I znów trąby
Wczoraj kolega w redakcji – konkretnie Jacek Poprzeczko, wicenaczelny – zagadnął mnie przy obiedzie: Dorotka! Ty na pewno będziesz umiała wyjaśnić mi jedną rzecz, która intryguje mnie od lat czterdziestu. Jest takie opowiadanie Mrożka: O księdzu proboszczu i orkiestrze strażackiej. I tam są nutki. Czy ty może wiesz, czy to jest jakiś utwór, a jeżeli tak, to jaki?
No, faktycznie, przypomniałam sobie, jest takie jedno jedyne opowiadanie, w którym pojawiają się nutki i to kilka razy. Ale wydaje mi się, że nie jest to żadna znana melodia, tylko jakaś tam sobie melodia po prostu. Melodia grana przez tytułową orkiestrę strażacką i będąca refrenem opowiadania, podobnym jak owe trąby w Hamlecie z Zielonej Gęsi. – Ja mam pewne podejrzenie: że to jest Międzynarodówka – powiedział Jacek i tu zasiał i we mnie podejrzenie… Obiecałam, że sprawdzę w domu, opowiadania Mrożka stoją na półce, zaglądam do nich rzadko, ale stoją i czekają na jakiś powód.
Otóż melodia pojawia się – w tej samej formie – osiem razy i symbolizuje świecką pieśń. Z całą pewnością nie jest Międzynarodówką. Ale sam początek, dwie pierwsze nuty, są te same. Dwie nuty to niewiele, ale może to wystarczająca aluzja? Melodia Mrożka (dla znających solmizację): doo faaaaa mi fa sool fa mi faa mi re – i urywa się. Pierwsza fraza Międzynarodówki: doo faaa mi sol fa do la reee siii… I co, aluzja czy nie aluzja?
A o czym jest opowiadanko? O tym, jak we wsi w późne sobotnie popołudnie zebrała się przed kościołem strażacka orkiestra, żeby dać koncert. „Już kapelmistrz dał znak: [nutki] Głos ich doleciał do plebanii. Mieszkał tam proboszcz staruszek. Do polityki się nie mieszał. Herboryzował jedynie. Usłyszał ksiądz proboszcz świecką muzykę: [nutki] (…) – Świeckie pieśni przed bożym przybytkiem grają! A nicponie!… [nutki] – Ha, dam ja im – zagrzewał się poczciwina (…) [nutki] – Urwisy… Ale przecież… ja też byłem młody. I przypomniało się staruszkowi, jak w seminarium jeszcze, na podwórku, grali w palanta.
Należałoby ich jednak skarcić. Stoją przecież i grają świeckie pieśni. Tuż przed kościołem. [nutki] Lipy mocno pachniały. W krótkich przerwach między strofkami, gdy strażacy wciągali powietrze w płuca, słychać było brzęczenie pszczół. Wielkie wyrozumienie dla człowieka i jego słabości zalało serce staruszka. On sam… ileż już przeżył… Czyż nie powinniśmy pobłażać ułomności bliźnich? Czyż cierpienie, z którym rodzi się i umiera człowiek, nie równoważy tych małych swawoli? [nutki]
– Lecz mimo wszystko nie powinni tego robić. Bo jakże to?… – gniewał się jeszcze. Skrzypnęła furtka. Strażacy obejrzeli się. Przestali grać. Proboszcz zbliżył się do nich. Siwiuteńki, o lasce… Pokłonili się pokornie. A on przystanął, podniósł palec i kiwając nim to do góry, to na dół, powiedział: – Ej!… Ej!… Ale była przy tym w jego niebieskich oczach figlarność jakby. Po czym skręcił do ogrodu plebańskiego.
[nutki] – grali strażacy.
Komentarze
Prorok jaki, cy co?
(Siadam do komputera, a tu mejl — w załączniku fragment Carmen w wykonaniu górniczej orkiestry dętej 😉 No, to Carmen nie jest. Ale orkiestra dęta — owszem! 🙂 )
Jest taki teleturniej, w którego trzecim etapie licytyje się w dół liczbę nutek, po których rozpoznaje się znane przeboje. Od pewnego czasu licytuje się na ogół do jednej nutki. Dla uczestników tego teleturnieju aluzja do Miedzynarodówki nie może ulegać wątpliwości. Ale naprawde zgadują właściwy utwór na podstawie wskazówce pomocniczej, bo 2 nutki na ogół nie wystarczają do rozpoznania melodii. Dlatego sądzę, że nie ma tu aluzji. A może autorowi chodziło o to, zeby stworzyć aluzję nie-aluzję. Pani Teresa jest specjalistką od problemu, o co chodziło autorowi, i do tego też m.in. muzykologiem, więc może pomóc w rozwiązaniu zagadki. Niestety, nie dysponuję roześmianą gębą do wklejenia po „problemu”.
