O Wotanie przed Wagnerem
Ciekawostka z twórczości wczesnego Verdiego – spóźniona w stosunku do jego rocznicy, ale warto było posłuchać, zwłaszcza ze względu na naszych znakomitych śpiewaków częściej już chyba słyszanych za granicą niż w Polsce oraz na świetne wyczucie muzyczne Carla Montanaro.
Włoski dyrygent praktycznie nie pełnił funkcji, na którą już w 2011 r. został powołany. Był w naszej operze gościem, a nie dyrektorem muzycznym. Tyle że za każdym razem, kiedy się pojawiał, robił dobrą robotę. Tym razem też tak było, zwłaszcza że prób miał w sumie niewiele. Cóż, jedno koncertowe wykonanie – może się nie opłacało…
Attila to dzieło 33-letniego Verdiego opowiadające o słynnym wodzu Hunów nazywanym „biczem Bożym”, nie mające oczywiście nic wspólnego z prawdą historyczną (i dziwne byłoby, gdyby miało, tak to już jest z operą). Ciekawostka, że ów wódz oraz jego żołnierze i słudzy powołują się wciąż na Wotana, pada nawet nazwa Walhalli. Wagner być może w zbliżonym czasie zaczynał studiować mity o Nibelungach i Walhalli; owoce tych studiów zaczęły się pojawiać dopiero po dobrych kilku latach.
Utwór Verdiego jest jeszcze w owym wczesnym katarynkowym stylu (umpapapa, umpapapa), mało w nim oryginalności (choć zdarzają się pojedyncze dziwne zwroty harmoniczne, ale w większości harmonie są bardzo proste), brak hitów w rodzaju Va, pensiero z kilka lat wcześniejszego Nabucco. Ale jest niezłe pole do popisu dla śpiewaków i chóru.
Przed rozpoczęciem koncertu ogłoszono, że Rafał Siwek – wykonawca roli tytułowej – jest niedysponowany, ale postanowił jednak zaśpiewać, więc prosi o wyrozumiałość. Jakoś byłam dziwnie spokojna, że wszystko będzie dobrze – pamiętałam podobną zapowiedź na temat Waltraud Meier przed spektaklem Tristana w Berlinie – i było rewelacyjnie. W tym wypadku było to samo: nasz bas był wspaniały zarówno głosowo, jak aktorsko; nabierało się nawet sympatii do tej negatywnej w końcu, ale pełnej życia postaci.
Drugą kreacją tego wieczoru była rola Ezio, wodza rzymskiego, wykonana przez Artura Rucińskiego. Słyszałam go po dłuższej przerwie: głos jeszcze bardziej okrzepł i dojrzał. Dwaj panowie byli imponujący zarówno solo, jak w duetach. Ogólnie polska część obsady satysfakcjonowała mnie bardziej, bo także Mateusz Zajdel (Uldino) bardzo ładnie wypadł; był jeszcze Radosław Żukowski (Leon, święty starzec), ale miał tylko jedno zdanie do zaśpiewania.
Główni amanci przyjechali ze świata: Lucrecia Garcia (dzielna Odabella) z Wenezueli, a Walter Fraccaro (Foresto, jej ukochany) z Włoch. Ona ma kawał głosu oraz rodzaj emisji, za którym nie przepadam, ale trzeba też przyznać, że partia jest piekielnie trudna, a śpiewaczka poradziła sobie ze wszystkim. Tenor też był w stanie, jak trzeba było, wyciągnąć wysokie c, ale jak na mój gust, był za bardzo „na rykowisku”, a pod koniec śpiewał już nawet trochę nieczysto.
Montanaro dyrygował z dużym zaangażowaniem (czasem niemal kucając na podium) i z widocznym upodobaniem do tej muzyki. Widać, że ma ją w genach i że ją kocha. Dla orkiestry współpraca z nim – kiedy miała miejsce – na pewno była niezłą szkołą, a zresztą tak całkiem się z zespołem nie żegna – będzie od czasu do czasu przyjeżdżał dyrygować spektaklami.
Komentarze
Pobutka.
Zycze pani Dorocie radosci w swieto Purym
______________________
Tak, duch w narodzie rosyjskim nie zaginal – ma pani racje
http://www.youtube.com/watch?v=1L0C9aX6_wQ Aleksandr Galicz
https://www.youtube.com/watch?v=16rITL6x3Kg
Ależ Pani Doroto, dla operomana postac Attyli zawsze nabiera pozytywnych cech i budzi sympatie, bo jakże tu nie czuc sympatii dla postaci mającej taką partie wokalna, będącej takim uosobieniem operowej męskości 😉 No i zwykle biora się za te role basy na prawde wysokiej jakości, więc raduje sie serce, dusza i ucho
Ja ten koncert, podobnie jak zeszłoroczne Requiem odbieram, jako święto orkiestry i chóru TWON. Jest jakaś wielka chemia pomiędzy Carlem Montanaro a zespołem Teatru. A o tym, jak bardzo ten energetyczny dyrygent potrafi uwieść warszawską publiczność można było się przekonać, między innymi, w czerwcu 2013 podczas Duetów Operowych Pań Katarzy Trylnik i Anny Lubańskiej. Panie, oczywiście, bardzo ciepło przyjęte przez publiczność. Jednak entuzjazm, z jakim oklaskiwano dyrygenta „przykrył” tytułowe wykonawczynie.
