Pierwszy muzyczny gmach w Krakowie
Stoi toto sobie koło przebudowanego bez sensu Ronda Mogilskiego, nieopodal osławionego cudnego Szkieletora. Składa się z elementów trzech. Pierwszy, niski i szarozielony, będący rzekomym odtworzeniem kształtu dawnej ujeżdżalni, wygląda – cytując Krzysztofa Pendereckiego – jak wejście do kolejki podziemnej. Za nim stoi centrum handlowe w czerwoną kratę, a jeszcze z tyłu – fabryka z czasów gierkowskich, czyli budynek administracyjny. Dwa pierwsze widać na tym zdjęciu. I to jest pierwsza w historii siedziba krakowskiej opery. Jeszcze Bóg strzegł, że salę (całą w koszmarnej czerwieni) pan architekt wyłożył drewnem, więc akustyka jest całkiem przyzwoita. Ja jednak tego pana chętnie skazałabym na to, by z własnych pieniędzy sfinansował zdjęcie marmurów ze ścian sali koncertowej Filharmonii Łódzkiej, które był uprzejmy tam położyć i pozbawić biednych łodzian jakiejkolwiek akustyki, i wyłożenie tychże ścian na nowo drewnem. W Operze Krakowskiej jest też nie mniej budowlanych niezręczności niż w łódzkiej filharmonii.
Ale jest to bądź co bądź pierwszy gmach w tym pięknym mieście zbudowany dla instytucji muzycznej. Filharmonię Krakowską przecież kuria w każdej chwili miałaby prawo wywalić (z założenia zresztą budynek miał być kinem). Akademia Muzyczna też najpierw mieściła się w budynku kościelnym, a teraz – w dawnym gmachu KW PZPR. No, a Teatr Słowackiego – wiadomo. Tak więc z satysfakcją dyrektorzy: opery – Bogusław Nowak i Teatru Słowackiego – Krzysztof Orzechowski otwierali nową salę, a nawet został wypuszczony duch (upiór) opery. Relacja z wydarzenia tutaj. Było rozkosznie jak to w Królewskim Stołecznym Mieście, przemówienia trwały godzinę, przewałka czasowa powstała półgodzinna. W artykule nie wspomniano, że dyr. Nowak obdarzał kolejno oficjeli batutami ze specjalnej serii numerowanej, a także, że kiedy abp Dziwisz, powiedziawszy słów kilka pobożnych życzeń, by piękno nam w tym miejscu towarzyszyło, pokropił scenę, dyr. Nowak również do niego wystartował z batutą; nie wytrzymałam i głośno parsknęłam, szybko zmieniając parsknięcie w kaszel…
Po przemówieniach – bankietu część pierwsza, czyli winko plus słodkości. Potem premiera; w trakcie spektaklu dwie przerwy z dalszym ciągiem bankietu (doszły kanapki i koreczki), wreszcie na koniec właściwe bankietto na 24 fajerki, z którego wyszłam już po północy…
Ale premiera była bardzo w porządku. Diabły z Loudun – cóż, dziś także budzą skrajne odczucia, w wielu osobach protest, w innych podziw. Ja lubię tę operę, jest bardzo dramatyczna (Piotr Nędzyński z TVP powiedział wręcz: histeryczna, ale przecież ona właśnie o histerii traktuje!), środki w niej użyte przypominają te w Pasji Łukaszowej, akcja przebiega momentami symultanicznie, więc inscenizacja z jednej strony nastręcza trudności, z drugiej jednak – może pobudzić wyobraźnię reżysera. Laco Adamik z Barbarą Kędzierską stworzyli sugestywną, klaustrofobiczną wizję – nie będę opisywać, bo a nuż ktoś się wybierze. Bardzo przyzwoita była obsada: Ewa Biegas jako Joanna, Artur Ruciński jako Grandier (trochę sztywny, jak to on, ale dużo załatwiał prezencją, no i świetnym głosem), Przemysław Firek jako złowrogi egzorcysta ojciec Barré, Katarzyna Oleś-Blacha ze swoimi niesamowitymi koloraturami jako młoda Philippe, Andrzej Biegun jako przezabawny doktor Manoury. Nie bardzo widzę (patrząc w program) inne obsady, ale ta jest naprawdę dobra.
