Okolice Diagilewa
Jeszcze tylko do 9 stycznia mozna ogladac w londynskim Victoria&Albert Museum wystawe Diagilew i Balety Rosyjskie. Czas, ktory ta ekspozycja opisuje, w sumie zreszta dosc krotki, bo liczacy 20 lat (od 1909 do smierci Diagilewa w 1929), byl w ogole pasjonujacy (I wojna swiatowa jakby jeszcze wzniecila dodatkowy ferment), a i ten czlowiek potrafil skupic wokol siebie tyle wspanialych indywidualnosci, ktore wowczas przewinely sie przez Paryz, ze az dech zapiera, jak to wszystko podsumowac. Ilez rewolucji i w balecie, i w muzyce, i w plastyce mialo tu swoje odzwierciedlenie.
Wystawa rozpoczyna sie wprowadzeniem, jak wygladal taniec przed zaistnieniem Baletow Rosyjskich i jaka epoke w ogole Diagilew zastal. Mozna w tym dziale zobaczyc i np. obraz Degasa przedstawiajacy wystawienie Roberta Diabla Meyerbeera, i krociutki film pokazujacy taniec wielkiej Tamary Karsawiny – przezabawne, bo to wlasciwie takie wdzieczne dreptanie i przeginanie sie na scenie, czasem na pointach – i to wszystko…
Pozniej mamy kolejno rozmaite projekty dekoracji i kostiumy i mozemy przesledzic wielkie wydarzenia i to, co wniosly nowego. Na poczatku bylo grzecznie – tanczono np. Sylfidy do muzyki Chopina czy nawiazujacy do starozytnej Grecji, ale dosc lagodnie, balet Ravela Dafnis i Chloe. Ale np. Popoludnie fauna Debussy’ego, choc dzis brzmi niewinnie i pastoralnie, to wywolalo niemaly skandal… Nizynski, jak spojrzec na jego portret w tym kostiumie oraz zdjecie, ktore sie zachowalo, byl wlasciwie niemal nagi – „ubrany” niemal wylacznie w duze czarne laty, jako zwierzak-faun, poruszal sie na scenie raczej adekwatnie do stroju, a na koniec, nie dogoniwszy nimf, wykonywal gest obsceniczny… Slynny skandal ze Swietem wiosny tez wygladal troche inaczej niz sobie wyobrazamy – stroje noszone przez tancerzy wydaja nam sie dzis cepeliowskie.
Parady Erika Satie z konstruktywicznymi postaciami i dzwiekami m.in. maszyny do pisania, Stalowy krok Prokofiewa ukazujacy prace w fabryce… Zdumiewajace byly zwroty tematyczne i stylistyczne w tej epoce.
W sumie na tej wystawie moze najmniej jest samego Diagilewa (poza paroma zdjeciami i obrazkami, w tym pyszna karykatura narysowana przez Michaila Larionowa, jednego ze stalych scenografow Baletow Rosyjskich – oraz maska posmiertna). Ale obecnosc przede wszystkim projektow dekoracji i kostiumow jest tu naturalna; w koncu to jest muzeum wzornictwa. Sa tez filmowe wypowiedzi, w tym kilka dotyczacych muzyki, oraz pokazane tez na filmach fragmenty choreografii (w tym Swieta wiosny, m.in. Piny Bausch). Dekoracje sa nie tylko w projektach, ale i w swojej pelnej formie – zajmujace cala wielka powierzchnie sciany tlo baletu do mlodzienczego utworu Strawinskiego Sztuczne ognie (wg projektu Natalii Gonczarowej) czy duzy obraz Picassa do Le Train Bleu. Mnie oczywiscie szczegolnie usatysfakcjonowalo spotkanie na wystawie rekopisow Strawinskiego, m.in. mlodzienczego poematu Sztuczne ognie oraz ulubionego mojego Pulcinelli, o ktorym nie mialam pojecia, ze znajduje sie w zbiorach British Library. No coz, mowi sie, ze tam jest prawie wszystko.
