Laureaci i inni
Dziś w siedzibie Związku Kompozytorów Polskich wręczono doroczne nagrody ZKP. Laureaci zacni, a niektórzy z nich wystąpili wczoraj.
O nich za chwilę, ale doceńmy tu jeszcze dwie nagrody muzykologiczne dla prof. Marty Szoki z Akademii Muzycznej w Łodzi i dla dr hab. Iwony Linstedt z Instytutu Muzykologii UW. Szczególnie druga z laureatek zasłużona jest dla wielu internautów, ponieważ to ona stała na czele zespołu opracowującego portal trzejkompozytorzy.pl, a wcześniej współtworzyła strony o Kazimierzu Serockim i Tadeuszu Bairdzie. Jutro właśnie, w dzień setnych urodzin Andrzeja Panufnika, odbędzie się inauguracja strony jemu poświęconej, również przez Iwonę Linstedt współtworzonej, a w robocie jest jeszcze strona o Wojciechu Kilarze. I dla koleżanki, i dla wszystkich laureatów wielkie gratulacje.
Wracam do koncertów. Oba, wczorajszy i dzisiejszy, właściwie obyły się bez „innych instrumentów”, jeśli nie liczyć elektrycznej cytry występującej w jednym z utworów dzisiejszego programu (autorstwa Leopolda Hurta, który również na niej grał), brzmiała ona jednak trochę jak gitara elektryczna spod znaku Jimiego Hendriksa, więc właściwie nic „innego” w tym nie było.
Wczorajszy koncert w Koneserze był właściwie niemal w całości „koncertem laureatów”, ponieważ Orkiestrą Muzyki Nowej dyrygował Szymon Bywalec, jednym z wykonanych utworów było Not I Agaty Zubel z udziałem autorki (za które otrzymała ona wrocławską nagrodę kompozytorską Polonica Nova, a wcześniej, w zeszłym roku, pierwsze miejsce na Międzynarodowej Trybumie Kompozytorów), a innym – Westchnienia Marcina Stańczyka, którymi wygrał on Toru Takemitsu Prize. Laureatem był też trzeci z wykonywanych kompozytorów, Serb Djuro Živković, ponieważ za On the Guarding of the Heart otrzymał Nagrodę im. Grawemeyera. Znajome małżeństwo po tym utworze spierało się na jego temat: jedno upierało się, że jest to grafomania, drugie – że nie. Ja nie użyłabym tak ostrego słowa, ale przyznam, że kompozytor zastosował powszechnie znane „grepsy”; nawiasem mówiąc, odebrałam utwór jako lamentacyjny, a w programie przeczytałam, że chodziło o „powrót do samego siebie”. Niech mu będzie. Program uzupełnił jeszcze utwór Jakuba Sarwasa Crépuscule du soir mystique, z którym zresztą miałam kłopoty, bo po pierwsze nie bardzo byłam w stanie ocenić, czy język, w którym śpiewała solistka, rzeczywiście był językiem francuskim (Verlaine), bo instrumenty ją zagłuszały, po drugie, ja w ogóle mam kłopot z estetyką postdarmstadtcką. No, ale może to po prostu mój kłopot i nie ma co się nad nim rozwodzić.
Dzisiejszy koncert w Studiu im. Lutosławskiego był dorocznym benefisem młodzieżowego European Workshop for Contemporary Music pod dyrekcją – jak zawsze – Rüdigera Bohna. Zawsze miło patrzeć na entuzjazm młodych muzyków, uczestników warsztatów; odnotuję, że chyba po raz pierwszy nie uczestniczyło w składzie zespołu Kwartludium. Sympatycznym drobiazgiem były Parallels Cezarego Duchnowskiego, oparte na prostym pomyśle: najpierw „gadanie” melodyjkami o psychodelicznym brzmieniu, potem narastanie aż do krzyku. A szczególnie przyjemnie słuchało się Partials Gérarda Griseya, tych spektralnych przelewań się dźwięków, z filuternym, pantomimicznym zakończeniem.
