Lutosławski u Lutosławskiego
Już siódmy Łańcuch – czyli wiosenny festiwal poświęcony Lutosławskiemu – odbył się w tym roku, w ten weekend. Nie taki, jaki był planowany, koncerty były tylko dwa (ale za to dobre), w Studiu im. Lutosławskiego. Trzeba było nawet zarzucić tradycję występów szkolnych lub programów edukacyjnych, związaną z tym festiwalem. Miasto postanowiło – po raz pierwszy – nie dać na tę imprezę ani złotówki. Jeden z najwybitniejszych tego miasta obywateli już się nie liczy, bo od 16 lat nie żyje. Za trzy lata stulecie urodzin, czyżby miało przejść bez echa? To, co się z Łańcucha ostało, odbyło się dzięki pomocy Ministerstwa Kultury, no i dzięki temu, że obie występujące orkiestry – Amadeus i Sinfonia Varsovia – wystąpiły w ramach swoich tzw. norm, w związku z czym wyszło taniej. Z czego nie wynikło, że muzycy się nie przykładali.
Sobotni występ Amadeusa nawiedziła niewielka, taka najwierniejsza publiczność, czemu zresztą się nie dziwię – środek weekendu (i to dla niektórych długiego) i piękna pogoda, cud, że w ogóle ktoś przyszedł. A warto było. Najpierw Krzesany, ale bynajmniej nie Kilara (nie ten słąd zresztą), tylko Romana Maciejewskiego: sympatyczna fortepianowa miniaturka z wykorzystanym motywem Ej, ide w las, zinstrumentowana na orkiestrę smyczkową przez poznańskiego kompozytora Zbigniewa Kozuba. Potem młodzieńcze Wariacje f-moll Paderewskiego na kwartet smyczkowy, przerobione przez Agnieszkę Duczmal na jej zespół. Dlaczego te dwa utwory? Z powodu jubileuszy: 150-lecia urodzin Paderewskiego i stulecia Maciejewskiego. Na koniec wreszcie Lutosławski: wspaniałe Preludia i fuga na 13 solowych instrumentów smyczkowych. Uwielbiam ten utwór, znam w nim niemal każdą nutkę, a to przede wszystkim dzięki temu, że miałam to szczęście widzieć, jak sam kompozytor utwór omawia. Parę takich spotkań pamiętam w czasach moich studiów i to zawsze było święto dla uczelni, kiedy Lutosławski przychodził. Najpierw puścił nam nagranie i myślałam: piękny utwór, ale gdzie te preludia i gdzie ta fuga? Potem sam wszystko zanalizował, a na koniec odtworzył jeszcze raz i już wszystko było jasne.
Na niedzielnym koncercie była już prawie pełna sala. Dyrygował Jerzy Maksymiuk – w świetnej formie, co mnie bardzo ucieszyło. W tym programie na odwrót: zaczęło się od Lutosławskiego. Muzyka żałobna, a potem z udziałem Krzysztofa Jakowicza młodzieńcze Recitativo e arioso, zinstrumentowane na orkiestrę przez Maksymiuka, i Łańcuch II. Jest coś tak czystego w muzyce Lutosławskiego (przynajmniej ja ją tak odczuwam), że podnosi na duchu. Drugą część wypełniły Walce szlachetne i sentymentalne Ravela (trochę dziwnie, przyciężko zinterpretowane) i świetna Suita taneczna Bartóka; po ich wykonaniu dyrygent odczuł, jak to mu się czasem zdarza, potrzebę przemowy i opowiedział trochę o tym, jakie to trudne utwory i jakie to jazzowe harmonie. To ostatnie jest prawdą.
PS. Zbliżają się ważne i ciekawe wydarzenia. Przyszły weekend to szaleństwo muzyczne w Teatrze Wielkim, a następna niedziela w tym samym miejscu – to wyjątkowy koncert. Jego zapowiedzią będzie cykl filmów w TVP Kultura (18-21 czerwca) pod hasłem Dudamelomania, a wcześniej, w najbliższy wtorek, panel w redakcji „Polityki”, na który serdecznie zapraszam.
Komentarze
Pobutka.
Droga Pani Kierowniczko: a może by coś rozpętać na temat losu, jaki kierownictwo Polskiego Radia (nieustannie, a teraz coraz natarczywiej) zamierza zgotować Amadeusowi i jego wszystkim radiowym kolegom?
Pozdrowienia
PMK
Dzień dobry.
Więcej – wrzucam w ramach porannej prasówki:
http://wyborcza.pl/1,75475,7978842,Z_milosci_do_radiowej__Dwojki_.html
W końcówce pan prezes przyznaje się, że polityka jest dla niego ważniejsza niż kultura. Dlatego z Dwójki trzeba zrobić badziewie.
