Cztery stopnie wtajemniczenia
Krystian Zimerman odbierając tytuł doktora honoris causa Uniwersytetu Muzycznego Fryderyka Chopina nie wygłosił wykładu (jak zrobił to swego czasu podczas analogicznej uroczystości na swej macierzystej uczelni w Katowicach). Mówił krótko, ale pięknie i wzruszająco.
Poprzedniego dnia miał mieć spotkanie ze studentami, ale je odwołał; swoją mowę także skrócił do minimum. Nic dziwnego: jest chory i ledwie mówi, kiedy zamieniłam z nim dwa słowa po uroczystości, już bardzo chrypiał, a ustawiła się do niego długa kolejka i z każdym starał się porozmawiać – do wieczora chyba kompletnie straci głos. Ale wystarczyło mu go na sali na tyle, żeby powiedzieć kilka bardzo ważnych rzeczy. Nie notowałam na bieżąco ani nie nagrywałam (być może ktoś to robił), więc streszczam tylko kilka słów z tego, co zapamiętałam.
Zwrócił się do studentów, mówiąc, że przed nimi cztery stopnie wtajemniczenia, nauczania. Najpierw trzeba nauczyć się być dobrym instrumentalistą. Potem, gdy już ma się opanowaną technikę, trzeba zrozumieć, jak być dobrym muzykiem. Kiedy już się dobrym muzykiem zostanie, należy sięgnąć po więcej: zostać artystą. A artysta – musi być dobrym człowiekiem.
Nie użył słowa pokora, ale wynika ona z postulowanego przezeń podejścia do wykonawstwa konkretnych dzieł. Otóż powiedział on: „Będziecie musieli, używając oczywiście swojego kunsztu instrumentalisty i swojej wiedzy o muzyce, ukazać powód, dla którego kompozytor stworzył dany utwór”. Muszę powiedzieć, że to mnie szczególnie ujęło. To sformułowanie mówi wszystko o jego stosunku do sztuki wykonawczej: należy iść za kompozytorem, oczywiście będąc sobą, ale to dzieło jest na pierwszym miejscu. Dzieło ma swoje uwarunkowania, bez których by nie powstało – albo powstałoby inne.
Mówił nie tylko o muzyce. Powiedział też, że gdy po długiej nieobecności patrzy, jak Warszawa wypiękniała, cieszy się bardzo, ale przychodzi refleksja: przecież tak łatwo można to stracić. Podobnie jak z demokracją: tak łatwo można ją zniszczyć. A z demokracją jest jak z miłością: nie jest nam dana na własność, musimy cały czas ją tworzyć. (Jak już było o miłości, padło parę ciepłych słów podziękowania dla żony.) Dlatego – zaapelował – zróbmy wszystko, by w naszych pięknych lasach rosły drzewa, a nie stały armaty. A zamiast zwiększać finanse dla wojska przeznaczmy te pieniądze na kulturę.
Powiedziałabym od siebie, że nie takie to proste, że to raczej piękna utopia. Ale taka wizja może wzruszać. I wielu po tej mowie mówiło, że się wzruszyło.
Komentarze
Dziękuję za relację z UMFC. Nie mamy tak znowu wiele okazji by poznać opinię Mistrza na sztukę i życie. A co do utopii, nierealnych i niemożliwych do spełnienia życzeń – cóż warte byłoby bez tego życie.
To się też nazywa słuch absolutny 🙂 I brońmy tego powodu, nie żonglujmy nim.
Nie zawsze wiem, czy on plemienny, czy kosmopolityczny, czy narodowy, ale jakoś zawsze się też wzruszam, gdy wyczuwam ten każdego mistrza ruch… m
Ja przepraszam, ale tak przekornie – a jezeli kompozytor napisal dany utwor tylko dlatego, ze brakowalo mu kasy na Internet? A przez nieuwage wyszlo arcydzielo?
A teraz powaznie. Kiedy ostatnio dowiedzialam sie o wysadzeniu luku triumfalnego w Palmyrze w Syrii (wychowalam sie na Zofii Jezewskiej, wiec mi bliskie), pomyslalam, ze wlasnie – jak to wszystko jest jednak ulotne, ze dwa tysiace lat i jedna chwila i bum, szlus, nie ma.
Podobne wrazenie mialam, jak obserwowalam Pania Starszawa w te wakacje (91 lat jednak) – jakie to wszystko delikatne. Dmuchnac i…
Wlasciwie liczy sie sila podmuchu.