Każdy dysponuje! Trzeba napisać: dwukropek i duże D (bez odstępu), oddzielić to od reszty tekstu spacjami i już gębusia śmieje się od ucha do ucha 😀
A trochę uśmiechu się przyda w ten smętny i wilgotny poranek…
Tak, po dwóch nutkach można by to uznać za aluzję, po trzech prawie że, ale jest trochę inny rytm.
Pamiętam, kiedyś dawno w moim dzieciństwie, sympatyczne radiowe słuchowisko o czterech nutkach. Para wraca z koncertu i nuci sobie motyw do-fa-sol-la. I nagle odkrywa, ile utworów się od nich zaczyna, a w niektórych jest w środku albo trochę zmodyfikowana. Wszystko było oczywiście zilustrowane przykładami muzycznymi.
I był tam taki „happy end”. Po takim okrzyku szoku ze strony pani, że i tu cztery nutki, i tam cztery nutki, i siam cztery nutki – pan mówi: Wiesz co? To są nasze cztery nutki! 😉
O właśnie, PAK-u! A może to było jak z tą Carmen: chcieli zagrać Międzynarodówkę, a wyszło im coś zupełnie innego. Miedzynarodówka to to więc nie była, ale orkiestra dęta owszem 😆
Dzień dobry 🙂 W Poznaniu też ciemności, aż człowiek się zastanawia, czy dzień w ogóle jest i czy w ogóle wypada się zachowywać, jakby był. Na szczęście mamy te nasze cztery nutki 😉
No. Przykłady tam były od W Saskim Ogrodzie koło fontanny po finał V Symfonii Szostakowicza 😆
Swoją drogą w tym opowiadanku Mrożka strasznie mi się podoba: „Do polityki się nie mieszał. Herboryzował jedynie”.
Ja też wolę herboryzować 😆
Łatwiej by Pani Kierowniczce było herboryzować, gdyby sobie Pani w tym celu Lusławice jakieś kupiła. 😉
Stanisławie, dla Ciebie pod choinkę cały wór mordek
http://codex.wordpress.org/Using_Smilies
To jest genialnie prosto wytłumaczone, pokazane i można się albo nauczyć, albo, jak się komuś nie chce, kopiować i wklejać. 🙂
Pani Kierowniczko doszły mnie słuchy, że w Jarosławiu ma się znów pojawić Marcel P. 😉
Byłoby to bardzo miłe 😀 Może pokazałabym się po starej przyjaźni…
A herboryzować można nawet na parapecie 🙂
Za niewiedzę drogo się jednak płaci. Kompozytor Penderecki najwyraźniej tegonie wiedział i musiał całą posiadłość kupować, zamiast głupiego parapetu . 😀
Oj, herboryzacji tam nie bylo, jeno przesadzanie. Przypomniala mi sie napisana przeze mnie w chwili totalnej glupawki opera na orkiestre strazacka, kwartet meski i solizdow kilku. Byla tam aria owada jadowitego. Tyle pamietam. Manuskrypt znajduje sie na Ursynowie, chyba ze juz poszedl na podpalke. Libretto jakies w tym stylu tez bylo.
Niech zyja orkiestry strazackie. A bywaja niektore bardzo dobre. I bywaja blaszane. Okrutnie blaszane.
Anegdotka: Bylam ci ja kiedys w Swietym Miescie podczas zjazdu rodziny Radia Rydzykowego. I dowiedzialam sie bardzo ciekawych rzeczy. Najpierw bylo, ze obecna na miejscu orkiestra strazacka wykona walca pana Strusia, bo ze jako niby Matka Boska lubi walce (tak zostalo powiedziane przez glosniki). A jak juz skonczyli (dluuugo i falszywie to trwalo), uslyszalam:
Prosze Panstwa: mamy Wieden pod Jasna Gora.
I tym sposobem dowiedzialam sie dwoch interesujacych rzeczy za jednym zamachem.
