Nie oglądam Mundialu…
…i chwilami czuję się w tym odosobniona, ale na szczęście nie jest tak źle. Bywam tymczasem na tym i owym, więc powiem dwa słowa o tym, co widziałam przedwczoraj (wczorajszy wieczór spędziłam z rodziną, która również Mundialu nie ogląda).
Pod wieczór musiałam się (z powodów reporterskich) udać na wernisaż wystawy w Muzeum Karykatury. Będzie czynna do października, więc jeśli ktoś chciałby ją zobaczyć, ma dużo czasu. Pokazane są na niej prace nadesłane na międzynarodowy konkurs pod hasłem „Uśmiech Chopina”, który został właśnie rozstrzygnięty. Tutaj można przeczytać o nim więcej i obejrzeć nagrodzone prace, ale tak naprawdę to obejrzenie całości robi piorunujące wrażenie: takiej kondensacji stereotypów dawno nie widziałam. A dyrektor Chmurzyński jeszcze dodaje, że większość autorów, którzy się zgłosili, potraktowała hasło dosłownie i rysowała buzię Chopina wyszczerzoną fortepianowymi klawiszami zamiast zębów. To zresztą tylko jeden z banałów. Wódka Chopin, różne wehikuły zrobione z fortepianu, wszystko niemal, co nam przychodziło do głowy w trakcie pisania naszej opery – i jeszcze więcej – no po prostu nie wiadomo, czy się śmiać, czy płakać. Ale właściwie co można zrobić z tak sformułowanym tematem? Czego ma dotyczyć satyra, gdzie ten humor? Więcej go w jakimkolwiek rysuneczku samego Chopina, który miał prawdziwą zdolność do tworzenia karykatur, niż w całej tej wystawie.
Ale potem spotkało mnie zupełnie inne wydarzenie – poszłam na ten spektakl. Już sam fakt, że powstała tak dobra współpraca między Akademią Teatralną a Uniwersytetem Muzycznym, jest budujący. Ale najważniejsze, że dyplomantka AT zrobiła świetny spektakl: bardzo poetycki, subtelny, z dyskretną scenografią (Pauliny Czernek), wieloznaczny, ale nie zmieniający sensu, idący za tekstem i za muzyką, a nawet traktujący je z czułością. Młodzi śpiewacy (pod opieką wokalną Anny Radziejewskiej) podeszli do muzyki bardzo świeżo i naturalnie; na głosy trafiłam atrakcyjne (są dwie obsady): Dydonę śpiewała Barbara Zamek-Gliszczyńska, Eneasza Łukasz Hajduczenia, Belindę Ewelina Siedlecka, Drugą Kobietę Joanna Freszel, główną czarownicę Katarzyna Otczyk z punkową fryzurą, a pozostałe dwie wiedźmy – kontratenorzy Michał Sławecki i Jakub Józef Orliński. Chór miał też swoje zadania aktorskie, a towarzyszył im zespół instrumentów barokowych pod kierownictwem Lilianny Stawarz, do której należało też kierownictwo muzyczne. Naprawdę, przy oglądaniu takiego spektaklu można wciąż wierzyć w przyszłość opery. Będzie jeszcze grana (terminy na stronie), warto się wybrać. To zaledwie godzina.
PS. Zbliża się koncert Dudamela; z tej okazji TVP Kultura przygotowuje Dudamelomanię.
Komentarze
Warto śledzić terminy mundialowych meczy i robić wtedy zakupy… sama przyjemność. Sklepy puste, brak kolejek przy kasach, na parkingach mnóstwo miejsc. Trafiłam przypadkiem i bardzo polecam ten system. 😆
PK ma mundialofobię? Brrr… To artykułu o wpływie wuwuzeli na współczesną muzykę ludową nie będzie? 😆
(Ale, co tam mundial… Słyszę już opowieści ludzi przerażonych stanem swojego zdrowia psychicznego, którzy ni z tego, ni z owego odkrywają, że są jedynymi w promieniu iluś tam kilometrów bez konta na facebooku. To dopiero jest straszne!)
—
A Purcella sobie młodzież ulubiła. I dobrze!
—
Pobutka amatorska tym razem.
Akompaniament zabójczy 😆
Ja też jestem bez konta na facebooku. I co z tego? 😈
A co do wpływu wuwuzeli, to trudno, żeby miała ona jakikolwiek. Wszystkie, nie wiem, czy zauważyliście, grają na jednym dźwięku
O Bosze, ja też nie oglądam jak lata Jabulani (skojarzenie z Jabolem zbyt oczywiste).
