Minister odpisał
Dostałam dziś – choć z datą 28 lutego – odpowiedź podpisaną przez min. Bogdana Zdrojewskiego na naszą petycję w sprawie „Ruchu Muzycznego” (którą opatrzyłam też osobistym listem przewodnim). Treść – jak nietrudno zgadnąć – niemal identyczna z odpowiedziami na poprzednie apele do Pana Ministra, choć drobna modyfikacja jest.
„Szanowna Pani,
z wielką uwagą zapoznałem się z Pani opinią dotyczącą działalności „Ruchu Muzycznego”. Pragnę też podziękować za Pani zaangażowanie w tę sprawę. Na ocenę działalności czasopisma potrzebny jest czas. Pochopne działania mogłyby jedynie zaszkodzić sprawie „Ruchu Muzycznego”. Współdziałam z Dyrektorem Instytutu Książki, Panem Grzegorzem Gaudenem, w celu jak najlepszego rozwiązania sytuacji w czasopiśmie. Z wyjaśnień, które przedstawił w związku z Pani pismem, wynika, że jest on otwarty na dalsze konsultacje z przedstawicielami środowisk muzycznych oraz że popiera pomysł powołania Rady Programowej Ruchu Muzycznego przy Dyrektorze Instytutu Książki, w skład której powinny wejść wybitne autorytety środowiska muzycznego.
Z wyrazami szacunku
Bogdan Zdrojewski”.
Cóż można powiedzieć. Po pierwsze Pan Minister pominął w ogóle fakt, że nie był to tylko mój list, lecz że towarzyszył on petycji, pod którą – i to w kiepskim do mobilizowania ludzi momencie, bo w okolicach Świąt – podpisało się ponad 600 osób. Czyżby samej petycji w ogóle nie przeczytał? O jej treści już nie mówię – pamiętacie przecież, co w niej było. A tu: „potrzeba czasu”, „współdziałam z Grzegorzem Gaudenem”… Po pierwsze, czasu było już aż nadto, dzieło destrukcji zostało posunięte tak daleko, że bardziej nie można. Po drugie, czy naprawdę pismo musi wychodzić w Instytucie Książki? Zwłaszcza jeśli Grzegorz Gauden nie rozumie, że nie jest w przypadku pism patronackich wydawcą, lecz po prostu wypełniającym zlecenie ze strony ministerstwa, które jest wydawcą faktycznym, ale nie może nim być ze względów proceduralnych? A wydawcą ministerstwo jest za pieniądze z naszych podatków, to nie jest wydawnictwo prywatne. Pan Gauden nie może więc sobie uzurpować bycia alfą i omegą, która decyduje o wszystkim.
Data widniejąca na liście świadczy o tym, że został on napisany przed debatą o przyszłości „RM”, która miała miejsce 7 marca. Mimo zapowiedzi nie przyszedł na nią nikt z ministerstwa (zresztą chyba zaproszenie zostało wystosowane zbyt późno), ale myślę, że była ona znacząca. Była nagrywana i zostanie spisana, co zapewne zostanie przedstawione w ministerstwie. Zostało tam mocno i dobitnie wyartykułowane, że aktualny stan rzeczy, zwłaszcza obecność i działalność w „RM” Tomasza Cyza, jest dla większości środowiska nie do przyjęcia. Niestety, beton jest niewzruszony. Nie pisałam o tym wcześniej, ale chyba już mogę: następnego dnia Cyz wysłał mail do Doroty Kozińskiej i Krzysztofa Kwiatkowskiego, że zgodnie z tym, co powiedział na odchodnym na debacie, łamy są dla nich i w ogóle dla wszystkich otwarte. (Chytrze nie skierował tego maila do Moniki Pasiecznik, która oddała sprawę do Sądu Pracy.) To trzeba mieć tupet: zapraszać na łamy osobę, której osobiście się zniszczyło karierę zawodową (i drugą, która odeszła z powodu jego postępowania). Ale zapewne zrobił to na polecenie Gaudena, żeby mieć podkładkę, że to on „wyciągnął rękę”… (Bardzo dramatycznym momentem debaty był ten, gdy na zwrócenie uwagi przez Dorotę Kozińską, że „stary skład” redakcji jeszcze przed przyjściem Cyza wielokrotnie chciał z nim rozmawiać o przeprowadzeniu reformy pisma, Gaudenowi nagle iskry z oczu się posypały i warknął agresywnie: „A macie państwo na to jakieś dowody?”. Pokazał przez chwilę swoje prawdziwe oblicze.)
