Powrót pana I.
Proszę, wybaczcie, że wracam do tego tematu. Zdecydowanie wolę pisać o rzeczach pięknych niż obrzydliwych, ale jestem zmuszona sytuacją.
Chodzi konkretnie o ten wpis. Niebezpieczeństwo, o którym wówczas pisałam, zostało szczęśliwie zażegnane (tfu, tfu), ale teraz czkawką się odbija. Otóż pan dyrektor Mazowieckiego Teatru Muzycznego napisał do dyrygenta Macieja Żółtowskiego, który wypowiadał się na spotkaniu w Krajowej Radzie Radiofonii i Telewizji o czasie swojej współpracy z tą instytucją. W piśmie zagroził mu sądem, jeśli ten nie spowoduje, żebym odwołała napisane na moim blogu słowa o „niepłaceniu muzykom przez rok” i ich „dochodzeniu przez nich swoich praw przed sądem”.
Cóż, w rzeczy samej żadna z inkryminowanych spraw (niepłacenia lub nieterminowości płacenia) do wokandy formalnie nie dotarła – słowo „sąd” mogę więc odwołać. Ale z całą mocą oświadczam, że słyszałam – od różnych źródeł – o „dochodzeniu swych praw” (po kilku miesiącach nieotrzymywania zapłaty) za pomocą kancelarii adwokackiej. Słyszałam też o przypadku niezapłacenia w ogóle honorarium przez MTM pewnemu cenionemu soliście (bodaj trzy lata temu, więc więcej niż rok), który postanowił sprawę, że tak się brzydko wyrażę, olać, bo akurat na biednego nie trafiło, a kto lubi się handryczyć, zwłaszcza jeśli ma ciekawsze zajęcia. Można też podać wiele innych bardzo interesujących przykładów, jak np. (w początkach działalności instytucji) występy, na których afiszach widniała jedna orkiestra (żeby było śmieszniej – była to Polska Orkiestra Radiowa), a wystąpiła całkiem inna. I tak dalej, i temu podobne.
Są ludzie, którzy to wszystko chętnie potwierdzą. Tak że radziłabym panu I., by nie groził moim kolegom ani w ogóle ludziom przyzwoitym. Naprawdę, niech uprawia swój ogródek na Bielanach czy w Płocku, niech płaci artystom w terminie i traktuje ich z szacunkiem, a nikt mu niczego wypominać nie będzie. Choć może trzeba by było.
Komentarze
Sądy jak sądy, ale bardziej interesujące jest, czy w końcu zapłacił i czy z odsetkami?
Z tego, co wiem, to bez odsetek 😆
Panie I, pośrednio mierzysz Pan w Panią Kierowniczkę.
I to czym… sądem 😯
Powiem Panu coś:
Ja Panią Kierowniczkę drapałem, szczypałem, bejsbolem traktowałem, podtapiałem, do teksańskiej piły tarczowej doszedłem a na PK nawet jednej skazy nie ma.
I Pan chcesz byle sądem…
To już lepiej weź Pan się za łaskotki.
PS
Możesz Pan zapytać o moją reputację, może to Panu uświadomi, z kim będziesz Pan miał do czynienia, jak PK ruszysz…
Ach, ten zeen, nawet w tak paskudnej sprawie potrafi rozśmieszyć 😀
Zeen bierze na klatę Pana I! Jeszcze chwila,a Dywan się zjeży!!!
Z innej beczki:jeżeli zjazd w Mieście UĆ ,to może w czerwcu,w charakterze przyjaciół PA?Tylko do dziś nic nie wisi na stronie FŁ.
Też juz właśnie dopytywałam o tę Uć PA. W zeszłym roku o tej porze juz dawno miałam rezerwację w hotelu, a teraz niczjewo … 🙁
Za to już jest program festiwalu Chopin i jego Europa:
http://pl.chopin.nifc.pl/festival/
A skoro mowa o mieście Uć, to lada chwila będzie tam pan Mareczek z SV:
http://filharmonia.lodz.pl/PL/Aktualnosci/ObjectId/548/Default.aspx
A z okazji jubileuszowego Łańcuta / 50 lat/,MKitd obcięło dotację do zera.Jasne,najlepiej zlikwidować Podkarpacie,po cholerę to-to żyje???
vesper:
na stronie PA kalendarz kończy się w maju.
Ze strony FŁ w ogóle ulotniło się nazwisko PA.
Może PK coś bliższego wie nt. braku tych informacji. Chyba, że i tutaj coś ucięto…
Łabądku: mogę sobie wyobrazić co czujesz i żal mi cię strasznie z tego powodu.