Czy Polskie Radio stanie się tym samym jedyną wielką radiostacją europejską, która nie będzie miała programu kulturalnego z prawdziwego zdarzenia i jedyną, która pozbędzie się swoich zespołów artystycznych?
A wszystko – z miłości?
PMK
Ja „w kwestii formalnej”, o której ten panel? Na stronie jest chyba tylko data 🙁
Płacę abonament tylko za radio, tylko z uwagi na świetny poziom Dwójki.
Jeśli zrobią z niej kolejną „tubę” – przestanę słuchać, przestanę płacić.
Podpisywałam kiedyś petycję w obronie Dwójki.
Może da się jeszcze wszystko uratować?
Jakieś podpowiedzi?
Może manifestacja słuchaczy podobna do tej w obronie Trójki? Skoro to kwestia „polityczna”. Przy okazji można by się lepiej poznać.
Ja w tej kwestii:
„Najpierw puścił nam nagranie i myślałam: piękny utwór, ale gdzie te preludia i gdzie ta fuga? Potem sam wszystko zanalizował, a na koniec odtworzył jeszcze raz i już wszystko było jasne.”
Nie, żebym miał coś przeciwko, tylko chciałem pocieszyć laików, w tym siebie 😉
Skoro studentka – kompozycji, o ile mnie pamięć nie myli – posiadająca wiedzę sporo już szerszą niż poziom średniej muzycznej, pełną jasność uzyskuje po analizie autorskiej, to co ma powiedzieć człek bez wykształcenia muzycznego lub z takim, które kończy się na pokaleczeniu palców o struny gitaropodobnego instrumentu marki Defil?
Zawsze dostępny nam laikom jest zachwyt, ale i zazdrość posiadaczom pełnej jasności… 🙂
Isabela – witam. Tak, to prawda, studiowałam kompozycję, ale forma, jaką zastosował w tym utworze Lutosławski, była na tyle nowatorska, że trudno było złapać ją od razu i, jak laik, mogłam się tylko zachwycać 🙂
Co zrobić z Dwójką? Nie ma rady, chyba znów trzeba trochę krzyku… Jesli nawet międzynarodowe nagrody nie pomagają…
Wypowiedź Isabeli jest najlepszym komentarzem do słów dyr. Hasińskiego – oby był nim najkrócej jak się da. Zwłaszcza po wypowiedzeniu poniższych słów:
„Samego formatu [RMF Classic] nie chcemy naśladować, ale szacunek do odbiorcy tak.”
Bo Dwójka nie od dzisiaj, rzecz jasna, nie ma pojęcia co to szacunek dla widza. W przeciwieństwie do RMF Classic, która to stacja w najwyższym stopniu szanuje słuchacza, twórcę, wykonawcę. Zwłaszcza tych dwóch ostatnich – w liczbie pojedynczej i liczbie mnogiej.
Wobec padu na twarz prasy poświęconej bieżącemu życiu muzycznemu, którego obecność w pozostałych tytułach (dziennikach, tygodnikach, periodykach) mieści się pomiędzy „symboliczna” a „przypuszczalna”, kompletnej i bezwstydnej nieobecności tegoż życia w mediach „misyjnych” – Dwójka jest ostatnim bastionem szacunku, powtarzam: szacunku dla tych słyszących i czujących – również tych nierozumiejących muzyki Lutosławskiego. Wypowiedź i działanie ww. dyrektora Radia – w moim mniemaniu – są groźniejsze niż poprzednia sytuacja, której efektem były ćwierkające w Dwójce ptaszki. Zdecydowanie groźniejsze.
W najmniejszym stopniu nie zamierzałam komentować słów pana Hasińskiego, oczekuję zatem rewanżu…
Od takich panów dyrektorów dostaję zawału o poranku. A potem zaczynam szlochać.
Czy myślicie, że da się coś zrobić?
Na dłuższą metę, myślę że tylko coś takiego jak tu http://www.pbs.org/aboutpbs/aboutpbs_support.html i oczywiście rozwiązanie Ministerstwa likwidacji Kultury i Sztuki co już kiedyś postulował Jerzy Kalina, ale teraz potrzebne jest coś na krótką.
Może jeszcze cytat z powyższej strony żeby nie było wątpliwości: „PBS and local stations rely on contributions from people like you as our largest single source of financial support.”
A oto „zubiektywny” portret prezesa…
http://trojka.net/543,,,jaroslaw_hasinski_facet_ktory_wie_co_robi.html
Panie Piotrze – czułem, że jest źle. Ale nie przypuszczałem, że jest tragicznie.
Ad panel:
Panel jest o godzinie 18, we wtorek, w siedzibie Polityki na ul. Słupeckiej 6
http://www.polityka.pl/opolityce/spotkaniapolityki/1506346,1,debata-w-polityce-na-temat-edukacji-muzycznej-w-polsce.read
Ad Dwójka:
Nic mnie już nie dziwi. Nic nie szokuje. Nic nie gorszy.