Nie, to nie jest tak, że autorzy – dość duże ich grono – nie piszą do „RM”, bo się boją, że się ich nie wydrukuje. Nie piszą, bo nie chcą. Ponieważ nie mają zaufania do pisma w obecnej formie i pod obecnym kierownictwem. Rada Programowa jest dobrym pomysłem (Związku Kompozytorów zresztą), ale nie wystarczy. Ceterum censeo… obecne kierownictwo musi odejść.
Komentarze
Tymczasem rozumiem, ze to minister Zdrojewski zamierza odejsc na bardzo dobre i soczyste laki – do Brukseli. Twierdzi, ze Premier go blagal przez cale dwa tygodnie aby kandydowal w wyborach do PE. A teraz wybiera sie „na urlop”, na Dolny Slask.
Kotku,wprawdzie tutaj o polityce staramy się mówić jak najmniej,ale jeżeli Platforma ma uzyskać przyzwoity wynik na Dolnym Śląsku, to nie ma wyboru – nie ma tu pewniejszego kandydata i widocznie z ust premiera padło to magiczne hasło 😀
http://www.gazetawroclawska.pl/artykul/3361271,zdrojewski-jedynka-do-europarlamentu-jesli-premier-powie-bogdan-ratuj,1,id,t,so.html
A swoją drogą,Pan Minister ma kilka przewag nad swoim poprzednikiem na liście do PE – jest raczej niepijący,znakomicie dobiera krawaty i ogólnie,jak to klient w krawacie,jest mniej awanturujący się 😉
Hmm…rzeczywiście,z treści pisma zacytowanego przez PK wynika,że minister odnosi się tylko do listu przewodniego,a o samej petycji ani dudu… Nie sądzę jednak ,żeby petycja zaginęła po drodze do ministerialnego biurka.Ot, gładka formułka na odczepnego,żeby nie było,że arogancka władza nie odpisuje na listy 🙁
Za milion zlotych za kadencje (bo tyle wynosi czysta pensja, bez dodatkow) , to ja tez jestem gotow wystapic w krawacie i starac sie nie upijac, albo upijac sie tylko okazjonaloie.. A bazantow w takiej Brukseli w brod, wiec wielkim wyrzeczeniem by to dla mnie nie bvylo. No i nikt zadnymi petycjami nie molestuje.
Petycjoniści i inni podżegacze to dla europosła po prostu śmich. Najbardziej na karierę szkodzą niemieccy celnicy i to ich się trzeba wystrzegać. 🙄
Piesku, a Ty myślisz, że to jest zaraźliwe? 😉
ew-ko, on rzeczywiście może zrobić we Wrocławiu dobry wynik? Po ostatnich gestach dla Kościółka? Hmm… cóż.
Lotniskoza jest okropnie zaraźliwa, Kierowniczko, a polscy politycy wydają się na nią być wyjątkowo mało odporni. Bywały nawet przypadki spektakularnej śmierci kariery… 🙄
Fakt.
Ale jakoś nie widzę pana BZ krzyczącego „ratunku! Niemcy mnie biją!” albo „do you know what raus means?”. Może dlatego, że nigdy nie widziałam go pijącego.
Nie pije, to pewnie donosi. 😈
Kieliszki? 😛
Ja zawsze słyszałem, że kto nie pije, ten kapuje, ale przynajmniej w przypadku RM minister sprawia wrażenie, że ni cholery nie kapuje. 😯
Właśnie zdałam sobie sprawę, że nie wrzucałam tu mojego listu przewodniego, którym opatrzyłam petycję.
To wrzucam.
