Oni wciąż są wielcy
Dwa znakomite wydarzenia były dziś na Warszawskiej Jesieni. Na każdym z nich były dzieła Wielkich Nieżyjących: Luigiego Nono i Karlheinza Stockhausena. Za życia mówiło się o nich różnie, ideologie, jakie prezentowali, były czasem nie do zniesienia, ale wspaniali to byli twórcy.
O 19:30 w Studiu im. Lutosławskiego wystąpili muzycy z Ensemble Experimental i Experimentalstudio des SWR z Fryburga. Niegdyś studiem tym kierował Nono, program więc występu uwzględnił jego dwa utwory, na początek i na koniec, a i te pomiędzy nimi były w pewien sposób do nich dostosowane.
Dźwiękowcy z fryburskiego studia podchodzą do swojej pracy perfekcyjnie i są traktowani jak artyści: też się kłaniają, wzywani przez wykonawców na scenę. To prawda, że ich rola jest zwykle niedoceniana, a ogromnie ważna. We wszystkich dzisiejszych utworach nagłośnienie było konieczne i trudne (więcej go było w sumie niż grającej elektroniki).
A Pierre. Dell’azzurro silenzio, inquietum napisał Nono w 1985 r. w prezencie dla Pierre’a Bouleza na jego 60. urodziny. To utwór na flet basowy i klarnet kontrabasowy, oba nagłośnione i czasem z lekka przetwarzane elektronicznie – operujący między dźwiękami najcichszymi a ciszą i po prostu piękny. Może nie aż tak zachwycał utwór Marka Andre na wiolonczelę z elektroniką – …hoc…, ale również było cicho i relaksacyjnie.
Trochę więcej wydarzeń muzycznych przyniósł utwór młodej kompozytorki rodem z Kazachstanu, Jamilii Jazylbekovej S.O.G. na kilka instrumentów i głos kontraltowy śpiewający wokalizy – więcej kontrastów, ale i niemało wrażliwości na barwę. Bezproblemowy był utwór kompozytorki z Izraela Chayi Czernowin na flet basowy plus kilka nagranych innych fletów – miło się go słuchało.
Na koniec, po przerwie, rzecz najmocniejsza: znów Nono, Guai ai gelidi mostri z 1983 r. Po jednej stronie instrumenty smyczkowe (skrzypce, wiolonczela, kontrabas), po drugiej dęte (tuba, flet i klarnet), w środku dwa kontralty. Tekst śpiewany dość enigmatyczny, ale muzyka zaskakująca, chwilami nawet przerażająca swoją lodowatością. Przy tym jakaś prostota, oczywistość, choć brzmienia wyrafinowane. Robi wielkie wrażenie i wciąga.
Wciągnęło też Inori Stockhausena, którego wysłuchaliśmy i obejrzeliśmy w Fabryce Wódek Koneser. Z głośników leciało nagranie (jest to utwór na orkiestrę, bardzo trudny i długi – godzina i 10 minut), a na scenie tańczyła – a właściwie wykonywała gesty modlitewne, ściśle przez kompozytora w partyturze opisane i odpowiadające barwom – Agnieszka Kuś. Wykonuje ona ten utwór od czterech lat (po raz pierwszy w Krakowie w 2008 r. – polskie prawykonanie), a uczyła się go wcześniej jeszcze dodatkowe cztery – to jest imponujące. Sama muzyka jest niesamowita: kształtowana początkowo trochę jak litania, przez ponad pół godziny z centralnym dźwiękiem g – gdy z niego schodzi, tym większe jest wrażenie – i z dźwiękami modlitewnych dzwonków. Orkiestra mocna, barwna, jakby przemawia słowami i zdaniami, z pauzami – taki jest jej rytm. To swoisty rytuał, którego nie rozumiemy, ale mimo to, a może nawet tym bardziej, przyciąga.
Komentarze
Pobutka.
Przepyszne Inori
w niedzielny poranek
http://youtu.be/CIwW9IInri0
Słuchajcie, Andrzej Chłopecki nie żyje. 🙁
No do cholery.
Właśnie dostałam sms, od żony chyba, bo nie rozpoznaję telefonu. Zmarł o 6 rano, we śnie.
Całkiem niedawno go widziałam.