Też nie mam kąta w Twarzoksiążce…
Bosze, Bosze! Za dużo nas się robi. Jak jeszcze kilkoro takich się tu znajdzie, to przestaniemy być … elitarni…
Kiedy Bobik wspomniał coś o wuwuzelach – musiałam słowo wyguglać.
Mam przyjemność być zupełnie nieelitarną osobą.
Przeczytałam wczoraj wywiad z p. Ewą Podleś. Załamał mnie fragment dotyczący Jej siostry. Co z pięknego głosu może zrobić zły profesor!!!!
Kilka osób to jeszcze elita 😉
Mnie zdumiało, ile ludzi nie ma np. telewizora. A znam też takich, co nie mają komórki! Do obu tych elit się nie zaliczam 😆
Nie czytałam wywiadu z Ewą Podleś, który się teraz ukazał, ale pamiętam, co mówiła mnie, podkreślając, że siostra miała o wiele piękniejszy głos od niej samej (muszę jej wierzyć na słowo).
A ja mundial ogladam dorywczo, chodzac po miescie, bo tradycyjnie w kazdym barze ekran. I milo. Akurat udalo mi sie przedwczoraj zalapac na bramke Korei Pln i odetchnelam z ulga, ze ich nie rozstrzelaja za brak patriotyzmu.
Wpis o wuwuzelach popieram. Jakoz i dysertacje o wplywie dmuchania na zachowanie kibicow na stadionach. Na logike, jak tak sobie podmuchaja, juz nie beda mieli energii, zeby sie naparzac.
I mam konto na Facebooku, co pozwolilo mi odnalezc kilka fajnych osob. 🙂
A gdyby kogos interesowal Macbeth Verdiego przez Warlikowskiego przemielony, wlasnie via Facebook przyslano mi zdjecia:
http://www.facebook.com/album.php?aid=2067458&id=1219019006
A telewizora nie posiadam, znaczy niby stoi i sie kurzy, ale jakies dziesiec lat temu wysiadl mu kineskop i wylacza sie aleatorycznie. Kiedys byl bardzo potrzebny do opracowywania video.
Drugi, czarno-bialy, taki turystyczny, co to go mozna do podrecznej torby, stoi na szafie. I tez sie kurzy. Dziala na nozyczki, bo anteny znikly jeszcze zanim do mnie trafil. Moga byc rowniez druty do robotek recznych. Bardzo mily, bezowy.
Większość znanych mi osób bez telewizora ogląda prawie wyłącznie rzeczy z „wypożyczalni internetowych” nudge nudge wink wink
U nas (jak już parokrotnie wspominałem), TV jako wyświetlacz w połączeniu z nagrywarką HDD swoją rolę pełni znakomicie.
Jednak nie wszystko można znaleźć w „wypożyczalni”.
Hihi, Tereniu, nie zobaczę tych zdjęć, bo nie jestem na facebooku 😉
Ja bym Ci mogła oddać mój nieużywany telewizor (bo kupiłam nowy, taki płaski), ale trochę za daleko 😀
Macbetha Warlikowskiego skrytykował u nas Marczyński. Mnie się nawet nie chciało (po paryskich doświadczeniach) do tej Brukseli jechać… 👿
http://www.rp.pl/artykul/9145,494484_Makbet_razony_paralizem.html
Ja mam konto i też nie zobaczę zdjęć, bo nie mam uprawnień do konta Hugo.
Widocznie dostępne jest tylko dla znajomych 4.555 osób. 😀
Panią Kierowniczkę mogę pocieszyć — mam śliczne, nieużywane konto w facebooku. I co? I też nie zobaczyłem, co zrobił Warlikowski 🙁
Ale to przynajmniej powinno być dostępne…
Gostek oficjalnie powiadamia szanowny Dywan (w szczególności zainteresowaną jego część), że w sobotę w S1 wystąpi dzierżąc w ręku estetyczną białą torebusię, na której widniała będzie nazwa występującej w tym dniu orkiestry.
W torebusi, jakby co, będą materiały dla wierzycieli
Mnie wkurza, że niby różne witryny, a informacje dostępne dla wszystkich.
Tak właśnie założyłam konto, jakaś znana, miła osoba chciała mi coś pokazać, więc myślę sobie zarejestruję się – akcja jednorazowa i zapomnę.
Za chwilę dostałam zaproszenia od osób z którymi prowadzę korespondencję w Google,
Poważni, sympatyczni ludzie – głupio nie odpowiedzieć.