No i oczywiście cały ten happy end znów kończy się potiomkinadą: trzy spektakle Diabłów, koncert sylwestrowy, koncert noworoczny – i sala idzie do poprawek, zamknięta na cały styczeń. Byle zdążyli do premiery Don Giovanniego (z Mariuszem Kwietniem), która jest zapowiadana na 20 lutego. A na sylwestra śpiewa tu Aleksandra Kurzak i Andrzej Dobber.
Komentarze
Gdy oglądałem zdjęcia, to wejście do kolejki podziemnej i galeria handlowa jakoś do siebie pasowały. Gorzej z tą fabryką.
Celebracje — pamiętam jak lata temu mój dyrektor ówczesny wybrał się do Krakowa i nie wytrzymał samych wstępów i powitań ‚w królewskim grodzie’. (Choć sam pochodził z Krakowa.) Dobrze, że spektaklu można pogratulować! 🙂
Tutaj są wszystkie trzy budynki, fabrykę (w paski) trochę widać po prawej na drugim ze zdjęć na dole strony:
http://www.rmf.fm/fakty/?id=148068
Aha! Jeszcze jak ktoś nie wie, co to jest krakowski Szkieletor:
http://idacdonikad2.blox.pl/resource/Szkieletor2.jpg
Teraz trochę przysłonili tę poczwarę reklamami 😆
A tu o jego historii:
http://pl.wikipedia.org/wiki/Szkieletor
Witam!
polecam Diably z Loudun w nagraniu DVD z 1969 r. w rezyserii Konrada Swinarskiego z Andrzeje Hiolskim jako Urbaim Gardier. Cieszyc sie trzeba, ze na premiere nowego gmachu opere Pendereckiego wybrano.Wiadomo konczy 75 lat, ale w Polsce to w sumie nic nie wiadomo i nie zdziwilbym sie, gdyby Verdiego zapodali z koreczkami i ikra rybia.
W trakcie czytania wpisu oko mi się cosik omskło i ku swojemu niepomiernemu zdumieniu przeczytałem, że dyr. Nowak obdarzał oficjeli BUTAMI ze specjalnej serii numerowanej. Pierwszą moją myślą było „skąd on znał numery butów wszystkich oficjeli? Czy też było jak dawniej w GUM-ach: buty dawali jak leci, bez wybierania, a ludzie potem się między sobą wymieniali?” 😆
Architektura przedziwna. Jak najbardziej wejście do kolejki podziemnej pasuje. Dlaczego takie projekty się wybiera? Mnie nowoczesna opera kojarzy się raczej z Sydney albo z gmachem ASP w Glasgow. Cieszę się, że w Gdańsku mamy, co mamy. Akustyka też nie najgorsza. A do Krakowa mam sentyment szczególny, bo właśnie w Krakowie chodziłem na moje pierwsze konserty symfoniczne. Po Artosach w małym miasteczku miałem do muzyki klasycznej stosunek nie powiem, jaki. Było w domu trochę płyt z Schubertem i Beethovenem, ale były to płyty przedwojenne, a patefon też z czasem coraz gorzej odtwarzał. Pierwszy niezły konert był olśnieniem. Koncert był poświęcony Dworzakowi, m.in. koncert wiolonczelowy h-moll. Mam do dzisiaj sentyment do tego utworu tak bardzo melodyjnego. Nie miała jeszcze wówczas FK Szymanowskiego za patrona.
Skleroza. Zacząłem wpis z myślą, której nie skończyłem. Wiem, dlaczego taki projekt wybranu. Świetnie pasuje do szkieletonu.
Trzeci raz z rzędu, ale od zaraz już nie nudzę. Wyjeżdżam właśnie do Warszawy i dwa dni mnie znów nie będzie. Wszystkich serdecznie pozdrawiam.
Pozdrowienia z Warszawy 😀
Slokos – ja cały czas słyszałam w duszy Hiolskiego 🙂 Pamiętam realizację w Warszawie. Pamiętam też nagrania. DVD nie mam, ale pewnie warto mieć. Okazuje się, że od razu w Krakowie chcieli wystawić na otwarcie coś Pendereckiego, i to sam kompozytor wymyślił, że niech to będą Diabły. Od egzorcyzmów się zaczęło, żeby w teatrze nie straszyło 😆
Dyrygent w jednym bucie
Raz ćwiczył na batucie
Już chwycił go szałaput
Gdy spostrzegł, że ten batut
Batutę przypomina
Tyle co psa cytryna
Więc drugi but założył
Batut na bok odłożył
I stanął na batucie
Niczym na cienkim drucie
A że z limitowanej
Serii była batuta
By ćwiczyć dobrze na niej
Za dużo znów miał buta…
Jak ćwiczyć na batucie
To w którym mam być bucie?