😆
Dziekuje, Bobiku. W Skype i w poczcie prywatnej mam pełno gotowych i nie zastanawiałem się, jak to działa. Tutaj nie chciało mi się wklejać. To znaczy wklejało się, ale nie w tej formie i nie przyszło mi do głowy, że po przeskoczeniu dopiero nabiera właściwej formy. 😉 Herboryzuję sobie od czasu do czasu, ale na parapecie można w bardzo ograniczonym zakresie. Prawdziwy herboryzator chyba woli posiadłość, a i ta nie musi mu wystarczać. Zdaje się, że to najlepiej wychodzi o północy i w pełni księżyca.
Mieliśmy kilka lat temu ministra od orkiestr dętych. Niby od kultury, ale koncentrował się na tym jednym. Też byłem kiedyś na Jasnej Górze w podobnie mało odpowiednim momencie i potem było, że się pokazałem w TV Trwam (gdzieś tam w tle, ale zawsze ;-(
Jednak się nie nauczyłem 🙁
Jeżeli ta opera jeszcze na podpałkę nie poszła to chyba warto ją uratować i przedstawić choćby blogowiczom.
Paparara…
http://www.youtube.com/watch?v=zbBCke8H4Bs
Już myślałem, że w tym Jarosławiu duchy wywołują – ale to chyba o innego Marcela P. idzie 🙂
A na fasolach to ja się nie znam 🙄
http://www.youtube.com/watch?v=bFCd5RvbDLc
Mało czasowa jestem, a chciałabym złożyć wszystkim życzenia. 🙂
Muszę je podzielić na dwie części.
Z najserdeczniejszymi życzeniami:
http://picasaweb.google.pl/lh/photo/z9YRzrZmuXnAqmSWIdHGwg
I z równie serdecznymi:
http://picasaweb.google.pl/lh/photo/VzhLjApI6Mnk1TuUWKUY0w
Pozdrawiam Dywanik i oddalam się w rytm marsza krasnoludków. 😀
Co slysze, Pani Dorotka Luslawice kupuje 😯 ? To teraz Dywanik sie przeniesie?
Czy cos zle zrozumialam? 😀
Problemu z miejscem na zloty nie będzie… 😉
Tak właśnie rodzi się plotka 😆
Plotka nie plotka, ale ja wcale nie uważam, żeby zakupienie przez Kierownictwo Lusławic na potrzeby Dywanika by ło takim złym pomysłem. 😀
Jestem za! 😀
Ja już opracowałem plan szybkiej akcji. Jak się pospieszymy, to może przed Świętami zdążymy 😀
Kierownictwo sprzeda ostatnią spódnicę,
za zyskaną forsę kupi Lusławice.
W hallu trąb szeregi będą stały karnie,
(bo hall się przerobi szybko na słoniarnię),
w salonie się zrobi miejsce dla wariacji,
przy oknie zakątek do herboryzacji,
a kiedy już będzie gdzie kolację spożyć,
w całej posiadłości Dywan się rozłoży. 😆
No prosze! I każdego od razu zrobiło się tyle wolnego miejsca, że aż duchami zasiedlić…
I co? Kierownictwo bez spódnicy zostanie? 😆
Hoko, ja nie mówiłem, że portki Kierownictwo też musi sprzedawać. 😀
Ale czy na kolacje jeszcze wystarczy?
Kolację stawia zeen. Rzuciłem kostką i na niego wypadło. 😆
Sprzeda spodnie, sprzeda kiecki
Będzie jak Związek Radziecki
Goła wyrocznia delficka
Szczupła jak Sucha Beskidzka
Wita w dworku jej orkiestra
Ubrana jeno w majestat.
Od tej pory Lusławice
Nie rymują ze spódnice
Zaś wkraczając w progi godnie
W przedpokoju zostaw spodnie…
Zostaw spodnie, zostaw czapkę,
trza się ponudyścić kapkę –
zawsze lepiej, niż się nudzić.
Chyba to zachęci ludzi,
wszak duchowy to smakołyk,
Dywan goły i wesoły. 😀
W pewien dzionek, zgoła w czwartek
znalazł gatki trzy podarte
pewien stażak co pod pachą
trąbę swoją dzielnie tachał.
To ci gatki, to ci gadki
podarte jak u sąsiadki
której już od października
z szafy garderoba znika
i niedługo, zgoła jutro
będzie miała tylko futro.
Gdzie solidarności duch?
