Czy Brahms powinien być ciężki?
No cóż, mamy za sobą dwa koncerty Sinfonii Varsovii pod batutą Jerzego Semkowa z symfoniami Brahmsa. Wielu ludzi czekało na wielkie wydarzenie, inni – po prostu na obecność Maestra, bądź co bądź legendy polskiej dyrygentury.
Poniedziałek niestety był rozczarowaniem. Zwłaszcza II Symfonia, która zdenerwowała mnie nie tylko z powodu interpretacji, jak i jakości wykonania. Nie wiem, co się stało Sinfonii Varsovii, może zbyt dużo zbyt różnorakich koncertów, może brak prób z Maestrem, w każdym razie zwłaszcza dęte nie popisały się, nawet pion im zagrać było trudno. Ale i to, co Maestro robił, napawało mnie zdumieniem: ta najpogodniejsza, słoneczna wręcz symfonia Brahmsa została zmieniona w co najmniej Dziewiątą Beethovena, a może raczej w jakiegoś Brucknera czy coś jeszcze cięższego. To było wręcz przykre wrażenie i właściwie przyszłam dziś wyłącznie z nadzieją, że uda się je poprawić.
Trochę się udało – miał rację Gostek, kiedy powiedział przed koncertem: no, dziś powinno być lepiej, bo ciśnienie jest wyższe, słoneczna pogoda, a w poniedziałek było szaro, więc grało się gorzej. I rzeczywiście – może też trochę popróbowali, ale tym razem muzycy nie dali plamy, mniej było nierówności czy kiksów. Jednak mnie osobiście i tak było ciężko znieść tę gigantyczną masę dźwięku; na IV Symfonię uciekłam na balkon, a i tak mnie przytłoczyła.
Czy rzeczywiście tego należało się spodziewać? Pamiętam Semkowa z rozmaitego repertuaru, np. z Mozarta. Ale ostatnio poszedł raczej w Brucknera czy Mahlera – pamiętam ten koncert jako wstrząsający. Czy ta estetyka do Brahmsa pasuje? Moim zdaniem nie. Owszem, często się u nas tak uważa. Tak się grywało Brahmsa pół wieku temu i kto wtedy chodził do szkoły, ma wpojone takie zdanie. No dobrze, odpowiadam na nie, ale właściwie dlaczego? Kto to powiedział?
Przecież Brahms to nie potężny facet z wielką brodą – potężny nie był, a brodę zapuścił, by dodać sobie profesorskiej powagi i zamaskować emocjonalność. Ale w muzyce niczego nie ukrywał, muzyka jest wzruszająca i ma w sobie nieskończoną ilość odcieni, subtelności, głębi. Bywa pogodniejsza, bywa smutna aż do depresji. Ale nie ma w niej krzyku – chyba że rozpaczy, ale też w granicach dyskrecji, jak np. w fortepianowym Intermezzu es-moll.
A brzmiała ta muzyka jednak inaczej niż grano ją te pół wieku temu. Brzmiała raczej tak, jak wykonywał ją w sierpniu w Warszawie Herreweghe ze swymi zespołami czy Jurowski z Orkiestrą Wieku Oświecenia. Nie była ani ciężka, ani lekka, była po prostu sobą. I to wystarczy. Takiego Brahmsa jak dzisiaj po prostu nie jestem już w stanie słuchać.
Komentarze
Ajaj, Pani Kierowniczko! W ladnym towarzystwie sie Pani znalazla: Lenina, Che Guevary i generala Jaruzelskiego!
http://wsieci.rp.pl/opinie/za-burta/No-pasaran-Salonowe-elity-murem-za-Krytyka-Polityczna-
I nie ma sie co Brahmsem zaslaniac. Lepiej od razu powiedziec jaki jest jej stosunek do Pol Pota i Kim Ir Sena?
Ostatnie zdanie analizy tajemniczego autora z Rzepy powalilo mnie z kanapy,
Pobutka.
PS.
Co do Brahmsa — grunt to właściwe BMI! 🙂
Gostku, pozwoliłem sobie wysłać emaila na takie konto na yahoo. Chyba rzadko używane…? Wdzięczny będę za odpowiedź.
Przedwczoraj zmarła nie tylko Montserrat Figueras, lecz również, w wieku lat 90, jedna z najwybitniejszych śpiewaczek okresu powojennego, Sena Jurinac.
http://www.youtube.com/watch?v=pDbCEa3moWg&feature=related
Kanałami prywatnymi dowiaduję się również, że przedwczoraj i wczoraj grała we Wrocławiu jedna z najwybitniejszych pianistek współczesnych, Kubanka Juana Zayas. Podobno grała rewelacyjnie.
Byłoby szkoda, gdyby te dwie niepospolite i dyskretne Damy nie pojawiły się choć przez chwilę na Dywanie.
http://www.youtube.com/watch?v=G3nmm5l0-Ys
Na Juanę Zayas miałam nawet jechać, byłam zapraszana, ale różne sprawy zatrzymały mnie w Warszawie 🙁 Żałuję, że nie zagra przy tej okazji w stolycy…
Okropnie śmieszna w Pobutce sekwencja, gdy kamera skierowana jest na twarz Rattle’a 🙂 No, tu też jest masa dźwięków, ale też momenty subtelności. No i precyzja 😉
Pewnie by zagrała – gdyby ją kto zaprosił. A by zaprosił – gdyby wiedział, kto to jest.
W rezultacie, Juana Zayas przemyka się dyskretnie po „mniejszych miast dwie trzecie” i salach uniwersyteckich, bo gra na fortepianie, zamiast wilki hodować.
Sena Jurinac też nigdy nie zaśpiewała w Operze Paryskiej, ani na Festiwalu w Aix-en-Provence. I kto na tym stracił? Nie ona napewno.
A propos twarzy:
http://www.youtube.com/watch?v=xIv6ZkiJHcM&feature=related
Trochę jajcarskie, ale… 🙂
Jak tu kochać Brahmsa? Wielki kompozytor, co najmniej tej rangi i znaczenia co Brahms tak o nim pisał; „Panie Brahms! Mam Pana za nieudolnego, pełnego pretensji, lecz w zupełności pozbawionego talentu człowieka. Bardzo nisko pana cenię i odnoszę się do pana z niemałą pogardą”
Czyje to słowa, jeżeli można zapytać?
Tak, tak. Przyganiał samowar garnkowi 😉
😛
Może wielki kompozytor, ale mały człowiek 👿
Moi drodzy, kolejna nowa skórka:
http://film.blog.polityka.pl/
Widać z niej, że miejsce jest na wszelkie linki, więc i ja będę mogła zrobić te same, co w obecnej mojej wersji, a nawet więcej.
Autor powyższego blogu zrobił też sobie kategorie, co w jego przypadku było łatwe, ponieważ prowadzi go od niedawna, a chyba nawet stosował kategorie od początku (nie śledzę go aż tak). Ja natomiast myślę o podstronie recenzji płytowych, bo oczywiście chcę je robić, ale nie chcę, żeby zakłócały główny nurt.
Recenzje płytowe, koncertowe, około-polityczne…
Dużo jest tekstu i elementów na stronie, ale przynajmniej kolorystycznie w porzo.
Może jednak nie przesadzajmy.
„Wolter, ten bezbożnik i łotr skończony, zdechł, by tak rzec, jak pies, jak zwierzę. Oto i cała nagroda!” (Mozart w przekładzie Ireneusza Dembowskiego, list do ojca z Paryża, 3 lipca 1778).
Gdyby zebrać wszystkie cytaty wielkich artystów o innych wielkich artystach, nie ostałby się pewnie ani jeden „wielki człowiek”.
Oj, to oni tez mogliby (Ci Wielcy Artysci) zrobic manifestacje Oburzonych.?
Nie wiem, czy to wyjdzie, ale próbowałam przepisać 1 akapit tego wpisu, żeby wyglądał mniej więcej tak, jak w nowej skórce (krótsze wersy, tekst ściągnięty do lewej strony). To, że wersy wpisu są krótsze, niż wersy komentarzy (na skutek lewego marginesu pod datą), to absurd.
Poniedziałek niestety był rozczarowaniem. Zwłaszcza II
Symfonia, która zdenerwowała mnie nie tylko z powodu
interpretacji, jak i jakości wykonania. Nie wiem, co się
stało Sinfonii Varsovii, może zbyt dużo zbyt różnorakich
koncertów, może brak prób z Maestrem, w każdym razie
zwłaszcza dęte nie popisały się, nawet pion im zagrać było
trudno. Ale i to, co Maestro robił, napawało mnie
zdumieniem: ta najpogodniejsza, słoneczna wręcz symfonia
Brahmsa została zmieniona w co najmniej Dziewiątą
Beethovena, a może raczej w jakiegoś Brucknera czy coś
jeszcze cięższego. To było wręcz przykre wrażenie i
właściwie przyszłam dziś wyłącznie z nadzieją, że uda się
je poprawić.
http://krakow.naszemiasto.pl/artykul/1173527,kuria-dementuje-zakaz-organizowania-koncertow-w-kosciolach,id,t.html
Jeśli chodzi o Brahmsa lżejszego kalibru, to zapraszam 16.12.2011 do Studia S1. Koncert skrzypcowy D-dur bedzie grac Aleksandra Kuls, której nie dane było wykonać tego utworu na Wieniawskim.
