procentami,
tego wyrżnę w potylicę,
aż nakryje się nogami.
Kto się uprze, że Fryderyk
jest towarem dla macanta,
ten nabawi się cholery
i zabierze śmierć palanta.
A kto myśli, że Chopina
można wciąż eksploatować,
tego wnet opuści wena
i się w łóżku pójdzie schować. 🙁
Nie gniewaj się Bobiku, ale Twoje częstochowskie rymy przypomniały mi wierszyk z dzieciństwa:
Ni do rymu,
Ni do sensu,
schowaj masło
do kredensu.
Torlinie, w ramach zabaw literackich można parodiować czy pastiszować również rymy częstochowskie, to często spotykana praktyka. Sens uprzejmie wyjaśniam: 1/ dot. wódki Chopin, 2/ dot. muzeum typu hands on, 3/ chyba jasne.
Ale oczywiście nie wszyscy muszą mieć takie samo poczucie humoru. 😆
A jak ktoś będzie chciał obejrzeć wszystko, to co? Będzie płacił za każdy, pożal się Boże, chip z osobna? Kombinatorzy… 🙂
Powiem szczerze, że też miałam tę właśnie wątpliwość. Ja bym np. była po prostu ciekawa, czym oni faszerują dzieciaki czy początkujących, i ktoś inny też mógłby być tego ciekaw. I faktycznie, w takim przypadku potrzeba kilku chipów – i co wtedy?
Dzień dobry 🙂
Ptaki drą dzioby, trzeba wstawać!
Te chipy to inakszej „czipy”? 😉
Starogeneracyjna jestem, ale przyszło mi do głowy, że być może nowa generacja, ci od zarządzania muzeami, wiedzą, co robią, być może tego potrzeba dzisiejszym smarkatym, by poszli do muzeum. W tym szaleństwie jest metoda? 😉
Trudno mi sobie wyobrazić muzeum Chopina „chipowane”, ale widziałam kilka niezłych wystaw z uzyciem nowoczesnej techniki i nawet mi się podobały. Bardzo mi się podobała kilkukrotnie odwiedzana (goście z Polski i ze świata, trzeba pokazać!) stała ekspozycja w Museum of Civilisation w Ottawie. No ale to nie Chopin.
A z kolei w Toronto – Science Center. Tam oczywiście bez elektroniki się nie da, z tego co wiem, tłumy walą od lat – szczególnie w okresie letnim, kiedy smarkate mają wolne. Wysiadują tam całymi dniami!
Ja zwiedzałam Dom Muzyki w Wiedniu. Pyszne zabawy 🙂
http://www.hdm.at/
Właściwie nie tylko muzyki, ale i dźwięku w ogóle. Też nowoczesna i interaktywna wystawa. Brakowało mi czegoś takiego w Polsce.
A audioguide, o jakim pisze Torlin – bierzesz słuchawkę i ona ci wszystko opowiada – to w zachodnich muzeach już dziś standard.
Ach, jaka cudowna burza przetacza się właśnie nad moją Kabacją! Łubudu! Bum! Trach! Werble i kotły, całkiem jak u pewnego Ludwiczka 😆
Czy to tylko ja w czasie burzy umykam pod biurko?! 😯
A najlepiej w taki korytarzyk ślepy w środku chałupki 🙂
Wszyscy moi znajomi kochają burze, a ja okropnie cierpię 🙁
Pani Kierowniczko,
to moja wczorajsza „ilustracja dźwiękowa” do święta narodowego Helwecji, która pociągnęła dalej na wschód 😉 Więc może i przyleje, jak u nas?
To może i do mnie dojdzie? W która stronę wieje? Zdaje się, że z południa… ale burze chodzą często pod prąd 🙂
Pani Kierowniczko, w sprawie burzy: Czy grzmot Donnermaschine jak na Glucku / Minkowskim w maju w Warszawie też jest?
Już przylało i się skończyło. Donnermaschine była też 😀 Teraz znów jest słoneczko i rześki ozon w powietrzu.
