Wszystkie fredzelki swiata
Kochani! Juz nawet nie wiem, jak zyczyc wszystkiego najlepszego w Nowym Roku wszystkim razem i kazdemu z osobna. Kiedys wymienialam imiona, jeszcze kiedys nicki, ale przeciez wiadomo, ze po pierwsze wiele fredzelkow dywanikowych jest ukrytych, po drugie – jest ich tyle, ze nie sposob wyliczyc. A jak sobie pomyslimy, ze nasz Dywanik ma fredzelki w Chinach, Australii, Afryce Poludniowej, Stanach Zjednoczonych, Kanadzie, no i w roznych krajach Europy – to trzeba by sie zastanowic, czy jest to Dywan tak szeroko rozpostarty, czy po prostu latajacy…
Calemu wiec PT Fredzelkostwu, poza najserdeczniejszymi zyczeniami, ze swej strony moge obiecac, ze w miare mozliwosci polatamy tym Dywanem w najpiekniejsze strony swiata (muzycznego, ale moze nie tylko). I ze nic, co piekne, nie bedzie pod Dywan zmiatane! Wesolego i – ze zacytuje Owcarecka – Koncertowego (pod wieloma wzgledami) Nowego Roku!
Komentarze
Kochani, wszyscy ogolnie, kazdy szczegolnie, Pani Kierowniczka podwojnie, Bobiczek szczekajaco, Gostek przelatujaco, Wielkie Wodz pioropuszowo, Kot gietko, PAK pobutkowo, etc…, etc…, etc…
(tu nastapilo globalne wzniesienie sie dywanu, a fredzelki zadrzaly z ukontentowania)
Zycze Noworocznie, by dzieciatko roczek wykazalo sie inteligencja i gorliwoscia i kazdemu bez wyjatku przynioslo to, czego mu najbardziej do szczescia potrzeba.
Zeby skrzetnie wymiotlo wszystkie kurze i zlogi roku starego
Tudziez by natchnelo wszystkich, co na stolkach do podejmowania madrych artystycznych decyzji, odblokowywania finansow na koncerty, festiwale, premiery, balety i inne takie inspirujace
Slowem – wszystkiego muzycznego, a do tanca nich nam podegra na zakonczenie Roku Chopinowskiego Stolemowy Klawer!
http://domydrewniane.org/userfiles/image/Fortepian/_DSC2614.JPG
Szampan, kawior i confetti!
Do Stolemowego Klaweru moze sie podlaczyc slynny Chor Kaszubow 😆
Oby nam się dobrze działo, oby nam się armatało!
Życzę wszystkim co tylko dobrego
Do Siego!
Tak, Dorotko, nawet powinien, ale tylko w domu do gory nogami
http://x.garnek.pl/ga1289/4f4aec7a231ef0a2687183a3/dom_do_gory_nogami_domek_na.jpg
Nasze Trio (wczoraj bylo w uzyciu winko biale pod ta nazwa 😉 ) zamierze natomiast udac sie na dzisiejsza noc nie na Trafalgar Square, gdzie jest tlok i nie wiadomo co jeszcze, ale do ulubionego pubu w sasiedztwie – o, tego:
http://picasaweb.google.com/PaniDorotecka/KewIOkolice#5331008241952012818
Ma tam byc bufet i jakies wystepy, calkowicie amatorskie, pod haslem „Life is a Cabaret”. Fancy dress is recommended, ale my jestesmy tak zabawne persony same w sobie, ze w kostiumy przebierac sie nie bedziemy 😉 O polnocy oczywiscie ma byc wspolnie odspiewane Auld Lang Syne, wiec na gwalt przypominamy sobie slowa, moze tez wykonamy numer kabaretowy i zaspiewamy to po polsku 😉
Mam nadzieje, ze pub po tych wystepach nie stanie na glowie 😉
Dźwiękowa pocztówka z serdecznymi życzeniami
Szampańskiej zabawy na TS-tamtego 🙂
Milej zabawy w pubie. Nie wiem czy na tym forum wypada sie przyznac, ale swieta spedzam operetkowo i wlasnie zaliczylem „Zemste nietoperza”.
Kochani, ostatni dzień roku spędziłem… przepysznie. W kinie na operze „Don Pasquale” w ramach akcji „HD Live” prowadzonej przez Metropolitan Opera. Orkiestrą dyrygował James Levine. Śpiewali: John Del Carlo, Anna Netrebko, Mariusz Kwiecień i Matthew Polenzani.
Na początku filmu, na parę minut przed rozpoczęciem opery, orkiestra stroiła instrumenty – i ku mojemu kompletnemu zaskoczeniu, jeden z muzyków zagrał na trąbce… Hejnał Mariacki.
Oby w tym nadchodzącym roku więcej podobnych uczt było naszym udziałem. Naszym, czyli Szanownych Frędzelków…
Do siego roku! :0)
Ha, to co Bobiki lubieją dostaliśmy pod choinkę od córaska, polubiliśmy serdecznie 😀
Niech Dywan się rozpościera i polata, niech mu przybywa Frędzelków i niech otula cieplutko Panią Kierowniczkę 🙂 Dobrego Roku wszystkim 🙂
Dobrego, Szczesliwego Roku wszystkim 🙂
Kochani,
Żeby w pierwszym roku drugiej dekady XXI w. było nam lepiej, a przynajmniej żeby nam było po prostu dobrze.
Gostek + Gostkowa + Gostkówna + czarna + buro-biała
Wszystkim wszystkiego najlepszego 🙂
Czytam Pani bloga od tego roku 2010 i ciesze się, że jest coś w sieci ambitnego do czytania – by (potem) posłuchać. Życzę na 2011 udanego i pełnego satysfakcji słuchania muzyki sfer duszy.
Pani Kierowniczce i Całemu Dywanowi życzę wspaniałego 2011 Roku!
Piękniejszych zyczeń niż tych od Pani Kierowniczki dziś jeszcze nie słyszałem ani nie czytałem, choć wszystkie tu zamieszczone były wspaniałe. Też mam wrażenie, ze nasz dywanik to już prawdziwy magic carpet. Wszystkim tutaj zaglądajacym życzę powodzenia nie tylko w przyszłym roku ale jeszcze długo potem (ze szczególnym uwzglednieniem naszej kochanej psinki Bobika).
Hop, hop! 🙂
Rozumiem, ze tu i owdzie Nowy Rok juz sie zaczal 😉 ROMku, Zemsta nietoperza to bardzo dobry repertuar sylwestrowy – w koncu akcja w ten dzien sie rozgrywa!
Ale Don Pasquale tez moze byc, zwlaszcza w tak dobrym wykonaniu.
Witam intervallum i wzajemnie zycze milego czytania i pisania w Nowyn Roku 🙂
Doglaskuje jeszcze rozne czarne, buro-biale, biale itd. itp. My tu jeszcze sobie walniemy jakas wczesna kolacyjke (jedzenie w pubie zapowiada sie dopiero na 22) i pojdziemy sie bawic. Do nas Nowy Rok przyjdzie godzine pozniej niz w Polsce.
Pozdrawiam od Zwierzatek, ale pewnie same sie jeszcze dopisza 😉
Czy to w Londku czy Bombaju
dywan cały jest na haju.
Liczy chwilki do północy,
Aby po niej zlec w niemocy.
Rankiem za to, po upoju,
Przyjdzie słuchać znowu w znoju
Kantat, pieśni, partit, oper –
dla jasności: to nie Opfer.
Jeśli opfer nie pasuje
No to cóżże serce czuje?
Sprawa prosta niesłychanie:
To muzyki ukochanie.
Stałości uczuć całemu Dywanowi, uniosów licznych, a chudości repertuarowej szlachetnej
życzy Jerzy z przyczółkiem
Gospodyni – za stałość na poziomie – słowo osobne i ciepłe. Wielkie dzięki i niech się tak dalej kręci.
Dzieki serdeczne. Spiesze jeszcze doniesc, ze jak kto ciekaw, to na stronie chopin2010.pl o godz. 20 jest transmisja internetowa koncertu sylwestrowego w TW-ON pt. Dziekujemy Ci, Fryderyku – m.in. spiewa Aleksandra Kurzak.
W moich zyczeniach nie wianki, nie cuda –
niech Wam po prostu Nowy Rok sie uda! 😆
Wszystkie frędzle trzymają za patriotyczny występ Tria futerkowego !!!Kiedy retransmisja?Chwilowo wracam do Kurzak…
Wszelkiej pomyślnosci w Nowym Roku 😆
Wszystkiego dobrego w Nowym Roku dla Kierowniczki i całej dywanowej trzódki.
Frędzelki świata łączcie się!Częściej!!!
Czeka na nas w Rose and Crown nasz nowy najlepszy przyjacel z rasy border collie, a z imienia (badz nazwiska) O’Reilly. I ma tez byc jakas burleska, nie mam pojecia co to jest.
Wszystkim zycze bradzo dobrego Nowego Roku i wszelkiej bazantowosci nieustajacej!
To Wy jeszcze nie w pubie?Zupełnie jak ten chór w operze:”Na koń,na koń!!!” i pół godziny na scenie stoją!!!
też się szkłem stukam w co tam noworocznie polewają…
„Zupełnie jak ten chór w operze:”Na koń,na koń!!!” i pół godziny na scenie stoją.” 😆
Z takim zachowaniem najbardziej kojarzy mi się Sesto z „Juliusza Cezara” Haendla. Przez całą operę potrząsa bronią i śpiewa, jak to zaraz zabije tyrana. Efekt jest dosyć komiczny, zwłaszcza, gdy w tej roli występuje rosły chłop, a nie drobna kobietka grająca pacholę.
Bardzo mnie Łabądek rozbawił.
Mam nadzieję, że Towarzystwo Londyńskie ubawiło się przyjemnie. 😀
Pora spać.
Dzien dobry w Nowym Roku 😀
Fajne koty spotkalam 😉
http://www.youtube.com/watch?v=CSrHiFwLiO4&feature=related
Kot Mordechaj probuje sie dolaczyc 😉
Dobry! Mam nadzieję w Lepszym Nowym (LN). 🙂
Dzięki za kocią ‚pobutkę’! 😆
Wszystkiego najlepszego!