Drugi z niewykonanych na Wieniawskim koncertów: d-moll Wieniawskiego bedzie można usłyszec w Łódzkiej Filharmonii 2.12.2011
Juanę Zayas słyszeliśmy w Łodzi 18 listopada w koncercie G-dur Ravela – ale niestety nie popisała się w akompaniamencie orkiestra a i pianistka była spięta chyba i dość nierówna – w sumie wyszło to no nie za bardzo (skoro się temat wywołał…). Bisów nie było – w solowym występie jej klasa zapewne dała by znać o sobie. We Wrocławiu to były recitale solowe.
Za to I symfonia Szostakowicza wyszła zaskakująco dobrze (Dyrygował Nałęcz Niesiołowski) i tu bis publiczność wymogła.
Dużo było wzruszeń innego rodzaju – na początku z telebimu przemówił sam Andrzej Markowski i zadyrygował „pierwszym utworem w dawnym stylu” Góreckiego (rejestracja telewizyjna z lat 80-ych). Bo to był koncert w związku z jubileuszem o którym PK już pisała.
Dzisiaj gra Lisa Smirnova: http://filharmonia.lodz.pl/PL/Repertuar/KoncertySymfoniczne/Event/457/Default.aspx
Mel99 – witam. Cieszę się, że Aleksandra Kuls zagra w Warszawie Brahmsa, na którego taką miałam ochotę w finale Wieniawskiego…
To muszę sobie jakoś poustawiać czas, żeby móc tam dotrzeć, bo znów wszystko się nakłada. Może się uda. Trwa już Actus Humanus (tego dnia Ensemble Clement Jannequin), ale i tak bym tego dnia nie była. Jest premiera Halki w Operze Krakowskiej. Ale jest też tzw. premiera prasowa dwa dni później, to może wtedy pojadę. Z Wrocławia, bo 17 grudnia we Wrocławiu premiera Pułapki Krauzego, na której powinnam być. Jak widać więc, z gdańskiego festiwalu realne są dla mnie ewentualnie tylko dwa pierwsze dni…
02.12. jest Don Giovani w TWON.
Zawsze coś, gdzieś jest. 🙁 🙂
O, poszedłbym na Krauzego… ale to sobota… a ja pracuję 🙁 🙁 🙁
Pani Kierownicza napisze zwolnienie?
Kiedyś się z kolegą zwolniliśmy z prac technicznych W LO, bo Gould miał grać w radio 🙂 Zwolnił, tylko tak się dziwnie patrzył…
No dobrze, dobrze…. Kierowniczka, i nie Gould zwolnił 🙁
a ja uważam, że I Symfonia była fantastyczna!
IV też bardzo dobra, środkowe mniej mi się podobały, najmniej II.
Semkow to jeden z niewielu dyrygentów, który podczas wykonań wywołuje w słuchaczach (na pewno u mnie i kilku moich znajomych) myśli związane z czasem w muzyce.
Nie znaczy to że wykonanie uważam za wzorzec.
Podobał mi się też Brahms pod Jurowskim na starych instrumentach – a przecież brzmiał zupełnie inaczej.
Spójność czasu z rodzajem brzmienia (nasycone, głębokie – żadna polska orkiestra nie ma takiego!), prowadzenie frazy.. Czy zauważyli Państwo – że Varsovii ostatnie pulpity grają tak jakby były koncertmistrzami?
Tego często u nas się nie spotyka.
Oczywiście można mieć zarzuty – co do proporcji i zbyt wielu czysto technicznych usterek, zwłaszcza w II Syfmonii – które przeszkadzały w odbiorze, ale jednak nie przyćmiły koncepcji interpretacji.
Jedyne, co jest dla mnie prawdziwym pytaniem, to – czy jest sens wykonywania 2 symfonii Brahmsa jednego wieczoru? Osobiście uważam, że każda z nich zarówno dla słuchaczy, jak i wykonawców jest ogromnie wyczerpująca. Miałam wrażenie rozproszenia energii i uwagi, spadku siły i koncentracji zwłaszcza między I i II symfonią w poniedziałek.
A wszystkim malkontentom polecam dokładne tournee po polskich orkiestrach i powrót do słuchania Varsovii pod Semkowem z optymistyczniejszym uchem!
Nie żebym się czepiał, ale ten ostatni argument jakoś mi się kojarzy z mistrzostwami Sudanu w skokach narciarskich. 🙂
Jeszcze o koncercie Aleksandry Kuls w Studio S1.
Pomyliłem daty: koncert odbędzie się 18.12.2011.
Zagra z Orkiestrą Polskiego Radia koncert D-dur Brahmsa.
Na stronie studia nie ma żadnej informacji.
A te szaty widzieliście? http://technopolis.polityka.pl/ Nie żebym była zachwycona, ale różnią się dość istotnie od pozostałych, co by sugerowało, że jest pole do manewru, a poza tym nieźle pasują do tematu blogu.
Przyszła dziś płyta z I Brahmsa wg Furtwanglera. 🙂 A wczoraj Jan Sebastian wg Wallfisch. 🙂 Posłucham, jak mi tylko głowoból przejdzie, a że już 3 dni trzyma mnie w kleszczach, to chyba lada moment wreszcie da mi pożyć. Zanim mnie dopadł, trochę wypróbowałam słuchawki i podjęłam decyzję o wymianie co najmniej kolumn i wzmacniacza w trybie pilnym – jak ja mogłam tyle lat na tym słuchać?! Toż nie słychać nawet połowy tego, co w słuchawkach. :schock:
Shock, oczywiście. 😳 Jednostki z głowobólem powinny siedzieć cicho w kąciku. 🙁
Przydałby mi się taki szef ze\słuchawkami, tylko co ja bym później z nim zrobiła? 😀
Trochę się polepszyło, nie ma już opcji odpowiedz.
U Pani Justyny żółty przybrał ciepły ciemniejszy odcień miodu.
Idzie na lepsze.
Hurra! (to komentarz do zniknięcia funkcji ‚odpowiedz’). Zniknęły też angielskie wtręty. Mam nadzieję, że to są ostateczne zniknięcia i że pochód zmian na lepsze będzie szedł dalej. 😎
Internetowcy to wszystko czytają, i to uważnie 😉
Parę cytatów z maila, który dziś dostałam:
„„Co w duszy gra” jest częścią większej grupy blogów POLITYKI, za które jako Dział Internetu odpowiadamy już nie tylko technologicznie, ale także biznesowo, rozwojowo. Jest naszym zadaniem dbać o to, by cała grupa blogów była w zgodzie z nowoczesnymi standardami w sieci. A standard zmienia się o tyle, że nasi użytkownicy coraz częściej przeglądają internet przy użyciu telefonów komórkowych lub innych urządzeń mobilnych. I chcą, by konstrukcja techniczna serwisów/blogów za tym nadążała. Nowy layout, ze względu na to, że elastycznie dopasowuje się do ekranu urządzenia, taki postulat spełnia. Nie nakłaniamy do tego, by stali i (jak sami się określają) „konserwatywni” czytelnicy bloga zmieniali swoje dotychczasowe przyzwyczajenia. Chcemy jednak brać pod uwagę także oczekiwania tych tzw. „nowoczesnych”. Tym bardziej, że i niektórzy z autorów naszych blogów już „dusili się” w starej formie – przeszkadzały ograniczone możliwości prezentacji, brak dodatkowych modułów przy poszczególnych notkach czy brak integracji z serwisami społecznościowymi. Platformę zaś mamy wspólną i modernizację trzeba przeprowadzić równolegle dla wszystkich blogów z grupy. Utrzymywanie różnych wersji (jedne blogi po nowemu, inne blogi po staremu) jest nieefektywne i kosztowne, abstrahując od tego, że wizerunkowo dla POLITYKI niezbyt korzystne.”
Ponadto:
„Estetyka nowego layoutu. Tu już wchodzimy w sferę osobistych wrażeń, gustów i przyzwyczajeń. Rozumiemy doskonale zamiłowanie do prostoty i szanujemy silne przywiązanie czytelników do dotychczasowego wyglądu, nagłówka i funkcjonalności. Mamy nadzieję, że blogowicze zaakceptują nową szatę, że nie będzie ona przeszkodą w ulubionych dyskusjach. Deklaruję, że jesteśmy otwarci na uwagi (szczególnie te, które zakładają naszą dobrą wolę i minimum kompetencji 🙂 ).
Poprawki, które wprowadziliśmy po uważnej lekturze dotychczasowych uwag:
– Wyłączenie opcji Odpowiedz – komentarze wyświetlają się chronologicznie, a nie w drzewku
– Uzupełnienie tłumaczeń z jęz. angielskiego
Nad czytelnością kolorów, proporcjami kolumn i fontów jeszcze raz się pochylimy, w tej chwili zbieramy opinie z różnych źródeł.