Ale a propos PBS: te stacje znaczną część czasu antenowego spędzają na żebraniu (w dobrym tego słowa znaczeniu) o pieniądze. Ciągle są telethony, drive’y i inne zabiegi mające na celu wygenerowanie potrzebnej im gotówki.
W żadnym przypadku PBS nie można porównywać do programu polskiego radia.
To śmieszne „podczas transmisji koncertów słuchalność spada”. Dla mnie to była lwia część czasu spędzana w dwójce.
Płytę sobie kupię w sklepie, transmisji nie bardzo.
Co ja tak o tych lwach?
W dodatku „lwia” czesc stacji PBS po prostu transmituje programy z puszki lepsze lub gorsze. Stacje i audycje autorskie mozna na palcach jednej reki policzyc. Jest to wiec rozwiazanie niezbyt ambitne, mozna by rzec ostateczne.
Się ma w domu egzemplarz kieszonkowy, to się lwi na forumie…
Za tydzien stan egzemplarzy powiekszy sie o 100%…
Brawo!
to się bedzie działo…
U mnie jeden egzemplarz robi taki harmider, że wydaje się ich pięciu…
ja nigdy nie jestem pewien, o ile stan egzemplarzy mi się powiększy, ale jakby to teraz miałoby byc sto procent, to mógłby być to już mały problem 🙂
Jakikolwiek temat, wiadomo, że ten blog zawsze zejdzie na koty 😈
Przynajmniej jest miękko i przytulnie.
A jeszcze malusińskie! 🙂
Ciekawe, ogłoszą akcję rozdawania, czy już mają zaklepane.
Hoko,
a o koncepcji anty nie słyszał?
Na żywioł puszcza?
anty? a wartości?
ale czasem też na Bacha schodzi: pytanie za 10pt: czy pani w okularach (ta po lewej wyżej) zjadła ciacho, czy tylko wzięła na przetrzymanie? 🙂
http://www.youtube.com/watch?v=WPMM_y-TOeE&feature=related
Drogi 60jerzy,
Jak uczy mądrość ludowa, jeszcze nigdy tak źle nie było, żeby nie mogło być gorzej.
Z drugiej strony, jak mówią optymistycznie Francuzi : „najgorsze nie zawsze jest pewne”. A nuż się znowu coś odwróci?
Cześć
PMK
Stan 100% jest w pełni zaplanowany i żadnej akcji rozdawania nie będzie, boż ponieważ nowy egzemplarz właśnie z takiej akcji jest, a Kicię pozbawiliśmy możliwości 🙁
Już o tym była tu mowa kiedyś.
No bo co jest lepszego niż kot?
Dwa koty! 😀
Hoko 18:13, ta pani z lewej wygląda jak ktoś, kto zjadł ciastko i ma ciastko – samo zadowolenie 🙂
No tak, tylko się pies na chwilę oddali, zaraz się kocia propaganda zaczyna. 🙄
Bobiku, nie bój nic, wystarczysz za całe stadko kotów. 🙂
Problem w tym, że nie wszystkie piesy są bobikopodobne. 🙁
Przesyłam, co tylko mogę dobrego, Jerzemu.
Zła passa przeca musi się kiedyś skończyć, czego Ci z całego serca życzę.
to zamieszanie z „dwójką” jest obrzydliwe (może pan prezes sobie obetnie honorarium z miłości!), a przyznanie nagrody słuszne, kilka razy słuchałem różnych stacji radiowych i 2-ce dorównuje tylko BBC (są bezkonkurencyjne, na najwyższym poziomie), a do obcięcia budżetu odnoszę się tak jakby np. w 1965 MA po zwycięstwie w KCh powiedziała, że już więcej nie będzie grać i kończy karierę, przykre….
Ja uważam, że nie można tego nazwać inaczej niż wandalizmem.
Co można zrobić ❓
może kulturalną pikietę (zaprośmy ludzi kultury, których osoby są prezentowane na antenie np. literatów, muzyków, dyrektorów muzeów) ?
problem jest oczywiście również z kolejnym ministrem Kultury, wybierane są z całym szacunkiem kluchy (i to chyba zawsze), które boją się podjąć jakąkolwiek decyzję
Ale minister kultury tu nie jest w stanie podejmować decyzji. Nie jest to w jego kompetencjach. Może pomóc, ale pewnie już coraz bardziej się szczypie, bo pewnie zaraz mu zabiorą kasę na powódź – kulturze najłatwiej zabrać 🙁
Zanim nie zmieni się ustawy o radiofonii i telewizji, trudno zrobić cokolwiek. Teraz tylko jakieś naciski… ale co to za naciski, piski małych myszek i tyle, pan prezes zaraz je pożre i tylko się obliże.
ale może warto spróbować, czasem i te niepozorne myszki w różnym wieku mogą zrobić trochę hałasu, obstawiam że pan prezes za niedługo powie, że transmisji Londyńskiej Orkiestry Symfonicznej nie będzie, bo przecież to również są koszty (i sądzę, że nie mniejsze niż krajowa produkcja), a przecież 2 równoważy transmisje krajowe i międzynarodowe dzięki czemu my jako słuchacze dowiadujemy się precyzyjnie co dzieje się w kraju ale także i na świecie
Pozostaje zrzucić się na snajpera…Ja już dawno bez Dwójki,bo na kompie pływa.Dziczeję!