Cholera, co tu można powiedzieć. Szwankował na zdrowiu już od dość dawna. Czepiałam się go troszkę ostatnio (w końcu to był mój odwieczny kolega), ale kto wiedział.
Był prawdziwą osobowością.
winyle klasyka – witam i dzięki za Inori. Niech to będzie muzyka dla Andrzeja.
„Tekst śpiewany dość enigmatyczny, ale muzyka zaskakująca, chwilami nawet przerażająca swoją lodowatością.” -> tekst miał zawierać cytaty z filozofów i myslicieli. Ta kompozycja byla napisana zaraz po „Diario polacco n. 2” (polski pamietnik). Czy na WJ polityczne wątki twrczości Nono sa podejmowane w jakikolwiek sposob?
Bardzo smutna wiadomość o Chłopeckim. Bardzo dobry program dla ostatniej Poloniki Novej ulozyl.
Jak to czy są podejmowane? Przecież on sam tu przyjeżdżał nieraz i wkurzał wszystkich swoją komuchowatością. W późniejszych latach zresztą trochę to mu przeszło, ale wtedy mniej było kontaktów (lata 80. – wiadomo). Choć jego muzykę nadal się tu grało dość często, łącznie właśnie z Quando stanno morendo – Diario polacco No. 2 (w 1988 r.).
Aha, co do enigmatyczności tekstu. Owszem, są tam cytaty z filozofów i wielkie w tej materii pomieszanie – od Owidiusza poprzez Nietzschego po Waltera Benjamina.
Na wyborcza.pl już jest:
http://wyborcza.pl/1,75475,12536979,Zmarl_Andrzej_Chlopecki.html
I na stronie Dwójki oczywiście:
http://www.polskieradio.pl/8/22/Artykul/689507,Andrzej-Chlopecki-(1950-2012)
wielka szkoda, przed momentem usłyszałem.
pan Andrzej był spiritus movens licznych ponadgranicznych działań,
zbliżających ludzi na przekór anachronicznym różnicom.
Dziś przed koncertem o 19.30 uczciliśmy pamięć Andrzeja minutą ciszy.
Koncert był atrakcyjny – grał Ensemble Intercontemporain. Znakomici muzycy, choć może trochę chłodni w swojej ekspresji, ale bardzo precyzyjni. Stara szkoła Bouleza.
Zmienili trochę program, bo niestety zachorowała Natalia Zagorinskaja, która miała śpiewać pieśni Kurtága. Zamiast niej śpiewała Finka Anu Komsi, niestety nie wymawiając dobrze ani po węgiersku (Cztery Kaprysy), ani po rosyjsku (Pieśni do poematów Anny Achmatowej); głos za to miała ładny i czysty. Ponadto zwiększono ilość utworów Kurtága w programie, co mnie zresztą ucieszyło, bo ogromnie go lubię. Pomiędzy tymi utworami znalazły się trzy prawykonania nowych utworów polskich kompozytorów: subtelne, wyrafinowane Ukiyo Lidii Zielińskiej, bardzo charakterystyczne dla jego stylu Punkty słyszenia Tadeusza Wieleckiego – oba dość krótkie – i najbardziej rozbudowany i w najwyższym diapazonie Con tensione Stanisława Bromboszcza.
O 22.30 operetka a cappella Argentyńczyka o rosyjskich korzeniach Oscara Strasnoya – Historia, według nieukończonego dramatu Gombrowicza. Bardzo gombrowiczowska, ale to nieukończenie się zauważa. Niesłychany zupełnie kunszt Neue Vokalsolisten z wykonującym partię Witolda (alter ego autora oczywiście) kontratenorem Danielem Glogerem. Humor jednak bardziej w stylu niemieckim niż gombrowiczowskim.
Przyjechała specjalnie na ten koncert Rita Gombrowicz – jutro (a właściwie już dziś) jest spotkanie z nią w Studiu im. Szpilmana, które będzie można obejrzeć w sieci tutaj.
Byłam też w Zachęcie na koncercie Małej Warszawskiej Jesieni – w programie były dwa urocze utwory: Federico’s Little Songs for Children Crumba oraz Cinq études de bruits Pierre’a Schaeffera. Tyle że – no cóż, jak to koncerty dla dzieci, trzeba było wyłączyć ze słuchania szczebioty milusińskich (zwłaszcza zbyt małych na ten program)…
Oczywiście na temat.
