Urodziny Chopina i… Ravela
Data urodzenia Maurice’a Ravela to 7 marca, czyli tydzień po urodzinach Chopina. Dla Ravela to 140. urodziny, więc prawie okrągłe. Dziś NIFC więc, dzięki Dang Thai Sonowi, obchodził obie rocznice.
Kilkanaście lat temu w Dusznikach wietnamski pianista poświęcił część swego recitalu Debussy’emu i wyglądało na to, że impresjonizm bardzo mu odpowiada. Teraz zajął się Ravelem. Ale to właściwie nie jest impresjonizm. To bardzo precyzyjna muzyka, krystaliczna wręcz. I potrzebna tu jest również precyzja wykonania, inaczej efekt się zaciera. A z tym było różnie.
Dang rozpoczął pierwszą połówkę koncertu w FN, poświęconą wyłącznie dziełom Ravela na fortepian solo, od Walców szlachetnych i sentymentalnych. Już na wejściu rzucił się ostro na fortepian (podobnie jak kilka dni temu Blechacz w Beethovenie), aż przez chwilę pomyślałam: nowe oblicze Danga. Potem uczucia miałam nieco mieszane: momentami było bardzo ładnie, ale też zdarzały się niedogrania, a przedostatni z walców był kompletnie zamazany. Klarowniejsza – na szczęście – była Sonatina; potem Igraszki wody efektowne i migotliwe, wreszcie La Valse, z trochę znów przeszarżowanymi brzmieniami. Słowem, idealnie nie było.
Za to grając po przerwie Koncert f-moll Chopina z orkiestrą FN pod batutą Jacka Kaspszyka (a na bis Mazurka a-moll op. 17 nr 4) przypomniał nam, za co go kochamy. Ten koncert, którym zresztą wygrał konkurs już 35 lat temu, ma opanowany absolutnie, każda nutka była na swoim miejscu i każda była piękna. To jednak jest przede wszystkim chopinista.
Połączenie Ravela z Chopinem? W programie pomieszczony został ciekawy i erudycyjny esej, w którym jego autor Marcin Gmys punktuje, jak Ravel doceniał Chopina. To był fakt i trudno mu się dziwić, ale czy to słychać w jego muzyce? Zostało tu podniesione, że wolna część Koncertu G-dur Ravela urodziła się z inspiracji wolną częścią Koncertu e-moll Chopina. Hm… na pewno łączy je tonacja E-dur (nazwana w tekście erotyczną; ja bym ją raczej nazwała romansową, nokturnową), ale czy dużo więcej? Ponadto nie nazwałabym tej części z Ravela walcem – nuty, pokazane w powyższym linku, mówią jednak trochę co innego…
Na pewno zgoda, że Chopina i Ravela łączy to, że napisali po jednym bolerze (oczywiście różnią się one popularnością) i po jednej fudze; Gmys pisze „dość dziwacznej”, ale tu się nie do końca zgadzam: fuga Chopina jest rzeczywiście może jest trochę dziwaczna i nic o Chopinie nie mówi (pisana była zapewne jako ćwiczenie), ale fuga Ravela z Le tombeau de Couperin nie ma w sobie nic dziwacznego, jest pięknym, kruchym, typowo Ravelowskim bibelocikiem, wspomnieniem o dawnych czasach. Kompozytor pozostawił to dziełko tylko w wersji fortepianowej, nie transkrybował go na orkiestrę – nie dałoby się tego zrobić adekwatnie.
Komentarze
Pobutka.
Dlaczego chopinista gra Ravela? Czy takie było zamówienie NIFC? Szkoda, bo był to czas zmarnowany, a mogliśmy zanurzyć się tylko w muzyce Chopina w 205. rocznicę jego urodzin.
Absolutnie rozumiem dlaczego Dang Thai Son wygrał w Międzynarodowym Konkursie Chopinowskim grając Koncert f-moll. Rozumie serce i duszę Chopina. Urzekł mnie przede wszystkim ciepłymi liniami wokalnymi. Ma wysoką wrażliwość i smak. Łączy biegłość i moc. Ma nienaganne wyczucie stylu. Jego interpretacja tworzy urzekające obrazy. Nawet gdy grał z prędkością światła, zachowywał ostrą przejrzystość. Świetnie zagrany Koncert. Orkiestrze i Maestro Jackowi Kasprzykowi też się podobało. Publiczność stojąc poprosiła o bis i Mazurek a-moll op. 17 nr 4 był zagrany z sercem na dłoni. Widać było, że Pianista lubi Warszawę, tę Salę Koncertową, tę publiczność. To dobrze. Zapraszamy ponownie.