W moim przypadku średnio wygląda ten Nowy Rok, jednak może kolejne dni będą do niego jedynie przeciwne. Oby.
Pozdrawiam!
Drogiej Pani Redaktor i wszystkim zaglądającym na Dywan życzę w nowym roku jak najwięcej dobrych dni, małych i wielkich sukcesów na wszystkich polach, wielu wzruszeń przy pięknej muzyce z całego świata:)
Serdeczności!
Marcin Dąbrowski
Dobry wieczor. Serdecznosci wzajemne 🙂 Witam tez Ebro i takze zycze, zeby bylo coraz lepiej.
Naszemu Trio rok zaczal sie bardzo przyjemnie, bo mala wyprawa do Richmond. Rozkoszne miasteczko i do tego otwarte sklepy z wyprzedazami, wiec tak calkiem bez zakupow sie nie obylo 😉 Potem galetka z cydrem w knajpce „Chez Lindsay” – Lindsay jest oczywiscie Brytyjka, ale zwariowana na punkcie Francji. Tak wiec jedzonko bylo bardzo dobre.
Teraz lenistwo. 🙂
Jeszcze jutro – i w poniedzialek w droge powrotna.
Najlepszego w Nowym Roku.
A czy sa moze jakies zdjatka z wystawy Diagilewa? Mozna prosic o wstawienie?
Spora kolekcje baletowych obiektow ma tez Museum of London w tym rzeczy nalezace do Anny Pawlowej.
Chiaranzano, wzajemnie najlepszego. Zdjec na wystawie nie robilam, ale w moim wpisie o niej jest link do strony Victoria&Albert Museum, gdzie mozna sobie pobuszowac i znalezc rozne informacje i zdjecia, nawet blog. Moze cos jeszcze jest w sieci, nie mialam czasu szukac.
Pan Piotr już polecał, ja tylko przypominam: jutro o 14.00 rusza nowa audycja w Dwójce: http://www.polskieradio.pl/8/22/Artykul/288797,Kto-slucha-nie-bladzi-czyli-Plytowy-Trybunal-Dwojki
Zacznie się od randki w ciemno z Koncertami Brandenburskimi w sześciu wykonach 🙂
Pani Kierowniczce i wszystkim Bywalcom Dywanu życzę Nowego Roku pełnego muzycznych odlotów 🙂
Wszystkiego naj-, naj-, naj- w stawaniu twarzą w twarz z muzyką i tańcem! 🙂
Dzien dobry,
Aby uproscic sobie przemieszczanie sie z koszyka na dywanik i z powrotem postanowilam sie ujednolisic 🙂
Jeszcze w atmosferze pobutki
http://www.youtube.com/watch?v=Kgh0Iskrf_0&feature=mfu_in_order&list=UL
No to witam liska ujednolisionego 😉
(Dla niewtajemniczonych: lisek = Ruth 🙂 )
Bardzo mily nastroj wprowadziliscie od rana 🙂
Wszystkim Frędzelkom raz jeszcze : Ozdobnego Nowego Roku!
Audycji Jacka będę słuchać napewno, wiem z doświadczenia, że to świetna i bardzo pouczająca zabawa. Słucha się zupełnie inaczej, poznaje na nowo nie tylko wykonania, ale nawet same utwory.
Namawiam zresztą kolejnych autorów tutaj, żeby kiedyś popchnąć perwersję do ostatecznych granic : każdy przynosi na audycję dwa swoje ukochane nagrania przewidzianego utworu, oddaje asystentowi w studio. Prowadzący też. Załóżmy, że nie ma dubletów – wtedy asystent wybiera z ośmiu sześć (najlepiej losuje – w końcu całkiem złych płyt w takim zestawie nie będzie), nie mówiąc które wybrał, czyli słuchający nie mają nawet pewności, czy ich płyta przeszła, czy nie. I jazda – słuchać i masakrować swoje ukochane płyty.
Wesołej zabawy!
PMK
To może i tu pomasakrujemy? Ja już się gotuję 🙂
Wszystkiego Najlepszego w Nowym Roku! Całemu dywanowi życzę niezapomnianych i tylko pięknych wrażeń muzycznych 🙂
Audycji właśnie słucham (pierwsze wykonanie jak dla mnie to kosza) 😉
Życzenia wysłałem jako Jedrek, ale to ja: andrusz 🙂
To jeszcze raz: życzę wszystkim samych miłych wrażeń muzycznych i więcej równie ciekawych audycji muzycznych, jak ta której właśnie słuchamy 🙂
Na komputerowych głośnikach to jest dopiero masakra – wszystko słychać tak samo 😆
He he, Marriner mi się najbardziej podobał 😆
Hoko, czy o takie masakrowanie chodzi ?
„Lamignatnice, tasakiery, nozyce grdyczne, ostrokoly, paliki grzeczne …”
Hoko, ja sobie podłączyłem komputer do wieży 🙂 Ciekaw jestem, czy któreś z nagrań (nr 3) to Britten, bo mam tylko, że nie słuchałem chyba z 2 lata.
Przyjmujecie jeszcze życzenia?
Wszystkiego dobrego w Nowym Roku!
…i nie strzelać do Pianisty, póki dla nas gra 🙂
andrusz,
nr 3 to chyba Włosi, teraz (trzeci fragment) zajechali Vivaldim 🙂
no, numerowi 5 też niczego nie brakuje 🙂
lisek,
a prawie że tak to z komputera słychać 😆
Alicjo,
ja mogę przyjąć, a co mi tam 🙂
Mimo szaleńczego tempa, najbardziej podoba mi się nagranie piąte 😉
Mnie też (zdaje się, że Goebel). Wygląda na to, że kto by nie wygrał, będzie to jakiś ekscentryk 😆
Mówcie co chcecie, ale piątka rulez.
I tylko tego Marrinera szkoda 🙄
Ale zabawa rzeczywiście przednia 😆
Kruca fux, to Gardiner taki włoski??
A jednak 3. to był Marriner – ale Britten z English Chamber grają w podobnym stylu – zaraz sobie włączę 🙂
Sorry, 3. to był Gardiner 🙂
Znaczy 3 to był Gardiner, a Marriner był 7 🙂
Mnie tez najbardziej sie podobali Marriner i Goebel. A Gardiner zupelnie nie.
A mnie najbardziej podobały się Koncerty Brandenburskie 😉 Audycja świetna – odświeżająca i gimnastykująca słuch.
Od razu poznałem Savalla po pogłosie, a Gardinera po trombach, więc nie było zabawy. 🙂 Ale radochę miałem, jak posądzali Savalla o wzorcową niemieckość, a Gardinera o włoskość. Nowszego Kuijkena jeszcze nie zdążyłem posłuchać (redaktor się pomylił, nie Ricercar to wydał, tylko Accent, w każdym razie tego mojego), a Goebela nie słyszałem od lat, nie wyrabiam się. A co na początku państwo mówiło o profesorach, to ja się bardzo cieszę, że nie chodziłem o szkoły muzycznej i nikt mi nie tłumaczył naukowo barokowości baroku. 😉
Zamiast tych wykonań „współczesnych” lepiej byłoby dać komplet na instrumentach z epoki (a jest wiele, które by z prezentowanymi mogły konkurować, chętnie bym tu skonfrontował Cafe Zimmermann i Boston Baroque). Byłoby więcej zamieszania i niepewności, bo akurat w baroku te pierwsze nagrania raczej są na straconej pozycji – zwłaszcza gdy przy ocenie bierze pod uwagę kryteria „poprawności wykonawczej” i stylowości (aktualnie słusznej).
Od razu poznałem Savalla po pogłosie, a Gardinera po trombach, więc nie było zabawy
Jak dobrze nie być erudytą 😆
Café Zimmermann nie wchodziła chyba w rachubę, bo audycja dotyczyła tylko kompletów wszystkich sześciu, a oni po jednym cykają i jeszcze (chyba nic nie przegapiłem) wszystkich nie zrobili.
PMK
Ale mieliscie zabawe… zazdroszcze Wam 😀
Nasz dzien minal tylko 😉 na ogladaniu obrazkow – w koncu dotarlismy do National Gallery. Pozdrowiona zostala pani w bialym nakryciu glowy od Ruth/liska, a takze ulubiony Nierembrandt Tadeusza, rzeczywiscie bardzo ladny (jesli typuje wlasciwego).
Wszystkim dzis zyczacym rowniez odzyczam 😉
I zapytowywuje, kto to w koncu byl ten numer piaty? 🙂
Dziekuje za przekazanie pozdrowien i zazdroszcze wizyty…
Nagrania Koncertow Brandenburskich z dzisiejszej audycji –
1. Kuijken
2. Fritz Reiner
3. Gardiner
4. Jordi Savall
5. Goebel
6 Marriner (1980)
Reiner i Marriner odpadli w pierwszej rundzie a Goebel uznany za najlepszego
No to sie nie dziwie. Zawsze lubilam to nagranie 🙂
A poza tym fajnego kota dzis spotkalam 😉
http://www.penwith.co.uk/artofeurope/rousseau.htm
A to jest moj ulubiony Nierembrandt 🙂
http://www.nationalgallery.org.uk/paintings/follower-of-rembrandt-a-man-seated-reading-at-a-table-in-a-lofty-room
Ach, dziękujęż za Nierembrandta! Ten ci to, ten! Heavy-handed, nie heavy-handed, jak to zapodają w opisie, ma swój nastrój. Mogę wziąć w depozyt, jak im się nie podoba.
Wyście się setnie, no do 6 pozycji, bawili, a ja tu sobie smarkam. Więc z opóźnieniem: oby przyszły Rok, co to już jest, był bez zawęźleń! Dla Frędzelków w sam raz.
Faktycznie niezły,ale z Nierembrandtów super jest facet w złotym hełmie.A tego kota to Picasso też doceniał.
Audycja „porównawcza” w PR2 smakowita.Szkoda,że załapałam się na finał.No i w kompie to tak sobie…Przy okazji nabawiłam się rozdwojenia jaźni.Na dywanie wspaniała wymiana zdań,świadcząca,że temat to bułka z masłem.A w realu 95% populacji z trudem kojarzy Bacha,albo wcale.Nijak nie wiadomo,która strona to normalność,a która to odchyłka…
Ostatnio jednak usłyszałam bajeczkę o Bachu i Mozarcie.Otóż:Idzie Mozart i bach!!!
