Puccini cz. 3 (Poznań)
Niby znany hit, a jednak pokazany inaczej. No i znów świetna muzyczna robota. Zaczynam zazdrościć teatrom pozawarszawskim. Takie westchnienie po kolejnym pucciniowskim spektaklu – Cyganerii w Teatrze Wielkim w Poznaniu.
Pierwsza premiera pod nową dyrekcją zawsze ciekawi, toteż teatr wypełnił się całkowicie. Jak powiedziała mi dyrektor naczelna Renata Borowska-Juszczyńska, chcą tu teraz postawić przede wszystkim na poziom muzyczny, zwłaszcza na stronę dyrygencką. Stąd mianowanie dyrektorem artystycznym Gabriela Chmury, który dał od razu pokaz tego, co potrafi. Reżyser tego spektaklu wziął się przez koneksje p. Chmury właśnie – spotkali się przy pracy nad spektaklem Pasażerki Weinberga, gdzie Ran Arthur Braun zajmował się ruchem scenicznym. To człowiek o niezwykle bogatym życiorysie: studiował fortepian, śpiew, reżyserię i muzykę dawną, bywa choreografem scen walki i scen kaskaderskich (stała współpraca z festiwalem w Bregencji; w przyszłym roku będzie pracował przy wystawieniu Czarodziejskiego fletu na scenie plenerowej na jeziorze). Od pewnego czasu reżyseruje sam, z powodzeniem, o czym świadczy nagrodzenie właśnie tej realizacji Cyganerii, którą pierwotnie przedstawił w Estońskiej Operze Narodowej w Tallinnie (wersja poznańska jest w pewnych szczegółach zmieniona). A nawiasem mówiąc, jego dziadkowie pochodzili z Białegostoku.
To przedstawienie ma rzeczywiście specyficzny wdzięk. Jak się usłyszy, że w stronie scenograficznej opiera się głównie na projekcjach, można pomyśleć: e, standardowe nowomodne pomysły. Tymczasem to nie są takie standardowe projekcje. Opowieść o głodujących artystach ubrana jest w bajkowy anturaż, owe projekcje (autorem ich jest estoński artysta Kalev Timuska) to swoiste animacje rysunkowych krajobrazów, wnętrz, domków jak z kreskówki, barwnych i niewielkich, być może przypominających starówkę tallińską, bo na pewno nie Paryż – ale tego nie mam za złe, jak bajka, to bajka. Ponadto minimalna ilość sprzętów. I wystarczy.
Bardzo mi chwalono pierwszą obsadę, ale i druga zadowalała. Co prawda już wymienialiśmy złośliwe uwagi, że zestaw pary bohaterów byłby nie do przyjęcia przez Trelińskiego: jako Rodolfo drobniutki Koreańczyk Sang-Jun Lee (miał i tak buty na wysokich podeszwach, ale dużo to nie pomogło), a jako Mimi – wyższa od niego o głowę Magdalena Nowacka; na ten zestaw nasuwał mi się pamiętny zwrot z piosenki śpiewanej niegdyś przez Michnikowskiego: a z kobiet dużą blondyną ty bądź. Na szczęście głosowo było w porządku. Najlepszy był jednak – i miał najwięcej charakteru – znany mi wcześniej z Krakowa Stanisław Kufluk jako Marcello.
A co dalej? Dostałam księgę sezonu, ale trzeba trzymać kciuki, żeby udało się pozyskać fundusze na niektóre z premier, m.in. na Cyberiadę Krzysztofa Meyera z okazji jego 70. urodzin. W przyszłym roku przewidziane jest jeszcze wystawienie Jasia i Małgosi Humperdincka, wieczoru baletowego z muzyką Strawińskiego (Święto wiosny/Król Edyp) i Falstaffa na rocznicę verdiowską.
Komentarze
Przyjemnie poczytać i o bieżącym udanym repertuarze i o planach.
Trzymam kciuki. 🙂
A co jest złego w drobnych mężczyznach?
Ja tam lubię niedużych. 😀
👿
Wielki Wódz jest wyjątkiem. 😀
Pobutka.
Dzień dobry,
ubawiliście mnie wczorajszym dialogiem 🙂 Ja nie mam nic ani przeciwko małym, ani dużym, byleby sensowny był 😎
Zbieram się do drogi powrotnej – w końcu.
Byle rano zaśpiewał w łazience, lubił rosół i tkliwy on był…
No, jak w pysk strzelił, to wszystko o moich drobnych 40 centymetrach wysokości. Zwłaszcza lubienie rosołu. 😈
Fajnego Kolegę Bobika znalazłem 🙄
https://i.chzbgr.com/completestore/12/10/24/Dtgfc6rvAUiASEir27_G4Q2.gif
Ciekawe, co on takiego zwęszył, że nie może nosa uspokoić. 😆
Piękny 😆
Jestem w szoku pozytywnym: koleżanka Malatyńska chwali JTA! 😯
http://www.dziennikpolski24.pl/pl/aktualnosci/kultura/1246558-capella-cracoviensis-stawia-na-koncerty-edukacyjne-dla-juniorow-i-seniorow.html
Jak robi dobre rzeczy, to nie ma o co się czepiac 😉
Albo już wycofali zlecenie. 😛
Pobutka.