22-go września chicagowscy symfonicy rozpoczęli strajk.
Członek Chicago Symphony rocznej pensji podstawowej ma 145 tysięcy. Z nadgodzinami i wysługą lat „wyciaga” średnio 173 tys.
Plus ubezpieczenie zdrowotne, które zaoferowano każdemu w wysokości 18 tys. rocznie z tym, że chciano podnieść „wkład własny pacjenta” z 5 na 12 procent kosztów leczenia.
I właśnie ta zmiana jest najważniejszym powodem strajku muzyków.
W publikatorach muzycy koncentrują się na narzekaniu na wzrost kosztów ubezpieczenia zdrowotnego a członkowie rady dyrektorów na szczegółowym podawaniu zarobków muzyków. 😉
Ostatni strajk CSO miał miejsce w 1991 roku.
Pobutka.
Daniel Gloger jako baryton, kontratenor i aktor, z cudownym poczuciem humoru 🙂
http://www.youtube.com/watch?v=RioxO64pLQ8&playnext=1&list=PL3C4AD90EFE44AD5C&feature=results_video
Pani Kierowniczko,
Przesylam serdeczne zyczenia urodzinowe z Kremla. No, moze nie z samego Kremla, 😉 ale z okolic. 🙂 Chyba nic mi sie nie pokrecilo?
W Krakowie powiało nowym. Po raz pierwszy w wolnej Polsce ukazała się w tutejszej Gazecie recenzja z koncertu filharmonicznego. http://cjg.gazeta.pl/CJG_Krakow/1,104365,12539605,Udana_inauguracja_sezonu_w_filharmonii__Avdeeva_Prokofiewem.html
O występie Juianny Awdiejewej napisał ciepło nieznany dotychczas Mateusz Borkowski. I może tak już pozostanie. Siedziałem bardzo blisko, widziałem i słyszałem perfekcyjne wykonanie III koncertu Prokofiewa przez miłą i kulturalną Rosjankę. Przyjęta owacyjnie, artystka pozostała w loży na drugą część koncertu, żywo reagując na atrakcyjne wykonanie Exodusu Kilara. To dobrze, że Gazeta ciepło pisze o tej Rosjance, wychwalając dotychczas wybryki zepsutych Pussy Riotek.
Tusz dla Kierownictwa!
Magnificat albo cuś!
Jak to miło pomyśleć, że nie tylko ja się starzeję (tu mordka uśmiechnięta)
Toasty wzniesiemy, a jakże :
Za życie ciekawe, za zdrowie żelazne, za pióro stosownie wyostrzone, za ten wkręcony w siedzenie propeler, który po świecie PK gna – czyli za POMYŚLNOŚĆ WSZELKĄ!
Ach, ci blogowicze, człowiek chciałby już zapomnieć, że miewa jakieś urodziny, a oni mają za dobrą pamięć… 😉
Ale kochani jesteście, że pamiętacie! Dzięki wielkie 😀
jasny gwint – Mateusz Borkowski jest dobrze znany na tym blogu (niektórym także osobiście), od pewnego czasu się tu wypowiada 🙂
zza kałuży – witam. Bardzo ciekawe. Jeżeli tylko tak się objawia kryzys za kałużą wśród muzyków, to chciałabym i u nas tak… 🙂
Serdeczne zyczenia urodzinowe zza kaluzy srodziemnej 🙂
Dzięki, lisku! Ten Strawiński już bywał tu w różnych wykonaniach, ale w tym jeszcze nie – a jest znakomite. W Holandii dobrze czują tego bluesa 🙂
Jak to dobrze, że Kierownictwo zechciało się urodzić, zająć muzyką i poprowadzić ten blog.
Niech Kierowniczce wszystkie dobre duchy i muzy towarzyszą i sprzyjają.
Dobrego, ciekawego życia, Pani Doroto. 😀
Wielkie, wielkie podziękowania za wszystko.