Warszawa, dn. 14 stycznia 2014 r.
Szanowny Panie Ministrze,
Pozwalam sobie w załączeniu złożyć na Pana ręce zainicjowaną przeze mnie petycję w sprawie kryzysu, jaki ma miejsce w redakcji jedynego czasopisma patronackiego poświęconego muzyce poważnej – „Ruchu Muzycznego”. Redakcji, która dziś już praktycznie nie istnieje, do czego doprowadził arbitralnie narzucony od czerwca 2013 r. przez dyrektora Instytutu Książki Grzegorza Gaudena nowy redaktor naczelny, Tomasz Cyz. Nie istnieje, albowiem wypowiedzenie z pracy otrzymały dwie znakomite i kompetentne krytyczki i redaktorki Dorota Kozińska i Monika Pasiecznik, a następnie na znak protestu złożył wymówienie również Krzysztof Kwiatkowski. Na ich miejsce dyr. Gauden przyjął już trzy osoby początkujące w zawodzie, co niewątpliwie będzie miało wpływ na dalszą degradację poziomu pisma. Ostatni dwaj kompetentni redaktorzy, Kacper Miklaszewski i Olgierd Pisarenko, w niedługim czasie odchodzą na emeryturę.
Ta sytuacja spowodowała już wzburzenie nie tylko w środowisku muzycznym, lecz wśród stałych czytelników tego pisma, wśród znakomitych przedstawicieli polskiej inteligencji, ale także wśród młodzieży muzycznej. Petycję poparły tak ważne dla naszego życia kulturalnego osoby jak profesorowie Irena Poniatowska, Mieczysław Tomaszewski czy Michał Głowiński, a także były wieloletni redaktor naczelny „Ruchu Muzycznego” Ludwik Erhardt. Znajdziemy tez pod nią liczne nazwiska studentów oraz muzyków – wybitnych solistów i kompozytorów, ale i szeregowych muzyków orkiestrowych, a także po prostu melomanów, ludzi różnych zawodów. Przestudiowanie tej listy jest szczególnie ciekawe: wynika z niej, że ludzie z różnych środowisk nie godzą się zarówno na bylejakość treści i formy, jak na metody pracy nowego redaktora naczelnego, a także na sposób postępowania dyr. Gaudena, który swoich decyzji nie konsultował z nikim kompetentnym w dziedzinie muzyki.
Nie jest to pierwszy list skierowany do Pana w tej sprawie. Być może miał już Pan możność zapoznać się z petycją prof. Sławomiry Żerańskiej-Kominek i dr hab. Marcina Gmysa, wystosowaną do Pana 12 grudnia. Podpisało ją 63 przedstawicieli środowisk akademickich (nie tylko muzykologicznych) oraz kilkoro wybitnych muzyków (m.in. Ewa Podleś, Jerzy Marchwiński, Paweł Szymański). Stanowisko swoje wyraziło też prezydium Zarządu Głównego Związku Kompozytorów Polskich oraz Zarząd Polskiej Rady Muzycznej, wcześniej oświadczenie wydał poprzedni skład redakcji „Ruchu Muzycznego”. Składając wymówienie wystosował również własne oświadczenie Krzysztof Kwiatkowski. Wszystkie te teksty pozwalam sobie również załączyć dla pełnego obrazu.
Jak z tego wynika, jest to problem palący i domagający się jak najszybszego, skutecznego rozwiązania. Daje on również do myślenia w kwestiach bardziej ogólnych: sposobu funkcjonowania tzw. czasopism patronackich MKiDN.
Ze swej strony zainicjowanie petycji uznałam za swój obowiązek. To na łamach „Ruchu Muzycznego” miał miejsce mój debiut jako krytyka; z pismem tym współpracowałam owocnie przez prawie czterdzieści lat mojej pracy zawodowej. Jego los jest mi więc szczególnie bliski.