A kasy na Internet pewnie najbardziej brakowalo Bachowi (tak nawiasem mowiac).
A mnie zastanawia, dlaczego nie jest to pierwszą i najwazniejszą informacją w serwisach dzisiaj ? I czy zamiast oszalałych polityków nie warto byłoby pokazać wspaniałego Człowieka i genialnego Artystę ?
Nie wspomnę, że zero prawie informacji o konkursie. Kiedyś podobno żyła nim cała Polska….
To jest trochę smutne i trochę straszne.
Proponuję zejść jednak trochę na ziemię. Mistrz mówi o swoich wrażeniach chyba z lotu ptaka.
Jeśli chodzi o „nasze piękne lasy” polecam ostatni wpis na blogu „Punkt S”.
Co oznacza w moim kraju pojęcie „artysta – dobry człowiek” w obliczu fali uchodźców?
Niestety jak zwykle „rzeczywistość skrzeczy”.
Jeszcze kontynuując wątek językowy, na oficjalnej stronie konkursu wita mnie taki oto komunikat:
Przerwa techniczna / Technical brake
🙄
No właśnie, na oficjalną stronę próbuję się dostać od rana, żeby dokładnie wiedzieć, o której będą Polacy 🙁
Pierwszy recital jest jutro o 10:00, w takiej samej formule jak dotychczas – czworo przed przerwą, czworo po przerwie. Pierwszy występuje Byrdy, dalej sobie policz.
Hmm, jeżeli ma się skończyć 12 października, to wypada po 10 na dzień, czyli chyba po pięciu w każdej sesji?
No tak…
…i jeszcze tych troje z nadwyżki. To nie wiem. Do nocy będą grali.
Posluchalam sobie jeszcze w calosci Natalki Schwamovej i bedzie mi brakowalo jej autentycznej radosci grania. Nagroda „Pierwiosnek” jak najbardziej TAK! 🙂 To chyba mi zostanie jako remedium na chandre. Nie sposob sie nie usmiechnac i wzruszyc z czuloscia.
Kochani, kilka zdjęć z dzisiejszej uroczystości zrobionych z daleka komórką – przepraszam za jakość 🙂
https://picasaweb.google.com/110943463575579253179/ZimermanUMFC#slideshow/6203385547046504946
Byłam też dziś pod wieczór na wykładzie prof. Johna Rinka na temat: co Chopin wniósł do wirtuozerii.
Kilka dni temu na zaprzyjaźnionym blogu babilas był uprzejmy stwierdzić, że uważa Chopina za „pierwszorzędnego kompozytora drugoligowego”. Ja tłumacząc, dlaczego był absolutnie pierwszoligowy, wypowiedziałam się m.in. tak: „wybitność (…) w przypadku Fryca polega na oryginalnym rozwijaniu środków charakterystycznych dla epoki, na tym, że pomimo charakterystyczności tych środków muzyka ta się zdecydowanie odróżnia. Chopin jest wybitny, każdy muzykolog to powie, choć oczywiście jego muzyka, tak jak każda inna, nie musi być w guście każdego melomana”.
Podobnie dziś mówił o Chopinie prof. Rink: że to on pierwszy używał środków charakterystycznych dla dziewiętnastowiecznej wirtuozerii nie po to, żeby utwór był trudny i efektowny, tylko w celach emocjonalnych, wyrazowych. Dlatego konkurs chopinowski nie jest tylko konkursem pianistycznym. „Szukamy nie doskonałego pianisty, tylko takiego pianisty, który będzie umiał wydobyć istotę wybitności Chopina”.
Za przykład dał wykonywaną w I etapie do znudzenia Etiudę C-dur op. 10 nr 1. Najpierw pokazał, czym etiudy Chopina różnią się od etiud Cramera czy Moschelesa, będących po prostu ćwiczeniami na sprawność. Ta konkretnie Etiuda C-dur ma melodię do wydobycia, która wcale nie jest taka prosta. No i wielu pianistów uważa, że ta melodia to akompaniament lewej ręki, a to nieporozumienie, bo najważniejsze jej składniki są w biegnikach prawej ręki i one stanowią o harmonicznym obliczu utworu. Podał za przykład nagranie Polliniego, w którym to wyraźnie brzmi.