Dylemat miast rozwiązać
Wolał mu naurągać
Tak z ćwiczeń nici wyszły
I prysły wszystkie zmysły…
…i wpadły – plusk! – do Wisły… 😆
Troche z innej beczki: niemiecka prasa podaje, ze dzisiaj 80 lat konczy Ida Haendel. W polskiej encyklopedii „stoi” , ze urodzila sie w 1924? Pare dni temu wspominalismy przy smutnej okazji konkurs im.Wieniawskiego. Jesli Ida ma 80 lat, to znaczy,ze brala w nim udzial jako 7-latka w roku 1935!
Powiedziala cos, co mi sie bardzo spodobalo :”nie jestem po to, zeby podobac sie publicznosci, lecz zeby sluzyc kompozytorowi. Ludzie maja sie przysluchiwac” .
Hiolski byl jedyny. Nigdy do konca jesli juz porownywac nie przekonywala mnie sztuka woklana Jerzego Artysza. To wspanialy spiewak, ale……..nie wiem. W jego wykonaniu Sonety milosne BAirda sa tragiczne….on nie spiewa a beczy. Prosze wybaczyc to brutalne porownanie, ale skoro porownuje…..ech……..z drugiej strony LAdnienie w wykonaniu Artysza…….smakus!;-)
jestem ciekaw,kiedy Penderecki zrealizuje opere dla dzieci. to rzeczywiscie nie proste zadanie……
No oczywiście niemiecka prasa nie ma racji 😉
Ida jest niesamowitą osobą. To czarownica po prostu. Na ostatnim Konkursie Wieniawskiego była w jury; siedziałyśmy kiedyś na pogaduszkach na śniadaniu hotelowym (poznałyśmy się niedługo wcześniej, bo robiłam z nią wywiad dla „Ruchu Muzycznego” i dla „Midrasza”) i przyszedł obgadywany przez nas ostatnio Vadim Brodski. Długo nam opowiadał, co zamierza, że ma robić doktorat itp. Kiedy poszedł, Ida powiedziała: „To chyba musi być bardzo nieszczęśliwy człowiek…”.
Chyba trafiła w dziesiątkę. Vadim ma w sobie jakąś ogromną niezaspokojoną potrzebę akceptacji, dlatego robi te różne dziwne rzeczy łącznie z Carmen na lodzie…
Slokos – faktycznie Artysz w dawnych czasach, kiedy to tak często śpiewał (i nagrał) tego Bairda, nie był olśniewający. Ale w pewnym momencie przeżył metamorfozę i odtąd jest wspaniały! Pamiętam do dziś, że odkryłam nowego Artysza na koncercie w Teatrze Wielkim poświęconym Monteverdiemu. Naprawdę, to jest Maestro.
Ktoś, kto ma niezaspokojoną potrzebę akceptacji, może po prostu po kolejnych blogach łazić. Za każdym razem będzie na nowo akceptowany. 😀
…czyl z p.Artyszem jak z winem………MISTRZ!
Bobiku, niech no tylko Brodski to przeczyta!
A jesli niemiecka prasa odmlodzila troche pania Ide, to nie bedziemy jej poprawiac 🙂
Żadna prasa nie ma racji bytu bez słomy do prasowania!