Jak sąsiadce znika ciuch,
to Policja, zamiast gładko
się zajmować gadką-szmatką,
na ratunek winna spieszyć,
choćby mundur własny przeszyć,
czapkę sprzedać, pas zastawić,
a sąsiadki nie zostawić
w takim opłakanym stanie.
Komisarzu – jest zadanie!
Rozebrali Kierowniczkę,
Zdjęli spodnie i spódniczkę,
Czy chcą, żeby na golasa
Urządzała tu hopsasa? 😯
Nie te lata, nie te wdzięki,
Z tego będą tylko jęki
Oraz wielka kupa śmiechu
Az do ostatniego dechu… 🙁
To może jakieś zastępstwo procesowe na to golasowanie…? 😆
Dzień dobry wieczór.
Do śpiewania w poczekalni? 😉
Jest również takie opowiadanko: „Honny soit, qui mal y pense” w której główną rolę odgrywa piosenka „Wizja szyldwacha”, nie tekst, ale melodia. Nuty są w tekście tego opowiadania (opowiastki?…, bardzo ciekawej zresztą, jako nastolatek zaczytywałem sie w opowiadaniach tego Autora, do dzisiaj do nich od czasu do czasu wracam 🙂 ) wydrukowane z tekstem zmodyfikowanym.
Kto był autorem tej opowieści?
KoJaku – z gugla wynika, że Karol Olgierd Borchardt, ten od „Znaczy kapitan”. Ja nie znam tego opowiadania, jak widzę, powinnam poznać 😉
foma – a jak szanowny Komisarz wyobraża sobie takie zastępstwo procesowe? 😯
Pani Kierowniczko!
Zgadza się! 🙂
Opowiadanko / wspomnienie (nie wiem jak to określić) znam z książki
K.O. Borchardta: „Krążownik spod Somosierry”
To był też taki CZŁOWIEK ( według mnie), który w sposób bardzo nie nachalny, ale przekonywujący potrafił COś przekazać. A w moich czasach to była n.p. TYLKO informacja gdzie ktoś się urodził lub wychował… i już się wiedziało. 🙂
O zawiłości procedury proszę pytać pana Radcę 😆
To go spytam, jak się pokaże 😉
Pani Kierowniczko,
poznawać nie trzeba,
tak tylko mi się wspomniało, nawet nie wiem dlaczego, całkowicie bez sensu, bez ppwiązania do tematu, bez związku z Wpisem. No ale tak nieraz bywa.
Poni Dorotecko, fciołbyk piknie podziękować Poni Redakcyjnemu Koledze za to, ze mnie wyręcył. Bo jo tyz fciołek o to spytać, bo i mnie te nuty z opowiadania pona Mrożka nie dawały spokoju 🙂
Miejmy nadzieję, że przynajmniej Pan Radca pokaże się w portkach. 😉
KoJaku – związek z wpisem jak najbardziej jest – opowiadanie, w którym są nuty 😉
Owcarecku – cieszę się, że usatysfakcjonowałam parę osób! 🙂
Bobiczku, przecież Pana Radcy nikt tu nie rozbierał 🙂
Ale jakaś taka ogólnonudystyczna atmosfera się zrobiła. Kierowniczkę rozebrano, zeen kazał wszystkim ściągać spodnie, foma po trosze odbierał bety sąsiadce… Mogło na Radcę też podziałać. 😉
Stanowczo dementuję, nie podziałało na mnie ani trochę 😎 😉
Dobry wieczór Panu Radcy! To jak mogłoby wyglądać „zastępstwo procesowe” proponowane przez fomę o 17:52? 😀
Witam Kierownictwo 🙂
No właśnie się zastanawiałem nad tym problemem. Rzecz wydaje się piekielnie trudna do wykonania – zwłaszcza jeśli weźmie się pod uwagę, że zastępca procesowy zwykle występuje w stroju urzędowym. Zgodnie z rozporządzeniem:
„Toga jest suknią fałdzistą z lekkiego czarnego materiału wełnianego lub wełnopodobnego, sięgającą powyżej kostek około 25 cm od ziemi i ma u góry odcinany karczek szerokości 21 cm. Toga u dołu ma w obwodzie 2 m 70 cm do 2 m 78 cm i od karczka w dół ułożona jest w kontrafałdy po 3 na obydwu przodach togi i 7 na plecach. Środkowa kontrafałda na plecach togi ma fałdy po obu stronach, a pozostałe są wszywane do karczka w kierunku rękawów.