Dobrze, że jest w jury muzykolog, i to tak wybitny. To powinno być stałą praktyką.
Zawsze lubiłem Etiudy w wykonaniu Agustina Anievasa. Trochę zapomniany dziś, a Polliniemu spokojnie dorównuje (niestety tylko op. 10 1-3 znalazłem):
https://www.youtube.com/watch?v=v6tcHqAnJdI
Może być ciężko: Polonez As-dur 14 razy. Tuzin Andante Spianato. Po cztery w ciągu pierwszych dwu dni.
A tak sie to rozkłada z genderowymi preferencjami. Pań jest jedna trzecia. Część uczestników jest limitowana tym co grali w pierwszym etapie.
K M Obie Utwór
3 11 14 Polonaise in A flat major Op. 53
4 9 13 Waltz in F major Op. 34 No. 3
5 7 12 Andante Spianato and Grande Polonaise Brillante in E flat major
4 7 11 Waltz in A flat major Op. 34 No. 1
2 7 9 Barcarolle in F sharp major Op. 60
3 6 9 Waltz in A flat major Op. 42
3 5 8 Polonaise in F sharp minor Op. 44
3 5 8 Scherzo in C sharp minor Op. 39
4 3 7 Ballade in F minor Op. 52
1 6 7 Polonaise-fantasy in A flat major Op. 61
2 5 7 Waltz in E flat major Op. 18
2 4 6 Fantasy in F minor Op. 49
0 5 5 Waltz in A minor Op. 34 No. 2
0 4 4 Ballade in F major Op. 38
2 2 4 Polonaise in C sharp minor Op. 26 No. 1
2 2 4 Polonaise in E flat minor Op. 26 No. 2
2 1 3 Ballade in G minor Op. 23
2 0 2 Ballade in A flat major Op. 47
1 1 2 Impromptu in A flat major Op. 29
0 2 2 Nocturne in B major Op. 62 No. 1
0 2 2 Nocturne in C sharp minor Op. 27 No. 1
1 1 2 Rondo in E flat major Op. 16
0 2 2 Scherzo in B flat minor Op. 31
2 0 2 Scherzo in B minor Op. 20
0 1 1 Berceuse D flat major Op. 57
1 0 1 Bolero in A minor Op. 19
1 0 1 Etude in C sharp minor Op. 25 No. 7
0 1 1 Etude in F minor from ‚Trois Nouvelles Études’ (No. 1)
0 1 1 Fantasy-Impromptu in C sharp minor Op. 66
0 1 1 Impromptu in F sharp major Op. 36
0 1 1 Impromptu in G flat major Op. 51
0 1 1 Mazurka in A flat major Op. 7 No. 4
1 0 1 Mazurka in A minor (Gaillard) Dbop. 42A
0 1 1 Mazurka in A minor Op. 17 No. 4
0 1 1 Mazurka in A minor Op. 7 No. 2
0 1 1 Mazurka in B flat major Op. 7 No. 1
0 1 1 Mazurka in C sharp minor Op. 41 No. 4
0 1 1 Mazurka in C sharp minor Op. 50 No. 3
0 1 1 Mazurka in F minor Op. 7 No. 3
0 1 1 Nocturne in D flat major Op. 27 No. 2
0 1 1 Nocturne in E flat major Op. 55 No. 2
0 1 1 Nocturne in E flat major Op. 9 No. 2
0 1 1 Nocturne in E major Op. 62 No. 2
0 1 1 Nocturne in F minor Op. 55 No. 1
1 0 1 Nocturne in F sharp major Op. 15 No. 2
0 1 1 Nocturne in G major Op. 37 No. 2
0 1 1 Prelude in C sharp minor Op. 45
0 1 1 Rondo à la mazur in F major Op. 5
0 1 1 Rondo in C minor Op. 1
0 1 1 Sonata in B flat minor Op. 35
0 1 1 Variations in A major ‚Souvenir de Paganini’ [Op. posth.]
0 1 1 Waltz in A flat major Op. 64 No. 3
52 121 173 Total
Sprawdzam swoje uprawnienia.
Mam dylemat.
Taki piąty stopień wtajemniczenia.
Japończycy, Chińczycy, Koreańczycy — kochają muzykę Chopina?
Dlaczego tego nie można powiedzieć o Amerykanach, nie mówiąc o Polakach?
Gdzie jest przyczyna?