Rozumiem, że i Pani ma do nowego layoutu trochę sceptyczny stosunek. Mam nadzieję, że powyższe argumenty tłumaczą, jak ta zmiana wygląda z naszej perspektywy.
Czuję, jak wyjątkowa i zżyta jest społeczność Pani blogowiczów, jak bardzo uważają Dywan za swoje miejsce. Zależy mi, żeby wiedzieli, że czytamy i słuchamy ich opinii. Ale też, że musimy pogodzić różne potrzeby i interesy”.
Zależy, więc przekazuję 🙂
I clou: chcą mój blog przestawić jeszcze przed weekendem. Tak więc uwaga, uwaga, zmiany nadchodzą 😐
Dwie duże symfonie jednego wieczoru
W przypadku LvB (z Kammerphilharmonie Bremen) słuchało się doskonale.
W przypadku Brahmsa to chyba rzeczywiście przesada.
Dużo bardziej podobało mi się rozwiązanie katowickie w 2008 : jedna symfonia + jeden z koncertów.
Kondensacja 4 symfonii do dwóch wieczorów mogła być związana z ograniczeniem czasu maestro, lub terminami wynajęcia sali FN, lub wynajęciem techników do nagrania płytowego…
Z radiowego wywiadu z szefem SV wynikało, że Semkow przysłał swoje uwagi interpretacyjne na wiele tygodni przed, a i prób chyba był dostatek.
Nienajlepsza interpretacja IIgiej wynikła – jak mi się wydaje – z pewnego rozczarowania Semkowa grą SV w Iszej – może postanowił „wziąć całkowicie sprawy w swoje ręce”, może odmiennie niż było na próbach – no i spontaniczność się już zatraciła całkowicie.
Albo – bliżsi się stali Maestro Semkowowi Mahler i Bruckner (IVta w FN w najbliższą sobotę czyli już jutro – gra NDR).
na shock najlepsza jest schockolatte. Endorfiny i te takie tam… sero coś
Lesiu, że też sama nie pomyślałam, żeby sięgnąć po swoje ulubione lekarstwo! 😉
Co do korespondencji zacytowanej przez PK, bohater powieści sapnąłby w tym momencie z zadowoleniem, ale damie nie wypada, uśmiechnę się więc tylko z ulgą: nie znoszę marudzić na darmo. 😉 Ładne piśmo. I jak taktownie zwrócono nam uwagę, że krzyczymy dużo głośniej niż inni – rzeczywiście, na już przebranych blogach zauważyłam jedynie sporadyczne i ogólnikowe komentarze do nowej szaty, a u nas – burza. Ale np. uwagi co do rozmiaru czcionki tytułu pojawiały się także gdzie indziej. Rozbestwiona czytelniczym powodzeniem nieśmiało przypomnę, że autor postu ma imię bądź nicka, a nie nazwę i że powinna się pojawić informacja o tym, że jego e-mail nie będzie publikowany, za to strona internetowa – tak.
Przed weekendem – to dziś. 😯
A teraz już biegnę, żeby szef od słuchawek nie czekał. 😉
Po przeczytaniu pisma: naprawdę te ogromne tytuły wpisów mieszczą się w komórce??… Ale co ja mogę wiedzieć, telefon mi służy do dzwonienia… 😉
„Nowy layout … elastycznie dopasowuje się do ekranu urządzenia”
Wielkość to sprawa oprogramowania obsługującego. To pewnie się mieści.
PS Jak się ma telefon z ekranem 9,4 cala to całkiem sporo widać :roll
🙄 ?
Pobutka.
nasi użytkownicy coraz częściej przeglądają internet przy użyciu telefonów komórkowych lub innych urządzeń mobilnych. I chcą, by konstrukcja techniczna serwisów/blogów za tym nadążała
Ta, i dla urządzeń mobilnych robi się strony przeładowane wszelkimi możliwymi bajerami? To pogratulować inwencji. „Nowocześnie” to się robi wykrywanie urządzenia mobilnego i przekierowuje je się na specjalną „lekką” wersję strony.
A niezależnie od tego, z faktu, że strona jest skalowalna, wcale nie wynika, że musi wyglądać jakby piorun w miotłę strzelił. To nie jest kwestia konserwatyzmu czy nowoczesności, ale choćby minimalnego poczucia estetyki.
No dobrze, a poza tytułem to jeszcze coś się mieści? Kawałek tekstu na przykład? Przecież różnica w wielkości liter między tytułem a wpisem jest tak ogromna, że muszę zmieniać okulary 😉 Ja już abstrahuję od estetyki w tym momencie, chodzi o wygodę i „oczne” zdrowie.
Już mówię jak to wygląda TERAZ na ekranie 4.3 cala (nie telefon, ale rozmiar typowy dla smartfona). Można od biedy rozpoznać PK na przeskalowanym obrazku, nagłówki są świetnej wielkości, teksty wpisów są tak małe, że ja wytężam wzrok. Na oko rozmiar 6-7. Mimo, że rozmiar czcionki mam ustawiony największy.
Ze stronami, nawet w wersji m., jest sporo problemów. Np. Nie zawija się tekst. Obawiam się, że nie do końca są dobrze napisane.
Respons:
1. Nie uważam, by dwie symfonie Brahmsa w jeden wieczór to było za dużo. Dwie symfonie Brucknera może, ale poza pierwszą, która trwa ok. 45 minut, pozostałe mieszczą się spokojnie poniżej 40 min, więc na długość programu narzekać nie można.
Ładunek emocjonalny to już insza inszość. Tu tylko jak kto wytrzymały jest i z jakim nastawieniem przychodzi i słucha. Po pierwszym koncercie, pomimo jego niedociągnięć, kręciło mi się w głowie. Po drugim już trochę chłodniej, pomimo że lepiej grali.
2. Strony internetowe – nie rozumiem co ma pstrokacizna do skalowalności strony… (aha, Hoko już to samo napisał).
Technopolis to jest ten sam nowy dizajn, tylko tła trochę inne. No ale faktycznie pole do manewru jest.
A krzyczymy najgłośniej, bo… eh, nieważne 😛
3. Aga@23:53
No nie mogę – kolejny przypadek zarażenia audiofilitisem przez internet. Moment przebudzenia jest najgorszy. „Jak ja mogłe(a)m tego słuchać przez tyle lat?!”
Cokolwiek zrobisz, najpierw ustal budżet, a potem ustal, o ile możesz go przekroczyć 🙂
To bardzo ważne, bo najbardziej będzie podobał Ci się klocek, który kosztuje 450 zł więcej, niż miałaś zamiar wydać.
Zostaw też trochę pieniędzy na kable – do podłączenia CD do wzmacniacza i głośnikowe – powiedzmy 10-15% całkowitego budżetu.
Nowoczesny piorun wali w konserwatywną miotłę, czyli to idzie młodość 🙁 Też nie nadążam ocznie 🙁 Żółte albo zielonkawe na białym to dla mnie łamigłówka 🙁
Dzień dobry 🙂
Ja cały czas mam wrażenie, że projektant tych stron, nie wiem, kto to jest, w ogóle nie myśli o tym, że czytają też ludzie mający kłopoty ze wzrokiem…
A swoją drogą my to przynajmniej rzucamy konstruktywną krytyką, ciekawam, co będzie się działo, kiedy będą zmieniać skórkę np. Piotrowi z sąsiedztwa… toż tam większość klienteli 50+ 😀 U nas też niemało, z prowadzącą włącznie 😆 Czy o takich użytkownikach też się myśli? Sądząc po widoczności różnych rzeczy – średnio, no, ale może coś się jeszcze poprawi wspólnymy siłamy. I godnościom osobistom… 😉
Już wspominałam, haneczko, że u mnie będzie dalej czerwone 🙂
Dziwiłam się, skąd zielony, no i widzę: zielone są Niedowiary:
http://naukowy.blog.polityka.pl/
Czerwone lubię 😉
Adama Szostkiewicza już przestawili, też z czerwonym. A Bendyka z zielonym i wygląda to jakoś głupio…
Czytającym kolegom z Działu Internetowego zwracam uwagę, że ci, co tu najgłośniej krzyczą o estetyce, czyli Hoko i Bobik, wiedzą, o czym mówią, bo sami mają blogi po prostu przepiękne (upięknione własnym przemysłem, za którym stoi wiedza). Może i staroświeckie, bo nie mają bajerów i odniesień do serwisów społecznościowych (ja też nie mam i nie chcę mieć), ale jak miło na nie patrzeć! Strona powinna przyciągać, sprawiać, że odbiorca chce do niej wrócić nie tylko ze względu na treść, że będzie się na niej czuł miło i komfortowo.
Strasznie wielkie nagłówki, krzyczą. Od wrzasku są tabloidy. Wolę, żeby Polityka do mnie mówiła. Idę poszukać proporcji, leżała kiedyś przy estetyce.
Znaj proporcje…
Też tak uważam.
