Wenecja Cencicia
Urodzony w Zagrzebiu kontratenor, o ile mi wiadomo, odwiedził Polskę po raz pierwszy. Pechowo wypadło, że akurat trochę się pochorował, ale też można było docenić jego warsztat na podstawie tego, jak sobie z chorobą poradził.
Program złożony z muzyki weneckiej został skomponowany na dość regularnej zasadzie: koncert instrumentalny – dwie arie – koncert – dwie arie, w drugiej części to samo. Dominował oczywiście Vivaldi, ale był też Albinoni, Caldara, Brescianello czy Galuppi. Zespół Il Pomo d’Oro, złożony z muzyków, których słyszało się też w wielu innych konfiguracjach, brzmi świetnie, a główny skrzypek Riccardo Minasi gra niezwykle efektownie, trochę manierycznie, ale bez zarzutu. Natomiast kontratenor, który wystąpił w marynarce w kolorach (i wzorach) kojarzących się z chińską symboliką pomyślności – czerwieni i złocie, sprawiał wrażenie skrępowanego. Owszem, głos ładny, śpiewanie kulturalne, jednak czegoś było brak. Okazało się, że zdrowia – ponoć kiedy obudził się dziś rano, nie mógł mówić i chciał koncert odwołać. Ale zmobilizował się i wyszło bez wpadki, a na koniec nawet się rozkręcił, zwłaszcza w bardzo efektownym bisie, w którym przeniósł się z Wenecji do Saksonii (Johann Adolf Hasse, aria z opery Tito Vespasiano).
Artysta zmienił też image, znaliśmy dotąd raczej taki jego wizerunek, a dziś pokazał się nam mniej więcej w postaci trochę przypominającej kompozytora Wojtka Blecharza. (Choć Wojtek teraz wygląda zupełnie inaczej, bo zapuścił długą czarną brodę). No, spójrzmy na zdjęcia na fejsie Cencicia z ostatniego tournee, w opisywanej wyżej marynarce…
Tym występem zakończył się festiwal Actus Humanus. W zeszłym roku podano od razu, czego możemy się spodziewać w tym roku. Tym razem kierownictwo festiwalu postanowiło nas trzymać w niepewności. Trudno.
Komentarze
Pobutka.
Jeśli rano rzeczywiście stracił głos, to naprawdę wieczorem poradził sobie świetnie. Słuchałam transmisji. Było trochę szumów i odgłosów niepożądanych, za dużo z widowni słychać. W pewnym momencie sygnał nawet zniknął. Słuchałam przez internet. Zaintrygowało mnie, co tak głośno rymnęło na początku, bo hałas z głośników sugerował, jakby coś się przewróciło 😉
Dzień dobry 🙂
I owszem, rymnęło coś porządnie, jakieś krzesła chyba.
A w kwestii nadawania przez internet to rzeczywiście podobno radyjko ma jakąś awarię. Co do nadawania analogowego, jakoś się wypierają.
Pobutka.
Dzień dobry 🙂
Malutkie ogłoszenie.
Jeśli ktoś w przedświątecznej krzątaninie ma ochotę na odpoczynek przy muzyce klawesynowej Pawła Szymańskiego, to może się udać na mały koncercik we środę w foyer Teatru Studio o godz. 20; wystąpi Małgorzata Sarbak. Wstęp wolny. Jedna rzecz mało znana plus jedno prawykonanie.
A na Okólniku o godz. 19 Sinfonia Varsovia i znów trzeba z czegoś zrezygnować 🙁