Kołnierz togi jest okrągły, płasko wyłożony, zapinany pod szyją na haftkę. Szerokość kołnierza wynosi z tyłu 16 cm, a z przodu 18 cm. Końce kołnierza są ścięte, tworząc wycięcie w formie kąta prostego. Toga zapinana jest na 5 guzików krytych.
Rękawy togi u góry ułożone są w 7 do 9 kontrafałd, tworzących bufy. Rękawy mają u dołu w obwodzie 75 cm i skrojone są w ten sposób, że po odwinięciu tworzą mankiet szerokości 10 cm, przymocowany z przodu do szwa rękawa. Wewnątrz rękawa przy przegubie ręki umieszczony jest zatrzask, na który można rękaw zapinać.
Przody togi po obu stronach wewnętrznych mają podszycie (listwy) z tego samego materiału co toga, szerokości 10 cm.
Przód togi, boki i karczek są szyte podwójną stebnówką szerokości 0,5 cm, a karczek togi podszyty jest czarną podszewką.
Przy kołnierzu togi wszyty jest żabot z ciemnoniebieskiego jedwabiu długości 21 cm, szerokości u dołu 28 cm, ułożony w 13 kontrafałd, z których środkowa, szerokości 2 cm, ma fałdy po oby stronach, a pozostałe biegną w kierunku rękawów. Żabot z prawej strony togi jest zapinany na guziczek.
Kołnierz i mankiety togi mają wypustkę z ciemnoniebieskiego aksamitu, której szerokość wynosi 0,5 cm.”
Tak więc golasowanie jest wykluczone 😉
Quake! I ty masz taki ciuch?!
Allla, no pewnie. I to w codziennym użyciu 😎
Quake, pożyczyłbyś sąsiadce na lato – jak ona będzie w upały stale w tym futrze chodzić? 😉
Coś ślicznego…
Nie wiem, czy dobrze zrozumiałam propozycję fomy, ale wydaje mi się, że chodziło mu o to, że taki zastępca miałby się pojawić na moim blogu w zastępstwie za zgolasowaną Kierowniczkę, żeby nie szerzyła tu nieprzyzwoitości 😉 Pytanie tylko, gdzie Kierowniczka zgolasowana miałaby się w tym czasie podziewać…
@Bobik: sęk w tym, że w todze też jest dość ciepło. Tak serio, serio – latem naprawdę trudno czasem wytrzymać. Zwłaszcza, że w większości sądów o klimatyzacji to można tylko pomarzyć…
@Pani Kierowniczka: „wydaje mi się, że chodziło mu o to, że taki zastępca miałby się pojawić na moim blogu w zastępstwie za zgolasowaną Kierowniczkę”
Faktycznie, nie pomyślałem, że można to zdanie tak zrozumieć 🙂
No i oczywiście kursywa mi się w złym miejscu kończy 😉
No można, ale które rozumienie jest prawdziwe? Do tego to już tylko Komisarz dojdzie…
Quake, ja nie widze problemu, w koncu co zastepca prawny ma (albo nie ma) pod swoja suknia faldzista z lekkiego materialu welnianego, to jego sprawa.
A jak jest z kolorkami tych żabotów – który co oznacza?
@baba: no w sumie tak… 😉
@Pani Kierowniczka – sprawa kolorów wygląda tak:
– kolor czerwony = prokurator,
– kolor zielony = adwokat,
– kolor fioletowy = sędzia,
– kolor niebieski = radca prawny,
– kolor błękitnoszary = radca Prokuratorii Generalnej.
Ale dlaczego dany zawód ma togi z elementami określonego koloru to nie wiem. Tak się przyjęło dawno temu i tak sobie trwa 🙂
ale kombinujecie, po co ściągać spodnie i spódnice, gdy wystarczy kapelusz z głowy i zrobić zbiórkę.
Kolor żabotu wskazuje na stan zgolasowania pod togą… 😉
Adwokat to mi się zawsze kojarzył z kolorem żółtym 😆
A jaki to może być stan np. w kolorze zielonym? 😉
tak to jest jak inteligencją pracująca zabiera sie za interesy : pomysły przebadane, zawiłe,mało sensowne i zawsze nieprzyzwoite
„Adwokat to mi się zawsze kojarzył z kolorem żółtym”
I jest to chyba naturalne skojarzenie 😉
JoSe – i co w tym złego? Za to jest wesoło 😆
Ja uważam, że żabot powinno się dobierać do koloru nosa. Czerwony nos – czerwony żabot, fioletowy nos – fioletowy żabot…
JoSe,
teraz to lajcik, może być zdecydowanie gorzej…
Bobik: a widziałeś kiedyś gościa z zielonym nosem? 😉
Owszem, jak ktoś szpinak prosto z gara wyjada. 😀
No tak, to brzmi sensownie 😉
No bo takie Lutoslawice by sie przydały , na próby choru na przykład. Był niedawno taki pomysł chyba, wróciłam przed chwila z Mesjasza i mi te chory śpiewają w głowie.
