Chopin wyczynowy

Pierwszego wieczoru festiwalu Anderszewski i jego przyjaciele w Pałacyku Herbsta (sala zapełniona gdzieś do połowy) wystąpił znany pianista kanadyjski Louis Lortie. Znany również z wykonań kompletów: sonat Beethovena, koncertów Mozarta, no i etiud Chopina, które nagrał również na płytę. Niedawno w Warszawie wykonał wszystkie trzy koncerty Czajkowskiego; teraz w Łodzi przyszła kolej na Chopina.

To rzeczywiście wyczyn, bo rzadko się zdarza, żeby pianista wykonał wszystkie 27 etiud (z których przecież wiele jest trudnych technicznie) – bo nie tylko op. 10 i 25, ale też Trois nouvelles études. Dyrektor filharmonii Lech Dzierżanowski w paru słowach wstępu przypomniał, że ani Richter, ani Rubinstein nie odważali się grać wszystkich. Lortie się odważa, bez kompleksów i zahamowań.

Technikę ma rzeczywiście znakomitą i widać, że nie jest to dla niego specjalnie trudne zadanie. Niektóre z etiud gra naprawdę pięknie. No i, gdy słucha się ich tak właśnie, po kolei, słychać, że to jednak jest cykl. Było jednak tam i niemało nonszalancji, jak to w takich „zaliczankach” bywa (za co „kochamy” Buchbindera…), i specyficznej maniery nagłych oddechów, emfatycznego zrywania fraz, rzucania się z pasją na klawiaturę. Z tym, że trzeba jeszcze wziąć poprawkę na małe wnętrze i donośne brzmienie fortepianu, a zasiedliśmy w trzecim rzędzie, więc pewnie za blisko. (Tak czy owak, było też trochę etiud, które na konkursie zapewne by nie przeszły. Ale co przechodzi na konkursie, to też już trochę inna sprawa…) Etiud w jego wykonaniu jest dużo na YouTube. 

Na bis Lortie zagrał dwa utwory Liszta (jego najnowsza płyta to Lata pielgrzymki): jeden z Sonetów Petrarki oraz La lugubre gondola. I było już zupełnie inaczej: poetycko, subtelnie. Właściwie to szkoda, że w Roku Lisztowskim nie dał recitalu właśnie z tym repertuarem…

PS 1. Z dwóch źródeł dostałam link do tego artykułu. Jak widać, krakowscy radni szaleją, żeby tylko dokopać znienawidzonemu Adamusowi. W kwitkach mu grzebią… Zapewne o wiele mniej interesuje ich to, co robi. A robi naprawdę ciekawe rzeczy. W dalszym ciągu cyklu Verba et voces tym razem – muzyka polska, i to tradycyjnie już we współpracy ze znakomitymi muzykami zagranicznymi. Zapewne wybiorę się na któryś z tych koncertów. Mnie akurat tylko taka „kontrola” interesuje.

PS2. Dostałam wczoraj także wiadomość, która brzmi dość sensacyjnie. Dziś we Wrocławiu, w samo południe, ma zostać ogłoszony… nowy szef artystyczny Wratislavii. A przecież dopiero podpisywali kolejny kontrakt z McCreeshem…