Na koniec jeszcze jedne gratulacje: w tym roku 10. urodziny obchodzi pismo „Glissando”, które z perturbacjami, ale trzyma się do dziś! I, co więcej, trzyma poziom. A przecież była to absolutnie prywatna inicjatywa kilkorga studentów muzykologii. Wczoraj w nocy był koncert z okazji jubileuszu, nie dotarłam nań, bo musiałam zająć się czymś innym, więc tu nadrabiam i składam bratniej redakcji jubileuszowe życzenia: tak trzymać!
Komentarze
Pobutka.
Pani Kierowniczce, wszystkim obchodzacym i przyjaciolom Szczesliwego Nowego Roku i Dobrego Zapisania w Ksiegach! 🙂
Dzień dobry w słoneczny dzień 🙂 Nie wiem czemu, ale 24 września prawie zawsze jest słoneczny. Przynajmniej tutaj.
Nawzajem, lisku, Szczęśliwego Nowego Roku!
A tymczasem wybieram się na sesję panufnikowską.
Szczęśliwego Nowego Roku i wszystkiego najlepszego z okazji urodzin, Pani Kierowniczko. 🙂 http://media-cache-ec0.pinimg.com/736x/0e/f6/57/0ef65797e909b88c663159a40bb43480.jpg
Ago, jaki piekny! 🙂 Dolaczam sie do zyczen urodzinowych (nie wiedzialam, zapisalam 🙂 )!
Trochę nie na temat, ale skandal jaki powstał na Konkursie skrzypcowym w Indianapolis wart jest chyba zauważenia. Ten problem jest również aktualny w Polsce. O co chodzi w dużym skrócie. Jedna z jurorek nie punktowała finalistów gdy okazało się, że na 6 finalistów aż 3 było jej uczniami. Sensacja była tym większa, że jeden ze znanych profesorów zaprotestował po półfinale na facebooku po odrzuceniu jego 2 uczniów. Rozszalała się dyskusja na forach o układach i oszustwach na konkursach.
Problem istnieje również w Polsce bo jakimś dziwnym trafem organizatorzy konkursów nie chcą (nie mogą) zrozumieć, że albo na konkursie jest się jurorem albo pedagogiem.
http://www.theviolinchannel.com/miriam-fried-stand-down-jury-indianapolis-violin-competition/
No cos podobnego 😀 Dzieki, Ago! Tort zaiste imponujacy 😉
Ech, żebym to ja taki upiec umiała, a nie tylko wyszukać jego zdjęcie… 😉
Może gdybyśmy się wzięli razem do roboty, ja jako szef, Aga jako kuchcik (weź jaj mendel i dziewkę, niech uciera) … 🙂
Pani Kierowniczce tyle lat, ile sobie życzy!
WW jakże słusznie i celnie; popieram i takoż życzę – żadne tam rocznicowe okrągłości AP nie przesłonią urodzin miłościwie nam tu panującej PK!!!
Wszystkiego NAJLEPSZEGO Pani Kierowniczce 🙂
pionierzy odchodzą… http://www.gramophone.co.uk/classical-music-news/the-conductor-and-harpsichordist-christopher-hogwood-has-died
Jaka smutna wiadomość w ten piękny dzień… 😥 Ostatnio dość często działał w Filharmonii Poznańskiej, więc tam pewnie szczególnie za nim płaczą.
Za życzenia wielkie dzięki. Dziś jeszcze urodziny Norwida. Właśnie się odbywa wręczanie Nagrody im. Norwida, więc mogę z przyjemnością ogłosić (bo już to wiem), że nagrodę za osiągnięcia życia otrzymał Jerzy Maksymiuk. Gratulacje!