Dzięki za współczucie.Festiwal będzie.Dyrekcja na granicy zawału kwestuje z czapką po sponsorach.Zresztą dotacja zawsze była śladowa,a telewizję interesuje tylko lekkie,łatwe i /oby!/ przyjemne.
Co do PA,to może sam nam powie.Jadę 12 do Krakowa.
Moi kochani, co do PA w mieście Uć, myślę, że wszystkiego się dowiemy we wtorek. W każdym razie na koncercie warszawskim potwierdził, że będzie 🙂
Na stronie FŁ w ogóle PA nie było, więc się nie „ulotniło”.
Łańcut obcięli, Muzykę w starym Krakowie także sam Kraków uciął (chyba żeby ukarać p. Gałońskiego, tylko za co?), ale i Unsound Festival w Krakowie ucięli, a tego to już zupełnie nie rozumiem. Festiwal Mozartowski też ucięty, choć jest polecany na prezydencję 👿
O! Mamy minizlot!
łabądek, 60jerzy, ja… kto będzie w Krakowie we wtorek? 😀
Program prezydencji w ogóle jest taki, jakby Polska kulturą i jej instytucjami stała. Kiedy trzeba sie pokazać, to wie jeden z drugim, co najładniej wypadnie 👿
No cóż,jak w środku figa,to listek też się znajdzie…
Ta figa to chyba raczej z makiem i pasternakiem 😈
Otrzyj łzy, Łabądku. Pieniące obcięte Łańcutowi z pewnością nie pójdą na marne. Kto wie, może nawet ubogacą obchody rocznicy Smoleńska … 😈
A co do ChiJE, to za kilka rzeczy w tym programie trzeba szczególnie trzymać kciuki 😉
No i w ogóle ciekawostek przyrodniczych co niemiara. Step Noskowskiego pod Herreweghem, Kocica na instrumencie historycznym… No i ma nasz Staszek słabość do Bozhanova 😆
vesper, tu też prezydencja dała do wiwatu. Na ambicje dwóch panów (jeden z NInA od obchodów polskich, drugi z IAM od zagranicznych) idzie kupa szmalu. Owszem, niektóre projekty ciekawe i wartościowe. Ale niestety nie wszystkie. No i, moim zdaniem, za dużo.
Albo roczną nagrodę jakiegoś prezesa spółki Skarbu Państwa.
A co za dużo,to niezdrowo.Muszę sprawdzić,czy o Zarębskim ktoś pamiętał…
A program Łańcuta ambitny w tym roku…
http://www.filharmonia.rzeszow.pl/pl/program_50_muzycznego_festiwalu_/
Wymyślony przed obcięciem.A teraz już tylko rzut na taśmę.l
A najzabawniejsza ta sesja naukowa o roli festiwali w kulturze europejskiej.Pan Minister powinien uczestniczyć obligatoryjnie.
To ja się zanurzam,bo robota stygnie…
Vesper, bo wykraczesz i pójdzie na jaśniste słupy…
Wszystko w tym Łańcucie wyciąć, zostawić tylko 28 V 2011, godz. 21:00 (sobota) i będzie git, może nawet wyjdzie jakiś zysk. 👿
Aby zrozumieć Wasze nocne rozmowy, udałem się wirtualnie do Rzeszowa. I kogóż to ja widzę: Pijarowski na zdjęciu… ale mogliby zmienić, bo teraz dyrektorem jest dyrygent, który mistrzostwo szlifował. Ach ten polski, jaki to trudny język.
Dość zabawnie było, jak ładnych parę lat temu w Pradze (czeskiej) idę do filharmonii, a tam dwóch dyrygentów stałych, Strugała i Pijarowski. Nota bene Oedipus Rex recytowany po czesku robi niezłe wrażenie 😯 Pan aktor zachował zresztą rytmikę i intonację francuskiego, co w zderzeniu z przeciwnymi niż we francuskim akcentami dawało niezłe efekty.
Oj, musiało być wesoło. Ja tylko kiedyś słyszałam IX Symfonię po czesku. „Radost, radost”… 😆
„Otella” po ukraińsku: Desdemona, kudy ty dela chustku?
Pobutka!
http://www.youtube.com/watch?v=W5RpAxwPiGM&feature=fvst
Na pytanie Marczyńskiego:
Nigdy nie kusiło pana, żeby pójść za modą i zasiąść przy fortepianie z epoki?
Odpowiedział Buchbinder:
Robię to, ale wyłącznie u siebie w domu, bo mam ich całą kolekcję. Zresztą na estradach na starych instrumentach grają specjaliści, a nie wielcy pianiści jak Maurizo Pollini lub Alfred Brendel. Współczesne fortepiany dają zupełnie inne możliwości interpretacyjne, Beethoven był wiecznie niezadowolony z nikłych możliwości instrumentów, jakie miał do dyspozycji. Nie widzę więc powodu, by męczyć publiczność takimi powrotami do przeszłości.