Się przyłączam,cytując Emtesiódemeczkę :
„Jak to dobrze, że Kierownictwo zechciało się urodzić, zająć muzyką i poprowadzić ten blog ” 🙂 Ad multos annos,Pani Kierowniczko!
http://www.youtube.com/watch?v=hkkHz8xq7lE&feature=related
Pani Kierowniczce posylam serdeczne Gruess Gott und wuensche Ihnen alles Gute zum Geburtstag!!!! 🙂
PS. Muzyki, ktora wczoraj nagralam na Oktoberfest w trosce o zdrowie Kierownictwa nie zalaczam.
Och, serdeczne danke schoen wszystkim 😀
Muzyka na Oktoberfest domyślam się, jaka może być 😉
Z tego samego powodu, co Mar-Jo nie załączyła muzyki, ja nie zaśpiewam stooooo laaaaat 🙂
Serdeczne życzenia jeszcze co najmniej stu lat sprawnego słuchu!
Dołączam się z urodzinowymi serdecznościami 🙂
😀 dla wszystkich, 😆 do WW 😉
Nie zamierzałem niczego wpisywać, bo nie za bardzo mam, co pisać na omawiane tematy. A tu Jaruta przypomina. Więc oczywiście dołączam się do Niej z wszelkimi serdecznościami, a toast spełnię po południu zaraz po toaście za nasze 37-lecie.
Jak już mowa o Oktoberfest, święto to już trwa od 20 września w Genui:
http://www.rivieraligure.it/documenti/PRESENTAZIONE_GENERALE.pdf
Jest to nowa świecka tradycja trwająca od 2005 roku. Jaką muzykę tam grają, nie wiem.
PS Plakaty Oktoberfestowe w Genui obecne sa wszędzie, stąd to zapamiętałem
Na pytanie, jaka muzyka w Genui, odpowiadam: zespół Klobstoana,
bravissimi tecnicamente. Secondo gruppo, il Kapuziner Bierband, è formato da maestri di
varie orchestre del nord Italia, tutti uniti dalla passione e
dall’amore per le musiche bavaresi. Il terzo gruppo „Musikakapelle Bad-Endorf”, zespół doświadczony w graniu na Oktoberfest w Monachium, czyli po włosku Monaco (di Baviera). Kapuziner Bierband z Włoch zakochany w muzyce bawarskiej. Musi być mocna rzecz. Słuchałem kiedyś big bandu restauracyjnego w Tampere. W restauracji przeogromnej w zaadaptowanej części hali pofabrycznej manufaktury Finlaysona. Grali całkiem nieźle standardy jazzowe. Niestety, potem się przebrali w podkolanówki i spodenki na szeleczkach, aby zagrać, co trzeba. Też niezapomniane przeżycie 😳
I ja dołączam się do życzeń dla Kierownictwa! Dziękuję jednocześnie, że jest miejsce, gdzie można każdego dnia powymieniać się myślami o muzyce.
@jasny gwint
Dziękuję za miłe słowa, ale w obronie redakcji powiem, że staramy się zauważać i opisywać ważniejsze koncerty w Krakowie 🙂
„Ach, ci blogowicze, człowiek chciałby już zapomnieć, że miewa jakieś urodziny, a oni mają za dobrą pamięć… 😉 ”
A kto nie pamięta lub czuje się niedoinformowany, to zajrzy tutaj:
http://www.polmic.pl/index.php?option=com_content&view=article&id=1562&Itemid=2
i też wie.
Serdeczności i muzyczności w Dniu Urodzin
Dzięki wam serdeczne raz jeszcze!
Jak ktoś może, to w linku podanym przeze mnie o 1:10 można oglądać na żywo spotkanie z Ritą Gombrowicz. Piękna jest!