Z nadzieją na konstruktywne rozwiązanie tego problemu, łączę wyrazy poważania
Dorota Szwarcman
Krytyk muzyczny tygodnika „Polityka”
Załączniki:
1. Petycja w obronie „Ruchu Muzycznego”
2. Lista 627 podpisów pod petycją
3. Petycja „profesorska”
4. List zarządu Polskiej Rady Muzycznej
5. Komunikat Prezydium ZG ZKP
6. Oświadczenie zespołu redakcji „Ruchu Muzycznego”
7. Oświadczenie Krzysztofa Kwiatkowskiego
Skąd to było: „albo brama spiżowa, albo głuchy klucznik”?
Pobutka.
Coś na poprawę humorku:
http://www.youtube.com/watch?v=Mj4BFvwwj-o
(zwrócić też uwagę na pana w czerwonym sweterku w lewym dolnym rogu)
No to teraz może spytam na serio. Czy coś stoi na przeszkodzie, żeby wystosować odpowiedź na odpowiedź? Mniej więcej takiej treści: Drogi Panie Ministrze, w petycji, którą podpisałam nie tylko ja, ale jeszcze ponad 600 osób, w tym osób wiele bardziej zasłużonych dla środowiska muzycznego i lepiej orientujących się w jego problemach niż p.p. Cyz i Gauden, było wiele konkretnych zarzutów pod adresem obecnego RM, do których nie ustosunkował się pan w ogóle. Jest to o tyle istotne, że z tych zarzutów, jak również ze środowiskowej, publicznej debaty nt. RM, która odbyła się … , wynika coś wręcz przeciwnego do Pana zdania. Sprawie RM najbardziej szkodzi w tej chwili przedłużająca się bezradność fachowców i czytelników wobec niewątpliwej niekompetencji i arogancji obecnego rednacza. Czas „służy“ tu tylko coraz większej destrukcji pisma, z którym coraz więcej poważnych ludzi odmawia współpracy. Nie dlatego, że nie lubią p. Cyza osobiście, tylko dlatego, że zdołał on w krótkim czasie zszargać pismu opinię i sprawić, że pisać do niego wstyd. A nigdzie na świecie nie istnieje takie pismo, które stałoby samym naczelnym. Rangę pisma robią jego autorzy i dobry rednacz to taki, który potrafi przyciągnąć tudzież utrzymać (dobrą organizacją, prestiżem, atmosferą redakcji, zarobkami, wygodą, etc) dobrych autorów, koniec, kropka, proste jak drut.
Te ponad 600 podpisanych osób oczekuje od Pana nie gładkich ogólników, tylko decyzji powstrzymujących, jeśli już nie odwracających, destrukcję RM. Nie wtedy, kiedy nawet już zmiatać nie będzie czego, tylko teraz, póki jeszcze da się coś uratować.
Ja wiem, że minister pewnie już się pakuje do Brukseli, ale w końcu ministerstwo dalej urzęduje i niech sobie ono nie myśli, że się tak łatwo damy spławić. 😎
Dzień dobry.
Hm. Nie powiem, żebym się nie zastanawiała nad „odpowiedzią na odpowiedź”.
No i – nie będzie ten minister, to będzie następny, a problem pozostaje.
Z pyska mnię Kierownictwo to wyjęło. 😉 Nawet miałem napisać właśnie temi słowy – nie będzie ten, to będzie inny – ale gdzieś mi się w drodze zawieruszyło. 😎
@PK 17.03. godz.22:55
O własny wynik w wyborach Pan Minister może być raczej spokojny. Ludzie bez względu na poglądy polityczne dobrze go tu wspominają,od ponad 20 lat wygrywa w cuglach wszystkie możliwe wybory i plebiscyty,w których bierze udział.Może nie tak spektakularnie jak kiedyś,ale ciągle zdecydowanie. Dlatego tutaj każda partia chciała mieć go po swojej stronie (długo był bezpartyjny i mógł przebierać jak posażna panna na wydaniu),a w zeszłym roku wszystkie opcje prześcigały się,która pierwsza złoży wniosek o nadanie mu tytułu Honorowego Obywatela Miasta Wrocka. Dobrze,że go nie rozszarpali z nadmiaru tej gorliwości 😀
Ostatnio w plebiscycie Gazety Wyborczej ludność miejscowa za najważniejsze wydarzenie mijającego 25-lecia uznała powódź w 1997 roku,a za najważniejszą postać – Bogdana Zdrojewskiego.
http://www.radioram.pl/articles/view/25108/Powodz-jako-symbol-nowego-Wroclawia.