Ja tam burze uwielbiam… oglądane z okna bloku 😉
U mnie zaczyna się chmurzyć, więc do wieczora coś się pewnie pojawi. Po burzy czasem przestaje mi internet działać, jak kiedyś telefony…
Hoko, załatwiasz sobie alibi…? 😉
A co, jakaś zbrodnia się szykuje? 😯
To ja se pójdę. Też chcę mieć alibi… 😆
Uprzejmie donoszę, że w okolicach Gniezna leje bez burzy.
Hoko,
po pierwszym dalekim grzmotku wyłączam z gniazdek na wszelki wypadek wszystko, a telefon w pierwszej kolejności. On się boi burzy bardziej niż Alicja. Jeden porządny grzmot i jest martwy na wieki.
Co do zbrodni to ja donosze, ze dokonalam onej na baklazanie i kilöku paprykach, zgodnie ze wskazowkami sprzed kilku dni 😀 Oplacalo sie! 🙂
Jakas teutonska dywersja mi sie wkradla 😯
Pani Doroto dziękuję za teksty u Piotra…
Jestem. Pozdrawiam 😀
Ja nie występuję przeciwko nikomu, tylko przypominam słowa Gospodarza blogu, bo wydaje mi się, że warto byłoby je uszanować. Bo to jego blog. I tyle. Zresztą myślę, że jak Piotr z sąsiedztwa wróci, to sam się wypowie, ja mu się więcej wtrącać w te sprawy nie zamierzam. Może od lutego zeszłego roku zmienił zdanie? Nie wiem.
A może od czerwca w Gospodyni coś się zmieniło… 😉
fomecku, bez przesady. Zawsze uważałam i uważam, że każdy, kto prowadzi blog, decyduje o tym, jaki on ma być. Tak twierdziłam swego czasu u siebie, a także gdzie indziej 😉 i jestem w tym konsekwentna. Pewnie, że nie wszystko da się przewidzieć, np. że blog muzyczny zmieni się w miejsce pisania powieści kryminalnych i limeryków. To już należy do radosnej improwizacji i jeśli ktoś to polubi, może zaakceptować. Jeśli nie, może sprawę wypinkolić – jego zbójeckie prawo. Ja tego nie zrobiłam, wniosek prosty – polubiłam to 😉 Byle nie przysłaniało przesłania ogólnego…
A w ogóle to w końcu kto zamordował? I kogo? Bo nie wiem, na co mam alibi 😀
Baba popełniła zbrodnię!!! 😯
Ciekawe, kto następny. Od rzemyczka do… najpierw bakłażan, a potem?! Już nawet nie chcę się domyślać!
Ja też mam alibi – ja jestem prosty sekretarz i sekretarzuję. Baba sie przyznała 🙄
No tak, nie zauważyłam przyznania się jak na dłoni… 😳
Ja w sprawie muzeum Chopina. Wydaje mi się, że ten pomysł z chipami – i w ogóle gadżetami – jest jedynym możliwym. Są piękne niewielkie muzea, gdzie nic nie zastąpi eksponatów i wszelkie gadżety nie tyle byłyby na miejscu, ale byłyby wręcz śmieszne. To takie miejsca jak muzeum Gustawa Moreau w Paryżu czy Rodina, jak jedno z najładniejszych muzeów – Mauritshuis w Hadze. Ale to są muzea malarzy i rzeźbiarza. Jakie mogą być eksponaty w muzeum kompozytora? Rękopisy, instrument, maska pośmiertna, odlew ręki… Nawet najbardziej cenne rękopisy nie zainteresują na dłuższą chwilę niemuzyków – a o nich tu głównie chodzi. To muzeum ma spełniać rolę propagandową i trafić do młodzieży. A więc tylko taki sposób jest właściwy i mądry.
