Z innych światów
Piękny był koncert Cameraty Silesii w Kościele Ewangelicko-Reformowanym. A najbardziej niesamowity był Phylakterion Pawła Szymańskiego, którego prawykonanie ominęło mnie w zeszłym roku na Wratislavii. Dzisiejsze wykonanie kompozytor i wykonawcy zadedykowali pamięci Andrzeja Chłopeckiego.
Po kolei jednak. Zaczęło się intradą, jak sam to określił kompozytor utworu Preludium, psalm i medytacja Krzysztof Baculewski. Rzeczywiście ten utwór był, by tak rzec, najbardziej „zwyczajny”: najpierw same organy, potem z chórem, potem więcej samego chóru. (Ja mam taki defekt, że nie lubię organów, więc druga połowa bardziej mi się podobała, ale organista, przyznam, był dobry.)
Potem dwa utwory krótkie a oryginalne, oba napisane przez młode kompozytorki z Europy Wschodniej. Anna Korsun z Ukrainy ma tylko 26 lat, a już spotkały ją liczne zaszczyty; wykonany dziś utwór Landscape na pięć głosów został wybrany do finału zeszłorocznego festiwalu Gaudeamus Music Week w Amsterdamie. Można powiedzieć, że w ciągu kilku minut czasu trwania tego utworu zabrzmiały chyba ze dwie-trzy nuty zaśpiewane; większość dźwięków wydawanych przez śpiewaków to były różnego rodzaju szmery; muzycy byli oczywiście nagłośnieni (znakomicie). Z kolei starsza o cztery lata Litwinka Juste Janulyte przedstawiła utwór Aquarelle na chór kameralny, który otrzymał trzy lata temu I Nagrodę na młodzieżowej (do 30 roku życia) kategorii Międzynarodowej Trybuny Kompozytorów i został wybrany do programu Światowych Dni Muzyki 2009 w Szwecji. Trudno się dziwić, bo to też piękna muzyka; również abstrakcyjna, bez tekstu, i właściwie o podobnej budowie jak poprzedni utwór, tylko że złożona z dźwięków śpiewanych.
Piszemy o tym, co ważne i ciekawe
Przybić piątkę ze Sławulą
Wiece wyborcze kandydata na prezydenta Polski Sławomira Mentzena rozpoczynają się zawsze o piętnastej. Ta pora daje pewność, że przybędzie elektorat – uczniowie po lekcjach.
Dobrze, że przed utworem Szymańskiego (recenzja z wykonania na Wratislavii tutaj, w ostatnich akapitach) była przerwa, bo trzeba go słuchać z otwartą głową. Nastrój był nieprawdopodobny. Słyszało się i nawet niemal widziało ten przesypujący się jak w klepsydrze i porywany przez wicher piasek, przemawiały do nas jakby z zaświatów głosy z przeszłości poprzez recytowane, szeptane, czasem śpiewane inskrypcje. Artur Bielecki w wyżej linkowanym tekście ma rację, że to może być początek jakiejś nowej drogi Szymańskiego, choć – dodam – wspaniale układa się jako dalszy ciąg jego twórczości religijnej, po poprzednich ogniwach: Miserere i Lux Aeterna. Ciekawe, że miałam jeszcze jedno, dość odległe przecież, ale niewątpliwe skojarzenie z młodym Pendereckim. Tak jakoś pomiędzy Strofami (recytowana greka) i Jutrznią (modelowanie muzyki na kształt modlitw prawosławnych). Tym bardziej, że i tutaj mamy ogrom efektów, zwłaszcza w perkusji: windmaszynę, blachę, papier, butelkę, kieliszki z wodą, plastikowe rury itp. To oczywiście nie żaden wytyk, przeciwnie – zawsze żałowałam, że pewne kierunki, stylistyki, zawisły w powietrzu i nie miały dalszego ciągu.
Ciekawam zdania Gostka – spotkaliśmy się po drodze na koncert. A słuchał ktoś tego przez radio?
Komentarze
Pobutka!
http://www.youtube.com/watch?v=GL3n2frv6LI
Dobre to na Pobutkę
Słuchał, i w eterze też brzmiało to przepięknie. A ze skojarzeń rozmaitych – bo to bardzo różnorodny utwór – najbardziej mnie zaskoczyły te z Davidem Langiem, konkretnie w sposobie operowania głosami solo w relacji do chóru (wyłanianie się/przechwytywanie). Ciekawe, czy Szymański zna. Efekty specjalne bardzo realistyczne, a to wcale nieczęste.