Moim skromnym psim zdaniem, co należy zrobić, to przede wszystkim dużo ruchu koło sprawy. Tu oczywiście dziennikarze i znane osobistości mają największe możliwości. Jeżeli codziennie, ze wszystkich stron media będą walić w tę decyzję, to może ktoś się jednak puknie w głowę, choćby z troski o własny stołek.
I walić oczywiście po nazwiskach, instytucjach, funkcjach. Nikt w końcu nie lubi ciągle o sobie czytać, że jest złym urzędnikiem. 😉
A i zasypywanie odpowiednich instytucji listami czy mailami od „zwyczajnej publiczności” też może komuś by uzmysłowiło, że w ocenie mediów liczy się nie tylko fetysz oglądalności bądź słuchalności.
Może ktoś dobrze znający sprawę napisałby wzorzec maila i podał adres mailowy, pod który należy go przesłać? Ja się bardzo chętnie podłączę, jak również przekażę wszystkim znajomym, których formuła Dwójki może interesować, żeby od siebie też posłali.
łabądku nie dziczejesz! a snajper dobra myśl takiego prezesika to tylko można….
popieram Bobika zrobić takiego oficjalnego maila i wysłać do największych stacji telewizyjnych i gazet (codziennych i tygodników) oraz zachęcić słynne osoby do działania i zainteresować je tym problemem
Dzikie łabędzie to bądź co bądź bardzo piękne ptaki. 🙂
Składka na snajpera wydaje mi się, niestety, mało skuteczna. 🙁 Dopóki się nie zmienią zasady obsadzania stanowisk, to niestety zawsze się będzie okazywać, że nie ma ludzi niezastąpionych takimi samymi, albo jeszcze gorszymi… 🙄
Akcja mailowa jak najbardziej.Trzeba uruchomić szkoły muzyczne,a pod oknem prezesa non stop z klasyką.A to trio,a to kwartecik i Mozartem go pod stosownym transparentem.Może nigdy nie słyszał,to wreszcie usłyszy.Braki w edukacji pora nadrobić.
No, co Wy!? Jeszcze Wam taką pobutkę wrzucę i co będzie?
Pobutka bardziej klasyczna…
Muszę oddać Kierownictwu co kierownicze. Drążyło, drążyło, aż dodrążyło i od wczoraj się pławię w Lutosławskim
No no… 😀
btw, czy Kierownictwo się pochwaliło, że dziś występuje?
za: Polityka (fb)
ZAPROSZENIE!
Stowarzyszenie im. Ludwiga van Beethovena i tygodnik Polityka zapraszają na panel dyskusyjny „Edukacja muzyczna w Polsce po roku 1989”. Specjalnym gościem spotkania będzie Paul Smaczny, reżyser filmu „El Sistema” (którego fragment będzie można obejrzeć podczas panelu), a dyskusję poprowadzi redaktor Dorota Szwarcman.
Zapraszamy 8 czerwca do redakcji Polityki, Warszawa ul. Słupecka 6. WSTĘP WOLNY.
dodam jeszcze, że świat domaga się wideorejestracji spotkania i umieszczenia zarejestrowanego w sieci
Zastanawiam się, czy „pławić” jest odpowiednim słowem w kontekście nadchodzącej wielkiej wody… 😐
nadchodzącej? dla niektórych to była lub obecna
A ta muzyka dla Bobika już była?? W końcu kto powiedział, że edukacja muzyczna jest tylko dla homo sapiens?
Była – pod poprzednim wpisem 😀
foma – Kierownictwo „pochwaliło się” już we wpisie powyżej 😉 Niestety nawet rejestracja audio nie jest chyba przewidziana 🙁
Wielka szkoda, że nie będzie nawet rejestracji audio.
To jest naprawdę bardzo ważny temat!
To, co zrobiono z edukacją muzyczną w tzw. szkolnictwie powszechnym, to cywilizacyjna wyrwa.
Jakie są tego skutki, każdy widzi…..