Lucrezia Garcia niesamowita moc głosu, a komunikat przed koncertem o niedyspozycji Pana Rafała Siwka – no cóż okazało się, że można życzyć wykonawcom takiej dyspozycji, jak niedyspozycja Pana Rafała.
Tylko program koncertu – w streszczeniu opery jest opis z „Tysiąca i jednej opery” Pana Piotra Kamińskiego (mojej ulubionej encyklopedii opery) i ani słowa o autorze.
No tu akurat będe bronic działu literackiego TW-ON – raczej nie podaje się notatek o autorach streszczeń libretta w programach – choc Panu Piotrowi nalezy się jak mało komu 🙂 – natomiast na ostatniej stronie redakcyjnej wskazano skąd cytowane streszczenie pochodzi
Witam. Jedna tylko uwaga dotycząca Montanaro. Nie jest on Dyrektorem Atrystycznym – tym jest Treliński. Montanaro jest Dyrektorem Muzycznym a to w TW ON wielka różnica. Wielka szkoda, że odchodzi. Była chemia między nim a zespołami.
Dzień dobry. Słusznie, czyste przejęzyczenie. Już poprawiam.
„Attile” Giuseppe Verdiego („anni di galera”, jak nazywal kompozytor czas tworzenia) mozna bylo u nas (Göteborgs Opera) obejrzec przed trzema laty, dyrygowal wowczas Giancarlo Andretta a wystapili m.in. basbaryton Anders Lorentzson (Attila) i Francesca Patané (Odabella). Prapremiera „Attili” w Wenecji (Gran Teatro la Fenice,17.03 1846) byla sukcesow wsrod publicznosci. Entuzjastycznych Wenecjan nie przestraszyl nawet fakt, kiedy w drugim akcie powiew silnego wiatru zgasil swiece i niesamowity odor wypelnik teatr. Krytycy byli mniej entuzjastyczni niz publika i zauwazyli jedynie niektore partie dziela, w ktorych Verdi byl inspirujacy. Opera byla grana w calej Italii ale poza nia dosc rzadko wykonywana. W Szwecji nie grano jej na rodzimych scenach operowych. Byly to wystepy goscinne. Chyba na poczatku lat 80 nastepuje prawdziwy revival „Attili”, kiedy w Wiener Staatsopera z dyrygentem Giuseppe Sinnopolim z Nicolai Giaurow (Attila) i Maria Chiara/Mara Zampieri (Odabella). Innymi znanymi wykonawcami partii Attili byli Rosjanin Jewgienij Nesterenko i Amerykanin Samuel Ramey (vide:youtube, pan Piotr)
Kanwa do libretta „Attili” byla sztuka Wernera Zachariasa „Attila, König der Hunnen”(1809)
——Francesca Patané, La luce langue (Verdi)
http://www.youtube.com/watch?v=OEyFQwD_Axg
Bardzo dziękuję za miłe słowa!
Nie widziałem oczywiście tego programu i szczerze mówiąc nie przypominam sobie, żeby mnie ktokolwiek z TW-ON pytał o zgodę na ten przedruk, dlatego proszę o informację: czy mam rozumieć, że pod streszczeniem nie ma podpisu?
Pytam o to, bo parę lat temu ukazał się w Głosie Wielkopolskim komentarz do Maddaleny Prokofiewa, przepisany co do słowa z mojej książki, a bez podania źródła. Po mojej interwencji w redakcji dowiedziałem się, że Bogu ducha winny dziennikarz znalazł go w… materiałach prasowych Teatru Wielkiego w Poznaniu, gdzie tekst zamieszczono bez żadnych informacji o jego pochodzeniu.
Tak podejrzewałam, że może być nieźle, ale wybrałam „Werthera” i nie żałuję. Jest zupełnie niezłe DVD z „Attilą” z Maryjskiego, dużo lepsze, niż ostatnie radosne paskudztwo z Wiednia. Ozzy, Francesca Patané jest nam w Warszawie znana i fatalnie wspominana. To ona wrzeszczała bez opamiętania trudno powiedzieć w jakim języku jako „Turandot”.