NIFC i Program Drugi Polskiego Radia zaprosili Pawła Wakarecego, który w 2010 zdobył Nagrodę Specjalną dla najlepszego polskiego pianisty na 16. Międzynarodowym Konkursie Planistycznym im. F. Chopina w Warszawie, do zagrania urodzinowego koncertu na fortepianie historycznym w samo południe w Studio Lutosławskiego. W programie były: Polonez A-dur op. 40, 4 Mazurki op. 24, Nokturn Es-dur op. 55 nr 2, Grande Valse Brillante Es-dur op. 18, Preludium cis-moll op. 28 nr 10, Lento con gran espressione op. posth., Polonez fis-moll op. 44. Fortepian historyczny, w tym przypadku Erard z 1849 roku, nie do wszystkich utworów się nadaje. Nie nadaje się do Poloneza A-dur op. 40. Brzmiał cicho, bez mocy, słabiutko. Do tego Poloneza konieczny jest zdecydowanie fortepian koncertowy. Po falstarcie było już tylko lepiej. Paweł Wakarecy zagrał z coraz większą miłością do muzyki Chopina. Grande Valse Brillante Es-dur op. 18 oraz Lento con gran espressione op. posth. zagrał rzeczywiście con gran espressione.
Joyeux anniversaire Mesieur Chopin.
Próbowaliśmy wczoraj kupić wejściówkę (było nas troje, a bilety po 130 i 150 PLN) stojąc w długiej kolejce przed kasą. Niestety wejściówek nie było, i odeszliśmy z kwitkiem. Ciekawa jestem ile było miejsc na sali. Rozumiem politykę, że dopóki są bilety należy właśnie je sprzedawać, ale z drugiej strony artyści woleliby grać przy pełnej sali 😀 .
Więc na pocieszenie wysłuchałam w samochodzie (wiem, że to nie to samo, ale jak się nie ma co się lubi……) koncertu f-moll w wykonaniu Marthy Argerich z National Orchestra z Waszyngtonu pod batutą Mścisława Rostropowicza.
Świeże bułeczki:
http://www.hyperion-records.co.uk/dc.asp?dc=D_CDA68085&utm_medium=DM&utm_source=DM201503&dm_i=10ZR,35Z1P,EIW3JF,BCBZC,1
Co tam było na tym hyperionie, bo jakaś pusta strona mi się otwiera? 😯 Chyba że to wina przeglądarki.
Dzień dobry 🙂
Szkoda, że wczoraj wejściówek nie było, i podejrzewam, że to dlatego, że nie był to koncert organizowany przez FN, tylko przez NIFC. Na sali były może pojedyncze wolne miejsca, więc można było trochę wejściówek sprzedać, ale ogólnie była raczej pełna.
Ale mimo to miałam przyjemność wczoraj w tej kolejce poznać Takąbladą (pozwolę sobie w ten sposób odmienić 🙂 ), a potem, na koncercie – Joannę Fijałkowską. Bardzo mi miło 🙂
Chciałam też zauważyć – to do Joanny Fijałkowskiej – że trudno powiedzieć, iż erard 1849 nie pasuje do muzyki Chopina, ponieważ na taki właśnie czy podobny instrument Chopin komponował; ten egzemplarz został wręcz zbudowany w roku jego śmierci.
205te ? Wielce prawdopodobne 206, a istnieje również teoria lansowana – jak słyszałem w audycji Róży Światczyńskiej – przez Krzysztofa Komarnickiego z PR2, że Frycek mógł się urodzić nawet w 1808. Czyli nie tylko data dzienna jest niejasna ..
—–
Anna Radziejewska w kantatach w św. Annie – wspaniała. Ale do końca drugiej (po drodze było jeszcze JSB preludium i fuga h – wykonana przez Piotra Wilczyńskiego) nie dotrwałem (szczególnie żałuję niewysłuchania chorału), gdyż byłem umówiony w S1, gdzie S.I. grała Berlioza (Karnawał Rzymski i Fantastyczną) pod wodzą swego szefa – czyli dyrektora artystycznego, a teraz to nawet całkowitego czy naczelnego ..
Było ostro, głośno i do przodu … Wyszedłem lekko zmęczony.
Sama S.I. bardzo mi się podoba, bardzo dobry poziom i zaangażowanie
„trudno powiedzieć, iż erard 1849 nie pasuje do muzyki Chopina, ponieważ na taki właśnie czy podobny instrument Chopin komponował”
A guzik!