O psiej muzyce istotnie już było, ale w formie pisanej, nie tubowej i nie mogłem sobie poogądać wieczorowo ubranych psich dziewczyn. Dzięki, PAK-u. 😆
Przy okazji chyba odkryłem rodzinę w Australii, o której nic nie wiedziałem. Między 1.08 i 1.11 jest dwóch takich, że wypisz, wymaluj… Kierownictwo może potwierdzić, że musowo spokrewnieni. 😉
No, dwa bobiki jak byki! 😀
Witam, taki jest niestety duch czasów, nieprzyjazny tzw „kulturze wyższej” (to pretensjonalne określenie, ale w tej chwili innego znaleźć nie potrafię).
Obawiam się, że zmiany w „2” są nieuniknione-zważywszy, że Unia Europejska wchodzi w okres zaciskania pasa. A wiadomo, na czym się oszczędza.
biber – witam. Absolutnie się nie zgadzam. Określenia typu „duch czasów” są z gatunku samospełniających się przepowiedni. A kultura nie jest tak droga, by nas było stać na oszczędzanie na niej.
Co ma zaciskanie pasa UE do Dwójki? Nic. Jedno, co nam potrzeba, to nowa ustawa o radiofonii i telewizji, która zabierze media publiczne politykom i odda misji. Amen.
Pozwoliłem wrzucić sobie Pana Prezesa na gazetowe forum. Reakcja była, nazwijmy to, dość niespodziewana. Zobaczymy, jak się rozwinie.
Do zobaczenia o 18 🙂
O, zamku, miło, że się zobaczymy 🙂
Reakcja była, nazwijmy to, dość niespodziewana. Zobaczymy, jak się rozwinie
Gdybym miała obstawiać, to chyba zrobiłabym zakład na niezłą jatkę.
Jedno, czego nie zrobi żadna prywatna stacja, to transmisje koncertów na żywo.
Koniec transmisji z: Warszawskiej Jesieni, Konkursu Chopinowskiego, Wratislavii, Sacrum Profanum, Misteria Paschalia, Forum Lutosławskiego i czego tam jeszcze.
A gdyby tak chociaż nagrywać i potem udostępniać za pieniądze na stronie?
Wtedy by się podniosły głosy kompozytorów o tantiemy (vide sytuacja z udostępnianiem nagrań z Warszawskiej Jesieni).
Vesper, na tych forach zawsze robi się jatka 😛
O, to może jednak powinienem się nimi zainteresować? 😈
Najnowsza wiadomość z frontu: Dwójka zażądała odwołania prezesa.
Właśnie rozpoczęło sie posiedzenie rady nadzorczej w sprawie Trójki. Ale temat Dwójki zapewne też wypłynie.
Tak, Gostku, zauważyłam. Czasem zdumiewa mnie, w jakim punkcie powstaje ognisko zapalne. Wydawać by się mogło często, że nie sposób pokłócić się o coś tak neutralnego, a okazuje się, można i to z wyzwiskami włącznie. Fora poświęcone kulturze pod tym względem niewiele się różnią od, powiedzmy, motoryzacyjnych 😯
Pana onufrego też tu kiedyś poznaliśmy…
Nie bywam na forach motoryzacyjnych… 🙄
Pozwolę sobie nie zgodzić się z p. Biberem, za to całkowicie z Panią Dorotą. Pieniądze, o jakie tu chodzi, są śmieszne w porównaniu z kolosalnymi wydatkami na inne, niezupełnie konieczne rzeczy, także z dziedziny „kultury, którą popieramy”.
Chodzi np. o budowanie psu na budę oper i filharmonii w miastach, które nie będą w stanie ich niczym sensownym wypełnić, nie mają publiczności na takie stałe instytucje i doskonale dałyby się obsłużyć przy pomocy mądrze pomyślanych występów gościnnych w istniejących obiektach.
Cięcia w radio nie wynikają z konieczności budżetowych (co oczywiście nie zmienia pilnej kwestii ustawy). Radio jest „kulturą” łatwo dostępną, jeszcze łatwiej, niż telewizja, a nieporównanie tańszą.
Walenie w radio i w radiowe zespoły artystyczne (te ostatnie utrzymują nawet kraje w znacznie trudniejszej sytuacji gospodarczej niż Polska) zdradza tzw. „przekonania”, czyli postawy ideologiczne. To nie wyższa konieczność, ale znamienny wybór. Tego nie należy spuszczać z oka w czasie wszelkich dyskusji na ten temat.
Sursum corda
PMK
Kto chce zabrać politykom media publiczne ? Którzy politycy chcą się ich wyrzec ? Media informowały, że projekt ustawy PO przewiduje powstanie siedmioosobowej rady nadzorczej TVP, której trzej członkowie będą reprezentantami rządu.
Panie Piotrze drogi, absolutna racja!
Czy był Pan może 2 czerwca na koncercie w Wersalu? Z brandenburskimi najlepszymi pozdrowieniami.