Bardzo inspirujaca wystawa. Dzisiejsze ogladanie Turnera tez. Jak bardzo byl to wspolczesny malarz…
Komentarze
Pobutka.
Nizinski jako faun (1912):
http://www.youtube.com/watch?v=hGsQiGPKiDg&feature=related
http://www.youtube.com/watch?v=nMqLLYrEF60&feature=related
A tu pozniejsze wykonanie Nureyeva:
http://www.youtube.com/watch?v=m7b1FkZYarU&feature=related
W Youtube sa dwa urywki w ktorych Nizinski tanczy jako faun (1912):
http://www.youtube.com/watch?v=hGsQiGPKiDg&feature=related
oraz
http://www.youtube.com/watch?v=nMqLLYrEF60&feature=related
A tu w calosci pozniejsze wykonanie Nureyeva, chyba ta sama choreografia i kostium:
http://www.youtube.com/watch?v=m7b1FkZYarU&feature=related
witam po świętach…
– chyba nie wszystkie ambasady RP są biedne jak mysz kościelna..
W Pradze zakupiono nowego Bosendorfera (wersja specjalna, podobno brzmiący jak stare piano-forte, przyjeżdżają akustycy od B. i decydują, czy oni pozwolą delikwentowi sobie kupić) ale jakos nie słyszę, żeby tam się odbywały jakies recitale. Usiłowałem zatelefonować do ambasady, aby się dowiedziec, ale miła Czeszka odłożyła słuchawkę (kwiecień 2010). Czyli ci co mają, to mają to… Embarras de richesse ?
– magiczna Afryka.
W Kapsztadzie, w restauracji czarny jak heban kelner- Nigeryjczyk pytał o inne niż Trzy Kolory filmy Kieslowskiego ! Bo te juz widział ! Potem to był nasz (z Kicią) ulubiony punkt żywieniowy
@Gostek
szanuję Twoje zdanie lecz swojego – w kwestii SV i MM – nie zmieniam.
W tzw. międzyczasie słuchałem VIIej LvB z kameralną orkiestrą z Bazylei z Antoninim )chyba tym od Il Giardino). W SPA NIA ŁE
Flet współgrający w unisonie ze skrzypcami w 1ej części – rzeczywiście grał w unisonie (chyba a2). W SV były wyraźne rozbiezności jakby orkiestra nie zdążyła się nastroić (albo uczyniła to bardzo niestarannie).
Całkowicie się natomiast zgadzam z Twoim odczuciem charakteru VI-ej
PPKiPTK
W poprzednim komentarzu (znajdujacym sie w poczekalni 🙂 ) wyslalam dwa linki do krotkich urywkow z Nizinskim tanczacym Popoludnie fauna Debussy’ego. Okazuje sie jednak ze nie sa to autentyczne filmy, lecz rekonstrukcje bac animacje zrobione (bardzo dobrze) na podstawie fotografii ‚still’. O tych animacjach oraz ich autorze byla wzmianka w The New Yorker:
http://www.newyorker.com/talk/2009/06/29/090629ta_talk_acocella
(Errata: badz. To smieszne, ale zdaje sie ze wiele osob piszac bez znakow diakrytycznych robi bledy tak jakby fonetyczne )
Czy przy okazji Turnera Szanowna Trójca obejrzała także wystawę tegorocznej laureatki nagrody Turnera, Susan Philipsz. Jestem jej ciekaw, ponieważ mogą zobaczyc tylko fotografie, często z zastosowaniem lustra. Dla mnie bliskie, bo uważam, że Glasgow jest w dużej części bardzo pięknym miastem, a poza tym mosty fotografowane od dołu mogą być bardzo wdzięcznym obiektem. Ale artystka używa własnego głosu dla uzupełnienie instalacji i nie bardzo wiem, czy to jest komentarz czy też jakaś wokaliza.
Oczywiście Glasgow to chyba tylko jeden z eksponatów, ale zawsze to coś.