Pomysł z moskalikami był przedni, szkoda, że po przyganie Torlina Bobik zamilkł a za nim wszyscy. Bobik ma fantazję i poczucie humoru, jedyne co mógłby pooprawić – to zakończenie. Pierwsze dwie linijki zawierają grożbę, dwie ostatnie określają miejsce, gdzie groźba ma zostać zrealizowana – a miejscem tym jest kościół czy jakiś obiekt lub przedmiot sakralny. Jestem upośledzony jesli chodzi o wierszotwórstwo, ale aby zachęcić do kontynuacji tej dobrej zabawy spróbowałem:
Jeśli ktoś będzie wybrzydzać
na chipowy ten przybytek
będzie żebrać całe życie
pod kościołem Dewizytek.
… w dłoni to jak nic ona baba miała nóż, bynajmniej widelec! No… chyba ze najpierw nakłuła bakłażana widelcem a potem wsadziła do piekarnika na tortury! 😯
Piotrze,
🙂
Piotrze M, no właśnie, mało kto wie, co jest naprawdę w Muzeum Chopina, bo zresztą mniejszość eksponatów była pokazywana, większość leżała w magazynach, nikt dotąd – wstyd i obraza boska – nie zadbał, aby powstało muzeum z prawdziwego zdarzenia. Otóż są tam bardzo różnego rodzaju pamiątki po Chopinie i jego rodzinie i przyjaciołach, portrety, rozmaite przedmioty. Z rękopisów nie tylko nuty, ale i przezabawne czasem listy (miał facet niesamowite poczucie humoru i wspaniały, precyzyjny styl opisu – po prostu talent literacki). To wszystko naprawdę może być ciekawe niezależnie od chipów.
A Bobik… hm… co robi nasz Bobik? 😀
To się chyba niedługo okaże… 😉
Podpisuję się pod tym, co napisał Piotr (22:41): żyjemy w czasach gadżetów przeróżnych i dlatego pomysł na muzeum jest OK.
A Bobik z pewnością powróci w dobrym stylu 🙂
W stylu szmylu… jak go potrza (Bobika) to go ni ma!
@Alicja: cierpliwości 🙂
Pilnie proszę o przetłumaczenie słowa”skreczowała”, bo z niczym mi sie to nie kojarzy, a wydawało mi sie, ze język polski jako tako znam. Angielski raczej też…
http://www.dziennik.pl/sport/tenis/article217300/Radwanska_przegrala_z_deszczem.html
Alicja:
http://www.sjp.pl/co/skreczowa%E6
Jeszcze dodam, bo w końcu jesteśmy na blogu muzycznym 😉 , że terminu „skreczować” używają dziś również didżeje. Dotyczy on skrobania igłą po winylowej płycie (to scratch – drapać, skrobać) 😀
😯
Jak widać, to znaczenie, stosunkowo młode, nie trafiło jeszcze do słownika języka polskiego. Ale akurat ja je znam 😉
Trochę skreczu:
http://www.youtube.com/watch?v=egALhus8kiU 🙂
Z tego wszystkiego zapomniałam podziękować Quake i Kierowniczce za pomoc. Oczywiscie wiem, co to znaczy „to scratch”. Dziwi mnie, że wymyślono takie dziwadło.
A skrobać (drapać, zdrapać itd.) to brzmi jak – prowincjonalnie, czy ki diabeł?
Poza tym w kanadyjskim angielskim byłoby raczej „skraczować” 😉
Quake, dzięki, właśnie miałam szukać przykładu, już nie muszę 😀
Na tym blogu jeszcze chyba takiego grania nie było 😉
W muzeach największym problemem jest to, żeby obiekt przemówił. Żeby przez szybę gabloty przesączyło się życie. Dla wiedzących ten problem nie istnieje, nie ma szyby. Dla reszty, to bariera martwego eksponatu. Ciekawe, to za mało Pani Doroto, bo dla Pani to oczywiste, że ciekawe, Pani w tym jest. Trzeba przyciągnąć i wchłonąć niewiedzących, a to już inna bajka. Niesamowicie pasjonująca, ale inna.