Babo, przeczyta, jeżeli mu zależy na akeptacji Pani Kierowniczki. 😆
Zadna słoma nie ma racji bytu bez butów, z ktżrych może wychodzić ❗
Czy to dlatego oficjelom rozdawano buty? 😯
Buty w temacie, buty w temacie
Chcieliście słomy, no to ją macie…
😆
Do tych czerwonych ścian powinny być zielone krzesełka 😀
http://www.youtube.com/watch?v=I8ts0Vlts5w&feature=related
Nie jest to najlepsze nagranie, ale szukając na youtube C’est la vie, znalazłam to…
Ja moze z innej beczki, czyli nie o architekturze nowego gmachu opery, ale o poruszanym na tym blogu nowym nagraniu Rafala Blechacza. Kupilem przed chwila plyte i jestem- odmiennie od Pani Szefowej D.Sz.- zauroczony. Sadze, ze to nie jakies tam nagranko jedne z wielu, ale wzny „glos” w interpretacji HAydna, Beethovena i Mozarta. CZesto zastanawiam sie czy w ogole kupowac nowe plyty z muzyka,ktora nagrama jest w „milionowej”wersji. Jednak Blechacz to obok Anderszewskiego indywidualnosc i mam nadzieje, ze stanie sie z nim jak z Artyszem – im starszy tym bardziej smakowitszy – och zabrzamialo to hm…….;-)ja nie z tych……….. ha aha ha aha ha ha ha
CZy sluchaliscie ostatnio plyty,ktora powalila Was na kolana????
c’est la vie jakos od razu kojarzy mnie sie z Andrzejem Zaucha;-)
Co jest złego w byciu z Tych? 😯 Fakt, to nie to samo, co bycie z Krakowa, ale też żaden powód do wstydu. 🙄
Zupełnie nie kojarzy mi się z Zauchą, tylko z takim moim przyjacielem Szwedem, nie słyszałam zresztą żadnej innej interpretacji tej piosenki. Mnie to video chwyciło, obraz do muzyki.
tak.chodzilo mi tylko o tytul;-)
http://www.youtube.com/watch?v=hyE_yFe1Cu4
A ja za parę godzin idę na tego pana:
http://miasta.gazeta.pl/warszawa/1,95158,6061269,Polsko_francuska_wiez_muzyczna.html
Szkoda, że do sieci nie wrzucono zdjęcia, które ukazało się w „Gazecie Stołecznej”. Minkowski dał się sfotografować w parowozie, który stoi przed Technikum Kolejowym, gdzie ma próby z Sinfonią Varsovią 😀
Wybieram sie do opery!W swoich butach.I na Sylwestra też idę. I pojadę do tej opery tramwajem przez tunel.
Włączyłam sobie ten sznureczek, Kierowniczko, a tu jak nie ryknie reklama w połowie czytania! Dobrze, ze mój fotel ma oparcia, bo spadłabym na podłogę z przestrachu! 😯
O rany, ja bardzo przepraszam. Nie było to moim zamiarem… 😳
JoSe – tramwajem przez tunel? To w Warszawie? 😉
Pani Kierowniczka znalazła sposób, jak poruszyć czytelników do trzewi. 😉
Już odpowiadam: w Stolicy:-)
No tak myślałam 😀
Bobiczku, ale ja znalazłam ten sposób absolutnie niechcący 😆
To na razie! Idę. Będzie uroczy wieczór 😀
Mój – mam nadzieję- też !
Toż ja wiem, że nie Kierowniczki wina z tą reklamą…
Ale było to takie nieoczekiwane, że faktycznie, MOCNE wrażenie 🙂
Co tam u was? U mnie okropnie pogodowo 🙁
Południe, a ciemno prawie, leje, wieje +9C :shock:.
Kosteczki bolą reumatycznie.
Pogodowo to chyba wszędzie do zajezdni przez tunel… 🙁
No to trzeba sie podbudować muzyką… Ja wrzucam lekką, łatwą i przyjemną 😉
Na szare dni najlepsza.
No… to sobie znalazłam
http://www.youtube.com/watch?v=BdjJWrbaMWQ&feature=related
Wyjaśniam, że fotografie opery widziałem u A cappelli.
A BBC Music Magazine (przypadkiem mam grudniowy numer) dało Blechaczowi 4 gwiazdki za ‚artyzm’ wykonania 🙁
Ja tam wolę tramwaje pod wiaduktem…
Czerwień powalająca. Chyba taka kolorystyka będzie wymuszała odpowiedni repertuar!
Carmen?