Wystawa baletowa na pewno bardzo ciekawa. Kończy się trochę wcześnie. Po latach 20-tych jeszcze się coś działo. Szkoda, że nie ma historii baletu rosyjskiego w Anglii w latach 40-tych, może dowiedzielibyśmy się czegoś więcej w kwestii tła filmu pt „Pożegnalny walc” 🙂
Nazwę Muzeum PK nieco skróciła, po & powinien być jeszcze Albert, ale on rzeczywiście mało się liczył, choć spłodzenie 9 potomków nie było bez znaczenia.
Kiedyś miałem zwyczaj codziennie, jeśli nie było przeszkód, odwiedzać National Gallery, aby popatrzeć na kilkanaście ulobionych obrazów. Przeszkodą mogła być wizyta tego dnia w innym muzeum. Ale to wszystko po południu, bo do 14 byłem zwykle zajęty. To był rok 1967, od tego czasu wiele się zmieniło. Między innymi kompletna rewolucja w muzeach Tate. Wówczas wszystkie kolekcje mieściły się w Tate Gallery w budynku stanowiącym obecnie część Tate Britain. Kolekcje obecnego Tate Modern zostały przeniesione na drugą stronę Tamizy i to wcale nie vis a vis w roku 1992.
PK,
a jak życie muzyczne na South Bank (RFH, QEH, PR), Barbican, ENO, Covent etc. ?
Okołowątkowo to będę wypatrywał opinii Dywanu o nadchodzącym „Black Swan” (dla mnie bardzo, bardzo).
A poproszę o wybaczenie za wrzucanie prywaty, ale od wczoraj pozostaję w głębokim zakochaniu w czerwonosukiennej Rebece Bottone. Nie mam się z kim podzielić swą radością. Do podejrzenia ów występ w tych dniach na Mezzo live HD….
http://www.youtube.com/watch?v=mxpMKzcYxk4&feature=related
pure love
http://www.youtube.com/watch?v=UHgNO85Dpgs&feature=related
Cieszy, że Polskie Radio na Południowym Brzegu prosperuje 🙂
W CG można miło spędzić czas przy przedstawieniu Faerien dla dzieci od lat 6 do 14. W Sylwestra będzie można pójść na operę Jaś i Małgosia. Z baletów w tych dniach można jeszcze polecić Kopciuszka, a jutro wystawiają Tannhausera. Okres między Świętami a Nowym Rokiem nie jest chyba operowo najlepszy. Ale Faerien napisane przez Rebeccę Lenkiewicz zasługuje na uwagę ze względu na autorkę. Jest to rodowita Angielka o nazwisku Quint, Lenkiewicz to pseudonim od nazwiska ojczyma. Pisała m.in. dla Royal Shakespeare Company i w ogóle ma na koncie sporo nagród.
Dzien dobry,
1. Pobutka przepiekna! 😀
2. Linki od Ruth przeciekawe. Na przyszlosc – w jednym komentarzu przechodzi tylko jeden link, jak jest wiecej, idzie do poczekalni i czeka, az znajde odrobine czasu,
3. Laureatki Nagrody Turnera Trojca nie widziala, bo po Turnerze, z ktorego dlugo nie byla w stanie wyjsc (zwlaszcza z jednej z sal,co do ktorej postanowila, ze ukradnie ja w calosci) juz nie miala ochoty na nic. Z wyjatkiem, jak sie w godzinke pozniej okazalo, pysznego tajskiego jedzonka w restauracji kolo Trafalgar Square 😉
4. Co do zycia muzycznego, to w tym swiateczno-noworocznym okresie jest raczej do bani 🙁 Nie zdazylam zreszta wszystkiego sprawdzic, tyle ze w ROH Tannhauser (na ktorego nie mamy ochoty), a w Wigmore Hall 2 stycznia gra Szymanowski Quartet 😆 Chlopaki by sie troche zdziwily, gdyby mnie tam zobaczyly 😉
Przeczytałem, com napisał, i mam lekkie wrażenie, że można przyjąć, iż biorę Tannhausera za balet. Ale taka interpretacja jest błędna.
PR=Purcell Room, I guess 😆
A czerwona kiecka Rebeki faktycznie przesliczna 😉
10 stycznia zespół wiolonczelistów Cellophony w londkowym Polskim Radiu się prezentuje, a 28 stycznia w RFH gra Pollini.