Muzeum Chopina. Nie wątpię, że listy Fryderyka są dowcipne i ciekawe, także inne pamiątki. Ale listów nie da się czytać w gablotach, pamiątki nie sa zaś dziełami sztuki, a jeśli nawet – to nie pierwszorzędnymi. Wszystkie te rzeczy już dawno powinny być nam udostępnione – w formie albumów i książek. I rzeczywiście to wstyd, że nikt o tym nie pomyślał. Dzieła kompozytora nie da się pokazać w gablocie, stąd też pomysł z jakąś multimedialną prezentacją uważam za jedyny możliwy, w obecnej dobie.
Niemal do łez mnie ubawiła przed chwilą torebka cukru. Otóż na torebce jest napis: CUKIER KRÓLEWSKI. A niżej: Cukier królewski idealny na każdą okazję. O jakie okazje tu chodzi – czy o wyjście do teatru , na koncert lub na wykłady. A może na deszcz albo oparzenie?
…zapomnieli, że cukier krzepi?! 🙂
Piotrze, nie pomogę Ci. Ja nawet nie hrabina. Mogę opowiedzieć o herbacie popularnej, ale to cudo z pewnością sam pamiętasz 🙂
Jeszcze troche poturlamy się po tym świecie i doczekamy pewnie CUKRU CESARSKIEGO. Dalej nie śmiem przewidywać.
Cukier boski! 😆
No cóż, po prostu królewskie rządzi:
http://www.youtube.com/watch?v=lQhYPSHpDJU 😉
Królewskie studium wiochy 😆
No cóż, piwo było do nabycia chyba tylko w stolycy… 😉
Nie znam go… i pewnie nie mam czego żałować 😉
Pewnie tak – sam w życiu tego w ręku nie miałem 🙂
Piwo? To mój temat. Najlepiej karmelowe!
Do: Bobika
A ja lubię twoje teksty! 🙂 Ściskam łapę! 😆
To nie napijemy się go na dobranoc 😉
Bobik wędruje… 😀
Ciekawam, kiedy przywędruje 😉
A wracając do muzeów. Pamietam moje zaskoczenie, gdy podczas mojej pierwszej podrózy zagranicznej (Holandia) usiłowałam dowiedziec się od pani pilnującej jaki jest kierunek zwiedzania. Bo ludzie chodzili bez ładu i składu, było ich stanowczo zbyt wielu, sprawiało to wrażenie jakiegoś pozbawionego logiki przemieszczania się. Na dodatek zasłaniali mi. Pani nie rozumiała mojego pytania. Próbowałam wyjasnić, ale im bardziej wyjasniałam, tym bardziej pani mnie nie rozumiała. 🙂
Bo tam była wolność, każdy chodził jak chciał 😀
Allla, bardzo dobrze Cię rozumiem, panią pilnującą też. Mam z tym do czynienia codziennie. Bardzo jestem ciekawa, czy ktokolwiek z twórców wystaw zniżył sie kiedykolwiek do rozmowy z paniami pilnującymi. Byłoby to interesujące doświadczenie.
Jeśli ktoś tu jeszcze jest, to na wszelki wypadek mówię dobranoc 😀
Właśnie tak! Oni chodzi jak chcieli, sami sobie trasy wytyczali, a mnie to zadziwiło! Że tak puszczono luzem ludzi w poważnym muzeum! Na dodatek nikt nie kazał wkładać takich metrowych chyba onuc z filcu z koszmarnie rozciągnietymi gumkami na sandały. Byłam mile zaskoczona brakiem filcu na nogach.
Haneczko,
kiedys hen, hen, albo i dawniej sądziłam, że pani pilnująca w muzeum na najlepszą fuchę na świecie. Płacą za przechadzanie się po sali a w tym czasie może się zająć myśleniem.
Popijacie coś na zdrowie? u mnie jeszcze jasno (i nadal burzowo) i popijamy wino. W Luwrze po całym dniu tak mnie bolały nogi (a buty miałam wygodne), ze w końcu na schodach ściagnęłam je a potem , kretynka, zapomniałam włozyć, jak znowu weszlismy na pokoje i te wszystkie parkiety. Pan pilnujacy porządku mnie upomniał, a mnie sie zrobiło :ops:
Dobranoc! To ja też znikam. Do jutra. 🙂
Pani pilnująca jest kopalnią informacji. Niedocenianą oczywiście. I chyba nigdy nie wykorzystaną.