Łączę się w bólu smarkania.Przez dziób to bardzo niewygodnie…
Ciesze sie, Tadeuszu, ze trafilam 🙂
A smarkaczom wyrazy wspolczucia 🙁
Mordka tez sie dzis cos smarka, Bobik trzesie… No, po prostu zrobilo sie slonecznie i, hm, chlodno – +2 stopnie…
Nie ma wyjscia, musimy obalic buteleczke pozegnalna. Jutro o tej porze bede w samolocie. Tfu, tfu.
Ojej,czy jest na sali weterynarz?Naleweczka na propolisie moc ma i bakcyle wytruwa.
Jutro w Warszawie -3.PK opuści nauszniki!!!
Czy Trio zadebiutowało wokalnie? Sprawozdanko prosiemy!!!
A w realu 95% populacji z trudem kojarzy Bacha,albo wcale.Nijak nie wiadomo,która strona to normalność,a która to odchyłka…
Statystycznie rzecz ujmując, odchylenie stanowi raczej to 5% 🙄
Mimo wszystko wolę się odchylać,choć na Dywanie niezłych kompleksów można się nabawić.Jak tam lądowanie po remoncie?
Nadal nie skończone 🙁 Koniec rysuje się na horyzoncie, ale jeszcze jest straszny bajzel
Skąd ja to znam!Jestem już piętro niżej,czyli wyszłam z pracowni,ale szukam wszystkiego nieustannie.Niedoróbki staram się omijać wzrokiem.U klienta bym nie przepuściła,u siebie miałam siły na awantury.No to mam…Jednak trzeba nóż w zęby i nie odpuszczać.
NIE miałam siły…
Tak to jest wybrac się do ciepłych krajów w środku zimy. 😆
Koniecznie coś mocno rozgrzewającego!
Ech, remonty … Szkoda gadać 🙁 U mnie brakuje stałego nadzoru, ot co.
Na polskiego fachowca i stały nadzór nie poradzi.Tylko nie dać się zagadać.Jak fachowiec twierdzi ,że „się nie da” to mamy dwie opcje:albo nie potrafi,albo mu się nie kalkuluje.Trzeba iść w zaparte.Zrobić prywatny dziennik budowy i kazać podpisywać uzgodnienia.Upierdliwe,ale czasem działa.Sorry resztę Dywanu za prywatę,ale może jeszcze komuś to się przyda…
Jest jeszcze jeden sposób 🙂 Metoda nosi roboczą nazwę „z łosem i pod włos”. Kiedy jeden majster nie słyszy, drugiego chwalimy. Oooo, jak pan równiutko tę gładź położył, podoba mi się. Oooo, i puszka dokładnie w tym miejscu co trzeba, chociaż zapomniałam powiedzieć, no no, panie majstrze, jestem pod wrażeniem.
Po czym mówimy że otwory na oświetlenie sufitowe należy przesunąć 20 cm w lewo. Majster nie chwalony mówi, że się nie da, majster chwalony mówi, że się da. Sprawdziłam, działa. Po dwóch dniach otwory są przesunięte. Może komuś też się przyda 🙂
Wyższa szkoła psychologii stosowanej.Działa,ale kosztorys rośnie.
A Trio chyba wyleczone na maksa,bo cóś cichosza…
No to morfej,bo jutro arbeit.
Po tylu dniach odpoczynków i hulanek wszyscy się pewnie doczekać już nie mogą, kiedy do arbeitu się rzucą. 😆
Pobutka.
metoda „z łosiem” wydaje się strasznie manipulacyjna 🙄
Droga pani Kierowniczko
może ktoś z Redakcji, z Działu Kultury odwiedzi instytucję z misją czyli
TVP i spróbuje uzyskać wyjaśnienie jaki to (delikatnie mówiąc) bęcwał
podzielił transmisje Noworocznego Koncertu z Wiednia na dwie części przy
czym drugą część wyemitowano w niedzielę po północy. Jest to kompletny
brak szacunku wobec telewidzów. I jeszcze domagają się płaenia
abonamentu za takie „inteligentne” ułożenie programu. Odechciewa sie
oglądania telewizji (TVP) w ogóle bo i tak rzadko jest cos dobrego do
obejrzenia.
Poniżej załączam link do forum TVP z głosami zawiedzionych telewidzów.
http://forum.tvp.pl/index.php?topic=36637.0
Zyczę powodzenia w tej konkretnej misji , a całej Redakcji stabilnego
rozwoju w Nowym Roku i cieszę się że POLITYKA utrzymuje niezmiennie
wysoki poziom.
Pozdrawiam
Vesperowi :
niestety, masz rację, za normalność bierze się to czego najwięcej (tam gdzie jakieś maksimum pod krzywa Gaussa czy Poissona – wszystko jedno). A to co po lewej i po prawej – odchyłka od normy …
Dywanowi :
niestety, miałem wczoraj inwentaryzację (obligo US) natomiast w zamian znalazłem myśl niektórym znanego Thomasa Beechama : „Oddałbym wszystkie Koncerty Brandenburskie za jedną Lakme”.
To dylemat z gatunku – gdybym musiał na samotną wyspę itd itd
Dywanowi częściowemu (warszawskiemu) :
niestety (o jejku – do 3 razy sztuka) rok 2011 zaczął się kiepsko – w kasie FN (tej od wejścia po lewej stronie) znowu siedzi (dumnie tronuje) ta pani, która codziennie od stu chyba lat wstaje lewą nogą
PPKiPTK
No to wszystkiego naj w Nowym… 🙂
Przepuściłem audycję o Brandenburgach. Właściwie przespałem prawie cały weekend. Nie zmienia to faktu, że wszelkie audycje porównawcze są bardzo pouczające. Mam nadzieję, że pojawi się na jakimś podcaście, bo na razie nie widzę.
A propos pani w kasie – jeśli wstaje się z prawej strony łóżka (stojąc w nogach i patrząc w kierunku wezgłowia), to naturalnie zawsze wstaje się lewą nogą.
Trzeba codziennie się pilnować, żeby najpierw postawić na ziemi prawą nogę.
kultura wyższa powinna raczej pojawiać się w jakimś nadcaście 🙄
Audycję nagrałem, mogę podesłać, bo na pod- i nadcasty chyba nie ma co liczyć.
Jednakowóż audycji dobrze by zrobił udział jakiegoś zdecydowanego opozycjonisty, który podniósłby temperaturę dyskusji. Nie wiem, czy za każdym razem będzie ten sam trybunał, czy też składy sędziowskie będą się zmieniały. Z wymiany zdań wynikało, że w studio, w trakcie nadawania ocenianych fragmentów muzyki, odbywała się regularna wymiana zdań – i tu moja uwaga: ja bym nie wyłączał mikrofonów, bo myślę, że właśnie wtedy byłoby najciekawiej.
Absolutnie masz rację! Pamiętam audycje porównawcze prowadzone przez takich dwóch panów w radiu w Kanadzie. Oni czasami sprzeczali się dla zasady. Jeden mówił „to genialne”, a drugi odpowiadał „drogi kolego, chyba raczysz żartować, czy nie słyszysz, że…”
To zdecydowanie umila słuchanie. Inaczej wychodzi z tego suche akademickie porównanie. Wielu redaktorów w polskim radiu nie chce (albo nie umie) się wyluzować – nie mówię o debilnym uśmiechu i blondynkowatej paplaninie a la RMF Classic, ale żart czy ironia na pewno uczyniłyby takie audycje atrakcyjniejszymi.
60jerzy, jeśli mogę się uśmiechnąć o tę audycję, będę wielce zobowiązany.
Zresztą Jacek Hawryluk ma pewną dozę takiego luzu…
Jacek Hawryluk „salomonowo” załatwił oceniających w trzeciej rundzie, gdy ci kombinowali, czy odrzucić Gardinera, czy Goebla (był remis, więc potrzebny był dodatkowy głos), a on odwalił Kuijkena. Z odgłosów (lub ich braku…) można wnosić, że jury się nieco skonfundowało 😆
Labadek, to ja moge jeszcze podsunac do wyprobwaia trzeci sposob na majstrow – brytyjski.
Rzucic sie mu do stop i wijac sie na ziemi zapewnic, ze jak zobi to sie go obsypie zlotem.
Z czego on zazwyczaj slyszy druga czesc (obsypie sie zlotem), a nie slyszy pierwszej (jak zrobi). I tego nalezy sie scisle trzymac. Wtedy kot ma poczuce, ze niczego nie zaniedbal i ze zrobil wszysto co jest w kociej mocy.
Najwazniejsze potem aby sie po nocy nie dreczyc, ze sie jest Krolowa Frajerow, a swiat sie przeciwko tobie srzysiagl. Nie sprzysiagl sie. Takie jest Zycie.
Drogi Hoko – odniosłem wrażenie, że Jacek Hawryluk miał w tym swoją myśl. Co do Kuijkena wszyscy byli mniej więcej zgodni na 3 z plusem. A Gardinera i Goebla był spór. W imię dramaturgii audycji wybrał dwa nagrania „kontrowersyjne”.
Tak mnie się zdało przy słuchaniu, ale nie mogę wrócić i sprawdzić, bo nie nagrałem.
PMK
Panie Piotrze, a może Jackowi Hawrylukowi to nagranie Kuijkena się po prostu najmniej podobało? Jeśli dobrze pamiętam, to on ten werdykt wydał tak z marszu, bez żadnego zastanawiania się. A i myślę, że akurat w momencie decyzji „dramatycznie” byłoby właśnie odrzucić kogoś z tych, o których toczył się bój 🙂
A ja myślę, że wtedy w finale byłoby znacznie nudniej, a tak głosy się podzieliły 😉
Podzielam raczej hipotezę Beaty : o ile dobrze pamiętam, wokół Kuijkena nie było ani protestów, ani zachwytów, a o dwóch panów G była kłótnia i to zawsze jest ciekawiej (jak słusznie pisze 60jerzy).