Purcell – of course. Tam kiedyś (ohoho) zobaczyłem wspaniałą Koronację pod Gardinerem, suma z 2 przedstawień trafiła na Archiv
No i co mi z tego, co bedzie 10 czy 28 stycznia w Londku? 😆
Dzis byl dzien odpoczynku od kultury – ale wlasciwie nie, bo byl to dzien kultury brytyjskiej. Rytual herbaciany albowiem do niej nalezy 🙂 Juz teraz wiem, skad sie bierze pytanie ‚did you eat your tea?’ Obzarstwo z ta herbata i tyle 😆
To już jest nurzanie się w kulturalnej rozpuście!!!Rychle rozpustna kultura!Obrazy również dzielę na „mogłabym mieć” i „niekoniecznie”.Czyli jak zniknie Turner,to Trójca,ale jak „Żydowska narzeczona”Rembrandta z Rijsk i parę dziewczyn Memlinga z Brugii,to niestety ja.Namierzą nas szybko…
A „Popołudnie fauna”jednak cudne.
Rijks,oczywiście…
Dodatkowo dzielę na „absolutnie nie mogłabym mieć”, bo nie byłabym w stanie oderwać oczu i wyjść z domu 😉
Stanisławie, jestem prawie pewna, że Pantaleona dodasz do ulubionych, ciotka Julia użyczy kawałka miejsca na podium 🙂
Niestety, Labadku, przy zniknietych Rembrandtach Interpol bedzie musial sie powaznie napracowac, bo autorstwo skoku wcale nie bedzie oczywiste. Nasza Trojce tez bedzie mozna o to podejrzewac. A ja jeszcze dodatkowo planuje inywidualny skok na pewne Breughle w Brukseli, tak ze w najblizszym czasie w kregach policyjno-dzielosztukowych moze powstac niewaskie zamieszanie. 😈
Ja natomiast rowniez zasadzam sie na Breughla, ale w Wiedniu, w Kunsthistorisches Museum 😀
No dobra, to idziemy do pubu omowic zbojeckie plany 😉
Wypijemy Wasze zdrowie! 😀
Panowie B to w Brukseli występują w ilościach przemysłowych.Mogą nie zauważyć.Tylko później zakup tych antyzłodziejskich elektrycznych pastuchów okrutnie kosztowny jest.
Jużem zdrowsza od wypitki futerkowej Trójcy!
Moja wstępna lista na skoki to cztery akwarele- pejzarze Dürera (dwie w Paryzu i dwie w Londynie – British Museum), jeden Messina, dwa portrety Campina (jeden z nich też w Londynie – National Gallery), jeden Jan van Eyck we Włoszech i autoportret Goyi w Prado.
Przedpołudnie fauna Nizinskiego/Nureyeva to jeden z moich najulubieńszych, za kazdym razem nie moge oderwac wzroku. Choreografia jest chyba oparta na greckiej ikonografii, wyglada jak namalowane postacie na ceramice greckiej, prawie zawsze z profilu i w wystylizowanych pozach.
(Popołudnie…)
Juz po wieczorze w pubie. Bardzo przyjemnie gralo jazz kilku chlopaczkow w wieku 17-21 lat. Piwko tez przyjemne. Teraz w domu szykujemy sobie zagryche 😉
Pobutka.
Breugle w znacznej części można wybierać. I to nie tylko po imionach i pokoleniach, boć nie o to chodzi. Wiele dobrych dzieł było malowanych po kilka razy. Trójca ma okazje popatrzeć w NG na Madonnę Skalną Leonarda, a potem jeszcze raz w Luwrze. Różnią się nieco te obrazy. U Breughla też się trochę różnią. Dzisiaj będziemy oglądać jeden z krajobrazów zimowych w jego bodajże piątej wersji. Przy okazji obejrzymy van Eycka portret mężczyzny w niebieskim chaperonie, jedno z najlepszych dzieł artysty. Oczywiście nic nie przebije Mistycznego Baranka (inaczej Ołtarz gandawski). Ciekawe, że błękitne lementy wokół głowy tak dobrze portretom robią. W Dziewczynie z perłą też błękit bardzo wpływa dodatnio. Nie wiem, o którym Messinie pisze Ruth, ale l’Annunziata, mój ulubiony, ma najwięcej błękitu z tych trzech obrazów.