Tylko może proszę bez niestosownych śmichów-chichów, że nieszczęścia chodzą parami;-)
Jeszcze bardziej powodem do śmichów-chichów jest absolutnie niestosowny tytuł Powódź jako symbol nowego Wrocławia 😈
Ciekawe, czy podczas wyborów Wrocław przypomni sobie o stanowisku min. Zdrojewskiego w sprawie ACTA. W Brukseli nie będzie musiał zmieniać zdania, pozostanie nieugięty, bo nie usłyszy protestów w Polsce. A jakiś zagraniczny język minister posiada?
Pobutka.
Na deszczowy poranek rozważania na temat
„Co je na Italske symfonii italske ? A da se to zazpivat ?”
http://www.youtube.com/watch?v=C5FQJs3vq5o&list=UUvuA8MvpZZ3TByy1HrwYJ0g
A skoro jestesmy w Czechach:
9 wrzesnia na Festivalu Dvořákova Praha goscic bedzie Krystian Zimerman i NOSPR z Alexandrem Libreichem. Wiecej na
http://www.dvorakovapraha.cz/?event_day=09
Dzień dobry 😀
To je pikne 😆
I Pobutka rozkoszna (chyba najlepsze wykonanie tego duetu!). Aluzju poniała co do listu, ale właśnie powstaje inny list wśród koleżeństwa (grupy autorów bojkotujących), o którym dam znać, jak będzie gotowy.
Liebreichem,oczywiscie 🙁
O, krystka, dzięki za wiadomość! Praga nie tak daleko…
W Katowicach będzie grał też jesienią, ale trochę późniejszą – na otwarcie nowej siedziby NOSPR:
http://culture.pl/pl/artykul/zimerman-zagra-w-nowej-siedzibie-nospr
Wali Pani prosto z mostu. Żadnej taktyki. A może petycję połączyć jakoś ze ŚOB. W innym wypadku będzie Pani zawsze otrzymywać te obłe, śliskie odpowiedzi do których nie można się przyczepić, a w przyszłości etykietkę krzykacza i pieniacza. Wiem coś na ten temat.
Oto wyniki konkursu Handlowskiego !
http://www.london-handel-festival.com/page/hsc/24/
Może jeszcze jedno wykonanie, bliższe mozartowskiego tempa – fragment legendarnej produkcji Strehlera z 1973 roku.
https://www.youtube.com/watch?v=wd5nFd3utLg
Warto przypomnieć, że kiedy wskrzeszono ją niedawno w Paryżu, trzeba było odtworzyć od zera całą scenografię, bo dyrektor Mortier zniszczył oryginał.
Lolo – dzięki, widzę miły polski akcent 🙂 Nigdy nie słyszałam p. Ewy Gubańskiej, ale serdecznie gratuluję!
Witoldzie – nie bardzo rozumiem: co to jest ŚOB? I jaką znów etykietkę krzykarza i pieniacza mam otrzymać akurat ja, jeśli to nie tylko ja protestuję, lecz jestem jedną z wielu? Nie mówiąc, że protest jest poparty nader licznymi, bardzo konkretnymi argumentami.
Ten duet też piękny. I tu kobitki się nie kumplują tak, jak Kiri z Mirellą 🙂
Dziś w TVP Kultura o 20:20 finał konkursu na Młodego Muzyka Roku.
ŚOB-Świątynia Opatrzności Bożej.
Minister odpisał jednak Pani osobiście.
Ponieważ ja skierowałam do niego pismo przewodnie.
Nie bardzo widzę powody łączenia tych spraw.