W starej wersji francuskiej Trybuny, otoczonej dzisiaj legendą, było takich dwóch „wrogów” antenowych, którzy z całym radiowym wyrachowaniem odgrywali przed mikrofonem widowiskowe spory, wybitny muzykolog i skrzypek rumuńskiego pochodzenia, Antoine Goléa i krytyk głównie operowy, Jacques Bourgeois. Goléa miał charakterystyczny akcent i niezwykle twarde poglądy (Sibelius – najgorszy kompozytor świata, Pasja Mateuszowa Harnoncourta anno 1970 : „Pasja Mateuszowa to nie walc wiedeński!”, bo Harnoncourt odważył się pierwszą część zagrać szybciej i w falującym pulsie), starsi francuscy górale do dzisiaj go wspominają.
Ich zderzenia były homeryckie : pamiętam tę samą Pasję, gdzie Bourgeois zachwycał się sopranami chłopięcymi Harnoncourta, a Goléa, który tego nie znosił, wrzucił bez wahania „Pańskie osobiste upodobania nas nie interesują…”.
PMK
PMK
Widze, ze jeszcze to przezywacie… Warto takie rzeczy robic.
Krakowiaczek maly sie denerwuje, a ostatnio zwalono audycje literacka Stanislawa Beresia z TVP2; szef programu wypowiedzial sie niedawno szczerze i do bolu, ze uwaza Dwojke za program komercyjny i juszszsz.
Obok noty gazetowej jest sonda. 95 proc. wypowiadajacych sie jest ZA misja. To moze nie jestesmy w az takiej mniejszosci…
Dopóki nie zacznie się głośno mówić, że to co wyczyniają szefowie TVP jest zwykłym bandytyzmem, to nie łudźmy się – zepchną nas do rowu. Rzadko mnie ponosi, ale po tamtym wywiadzie szefunia Dwójki do dzisiaj mną telepie. Zresztą nie tylko o tamten wywiad chodzi…
Ja bym się tym sondażem tak nie podniecał. We Francji wg sondaży wszyscy oglądają Arte. A jak tylko za facetem od sondaży drzwi się zamkną, lecą oglądać Star Academy na Jedynce…
Ale jedno jest pewne: kiedyś tzw. poważna prasa uważała wysoką kulturę za swój obowiązek i nawet politycy udawali, że ich to obchodzi. Jak Chirac kiedyś powiedział, że z muzyki najbardziej lubi marsze wojskowe, to po nim jeździli tam i z powrotem.
Dzisiaj Le Monde nie recenzuje najważniejszych koncertów paryskich. Była tu niedawno taka prowincjonalna orkiestra, Filharmonicy Wiedeńscy. Zagrali nic wielkiego : wszystkie 9 symfonii Beethovena. W Le Monde nie było recenzji. Tak jak jej nie było po cyklu brahmsowskim Gardinera. Podobno krytycy muzyczni chcą, tylko redakcja odrzuca.
To tylko jeden przykład, z jednej gazety i tylko francuskiej. Można by długo na ten temat.
PMK
Dla Krakowiaczka malego 🙂
http://www.zdf.de/ZDFmediathek/hauptnavigation/startseite/#/beitrag/video/1224586/Neujahrskonzert-2011
Panie Piotrze, używając tego dosadnego słowa miałem na myśli tzw. całokształt nieobecności kultury w mediach publicznych – nie tylko sprawę muzyki. Nawet nie ma co wymieniać. A że zaraza rozprzestrzenia się , to widać, czuć i słychać. Każde pokolenie wzdychało, że „za moich czasów…”, ale mam bolesne poczucie, że tym razem coś traci się i zaprzepaszcza bezpowrotnie. Pewną wrażliwość i poczucie wstydu. Niestety.
Wielu z nas juz dawno te rzeczy utracilo. Moze im latwiej tak zyc 😈
Niedawno byl konkurs do Rady Nadzorczej Polskiego Radia, w ktorym jeden z kandydatow (proweniencja: RMF FM) wypowiedzial sie, ze radiowa Dwojka to marnowanie publicznych pieniedzy
Zaraz ostatni obiadek i w droge. 🙂
Napewno jakiś świat się kończy a jakiś inny zaczyna, ale tak przecież było zawsze. Ajschylos mówi do nas naszym językiem, choć ma 2500 lat. Nie do wszystkich, oczywiście, nie do pana Zadary, jego „dramaturga” i ich klakierów, ale jednak od 2500 lat – raz na wozie, raz pod wozem.
Może to na nas spadło akurat, żeby drżący płomyczek przenieść przez wichurę, a może tak też było zawsze i tylko akurat teraz wychodzimy spod jakiejś krótkiej, puchowej pierzyny na mróz.
Co nas nie zwalnia z obowiązków, rzecz prosta. Np. żeby siać dookoła siebie zarazę rzeczy pięknych i mądrych i nie dać się nabierać chytruskom i „czarodziejom” z Manna.
Sursum corda, bo jakie mamy inne wyjście?
PMK
We wczorajszej audycji wykonanie Kuijkena troche mnie zaskoczylo. Czy celem nagrań barokowych, tak jak się uważa że były grane wtedy i na instrumentach z epoki, jest tylko rekonstrukcja, czy także zaspokojenie dzisiejszych potrzeb estetycznych? Czy jest coś takiego jak autentyczność posunięta za daleko?
Liskowi polecam w tej sprawie znakomity zbiór esejów mojego ukochanego Taruskina (Text and Act, Oxford UP 1995), którego oczywiście nawet we fragmentach nikt po polsku nie wydał, bo koniecznie trzeba było (zostajemy w temacie) wydawać śmiecie Slavoja Zizka i Alaina Badiou.
Taruskina się do tego doskonale czyta, bo piórko ma jak brzytwa.
Jeszcze bardziej serio-serio jest książka Petera Kivy’ego Authenticities (Cornell UP, 1995).
Generalnie są dwa etapy, przy czym drugi się zaczął w znacznej mierze pod wpływem taruskinowej szpili co balon przekłuła : najpierw była utopia „autentyczności”, dzisiaj całkowicie zarzucona na rzecz tzw. HIPu, czyli „historically informed performance”.
Czyli wedle staroświeckiej humanistyki i zdrowego rozsądku : im więcej wiem i umiem, tym więcej i lepiej mogę zrobić. Ale integrystów nie brak po obu stronach.
PMK
Ja jestem bardzo za tym, żeby Dwójka radiowa istniała, choćby dlatego, że inaczej nie mam szans na wiadomości odczytywane normalnym tempem, nie jak z karabinu maszynowego, i bez tych upiększeń intelektualnych a la Doda, w jakich lubują się dziennikarze pobliskich programów. Trudno jednak nie zauważyć, że formuła II programu jest mocno archaiczna, nie mówiąc o daleko posuniętym dydaktyzmie. Moja córka słuchając kiedyś ze mną programu muzycznego powiedziała: „Czemu oni tyle gadają?”. Można zrozumieć, że coś powinni powiedzieć, kiedy ma być muzyka Imperium Rzymskiego, ale może nie przed banalną V symfonią Ludwiga van…
Ratunkiem byłoby nadawanie cyfrowe, gdzie mogę ukształtować to, co chcę słuchać i kiedy, ale obawiam się, że zanim do tego dojdzie będę sobie puszczał niezapomniane audycje II programu z nagrań archiwalnych…
No i moim zdaniem rozwiązaniem Centrum Kultury Ludowej to było barbarzyństwo.
rozwiązanie Centrum, rzecz jasna
Bry! 🙂
To ja też się szczerzę razem z Gostkiem do Jerzego 😀
Dobrze chociaż na starość ucho potrenować.
Gostek już się wyszczerzył i dostał (za) swoje.
Mail wysłałem.
Dzięki! 🙂
Zaprzęgło się w ślimaki, ale kiedyś dojadą. Chyba. 😀
Ależ się tu dzisiaj dzieje! A ja akurat po uszy we wciągającej pracy z partyturą, a raczej jej tekstem. Podpisuję się pod każdym słowem Piotra w sprawie „Sursum corda mimo wszystko” 🙂 i w biegu kładę na dywanie, starając się nie narobić przeciągu, ciekawą wymianę listów między przedstawicielami dwóch pokoleń HIP-owych muzyków belgijskich: Sigiswaldem Kuijkenem (ur. 1944) i Björnem Schmelzerem (ur. 1975).
Miłej lektury
Panie Piotrze, bardzo dziekuje. Wlasnie wzielam z biblioteki obie.
Siódemeczko:
odszczerzam noworocznie.
Tadeuszu:
czasami o banałach wiemy mniej niż o imperiach. Zwłaszcza, gdy w istocie banałami nie są. O czym najlepiej dowiedzieć się ze… słów wstępu. Ale o tym już chyba było;)
Do Kota M:Czy w Londynie tak się wiją przed polskimi fachowcami?To teraz rozumiem,dlaczego wicie się za polskie stawki zupełnie nie skutkuje.
Co do perspektyw kultury,to sytuacja rzeczywiście jest straszna.Chyba nigdy w historii decyzje w tej dziedzinie nie zależały od niepiśmiennej większości.To chyba najczarniejsza strona demokracji.
Proszę dać znać Lisku Drogi, jak się czytało. Kivy jest twardszy orzech, bo Taruskin zawsze się czyta jak nie przymierzając kryminał.
Już tu kiedyś polecałem całą jego twórczość, nietłumaczoną ani na polski, ani na francuski…
Miłej lektury
PMK
Polskich fachowcow w Londynie jest akurat niezbyt wielu, choc liczni sie za takich podaja. Zdarzaja sie, owszem, ale few and far between. Ja mam jednego od bez mala 30 lat i sie nad nim trzese i go holubie – niestety tylko w lecie, kiedy przyjezdza zarabiac, aby wczesna jesienia odlecec do zimnego kraju. Ale ten akurat polskich stawek slusznie nie uznaje i na brak klientow nie narzeka. Dwa lata temu przyslowiowy Polski Hydraulik wysadzil w powietrze pol domu naprzeciwko instalujac gazowe ogrzewanie.
Jestem wiec skazany przez wiekszosc roku na miejscowych z dziada-pradziada rzemieslnikow, po ktorych czesto trzeba poprawiac lub robic na nowo. Ale wiadomo przynajmniej gdzie ich dorwac, jesli dom rozwala.