Lang by mi w życiu nie przyszedł do głowy. No, ale każdy ma swoje skojarzenia
Test test test
Koncert ogólnie udany. Zespół bardzo sprawny, a to zawsze ułatwia słuchanie.
Utwór na organy z chórem tradycyjny, by nie rzec banalny, w dobrym tego słowa znaczeniu.
Psykania i robienia palcami „bli-bli-bli-bli-pszy-pszy-pszy” po ustach to ja nie lubię. Chętnie zobaczyłbym zapis nutowy, ale tego rodzaju dźwiękotwórstwo mnie nie rusza i nie interesuje, ponieważ jest zbyt zorganizowane jak na Cage’owskie „każdy dźwięk jest muzyką”.
Mnie „Akwarela” pani Janulyte jako żywo kojarzy się z II częścią (1/2) http://www.youtube.com/watch?v=fFc2jwnVqPE&feature=relmfu wspominanej tu „Music for Airports” i nie uwierzę, jeśli pani J. zaprzeczy, że nie zna twórczości Eno. Bardzo nastrojowy utwór, świetnie, płynnie zestrojony przez zespół. Wnętrze kościoła jednak zbyt suche. Jak powiedział mój kolega – potrzebne 7 sekund pogłosu.
Jeśli już mowa o Cage’u, gdzieś w połowie utworu do chóru dołączyła karetka przejeżdżająca na sygnale i to było bardzo piękne.
Filakterion rozmachem i głębią odstaje od pozostałych utwórów sprzed przerwy, ale jakiś chór zza Buga chyba lepiej by sobie poradził z recytacjami.
dłużył mi się po rostu. Z kolei „Aquarelle” za krótki.
To zabawne, ale „Filakterion” był troszkę za długi. Bez możliwości śledzenia tekstu, przy baaaardzo ograniczonej znajomości Greki
Trochę chaotyczne to wszystko, bo dziś w robocie pożar, a do tablicy wywołany nie mogłem zgłosić nieprzygotowania.
p.s. Ogniolisek cały dzień uniemożliwiał mi wpisanie się. Twierdził, że muszę włąć Javę i ciasteczka, a mam włączone…
Niewykluczone, że coś dziś nasi majstrowie w firmie robili przeciwko atakowi spamów, którego nasze blogi doświadczają od paru tygodni. Tak podejrzewam, bo oddaliłam się na kilka godzin i widzę, że jest tylko jeden spam, a rano, po nocy, było ich 39

No i proszę, jak różne można mieć wrażenia. Mnie się Szymański nie wydawał za długi, bo były tam różne rzeczy. Co do „pszy-pszy” to ja nic nie mam, byle układało się w coś logicznego i ładnego, a tak w moim odczuciu było
Na zakonczenie TEGO dnia Kol Nidre/Perry Como
http://www.youtube.com/watch?v=SY6i6SobW6M
Tak spiewal to Naftali Hershtik, przez wiele lat kantor glownej synagogi w Jerozolimie
http://www.youtube.com/watch?v=2U89WwnV_7c
Gostek – „Akwarela” mi rowniez przywolala skojarzenia z klasycznymi pozycjami muzyki ambient, choc niekoniecznie Eno. Tutaj dzialo sie duzo wiecej, choc raczej „klasycznie” jak na ten typ muzyki – utwor niczymnie zaskakiwal poza ladnie zorganizowanym brzmieniem. Jestem ciekaw co inspirowalo kompozytorke – w radio mowili, ze litewska muzyka ludowa, a nie artystowscy brytole
Rowniez budowa „Landscape” niczym nie zaskakiwala, inspiracje Lachenmannem raczej na wyrost. Moim zdaniem nie obronily sie zastosowane srodki. Szepty, szmery, giwzdy i inne glosy byly ciekawe, wywiedzione z muzyki improwizowanej (jak Phil Minton) czy poezji dzwiekowej (Henry Chopin na przyklad), ale nie mialy tej sily wyrazu i ekspresji. Moze to za intymne i wrazliwe srodki jak na muzyke komponowana.