W Dwójce w Dawno-niedawno żegnają Montserrat Figueras 😥
Parę słów do osoby, która parę razy próbowała mi się tu wpisać i ją zbanowałam. Nie uznajemy tu postów chamskich. Jeśli Pan (Pani) ma jakieś konkretne uwagi do tego, co robi w Dwójce p. Małaszko, to można je przecież dokładnie i kulturalnie sformułować (rozumiem, że właśnie został już rozstrzygnięty konkurs na dyrektora Dwójki? Czy to może przeciwnie – urabianie opinii przed rozstrzygnięciem? Nie wiem, nie orientuję się), a nie posługiwać się jednozdaniowym stwierdzeniem „a u tej pani to Murzynów biją” 😈 To się donos nazywa, ale to donos bezwartościowy, bo nie wiadomo, o co chodzi.
Jak to miło z rana dobre słowo usłyszeć. 🙂 Dziękuję, Pani Kierowniczko, ale muszę uczciwie dodać, że za technikaliami mojego blogu stoi wiedza nie moja, tylko Pana Administratora, dobroczyńcy naszego. Ja tylko sobie życzę: ma być tak i tak, a on na to mówi „psiakrew, czy ty sobie zdajesz sprawę, ile to jest roboty?”, po czym siada i robi. 😀 Natomiast estetyka była wypracowywana w trakcie naszych ożywionych dyskusji, które czasem skutkowały tym, że zapominaliśmy zjeść kolację, ale nigdy nie doprowadziły ani do rękoczynw, ani do twałego naruszenia stosunków rodzinnych.
Bardzo doceniam odpowiedź P. T. Internetowców, też dziękuję, ale oczywiście nie znaczy to, że już warczał nie będę. 😉 Tylko może zaczekam, aż i Kierownictwo zostanie na nowo oskórkowane i wtedy warknę pod adresem konkretów. Na razie zresztą kawałek roboty Hoko za mnie odwalił. 🙂
Pieseczku, no tak, nie wymieniłam Pana Administratora, a powinnam była. Dla mnie to przecież oczywistość, ale nie dla każdego musi nią być 😉 W każdym razie jak się ma takowego w rodzinie, to zawsze łatwiej 😉
@Gostek 9:46: Dziękuję, tak czuję, że te uwagi co do, ehem, metody budżetowej, bardzo mi się przydadzą. 🙂
Ja z uporem swym wracam do czytelności sensu czcionka. Bo nazywacie te nowe strony pstrokacizna…. Ha! To jest i tak znakomicie czytelne… Pstrokacizna to jest np. Na New Scientist.
Wszedłem na naukowy. Etc. Na ipad i na smartfona. Na smartfonie jest DUUŻO lepiej, lepiej niż stara szata graficzna też. Co prawda najpierw wita wchodzącego ogromne logo POLITYKA. Nawet dwa. Pewnie o to chodziło. Czczionki są wystarczającej wielkości. Powiększyć się nie da. Tekst się zawija. Kolumny z prawej, z odnośnikami, nie widać (przy pewnym ustawieniu widoku). Na Ipadzie —- gromko protestuję. Litery są małe i NIE DA SIĘ ICH POWIĘKSZYĆ. W obecnej wersji rozciągam tekst na cały ekran, od razu dobrze. Na naukowym. Etc., nie da się. Wszystkie pierdółki zaśmiecają ekran. Chyba przesadzili…
Ago, do Gostkowej porady dodam drugą — zawsze coś będzie lepiej grało… To jest nieustająca pogoń za króliczkiem.
Widzę, że w Trybunale Pierwsza Brahmsa. To sobie dłużej pośpię tym razem 🙂
Ago, żadne kolumny Ci nie pomogą, jak ich dobrze nie ustawisz. 2. Nie sugeruj się opisami brzmienia sprzętu z rozmaitych pism, bo to niewiele warte. Z drugiej strony, w sklepie tez Cię zbajerują, więc i tak stoisz na straconej pozycji. 3. Najważniejsze sa kolumny. 4. Najmniej ważne kable – 10 – 15 procent wartości sprzętu na kable, co sugeruje Gostek, to już wg mnie przejaw uzależnienia. Należy się w takim wypadku dobrze nad sobą zastanowić – a najlepiej zrobić sobie slepy test, stosując jako zamiennik tychże gruby kabel ze sklepu muzycznego w cenie 5zl za metr. 5. 10 razy posłuchaj, ni m coś kupisz. 6. Na słuchawkach zawsze więcej słychać, taka ich natura. Nie zawsze jest to zaletą. 7. Z audiofilizmu można się, mimo wszystko, wyleczyć. 🙂
Znowu się zaczyna…
Tadeuszu, postaram się nie przesadzać. 😉 Ale w tej chwili różnica w jakości dźwięku słuchawki versus kolumny jest tak kolosalna, że nie do zniesienia, ergo w ogóle nie korzystam z kolumn, a nie chcę jednak całkiem przechodzić na słuchawki. Pierwszy sprzęt grający dostałam na 18 urodziny (bardzo zwykły radiomagnetofon), obecna Yamaha to mój sprzęt nr 2. Mam ją od jakichś 10 lat, kiedy ją kupowałam w ogóle nie słuchałam jeszcze muzyki poważnej. Potem jakoś tak z automatu zaakceptowałam, że muzyka w domu brzmi dużo gorzej, niż na koncercie. Okazuje się, że co koncert, to koncert, ale jednak w sprzęt warto trochę zainwestować. Raczej nie grozi mi uporczywa pogoń za króliczkiem, bo moje uszne możliwości są skromne, a kupię coś nowego tylko kiedy sama usłyszę, że warto. Właśnie usłyszałam.
1. Oczywiście, że jest to uzależnienie, ale mimo wszystko obstawam, że są różnice i już.
I tak nie zmieniam kabli np. do różnych rodzajów muzyki, nie mam kondycjonera itd.
2. Tradycyjny podział wprowadzony przez Leonarda da Vinci mówi, że na kolumny należy wydać ok. połowę budżetu i zgrubsza po 1/4 na odtwarzacz i wzmacniacz.
3. To, że muzyka na sali koncertowej brzmi najlepiej to oczywista bzdura. Najlepiej brzmi muzyka odtwarzana na sprzęcie referencyjnym 😈
4. Pogoni za króliczkiem można uniknąć w bardzo prosty sposób – wydać na sprzęt tyle, że kupowanie nowego nie wejdzie w rachubę przez najbliższych x lat (x wedle uznania i dochodów).
Do sklepu idź z jakimś cynicznym audiofilem, bo przemądrzali panowie Cię zapędzą w kozi róg i wmówią jakieś bzdety. Na odsłuchy musisz chodzić z własnymi płytami.
Oj, Gostku, wytrawny audiofil kupuje — i sprzedaje — kupuje — i sprzedaje … Oczywiście komuś dobrze też sprzwdać kredyt na 30 lat na sprzęt 👿 A w końcu jakie, Ago, słuchawki kupiłaś ?
Tadeuszu, słuchawki w końcu dostałam w prezencie od szefa z okazji dziesięciolecia pracy w firmie – Bose, z aktywnym wyciszaniem szumów.
Wytrawny audiofil kupuje, a „stare” odstawia na strych (albo i nie) 😈
http://community.klipsch.com/forums/storage/4/1238933/Rodrigues%20-%20foodstamps.jpg
Tak będą z Tobą rozmawiać panowie w salonie:
http://community.klipsch.com/forums/storage/4/1233854/Rodrigues%20-%20speaker%20salesman.jpg
I pomyśleć, że dawniej zbóje musieli musieli wysiadywać w niewygodnych krzakach, bez względu na pogodę. 😆
Oooooooooooooooo jest nowe! 13:51!
Ojej 😯
Ratunku!!! … nie mogę, muszę pracować. Pocierpię wieczorem. Jedno powiem: cierpienia Wertera przy moich, to nic. 🙁
A ja widzę (czy raczej nie widzę) zupełnie inny problem – w poprzedniej wersji spokojnie było widać dobrą porcję komentarzy pod wpisem.
Teraz w domyślnym powiększeniu przeglądarki widzę dwa, góra trzy.
Tzn. widzę o wiele mniejszy wycinek rzeczywistości niż w poprzedniej wersji.
Gostku, na to już też parokrotnie zwracaliśmy uwagę: więcej przewijania, niż czytania. 🙁
macias1515 melduje się w nowej skórce
Krucafux, muszę sobie pomniejszyć te stronę w przeglądarce bo strasznie kobylaste litery. Ten pęd do nowości mnie się też umiarkowanie… Za dawnych czasów mówiło się „jest wiecie taki trynd” i „z tryndem sie nie dyskutuje”.
Ale na czołówce PK w pędzie i to jest słuszna koncepcja bo przecież wciąż w drodze – z koncertu na koncert, z festiwalu na premierę itd.