Panie Piotrze.
Zgodnie z tym, co napisał gamzatti „na ostatniej stronie redakcyjnej wskazano skąd cytowane streszczenie pochodzi” – jak ktoś wie, to znajdzie. Wcześniej przeglądałam cały program i nie zauważyłam. Może jestem mało spostrzegawcza, a może jest to tekst mało widoczny, ale rzeczywiście jest.
Dokładnie jest tak:
Streszczenie opery (s.6) pochodzi z: P. Kamiński, Tysiąc i jedna opera, Polskie Wydawnictwo Muzyczne, Kraków 2008.
A gamzatti to ona 🙂
Werthera żałowałam – Jonas na pewno pyszny. Żałowałam też koncertu w FN. I wciąż nie idzie się rozdwoić 🙁
Proszę zauważyć, że osoba korzystająca ze strony internetowej Teatru, czytająca streszczenie nie ma szans na zapoznanie się z tymi małymi literkami umieszczonymi „na ostatniej stronie redakcyjnej” .
A oną „gamzatti” przepraszam i pozdrawiam.
Sluchalem dzisiaj cover Franka Sinatry w wykonaniu barytona PETERA MATTEI z jego debiutanckiego nieoperowego „Once in My Life”. Wielka gwiazdy opery rodem ze Szwecji, chyba od czasow Björlinga, najbardziej poszukiwany solista przez najwieksze sceny swiatowe.
Pytany przez zurnalistke o stopien dyscypliny w wokalistyce operowej w porownaniu z muzyka pop Mattei odpowieda, ze sa rozne dla roznych gatunkow muzyki i kazdy wokalista w danym gatunku czuje sie lepiej anizeli w innym.
Pater Mattei, juz 12 kwietnia wystapi w premierze wagnerowskiego „Tannäusera” w Staatsoper /Berlin w roli Wolframa von Eschenbacha, dyrygowac bedzie Daniel Barenboim.
Pracodawcami Petera Mattei byli m.in. Brook (Don Giovanni), Bergman (Bachantki) i Haneke (Don Giovanni). Opowiadal Mattei, ze kiedys nazwal Ingmara Bergmana Ingvarem a ten byl bardzo wsciekly za te zmiane imienia. „Na imie mam INGMAR” i dlugo potem nazywal Petera Mattei „Pite-Pentheus” (Pite to skrot od miasta pochodzenia spiewaka Piteå – ot, taka nieznaczna miescina na pn Szwecji w regionie Norrbotten a Pentheus to postac z „Bachantek” Eurypidesa. Jedna z nauczycielek Petera Mattei zwykla byla mu przypominac: ” to nie ty spiewasz, to w tobie spiewa”.
Jussi Björling mial glos naturalny, jak miod, dynamiczny, ekspansywny i uwodzicielski zarazem. Podobnie jest z Mattei, ktory dzieki Wagnerowi aktywowal cala swoje skale glosu. W Verdim Mattei, chociaz na pol-Wloch, nie moze siebie odnalezc w pelni.
Verdi jest mu nieco obcy. Podaje tez przyklad Piero Cappucielli, ktory dla Petera Mattei jest wzorem miekkosci i sensualizmu w glosie.
We wrzesniu w MET Peter Mattei wystapi w premierze”Weselu Figara” jako hrabia Almaviva (emisja live) – Mariusz Kwiecien tez w tej roli. A za rok w MET znowu „Don Giovanni”. A ponadto Pater Mattei marzy o malym Sinatra tournee.
Peter Mattei w „Weselu Figara” z Narodowej Opery paryskiej
http://www.youtube.com/watch?v=Ss0vSS1YIMs
Nic nie szkodzi – księżniczka Gamzatti z Bajadery Petipy/Minkusa
A czy na stronie teatru jest streszczenie? bo ja znalazłam tylko plik zawierający biogramy wykonawców i składy orkiestry i chóru. Oczywiście streszczenie mogłoby byc podpisane pod tekstem, ale jest na ostatniej stronie, gdzie zwykle w programach TW-ON wyłuszcza się wszelkie źródła wykorzystanych w drukach materiałów, zdjęc, tekstów itp.
Oczywiście, że podpis powinien być pod tekstem.
Czyli nie spytali, wydrukowali, nie podpisali.
Zapłac(z)ą? 😈
Księżniczko Gamzatti na samym dole (na żółto)
faktycznie – no proszę, streszczenie w nagrode dla osób które zjada na dół strony i przedra sie przez wszystkie loga i patronaty 🙂 tu pod streszczeniem absolutnie powinni podpisać, bo jakby nie było tekst to autorki, z autorskiej księgi, nie żadna praca zbiorowa. Czy nie zapytali i nie podpisali to pewnie trzeba by sprawdzić, może pytali wydawnictwo – licze że tak własnie było
Może wydawnictwo. Ja sam – nieufny wobec własnej pamięci (tym bardziej, że takich zgód udzielam automatycznie i zaraz zapominam…) – przeczesałem całego maila i nie widzę nic na ten temat od żadnego nadawcy.