Powiem coś obok tematu, ale ciągle o kulturze.
Zdumiałam się niedawno słuchając nagranej rozmowy w Gazecie z Krystyną Jandą, wynikało z niej, że teatr Polonia z powodu odwołanych przedstawień utracił płynność finansową i ma poważne kłopoty.
Redaktor prowadząca rozmowę wspomniała mimochodem, że teatr podobno jakieś dotacje dostał, na co Pani Janda machnęła ręką, że to drobiazg, wobec faktycznych kosztów i wydatków.
Zaintrygowana, trochę pod wpływem komentarzy, zajrzałam na stronę z dotacjami: http://www.teatrpolonia.pl/
Trzeba kliknąć na ‚Fundacja Krystyny Jandy’, a później na dole ‚otrzymane dotacje’.
Zdumiała mnie wysokość tych kwot i lekceważące machnięcie ręką.
Cały czas słyszałam, że proszę, można się utrzymać z teatru, a nawet zarabiać i inwestować.
Dlatego jestem tak zdumiona, nie wiedziałam, że potrzebne są takie ogromne kwoty.
Czy inne teatry też są tak hojnie wspierane?
sch – trzej, czyli mniejszość.
A jeszcze jest tzw. projekt środowisk twórczych, któremu patronuje Agnieszka Holland. Można za nim lobbować. Ponadto Komorowski coś wspominał, że jeśli wygra wybory, weźmie p. Holland na pełnomocnika do spraw reformy mediów publicznych.
Zobaczymy.
Dyskusja się odbyła, było gorąco, dźwięk został nagrany. Może potem coś się wrzuci. Był zamek i obiecał, że napisze, co chciał powiedzieć, bo nie byłam w stanie dopuścić go do głosu 🙁
Jak się ktoś zbiera do zabrania głosu jak sójka za morze, to tak ma 😉 Inna rzecz, że z każdą kolejną wypowiedzią poszerzał się tzw. kontekst i mój ewentualny speech się modyfikował. Gdy się już zdecydowałem, było po dyskusji.
Rzec chciałem m. in. o tym, że cóż tam po wzrastającej liczbie godzin na muzykę w szkołach ogólnokształcących (szczęście, że już na muzykę, a nie na potworka o nazwie „sztuka”), skoro nie ma tym dzieciom na czym grać. Znam sytuację, w której na całą klasę były 2 flety proste. Czemu w światłych uzgodnieniach międzyresortowych nie pojawił się temat wyasygnowania środków na zakup instrumentów? Na organizację pracowni muzycznych albo zgoła pomieszczeń na przechowywanie akcesoriów do nauki muzyki? Bardzo szczęśliwa wypowiedź prof. Osiatyńskiego o kupnie instrumentów ze środków prywatnych, tylko na ile jest to do przeprowadzenia?
Przykład niejasności prawnej dotyczącej możliwości (lub jej braku) prowadzenia zajęć w klasach 1-3 przez osoby bez przygotowania pedagogicznego do nauki dzieci wczesnoszkolnych dowodzi, że reforma została przeprowadzona, jak to zwykle u nas, na 50%. Godzin dołożono, przedmioty na wyraźne życzenie środowiska rozdzielono, ale stosownej noweli o kompetencjach nauczycieli brak. Wyjścia są dwa: albo dołożyć pedagogikę wczesnoszkolną do programu akademii muzycznych (studium pedagogiczne lub specjalność edukacja artystyczna – konieczność poszerzenia siatek, zatrudnienia specjalistów, zapłacenia im…), albo uczynić dla specjalistów od przedmiotów artystycznych wyjątek w kwestii owego przygotowania pedagogicznego. Nie jestem prawnikiem, niech ktoś bieglejszy w paragrafach rozsądzi, co lepsze.
Cieszą bardzo takie sukcesy jak Łajski i przykład porozumienia między środowiskiem muzycznym i dydaktycznym. Znam jednakże pewne miasto powiatowe w centralnej Polsce, w którym jest około 20 szkół podstawowych, a w sporej części z nich uczniowie szkół muzycznych są szykanowani za uczęszczanie na „niepotrzebne dodatkowe zajęcia, które odciągają ich od prawdziwej nauki”. Spotkało to m. in. laureatów międzynarodowych konkursów wykonawczych. Szkoły powszechne przypominają sobie o ewentualnej przydatności swoich wywrotowych wychowanków z muzycznym zacięciem w okresie przedświątecznym przy okazji chodzenia z Turoniem, gwiazdą i innymi akcesoriami. Byłbym ciekaw zdania przedstawicielki MEN w przedmiotowej sprawie, zwłaszcza w kontekście akcji typu El Sistema.