Natomiast caly koncert swietnie brzmial podczas w radiowej transmisji, dobrze wykorzystano akustyke kosciola, co najlepiej bylo slychac w pierwszy utworze tego wieczora (choc sam utwor najslabszy). Moze ktos sie odwazy napisac utwor specjalnie na poglosy takiego miejsca?
ozzy, lisku – dzięki
Wczoraj byłam w synagodze Nożyków (przed pójściem na koncert do kościoła kalwińskiego
), gdzie Kol Nidre śpiewał rabin Lieber z Nowego Jorku, bardzo pięknie.
Daniel Brożek – 1. ja jestem skłonna wierzyć dziewczynie, że inspirowała się litewską muzyką ludową, bo ma ona pewne bardzo charakterystyczne formy i brzmienia (bardzo ciekawe), a dla tamtejszych kompozytorów jest bardzo ważna; 2. łączenie utworu Ukrainki z muzyką improwizowaną (przecież to nie żaden kierunek), a tym bardziej z poezją dźwiękową (zwłaszcza Henri Chopinem, którego zresztą poznałam i rozmawiałam z nim, on bardzo lubił opowiadać o tym, co robił
) jest nieuzasadnione, podobieństwa są tu tylko zewnętrzne.
Jeszcze do ozzy’ego: nie miałam pojęcia, że Perry Como to śpiewał! To przecież amerykański Włoch.
Nie lacze muzyki Anna Korsun z muzyka improwizowana (jesli ma byc gatunkowo – swobodna improwizacja) czy poezja dzwiekowa, a jedynie techniki wokalne, ktore uzyla. Chodzi mi o to, ze w wymienionych gatunkach te techniki przewaznie lepiej wypadaja.
OK. Nie wiem, czy lepiej, mnie się to podobało, było zwarte i niedługie i nie znużyło jednostajnością.
Koniec „pszyków”. Pobutka!
http://www.youtube.com/watch?v=–2y3hfvryA
O, jak miło
Dzień dobry!
Potem Jagoda Szmytka i Manos Tsangaris – takie zabawy robiło się w latach 60., tylko technika była mniej zaawansowana. Co do Tsangarisa, nie ma się co dziwić – studiował u Kagla. Ale kudy mu do mistrza. Można było się trochę pośmiać – i tylko tyle.
„Pszyków” jeszcze trzy dni. Ale ogólnie muszę powiedzieć, że Jesień jest w tym roku naprawdę udana. Wczoraj w Koneserze było trochę słabiej (niestety akurat ten koncert TVP/NInA wybrały do rejestracji). Artura Zagajewskiego utwór bym skróciła (nawet wiem, w którym miejscu) i wtedy bardzo by mi się podobał
Dziś za to dwa bardzo ciekawe koncerty, na których na pewno się nie zawiodę.
Ano, pogoda ładna, ciepło, jabłka obrodziły, much brzęczą, taka jesień to może być
Też jestem za
Ale ponoć pogoda ma się popsuć…
E tam, zaraz popsuć. Będzie ładnie, tylko że chlapowato
Jednym sposobem na pogode jest jakas wieksza akcja spoleczna na rzecz poprawienia pogody. Moze byc nocny marsz z pochodniami i transparenrami. I koniecznie musi ktos przemawiac na wiecu, najlepiej aby byl to jakis psychiczny, ale nie jest to absolutnie konieczne. Moze Stankiewicz dalaby sie namowic?
@ Kot Mordechaj 13:15
Ywentualnie zbiorowe modły w tej intencji,rzecz jasna w jakimś godnym miejscu,np.w Sejmie -też nie byłyby złe
Trzeba robić wszystko jak zaklinacz deszczu, tylko odwrotnie. W szczegóły nie będę się wdawał, bo są drastyczne.
Kuriozum. czy komuś jest znana ta dziennikarka?
http://www.tvp.pl/kultura/wydarzenia/miedzynarodowy-festiwal-muzyki-wspolczesnej-warszawska-jesien/wideo/videoblog-olgi-fibak-w-tvp-kultura-2/8583962
Niechciany deszcz bardzo prosze odsylac do mnie, dmuchajac na chmury w kierunku poludniowego wschodu
Hm, nie mogę podłączyć tego wideła, bo potrzebny do tego jakiś silverlight, a na tym kompie nie mogę nic sama zainstalować. Ale Olgę Fibak znam – poza tym, że jest żoną Wojciecha Fibaka, jest osobą z wykształceniem muzycznym, jednak od strony dziennikarskiej jej nie znam i chętnie poznam, jak sobie w innym kompie silverlighta zainstaluję