Kolory? Oj, nie nadazam.
Zzielenial z zazdrosci, to chyba tak bylo.
Tylko czy jedzenie szpinaku wplywa na zzielenianie, nie wiem. A juz na zazdrosc…
Byly jeszcze zielone ludziki, ale to chyba tylko po pijaku.
😆
O! JoSe – mogę prosić o relacyjkę z tego Mesjasza? Ciekawam, jak tam nowy szef Capelli 😉
A ja wlasnie wrocilam z arcyciekawego czterorecznego koncertu. Graly Evesque. Przekroj polonezow od Bacha (w transkrypcji Regera) po Liszta, poprzez Donizettiego, Moszkowskiego, Elsnera i takie inne przyjemnostki. Byl rowniez Chabrier i ognisty Scaramouche Dariusa Milhaud na koniec. No i oczywiscie Ravel i Gaska dla niezdolnych dzieciakow Natansonow pisana. Koncert powiedzialabym odswiezajacy, z „Pozegnaniem Lojczyzny” w srodku.
Quake, czy w Twoim sądowym bufecie jest szpinak?
Tereso, powiedz autorom powieści science fiction, że zielone ludziki tylko po pijaku… 🙄
Zaraźliwość kończenia się kursywy w niewłaściwym miejscu jest piorunująca. 😯
Fajny ten program! U nas jakoś takich mieszanek nie lubią, o czym świadczą niektóre reakcje na poniedziałkowy koncert Minkowskiego…
@foma: a kto by tam jadł takie paskudztwo… 😉
były trąby i bębny , bębny na bis. I zabojczo przystojny tenor z Brazyli. Reszta jutro bo teraz pisze z telefonu i mnie paluszki bolą.
Quake, jak chce być adwokatem, to chyba musi. Skąd by inaczej wziął zielony nos? 😉
No to do jutra! Jak miło, że tu do nas nawet z telefonu piszą 😀
Bobik, może z domu sobie przynoszą i ukradkiem spożywają? 😉
Bobiku, powiem. I – co gorsze – powinni potwierdzic! 😆
A co do mieszanek, wiem, w Polsce program ma byc klasyczny z jednoscia czasu, miejsca i akcji. I koniecznie symfonia. To tez i przez to rozne Corneille i inne Szekspiry mialy trudnosci z przebiciem sie. 🙂
A ja obstaje przy tym, ze jednak w tym XIX wieku, jak robili takie potpourrriiii, moze i przesadzali, ale byla w tym metoda
Plaża, dzika plaża
Słonie dookoła
Z wysokiego brzegu
Słoń do słonia woła
Wskazuje nudystę
Co na kocu siada
To ekwilibrysta 😎
no bo JAK on jada? 😯
W sądowym bufecie
zabrakło szpinaku,
obrońców nie będzie
dzisiaj z tego braku.
Broń się sam kliencie,
nos sobie uszpinacz,
czyś oszust zwyczajny,
czy węży zaklinacz.
A jak dysponujesz
nosem fioletowym,
to się sam osądzisz
i będziesz miał z głowy. 😀
Co to jest uszpinacz? 😯
usmaruj szpinakiem?
Czy tu naprawdę nikt nigdy nie uszpinaczył sobie nosa? Spróbujcie jeść szpinak z miski, bez sztućców, to zaraz zrozumiecie, na czym to polega. 👿
Pieski mamy tu tylko dwa 😀
Myślałam, że uszpinacz to skrzyżowanie usztywniacza ze spinaczem…
A jak jedza szpinak bociany?