Smirnova mnie rozwaliła (i chyba wszystkich) wczoraj koncertem HM Góreckiego. Zawsze myślałem że to się tylko na klawesyn nadaje a to co słyszałem na fortepianie wychodziło płasko. Ale ona to stal w rękach i ogień w sercu – to było tak „góreckie” granie że ACH…
Yhy, bo ja patrzyłem tylko na aspekty graficzne w innych blogach. W ogóle nie rozwijałem komentarzy.
No, no – jeszcze troszkę…
ale nowocześnie… reklamy mają swoje należne miejsce, promocja ma swój kawałek frontu, Kierowniczka na zdjęciu się cała zmieściła. ełropa!
A rozmiaru liter nicków nie dałoby się tak troszkę w dół?
Ha! Nagłówek to może i jest czerwony, ale cała reszta bardzo biskupia jakaś – amarantowy się ten odcień nazywa 🙂
Jest jakiś sposób, żeby to zmniejszyć?
Teraz znikła PK i tytuł bloga 😛
Już jest.
Dla tych, którzy zajrzą później: nowe szaty są od pół godziny, w tym czasie już parę zmian na nich zaszło (np. magicznie zmniejszyła się czcionka w komentarzach). To wyjaśnia ostatnie 2 komentarze Gostka. (Ale wróciłam do pracy…)
Tytuł i słowo ‚listopad’ w dacie obok tytułu są przecięte szarą linią. Po zmniejszeniu czcionki komentarzy odstęp między datą komentarza, a jego treścią wydaje mi się dużawy. A odstepy między komentarzami – też? Hmm… jak myślicie? (Trudno, odpracuję jutro.)
znaczy że co? printskriny robić co 5 minut i potem wystawka?
Wpis o Brahmsie można potraktować jako test – on powinien się mieścić cały na stronie bez przewijania, jest dostatecznie krótki. Ale się nie mieści. Jak ja nie lubię czytać po jednym akapicie.. No może trochę przesadziłam, ale to strasznie męczące nie móc ogarnąć wzorkiem całości. To nie mapa, że można czytać w każdą stronę, tylko tekst o strukturze liniowej. Trzeba widzieć ciągłość.
@foma
Na to chyba już za późno.
Ago, na IE nic nie jest przecięte, data jest w lewym marginesie, który niektórym się przydaje (np. Bartek Chaciński umieszcza tam okładki płyt), ale dla mnie tutaj jest bezużyteczny. Spytam, co da się zrobić.
Miało być „wzrokiem” 😉
@notaria
Ja piszę stosunkowo niedługie wpisy (ale i tak pewnie są takie, co nie mieszczą się w okienku), ale koledzy pisują dłuższe 🙂
W ogniolisku nic się nie przecina.
Przy dacie można umieszczać doodle – np. wizerunek kompozytora, który dziś obchodzi urodziny… 🙄
W Chrome też się nie przecina, tylko te litery tytułu takie ogromne i podwójne odstępy między akapitami… gdyby nie to, tekst miałby szansę się zmieścić w jednym kawałku.
W moich Windowsach się przecina – może mam jakieś stare, zmienić ich nie mogę, bo takie firma każe mieć i już. Sprawdzę wieczorem, jak w domu. W lisie u mnie też się nie przecina.
Nowa skórka… 👿 Już widzę, do czego raczej na pewno się nie przyzwyczaję. Przede wszystkim do tej idiotycznej trzeciej szpalty po lewej stronie (dlaczego przy komentarzach może jej nie być, a przy wpisie musi?). Do tego, o czym pisze notaria – że nie można ogarnąć wzrokiem większego kawałka tekstu. Do nadal strasznie walniętego liternictwa (po kiego takie duże tytuły i nicki?). I ogólnie do zachwiania proporcji mociumpanie. To z pierwszej piłki.
Sylwetkę zamiast twarzy na bannerze uważam za błąd podwójny. Pisałem już o tym, że upychanie „dużej rzeczy” w mały znak graficzny jest bez sensu (Wy, co na komórkach blogi oglądacie – czy Wy w ogóle widzicie, co to tam jest przy tytule?). Ale jest jeszcze inna sprawa: twarz jest dla gatunku ludzkiego obrazkiem szczególnym. Już niemowlęta reagują wiele żywiej na widok ludzkiej twarzy, niż na jakikolwiek inny. Człowiek ma ogromny, wyspecjalizowany sztab neuronów, odpowiedzialny za rozpoznawanie twarzy, mimiki, stanów emocjonalnych na obliczu się uzewnętrzniających, itd. Twarz gospodarza jest rodzajem zaproszenia na blog, od razu ustawia stosunki między autorem a komentatorami na bardziej osobistej płaszczyźnie (mniejsza o to, na ile jest to złudzenie – grunt, że to wrażenie jest). Sylwetka jest zaledwie gagiem, który takiej odpowiedzi neuronalnej nie wywołuje.
A z technikaliów – usiłowałem sobie powiększyć okienko do komentarzy, ale wtedy część pisanego tekstu przestała być widoczna (z prawej strony zeżarło), a jak chciałem z powrotem zmniejszyć, to już w żaden sposób się nie dało. Coś by z tym trzeba zrobić.
Jeszcze raz, bo mój komentarz czeka, chyba z powodu błędu w ścieżce.
To proszę o usuniecie dwóch poprzednich.
O matko! Trzeba ‚telewizor’ na sztorc postawić.
Zrobię zrzut ekranu: https://picasaweb.google.dwa zdjęcia, to i następne 🙁
1 zdjęcie – pełny ekran, 2 – pomniejszone okno, żeby dało się czytać
Ta czcionka grzeszy krojem 🙁 Jakiś nieczytelny jest. Namęczyłam się (i oczy) czytając komentarz Bobika i nie jest to absolutnie winą autora. A przecież potrafimy duużo dłużej. 😎
Umieściłam trzy wpisy z linkiem do mojego zdjęcia i nie wyświetla zdjęcia, a wpisy czekają.
Już mówię, co widać na „komórce”. Są trzy Panie Kierowniczki, jedna w pędzie z lewa w prawo, dwie mają popiersia. Raczej nierozpoznawalne. Polityka dumnie prezentuje swoje logo. Tekst ma wielkość czytelną. jak się włączy „High Resolution”, tekst robi się za mały. Nazwy nicków są takiej samej wielkości co tekst główny, tylko są na czerwono i podkreślone, jak i daty.
Tu te nazwy dają po oczach….
Faktycznie, powiększanie okienka do komentarzy jest spieprzone koncertowo. Jak już jest na sztywno prawy margines, to założyć jakąś blokadę na ciągnięcie okienka w prawo, niech się tylko w dół rozciąga. Lepiej by było zlikwidować ten kretyński margines, ale cudów nie wymagam.
Ojojoj, Kierowniczka w nowej skórze. Kierowniczkę lubię niezmiennie, ale skóra mi się nie podoba i nie zamierzam się przyzwyczajać 👿
Już wpuściłam mt7.
Czy to znaczy, vesper, że nie będziemy mieli przyjemności…? 🙁
O pustej szpalcie po lewej (tej od dat) dyskutujemy.
Ta czcionka to Calibri (przynajmniej to mi się wyświetla), nagminnie używana na małych ekranach. Wolałbym jednak jakąś szeryfową… może być taka kwadratowa.
Z czarnego paska znikła Twórczość Blogowa.
U mnie się okienko komentarzy zmienia pod myszą, tylko to jest teraz taka jedna kropa, w którą trudno trafić tą myszą… Mam Fajerlisa.
@ Bobik
Co do liter, to podobno po prostu font „Polityki”, ujednolicony z logo. Przy zmniejszaniu ekranu zmienia się na podobną czcionkę do starej. W ogóle jak zmniejszać ekran na kompie, robi się tak jak w smartfonach: znika prawa strona, a moja sylwetka zmienia się na sam pyszczek. Ten pyszczek zresztą mi się bardziej podoba.
Ale czarnego paska to ja nie mam 🙄 Mam za to włączone blokowanie czego się tylko da 👿
Twórczość blogowa nie jest na pasku, tylko w stronach.
to ciekawe, w komórce inna Kierowniczka niż na stronie 😯
OK, było na pasku.
foma – zwęż okno przeglądarki, PK wychynie zza winkla.
[kod amoniakalny: 4NH3]
W logo font jest OK, ale logo krótkie jest wszak i całe w kapitalikach. W dłuższym tekście albo ta czcionka jest mało czytelna, albo ja mam taką wadę wzroku.
Tak dziwnie wyświetla te linki:
https://picasaweb.google.com/maria.tajchman/Muzyczny#5678928827465097042
Chodziło mi o porównanie wielkości ekranu na tych dwóch obrazkach.
Mam duży monitor, więc pełny ekran jest przytłaczajacy.
Wcześniej wielkość monitora mi nie przeszkadzała.
Może to nie jest najwieksze zmartwienie. Może litery muszą być wielkie, żeby dało się czytać w telefonie. Nie wiem.
na smartfonie zdecydowanie przyjaźniej niż w ie7 (podobnie jak u Agi, tylko na to firma pozwala. czyżby to ta sama Firma? 😯 )
W telefonie, jak napisałem, większość liter jest taka sama wielkością.