Nie ma letko.
Namawiam Stara aby znalazla sobie przyjemnego hydraulika w slusznym wieku i za niego wyszla. Jakosc naszego zycia poszlaby fenomenalnie w gore.
A Pani Kierowniczka jest w drodze na lotnisko.
Pozostalem nieutulony w zalu.
Bigamia z hydraulikiem?Kontra wicie?To chyba jednak lepiej kupić rurę,żeby się nie wić tak całkiem w parterze.No,chyba że to ten hydraulik z plakatu.Żeby się tylko za często nie odzywał.I nie wybuchał.
Trzymam za lot Pani Kierowniczki.To chyba nie był jakiś Tu?Tfu!
A swoją drogą,co to za zabytek,że hydraulik jest potrzebny na okrągło?Muzeum Wodociągów,czy jak?
Muzeum Wodociągów,czy jak? 😆 😆 😆
Hydraulik jest potrzebny 24/7 odkad nasz poprzedni rzad podpisal te pinkwolone protokoly z Kyoto, ktore nakazuja nam zakladanie wylacznie bojlerow kondensacyjnych, ktore czesciej sie psuja, rdzewieja i wymagaja specjalisty z PhD z hydrauliki. Madry prezydent Ameryki Dabja nie dal sie wrobic w zadne Kyoto i wiekszosc populacji jego kraju nawet nie wie, ze hydraulika byla kiedykolwiek wymyslona, a instytucje hydraulika zna tylko z filmow wschodnioeuropejskich. Tam w Ameryce hydraulik nigdy sie nie przydaje, bo woda sama leci z kranu, kaloryfery same sie nagrzewaja, klimatyzatory same dmuchaja zimne powietrze, a kible same sie splukuja, nawet czasem bez nacisjania przycisku – z woli Samego PB, bez niczyjej pomocy. 😈
A my mamy dopust Bozy – protokoly z Kyoto. I zastepy doktorantow hydraulicznych, bandytow.
Warto, Kocie, wziąć pod uwagę, że ci doktoranci są wąsko wyspecjalizowani. Wpędziłbyś zatem Twoją Starą w poliandrię. Kuzynka z Glasgow miała u siebie przez jakieś trzy miesiące wolno kapiący korowód takich doktorantów. Każdy znał się tylko na jednej części bojlera, ją tylko sprawdzał i wymieniał. Popsuta okazała się ostatnia… Trzy miesiące bez ogrzewania i ciepłej wody.
Fakt,że one sikają żrącymi skroplinami,ale żeby tak się w oczach rozłaziły?To chyba jakowyś gotyk perpendykularny a nie tylko Kyoto.Czu PK też musiała coś przylutować,czy tylko się wiła??
Czy,nie czu…
Jakaś straszna wizja twardego jądra Unii się wyłania! W co znowu ta nieszczęsna Polska wdepnęła?
Moja chata z kraja! Ja mam centralne – państwowe, ze dwa razy do roku robią wykopki, nie ma ciepłej wody parę godzin lub dwa dni i już.
Do następnych wykopków.
Trochę żartuję, ale serdecznie współczuję Mordce i Starej. Znalazłam w necie sporo skarg na te piece.
Może idea jest dobra, tylko technologia nie dorosła.
Wizja hydraulika jednak łączy ludzi i żadna wysoka kultura nic na to nie poradzi.Da nam PK jak wyląduje i zobaczy,że jest redaktorem w „Muratorze”!
Fragmenty wczorajszej audycji są już online, w pakiecie znaczek pocztowy: http://www.polskieradio.pl/8/22/Artykul/288797,Kto-slucha-nie-bladzi-czyli-Plytowy-Trybunal-Dwojki
Życzenia wszystkiego Naj w Nowym Roku przesyła Arcadio 🙂
Och, jak to dobrze, że już nowy rok, będzie wreszcie można spokojnie Chopin’a posłuchać..
Jestem zakłopotana, dostałam pod koniec grudnia zaproszenie do grona przyjaciół na Tubie od Piotra Prochery:
http://www.youtube.com/user/PiotrProchera
Czy to może ktoś z osób bywających na dywaniku?
Na ogół nie odpowiadam na zaproszenia od nieznanych osób.
mt7, Piotr Prochera to baryton, młody i obiecujący 🙂 Do tuby wrzuca fragmenty swoich występów (a śpiewa dużo w Niemczech).
Pani Kierowniczko
„rączki całuję i do nóżek padam”
wielkie dzięki za link
będę sobie słuchał, cieszył ucho i dopełniał tradycji noworoczej oglądaniem tej transmisji
Szanowanie Szanownej Pani
pozdrawiam s Nowym Godom i zdarowia żełaju
Krakowiaczek mały
A Pan Piotr ma loczki Kolopodobne.W takich lokach to często talent siedzi…
Zauważyłam, że baryton 😀 i ma utalentowane loczki, 😀
ale czemu ja właśnie dostąpiłam zaszczytu?
Wysyła zaproszenia do wszystkich, bo kocha cały świat i chce się z nim zaprzyjaźnić?
Czy taki przypadek mnie dotknął, bo Pan Piotr zbiera liczne audytorium wielbicieli?
O strategię działania to już trzeba by zapytać u źródła, my możemy tylko zgadywać 😉
Jest tak dokladnie jak mowicie , Beato i mt7. Od razu rozpoznaje bratnie ofiary postkyotowego hydraulizmu. 👿
Dobry wieczór Dywanikowi (och, jak przyjemnie wreszcie móc pisać rodzimymi literami 😀 ęóąśłżźćń 😆 )
Imaginujcie sobie, mili Państwo, że samolot przybył do stolycy kwadrans przed czasem 😯
Ja również pozostaję jednakowóż w nieutulonym żalu z powodu opuszczenia Kota Mordechaja, który gościł mnie (oraz Bobika, of course) iście po królewsku. Nawet mimo brytyjskiej hydrauliki, z którą, hi hi, również miałam przyjemność się zapoznać 😉
A Piotra Procherę raz słyszałam na żywo, w programie tzw. Sompola, czyli Marcina Sompolińskiego, z cyklu Speaking Concerts. Program był poświęcony też Mozartowi 🙂
No i w „Luci mie traditrici” razem go słyszałyśmy 🙂
No fakt, tam też śpiewał, i to fajnie 🙂
Witam Kierownictwo na ojczyzny łonie. 🙂
I kłaniam się, bo muszę spróbować usnąć.
Zupełnie mi się czas przestawił, wstaję kiedy dzień się kończy. (prawie)
Dobrej nocy!
Kto mi tu wymyślał od erudytów? 👿 Przejąłem się swoim prostactwem i będę czytał te belgijskie listy, a potem Taruskina. Chociaż im więcej tego czytam, tym bardziej podoba mi się uczone powiedzenie Leonhardta, w wolnym tłumaczeniu: graj, nie p… 🙂
A z innej beczki, właśnie mnie uświadomiono, że operę „Borys Godunow” napisał Mattheson. Całkiem inną i dużo wcześniej. Partyturę ukradli krasnoarmiejcy, ale musieli niedawno oddać, a przy okazji dowiedzieli się tym muzycy z Petersburga i rzecz wykonali jak należy, stylowo i w nienachalnej scenografii. Dla pana Piotra pewnie żadna to sensacja, ale ja się troszeczkę odchamię. 😉
Fakt, jedyna rzecz, która może psa nieco pocieszyć po rozstaniu z Kotem Mordechajem i Kierownictwem 😥 to dostęp do ogonka w ą, ę czy ś. 😀
No, może jeszcze brak dostępu do angielskiej hydrauliki należy zaliczyć do pozytywów. 😈
Pobutka.
A gdyby jeszcze ten ogonek do o..oooo pełnia szczęścia
Nie wiem, czy Wielki Wódz to już wie stamtąd, czy skądinąd, ale o Borysie „Gudenowie” Johanna Mathesona (Boris Goudenow oder Der durch Erschlagenheit erlangte Trohn, 1710) jest u Taruskina:
http://www.amazon.com/Danger-Music-Other-Anti-Utopian-Essays/dp/0520268059/ref=sr_1_3?ie=UTF8&qid=1294127000&sr=8-3#reader_0520268059
Mattheson, kumpel Haendla z lat hamburskich, miał z nim pojedynek o… miejsce przy pulpicie (a dokładnie – przy klawesynie). O mało go nie zabił w pojedynku, ale ostrze ześliznęło się po metalowym guziku. Haendel miał 19, Mattheson 23…
Polskie ogonki to zawsze były „zażółć gęślą jaźń” 🙄
Zerknąłem pobieżnie na korespondencję dwóch panów i nie jest to łatwy kawałek chleba, merytorycznie i lingwistycznie…
Oj, nie jest. A tu jeszcze trochę czasu by się przydało…
Ja bo-ż jeszcze sobie nie zdałam sprawy, że wakacje skończone, i obudziłam się przed półgodziną… 😳 Ale za to akurat na Podróż zimową w wiadomym Duecie w Dwójce, która właśnie idzie 😀
Piękne te historie z Matthesonem 😆
Ta korespondencja rzeczywiście skutecznie broni się przed pobieżnym zerkaniem 😉 Björn Schmelzer to jeden z większych erudytów, jakich znam. Dla mnie jednak najważniejsze jest, że rewolucjonizuje wykonywanie m.in. polifonii renesansowej, przede wszystkim kierując zespołem i śpiewając, nie gadając czy pisząc 😉 To badacz kreatywny i artysta w jednym. Ale nie dlatego badacz, że artysta kiepski i musi się tłumaczyć z tego, co robi. Niespokojny umysł, który wciąż eksploruje nowe tereny. Swoim pierwszym koncertem w Polsce, na festiwalu w Jarosławiu, wywrócił do góry nogami moje pojęcie o śpiewaniu zespołowym (mam na myśli przede wszystkim sakralną muzykę renesansu). Zresztą ten transmitowany przez naszą Dwójkę dla Europejskiej Unii Nadawców koncert był przełomowy dla rozwoju zespołu. W obejściu Björn to niedogmatyczna gorąca głowa, przede wszystkim praktyk. A tak rozmawia z kolegą w studiu telewizyjnym (Björn to ten długowłosy blondyn): http://www.youtube.com/watch?v=VzvOUr65OF8
W wolnej chwili skrobnę więcej o podejściu tego zespołu do śpiewu i do muzyki dawnej. Póki co próbuję dojść do siebie po tej wiadomości o ostrzu i guziku Haendla 😯 Chyba zaparzę sobie melisę 😉
Sztuka, wicie, sztukom a życie, rozumicie, życiem …
No to na ten Nowy Rok:
http://lodz.gazeta.pl/lodz/1,35136,8898222,Co_zrobila_uczelnia__by_dac_etat_corce_profesorki.html
Ja w tej ich rozmowie jednego nie rozumiem: co to jest „early music”? Perotinus, Dufay, Palestrina, czy Bach?