@ jasny gwint 9:04
No to świetnie,że Awdiejewa się podobała w Krakowie.Tak mi się wydawało,że muzyka XX wieku to jest to,co Kocice lubią najbardziej 😉
@ Mateusz Borkowski 15:26
Potwierdzam,że krakowska redakcja się stara – przez przypadek znalazłam np.taką informację : http://cjg.gazeta.pl/CJG_Krakow/1,104365,12531624,Capella_ma_nadzieje__ze_Mozart_od_kuchni_polaczy_pokolenia.html
@Stanisław 14:27
Ooo…No to najserdeczniejsze życzenia z okazji wiadomej i ukłony dla Ukochanej 🙂
No rzeczywiście, dzień moich urodzin jest zarazem rocznicą Stanisława i Ukochanej. Dobra data! Urodził się pod nią Cyprian Kamil Norwid i Andrzej Panufnik, a także… hm… Ludwik Waryński 🙂
Najlepsze życzenia dla Stanisławostwa! 😀
Pani Kierowniczce
https://lh6.googleusercontent.com/-wRPOskXvHdI/UGBy9bfoPBI/AAAAAAAAG-I/bD8GqtS2GLQ/s1000/P8231165.JPG
i niech kolka walizki spokoju nie zaznaja 🙂 🙂 🙂
😀
Wszystkiego, czego dusza zapragnie !! 😀
… a 24 września 1667 roku Jean Baptiste Lully doczekał się potomka – Jeana Louisa, też kompozytora 🙂
Szanownej Kierowniczce – NAJLEPSZEGO!
Dzięki! Jeszcze to jest miłe w urodzinach, że odzywają się osoby dawno nie widziane 🙂 Tak że nie ma chyba co narzekać, trzeba zapomnieć, ile to latek się kończy, i po prostu się cieszyć, że jesteście 😀
Ten Jean-Louis Lully (z bratem) też niczego sobie (choć bardzo daleko od taty nie odeszli). Szkoda, że na jakimś takim klawiczymś-niewiadomoczym 😈
http://www.youtube.com/watch?v=UD7N9YqQVo8
Ach, gdyby Pani poczekała jeszcze jeden dzień, to wspólne urodziny byłyby z
http://www.youtube.com/watch?v=NPJm0XRjVbc
chodzi o kompozytora oczywiście 🙂
I z Szostakowiczem, i z Glennem Gouldem… 🙂
Ten początek Wagi to dobry jest 😉
Odmeldowuję się jesiennie, ale dziś tylko jeden koncert, więc wcześniej będę przy kompie.
Wszystkiego najlepszego!
Poza tym – w holdzie Luigiemu No No 😉
http://www.youtube.com/watch?v=T2rZVOdOCPY 😀
Do szlachetnie urodzonych 24 IX jeszcze mozna dolaczyc F. Scott Fitzgeralda, P. Almodovara, Hugo Schmeissera, German weapons designer 😀 +
http://www.historyorb.com/today/birthdays.php
Ja tu zaglądam, ale co mam do napisania…nico, bo w sprawach muzyki poważnej jestem neptyk! Ja to rock&roll… 🙄
(Kupiłam sobie książkę Marka Niedzwieckiego 😎 )
Kierowniczko, byłam we Wrocławiu w czasie wrześniowego najazdu, siedzieliśmy z Jerzorem w ogródku knajpy naprzeciwko Opery (tam, gdzie kiedyś był Szklany Dom – akademik Jerzora) i mówię do rzeczonego – wcale bym się nie zdziwiła, gdybyśmy się natknęli na Kierowniczkę!
Bardzo mało czasu mieliśmy i dosłownie przycupnęliśmy w tej knajpie na piwie na chwilę – jakiś koncert się rozpoczynał albo miał rozpocząć za chwilę, bo kilku elegancko ubranych muzyków pędziło do wnętrza. Gdyby koncert się kończył, to odczekalibyśmy, ale nas czas gonił.
Lat nie należy liczyć, toż to tylko liczba.
Jeszcze raz wszystkiego najlepszego, Jerzor też się przyłącza!
@Dorota Szwarcman 18.14
Ależ tu nikt nikomu lat nie liczy! Urodziny to urodziny, zawsze te same 😉 Ważny rocznicowy piękny dzień – u mnie piękna pogoda była – rok nieistotny. Wszystkiego najlepszego, wznoszę toast 🙂 Za muzyczną duszę, literacki polot i niewyczerpane pokłady energii Autorki tego blogu! Ad multos annos!
Mateusz Borkowski, 15.26. To nieprawda, że redakcja się starała zauważać i opisywać ważniejsze koncerty. Pan Handzlik owszem zauważał, ale ważniejsze wydarzenia w knajpach, ignorując filharmonię i całe życie muzyczne w tym mieście. Pisałem o tym do niego wiele razy, także wymiany korespondencji w szefami kończyły się niczym. Bywali w Krakowie dla przykładu Vengerow lub Baszmiet i śladu w Pana Gazecie nie pozostało. A to wielcy artyści. Mam nadzieję, że po Panu ślad się zachowa i w każdy poniedziałek zobaczę recenzję Borkowskiego.