Breughle, oczywiście. Ja nie potrafię wskazać tych, na które bym się zasadził, bo jest ich zbyt wiele. Na pewno bym dołożył do wymienianych tutaj trochę Boschów i nie bałbym się na nie patrzec na co dzień. Z Breughli Ślepców i Mizantropa, oba z Capodimonte, Kaleki (czy mógł inspirować Makowskiego jakoś?). Poddaję się, zaraz byłaby co najmniej setka. Szczęśliwy Swann, któremu wystarczał jeden obraz Vermeera. A przecież i trochę rodzimych bym chciał jeszcze mieć. Tym bardziej, że kilka w domu było i przepadłu poza jednym ważnym i ze dwoma takimi sobie. Przyznaję, że Kalek na żywo nie widziałem.
Puby to to, czego najbardziej mi w obecnej Anglii brakuje. Oczywiście w ich niegdysiejszej formie. Pamietam jeszcze puby, w których wydzielone były „private rooms”, do których wpuszczano kobiety. Bo do ogólnej sali public nie wpuszczano. W 1967 roku już tylko niektóre puby takie były, ale były. Nie tego akurat mi brakuje, ale tej naprawdę publicznej atmosfery w jej dobrym znaczeniu.
Te dyskryminacyjne puby pamiętam raczej z prowincji, w Londynie chyba takiego nie spotkałem.
Did you eat ? Did you have your cup of tea ?
No bo przecież jak można zapytać damy o drink…
Drink to może woźnica powozu, którym PK wraz z innymi damy do Fortnum@Mason się udały…
Zdaje się, że we frankojęzycznych jest podobnie (Teresa, Piotr – proszę) – boire to można w barze ….
—-
mój typ od wielu lat – Haals, a zaraz potem wszyscy inni z Pays-Bas i ościennych.
Ołtarz w Gent – niesamowite wrażenie. I jeszcze piękne podziemia w tymże kościele (katedrze) św. Bawona. I collegium Vocale….
a z nie-ościennych Pinturicchio z Muzeum Narodowego w Wawie.
Tu Mordka.
Rose anad Crown jest jeszcze wlasnie takim staroswieckim pubem, choc babom wolno po wszystkic salach sie szwedac, alas! 👿
Dzis juz tylko cos naprawde dla duszy – poswiateczne wyprzedaze! Buty, torebki – te rzeczy.
Lovely ta pobutka.
He he, chyba Bobik zjadł Mordkę i teraz gada na dwa głosy 🙄
żeby nie było, fajnego kota znalazłem
http://www.virginmedia.com/images/izzy_norwegian_forest_cat430x300.jpg
Bobiczku, jako szczenię, które było w połowie podstawówki, gdy te puby zwiedzałem, nie możesz sobie wyobrazić, jak te puby wyglądały. Przede wszystkim były dość obskurne, ale to przybyszowi zza żelaznej kurtyny przeszkadzać nie mogło. Byle jakie stoły, byle jakie krzesła. Najważniejszym elementem wyposażenia po barze była gra w strzałki. Krzesła były lekkie, żeby łatwo było z krzesłem przesuwać się od stolika do stolika, bo każdy z kazdym chciał trochę pogawędzić. Nie były to lokale dla towarzystwa z górnej czy choćby średniej półki.
Były oczywiście i puby elegantsze, ale na takich mi wówczas nie zależało.
Dzien dobry 😀
Kocisko norweskie przepiekne i przywodzi mysl o tym, ze niektorzy z Was, bidaki, tez marzna… Tu bardzo cieplo i mokro. Forsycja zakwitla 😯 Na drzewach siadywuja zielone papuzki i biegaja szare wiewiory. W nocy przychodzi duzy lis z cienka kita. Przed poludniem kosy spiewaja wnieboglosy, a synogarlice gruchaja (inaczej niz polskie, maja zielone lebki). Przyrodniczo tu bardzo, doprawdy.