Żeby nie wyszło pojęcie-worek, jak „trzeci świat”, gdzie mieści się Urugwaj, Togo i Indonezja, albo „bogata Północ-biedne Południe”, czyli koncept czysto ideologiczny, bez żadnej wartości poznawczej.
Aha : ładne to wideo. Polecam przy okazji dwie niebywałe płyty Machaut firmy Eloquens : L’Amoureus Tourment (2006) i Remède de Fortune (2009). Na pierwszej jedna pioseneczka trwa 36 minut, na drugiej – inna 45 minut. Marc Mauillan śpiewa i recytuje jak anioł, hipnoza. Ale może je już znacie.
PMK
Nawet kiedyś tu wspominaliśmy o tych płytach, to było chyba z okazji koncertu w Paradyżu. Marc Mauillon oprócz tego (i różnych innych) jest doskonałym Testo na tej nowej płycie
http://www.outhere-music.com/store-Alpha_172
że nawiążę do naszej rozmowy o Monteverdim.
O tej operze nie dowiedziałem się z książek, tylko w ramach małego Towarzystwa Przyjaźni Polsko-Radzieckiej, które nagrało rzecz z rosyjskiej telewizji i ma się podzielić. 🙂
Tak mi się nawet coś zdawało, że o tym było, ale lepiej powtórzyć, niż takie cudo przegapić!
Płyta z Combattimentami, przyznam, mniej mnie przekonuje – po prostu kiedy śpiewa po francusku jest na szczytach, a po włosku brak mu tego ostatniego „sznytu” w dykcji, wymowie, akcencie, jakie ma wspomniany tu wówczas Carlo Gaifa. Ale śpiewa nadzwyczajnie, świetny artysta.
No i, oczywiście, Hor che’l ciel e la terra jak zwykle duuuużo za wolno, z oddechem na średniówce (a nawet jeszcze jednym wcześniej), choć to wyraźnie napisane na jeden oddech, a w tym „furtwaenglerowskim” tempie jak zawsze się rozłazi. Nie mogę się doczekać, kiedy ktoś to chociaż raz zrobi pa majemu…
Niech żyje „erli miuzik”!
PMK
Lubię długie piosenki. Może i mówiliśmy o tych nagraniach, ale moje uszy ich jeszcze nie słyszały. Właśnie kupuję sobie w postaci plików „L’Amoureus Tourment”. Mam nadzieję, że się nie rozpłynę.
Skoro już mowa o „opowiadaczach”, to niezmiennie uwielbiam tego pana: http://www.youtube.com/watch?v=kit6iNLrbTk
Działa na mnie jak zaklinacz na węża.
Z erlimiuzicznym pozdrowieniem 🙂
macias1515 – znam już to skandaliczne wydarzenie z innej relacji. To część większej całości: tego, co dzieje się w naszych uczelniach muzycznych. Korci mnie, żeby o tym napisać większy tekst, ale wtedy już będę Wrogiem Ludu. I tak już jestem blisko 😈
Ja jestem z Ludu i moim wrogiem Pani Kierownik nie jest i nie sądzę aby miała szansę się stać. Nawet pisząc o AM w mieście wojewódzkim w Ł. Zwłaszcza że dopiero co była inna afera na innej AM w mieście wojewódzkim w Ł. (na stomatologii) ale o podobnym tle rodzinnym.
W piątek ma być u nas Konstantin Scherbakow ale nie pójdę bo gra bemola czajkowskiego i jakoś nie dam rady nawet w zacnym wykonaniu. Wyznanie będzie nieco „kanibalowe” – po Horowitzu (Toscanini 1943) jakoś nie umiem się już wgryźć w to dzieło ze smakiem.
Kto jest, a kto nie jest Ludem, ustalają politycy albo media, a nie sam Lud. 🙄
Trudności z wgryzaniem się w dzieło można nieco złagodzić smarując dzieło kawiorem. Właśnie ostatnio sprawdziłem, że z kawiorem nawet zwykły, prosty chleb lepiej smakuje. 😈
Dzień dobry, Pani Doroto 🙂
Niech Pani napisze. Co za różnica, wcześniej czy później. Przecież i tak w końcu Pani nie zdzierży.
Jedynie pisząc o takich sprawach – jeżeli ma się taką możliwość – można chociaż trochę ukrócić ten najstarszy – obok prostytucji – proceder. Na innych (nieartystycznych) uczelniach wręcz kwitnący. Przykład pisania o plagiatach (choćby w ostatnim TP) dowodzi, że warto zostać Wrogiem Ludu. Najgorsza jest samotność autora i milczenie po publikacji.
A z innej beczki: Julcia Leżniewa będzie śpiewała na letnim Salzburgerfestspiele w „Słowiku” – ale nie u MM (który będzie tyż). I nie w partii tytułowej. Sam MM będzie z LMdL-G wystawiał „Cosi fan tutte”. Na marginesie – „Słowik” będzie w wersji koncertowej – jako pierwsza część wieczoru. W drugiej „Jolanta” z A. Netrebko i P. Beczałą. Pozostałe szczegóły:
http://www.salzburgerfestspiele.at/oper
Macias i Jerzy piszą o czymś, co zaczyna się już chyba bardzo wcześnie – na studiach.
Ze zdumieniem obserwowałam, jak wygląda ‚studiowanie’ młodej osoby, która przez pewien czas mieszkała u mnie.
Informacje o tym, co dzieje się na uczelni dostawała pocztą ,mailową w formie bryków z wykładów.
Ta poczta wystarczała, żeby osoba zaliczała egzaminy ze średnią upoważniającą do stypedium.
Nie mogłam wyjść z osłupienia, że tak wygląda kształcenie przyszłej ‚elity’.
Przestałam się już dziwić, że do każdej śrubki potrzebny jest inny doktorant, a całość szlak trafia, bo hydraulika porządnego brak.
Pojęcie „early music”/ „muzyka dawna” kojarzy mi się luźno, zgrubsza i dyletancko ze wszystkim do początku baroku.
Dowland jeszcze tak.
Muffat? de Visee? Lully? Buxtehude? Monteverdi?
Niektóre postacie, które widzę trochę tu, trochę tam.
Przepraszam!
Szlag trafia. Szlaczki to sobie można narysować lub przejść.
paukenschlag
Mam nastrój „nieco zadumany” (zakaszlany też) i najważniejsze dziś wydaje mi się przytoczone przez Wielkiego Wodza powiedzenie Leonhardta: graj, nie p… 🙂
Tu drobna refleksja „na biegu” – trzeba uważać komu się to powie bo wielu jest takich co mogą obie czynności wykonywać jednocześnie. W dodatku oba czasowniki mogą być rozumiane wielorako.
Zauważyłem że Zacny Pies odmawia mi prawa decydowania o własnej ludowości. Tu, zgodnie z Jego własnymi słowami, objawił się jako polityk i medium zarazem 🙁 Co do gryzienia – kawioru w FŁ na koncertach abonamentowych nie podaje się – można za 10 zł koniaku kieliszek wypić a to jest ilość nieduża.
Zresztą, co ja będę kaszlał na profesora Hochschule für Musik Winterthur-Zurich…
A nie, maciasie, ja nie w sensie odmowy do samostanowienia, tylko w sensie skonstatowania faktu. Po prostu za Lud (i jego Głos) zwykle uznawany jest ten, którego zań uznać akurat wygodnie.
Koniak to wprawdzie nie to samo co kawior, ale zdarzało mi się już wpić w łydkę po wypiciu koniaku i muszę przyznać, że czasami i to bywa skuteczne. 😉
„odmowy prawa do samostanowienia” miało być.
60jerzy, czyżbyś układał letnie kalendarium koncertowe? No posłuchałoby się tego Mozarta, to tam nie ma co… Julci zresztą też.
A propos MM to w ciągu ostatnich tygodni funkcjonował w prasie niemieckojęzycznej już nie jako Barock-Spezialist, jak to było w listopadzie, ale jako Mozart-Spezialist, z drobnym epizodem bycia Haendel- i Gluck-Spezialistem, świetnie prowadzącym Beethovena w Dortmundzie.
Tymczasem posłuchawszy “L’Amoureus Tourment” stwierdzam, że Marc Mauillon ma właściwości odurzające.
Oj, tak, tak, pojechałoby się w końcu znów do Salzburga. Tylko nazwiska reżyserów mnie odstraszają
A co do pozostałych tematów, niech to Paukenschlag trafi. 😐
Recenzja z IX Beethovena w Dortmundzie – pisana na kolanach. Publika wręcz przeciwnie, stojąc. Podobno bisowali prawie całą ostatnią część!
http://www.ruhrnachrichten.de/nachrichten/kultur/kudo/art1541,1142813
Do dzisiaj nie mogę odżałować koncertu, do którego nie doszło sześć lat temu, może już o tym pisałem. MM zgodził się za darmo poprowadzić IX w TW na dzień wejścia Polski do Unii. Długo by opowiadać, ale ktoś (wiem, nie powiem) postarał się, żeby to tego koncertu nie doszło. I nie doszło.
Maciasowi1515 (to na cześć bitwy pod Marignan?) polecam nagranko, które mu może oba Toscaniniego przeskoczyć : live tegoż Wołodii z NYPh z Szellem, anno 1952. Radzę szczególnie zwrócić uwagę na wejście oktaw w III części…
http://www.youtube.com/watch?v=UUi4SVn8SRQ
Pani Dorota wykazuje się najsłuszniej czujnością Siouxa : MM tego Cosi nie wystawia, ale przejmuje kolejnego, ponurego gniota Clausa Gutha sprzed paru lat, właśnie u nas lata na Mezzo Live HD.