W konkursowych komentarzach/tvp/, pytani przez dziennikarkę Japończycy,
odpowiadają: nie wiemy dlaczego kochamy muzykę Chopina?
no mega robota z tymi zestawieniami 🙂
zatem juz dziś słyszymy sonatę b-moll – Koreańczyk od 12.50
Dzień dobry 🙂
Z tymi polonezami rzeczywiście będzie ciężko 😈 No nic, postaramy się przeżyć…
Wacław1 – witam. Jak widać, często trudno jest powiedzieć, dlaczego się kocha muzykę Chopina – albo dlaczego nie. Ludzkie sympatie i upodobania układają się czasem chyba w sposób zupełnie nieracjonalny, choć zapewne bardzo różne czynniki mogą mieć wpływ na wybór.
Kilka ciekawych pozycji w utworze dowolnym, ale po co już teraz się z mazurkami ktoś wychyla?
Jedynku, jak zwykle szapoba.
A wiadomo ile razy w III etapie będą robione Preludia?
Dzień dobry
Toć za “pierwszorzędnego kompozytora drugoligowego” uważali też wszyscy współcześni Bacha np. 🙂 A i potem dobrych kilka dekad tak też ludzie sobie uważali. I niech sobie uważali 🙂 Słucham Chopina, słucham Bacha – słyszę powody, nawiasem inne… Poza tym – genialni architekci muzyki, więc naturalną koleją rzeczy wracamy do owych wtajemniczeń, tylko, że pod numerkiem innym… Osokinsowi, który prawdopodobnie niespecjalnie nastawiony jest na słuchanie kogokolwiek poza sobą 🙂 ja bym akurat podpowiedział, że w absolutnie każdym artystycznym fachu ważna jest obecność… I zwykle ci, którzy mają z nią jakieś problemy posiłkują się wszystkim tym, co z nią nic wspólnego nie ma, jednakowoż… zwracają na siebie uwagę 🙂 „współczesnych” 🙂 pa pa m P.S. Jedynek – szacunek za zestawienia! 🙂
Oj oj oj… już słychać, że walce i polonezy zrobią selekcję… 😐
Oj tak. Tu już nie można się oszczędzać. Jak dotąd polonezy grane bardzo „na piechotę”.
No nie, nawet Wloszka nie bardzo dzisiaj…za wcześnie ?
A panowie, sorry….
Byrdy z noga przyspawaną do prawego pedału, bez formy, bez żadnej treści, za to głośno i nieczysto, dramat.Poziom średniej szkoły muzycznej.
Przystojny Wloch mial tylko momenty .
@Jedynek, chyle czola unizenie!
Cos jakis taki nieszczegolny ten poranek.
A ja zaluje, ze tak malo jest utworow niszowych. Tylko jedno Rondo à la Mazur (niezapomniany Bozhanov 😉 ), jedno Rondo op.1, dwa razy op.16. A ja bym na przyklad chciala jakis mlodzienczy polonez (wcale nie takie latwe), Wariacje op.12 (albo op.2). No, chyba ze to w III etapie. Tam tez jest taka fantazyjna furtka. Nie chce mi sie sprawdzac kandydat po kandydacie.
Wloch mial troche ciekawych pomyslow, np. w temacie ballady z nuconym jakby refrenem. Ogolnie bardzo muzykalny, ale rozwichrzony i za duzo sasiadow 🙁
Byrdy od początku gra z cegłą położoną na pedale. Powinni byli Biesa puścić, ale nie.
A co do utworów niszowych to bez przesady, trochę tego jest – Bolero, Souvenir de Paganini, Berceuse (jeśli to jeszcze niszowe). Ale na Fugę a moll nikt nie poszedł 🙂
A Galina pokazała ludzką twarz 🙂 Kupiła mnie…ona tylko udaje taka chłodna, a w środku aż strach się bać co tam się dzieje :))
O, pierwsza Sonata b moll, Koreańczyk,a Steinway jakby rozstrojony trochę ?
Steinway zdaje się ma tendencje do nietrzymania stroju.
Galinę widzę jako laureatkę.
@Gostku, ani na pierwsza sonate. Chyba, bo nie wiem, co graja w III etapie. To by bylo, jakby byly na przyklad pierwsza i trzecia sonata plus mazurki. Po Huangci juz nic mnie nie zdziwi.
SEONG-JIN CHO fantastyczny!