A!!!! Eureka!!!! To juz wiem, skad sie wziely kolory Kraju Baskow. Bocianow tam zatrzesienie, to i szpinak jedza, a potem…
A potem polityka 👿
Skrzyżowanie usztywniacza ze szpinakiem nazywa się budyń szpinakowy i nie jest imperatywem! 😛
Ja już przestaję nadążać… chyba pora spać…
Ze spinaczem, pisałam! Takim biurowym 😉
Teraz widzę. Ja po prostu uprzedmiotowiłam to słowo: zamiast „nos sobie uszpinacz”, przeczytałam „noś sobie uszpinacz” 😆
„Wpływ przeoczeń na wzrost kreatywności u osób na kierowniczych stanowiskach”. Praca doktorska z dziedziny ręcznego sterowania blogiem po północy. Polecam. 😆
Inną razą. Idę już naprawdę spać. Miałam dziś trudny dzień, smutny bardzo na początku (pogrzeb, i to w deszczu), więc dzięki za wszelkie poprawianie humoru 🙂
Pa pa!
Wielkie papa. To znaczy takie na miare, bez uszpinacza
😆
Dobranoc i weselszego jutrzejszego. 🙂
BB; rano wstan i spytaj mame jakiego koloru masz NOS? O czy jest duży ?dobranoc wszystkim! Albo dzień dobry! Ja sie właśnie obudzilam ale może ktoś zasypia?
Takiej godziny po prostu nie ma! 😆
Teraz mogę powiedzieć dzień dobry 😀
To ja mogę odpowiedzieć: dzień dobry 😀
Coś takiego, to nowe echo z Komisariatu chyba tu też grasuje 😯
To i ja 🙂 http://www.youtube.com/watch?v=uA3OnIYW5u4
A echo odpowiedziało:
http://www.youtube.com/watch?v=BvZ2l9UpxhU
Jest też taka sympatyczna kantata „Tageszeiten” („Pory dnia”) Telemanna. Niestety na youtubie nie ma fragmentów. Chór ma cztery wejścia: Ranek, Południe, Wieczór i Noc. A tak poza tym są soliści: poranny sopran, południowy alt, wieczorny tenor i nocny bas 😆
Ta płyta jakoś mnie zawsze rozjaśniała wewnętrznie:
http://www.amazon.co.uk/Telemann-Die-Tageszeiten/dp/B00002586Q
Pani Kierowniczko, wczoraj wysłałam maila z prośbą i chciałam się tylko upewnić, czy dotarł. 🙂
Ja to nawet bym i powiedział dzień dobry, ale jaki on tam dzień, jak jedną z jego pór jest noc…
Pory najlepsze są w sałatce z oliwą z oliwek i szczyptą soli.
Takim porem mogę dzień zacząć 🙂
Dorodne pory zdobiły kiedyś plakat speaking concert, „Cztery pory roku”, organizowanego w Poznaniu 😉 W ogóle cykl ma ciekawą promocję, na dowód filmik z dyrygentem Marcinem Sompolińskim w roli głównej:
http://www.youtube.com/watch?v=JQIfwG4IT-0
Zeen nie chce powiedzieć dzień dobry, to może powie chociaż Guten Tag? 😆
http://uk.youtube.com/watch?v=PWvwQaZ9M5g
Urocza wymiana myśli. Troche przypomina Dyskusje Tuwima ze Słonimskim czasami. Jeszcze na temat Carmen. Co właściwie chcieli grać? Najczęściej z Carmen gra się Habanerę albo arię torreadora. Do orkiestry dętej zdecydowanie lepiej pasuje to drugie. Jeśli grali nie za bardzo to pewnie i tempo było raczej z marsza żałobnego. Efekt musiał być istotnie zabójczy. Czasami tak bez ikry grają nasz hymn narodowy i wtedy wychodzi… Chciałenm napisac jugosłowiański, ale takiego już nie ma. Czy ktoś wie, czy któreś z państw postjugosłowiański ten hymn pozostawiło sobie. A kierownictwu życzę pięknej i rozległej posiadłości.
Dziękuję, to chyba mało realne, ale pomarzyć dobra rzecz… 😀
Beato, list dostałam, ale nie wiem, czy dam radę; z rodziny akurat nikt w te strony się nie wybiera, a i tak pewnie tłum się już rzucił – może przejadę i zobaczę 😉
Wszystko rozumiem i nie chciałabym Kierownictwa absorbować przed wyjazdem. To tylko gdyby się udało, to będę wdzięczna za sygnał. A jeśli nie, to od jutra spróbuję znaleźć jakieś wyjście 😉
To ja się odważę i powiem: dzień dobry, tru-tu-tu!
😆
Bim bom!