Szana Towa ,
Szanownej Pani Dorocie
Slodkiego Nowego Roku
5775
Pani Kierowniczce dubeltowo życzę. Najlepszego! 🙂
Ja oczywiście do życzeń się przyłączam, ale jakoś smutno mi teraz, bo zmarł Christopher Hogwood 🙁
Stooo lat! Stooo lat! A zreśtom… jakie sto lat! Pobicia rekordu pona Matuzalema nasej ostomiłej Jubilatce zyce! Zdrowie Poni Dorotecki! 😀
Zdrowie! Zdrowie! – zakrzyknęli
i puchary w górę wznieśli,
Bobik na to się ośmielił
i przyłączył się do pieśni,
wyjąc z duszy swej kudłatej:
Kierowniczce mnóstwa latek! 😀
I coś do tortu Pani Kierowniczko!
http://webtrunki.pl/pics/trunki_photo/6/trunek_6302_org.jpg
Nieustająco wszystkiego muzycznego…
Hm, jakoś nie mogłam tego trunku otworzyć, ale może to wina kompa. Spróbuję na innym 😉
Strasznie kochani jesteście!
Ja dopiero wróciłam, choć jedyny dziś koncert WJ skończył się dość dawno. Zaczął się też przed terminem i części osób z biletami i karnetami nie wpuszczono na salę, dopiero po głośnym upominaniu się przez nas. Okazało się, że sala jest przepełniona. No cóż, każdy chciał posłuchać śpiewaków z Tuwy, Mongolii, Tadżykistanu, Afryki Południowej, Sardynii i Tybetu – wszystkich równocześnie, z udziałem jeszcze perkusji oraz „chóru niemuzyków” (tak został określony), zwołanego na kilka dni przed koncertem, szepczącego, mruczącego itp. Jednym słowem multikulti. A w sumie jakaś hochsztaplerka, każdy wydawał swoje równolegle, coś tam jeszcze świeciło w tle, nie bardzo wiadomo, o co chodziło kompozytorowi izraelskiemu Yuvalowi Avitalowi. Ale skończyło się to po godzinie i dzięki temu mogłam się udać do rodziny, gdzie razem obchodziliśmy smaczny początek Nowego Roku. Czego i Wam życzę 😀
A do Panufnika wracając, jest już nowa stronka:
http://ninateka.pl/kolekcje/Panufnik
Nawiasem mówiąc, zasyłam także prywatne serdeczne podziękowania dla NIny, ona już wie za co 😉
Nowa stronka jest, spojrzałem tylko z wierzchu i mam taką wątpliwość co do wystroju. Jest oś czasu, jest zaznaczony pośrodku rok 1959 (jeszcze nie wiem dlaczego ten, ale się dowiem 😉 ), a nad nim Mick Jagger jak żywy. Przecież w 1959 Jaggera jeszcze nie wpuszczali do pubu, bo był nieletni, a znany komukolwiek stał się 4 lata później i to była już inna epoka. To tak, jakbym przy manierystycznych madrygałach dał obrazek z facetem w peruce, wyjaśniam, bo ludzie kształceni muzycznie nie muszą wiedzieć takich rzeczy. 😛
Jeszcze się stronce nie przyglądałam, ale jeśli tak jest, to rzeczywiście niezłe… 😈
Skoro nasz bohater (cytuję za Wiki, bom nie spec) już w wieku 5 lat poznał na przedszkolnym boisku chłopca nazywającego się Keith Richards, to…
Żarty żartami, ale zgódźmy się, że umieszczanie na jakiejkolwiek stronce (nawet jak najniesłuszniej) „boskiego Micka” zawsze – przynajmniej dawniej – miało za cel dodanie tejże końskiej dawki seksapilu.
Spoznione ztczenia Stu Dwudziestu Lat i Szana Towa i Git Jontif!
Pobutka.
Spóźnione, ale pełne życzliwości życzenia urodzinowe przesyłam 🙂
Dzień dobry – znowu zaspałam, mimo Pobutki 😳
Macham więc Spóźnionym Życzliwym i biegnę do zajęć 🙂
Pani Kierowniczko,ja tylko dołączam się do spóźnionych i serdecznych życzeń, bo i tak piękniej nie pożyczę niż wszyscy przedpiszący, a i tortu lepszego niż Aga nie znajdę 😀
Wszystkiego najsłodszego z obu okazji !