Ktoś wybiera się na ten koncert? 🙂
http://kopalniawiedzy.pl/litofon-neolit-Muzeum-Historii-Naturalnej-Paryz-koncert-Orchestre-national-de-France-paleogemmolog-Erik-Gonthier,19927
O rany 😯 Niestety, w tym terminie jestem w mieście też na P, ale nie Paryżu…
Tak sobie myślę: a nie warto by napomknąć w dalszej korespondencji, że czyjeś pochopne działania JUŻ zaszkodziły sprawie „Ruchu Muzycznego”, i to być może nieodwracalnie?
Fakt, pan minister stoi po kolana w śmietanie i ostrzega „ostrożnie, ostrożnie, bo się mleko może wylać!”. 🙄
Ty to, Piesu, masz taki turn of phrase! 😈
Pobutka.
Dzień dobry 🙂
Wszystkiego najlepszego w urodziny Bacha!
I w pierwszy dzień wiosny…
https://www.youtube.com/watch?v=rmVpwZAsG48
Ja początek wiosny poznaję po tym, że mi aplikują środki przeciwpchłowe. 👿
Zmarł Joseph Kerman
http://en.wikipedia.org/wiki/Joseph_Kerman
autor klasycznego, „modernistycznego” manifestu operowego „Opera as Drama” (1952), gdzie nie pada w ogóle nazwisko Bizet i tytuł Carmen, Tosca określona jest jako „shabby little shocker” (co próbowałem nieudolnie przełożyć jako „szemrana szmirka”), a rozdział poświęcony okresowi od Poppei do Orfeusza Glucka nosi tytuł „The Dark Ages”…
Książka nigdy się po polsku nie ukazała (a powinna, nawet jeszcze dzisiaj), polski Czytelnik zna ją częściowo i pośrednio, bo zrzynali z niej Zizek i Dolar.
Mogłaby jeszcze być szmondacka szmirka. 😉
Przypomniał mi się cytat z jakiegoś felietonu Wiecha sprzed wojny, chyba zasłyszane gdzieś na bankiecie (ale może wymyślone…) : „paszoł won szmondak, się mnie nie chce tańczyć z byle kogo”.
Phy… Boulez to chciał nawet palić gmachy operowe. Wtedy albo trochę później, nie pamiętam.
Oczywiście popierniczyło mi się. Jak zobaczyłam dzisiejszy google-doodle i Pobutkę, jakoś uznałam za oczywiste, że dziś 21 marca. A przecież urodziny Bacha są jutro! Sorry.
Co by z niego był za leworucjonista, jakby nie chciał czegoś spalić.
Nie wiedziałem, że Kerman jeszcze żył… Ciekawe byłoby sprawdzić, czy „Opera as Drama” to jednak także nie zapalczywy manifest młodości, pisany przecież przez dwudziestoparolatka. Czy przez kolejne dziesięciolecia poglądy jednak nie wyewoluowały. Niestety, jak to pisze Piotr, jako polski czytelnik nie mam pod ręką bibliografii… Książeczkę należałoby opublikować, to jasne, ale już w solidnej wersji krytycznej, bo w międzyczasie stała się źródłem historycznym.
Ta wiosna Kremera i Argerich jakaś średnia.
Fajnego kota znalazłem 🙂
http://media-cache-ak0.pinimg.com/736x/03/38/65/033865fcf4409e1c312e9aecffc0cbf9.jpg
Kot piękny i wiosenny, ale czy tu nie odchodzi jakieś męczenie zwierzęcia? 🙂
Moje najukochańsze w ostatnich latach wykonanie sonat Beethovena to Isabelle Faust/Alexander Melnikov. Niestety, Wiosennej nie ma na tubie.
Jest to:
https://www.youtube.com/watch?v=f1Osr0AKQ2k
Jak oni się wspaniale słuchają, jak współpracują. Co za subtelność. Cudo.
A kot wygląda na zmęczonego? 🙂
Faust i Melnikova też lubię.
Z tubowych wiosen ta może być
http://www.youtube.com/watch?v=ZmTF5zIKngw
Ja się z kolei chowałam na Ojstrachu z Oborinem, Szeryngu z Rubinsteinem i Heifetzu z Bayem. Kremera z Argerich wrzuciłam na zasadzie ciekawostki, bo nie znałam tego wykonania.