Ale z tego wynika, że Google udostępnia dane o kontaktach.
Podejrzewam też, że zaproszenia są wielką manipulacją.
Uprasza się przelotnego Gostka o trzymanie torebeczki w sposób widoczny.
Z góry uniżenie dziękuję. 😀
Czyli z ta prywatnoscia na Facebooku nie jest tak zle 😉
Dobrze, skopiuje pare i udostepnie. Marczynskiego czytalam i przypomnialam sobie… to bylo rowno rok temu (no, prawie) 😉
PAK-u, ci też każą się zapisać 👿
Wy się może umówcie w jakimś określonym miejscu 😀 Szkoda, że nie będę moderować… 😉
http://www.flickr.com/photos/29981629@N07/sets/72157624293738890/
Te zdjecia wprawdzie tylko z aplauzow, ale cos mi przypominaja.
No taaak…
On się nawet nie stara, żeby jego spektakle się czymś różniły
Wnioskuję, że jak się mundial ogląda, a konta na fejsbuku nie posiada, to się jest elitarnym w połowie. 😀
Ale teraz mam problem – która połowa jest elitarna, a która nie? Czy linia podziału przebiega wzdłuż czy wszerz psa? 😯
Tosia posiada łap białych sztuk dwie – lewa przednia i prawa tylna oraz łap burych sztuk również dwie – prawa przednia i lewa tylna.
I jak tu linię podziału poprowadzić?
Tak na krzyż? 😆
Ślicznota 😀
No bo zwiarzeta juz tak maja z natury – na skos. Czlowiek musi chodzic na Feldenkraisa, zeby sie tego nauczyc.
No, spelnilam podstawowy obywatelski obowiazek – wpisalam sie na liste wyborcza. Chwalic za mestwo! 😉
Brawo 😀
A chodzisz na Feldenkraisa?
Nie chodze, z wielkim zalem, bo nie ma rano, ale mialam kilka zajec kilka lat temu. I tak mi zostalo.
A nawet BRAVO! 😀
Ja obywatelski obowiązek spełniłem już kilka dni temu, a nikt mi nie bił. 🙄
Chociaż pies powinien właściwie być zadowolony, jak kija nie znajdą i nie biją. 😆
Napiszę nie na temat tego postu, chciałam podziękować za obszerna relacje o Chinach i wystawie oraz promocji polskiej kultury. dopiero teraz odkrywam pani blog. Dziękuje również za ripostę o Chinach w których jest dyktatura, tak piszą Ci to nie znają tego kraju. Mam nadzieję , że ten kraj dostarczył Pani niezapomnianych wrażeń. I pytanie jak wypadła oferta polskiej kultury na tle innych propozycji wystawy i czy może Pani zdradzić jak wypadł zespół Romany Agnel?
Pozdrawiam serdecznie
A dlaczegoz to Bobik mialby byc bity, zeby spelnic obywatelski obowiazek? Czyzby snil o tym, ze przerabiaja go na bitki?
Ależ skąd, ja śniłem, że na bitki został przerobiony całkiem inny kandydat. 😉 I wtedy właśnie bite było brawo, a na to weszła kompania honorowa trylobitów i w tym momencie musiałem się obudzić, bo zachodziła obawa, że już do końca wszystko mi się pokręci. 😯
na przygodnych znajomych z facebooka lepiej uważajcie, bo można od nich paskudnego wirusa złapać albo inne malware 🙄
To wtedy on jest fejzbuk…
Gdyby ktoś z Państwa przegapił : w Kanadzie zmarła właśnie, nie ukończywszy 80 lat, Maureen Forrester. Starsi górale pamiętają jej występ w Filharmonii Narodowej (choć ten góral nie przypomina sobie dokładnej daty – bodaj 1973), gdzie w towarzystwie Jerzego Marchwińskiego czyniła cuda (Haydn, Schumann, Britten, Poulenc i bisy).
Warto pogrzebać w internecie (np tutaj : http://www.arkivmusic.com/classical/main.jsp), bo to i owo idzie dostać kupić, mówiąc z poznańska.
A czegoś takiego dzisiaj już usłyszeć nie sposób.
PMK
Telewizor posiadam, ale mundialu nie oglądam. Konta na facebooku nie mam. Na naszej klasie też zresztą nie. Skoro Dywan woli, można taką postawę nazwać elitarną. Większość popkultury uznałaby za aspołeczną 😉
Mam konto na fb, oglądam mundial, na Dywanie się nie udzielam, znaczy się: sfuj chop…
Mam konto w Lloyds Banku, pileczke sam ganiam az wpadnoe do bramki pod kredensem, znaczy sie : cool cat.