Stopniowo przechodzę do spraw ogólniejszych. Powodzenie odpowiednika El Sistema w Polsce zależy od tych, którzy staliby się moderatorami akcji. Niewątpliwie byliby to zawodowi muzycy, których w Polsce kształci się na niespełnionych Heifetzów, dość często sfrustrowanych i niezadowolonych ze swojej sytuacji życiowej. Szkoły muzyczne stawiają sobie za cel realizacje podstaw programowych, których podstawą są wyśrubowane dyspozycje techniczne. chciałem nawet rzec ad vocem po wystąpieniu Prorektora PW, iż spory odsetek zawodowych instrumentalistów realizuje się w muzyce tak, jak gdyby ukończyli zgoła politechniczny kierunek typu Wydział Obsługi Maszyn Smyczkowych. Brak serca do pracy, wiedza o muzyce, którą się gra, w sporej części zapomniana bądź traktowana jako nieistotna. Byle tylko zdolności manualne były na akceptowalnym poziomie. Na szczęście ta tendencja zanika, czego dowodem są coraz częstsze dyskusje na moich zajęciach z zagadnień wykonawczych muzyki współczesnej. Mój serdeczny apel do wychowawców młodych muzyków – uczmy ich nie tylko umiejętności, ale także radości płynącej z uprawiania muzyki; poczucia, że ma się do czynienia z upostaciowanym pięknem i odpowiedzialności za nie, ale zawsze w duchu radości. Te dzieciaki z Caracas, jakże one się cieszą, że grają! Próbuję sobie przypomnieć, kiedy ostatnio widziałem w Polsce uśmiechniętą orkiestrę albo radosnego ucznia wychodzącego z lekcji muzyki – nie pamiętam. To właśnie trzeba zmienić. Jeżeli dla nich muzyka będzie radością, to za paręnaście lat poniosą tę radość dalej, między miłośników.
I teraz jeszcze do mediów. Rzecz jest nie tylko w sposobie przedstawiania muzyki klasycznej, ale także mówienia o niej, gdy się jej nie gra. Odpowiedzialność to u nas bardzo nielubiane słowo. Tymczasem o klasyce celebrities najczęściej mówią, iż „to za trudne”, „mam pierwszy stopień muzykalności: wiem, kiedy nie grają”, „słoń mi na ucho nadepnął”, „może lepiej ja nie będę śpiewał” etc. Skoro mają mówić tak, to lepiej niech nie mówią wcale. Oni kształtują gust Polaka-szaraka, przylepionego do TV i zaczytanego w tabloidach. chlapią swoimi opiniami w sposób tak nieodpowiedzialny, że moda na nielubienie klasyki, miast zanikać, zapewne nawet się rozszerza. Choćbyśmy puścili „Czarodziejski flet” na wszystkich kanałach łącznie z relacją z Błękitnego24, wiszącego nad dachem opery, póki ich – celebrytów – kreciej roboty, póty niewielka szansa na jakikolwiek postęp. Trzeba działać oddolnie (vide El Sistema), ale i łapać za kołnierz tych, którzy muzyce klasycznej swoją nieostrożnością tak mocno szkodzą.
Pozdrowienia, zwłaszcza dla tych, którzy dotrwali do tego miejsca 🙂
Dotrwałam, zamku 🙂 Bardzo to wszystko słuszne. I tak moglibyśmy sobie słusznie rozmawiać jeszcze tydzień…
Temat-morze.
żeby nie psuć offtopikami Dwójkowego wpisu tu się upomnę o relację z wczorajszego spotkania. zainteresowanie jest…
A ja uważam, że podstawowym celem przedmiotu w szkole powinno być wzbudzenie zamiłowania do muzyki jako takiej, niekoniecznie do gry na instrumencie.
W tym roku obchodzimy rocznicę naszego muzycznego wieszcza. Szkoła, do której chodzi moje dziecko (4 klasa) stanęła do konkursu wiedzy o Chopinie. Nauczycielka muzyki w szkole jest właśnie osobą, która potrafi zarazić entuzjazmem i miłością do muzyki.
Młoda teraz biografię Chopina zna na wyrywki – lepiej ode mnie. 😛
Poza tym, najważniejszym (dla mnie) elementem tego konkursu było rozpoznawanie utworów.
Oczywiście było to rozpoznawanie na poziomie podstawowym – trzeba było „zgadnąć” gatunek, bez opusów, numerów, tonacji itp.
Utwory do rozpoznania to było oczywiście Top 10 Chopina, ale nauczycielka tak im to sprzedała, że młoda poznaje te utwory w lot.
Jak „ćwiczyliśmy” w domu, to ja byłem w stanie tylko dopowiedzieć „szybko, wolno, głośno, cicho, smutno” itp., co nie zawsze przynosiło efekt.
Efektem całej zabawy jest wzbudzenie (większego) zainteresowania mojej córki muzyką w ogóle. Oczywiście jest przeze mnie katowana muzyką non stop od maleńkości , ale tylko „przy okazji”. Mówię jej tylko kto jest kompozytorem, wypytuję, jakie grają instrumenty itp.