Ooo, toaścik to i ja wzniosę za pomyślność PK 😀
Serdecznie dziękujemy za życzenia prezy tak miłej okazji uzyskane. Nie badałem jakoś nigdy tych dat. Towarzystwo, nie powiem, warte uczczenia. Cyprian Kamil jak najbardziej, Panufnik, owszem, nie powiem. Aldomovar to mój ulubieniec. I wcale nie kontrowersyjny dla mnie, choć Ukochana nazywa mnie purytaninem. W jego filmach taka miłość do ludzi przebija, jak mało u kogo. A Waryński, cóż, nieszczęśliwy człowiek, nieszczęsne idee. A toast wzniesiony hiszpańską cavą, całkiem przyzwoitym szampanem.
Pani Kierowniczce jak zawsze wszystkiego muzycznego i w tym roku remontu mieszkania metodą „mówisz i masz” .Np.wraca Kierowniczka z Krakowa,a tu nowe! No co,pomarzyć nie wolno?
Zasumiały lasy, góry i doliny –
Heeeej! Poni Dorotecki dzisiok urodziny!
Moge zaświadcyć, ze tak dzisiok śpiewała caluśko zywina od Myślenic jaz po Łysom Polane. Zdrowie Poni Dorotecki! 😀
Sto lat w doskonałych harmoniach! Dziękuję, Droga Pani Kierowniczko 🙂
Heeej! Jeszcze raz dzięki wszystkim kochanym Frędzelkom! 😀
Almodovar, no no… Ale urodziłam się podobno, tak twierdziła moja mama, gdzieś właśnie o tej porze, tak więc Szostakowicza i Goulda też jestem dość blisko 😉
Ech, bardzo chciałabym, żeby spełniły się życzenia od łabądka… ale marzenie ściętej głowy 🙁
Alicjo – nie spotkalibyśmy się, bo ja we Wrocławiu byłam tylko w te dwa dni akurat, kiedy był Zjazd Łasuchów. Nawet tu wspomniałam, że oni mniam mniam, a ja Bach Bach 😀 Pozdrawiam was oboje z Jerzorem!
No to chyba muszę sobie też czegoś nalać… 😉
W ubiegly Czwartek Zoltan KOCSIS mial atak serca oraz operacje „bypass”. Wszyscy zyczymy mu powrotu do zdrowia.
Oj, tak, bardzo! 🙁
Jeszcze zdążyłam 🙂
Cichy frędzelek życzy Pani spełnienia życzeń, a zwłaszcza jednego 🙂
Dzięki, cichy Frędzelku 🙂 Chyba domyślam się, którego…
Na Dwójce wspomnienia o Andrzeju Chłopeckim.
@jasny gwint 21:36
O Vengerowie i wielu innych koncertach krakowskich pisałem i piszę na łamach Ruchu Muzycznego. Nie chcę narzekać, ale polskie media zepchnęły kulturę na margines, nie mówiąc już o muzyce klasycznej. Obawiam się, że cotygodniowa recenzja w lokalnej gazecie codziennej, mimo moich szczerych chęci, to coś niewykonalnego w obecnych czasach. Pani Kierowniczka z pewnością to potwierdzi – choćby na przykładzie „Polityki”. A na pocieszenie mam dla Pana przykład z sierpnia – więc wychodzi, że raz na miesiąc, to coś bardziej realnego http://cjg.gazeta.pl/CJG_Krakow/1,104365,12367083,Geniusz_w_polmroku__Hipnotyzujacy_Grigorij_Sokolow.html
Na szczęście mamy ten zacny Blog, a także wspomniany Ruch Muzyczny – tu i tam nikt muzyki nie przegania.
Pozdrawiam serdecznie
Pobutka (znowu o dzień spóźniona…).