Rzeczywiście, Carmeny miały opakowanie w kolorze czerwonym, co najstarsze szczenięta jeszcze mgliście sobie przypominają. 😀
A niektore wrecz nie mogly im sie oprzec – wiele lat temu jakis odlegly kuzyn naszego Owczarka porwal byl mi i pozarl prawie pelna jeszcze paczke tychze 🙂
Cóz… nałóg to nałóg, Babecko 🙂
Foma, dlaczego wolisz pod wiaduktem? Zobacz, jaki ładny:
http://picasaweb.google.com/lh/photo/XaA6PVTGCDUnp0uauMo5Pw
Moja stała trasa w dzieciństwie, kiedy mieszkałam na Pradze 😀
Pamiętam, że będąc dziecięciem małym podczas wjazdu do tunelu wykrzykiwałam: Sztuczna noc! A żeby było jeszcze śmieszniej, to kiedy tramwaj wyjeżdżał już z tunelu, wołałam: Sztuczny dzień! 😀
Przez lata też obserwowałam indoktrynację w temacie Wisły. Podczas jazdy po moście zawsze jakaś mamuśka mówiła do dziecka: zobacz, jaka piękna Wisła! W efekcie dzieci też wołały do mamuś: O, Wisła! Jaka piękna! 😉
Wróciłam z koncertu i minizlotu 🙂 Ale napiszę rano…
A ja siedze w hostelu Okidoki w Warszawie i nie moge spac – jak zwykle wchlonelam duza dawke energii wydzielana przez wulkan dyrygentury czyli Marca Minkowskiego! I w ogole bylo super 🙂 Pani Kierowniczko: wielkie dzieki za minizlot i dobrej nocy!:-) Ja po Greifie to nie zasne i ze dwie, zreszta powiedzialam Marcowi Minkowskiemu, ze nawet gdyby zagral tylko Greifa, to juz bylby wielki koncert! 🙂
To pewnie już pora, żeby pomachać ogonem na prawdziwą, dobrą noc? 🙂
Machu, mach i do łóżeczka bach! 🙂
Bobiku, od tego machania to ja sie ozywilam, bo Ty machasz bardzo zywiolowo! Dzisiaj myslalam o Tobie na koncercie, kiedy pan Minkowski tanczyl Chopina za pulpitem dyrygenckim. Szlo mu swietnie!
„Poranna” cisza na Dywanie… 😉
Śpią lub pracują lub jedzą śniadanie… 😉
Wlasnie zjedli i zaraz ruszaja na chwile w miasto a potem to juz na dworzec. Nadal pod wrazeniem wczorajszego koncertu. Takie koncerty o przedluzonym dzialaniu to szczegolnie lubie 🙂 Juz kombinuje jakby tu na tego Gershwina 😉 Pozdrawiam serdecznie 🙂
A ten Gershwin to już jakby zaraz! 😀
Dobrej podróży 😉
Heh, jestem ciekaw jak Możdżer wypadnie 😎
Ja jakoś nie mam wątpliwości 🙂
Ma też zagrać na wręczeniu Paszportów „Polityki” 😉
Jak rozumiem nie może Pani Kierowniczka zdradzić czy Maria Peszek dostanie Paszport? 😉
Nie ma go (Gershwina) nawet w programie, to jak mogą być bilety?
Czy to tylko dla okarnetowanych? 🙁
Idę na śniadanie.
Quake’u – kapitułę mamy dopiero jutro, a i tak zdradzić bym nie mogła. Choć wyznać mogę, że nie byłabym specjalnie entuzjastyczna wobec ewentualnego takiego werdyktu 😉
mt7 – bo to jest koncert „niefilharmoniczny”:
http://www.filharmonia.pl/koncerty_innych_organizatorow.pl.html
Pani Kierowniczko, przyznam się że ja tej nowej płyty M.P. to w ogóle nie słyszałem. Słucham natomiast od pewnego czasu tej poprzedniej („miasto mania”) i wrażenia są pozytywne. No ale de gustibus… 🙂
A tak na marginesie – czytam sobie o tych nominacjach:
http://www.polityka.pl/nominacje-muzyka-popularna/Lead33,935,276135,18/
Pod koniec tekstu pojawia się zdanie: „Ponadto zgłoszeni zostali: (…)Aleksandra Kwaśniewska”. Czy to jest tylko przypadkowa zbieżność imion i nazwisk czy córka byłego prezydenta postanowiła objawić swój talent muzyczno-wokalny? 😉
No faktycznie 😯
Nie wiem, spytam…
A „miasto mania” na pewno była lepsza od tej ostatniej płyty, która jest taką dość infantylną zabawą…
Quake:
Myślę, że Pani Kierowniczka odpowie z całym Własnym Autorytetem, ja mogę jedynie zauważyć, że na dniach wpadła mi w oko notka o młodej i ładnie śpiewającej (to opinia z drugiej ręki) Aleksandrze Kwaśniewskiej, której noga w Pałacu Prezydenckim w życiu nie postała.