Dzięki wielkie wszystkim jeszcze raz.
Wrzucam tu bardzo dobrą wiadomość ze świata okołomuzycznego:
http://www.polskieradio.pl/8/22/Artykul/1241619,Radiowy-Oscar-dla-dziennikarza-Dwojki-Bartosza-Panka
A kochana „Gazetka” znów się popisała:
http://wyborcza.pl/1,75475,16701571,Christopher_Hogwood_nie_zyje__To_on_pierwszy_gral.html
Niezależnie od wszelkich niewątpliwych wielkich zasług tego muzyka, to nie on był pierwszy. Harnoncourt założył Concentus Musicus Wien w 1953 r. I jeszcze jeden rażący błąd – wśród brytyjskich zespołów instrumentów historycznych co robi orkiestra Marrinera? 😯
Ano, rzeczywiście… Obecność Marrinera nie wydaje mi się jednak błędem. Nurt „historyczny” rozwijał się równolegle na dwa sposoby, z użyciem instrumentów „dawnych” i bez. Z tymi „dawnymi” było zresztą różnie. Zacząć by trzeba od… Landowskiej, wypadałoby sięgnąć jeszcze od Augusta Wenzingera w latach 30 (jego Capella Coloniensis była w Polsce w latach 60., ale już nie pamiętam, czy z nim), a tak w ogóle, w wielu wypadkach trudno ustalić, na czym tak dokładnie grali owi pionierzy, bo dużo było improwizacji i dowolności (przyznawał to sam Hogwood, opowiadając o pierwszych latach Early Music Consort Munrowa, z którego wyszedł). A równoległe rozwijało się wykonawstwo „historycznie oświecone” na instrumentach współczesnych. Marriner właśnie od zarania swojej Academy współpracował ściśle z jednym z ojców tego prądu, Thurstonem Dartem (którego uczniami byli i Hogwood, i Gardiner), a jego ówczesne wykonania były zawsze bardzo „oświecone” pod względem muzykologicznym. W końcu Gardiner też zaczynał na instrumentach modern, z The Monteverdi Orchestra, która dopiero po paru latach przepoczwarzyła się w The English Baroque Soloists. Czyli granice są trochę płynne.
W dzisiejszym papierowym wydaniu Gazety o odejściu Hogwooda nie ma nawet krótkiej wzmianki, a zalinkowane przez PK e-treści dzielnie bronią do siebie dostępu.
Lecz skoro dwoje autorów wymienia w gronie HIP-owców Marrinera, a zapomina przy tej okazji choćby o Reinhardzie Goeblu – który swą MAK, grającą niewątpliwie na historycznych instrumentach, stworzył nawet ciut wcześniej niż Hogwood AAM (w tymże 1973 roku) – to rzetelność owych e-treści i mnie wydaje się dyskusyjna.
Radiowa Dwójka znalazła się dziś lepiej i kompetentniej, błyskawicznie zmieniając sporą część porannego programu (a jutro po dziewiątej wspomnieniowa audycja).
> Niezależnie od wszelkich niewątpliwych wielkich zasług tego muzyka, to nie on był pierwszy.
No właśnie, mocno mnie to stwierdzenie o pierwszeństwie Hogwooda zdziwiło. Pionierem to był np. Arnold Dolmetsch, który zmarł zanim Hogwood się w ogóle urodził.
Czy ktos z Panstwa byl na Mefisto dzis w Krk? Chetnie wymienilbym doznania…,
Nie byłam i nie mam nic na wymianę, ale chętnie bym przeczytała, jak wypadł Mefisto.
Też nie byłam, bo byłam na WJ. Bardzo był ciekawy dzień, ale teraz nie napiszę, bo padam.
Pobutka.