Nauczycielka jednak zrobiła coś więcej, bo zaszczepiła zainteresowanie „całościowe”.
Gra jakichś pierdółek na flecie prostym takiego zainteresowania nie wzbudzi, a właśnie to zainteresowanie „ogólne” spowoduje, że potem jakaś gwiazdeczka nie powie „to dla mnie za trudne”.
Młoda oglądała ostatnio Bonda „Moonraker” 🙄 . W którymś momencie główny adwersarz pitoli coś tam na fortepianie, a młoda mówi „preludium deszczowe”.
I o to chodzi! 🙂
uzupełnienie:
Nie tylko rozpoznaje te utwory, które były do odgadnięcia na konkursie, ale spokojnie już rozróżnia gatunki – mazurki, walce.
Dzień dobry. Kochani, teraz nie będę dawać dokładnego sprawozdania, bo muszę zaraz wyjść, więc tylko powiem, że pani nauczycielka Gostkówny jest świetna i to bardzo pozytywne, co robi, ale z drugiej strony granie dzieciaków wcale nie musi być jakimś „pitoleniem na fleciku”. Można mieć z grania prawdziwą, autentyczną, fizyczną wręcz przyjemność i wtedy muzyka jest jeszcze bliższa. Tyle tylko, że wczoraj pretekstem był wenezuelski El Sistema, który powstał w określonych warunkach i w określonym celu – by wyrwać dzieciaki z koszmarnej, slumsowej biedy, dać im coś z lepszego życia. Muzyka – tak powiedziałam zagajając dyskusję – była tam czynnikiem cywilizującym, a jednocześnie jest dla tych dzieciaków świętem, prawdziwą fiestą. W naszym świecie jest tyle innych możliwości, że po prostu branie instrumentu w łapę i dmuchanie czy pitolenie pod nadzorem kogoś, kto ma to w nosie, będzie dopustem bożym i obrzydzi młodemu człowiekowi muzykę na długo, jeśli nie na zawsze. Wczoraj był attache z ambasady wenezuelskiej i podkreślił, że w El Sistema kładzie się nacisk na to, żeby nauczyciele byli całkowicie oddani „sprawie”. I to daje efekty – wszystko dzieje się z entuzjazmem.
Pani Penderecka zdaje się wierzy w to, że da się coś takiego wprowadzić u nas. Ech, ale jeszcze potrzebna byłaby taka kadra no i – po pierwsze nie mamy armat – instrumenty. Rząd Wenezueli daje je dzieciakom za darmo. A u nas wyobrażacie sobie coś takiego? 😀
Witam,
z tą Unią to taki skrót myślowy, chodzi o to (zresztą Państwo już tu o tym wspominali), że szykują się duże cięcia finansowe i na pewno dotkną one takich przedsięwzięć jak program Drugi.
Inna kwestia dotyczy abonamentu, otóż nie dziwię się ludziom, którzy go nie płacą. Abonament taki utożsamiany jest bowiem z telewizją, a ta publiczna jest tylko z nazwy. Ogromny moloch prezentujący program niczym nie różniący się od stacji komercyjnych, gdzie w sposób cyniczny audycje „misyjne” upychane są w godzinach przeznaczonych na sen.
W radiu jedynym programem zasługującym na abonament jest „Dwójka”, choć trzeba przyznać, iż wiele rzeczy można tam zmienić (m.in. fatalna strona internetowa, wielce nie satysfakcjonująca oferta „podcastingu”). Przyznam szczerze, iż wśród moich znajomych oprócz mnie „Dwójki” słucha tylko jedna osoba, zdecydowana większość nie wie nawet, że coś takiego istnieje 🙁
Dlatego jestem pesymistą, jeżeli chodzi o program II.
Pozdrawiam,
W kwestii grania na instrumencie Tomaszem jestem.
Ćwiczenie to ciężka praca, nie ma skrótów. Gra, żeby zagrać „co się chce” to długa droga.
Jeszcze zanim się sfrustrują w szkołach muzycznych, dzieci są frustrowane przez rodziców, którzy każą im grać na instrumencie w imię jakichś niespełnionych ambicji.
Gra na instrumencie wymaga czasu (jakby tego tu nikt nie wiedział!), którego dzieci dziś mają i tak za mało – lekcje, zajęcia pozaszkolne, dojazdy. Kiedy jeszcze się uczyć grać, żeby nie być zmęczonym i zniechęconym?
Gostku, i to jest też prośba adresowana do rodziców, aby tak kierowali swoje dziecię ku grze na instrumencie, by znajdowało ono w tym przyjemność, a nie żmudną i przykrą konieczność.
Instrument jako zabawka? jako gadżet? Czemu nie?