Cho owszem bardzo dobry. Też pewnie załapie miejscówkę w finale.
A ja nie wiem co ten Cho do mnie mówi i o czym, chociaż sprawnie pomyka, ale jakby zza ściany.
Ivette daje radę, ona cała w muzyce,naturalna i niewydumana, swobodniejsza niż w pierwszym.
Bedac na sali odnioslam wrazenie przeciwne… Tzn. bylo troche lepiej, ale tez nienadzwyczajnie.
Cho swietny!
Koreańczyk od pierwszego etapu był, a w drugim potwierdził , że jest poważnym kandydatem do jednej z nagród. Pozdrawiam wszystkim.
Pani Doroto!
Zauważyłem miłe przywitanie, dziękuję.
Wzruszyłem się, jak przy słuchaniu andante spianato w wykonaniu Rosjanki
Szaleńcza miłość Japończyków, ślepa, jak powiedziała pewna profesor, muzykolog,do muzyki Chopina, moim zdaniem wymaga roztrząśnięcia, bo jest ważniejsza od zwykłego wysłuchania utworów muzycznych Fryderyka Chopina, które jest ulotne, jak nasze wzruszenie.
Rzecz można rozpatrywać tylko w kategoriach metafizycznych, tak mi się wydaje, elektromagnetycznych, fizyki kwantowej, bioelektroniki…..niestety nasza zdolność poznawcza jest zbyt słaba, żeby ocenić zbadać; dlaczego akurat mózgi Japończyków tak specyficznie reagują.
Widocznie ciała Japończyków, Chińczyków i Koreańczyków podobnie, mają specjalną budowę, że palce pianistów drgają, wibrują, a my tego nie widzimy,
widocznie aparat słuchowy przeciętnego Japończyka słyszy więcej w porównaniu z przeciętną zdolnością słyszenia człowieka Zachodu. Widać wyraźnie, że układ kostny, mięśniowy pianisty japońskiego jest jakby z gumy, to samo można powiedzieć o stawach, a system połączeń neurologicznych może być zupełną zagadka, niemożliwą do zbadania przy obecnych narzędziach poznawczych.
Jest jeszcze jedna rzecz, która może separować Japończyka od reszty ludzi.
Japończycy od co najmniej 100 lat stosują wyjątkową dietę, opartą na rybach, tych chudych i tłustych, jedzą je głównie na surowo.
Tej ryby zjadają przeciętnie na głowę, rocznie, około 100 kg. Takiej diety nie stosuje żaden inny naród.
Wydajność japońskiego rybołówstwa się zwiększyła po wprowadzeniu
silników spalinowych na sprzęt połowowy.
Być może ta dieta przyczyniła się do tego, że Japonia stała się, była do niedawna drugą potęgą gospodarczą świata
Hm….ciekawe czy Martha albo Zimerman jedzą dużo ryb….;-)
Nie wiem, co ten Koreańczyk pokaże w mazurkach ale chyba nawet lokuję go w pierwszej trójce. Niesamowicie stylowe granie przy kapitalnej pianistyce. Pięknie.
Na III miejscu widzę Galinę 🙂
Ale to nie jest poparte analizą porównawczą, no i nie wiem kto miałby wygrać ten konkurs. Jeszcze za wcześnie trochę. Jak już sobie tu mówiliśmy – mazurki oddzielą dzieci od dorosłych.
Mnie się Galina nie bardzo podoba, bo jakaś sztywna i zimna jest…
Natomiast Cho – jak na razie to widzę nagrodę za polonez. Ale może będą jeszcze lepsze, to dopiero początek.
@Waclawie
Jakies dwadziescia lat temu w Malezji zaczynalam recital od Metop Szymanowskiego. Wtedy jeszcze o Szymanowskim malo glosno bylo, a juz w Malezji to w ogole. Cisza byla jak makiem zasial, wszyscy sluchali jakby odkrywali nowy swiat. Potem rozmawialam z roznymi ludzmi i zachwycali sie… bogactwem alikwotow.
To moze oni rzeczywiscie inaczej slysza, bo przeciez Chopin to czysty rezonans i same alikwoty.