No, to wiele wyjaśnia 🙂
Ja na te tematy nie mam żadnego autorytetu, ani Własnego, ani Cudzego 😆
Podróże – cóż po paszporcie, czym pociąg dla świata?
Gdzie człowiek, co z pociągu na peron wysiądzie,
I wzrokiem cały dworzec bez trudu posiądzie,
Nieszczęsny! Polityki paszport luźno w torbie lata
A i tak nań nie wyjedzie z kraju choć do Ałma Ata…
Dziś każdy jeździ, gdzie chce, czasem bez paszportu,
Łatwiej zdobyć dziś można swój kawałek tortu,
Więc Paszport „Polityki” nie wyjazdom służy,
Lecz do uszu krajowej opinii podróży…
Krajowej opinii uszy podróżują
Od krańca ojczyzny do drugiego krańca
Okrążając z wszech stron gazety wybrańca
Paszportem Polityki się w tym posługują…
Witam! A propos podróży. Byłam niedawno we Włoszczowej i tam o mały włos zginęłabym tragicznie pod kołami turlającego się pociągu!!! Jakoś tak bezmyślnie weszłam na tory pod jadący pociąg! Powstrzymał mnie krzyk panów, którzy pracowali przy sąsiednich torach.
I zrozumiałam przedziwną rzecz – można tak po prostu nie zauważyć tak wielkiego sprzętu!!!
Rzecz działa się na starej stacji we Włoszczowej. Na nowym peronie (Włoszczowa północ) taka akcja by mi się nie udała.
To ja widziałam, że w obcych koncertach.
Ale ani zarezerwować biletu, ani znaleźć w przedsprzedażach internetowych. 🙁
A ja a propos muzykujacych politykow (byla niedawno mowa o Condi); wczoraj przeszukujac plytki w dziale klasyki w poszukiwaniu prezentow swiatecznych natknelam sie na wydana wlasnie cd bylego juz – wlasnie konczy 90 lat! – kanclerza Helmuta Schmidta, grajacego na fortepianie dziela Mozarta! 🙂 Nie kupilam…
Ja bym przynajmiej przesłuchała 😆
Chodzi Allla po torach w Włoszczowie
Helmut Schmidt tam za Alllą też pognał
Mocno wzięło staruszka albowiem
Serca pierwszych łopotów tam doznał
Widok Allli na torach tak śliczny
Że z wrażenia aż pociąg sam stanął
Jak ten symbol, niemalże falliczny
Rozglądając się za jakąś altaną…
Helmut wzruszon głęboko, odpuścił
Nie ma szans z polskim superekspresem
Nie dość, że pociąg całkiem nowiuśki
Musiał liczyć się z sił swoich kresem
Tak to na wysokości zadania
Stanął pekape pociąg pospieszny
Siła w Włoszczowie jest pożądania
Jako także widoków pociesznych 🙂
„Pod różą” zjeść coś zawsze byłbym gotów,
ale paszportem jest tam plik banknotów –
gruby! 🙁
zeen 😆
Rozweselona idę na zebranie…
Byłam w nowej operze i mi sie podoba. Czerwony ok, przecież Boy Zelenski mowił , ze w Krakowie nawet do burdelu wchodzi się przez zakrystie. Kompaktowa, nie czarujmy sie w Krakowie zdarza sie na koncertach ze jest wiecej orkiestry niz publiczności: ma PLUS- jest w centrum. Fotele wygodne, toalet jak zwykle za mało; za to czerwone; mozna dojechac tunelem ;-). ” Diabły ” to jak u Laco Adamika bardziej spiewogra niz opera, ale to inna historia. „Yes, You can”.
Gdy Kierowniczka tak rozweselona to i Maria Peszek nie straszna…
Byłam ostatnio na spotkaniu autorskim hiszpańskiego poety i rapera Miguela Merino. W skrócie.
tam właśnie, na moją uwagę, że niektóre jego wiersze wydają się być dość odważne (na naszym rynku), zostałam skontrowana przez panią, która zaprezentowała tomik Marii Peszek. Wiecej współczesnych przykładów nie było.