Dzień dobry 🙂
Wielki Wódz znów będzie nam zazdrościł 😉
http://www.mazoviabaroque.pl/najblizszy-projekt.html
Ale w piątek przynajmniej transmisja.
Wypchajcie się. 👿
Większość mam na płytach, a za taką transmisję przez telefon dziękuję bardzo. 😛
O, nadął się 😉
Ale na żywo to zawsze na żywo. I tak opowiem, jak pójdę 🙂
PK 9:37
Nie tylko Wielki Wódz będzie zazdrościł 😉
Odkąd słyszałam część tego towarzystwa w Paradyżu,też miałabym ochotę posłuchać ich ponownie na żywo.Ale nie da się,koniec roku za pasem,trza trochu pomieszkać i popracować 🙁
A ja i tak przeczytam, Pani Kierowniczko. 🙂
Uch, popracować 👿 Jestem winna dwie duże rzeczy pozaredakcyjne (o redakcyjnych nie mówiąc), do których się nawet nie zabrałam 😈
Dzis wczesnym wieczorem Maestro gra w TVP Kultura Schumanna. Nawet w Moskwie o tym mowia. 😉
Sprawdziłam. 19:20 wprowadzenie, 19:35 właściwy film. To to, co było nagrywane w Łodzi. Obejrzymy 🙂
ZUBIN MEHTA, czyli nic o Puccinim
http://www.tabletmag.com/jewish-arts-and-culture/music/115189/zubin-mehta-speaks-out
pozdrawiam, ozzy
Dzięki, ozzy. Przerażająca jest głupota tych ludzi po prostu.
Re Niby znany hit, ale
Bylismy wczoraj na Freischutzu – takim, jaki sie marzy Gostkowi 😀 – efekty wizualne hi-tec, ze az milo, stroje, dekoracje – pelnia realizmu. Co prawda, Agathe, jako corka lesniczego, ubrana byla raczej jak dama dworu Marii Antoniny; spoczywala zas na rekamierze, jakiej by sie nie powstydzila sama Julietta. W chatce lesnika wisial zyrandol Murano, – ale to wszystko drobnostki, bo w Wilczym Jarze grzmialo, blyskalo, dymilo, jarzylo, migalo – az oczy wylazily na wierzch. Samiel byl na golasa, to znaczy w trykocie na golasa.
Orkiestra i glosy troszke jakby z tylu za dekoracjami, no ale coz.
Dla tych ktorzy znaja Toronto – przedstawienie bylo w Elgin Theatre a trupa nazywa sie Opera Atelier. Glosy miedzynarodowe – sporo z Balkanow.
http://4.bp.blogspot.com/-CDgxPgR0u2E/UIcJb_NO1lI/AAAAAAAAIm4/nia-U8-AG98/s1600/FreischutzScrim.jpg
Wioska
http://www.nowtoronto.com/_assets/images/content/2012/10/29/derfreischutz_large.jpg
No i sam zly
http://i.thestar.com/images/07/ac/c4bd27324abba3d4df5e98ab119d.jpg
No niezłe ciacho 😉
Obejrzałam znów film polecony przez Agę 😉 Już któryś raz to widzę i nie mogę wyjść z podziwu, jak wspaniała to filmowa robota. Nikt tak nie umie filmować muzyki, zwłaszcza pianistów, jak Monsaingeon.
Hi-tec?
No to pobutka low-tec 😀
Ju-hu, tralala, tralala…
Dzień dobry 😈
Urzędnik został dyrektorem – to już przyklepane i przechlapane:
http://warszawa.gazeta.pl/warszawa/1,34861,12772163,Jest_nowy_dyrektor_Opery_Kameralnej.html
Ludzie marszałka klepnęli człowieka marszałka? No proszę. A niektórzy twierdzą, że Polacy są niezdolni do działania w zespole… 🙄
No, w pewnych określonych sytuacjach są 😉 👿
Z góry, gdyby ktoś się miał oburzyć na podaną w artykule informację, że p. dyr. Ewa Michnik „nie pojawiła się”, przekazuję znaną mi okoliczność: pani dyrektor zrezygnowała z udziału w komisji od początku, gdy podano jej terminy – po prostu fizycznie nie mogła w jej pracach uczestniczyć. Nie wiem, kto ją zastąpił. Gdyby nikt – byłby skandal i być może można byłoby ważność posiedzenia podważyć.
Swoją drogą, innych mniej czy bardziej olśniewających kandydatów nie było 🙁
@bobik
czy „bobik” zna poematy Janusza Szpotanskiego SZPOTA – „czlowieka o mentalnosci alfonsa” – wedlug Gnoma
vale, ozzy
No jak mógłby nie znać. Choć jest szczeniaczkiem 😉 Ale to klasyka.