Tu jest sympatyczna rozmowa o sonatach Beethovena z Faust i Melnikovem – w środku pojawia się rekwizyt: faksymile Wiosennej. Isabelle zwraca uwagę, że jest to pierwsza sonata, w której skrzypce od początku mają temat prowadzący. Rzeczywiście.
Mam wznowienie Kermana z 1988, nieco poprawione (wyrzucił m. in. różne złośliwości pod adresem Menottiego i… Brittena, ale nie wiem jakie dokładnie, bo nie mam oryginalnego wydania), gdzie jest przedmowa, poświęcona w połowie… Tosce i polemice, jaką wywołały jego opinie. The Dark Ages są nadal. Chyba już późniejszego wydania nie było.
Chyba Morton Feldman:
https://www.youtube.com/watch?v=WWkE2i-6ekI
Coś w podobie 😆
Pięć kotów:
https://www.youtube.com/watch?v=jIkdjbySmKg
😉
Hmm, manifestów chyba nie powinno się rewidować. Coś się myślało, to się napisało. Jeżeli zmieni się zdanie, można napisać nowy manifest. A tak – zawsze dylemat, zabarwiony sentymentami do własnej młodości – co wykreślić, co zostawić? I co, że tu niby nie miałem nosa? Że niby z „dark ages” przesadziłem…?
1988 to w ogóle trochę moment w pół drogi. Dawna epoka się właściwie skończyła, a nowa się zaczęła, ale jeszcze oficjalnie nic nie zostało zamknięte i orkiestry symfoniczne wciąż w najlepsze grały Mszę h-moll, a w rozpoczęcie nowego jeszcze wielu nie potrafiło uwierzyć. Gdy świecą z różnych kierunków, najłatwiej zamknąć oczy.
A ja wróciłem właśnie z występu Kroke w FN. Grali w Warszawie czwarty raz, ale na żywo usłyszałem ich dopiero dzisiaj.
Po jednej stronie pełna sala, po drugiej: rzadka w tej sali amplifikacja, improwizacyjny duch, odjechane wokalizy, altówkowe szaleństwo, urocze i energiczne marszczenie kaloryferka na wszystkich poziomach głośności, no i żywiołowy kontrabas, zresztą bez pudła rezonansowego – do takiego modernego wyglądu owego instrumentu nie zdążyłem się jeszcze przyzwyczaić (od razu widać, że chadzam głównie na koncerty z poważką!), choć rozumiem walor praktyczny tego odchudzenia. Muzyka – wiadomo – zawsze pełna wigoru, dobrych emocji, zróżnicowana (a przez to właściwie na każde bodaj gusta), do tego okraszona dziś pełnym swady i wdzięku komentarzem prowadzącej koncert (a i samych artystów też). Na koniec dostaliśmy dwa substancjalne bisy; drugim (po spontanicznym stojaku) była – „dla wszystkich” – Kołysanka dla Kamili. Wieczór do zapamiętania (również się…).
Dostalem dzis – choc nagrane przed paroma laty dwa ciekawe cd albumy:
Bryn Terfel, Bad Boys,Deutsche Grammophon 2009.
_________________________________________________
Zapisany w sztokholmskiej sali koncertowej Berwaldhallen. Chor radia szwedzkiego i orkiestra symfoniczna radia szwedzkiego, dyr. Paul Daniel. Bad Boys w wykonaniu Bryna Terela to m.in. Mefistofeles (Boito), Mackie Messer (Weill), Sweeney Todd (Sondheim) – razem z mezzo-sopranem Anne Sofie von Otter ( von Otter jest siostra b. ministra finansow Szwecji, Kjella Olofa Feldta) a takze Pizzaro (Beethovena). Niegdys NYT pisal po wystepie Terfela w Chicago „trudno sobie wyobrazic bardziej doskonala pare rol, glos i sceniczna osobowosc” I rzeczywsicie bas baryton artysty wciela sie demonicznie w Kaspara z Webera „Der Freischütz”. Ale najbardziej mi przypadla do gustu ballada Weilla
o Mackie Majchrze (kiedys w Sztokholmie wykonywali ja nawet The Doors).