O, Maureen Forrester… 🙁
Ja też należę do tych najstarszych górali i doskonale pamiętam ten koncert.
Chiaranzana – witam. Trochę mi teraz głupio w związku z tym EXPO, bo właśnie wieść w prasie gruchnęła, że nie ma już kasy na dalsze utrzymywanie polskiego pawilonu 😯
Mówiłam, robić skromniej, ale sensowniej i dobrze zaplanowane 👿 A zwłaszcza nie wyrzucać kasy na pana R. Wywalili mi z tekstu, na czyje specjalne zamówienie powstało jego dzieło, bo napisałam, a w druku nie ma
Nie było zespołu Romany Agnel, tylko ona sama z tancerzem z zespołu, Darkiem. Tańczyli do akompaniamentu Zespołu Polskiego, zarówno szlacheckiego mazura (nawet z szablą 🙂 ), jak chłopskiego oberka. Bardzo się to Chińczykom podobało, natychmiast w ruch szły kamery i komórki 🙂 Ale to nie było na EXPO, tylko na koncertach w ramach Dni Kultury Polskiej w Pekinie i Tianjin.
Co się Pani Kierowniczka przejmuje, zaraz tu napiszemy dużymi literami czyje zamówienie było, a jak się dowiemy za ile, to też napiszemy 👿
Jedyna pociecha, że u Chińczyków nic się nie marnuje, więc ten pawilon na pewno przerobią na coś pożytecznego.
Może nawet sami to za jakiś czas kupimy. Jako drewniane puzzle z Kubusiem Puchatkiem na przykład 🙄
Ja też należę do tych najstarszych górali…
Na mój dusiu! Cemu mi nifto wceśniej nie pedzioł, ze Poni Dorotecka jest górolkom?! 😀
😆
Bo dopiero PMK mi to uświadomił, Owcarecku 😉
Wodzu, ja na blogu to nawet napisałam, kto zamówił. Ale nie wiem, za ile 😉
A Chińczycy nic z tym nie zrobią, bo za parę miesięcy ten pawilon zbutwieje 👿
No to tutok garzć informacji dlo Chińcyków, do cego mogłoby im sie ewentualnie przydać zbutwiołe polskie drewno
http://przyroda.polska.pl/wartosci/martwe_drzewa/index.htm
😀
To ja dodam dla porządku ze mundial w rozsądnych porcjach (1 mecz dziennie) ogląda z narzeczonym i nawet całkiem przyjemnie się ogląda, to jest poziom grania który ma akcję, dramaturgie etc. Gorzej na mnie wpływają wuwuzele które słuchane w masie zwłaszcza np. z oddalenia się (do kuchni po herbatkę) brzmią jak stado rozwścieczonych atakujących os… brrr.. od razu wszystko mnie swędzi – taki atawizm?
os 😯 słonie miały być… 🙄
Krakowskim targiem niech będą trzmiele, jak już wcześniej powiedziałam 😉
Ja mam jakąś naturalną umiejętność omijania wzrokiem i słuchem mundialu, udaje mi się nawet nie zauważać olimpiad….
Udało mi się także niemal całkowicie wyminąć kampanię wyborczą, ale tylko dzięki dłuższemu wyjazdowi, a w kraju, w którym przebywałam, nie było akurat zaplanowanego żadnego referendum, więc pełen spokój okazał się w zasięgu ręki. Nieco wprawdzie zakłócony przedstawieniem, jak zawsze mocno poruszającej jednej z oper Franza Schrekera (ciągle niestety rzadkość), na zwiększenie dawki kultury ani nie było czasu (praca) ani środków (mimo pracy) – ceny biletów zaporowe, tak że trzeba było zrezygnować z zobaczenia wynoszonego pod niebiosa Beczały w Rusałce (nie było to jednak tak straszne, bo jestem jego umiarkowaną zwolenniczką).
Byle przetrwać do sierpniowego festiwalu chopinowskiego…
Ja tam bym na Beczałę poszła 🙂 Ale jak ceny zaporowe…
Wygórowane nawet jak na stosunki w nie naszej części Europy. Berlin z Paryżem (opery) jawią się jak prawie darmo.
Ale te ceny plus sponsorzy o pięknych nazwach i mamy kogo chcemy na cały cykl przedstawień.