Dzis chyba po raz pierwszy wstalam ostatnia z Hultajskiej Trojki, nawet mimo to, ze najwczesniej sie polozylam 😆 Ale herbatka przyjemnie mnie obudzila 😉
lesiu – tez wspominam Gandawe (jak rowniez Brugie) z wielkim sentymentem.
Chcemy co prawda na te wyprzedaze dzis zajrzec, ale nie wiem, czy nie trafimy dzis takze do National Gallery. W koncu kiedys trzeba tam zajrzec, no i dzien bez kultury jest dniem straconym 😉
Wcale nie zjadlem Mordechaja, tylko z nadmiaru wrazen zaczalem mowic glosami. 😈
A moze to jednak Mordka zaczal mowic moim glosem?
Kurcze, juz mi sie wszystko pomieszalo. Chyba nalezy na mnie naslac jakiegos egzorcyste. 🙄
W razie wizyty w National Gallery, pozdrowienia dla pani z tego portreru Campina:
http://farm4.static.flickr.com/3629/3419187960_706392b19b.jpg
Na National Gallery się obraziłem, bo napisali po wielu latach, że mój ulubiony Rembrandt to nie Rembrandt… nie mogli się zdecydować od razu? Byłby ulubiony Nierembrandt.
Te stroje do Święta wiosny budziły mój horror oglądane na zdjęciach, jakiż to kicz. Jednak ostatnio obejrzałem tę rekonstrukcję choreografii Niżyńskiego w wykonaniu Georgiewa i Teatru Maryjskiego i byłem pod wrażeniem. I strojów (bajecznie kolorowe, a nie sądziłem) i choreografii. Nawet jak dziewki pogańskiej Rusi dreptały w kółko czasem jak squaw z westernu…
Cos w tym jest faktycznie indianskiego 😆
Dzisiejszy dzien okazal sie jednak wylacznie dniem zakupow – kulture zostawiamy na inny raz, bo na takich soldach duzo kilometrow sie robi 😉
Pewnie dzięki tej angielskiej odwilży dotarł do mnie wreszcie Anderszewski, i dodatkowy muzyczny ładunek. Hardcorowy Zehetmair w Bachu solo, a i Andsnes z Schumanem. Ale Schiff gdzieś tam w błocie pośniegowym dalej zawieruszony.
A propos Bruegheli – Bruksela nie ma wcale jakiejś oszałamiającej kolekcji, zbiory z Wiednia sa większe, za to w Brukseli można przyjrzeć się kolejnym wersjom tego samego obrazu. Jak Bruksela, to wspominane już tu kiedyś muzeum instrumentów – znakomita kolekcja, znakomicie udostępniona. No i wspaniale odrestaurowany secesyjny budynek. Suki biłgorajskiej faktycznie nie mają, ale dudy z Wielkopolski owszem tak.
PS. Czy robienie zakupów to nie tworzenie kultury (kupimy, przyobleczemy się, zdejmą nas i następne pokolenia będą miały co podziwiać na obrazku oraz analizować) ? To gwoli podreperowania samopoczucia po dniu także spędzonym na zakupach.
No jak najbardziej 😀 Kultura zakupow to tez osobna dziedzina 😀
A ogladal ktos PA w TVP Kultura? Mial byc wczoraj wieczorem.
