Pierwsza jesienna rozgrzewka
Tegoroczną bielską Jazzową Jesień można nazwać rozgrzewającą (udział muzyków z Brazylii, Kuby, Tunezji, Indii itp.). Jest to też Jesień znakomitych pianistów – nie tylko oczywiście, ale w tej dziedzinie najwięcej będzie indywidualności: David Virelles, Sylvie Courvoisier, Marcin Wasilewski… A dziś wystąpiła pierwsza: Eliane Elias.
„Cudowne dziecko” Antonia Carlosa Jobima, który wsparł jej talent, gdy miała 17 lat, potem działająca w Nowym Jorku, rozpoczynając od udziału w pamiętnym zespole Steps Ahead, dziś radośnie prezentuje pianistykę łączącą oba światy, wciąż z silnym akcentem latynoskim. Od czasu do czasu również śpiewa głębokim altowym głosem. Towarzyszył jej małżonek i stały współpracownik Mark Johnson, fantastyczny kontrabasista, efektowny w solówkach i partnerski we współgraniu (w programie napisano: o charakterystycznym, ciepłym, maślanym brzmieniu – no, z masłem mi się to bynajmniej nie kojarzy), subtelny młody gitarzysta Graham Dechter oraz szalony perkusista Maurizio Zotarelli, który dał kilka takich solówek, że dech zapierało.
Ogólnie koncert wprawiał w świetny humor. Może dla jakichś przerafinowanych słuchaczy wydawał się za przyjemny, a nawet zbyt bliski rozrywce – ale chyba w Bielskim Centrum Kultury dziś zbyt wielu takich nie było, bo cała sala jak jeden mąż zerwała się po koncercie do owacji na stojąco. Z początku było nieco spokojniej, bo artyści prezentowali wydaną w zeszłym roku nakładem ECM płytę Swept Away, a wiadomo, co się lubi w ECM. Ale później zaprezentowali też materiał z najnowszej płyty Eliane wydanej w tym roku przez Concord Records, poświęconej Chetowi Bakerowi I Thought About You, z okazji ćwierćwiecza od jego śmierci. Gorące brazylijskie rytmy, w które w pewnym momencie został wpleciony nawet temat z Gershwina (Embraceable You), rozgrzewały coraz bardziej publiczność. Pianistka prowadziła również z dużym wdziękiem konferansjerkę, a po koncercie podpisywała płyty – otoczył ją niezły tłumek. A sala była pełna.
To dopiero przedsmak – codziennie szykują się duże atrakcje. Jutro zagra m.in. gospodarz, w zupełnie nietypowym składzie.
Komentarze
Pobutka.
Dzień dobry 🙂
Bardzo miła Pobutka na zachmurzony poranek 🙂
Pare dni temu bylismy na Midori. Koncert byl fajny, choc grala dosyc eklektyczny program (Mozart, Schubert, Faure, Bloch i Hindemith) – w takim kontekscie trudno bylo jakos poddac sie nastrojowi. Mnie poza tym troche przeszkadzala nadmierna ruchliwosc skrzypaczki – wygibasy jakie wyczyniala bardziej mi pasowaly do solist(k)i z cyganskiej orkiestry (nic nie ujmujac cyganskim orkiestrom 😉 ), niz do “muzyki powaznej”. Grala miedzy innymi Poeme mystique Blocha. W omowieniu utworu, napisanym przez nia sama, jest nastepujacy akapit: Bloch borrowed from […] group of great composers, including his friend Bela Bartok, and such other giants as Maurice Ravel, Arnold Schonberg, Igor Stravinsky and Karol Szymanowski. […]
Z przyjemnoscia stwierdzam, ze Szymanowski chyba wreszcie wszedl na stale do klubu tych najwiekszych – trudno o lepsza kompanie, niz ta wyliczona powyzej. 😎