Jedak jedno przedstawienie w każdym cyklu jest dawane jako poranek (matinee, tak szlachetniej) i cena spada ponad trzykrotnie. Obsada ta sama i nie ma mowy o obniżeniu poziomu.
Dobra wiadomość: Hasiński odszczekał: hau, hau, hau 😈
http://www.press.pl/newsy/pokaz.php?id=22964
Ta niechlujna szpakowata szczecina – brrrr! 🙁
Szpakowata szczecina była en vogue u naszych dygnitarzy we wczesnych latach dziewięćdziesiątych, pamiętacie? Co drugi wtedy takową nosił. Wydawało mi się, że ostatnio to się już jakoś ucywilizowało, ale może moda zatoczyła wielkie koło i szczecina wraca na salony.
E, to po prostu wciąż ta sama formacja 😉
Szanowne Estetki, skrobanie twarzy częściej niż dwa razy w tygodniu to zły obyczaj i uciążliwy, także dla nieszpakowatych. Ale rzeczywiście, trochę się prezes zapuścił. 🙂
No współczuję wielce, jako osoba leniwa nie wiem, czy bym brody nie nosiła 😉
Dobrze utrzymana broda to może być istotna ozdoba chłopiny.
Podejrzewam jednakowoż, że wymaga więcej zachodu niż codzienne golenie.
Mój znajomy, którego znałam przez lata z czarną, gęstą brodą, pewnego dnia pojawił się z wygoloną twarzą, jak pupa noworodka.
Wydał mi się nieprzyzwoicie obnażony 😆
Obcy i brzydal.
Pod tą brodą wyobrażałam sobie całkiem inne oblicze i pomyślałam sobie, chopy to mają dobrze – mogą się schować. 😀
Jak już się chować, to znam lepszy patent niż sama broda. 😉
Żeby jeszcze tylko moja rodzina nie miała wrednego zwyczaju dobierania się do mnie z maszynką do strzyżenia… 👿
I tak trzymać !:) utytłane ślizgi,kopy,wkopy w wuwuzelowych brzęczeniach,
toż to tortura dla zmysłów.Conajmniej dwóch.Tego króliczka nie warto gonić.
Dziękuję !!! :)za info o Dudamelomanii.Już zacieram uszatki na ucztę przepyszną.
Jak zawsze, biało-niebiesko, pozdrawiam.
Jak wiadomo Francja przegrala z Meksykiem 2 do bambuko. Ale za to wuwuzele robia furore, bo jak donosi Z Czuba (za Reutersem):
duże zamówienie na przekleństwo tegorocznego Mundialu złożyły… francuskie związki zawodowe, które na 24 czerwca zapowiedziały protesty przeciwko planom oszczędnościowym rządu. Jedyny francuski importer trąbek trafił więc na żyłę złota, obawia się nawet, że może nie zdążyć w terminie z realizacją zamówienia. Cena za wuwuzelę to 10 euro + koszty transportu.
Juz sie boje, to ide spac. Rano moze zapomne. A swoja droga tekst o wuwuwzelach zdaje sie coraz bardziej palacy.
Pobutka.
PS.
Nie, nie kazało mi się zapisać. Powiedziało mi, że zdjęcia są ‚czasowo niedostępne’. I tyle.
A mi ten pan przypomina furmana, tyle że w okularach.
Oglądam umiarkowanie, tęskniąc przy tym do dawniejszego sportu – szlachetnej i bezinteresownej rywalizacji, gry fair.
To se ne vrati, wiem, zatem ogladam umiarkowanie…
A ja dziś jadę do Miasta Łodzi 🙂
Na dwa dni! 😀
I tym bardziej nie będę oglądać. I tym bardziej nie będzie tekstu o wuwuzelach, tylko raczej o tym, co tam usłyszę 😉
Concerto for Wuwuzela and Chamber Orchestra
Sonata for Wuwuzela and Piano
Music for Wuwuzela, Celeste Percussion and Strings
Ależ byłoby nuuudne… 😛
Partia wuwuzeli sempre sforzando sostenuto 😆
Sostenuto? 😯
http://pl.wikipedia.org/wiki/Sostenuto
Pieśń masowa na wuwuzelę i głos 😉
Gdyby Mahler tylko żył… 😉
(Że przypomnę docinki po prawykonaniu VI Symfonii — Gustaw Mahler przychodzi na próbę, patrzy, patrzy i łapie się za głowę:
— Jak mogłem zapomnieć o klaksonie samochodowym!)