Ja tu jestem zazwyczaj najdłuzej 😉
A Bobik gdzie?!
*Kierowniczko, poczta…
Alicjo, wybacz, mam urlop 😀
Haneczko – jak urlop, to trzeba , a nawet obowiazkiem jest się zwyczajnie obijać i wylegiwać, i tak dalej!
Miłego urlopu!
No…
Pobuuudka!!!
Wszyscy czekali?… 😀
To teraz mogę spokojnie iść na spacer 😆
Witam wszystkich.
Ja w zasadzie mam sprostowanie dla p. Doroty, w sprawie telefonow komorkowych. W ostatnich tygodniach pojawilo sie nowe studium w sprawie ich szkodliwosci. Nie zostalo to precyzyjnie ustalone, co powoduje zagrozenie, ani jaka jest jego natura biologiczna, niemniej komorki nie sa polecane. Aby sie nie rozwodzic, uzywajmy tego jak najmniej i nie stosujmy tego jako wygodny prezent dla najmlodszych. Moze to byc jak pierwsza paczka papierosow :).
Pozdrowienia
Witam PA2155. Z tymi komórkami to już za daleko zaszło…
Jak juz mowimy o komorkach, to warto wspomniec, obok negatywow, popularyzacje przez nie muzyki klasycznej. Ja mam, jako ring „Harp concerto” Handla. Moj kolega, Sikh z pochodzenia, ma melodie z „Carmen” Bizeta. Czyli, dzieki malemu urzadzeniu muzyka klasyczna trafila pod strzechy. Niechce wspomniac o przeboju komorkowym w Hiszpaniu: slynna replike krola hiszpanskiego na ideologiczne filipiki prezydenta Wenezueli.
Fajnie, telefon mówi „może byś się zamknął” do kogoś, kto ma odebrać i mówić 😆
Różne są pomysły na dzwonki. Już w trzech wersjach językowych (polska, rosyjska i czeska) słyszałam słowne ponaglanie do odebrania telefonu, przechodzące w wielki bluzg. A koleżance w pracy komórka śpiewa głosem księdza: Dostałeś esemeeeesaaa… 😉
Bry Towarzystwu.
Ja zostaję bezkomórkowa. I będę, chyba, że zajdzie wielka potrzeba. Tutaj duzo się o tym mówi, też szczegółów nie pamiętam, bo mnie nie dotyczy, ale podkreśla się, żeby nie dawać dzieciom, a młodzi komórkowcy powinni też jak najmniej używać. Tymczasem to właśnie młodzi klepią jak najwięcej przez komórki, to widać. Macie coś dla śmiechu:
http://alicja.homelinux.com/news/Gotuj_sie/rzeznia.jpg
Reikarnacja 😆
A od używania komórki mózg się filcuje…
Znasz Bacha? – pyta jeden dresiarz drugiego.
Znam. To ten gość, co fajne dżingle do komórek pisze.
Mój szwagier obok „Dostałeś esemeesaa” ma jeszcze „Ktoś do ciebie dzwooonii” – chyba tego samego księdza.
Ludzie! Czy nic wam dzisiaj w duszy nie grało? Napiszcie.
Ja cały dzień walczyłam z niczym nie dającą się wytłumaczyć sennością. Jedno piwo po południu to nie powód. 8:15 i widno, a ja idę spać 😯
Dobranoc!
No mi od paru dni gra King Crimson (wersja z lat ’72-’74), a od paru dobrych miesięcy Segovia, którego miłościwie wskrzesił Naxos, a Universal wykupione od MCA materiały wydał (już dość dawno) na DGG, a teraz niedawno po 36,99 podwójne płyty sprzedawali.
Cudowne, staroswieckie granie, kompletnie wbrew obowiązującym dziś trendom, modom i kanonom, a muzyki w każdej minucie ilości nieprzebrane.
A gdzie ja przeteleportowałem?????
Ha ha, teleportacja Gostka 😆
przejechał Pan kursorem na dół strony i tyle 😉