To od tych ryb? 😉 Ale delfinow nie jedza, mam nadzieje 🙂 🙂
Właśnie zjadłam rybkę na obiad. Może będę inaczej słyszeć Chopina po południu? 😉
@Gostku, to jeszcze za wczesnie. Konkurs dopiero sie zaczyna. Na razie byly przystawki. Teraz przed nami dwa dania glowne (przedzielone obowiazkowa normandzka dziura, czyli kieliszkiem calvadosu)
Sorki, ale popełniłem mylny błąd. Nie wszystko skopiowałem. W 2 etapie są 204 utwory. I tak wygladają liderzy (4 i powyżej ), a cała lista alfabetycznie osobno.
K M Razem Utwór
4 13 17 Polonaise in A flat major Op. 53
6 11 17 Waltz in F major Op. 34 No. 3
5 9 14 Andante Spianato and Grande Polonaise Brillante in E flat major
4 8 12 Barcarolle in F sharp major Op. 60
4 8 12 Waltz in A flat major Op. 34 No. 1
4 6 10 Polonaise in F sharp minor Op. 44
3 7 10 Waltz in A flat major Op. 42
2 6 8 Fantasy in F minor Op. 49
1 7 8 Polonaise-fantasy in A flat major Op. 61
3 5 8 Scherzo in C sharp minor Op. 39
4 3 7 Ballade in F minor Op. 52
2 5 7 Waltz in E flat major Op. 18
0 5 5 Waltz in A minor Op. 34 No. 2
0 4 4 Ballade in F major Op. 38
3 1 4 Ballade in G minor Op. 23
2 2 4 Polonaise in C sharp minor Op. 26 No. 1
2 2 4 Polonaise in E flat minor Op. 26 No. 2
204 to nie liczba utworów tylko wykonań. Utworów jest 59:
K M Razem Utwór
5 9 14 Andante Spianato and Grande Polonaise Brillante in E flat major
2 0 2 Ballade in A flat major Op. 47
0 4 4 Ballade in F major Op. 38
4 3 7 Ballade in F minor Op. 52
3 1 4 Ballade in G minor Op. 23
4 8 12 Barcarolle in F sharp major Op. 60
0 2 2 Berceuse D flat major Op. 57
1 0 1 Bolero in A minor Op. 19
1 0 1 Etude in A flat major Op. 25 No. 1
1 0 1 Etude in A minor Op. 25 No. 4
1 0 1 Etude in C sharp minor Op. 25 No. 7
1 0 1 Etude in E minor Op. 25 No. 5
1 0 1 Etude in F major Op. 25 No. 3
0 1 1 Etude in F minor from ‚Trois Nouvelles Études’ (No. 1)
1 0 1 Etude in F minor Op. 25 No. 2
1 0 1 Etude in G sharp minor Op. 25 No. 6
2 6 8 Fantasy in F minor Op. 49
0 1 1 Fantasy-Impromptu in C sharp minor Op. 66
1 1 2 Impromptu in A flat major Op. 29
0 1 1 Impromptu in F sharp major Op. 36
0 1 1 Impromptu in G flat major Op. 51
0 1 1 Mazurka in A flat major Op. 7 No. 4
1 0 1 Mazurka in A minor (Gaillard) Dbop. 42A
0 1 1 Mazurka in A minor Op. 17 No. 4
0 1 1 Mazurka in A minor Op. 7 No. 2
0 1 1 Mazurka in B flat major Op. 7 No. 1
0 1 1 Mazurka in C sharp minor Op. 41 No. 4
0 1 1 Mazurka in C sharp minor Op. 50 No. 3
0 1 1 Mazurka in F minor Op. 7 No. 3
0 2 2 Nocturne in B major Op. 62 No. 1
0 2 2 Nocturne in C sharp minor Op. 27 No. 1
0 1 1 Nocturne in D flat major Op. 27 No. 2
0 2 2 Nocturne in E flat major Op. 55 No. 2
0 1 1 Nocturne in E flat major Op. 9 No. 2
0 1 1 Nocturne in E major Op. 62 No. 2
0 1 1 Nocturne in F major Op. 15 No. 1
0 1 1 Nocturne in F minor Op. 55 No. 1
1 0 1 Nocturne in F sharp major Op. 15 No. 2
0 1 1 Nocturne in G major Op. 37 No. 2
4 13 17 Polonaise in A flat major Op. 53
2 2 4 Polonaise in C sharp minor Op. 26 No. 1
2 2 4 Polonaise in E flat minor Op. 26 No. 2
4 6 10 Polonaise in F sharp minor Op. 44
1 7 8 Polonaise-fantasy in A flat major Op. 61
1 1 2 Prelude in C sharp minor Op. 45
0 1 1 Rondo à la mazur in F major Op. 5
0 1 1 Rondo in C minor Op. 1
1 1 2 Rondo in E flat major Op. 16
0 2 2 Scherzo in B flat minor Op. 31
2 0 2 Scherzo in B minor Op. 20
3 5 8 Scherzo in C sharp minor Op. 39
0 1 1 Sonata in B flat minor Op. 35
0 1 1 Variations in A major ‚Souvenir de Paganini’ [Op. posth.]