Monika Mych sopran, Milena Storti alt,Andrew Staples tenor, Lisandro Abadie bas, wczorajsi soliści, szczególni zachwycający bas. Wczoraj sie pomyliłam. Chór rozdzielony po czterech katach, co dało efekt kina domowego;-)) . Na pewno najlepszy koncert Capelli pod batuta pana Adamusa. Mesjasz zupełnie inny niż na zakonczenie festiwalu. Poczułam , że idą święta!
Na Allegro sensacja dnia jest licytacja spodnicy pani Kierowniczki. na jutro zapowiadane są spodnie!
Przecież spodnie miały zostać!
Foma trąbi od rana, żeby zebrać brawka? 😉
http://www.youtube.com/watch?v=GhIy2iMh36M
Smutno mi, porze – Gdy do ust cię włożę
Rozlewasz tęczę woni swych przecudnych
Pokłony składam przed tobą w pokorze
Ja bezrozumny…
I chociaż pachnę wtedy nieco gorzej,
Pożrę cię porze!
Stanisław; Pani Kierowniczka musi zrobic przegląd garderoby. Nie wiadomo jakie pory zostały własnie pozarte.
Niezastąpione 🙁
Kierowniczka jak lawa? Taka porowata? 😯
I dywan jak lawa zastygł…
No, nie, Dywan czeka z trombami na pojawienie sie Kierownictwa. Bo jezeli Kierownictwo zostalo zlicytowane na Allegro wraz z desusami, trzeba bedzie jaka fundacyje zalozyc w celu wykupienia z opresji.
Na razie Dywanik drzy z niepo-koju. I zajmuje sie wagabundowaniem
🙂
Znowu ściepka na okup? Ja się ostatnio już chyba niczym innym nie zajmuję… 🙄
A skutecznie i z sukcesem?
Wykupienie zeena z rąk porywaczy jest chyba wystarczającym sukcesem?
Trutututu! Tu Wasze Kierownictwo 😀
Drogie Trombonie, ja też czasem mogę iść na jakąś misję… I mam wiadomość dla Beaty: Akcja „bilet” udana! 😀
Proszę bardzo, Kierowniczkę też mi się udało skutecznie wykupić, czego najlepszym dowodem jest jej obecność tutaj. 😀
Hehe, Bobiczku 😆
Mam nadzieję, że ci porywacze nie potraktowali Kierownictwa tak jak zeena i ucha nie ucinali. Zeen w końcu z uszów nie żyje, a Kierownictwo tak. 😀
A tu mokry śnieg pada… 🙁
A jutro zasuwam do Miasta Uć na premierę operową. Ale właściwie tylko wpadam i wypadam – w niedzielę natychmiast z powrotem. A w poniedziałek w drogę…
Hurrraaa! Pani Kierowniczko Bardzo dziękuję 😀 😀 😀 i już nie mogę się doczekać! W podziękowaniu ucałowania z Lyonu pod znajomą dyrekcją: http://www.youtube.com/watch?v=Xp2lnOGzXZ0
Ja nie wiem, czy ludność biega po sklepach, ale spokojnie wzięłam cztery, które dawali 😉 Na pewno będzie z nich pożytek 🙂
Chyba że ludność żyje jeszcze w nieświadomości, bo ta informacja pojawiła się dopiero wczoraj na stronie orkiestry. Nie wiem, czy już coś było w lokalnych mediach 😉
Chyba coś było 🙂
Ale jest okres przedświąteczny…
A w Łodzi to widzę, że premiera „Czarodziejskiego fletu”. Może być całkiem przyjemnie 🙂
Taką mam nadzieję – nie lubię się męczyć 😉
Kilka tygodni temu wybrałam się u nas na fragmenty „Mieszczanina szlachcicem”. Zwiałam w przerwie w podskokach… A co się przedtem zmęczyłam, to się zmęczyłam 😉
działa już strona opera rara http://www.operarara.pl
Witam Crebsa. Niestety, jeszcze nie działa, przynajmniej u mnie… 🙁
A wracajac do naszego Frycka narodowego, w europeana.eu znalazlam taka ciekawa notke z 1905 r.:
http://www.dlib.si/documents/clanki/dom_in_svet/pdf/304319.pdf
Moze wskrzesic? Jak Chopin za zywota opery nie popelnil, to chociaz posmiertnie.
😆
Zegnam serdecznie i dobranocnie
No to przecież o znanego nam Giacomo Orefice chodzi 😀
Dobranocka!
Ale w jakim slicznym jezyku ta notka…
Swoja droga wskrzesilabym
Poranne serdecznosci 🙂