Chopin nie komponował ani na Erardy, ani na Pleyele – komponował na fortepian stojący w swojej wyobraźni. Stąd wynika pewne „niedostosowanie” dynamiczne i akustyczne jego wielkich form do fortepianików z epoki, w których się zwyczajnie „to wszystko” nie mieści.
Z kolei np. Walce, Mazurki i inne bardziej salonowe miniatury brzmią na starociach często wręcz atrakcyjniej, skromniej niż na czołgu…
@Takablada : Wczoraj w audytorium FN było sporo wolnych miejsc, to że nie sprzedawano wejściówek boli i dziwi, bo właśnie NIFC częściej daje wejściówki niż FN:(
To proszę wejść na stronę główną:
http://www.hyperion-records.co.uk/
Zaraz na górze jest „This month’s new releases”.
Druga pozycja 🙂
@ andrzej.nonim
Ulubionym instrumentem Chopina był pleyel. Mówił o tym instrumencie wręcz: ma mój dźwięk.
Taka jest prawda i jej będziemy się trzymać. 🙂
Dzień dobry. Byłam na obu koncertach. Pan Wakarecy plus ten fortepian urzekli mnie do głębi i powinnam pozostać w tym urzeczeniu, a nie lecieć wieczorem do FN. (obok mnie było miejsce wolne i gdzieniegdzie były też) Dang Thai Son nie do końca mnie urzekł,a w koncercie z kolei nie słyszałam orkiestry, chyba jakaś głucha jestem. 🙂 Co ciekawe całkiem niespodziewanie Pan Thai Son usiadł sobie w restauracji przy stoliku obok mnie i był bardzo miły, gdy uprzejmie do niego zagadałam. Aż się zawstydziłam, że mi się tak do końca to jak grał nie podobało i oczywiście zachowałam to dla siebie. Grzecznie poprosiłam o autograf i też byłam miła. 🙂 Ot takie niespodziewane zakończenie wieczoru.
@ścichapęk wraz z upływem czasu coraz bardziej doceniam te kantaty, ale z całego weekendu zdecydowanie Wakarecy.
a mały Chopin z jego małym Pleyelem był do obejrzenia w CBR na Krakowskim Przedmieściu:
https://www.facebook.com/pages/Intertalentica/283082985229757
pa pa
m
Ariadno, a propos upływu czasu – kantatę nr 169 znam grubo ponad trzydzieści lat (z winylowej płyty niezapomnianej Maureen Forrester, gdybyś chciała widzieć), więc wszystko przed Tobą…
@ Joanna Fijałkowska
„Fortepian historyczny, w tym przypadku Erard z 1849 roku, nie do wszystkich utworów się nadaje. Nie nadaje się do Poloneza A-dur op. 40. Brzmiał cicho, bez mocy, słabiutko”.
Cóż, obawiam się, że inne instrumenty z epoki Chopina w kolekcji NIFC (w tym pleyele) nadawałyby się do tego utworu jeszcze mniej. Chyba jestem w mniejszości, ale mnie trudno wytrzymać owo (mocno zresztą zbanalizowane) dzieło, jeśli jest grane na steinwayu – bo zwykle brzmi jak wezwanie do boju… Uważam, że erard pod właściwymi palcami robi z tego poloneza lepszą muzykę, znacznie go wysubtelniając.
Pobutka.
Pytanie, ktore sie tu nasuwa – ale odpowiedz moze byc dana oczywiscie tylko na podstawie przekonan – czy, gdyby Chopin mial w salonie nowego Steinwaya, czy, na przyklad etiudy, zostalyby skomponowane takie, jakie je znamy dzisiaj, czy inne? Tu zgodzilbym sie z andrzejem.nonim, ze takie jakie sa dzisiaj – ze to nie mechanika fortepianu zadecydowala o ich formie, skali trudnosci, problemach technicznych itd. No, ale to jest tylko moje przkonanie.
Bardzo ciekawe są Państwa wypowiedzi o Erardzie w kontekście Poloneza A-dur op.40.
Dotychczas słuchając tego utworu myślałam właśnie o wezwaniu do boju, co trudno jest czynić cicho i subtelnie.
Posłuchałam właśnie Rubinsteina i Argerich i choć nie są to interpretacje, które określiłabym mianem subtelnych i były wykonywane na fortepianowych koncertowych, dostrzegam teraz inną stronę tego utworu. Erard może się nadawać. Dziękuję.