Dla tych,którzy będą we Wrocławiu w najbliższy piątek wieczorem -Z ogłoszeń duszpasterskich kościoła uniwersyteckiego we Wrocławiu :
„Zapraszamy na koncert w wykonaniu śpiewaków z zespołów Bornus Consort i Tempus, Schola Gregoriana Silesiensis oraz zespołu instrumentów barokowych pod kierunkiem Zbigniewa Pilcha, a także powołanego specjalnie na te okoliczność Chóru sarmackiego złożonego z młodych adeptów sztuki wokalnej. Artyści wykonają utwory liturgiczne Grzegorza Gerwazego Gorczyckiego: Missa Rorate, Completorium i Salve Regina. Koncert odbędzie się w naszym kościele w piątek 28 września o godzinie 19.00. Wstęp wolny.”
Dziś to są 80. urodziny tego pana:
http://www.youtube.com/watch?v=5LTY7MLuzC8&feature=related
Jestem winna parę słów o wczorajszym koncercie. Znakomity znów pod względem wykonawczym – najpierw TWOgether Duo, czyli wiolonczelistka Magdalena Bojanowicz i akordeonista Maciej Frąckiewicz, potem dołączyła do nich Anna Radziejewska; w drugiej części kilka osób z AUKSO, a potem zespół w kameralnym składzie i Radziejewska.
Dwa pierwsze utwory absolutnie skontrastowane: żywy, dynamiczny i krótki utwór Wolke und Mond Adriany Hölszky, kompozytorki, której – co właśnie odkryłam ze skonsternowaniem pewnym – w ogóle dotąd na Warszawskiej Jesieni się nie grało, choć jest to postać uznana od lat, a po nim chyba ponadpółgodzinne szeptanie między dźwiękiem a ciszą: dernier espace avec introspecteur Matthiasa Pintschera. Na koniec pierwszej części – według mnie drobne nieporozumienie, czyli Means of Protection Wojciecha Blecharza, które są ponoć szkicem do jego opery przygotowywanej dla Opery Narodowej: trochę efektów „wokalnych” w stylu „tikitiki takataka” i wyliczanek, trochę efektów instrumentalnych i w punkcie kulminacyjnym rzut kieliszka ze szklanymi kulkami o podłogę. Może jako część większej całości będzie to miało jakiś sens.
Po dość konwencjonalnym Gare de L’Est Estończyka Toivo Tuleva (zachodziłam w głowę, co paryski dworzec ma do tego utworu) jedna rzecz naprawdę piękna: Cantiere del poema Salvatore Sciarrino, z wirtuozowską Radziejewską (dla niej, jak się okazuje, kompozytor tę partię napisał!) i towarzyszącymi jej, jak to u Sciarrino, szmerami, drżeniami i westchnieniami. Właściwie głównie dla tego utworu warto było przyjść na ten koncert.
Najlepsze życzenia urodzinowe: życia pełnego harmonii i śpiewu 🙂
Serdeczne dzięki, Jotko 🙂
A tymczasem jutro Piotr Beczała w La Scali jako Rodolfo :
http://operasabroad.com/la-scala-milan-2012
Umieścił na FB kilka zdjęć,na ich podstawie zdaje się, że inscenizacja dość tradycyjna w odróżnieniu od salzburskiej,która tak zniesmaczyła klakiera 😉
W torontonskim the Royal Conservatory of Music, z okazji LXXX rocznicy GG, odbyly sie BACHanalia.
The birthday of pianist Glenn Gould, the most illustrious alumnus of The Royal Conservatory, is celebrated with Glenn Gould’s Birthday BACHanalia, which opens the Koerner Hall season on September 24, 2012 at 7pm. The all-Bach buffet features excerpts from Goldberg Variations played by harpist Sylvain Blassel, a flute sonata played on a harmonica by Howard Levy, bluegrass inspired fiddle improvisations by Mark O’Connor, Oscar Peterson’s ‘Salute to Bach’ featuring the Dave Young Trio, a South Asian jam session with Trichy & Suba Sankaran and Autorickshaw, and more. The evening will end with Gould ‘himself’ at the piano!
Mysmy tylko zaliczyli Das Musikalische Opfer.
http://www.musicaltoronto.org/2012/09/23/introducing-j-s-bachs-musical-offering-bwv-1079/
Spóźnione ale szczere: niech wszystko gra 🙂
Na razie gra 🙂
Dzięki…