Znowu nie o Puccinim 😉
———————–
a moze ……
Bronislaw HUBERMAN (1882-1947) w filmie „Orchestra of Exiles” rez. Josh Aronson
http://www.youtube.com/watch?v=EX5_2NERXVw
http://www.jewishjournal.com/culture/article/rescuing_jewish_musicians
(Bronislaw Huberman, czlowiek-legenda, skrzypek —-warto by Go przypomniec)
ozzy – tak na przyszłość, tylko po jednym linku w wypowiedzi, proszę. Inaczej zostaje w poczekalni 🙂
Ciekawie zapowiada się ten film, zdaje się, że już jest gotowy.
@szanowna Pani,
caly Swiat jest w jednej wielkiej Poczekalni
z wyrazami sympatii,
ozzy
To prawda, ale ja mówiłam o poczekalni blogowej 🙂
W ramach Festiwalu Singera w KINIE FEMINA była projekcja filmu – „Powrót skrzypiec” w reżyserii Haima Hechta.
Film z jednej strony przypomina Bronisława Hubermanna, z drugiej jest narracją losów Zygmunta Rolata.
W jakiś sposób te losy się splatają.
A obecny budynek Filharmonii Częstochowskiej został pobudowany na fundamentach Synagogi.
Pobutka.
żadnych wrażeń po Otellu z Met 😀 ?
No jakoś nikomu nie chciało się dotąd podzielić. Ja miałam inne zajęcia 🙂
Ozzy, Kierowniczka ma rację. Nie mógłbym nie znać. 🙂
Choć przyznaję, że jako pies mam troszeczkę inną hierarchię skojarzeń niż ludzie. Na hasło „Szpot” przed oczyma duszy mojej zjawia się przede wszystkim obraz ducha Bieruta, sprzedającego na Woli kiełbasę po 26 zł za kilo. 😎
Dzień duchów 😉
NON OMNIS MORIAR
Zaduszki – w „Gazecie Wyborczej” sylwetki zmarlych w roku 2012 – niektorych znalem…jakze szybko odchodza
hehehe – Bobik to jakże „przewrotny” Pies
Czy Pani Kierowniczka będzie na koncercie Macujewa w niedzielę?
A w nosie go mam. Rębajło jeden.
Idę na balet Preljocaj do Opery Narodowej. Będą tańczyć Stockhausena 😈
Dzisiaj to już lepiej „eschatofonia” Silvestrowa:
http://www.meloman.ru/?id=5390&full=Y#1
Oj, rębajło. Instrument w niebezpieczeństwie. 🙁
I co, nikt nie był na Otellu?
Ciekawa jestem wrażeń.
Silwestrow i owszem, pasuje, ale trzy godziny?…
Ten Struzik dożywotnio będzie oblegał ten urząd?
Póki go wybierają i póki będzie trwała koalicja PO/PSL…
No i zignorowali „Pobutkę” Paka, a to naprawdę świetna interpretacja jednego z motetów lipskiego kantora (i do tego „na żywca”!). Ja przez wiele lat byłem wierny pierwszej rejestracji Collegium Vocale Gent w pojedynczej obsadzie. Druga interpretacja pod Herreweghe, zarejestrowana dla autorskiej wytwórni Phi, już mniej mi się spodobała. Od ubiegłego roku pierwsze miejsce na moim prywatnym motetowym podium zajęło nagranie Nederlands Kamerkoor pod Peterem Dijkstrą (Channel Classics CCS SA 27108). Zwraca tutaj uwagę m.in. interesujące wykorzystywanie dwóch rodzajów obsady: pełnej i solistycznej, co w wielu miejscach znacznie wzbogaca wrażenia odbiorcy. Weźmy np. „Jesu, meine Freude”. Herreweghe zdecydował się cały ten 20-minutowy motet zrealizować w pojedynczej obsadzie. Brzmi to bardzo pięknie, ale nagranie Dijkstry, który także miał do dyspozycji znakomitych solistów, jest nieco ciekawsze kolorystycznie właśnie poprzez zastosowanie owej zmienności obsady. Świetny jest kontrast pomiędzy chorałowymi fragmentami tutti i 3-głosowymi motetami (np. Denn das Gesetz), które aż same proszą się o odchudzenie składu. Najfajniejszym jednak pomysłem jest zestawienie solistycznej obsady z fragmentami melodii chorałowej realizowanej przez altową scholę w Gute Nacht. Przypomina to zabieg odmiennej registracji manuałów i klawiatury nożnej w organowych przygrywkach chorałowych, a ten fragment to właśnie nic innego jak taka przygrywka w wersji chóralnej.
Pobutka.
Dzień dobry,
Samotulinus – jako stara chórzystka (której się zdarzało wykonywać także Jesu, meine Freude) oczywiście kocham motety, a jak się je kocha, to trudno znaleźć idealne wykonanie… Nie znam nagrania Dijkstry, może i mnie by się spodobało.
Na motetach śpiewanych bez towarzystwa instrumentów to ja się za nic nie mogę skupić (czytaj: wytrwać do końca) 🙄
Jutro w Trybunale Carmen 🙂
No i właśnie z powodu godziny nie będę słuchać. 👿
Bo jutro, jak i dziś, idę do Studia im. Lutosławskiego na Mazovia Goes Baroque. Dziś na 19, a jutro nawet na 18…