Się znaczy, biorąc pierwszych z brzegu: Immerseel, Steier, Olejniczak, Zacharias, Sempe – nie są wielkimi pianistami. To się człek dowiedział od tej wyroczni Austriaków. Aż mnie z wrażenia przytkalo.
Ja koncerty tego pana już od pewnego czasu bojkotuję. Jego nonszalancja i toporność w wykonywaniu Becia doprowadza mnie do furii. A na Festiwalu Beethovenowskim on gra wszystkie jego koncerty i jeszcze sonaty. Nie idę.
Żeby Hoko wrzucał Zemstę nietoperza, tego bym się nie spodziewała… gdyby nie Carlos Kleiber 😉
Też jestem, podczytuję, alem pracą zawalona, zdrowie też trochę nie jak należy.
Co do B: i to jednego dnia. Szerokim łukiem.
To po prostu nie może być dobre 😛
Wyjątkowo antypatyczne te wypowiedzi Buchbindera. No i ta psychologizacja za 5 groszy: „Franz Schubert był zdecydowanie bardziej antypatyczny [niż Beethoven], podobnie Johann Strauss. A obaj pisywali pogodną muzykę. Widać lepiej się maskowali.”
60jerzy, a czy ci „specjaliści, nie wielcy artyści”, grający na instrumentach historycznych, są zapraszani regularnie do wiedeńskiego Konzerthausu?
labadku, o Zarebskim nad Sekwana to zwykle ja pamietam, ale tym razem poszmo w XX wiek, wiec bede promowac Szeligowskiego na przyklad. Taki plodozmian. No i Tansmana. Moze cos jesienia sie uda z Zarebskim. Because Liszt przeciez.
A tak a propos naszych specjalistow, czy ktos zrobil jakas liste polskich uczniow Liszta? Ja takiej nie znam, a moze by sie przydalo.
Tak, mnie też uderzyło, że Schubert był bardziej antypatyczny. A pan Buchbinder znał ich wszystkich i pyfko z nimi pił 😈
Beato, sporadycznie (Zacharias, Staier, Immerseel) – ale wobec ilości pana Buch. jakoby ich nie było.
O Musikverein lepiej nawet nie wspominać.
Gusta wiedeńskie-austriackie to b. specyficzna rzecz. A właściwie rzecz biorąc to jest to kwestia zakorzenionego konserwatyzmu (w salach koncertowych, konserwatoriach; wyjątkiem jest Theater an der Wien). Dlatego panu Buch. lekko jest i wszędzie (tam) jest, a byle specjalistom przebić się nie sposób. Ja tego pana od zawsze szerokim obchodziłem ukiem.
Natomiast bierność Marczyńskiego wobec takiego dictum – szkoda mówić.
A co miał zrobić? Powiedzieć: głupstwa waść pleciesz? 😆
No tak, specyfika wiedeńskiego życia muzycznego… Powolne i ostrożne wietrzenie zaczęło się przynajmniej w Staatsoper, „Alcyną” w listopadzie. Nikt nie umarł od przeciągu, za to byli tacy, którzy głębiej odetchnęli 🙂 A nowa dyrekcja, Dominique Meyer, wychodzi do widza: przed przedstawieniem przechadza się we foyer, można go zaczepiać, bo chętny do rozmów.
Jakieś sugestywne „pytanie pomocnicze” pana Redaktora, drążące temat „specjalistów, nie artystów”, przyniosłoby pewną ulgę (niektórym) czytelnikom. No mnie na pewno i 60jerzemu jak widzę też 🙂 A tak to sobie możemy tylko pomstować pod nosem…
Czeszę ja i czeszę z włosem i pod włos program CHiJE 2011 i nie mogę wyczesać żadnego przedstawiciela wokalistyki niemieckiej (a niechby i z jubileuszowym Mahlerem). Jestem niepoczesa… niepocieszona. Chyba czas pomyśleć o wycieczce na recital Gerhahera. Żeby go tylko niebawem do Berlina rzuciło. PS. Niektórzy mówią, że on podobny z twarzy do Schuberta. Szczególnie jak okulary założy. On sam zaś twierdzi w wywiadzie, że jednak woli śpiewać Schumanna.
Przykro mi się zrobiło, bo płyty Christiana Zachariasa i Andreasa Staiera bardzo sobie cenię 🙁
Za to dla rozweselenia tego szarego dnia polecam „La Resurrezione” Haendla – tak tak! to już dokładnie 303 lata od premiery 🙂
Pozdrawiam!