Właśnie mi ktoś powiedział, że w jakiejś nowej inscenizacji operowej w Niemczech ustawiono chór na golasa na proscenium i kazano siusiać do kanału (pewnie tylko tenory i basy…). Nie znam szczegółów (teatru, utworu, reżysera), więc nie gwarantuję, ale jedno gwarantuję : jak nie dzisiaj, to jutro.
A jeśli Beatę odurzyło już Amoureus Tourment, to po „Tieus Rit Au Main Qui Au Soir Pleure” z Remede de fortune trzeba będzie, biedną, wywrócić na grzbiecik i bardzo długo suszyć (vide Maleństwo).
No to by było chwilowo na tyle.
PMK
Beato, na razie tylko rzucam oczkiem to tu to tam – niezobowiązująco. Salzburg oczywiście jest jak zwykle festiwalem z najwcześniej domkniętym programem – reszta się jeszcze dopina. Czekam na całą resztę (sierpień w Warszawie wraca do ram dwutygodniowych) i poza tym marzę o wakacjach 3-4 tygodniowych. Może w tym roku uda mi się rzucić wszystko w diabły i pójść przed siebie z plecakiem w świat. Bardzo bym chciał. Do światła, do ciepła, w przestrzeń. Do ludzi też. Bo ja ludzi jakoś tak lubię.
Pozdrówka i wracam do arbeitu.
O b-mollu, Szellu i Horowitzu niezwykle ciekawie pisze Schonberg w swojej biografii WH. M.in. że Szel przed pierwszą próbą zwrócił się do orkiestry, oświadczając, że ten koncert to kupa śmiecia (w orginale podobno dosadniej) i „niech Horowitz gra tak, jak zechce. A my będziemy śledzić wszystkie jego posunięcia”. Jak słychać – zagrał jak chciał. A że chciał, to słychać.
Z tym że Schonberg pisząc to, omawiał najbardziej wstrząsające nagranie (pirackie, za to doskonałe) z 1953 roku.
A mówiłam! Jerzy tak się naodpoczywał, że się od arbeitu oderwać nie może. 🙂
Niech Ci się, Jerzyku, ziści to wakacyjne marzenie. 😀
Pod wpływem wakacyjnych planów Jerzego (powodzenia!) przypomniała mi się nowela „Z życia nicponia“ Eichendorffa, którą omawiam zwykle w styczniu na zajęciach. Tyle że nicpoń wyrusza w świat już wiosną i bez plecaka (ma za to skrzypce, ale szybko je gubi). Pełen luz i zaufanie, że wszystko będzie dobrze. No i jest, szczególnie na happy końcu, bo w drodze jak to w drodze – rządzi przygoda 🙂 W sprawie lata zamierzam być w tym roku bardziej czujna. W ubiegłym zaskoczył mnie niespodziewany koniec lata 🙁
Nudny gniot Gutha, Gutha nudny gniot znalazłam na tubie. To ja jednak poproszę MMMozarta bez Gutha, wersja koncertowa, może być taniej niż w Salzburgu 😉
To “Tieus Rit Au Main Qui Au Soir Pleure” jest obłożone tak restrykcyjnymi przepisami BHP? 😯 Czy to suszenie na grzbiecie z wirowaniem? To ja się jeszcze zastanowię… Na szczęście na razie i tak nie mam nagrania 😉
Usłyszałam kawałeczek tej Jesieni Średniowiecza.Chyba bez wirowania się nie obejdzie…
Z wirowaniem, i tak przez 44 minuty… To może chociaż wyżymanie da się ominąć. No nic, i tak zanurkuję. O reszcie pomyślę jutro.
Moi mili – oto zdjęcia z Londynu 😀
http://picasaweb.google.com/110943463575579253179/Londyn2010_11#
Słusznie 60Jerzy poprawił datę koncertu z Szellem, zaufałem jutiubowi. Koncert się odbył 12 stycznia 1953, w ramach Srebrnego Jubileuszu (25lecia debiutu w Stanach, a przy okazji 10 rocznicy śmierci Rachmaninowa i 100 rocznicy… Steinwaya!), jako benefis Funduszu Emerytalnego NYPh. Miał dyrygować Mitropoulos (w jakimś równoległym świecie to wykonanie pewnie istnieje, będzie go można w Niebie posłuchać…), ale się pochorował. Olin Downes pisze, że wykonanie było „gigantic, unpolished, imprudent and overwhelming”. Wołodia nie byłby sobą, gdyby czegoś nie palnął na koniec, rozchodząc się z orkiestrą.
Szell nagrał potem ten koncert z Gary Graffmanem (1969), więc tak całkiem się nim nie brzydził – ale też o ile oba Brahmsy nagrywał do upojenia (Serkin, Fleisher, Curzon – same cuda), to tego chyba nigdy więcej…
Beacie życzę odwagi! Na płycie jest przekład wiersza na współczesny francuski, co za poezja nie z tej ziemi.
PMK
Do zjedzenia ten Londyn i Turner też.
Pytania szczegółowe:
– łabądek upilnował?
-dlaczego torebki nie kupiwszy???
-kto wyprał kreski taktowe z ręcznika?
-czy PK też wystąpiła w bikini?
-czy bikini miało ciąg dalszy?
Ogólnie zazdraszczam…
Kierownictwo w bikini nie wystapilo 👿 choc bylo goraco namawiane.
Bikini mialy rodzaj ciagu dalszego, gdyz jak trzy panienki na zaimprowizowanej scenie sie odwrocily, to sie okazalo, ze z tylu maja w pupach nitki denystyczne albo cos takiego 😯
Pobutka.
—
Londyn? Nie ma takiego miasta! Jest Lądek Zdrój…
@ łabądek:
Kreski taktowe pewnie zjadł Bobik. I powstały Prawdziwe Flakowate Preludia dla Psa…
Wszystkiego najlepszego Pani Kierowniczce i wszystkim Dywanowiczom!
@Natka:
To chyba bedzie Bach – Musicalisches Opfer – Canis (!) Perpetuus 🙂
http://www.youtube.com/watch?v=jZT1u1g6hmo
O! Oni uwielbiali grać te kanony, co to ostatecznie do Opfer nie weszły. A ich ulubionym bisem był ten:
http://www.youtube.com/watch?v=yOMdWpojv38&feature=related
A Pobutka przypomniała mi, że czeka na mnie świeżutka płyta z Jarousskym śpiewającym Caldarę 🙂
Dziękuję za link… ja Bacha bardzo, ale to bardzo :heart:
Ale raczej to: http://imslp.info/files/imglnks/usimg/4/45/IMSLP03008-Satie-GenuineFlabbyPreludes.pdf
Daję słowo honoru, z używek dziś tylko herbatę piłam 🙂
O! I jeszcze to:
http://www.youtube.com/watch?v=lSjBipfY_Mw&feature=related
Skoro heart nie działa, to może to :love:
Też nie, ale wszyscy wiemy, o co chodzi 😀
Tak, to mogą być te psie preludia 😉
Nie działa 🙁
A kod miałam 2bad. How appropriate!
Trzeci z kanonów na pewno z dMO, ale dwa pierwsze ?
nie słychać tego charakterystycznego „Thema regium”
No bo go tam nie ma.
To była cała seria kanonów, których Bach ostatecznie do Opfer nie włączył.
Psie preludia noszą nazwę fłagrasy, co zrestą Kierownictwo udokumentowało na zdjęciu. 😀
Łabądek istotnie miał wszędzie w Londku swoich agentów, którzy śledzili niemal każdy nasz krok. Już się zastanawiełem nad rozpoczęciem pisania jakiejś powieści sensacyjnej w bondowskim stylu. 🙄 Ale jak widać z obrazów szaleństw sylwestrowych, tria w składzie Kierownictwo- Kot – Pies nawet skrzydlaci agenci nie są w stanie do końca upilnować. 😈
Mogę też, jako Pies Dobrze Poinformowany, wyjaśnić, dlaczego Kierownictwo nie kupiło tej torebki: bo kupiło inną. 😆
Ale ani w połowie taką draczną… 😥
Za to wiele bardziej uniwersalną. 😉
A tego chyba jeszzcze nikt nie wrzucał?
http://wiadomosci.gazeta.pl/Wiadomosci/1,80277,8907098,USA__Julianna_Awdiejewa_zagrodzona_owacja_na_stojaco.html
A powieść mogłaby się nazywać Ła-Bond-ek i rozgrywać się na Bond Street 😆
O! Cieszę się z sukcesu Nefrytowej Kocicy. Trzymałam za nią wczoraj kciuki 😉
Że ten Romek się przesadnie nie zachwycił, to też mnie nie dziwi – to nie jest pianistka w jego typie. Ale docenił.
Piosenka o Łabądku (srebrnym):
http://www.youtube.com/watch?v=tfNmZ3LCrAY&feature=related
Rzeczywiscie, „Musicalisches Opfer ” zostalo mi w tytule bo mialam tam inny link ktory potem zmienilam
http://www.youtube.com/watch?v=iaz3zU7sxWk
Natko, ja Bacha dokladnie tak samo ❗
Co do flagrasow, myslalam ze juz sa zabronione ze wzgledu na traktowanie gesi?
Lisku, a gdzieżbym ja fłagrasy z torturowanych gęsi jadł? 😯 To u mnie tylko taka nazwa ogólna dla smakoszowskich preludiów. 😉
Bobiku, po prostu na londynskich zdjeciach widzialam taka konserwe i sie zdziwilam… Ale moze sa juz produkowane z normalnie karmionych.
(Rzeczywiscie sa juz takie!)
Muszą być, bo zwłaszcza w Anglii już na pewno nie pozwoliliby tradycyjnych fłagrasów sprzedawać. Tam się traktuje zwierzęta bardzo przyzwoicie, a psy to nawet obowiązkowo na rękach trzeba nosić. Kierownictwo świadkiem, że są tabliczki nakazujące to. 🙂
Oszsz…w mordkę jeża!