Akompaniament już jest
Dzicz zawsze była,ale dlaczego ona „żondzi”? Wyprzęgam z tej demokracji,żeby nie ogłuchnąć.
No, partię wokalną dla p. Beaty Kempy trzeba koniecznie dodać.
Chyba wystarczy jej partia niewokalna.
Przyznaję, oglądam. Cicho, ale oglądam. To znaczy trąby cicho, ja nie bardzo 😉
W niedzielę ucieknie mi początek koncertu 🙁
ad sostenuto:
Nie wiem, chyba pomerdało mi się z „sustain” 🙁
Dziękuję za informację. Ten Zespół Polski to chyba zespół Pani Marii Pomianowskiej. Zajmującej się muzyką dawną i orientalnym misz-maszem. Pani ponoć ma duże doświadczenie z Japonią i Chinami ale kiedyś w programie drugim Polskiego Radia – opowiadała o chińskim instrumencie Erhu ale powiedziała Arhu. Może wpadka , może niewiedza ale jak ktoś mówi o sobie ze jest w tym ekspertem nie powinno ich być. Erhu to jeden ulubionych instrumentów muzycznych Chinczyków i mój, jest jeszcze jeden który lubię ale jego nazwa zazwyczaj źle się kojarzy w Polsce.
Ja tam żałuję ze Polacy nie biorą przykładu z Chińczyków i nie reagują tak na koncertach. A w Polsce taniec chiński jest nie znany.
A teraz idę pobuszować po Pani blogu, życząc miłego pobytu w Łodzi.
Tak, to zespół Marii Pomianowskiej. Doświadczenia z Japonią nabrała jako pani ambasadorowa, ale też dużo tam muzykowała. Jeździła po Dalekim Wschodzie. Zaczęła w ogóle od Indii. W Chinach też była, ale chyba krótko. Nie wiem, dlaczego wymówiła nieprawidłowo.
Fakt, my o tańcu chińskim nie mamy zielonego pojęcia, jak o wielu innych elementach chińskiej kultury. A szkoda.
Miłego buszowania 🙂
Widzę też, że jest po czym pobuszować wzajemnie 🙂 Zrobię to na pewno!
Śmiejcie się z wuwuzeli, śmiejcie, a i tak jest to instrument bardzo szanowany, skoro trzeba się do niego zwracać przez vous i to podwójne! 😆
Niechby nawet, a ja i tak wolałam słuchać Anderszewskiego i Belcea Quartet 😀
Było cudownie!
Spotkałam teź vesper 🙂
Zastanawiam się właśnie, czy robić wpis od razu… no, chyba robić.
W bawarskim radiu powiedzieli „WuwuCela” 😯
No tak, do celi z takimi, co na tym grają… 👿
Niech Kierowniczka tu nie hamletyzuje. Rozwiązanie dylematu „robić nowy wpis czy nie robić” jest dość oczywiste 🙂
Wiele słów zyskuje nową jakość, gdy zostaną wymówione po bawarsku. Mam kolegę z tamtych rejonów i wprost uwielbiam słuchac jego wersji angielskiego i francuskiego 🙂
No bo teoretycznie mogłam jeszcze zaczekać, az wysłucham jutrzejszego koncertu, i napisać o obu naraz 🙂
Teoretycznie tak. Ale jeśli jutrzejszy będzie jeszcze lepszy niż dzisiejszy i wrażenie z dzisiejszego sie nieco zatrze, będzie wielka szkoda. Lepiej więc napisać. A jak już się napisze, to po co chować? Podzielić się z bliźnimi! 😆
To znaczy, że codziennie wpis 😯
A w niedzielę oczywiście z Dudamela. Ale z opóźnieniem – jakieś fetowanie po koncercie się szykuje 😉
Wracając do linku passpartout z wuwuzelą, to „B flat” jest o oktawę niżej niż tam napisane 😆
Ale faktycznie, wyłącznie „B flat” 😀
taaaak….cudnie było :),prosze pamietać o slowiczej ulicy….czekają.
Na odczarowanie wuwu w celi dźwiękoszczelnej,zapraszam na 7 urodziny Citi
Bum Bum.Nie obiecuję…ale dźwięk zachodnioafrykańskiej harfy mniut:)
Szczególiki:
http://www.toyastudios.pl/index.php?mid=4&ln=pl&what=groups
Miłego Dudamelowania i upojnego fetowania.Komp do „WuwuCeli”