A ogladac i sluchac Bryna Terfela mozna na podwojnym DVD mozartowskim Don Giovannim – dzieki DG.
Mieczyslaw Weinberg, Symphony No.3, Suite No.4 From „The Golden Key”, Chandos Digital ( dzieki sponsorowi Volvo), Gothenburg Symphony Orchestra, dyr. Thord Svedlund.
___________________________________–
to juz trzeci album z kompozycjami Mieczyslawa Wajnberga dla Chandos, pierwsza byly jego Koncerty, druga Symfonie nr 1 i 7. Te pzostale rowniez w wykonaniu symfonikow z Göteborga pod dyrekcja Thorda Svedlunda. Göteborgscy symfonicy to 110 muzykow. Przez wiele lat dyrygentem byl tutaj Neeme Järvi. Pracowal to tu takze Gustavo Dudamel.
Goscili tu niegdys m.in.Furtwängler, Monteux, Jurowski czy tez Salonen.
Thord Svedlund o muzyce Weinberga https://www.youtube.com/watch?v=9gx8lVJfFGk
Pobutka.
Dzien dobry,
@PAK, dziekuje za orkiestre szkoly muzycznej w Göteborgu ( miesci sie obecnie w budynku mego dawnego gimnazjum, Kjellbergska Gymnasiet).
Milego wypoczynku weekendowego
Urodziny (329) Jana Sebastiana
Pierwszy dzień wiosny (choć słońce w znak Barana weszło wczoraj – jakaś anomalia ?)
Międzynarodowy Dzień Muzyki Dawnej
Jaki piękny świat …
Dzień dobry 🙂
Otóż wczoraj cały dzień w mediach trąbiono, że rzeczywiście pierwszy dzień wiosny jest teraz 20 marca, i tak już z jakichś tam astronomicznych przyczyn pozostanie.
Ja się tak nie bawię, zabrali pierwszy dzień wiosny Bachowi…
Ale bachować sobie tu możemy i tak! 😉
https://www.youtube.com/watch?v=_lc_LFgnqWA
Idzie tylko na gorsze, od 2048 pierwszy dzień wiosny przypadać będzie 19 marca. Trzeba nam czekać do 2102, kiedy to wszystko wróci do normy.
Brrr.
Troszki długo…
To jak to będzie teraz z Dniem Wagarowicza? 😉
Dzień W. jest zawsze w pierszy dzień wiosny – nie ważne, czy to 21 czy 19.
i wagarowałem – o 11tej byłem na pięknym recitalu (Froberger, L.Couperin, WF i CPhE Bachowie) Lilianny Stawarz
CPhE – odlot zupełny
Na tym recitalu wagarowiczów było dziś nawet więcej.
Swoją drogą lepszej pogody na wagary chyba nie można sobie było wymyślić.
Ja niestety nie zwagarowałam na ten recital – a bardzo cenię Liliannę Stawarz – bo miałam w ciągu dnia różne rzeczy do załatwienia. Za to wieczorem byłam na ciekawym koncercie. Żadnego z Bachów nie było 🙂
„ew-ko, on rzeczywiście może zrobić we Wrocławiu dobry wynik? Po ostatnich gestach dla Kościółka? Hmm… cóż.”
Pozwolę sobie zwrócić uwagę, że to jednak nie na budowę świątyni, ale muzeum i wystawy były pieniądze. Jak nie-warszawiak chciałbym, aby w moim mieście takie muzeum powstało. Turystów nie zabraknie. Z całego świata. Zaś bodwa Świątyni Opatrzności Bożej jest niczym innym jak realizacją uchwały Sejmu Czteroletniego podjętej przez Sejm wolnej Polski w 1921 r. CO INNEGO JEST STRASZNE
– 700 tys. zł dla prywatnej firmy Krystyny Jandy (teatru, a nawet dwóch). To jest ok 10-15 premier w teatrach publicznych. Ale co tam…