Faktycznie, po zmniejszeniu ekranu kierownicza buźka się pojawia i to mi się wiele bardziej podoba, ale dlaczego, u licha, ja muszę za każdym razem zmniejszać, żeby było lepiej? 👿 Zwłaszcza że zmniejszenie ma z kolei inne niedogodności. No i te za wielkie litery w nickach zostają.
Denerwuje mnie też przeniesienie danych i kodu nad okienko do komentarza. Często się odpowiada na ostatni komentarz i wtedy wygodnie go mieć w zasięgu wzroku. A poza tym ja mam przez to odcięcie wizualne od komentarzy poczucie odcięcia w ogóle od rozmowy, od możliwości nawiązania. Zdecydowanie wolałem tę biurokrację pod okienkiem.
To ja nie kumam. Jak zmniejszam, to mnie się cała Pani Kierownicza jawi, a jak zwiększam, jej buzia…
a mnie czy okno większe czy mniejsze, kierowniczka jak biegła tak biegnie (tyle że czasem większa kroki stawia, a czasem mniejsze). powoli dochodzę do wniosku, że czas przestać biadolić, czas coś zrobić.
A musi w ogóle ta biedna Pani Kierowniczka na blogu biegać? Dość się już w realu nagania. Chociaż tu by Kierownictwu pozwolili przysiąć i spokojnie z nami pogawędzić. 🙂
Jak tę sylwetkę widzę, to mam wrażenie, że nie powinienem się odzywać, bo Kierowniczka taka zajęta, w większym na blogu przelocie od Gostka, a ja tu jeszcze będę głowę zawracał… 🙄
U mnie też zostaje biegnąca. A to IE7. I w ogóle nic się nie zmienia przy manewrowaniu ekranem – a miało… 🙁
@ foma
A co zrobić? 🙄
W wąskim (ściśniętym w talii) oknie, to nawet nieźle wygląda.
Problemem chyba są zbyt duże niektóre napisy, a zwłaszcza nad polem komentarzy.
Prawdę jednak trzeba powiedzieć, że kiedyś, po przeniesieniu kodu pod pole komentarza, też podnosiliśmy lament, ze znikają komentarze, bo nie widać pola kodu i zapomina się go wpisywać przed kliknięciem.
Tak wyglada Kierownictwo w zmiejszonym oknie
https://picasaweb.google.com/maria.tajchman/Muzyczny#slideshow/5678948340549051826
Ja zrobię kawę i pójdę robotać 🙁
W IE też wyskakuje głowa, tylko litery jeszcze większe.
Ale w którym IE?
Tu mam 9, ale sprawdzę w 8.
Nie, w ósemce się nie zmienia.
U mnie Pani Kierowniczka wszędzie biega. I bardzo mi się nie podoba, że malutka taka przy kobylastych literach, jak ikonka 👿
Niech sobie PK zainstaluje przeglądarkę Chrome z Googla i włączy blokadę okienek wg. przepisu Gostka.
W tym IE8 widać przede wszystkim miotające się reklamy, później PK, a później dopiero ale KOBYLASTE tytuły.
Ajaj, Dorotko! Co ONI zrobili Kierownictwu? Kto tak nie lubi Blogowiska w operandii? Przyjdzie się starcom (jak ja) wypisać z blogów Polityki. Już kiedyś papierową próbowali drukować na kolorowym tle – dla mnie nie do czytania, a teraz rujnują ceniony blog muzyczny? O święta Cecylio, patronko szarpidrutów – módl się za nami.
Jaruto kochana, u Piotra będzie to samo…
Jest łebek 🙂
No tak, teraz jest w IE8, ale reklamy nad głową PK się miotają, a w Chrome błogi spokój, co widać na zdjęciu.
Miotać to się mogą, byleby nie wchodziły na tekst, co wcześniej się nagminnie zdarzało… 👿
😆 Bo teraz jest tylko główka.
Nowa szata blogu bardzo ladna (choc ekranowo nieekonomiczna), a zdjecie PK sliczne 🙂 W IE8 troche przeszkadzaja reklamy, ale w ognistym lisie wyrzucilam je przy pomocy adblocku zaproponowanego przez Gostka. Font komentarzy jak dla mnie za maly i wymaga wiekszego zumu niz tekst wpisu (w odpowiadajacym mi zumie akurat wypelniaja caly ekran). Nicki rzeczywiscie niepotrzebnie duze. I w miejscu na komentarz opisy pol („Podpis”, „Email ” itd) niedostatecznie oddzielone od samych pol. Aha, maly „bug” – zumowanie nie powieksza tekstu kursywa
Główka jest lepsza, jak to naukowo wyłożył Bobik. Ogólnie jest lepiej. Jakby jeszcze się dało tę niewydarzoną czcionkę jakoś tego. Na tytuł nie mogę patrzeć bez wstrętu. I jeszcze raz mówię, że jak wyróżniamy coś w tekście bezszeryfowym, to samą (piii) kursywą, a nie kursywą z szeryfami. 👿
Ta kursywa ma w punktach tyle samo, ale w milimetrach tylko jakieś 4/5, to jest ogólnie zbrodnia na tekście.
Lisku, powiększa, tylko nieproporcjonalnie do głównego tekstu. Czcionka z innej parafii zawsze będzie wyglądała krzywo, obojętnie jak się całość wyskaluje. Zawołajcie tam może jakiegoś starego zecera, to wytłumaczy. 👿
No właśnie, że tak powiem, wkursywia mnie ta kursywa, mniejsza od tekstu głównego 👿
Tylko sprawdzę, czy w komentarzach też jest taka wioska.
No ludzie, zróbcie z tym coś, przecież to nie idzie!!! 👿
No i różnica między wielkością tekstu we wpisie a w komentarzach jest za duża. Pewnie już ktoś pisał… ale powtórzę.
Strona glowna wlasciwie nie bardzo logiczna. Dlaczego trzeba pierwszy paragraf ostatnich dziesieciu (+-) wpisow? Nie lepiej bylo by dac troche mniej starszych a za to najnowszy w calosci (bez „czytaj dalej”) ? I szpalta glownego tekstu szczupla w porownaniu z dodatkami (archiwum, inne blogi itd).
Data ostatniego wpisu tak blada ze prawie nieczytelna.
Ale najbardziej przeszkadza za maly font komentarzy. Komentarze pod artykulami gazety nie sa tak wazne (format chyba zapozyczony stamtad), ale blog to przeciez zupelnie inna sprawa; szczegolnie ten.
Powtórki zamierzone. 😎
1) Skoro już musi zostać ta czcionka, to przynajmniej niechby jakiś inżynier przy rozmiarach pomajstrował: czcionka tytułu dużo za duża, wpisu za duża, komentarzy za mała. Dla mnie wygodnym rozmiarem czcionki jest ten, w którym są artykuły na stronie głównej ‚Polityki’.
2) Też jestem wkursywiona.
3) Trzy kolory w tytule blogu wydają mi się zupełnie niepotrzebne.
4) W ogóle wolałabym więcej czerwonego, a mniej czarnego – w porównaniu ze starą szatą się zaczerniło i mnie to np. nachmurza.
5) Prawy margines za duży, lewy (który jest tylko przy wpisie, a przy komentarzach nie) niepotrzebny.
6) Z tym zdjęciem dużo lepiej. 🙂
7) W okienku do wpisywania komentarzy zlewają się ze sobą różne kategorie tekstu – tu by trzeba zróżnicować czcionkę i zmienić odstępy między niektórymi polami.
8) Też wolałabym taką organizację okienka do wpisywania komentarzy, o jakiej pisał Bobik – z formalnościami pod treścią, a nie nad.
9) Białe tło jest niefajne. Czy wszystkie moje komentarze mogłyby się ukazywać na tym sinawym? 😎 Od razu miałabym większe szanse przekonać innych do swoich racji.
10) Z domu tytuł widzę dobrze, tzn. nie przechodzą przez niego żadne linie.
Kod TWE2? To taka drobna złośliwość miała być? Ja wiem, że to nie jest mój drugi komentarz do szat. 😉
Mordka zamiast 8? 😯
Mnie najbardziej przeszkadza właśnie ogromniasta czcionka tytułów – i stąd się tak czarno zrobiło. To bije po oczach jak nie przymierzając klepsydra. Przestawienie ostrości oka z tej czcionki na dużo mniejszą we wpisie z wiekiem coraz więcej czasu zajmuje 😉
Z kursywą coś trzeba zrobić koniecznie. Toż to jakieś nieporozumienie 🙁
Duze czerwone „Co w duszy gra”, mniejsze szare „blog” i srednie czarne „Doroty Szwarcman”, ladnie i jak dla mnie wcale nie czarno; moze ten gruby czarny pas pod tytulem za bardzo zaczernia, moglby byc szary, wtedy tez lepiej odgradzal by dolna czesc naglowka od tytulu wpisu (tez czarnego)
Za to bardzo sie ciesze z linkow do artykulow PK w Polityce – nie wiem czy przedtem ich nie bylo, czy tylko ja przeoczylam
Czarny pasek, wielki czarny tytuł, czcionka w reszcie tekstu też jest ciemniejsza, niż w starej szacie (porównałam sobie przed chwilą z blogami, które jeszcze mają po staremu) – stąd w sumie to uczucie uciśnienia czernią i dlatego chyba zaczęło mi przeszkadzać białe tło (zwiększył się kontrast).