Ja tu sobie spokojnie arbeit,a na Dywanie legenda jakowaś samopas mi rośnie i już pieśni śpiewają!Pijar gratis!!!No,nooo…
PS:jakbyście do Petersburga pojechali,też Was dopadnę!!!
Fłagrasom stanowcze NIE!Żadna siostra ani matka gęś tuczona nie będzie!
A ja mam postanowienie noworoczne: Nie zaglosuje wiecej w zadnych wyborach. Ot co!
Za malo kultury wysokiej, zabieranie emerytur i kwiatki kolejowe……trach.
Ciekawy arytkul o podsumowaniu Roku Chopina, hulanki, swawole….Ladnie a skutek zaden.
Jestem wsciekla i ide robic chleb bo to najbardziej uspokaja, czytanie ksiazek kucharskich, wlaczenie CD na caly regulator i niech sie swiat zapada.
Niestety władzuchna nie boi się obrażonych.Ona boi się palenia opon.A stadiony są bardziej pojemne od sal koncertowych,więc lepiej tam się lansować.Tak mi kiedyś powiedział otwartym tekstem kandydat na senatora.Absolwent szkoły muzycznej zresztą.I poszedł na stadion.Na szczęście to mu też nie pomogło.Problem jest szerszy i chyba dotyczy cywilizacji.Niestety,barbarzyńcy już nadeszli.I tym opymistycznym akcentem…
Łabądku, nie stresujsja!
Kiedyś Rzymianie też myśleli, że nastał koniec ludzkości, bo barbarzyńcy przyszli. 🙂
Lista uczestniczacych w Konkursie Rubinsteina w maju:
http://www.arims.org.il/competition.php
M.i. szesciu z Konkursu Chopinowskiego (Fedorova, Gilbert, Tysman, Rashkovskiy, Zuber i Trifonov!) oraz zwyciezca Konkursu Paderewskiego, Eduard Kunz.
„psy to nawet obowiązkowo na rękach trzeba nosić”
Bobiczku, chyba nie wszystkie? 😆
Niektóre mogłyby nosić właścicieli. Tfu! Personel.
Londyn i okolice piękny! 😉
Ale Sylwester tylko w Tubie.
Nie mogę wpisać komentarzy w Picasie, dopóki nie połAczę konta ze zdjęciami.
Niech mnie w rzyć pocałują!!!!!!
Wykupiłam sobie 20 GB i nie mam zamiaru niczego łączyć.
NIENAWIDZĘ
NIENAWIDZĘ
NIENAWIDZĘ
wszelkiego przymusu.
Niech spadają na drzewo!!!!!! Wrrrrrrrrrrrrrrrrrrrrrrrrr!
Uprasza się Panią Kierowniczkę o poprawienie słowa ‚nienawidzę’.
To ze złości wszystko.
to przy okazji niech też PK przerobi żyć na rzyć…
😛
Rzymianie prawidłowo myśleli.Żaden nie dożył renesansu.Opcja Doda na późną starość zupełnie mnie nie interesuje.Chyba,że wcześniej ten koniec świata…
Przeciwieństwem okrutnego traktowania drobiu przeznaczonego na fłagrasy jest dopieszczanie (głaskanie, pojenie browarem i takie tam)krówek przeznaczonych na polędwicę Kobe.
Ale już sam nie wiem – po Dywanowych dyskusjach – czy jeszcze mam na nia ochotę….
Czy PK jest pewna, że JSB chciał je wogóle włączać do dMO ?
Krucafiks, ale ten Taruskin napisał… przeczytałbym o Strawińskim, o Musorgskim, eseje… ale ja nie czytam tak szybko jak on pisze. Ja jeszcze pracuję!
Niech kto pracujący czytaniem powie co się opłaca? Co lepsze: The Danger of Music?? czy Text and Act?? Czy oba najlepsze, w tej kolejności ??
@lesio:
Wg. Davida Yearsley’a (Cornell), kanony a 2 i a 4 jednak naleza do dMO, i Thema regium jest w nich ukryty:
http://books.google.com/books?id=2ZejFiq2lQAC&pg=PA159&dq=bach+canon+a+2+a+4&hl=en&ei=LIMkTZmzKdWAhAeo9vyuAg&sa=X&oi=book_result&ct=result&resnum=6&ved=0CEMQ6AEwBQ#v=onepage&q=bach%20canon%20a%202%20a%204&f=false
przepraszam pomylka, to nie ten.. 😳
Zastanawiałem się nad kulinarno-filozoficznym postem Lesia i doszedłem do wniosku, że czy to gęś, czy krowa, czy pies, czy człek – i tak „jednakowy los nas czeka, w morze wpadnie każda rzeka”. Ale gdybym miał wybór, zdecydowanie wolałbym umrzeć po życiu przyjemnym, dopieszczonym i dobrowarkowanym, niż przeżytym na łańcuchu, z kopniakami gospodarza jako główną rozrywką. Więc jednak raczej polędwica z Kobe niż klasyczny fłagras.
Bo nie chcę być hipokrytą i udawać, że w imię zwierzęcej solidarności z wszelkiej mięsności byłbym skłonny zrezygnować. 😳
Panie Tadeuszu, kolejność zależy od priorytetów tematycznych. Facet pisuje co najmniej od lat 80 i najwyraźniej czasu nie traci…
Text and Act to dobry początek, jeśli ciekawi Pana interpretacja, głównie baroku i klasyki i w ogóle stosunek do przeszłości.
Wszystkie książki o muzyce rosyjskiej są nadzwyczajne. Monografia o Strawińskim to monument, kopalnia wiedzy. Jeżeli kompozytor pasjonuje – niezbędna. Książka o Musorgskim rozwala m.in. mnóstwo mitów na jego temat, np. bredni jakie wciąż opowiada się o dwóch redakcjach Borysa Godunowa i o roli Rimskiego, ale nie tylko.
Wspaniała jest książka Defining Russia Musically, m.in. z czterema wielkimi esejami o kompozytorach (Czajkowski, Strawiński, Skriabin, Szostakowicz).
Warto dodać, że Taruskin jest bezlitosnym polemistą, który suchej nitki nie zostawia na bajeczce o „sądzie honorowym” i rzekomym samobójstwie Czajkowskiego oraz jest zajadłym przeciwnikiem Wołkowa i jego książki, którą uważa za fałszerstwo.
A Historię oxfordzką w ogóle warto mieć na półce, bo wyszła już w „soft-cover”.
Danger of Music to zbiór esejów, które się często ukazywały w prasie amerykańskiej.
Miłej lektury!
PMK
A skąd Pan wie, Panie Piotrze, że to właśnie Taruskin miał rację? 😉
Choć na pewno pisze bardzo ciekawie – też powinnam poczytać. Ale kiedy, kiedy?
lisek @14:39 – ja tam na tej liście zobaczyłam jeszcze jedno znajome nazwisko: Dmitri Levkovich z Kanady. Brał udział w poprzednim Konkursie Chopinowskim i nawet zwrócił moją uwagę swą nonszalancką nieco, ale jednak dużą muzykalnością – niestety, w II etapie nonszalancja przeważyła 🙁
U mnie tak zawsze. Miała być bondowska powieść, a skończyło się na wierszyku. 🙄
Na Bond Streecie deszcz w twarz tnie,
leje w równych rządkach,
w jego strugach snują się
agenci Ła-Bond-ka.
Mokre futro ma już Kot,
Pies się z chłodu trzęsie,
a z Ła-Bond-ków woda w lot
spływa jak po gęsi.
Nie ma jak przed nimi zwiać
w tym cholernym Londku –
gdzie nie pójdziesz, tam apiać
pełno jest Ła-Bond-ków.
Kierownictwo skryć się chce
do najbliższej bramy,
lecz Ła-Bond-ki już we mgle,
krzyczą: tu cię mamy!
Pies próbuje w progi wejść
Fortnuma z Masonem,
już Ła-Bond-ków spora część
mknie w tę samą stronę.
Kot, ten spryciarz, robi hyc
w londyński beau-mondek,
nie pomoże mu to nic –
i tam jest Ła-Bond-ek.
Ale sylwestrowy szał
takie cuda czyni,
że Ła-Bond-ek mówi „miau!”
(wciąż sącząc martini),
szczeka potem wniebogłos,
że aż gaśnie świczka
po czym śpiewa niczym kos,
albo Kierowniczka.
Wniosek taki z tego jest,
gdy się sprawę zbada,
że z Ła-Bond-kiem Kot czy Pies
może się dogadać.
Kierownictwo zaś też nie
ma od innych gorzej:
jak mu się dogadać źle,
się dośpiewać może. 😀
A właśnie mijając sklep z fortepianami, który znajduje się w gmachu filharmonii, usłyszałam, jak ktoś niemiłosiernie i do upęku tłucze w kółko kilka taktów z finału e-molla. Patrzę – no i kto to? Wunder ćwiczy do niedzielnego występu w Studiu im. Lutosławskiego (zagra z Amadeusem).
O! A tymczasem poezja ła-Bond-kowa powstała 😆
Interesujący link dotyczący sprawy Wołkowa – tekst długi, ale wielce interesujący.
http://paulmitchinson.com/articles/the-shostakovich-variations
Dzięki! Rzeczywiście ciekawe.
I tak się przechodzi do wieczności.Dziwne uczucie.Cóś niby żona niejakiego Lota.
A wierszyk super,czyli na poziomie całokształtu dokonań.
Mała errata:nikt nie zaśpiewa tak,jak Pani Kierowniczka!
O, dziękuję doprawdy 😳
Ni za szto.Prawda szczyra.
Porównanie akurat do kosa nie wydało mi się szczególnie uwłaczające. 😆
Chociaż tak po prawdzie, to jak kos Kierownictwo nie śpiewało, a gwizdało porankami różne trololola. 😀
Do kosa OK,sama słyszałam duet Kierowniczki z kosem.Ale tam się podejrzewa ła-Bond-ka o takie możliwości!Rozumiem,że to ze względu na pointę,ale po takim wyczynie ła-nawet Bond-ki odchodzą do Krainy Wielkich Łowów.I za cholerę nie zaśpiewają Hildegardy!!!