Widziałam kątem oka reportaż z planu i fragment filmu. Ciekawam, co tak zirytowało PA w tym reportażu. Obstawiam, że nieco nadęte lanie wody po prostu 😉
Rekwizyt do naszej opery:
http://wiadomosci.gazeta.pl/Wiadomosci/10,88721,8887745,Najwiekszy_fortepian_swiata_.html
Mógłby przyjechać razem z Chórem Kaszubów
Przesliczne! 😆 Natychmiast bierzemy 🙂
A co do lania wody, to tego PA z pewnoscia nie znosi 😐
A sam lał, aż z odbiornika kapało 😉
Ale on jak to robi, to z perwersyjna przyjemnoscia 😆
Toteż i słucha się z perwersyjną przyjemnością, myśląc
Ależ leje, ależ leje
Może nawet nudą wieje
A przez szkło
sączy się H2O
😆
Pobutka… (nie, to nie jest sugestia, jak ograniczyć wydatki TN na balet…)
Do Siego Roku Kierownictwu i Dywanikowi,
z przyjemnoscia Panstwa czytam. Dzisiejsza pobutka niezwykle inspirujaca na Nowy Rok. Zatem, do dziela: shake your booty w dzisiejsza Sylwestrowa noc. Wyobraznia moze polegac na Beyonce i Ricky Martin.
Dużo szczęścia i radości w Nowym Roku Pani Dorocie i Bywalcom Dywanu. 😀
Wielu wzruszających uniesień, w tym muzycznych, życzę PK i Dywanowi w 2011r! Dziękuję przy okazji za pięknie inspirujące tegoroczne blogowanie!
PS. Takie znalezione przypadkiem w „książcetwarzy” Chopin2010 – nowa wersja będzie pewnie zwać się Smoke on the Chopin’s water…
http://www.youtube.com/watch?v=XAliXbfWRgk&feature=email
drink i boire
w pub lub bar
a Fortnum tea czy Hediard the’
można eat tudzież manger
Dużo zdrowia, dużo radości, mało kłopotów w 2011
PPKiPTK
Radości, pięknych wrażeń muzycznych i wiele szczęścia w nadchodzącym o imieniu 2011 życzę Wielkiej Trójce, Pani Teresie i wszystkim Dywanowcom.
Lesiowi pozwalam sobie przypomnieć, że koncert SV/MM miał jeden dzień prób, zamiast trzech, a dyrygent go nie odwołał, choć miał ponad 39 gorączki.
To się chyba liczy, co?
W wielkość Antoniniego w czymkolwiek – jakoś mi bardzo trudno uwierzyć… Ale może Beethovena gra lepiej, niż Haendla.
Trionfo z Rebeką również widziałem – szkoda jej, bo taki zestaw solistów (przynajmniej damskich) zasługiwał na wrażliwego dyrygenta z wyobraźnią, którego utwór cokolwiek obchodzi. Ale w końcu nie można mieć wszystkiego.
Serdeczne Życzenia dla Wszystkich Państwa!
PMK
Rózne som dywany na tym świecie: dywany pokojowe, cyrwone dywany, dywany do zamiatania pod nie tego i owego, dywany latające… Ba po zodnym z nik nie chodzi sie tak piknie jako po tutejsym Śpiewającym Dywanie Poni Dorotecki. Bajako.
Poni Dorotecce i syćkim tutejsym Bywalcom – Koncertowego Nowego Rocku 2001 😀
Dywanostwu dziekuje i odwzajemniam w nowym wpisiku 😀
Piotrze,
juz nawet nie o MM chodzi, tylko o niestaranności, których coraz więcej w grze SV. To wygląda trochę tak, jakby ta kiedyś znakomita orkiestra staczała się wolniuteńko po równi pochyłej. Może nie ma stałego dyrygenta, takiego do pracy na codzień a nie od święta…żeby w takiej sytuacji mógłby on zastąpić niedysponowanego MM.
Wczoraj jeszcze raz PR nadało ten koncert (w pierwszej części był jeszcze LvB koncert potrójny z Dejanem Lazicem) z Bazylei – jeszcze raz uwaznie wysłuchałem i jeszcze raz było znakomicie..
Pozdrawiam
Koncert Antoniniego jeszcze nigdzie na internet nie wylazł, jak wylezie – to się posłucha! Moja niechęć do maestra wzrasta niestety od lat, a po dziś dzień nie pojmuję zachwytów nad jego opusem 6 Haendla, który mnie wypadł z ręki w połowie… Sorka Noworoczna!
Natomiast polecam w niedzielę o 14.00 na Pr II nową audycję pt. Kto słucha nie błądzi. Chyba może być wesoło…
Serdeczności
PMK