Wzrok zamglony, umysł mdły (migrena) i jeszcze dobijają zmianami. Czcionka komentarzy za mała. Margines po prawej dla kogo zarezerwowany? Lubię mieć wszystko co istotne na środku. Mimo wszystko jest lepiej niż się spodziewałam po dotychczasowej dyskusji. Chwała zbiorowemu wysiłkowi i projektantom, którzy się jednak wsłuchują.
Za to wdzięczność za linki do artykułów Kierownictwa w Polityce.
Czy to Kierownictwo popełniło tekścik na zapowiedzianej płycie Chaziajnowa ? Bo na stronie CD Accord cytują…
O masz, no pewnie, że chciałam, żeby mi ból głowy przeszedł, ale przecież nie na bazylikę. 🙁
O, pod czarnym pasem pokazal sie dodatkowy czerwony. Ale to nieprzyjemne dla oka, powoduje jakby migotanie
Bo świecące na biało tło bardzo męczy oczy.
Tam było jasno szare i tylko biały środek z tekstem.
Dlatego na przykład takim wzięciem cieszą się elektroniczne czytniki z ciemnym tłem.
Troszkę większa czcionka zapisanych komentarzy, mniej bieli i będziemy chyba prawie 🙂 szczęśliwi.
A nie może ten czarny pas być czerwony?
Mnie się wydaje całkiem by było. 😀
Duże czarne litery już dostatecznie dużo powagi wprowadzają, może niech kierownictwo internetowe spróbuje, co?
Ooo, dużo lepiej 🙂
Kierownictwo z czerwonym paskiem:
https://picasaweb.google.com/maria.tajchman/Muzyczny#slideshow/5679054021371561554
Kierownictwo z szarym paskiem:
https://picasaweb.google.com/maria.tajchman/Muzyczny#slideshow/5679056971803976578
Ja jeszcze wcale nie jestem zadowolony, ale może dla odmiany zamiast czepialstwa zrobię drobny wykład z teorii lejałcenia (z przeznaczeniem głównie dla P.T. Internetowców). 😎
W podręcznikach różnych piszą (różnymi słowy, ale w tym samym sensie), dlaczego środki tzw. plakatywne (wielkie nagłówki, ostre kolory, duże, wpadające w oko znaki graficzne, etc.) służące w papierowych mediach przyciągnięciu oka odbiorcy, na stronach internetowych nie bardzo mają sens.
Przede wszystkim dlatego, że odbiorca, który wszedł na stronę, już jest przyciągnięty. Teraz trzeba go zachęcić, żeby został. A jak to zrobić? A tak, że obok komfortu estetycznego zapewnia mu się komfort użytkowania. Należy tu np. logiczna, przejrzysta konstrukcja, dużo rzeczy mieszczących się w okienku (ale bez optycznego chaosu), jak najmniej przewijania, funkcjonowanie wszystkiego niezależnie od przeglądarki, dobra czytelność, czy kolory niemęczące oka.
W przełożeniu na konkrety obecnej skórki znaczyłoby to: za duże tytuły i odstępy, zbyt dużo pustych miejsc, zbyt wąskie szpalty (to wszystko zmusza do nieustannego przewijania), figle-migle w różnych przeglądarkach, źle czytelna czcionka czy mało widoczny lub zbyt jaskrawy kolor – to są rzeczy odstraszające odbiorcę. I nie są to kwestie estetyczne, o których można by dyskutować, bo dla jednego ładne, a dla drugiego brzydkie. To po prostu nie jest user-friendly, znaczy – jest źle zrobione i mijające się z celem.
Teraz jeszcze krótki wykład z kompozycji. Nie, nie mam zamiaru robić Kierownictwu konkurencji. 😈 Chodzi o kompozycję plastyczną na banerze. Znowu daje o sobie znać brak wyczucia proporcji. Po lewej stronie te ogromniaste, przygniatające litery tytułu, stłoczone razem z podtytułem na dole, bez odrobiny oddechu (chociaż tu akurat trochę większy odstęp można by spoko zrobić). Z buźki wprawdzie się ucieszyłem, ale ona też wepchnięta w ten kobylasty tytuł, a tu też by się trochę oddechu pomiędzy przydało. Słowo „blog” przez swój jasnoszary kolor prawie niewidoczne, wskutek czego gorzej widzący (to np. ja) otrzymują „Co w duszy gra Doroty Szwarcman”.
A po prawej stronie? A, jakieś malućkie logo się tam pelęta na dużej, pustej przestrzeni.
No, sorry ale gdyby w XV wieku jakiś malarz popełnił tak szkolne będy w kompozycji, to by go pewnie zaraz z cechu wyrzucili, a w każdym razie nie zobaczyłby za takie dzieło nawet złamanego talara. Bo to też nie jest kwestia podobania się, tylko podstawowych umiejętności.
Ja wiem, że zmiana szat w całym piśmie, na wszystkich blogach, to jest sakramencka akcja i na początku jeszcze różne rzeczy mogą nie grać. Toteż nie czepiam się, że coś tam jeszcze niewymienione z angielskiego na polski. To są niedopatrzenia, to można przerobić i będzie. Ja warczę na to, co zostało od początku zaplanowane bez pojęcia i wbrew prawidłom sztuki. Bo i w projektowaniu stron internetowych takie prawidła są. 😉
Dobry wieczór, wróciłam z teatru 🙂
Tak, Bobiczku, też uważam, że z lewej strony jest wszystko paskudnie stłoczone – łepetyna włazi mi na tytuł (opiera się na tytule? 😉 ). Ale to jest do zmiany. Zobaczcie np. u Bartka Chacińskiego – szerokość zdjęcia wymusiła przesunięcie tytułu w prawo. U p. Dziadula też jest trochę bardziej w prawo niż u mnie. Więc można. No i że słowo blog szarymi literami, też nie rozumiem. Natomiast przeciwko wersji „Co w duszy gra Doroty Szwarcman” mam tyle, że gramatyczniej byłoby zmienić szyk (co gra w duszy Doroty Szwarcman) 😆
A serio (mój koncert życzeń): koniecznie trzeba poprawić tę kursywę; bardzo chcę pozbyć się lewego marginesu; równie bym się cieszyła ze zmiany czcionki tytułów na mniejszą. To nie tabloid, jak powiedziała haneczka.
@bazylika 20:22 – tak, to ja 🙂
Hihi, a u sąsiadów kojarzą te tytuły z nekrologami 😆
Teraz widzę też, że czcionka komentarzy zdecydowanie za mała.
A ja to się cieszę byle czym i jak trochę lepiej, to już mi radośniej 🙁
Muszę nad sobą popracować 🙄
Nie, no, w końcu dojdziemy do konsensusu, jestem o tym przekonana 🙂
O, proszę, czcionka komentarza w trakcie pisania jest OK. Dlaczego nie może być taka po opublikowaniu? 😯
Gdybym myślał, że nie ma możliwości dać susa do konsensusa, to bym tych wszystkich okropnie długich postów nie pisał, bo tak tylko ku chwale ojczyzny, to by mi się nie chciało. 😈
A o zdjęciu Kierowniczki mój Pan Administrator (też uprzednio warknąwszy, że wtłoczone w tytuł) powiedział „o, Mona Liza”. 😆
Późno już. To jest pora na szczere polskie rozmowy o rzeczach trudnych i bolesnych. 😉 ‚Polityka’ jest ‚robiona’ profesjonalnie, ‚Polityka’ to jest marka – także w sferze wizualnej: rysują w niej Mleczko i Czeczot, jej okładki często wygrywają konkursy. Bez wahania i bez zakłopotania sięgam po nią co tydzień w kiosku. I jest mi jakoś śmiesznie przykro, że na blogach wygląda to teraz tak, jak wygląda. 🙁 No sama się z siebie śmieję, ale osobiście wyśmiana własna przykrość wcale nie maleje.
Właściwie Aga trafia i w moje odczucia. Też mi jakoś tak przykro i nieswojo, że tak nieprofesjonalnie wyszła ta cała wylinka.