Dzień coraz bardziej szary 🙁
I bardzo wiejący 🙁
miderski:
No i słusznie – więc jakiż to powód do smutku. Przecież ta wypowiedź świadczy jedynie o jej autorze, a nie sztuce „specjalistów”. Ci bronią się sami. I to w jakim stylu. Nawet jeżeli w niektórych salach koncertowych są jedynie rodzajem specjalistycznych listków figowych na zdrowym korpusie seryjnych produkcji „prawdziwie wielkich pianistów”.
Bardzo wietrzna dobranocka
Zobaczcie na program ChiJE – zaczynają się dalsze cięcia.
A żeby się zacięli, albo żeby ich zacięło 👿
PK, ja się go jeszcze nie naumiałem – co już spadło?
Przecież on był wsadzony dopiero wczoraj na stronę NIFC-u…
Na wszelki wypadek obecną zawartość skopiowałem sobie na pamiątkę.
Chyba końcówkę wrześniową zredukowano…
Tak. Wypadł Bruggen, wypadł Chrystus Liszta, wypadł Jaś Lisiecki z SV i coś tam chyba jeszcze.
A w ogóle jest dramat. Po prostu szlag mnie trafia. Na razie nie mogę mówić, dlaczego.
13’41 Kto w Paryżu dba o Zarębskiego,to ja wiem,chociażby od AP.Mnie chodziło o Brukselę,ze względów oczywistych.
Ale duje!!!!U nas poszło dużo drzew,w tym na ulice.
No to mamy pełnoobjawowy zespół czelesty. Tylko nie wiem, kto (co) jest czelestą. Aż boję się domysłów.
Jasiu wypadł? No to zapraszamy – do Wiednia. Do Paryża. Tam będzie.
Co tam znowu PK namierzyła?Strach się bać!!!
Zespół czelesty!Piękne!!!!I smieszno i straszno.
labadku, w Brukseli dba Malou Haine. Zadba, zadba przy roku Lisztowskim 😉
Pobutka.
Dzień dobry. Jaka miła, spokojna Pobutka (i jakie romantyczne ruiny na obrazku 😆 ). I dobrze, bo jakoś ciężko wstać, pół nocy nie mogłam spać ze zdenerwowania przykrymi wieściami. A może to tylko zmiany pogody…
Maou Haine w Brukseli dba o pana Jules Zarembski 😉
http://www.malouhaine.be/
To miło.Do Galicji /naszej/ chętnie byśmy tę Panią zaprosili.
Sądy są dla ludzi. A zwłaszcza dla pelnomocników 😆
Dal wielbicieli Capelli:
http://kultura.trojmiasto.pl/Wystepuja-30-lat-ku-chwale-Gdanska-n47059.html
Ja osobiscie za nimi nie przepadam , to nie ten nurt wykonawstwa muzyki dawnej, ktory absolutnie do mnie nie przemawia.
Pobutka!
http://www.youtube.com/watch?v=x4EiDU_NqQ4&feature=related
Bardzo pobutkowo się zaczyna. Hmmm… naprawdę wstać? 😉
Po śniadaniu można sobie kimnąć znowu 🙂
No dobrze. Zjadłam śniadanie. Jeszcze herbatka i chyba pójdę spać 🙂
Jak tak namawiacie… Może też się rąbnę w wyrko? 😈
Śpijcie spokojnie. Czuwam dbając o równowagę w przyrodzie 😉
To ten antypatyczny Schubert z obrazkami ode mnie. Dzięki, tez
pana B. będę omijała z daleka.
http://www.youtube.com/watch?v=-1v65jlMauI
No, rzeczywiscie. Taki dzien to tylko do przespania.
Zapraszam na spacer po wiosennym Paryzu
Oj, chętnie! Ale tu też ładna pogoda. Właśnie się zastanawiam, czy nie ruszyć w paszczę lwa – na Zamku Królewskim o 18. gra Fine Arts Quartet w ramach Festiwalu Beethovenowskiego.W programie Bruckner, Mozart i Beethoven. Ale czy do Zamku da się przejść – oto jest pytanie 👿
Śmiszny ten walczyk Schuberta, taki chopkowaty jakby trochę 😀
O Don Penderone można różne rzeczy mówić, ale dramaturgię Requiem trudno przebić.
Nie mówiąc już o brzmieniu orkiestry niemieckiej.
Studiuję sobie listę uczestników tegorocznego Konkursu Muzycznego im. Królowej Elżbiety Belgijskiej w kategorii „głos”, który odbędzie się w maju. Ciekawe proporcje: na 98 uczestników dopuszczonych na podstawie nagrań DVD 63 to soprany (w tym Julia Leżniewa). Najliczniej zaś reprezentowanym krajem jest Korea Południowa.
http://qeimcbe.blogspot.com/2011/02/98-candidates-voice-2011-list-of.html?spref=fb