Swoją drogą, obyśmy mieli tylko takie kłopoty…
Wiadomość dla Pani Doroty Szwarcman i tych miłośników opery, którzy nie mogli wczoraj wysłuchać i obejrzeć transmisji opery „Werther” z MET: Filharmonia Świętokrzyska w Kielcach będzie retransmitować ten spektakl w dniu 25 lipca br. o godz. 18.30 (źródło: strona internetowa Filharmonii Świętokrzyskiej)
Pobutka.
Dzień dobry 🙂
Do takiej pogody jak dzisiejsza pasowałoby raczej to:
https://www.youtube.com/watch?v=JHLypruTo80
i to nie tylko dlatego, że w wykonaniu Jonasa… 😉
Ale cóż, trzeba się obudzić i do poniedziałkowych zajęć.
Witam przy okazji Jolę i dziękuję za informację, może komuś w Kielcach się przyda 🙂
witam, czy można się spodziewać ze strony PK wpisu na temat wczorajszego koncertu?
Trochę mam kłopot.
Naprawdę (poza miłym utworem Panufnika, ale to poza konkurencją) zainteresował mnie w tym programie tylko nowy utwór Tadeusza Wieleckiego, ale wyczuwało się, że orkiestra nie bardzo dawała radę. Chciałoby się go posłuchać w naprawdę dobrym wykonaniu…
Nie będę się więc rozpisywać. Dodam tylko niusa tam usłyszanego, że uczelnia muzyczna we Lwowie odebrała Bashmetowi doktorat honoris causa. Za podpisanie wiadomego listu. Przykre, ale rozumiem.
Dostałam właśnie wiadomość, więc przekazuję – może ktoś będzie miał ochotę dziś się wybrać. Programu nie podali.
Koncert Dobroczynny STOWARZYSZENIA PRZYMIERZE RODZIN na rzecz młodzieży w Polsce i na Ukrainie pod patronatem Profesora Michała Kleibera, Prezesa Polskiej Akademii Nauk, odbędzie się 17 marca (poniedziałek) o godz. 19.00 w sali koncertowej Filharmonii Narodowej.
Wystąpią ukraińscy tenorzy, soliści Opery Lwowskiej i Opery Kijowskiej Vasyl Ponayda, Roman Trokhynuk, Taras Hlova i Roman Antonyuk, którzy tworzą zespół Tenors Bel’ Canto. Solistom towarzyszyć będzie orkiestra Mistrzowskiej Szkoły Muzycznej im. Salomei Kruszelnickiej ze Lwowa.
Koncert poprowadzą: Olena Leonenko i Paweł Sztompke.
Bilety w cenie: 60zł i 50 zł (młodzież do 25 lat) do nabycia w sekretariacie Stowarzyszenia Przymierza Rodzin (tel: 22 625 51 05), Fundacji Cultura Animi (tel: 503 073 808) oraz w kasach Filharmonii Narodowej (tel: 22 55 17 130, 22 55 17 131).
W miarę dobrze słuchało mi się też utworu Nowaka (chociaż nie wiem po co był ten megafon, i całej koncepcji utworu do końca nie łapię), ale ten ostatni utwór to po prostu było coś strasznego, pseudoromantyczny gniot, jakich się w XXI wieku pisać nie powinno (no chyba że jako soundtrack do jakiejś łzawej komedii).
Informacja dla tych,którzy nie mieli okazji posłuchać latem we Wrocławiu ani w Jarosławiu,mogą nadrobić to dzisiaj w Warszawie – Sarband i Ali Ufki :
https://www.facebook.com/photo.php?fbid=10202349717882558&set=a.2369304030272.2120320.1180610967&type=1&theater
Sala koncertowa Uniwersytetu Muzycznego Fryderyka Chopina, ul. Okólnik 2. W sprawie wejściówek ( o ile jeszcze są ) tel. do biura 228277249.
Gdyby ktoś chciał wejściówkę na Sarband, to jeszcze dwie mam.
Ja się wybieram 🙂
Może być bardzo ciekawie…
i już wejściówki znalazły właściciela.
@ ew_ka
Niedoinformowany przedstawiciel stołeczeństwa dziękuje za przypomnienie, tym bardziej że skorzystał i sobie chwali.
Nawet się spotkaliśmy 😉
Po takich spotkaniach ścichapęk z miejsca czuje się mędrszy, a i okazja była przepyszna…
Maestro Montanaro – magnifico, fantastico!! Grazie.