Tak sobie teraz pomyślałem, że już lepiej byłoby wypuścić próbny balon, tzn. zmienić na jeden dzień, z góry zapowiadając, że to test słuący zebraniu opinii i potem wszystko przyzwoicie dopracować. A tak, jak to zostało przeprowadzone, jest wrażenie góry, która urodziła krzyżówkę myszy z krokodylem. 🙁
Przykro, bo wyobrażam sobie, ile roboty zostało w to włożone. No, ale – ty mnie maluj dobrze. 🙄
Bobik @23:53
Chłe, chłe… 😈
Pozdrowienia nieustające dla Pana Administratora 😉
Postęp się po nas przespacerował 🙁 Nie pierwszy raz i nie ostatni 🙁 Trzeba się będzie przystosować 🙁
Pani odpowiedz wzbudziła zażenowanie, napisałem że dyr Małaszko ciągnie pr II w dół, bo to prawda. Za jej władzy poziom programu obniżył się, zlikwidowano codzienne audycje z poezja, audycję filozoficzną aydycje z muzyką dawną p Obniskiej itd, Nazwanie tego, co napisałem donosem powinno zostawic sie bez komentarza. Z Pani strony insynuacja ze mam interes w sprawie stanow. dyrektora, to inters słuczaczy pod kierownictwem p Małaszki bedzie jak teraz lub gorzej
stbp – teraz wpuszczam, bo są konkretne zarzuty i jest nad czym dyskutować. Zezłościłam się, bo takie nagłe wcięcie się w dyskusję na całkiem inny temat jednym negatywnym zdaniem bez podania powodów naprawdę było nie na miejscu.
Co powinno, a co nie powinno być w Dwójce, mogłoby się stać przedmiotem osobnej dyskusji, i myślę, że w jakimś momencie taka dyskusja się odbędzie. A pretekst jest, bo – jak dziś przeczytałam na portalu Wirtualne Media, konkurs na nowego szefa Dwójki pozostał nierozstrzygnięty i mamy na razie zachowane status quo.
Tak więc nie mam nic przeciwko zajęciu się tematem w niedalekiej przyszłości, ale na razie muszę napisać o czymś innym.
Jako, że temat „audiofilitisu” powraca, przyjmij więc Ago także i ode mnie kilka (taką mam nadzieję) użytecznych porad. 🙂
1. Wszystkie wzmacniacze tranzystorowe grają tak samo, bez względu na cenę. Warto więc się rozejrzeć za czymś możliwie tanim. Wybierając wzmacniacz zwracaj uwagę wyłącznie na jego moc, względy ergonomii i… estetykę obudowy. 🙂 Na tej stronie możesz zobaczyć przepisane z fachowej literatury progi czułości ludzkiego słuchu:
http://www.douglas-self.com/ampins/pseudo/subjectv.htm#4
Obecnie każdy niskobudżetowy wzmacniacz z marketu mieści się ze swoimi zniekształceniami poniżej tych progów, co oznacza że dla ludzkiego słuchu po prostu żadnych zniekształceń nie ma. 🙂
2. Jeżeli zamierzasz pozbyć się starego wzmacniacza proponuję rozważyć zakup tzw. kolumn aktywnych z aktywną zwrotnicą. To bardzo nowoczesne rozwiązanie jest często spotykane w studyjnym sprzęcie profesjonalnym a trudno się chyba nie zgodzić, że preferencje pracujących z dźwiękiem profesjonalistów są dość istotną wskazówką. Gdybyś się zdecydowała na takie kolumny nie potrzebujesz w ogóle wzmacniacza tylko tzw. przedwzmacniacz.
3. Wpływ ceny kabli na brzmienie to kompletny absurd. Już kiedyś wspominałem o milionie dolarów nagrody czekających na każdego, kto zdoła na ślepo rozróżnić drogie audiofilskie od tanich. Gdyby jednak sprzedawca okazał się natarczywy, zapytaj go proszę dla żartu dlaczego jeszcze nie został milionerem. 🙂
4. O jakości sprzętu decydują jego parametry techniczne interpretowane w oparciu o wiedzę zawartą w prawdziwej naukowej literaturze i nic więcej. Porad znalezionych w Internecie w żadnym wypadku nie przyjmuj proszę bezkrytycznie. Zawsze miej na uwadze, że ogromna większość wpisów jakie spotkasz będzie pochodzić od pozbawionych skrupułów handlarzy oraz technicznych ignorantów, którzy połknąwszy przynętę tych pierwszych tłumnie okupują internetowe fora, powielając wyczytane bzdury.
Hi hi. Jako techniczny ignorant powiem tak, co zresztą Gostek powiedział, kierować się słuchem! Absolutnie nie parametrami. Drogi sprzęt różni się tym od taniego, że ma drogie komponenty (są różne kondensatory, układy scalone i potencjometry) i jest porządniej zrobiony. W tanim bywa, że zgłaśniając dźwięk słyszymy trzaski i szum. Potencjometr jest niskiej jakości. Etc. W tanim jeden tani układ odpowiada za wszystko, jest jeden słaby zasilacz, w drogim każdy tor (kanał) to osobny wzmacniacz i dwa zasilacze. Słaby zasilacz po prostu nie da wystarczjąco dużo prądu i wzmqcniacz nie będzie miał dynamiki. Wszystko będzie brzmiało na tym samym poziomie. W produkcji drogiego jest lepsza kontrola jakości, etc.
O ile mnie pamięć nie myli każdy Steinway jest robiony tak samo. A poszczególne sztuki się różnią jakością brzmienia.
Kochana emtesiodemeczko, przegladajac zdjecia screenow trafilam na toasty urodzinowe. jak to sie stalo, ze mi umknely. Dzieki po tysiackroc, a ze ciacho na zdjeciu nie do konca w moim stylu (hihi), wypijam to, co w kieliszku. Za caly Dywan.
Skorka okropna, ale lzejsza, szybciej mi sie wyswietla.
radosnego dnia!!!
Dzięki, Tereniu, i nawzajem 🙂
Tadeuszu porównywanie sprzętu audio z instrumentem jest zupełnie nietrafione. W instrumencie muzycznym indywidualizm dźwięku jest cechą pożądaną i cenną. Wzmacniacz natomiast nie powinien wnosić żadnych indywidualnych cech, bo jak się spodziewam Aga pragnie słyszeć nie brzmienie wzmacniacza tylko Steinwaya. 🙂
Nadzwyczajna jakość komponentów audiofilskiego sprzętu to oczywiście mity. Już widzę np. produkcję układów scalonych zorganizowaną w jakiejś audiofilskiej manufakturze. 😀 Prawda jest taka, że stosują identyczną elektronikę jak wszyscy, gdyż innej możliwości po prostu nie ma. Jedyne co tak naprawdę mogą sami wykonać to kompletnie absurdalne gadżety w stylu transformatora ze srebrnego drutu. A co do uwag o kiepskiej dynamice tanich wzmacniaczy, to jak się domyślam żadnych konkretnych dowodów nam nie przedstawisz. 🙂
Dowody: proszę bardzo (oni co prawda nie testują bardzo tanich, bo nie sądzą, by było warto). Czasopismo audio ma stronę, na niej testy. http://audio.com.pl/testy. Są opisy co urządzenia mają w środku, ze zdjęciami, są i wykresy z laboratorium, są i wrażenia z odsłuchów. Jak widać, nie wszystkie grają tak samo i nie wszystko mają to samo. Jak się różnią np. dynamiką. Takich stron z wykresami i opisami środków jest pełno w Internecie.
Przy okazji, opieranie się na wspaniałych danych podawanych przez producenta to podstawowy błąd 🙂 Po prostu oszukują, albo podają dane z jakiegoś krańcowego odczytu. Np słynna moc wzmacniacza to często moc każdego kanału razu dwa (albo 7 przy siedmiokanałowym), słynna moc „muzyczna”, etc.
A to, że żeruje się na słuchaczach i ich chęci osiągnięcia tego „najlepszego” to oczywiste. I że drodzy producenci też oszukują, to też oczywiste. Dlatego — odsłuch odsłuch odsłuch, bez dodatku w postaci natrętnego Pana Co Wie Lepiej. Najlepiej spokojnie u siebie w domu, w docelowej akustyce, z targetowymi płytami 🙂
Mili Moi, dziękuję za wszystkie rady. 🙂
Tadeuszu, w Internecie są także opisy przegranych przez audiofilów ślepych testów audiofilskiego i taniego sprzętu. A przecież oni w audiofilskich „odsłuchowych testach” (kiedy widzieli co gra) wyraźnie słyszeli różnicę… Komu wierzyć? 🙂
Audiofilskie strony nie przeprowadzają pomiarów tanich modeli właśnie dlatego, żeby nie wyszło że audiofilskie konstrukcje nie wykazują żadnej istotnej dla słuchu przewagi. Co więcej audiofilskie wzmacniacze miewają przestarzałą lampową konstrukcję i tu istotnie mogą w niektórych wypadkach być słyszalne dla ucha zniekształcenia.
Producenci aby nie narażać się na kary z reguły wolą nie fałszować charakterystyk swoich wyrobów. Właśnie dlatego klienta wabi się nieweryfikowalnym marketingowym pustosłowiem typu „moc muzyczna” albo „odsłuchowe testy”.
Co do dynamiki wzmacniacza to tu wymagania są szczególnie łatwe do spełnienia. Otwórz sobie dowolnie wybraną płytkę Audio-CD w jakimś programie do edycji dźwięku a się przekonasz. Fachowcy od masteringu płyt niechętnie schodzą poniżej -24 dB, ponieważ przy 16 bitowym dźwięku poniżej tej wartości coraz bardziej narastają zniekształcenia.