4 8 12 Waltz in A flat major Op. 34 No. 1
3 7 10 Waltz in A flat major Op. 42
0 2 2 Waltz in A flat major Op. 64 No. 3
0 5 5 Waltz in A minor Op. 34 No. 2
2 5 7 Waltz in E flat major Op. 18
6 11 17 Waltz in F major Op. 34 No. 3
Skoro miłościwie nam panuje (i słusznie) merytoryzm muzyczny, pisnę z kąta merytoryzmem literackim: u Wyspiańskiego „skrzeczy” to „pospolitość”, a nie rzeczywistość. Ona też, oczywiście, ale nie w tym cytacie…
Dla dociekliwych, więcej na Google Drive
Excel
https://drive.google.com/file/d/0B3Y7bYP-rULsa3VLRkJOUVRhamM/view?usp=sharing
Google Doc
https://docs.google.com/spreadsheets/d/1-sQxwNE-ddBQ0z8Xejyn2jD1rqosksT-AUbCeR-evVc/edit?usp=sharing
Chyba niczego więcej się nie da wycisnąć…
To ja jeszcze poproszę punktacje poszczególnych „zawodników” w I etapie 😉
No to chyba dzisiaj 2:0 dla Korei :).
Tak czy inaczej odnosze wrazenie, ze niektorych ten II etap zaskoczyl.
Poslucham sobie pierwiosnka przed zasnieciem 🙂 No bo przeciez nie sonaty b-moll.
„Laureatkę” miałem na myśli raczej w sensie, że pomiędzy I i VI 🙂
Po dzisiejszej sesji popołudniowej czuję się jakbym przebiegł 10 km. Dobór utworów w II etapie jest kuriozalny, bo w wersji minimum przeraźliwie nudny, a wersji maksimum niestrawny – dwa polonezy to jak dostać na obiad dwa schabowe, takie dwucentymetrowe, obok buraczków (walc) i kartofli (scherzo).
Moim faworytem obecnie jest Julian. Jako jedyny podczas popołudniowej sesji zagrał wszystko jako całość. Większość, a w szczególności Jurinić i Hansen grali jakby tylko chcieli dotrwać do końca utworu.
Julian na dodatek zrobił z tego bałaganu sensowny program, którego dało się wysłuchać, i jeszcze jest jak dotąd jedynym, który potrafi ładnie grać na Kawaju.
Chi Ho Han z tego samego fortepianu pół godziny wcześniej wydobywał jakieś żałosne, błotniste brzęczenia. Skreślam go z mojej listy.
Tajemnicą tego fortepianu jest nie wychodzić z mezzo forte i nie nadużywać pedału. Julianowi brzmienie się sypało tylko w najgłośniejszych momentach Scherza i Poloneza (znaczy op. 22). Dziś skojarzyło mi się, że on jakby podchodzi pod brzmienie instrumentów historycznych.
I jeszcze jedno – dźwięk instrumentów na sali naprawdę ma mało wspólnego z ty, co gra w radiu czy TV. Jeśli ktoś chce bronić jakichś racji, musi posłuchać ich na żywo przynajmniej raz.
OK, idę się odmóżdżyć przed ti vi. Życzę PK i jurorom wytrwałości w nadchodzących dniach
A mnie jedyna, która odrobinę zadowoliła po południu, to ostatnia Koreanka. Julian – sorry, to nie to. Może i poniżej mezzo forte ładnie cieniuje, ale forte jest rozklapciane, brzmi nieładnie i to niekoniecznie musi być wina instrumentu.
Też czułam się dziś zmaltretowana. Ubawił mnie tylko Jurinić podczas Poloneza As-dur, bo wyraźnie słychać było, że się nasłuchał Rubinsteina 😉 Ale poza tym – przyciężki.
„Pierwiosnek” przysłała do biura konkursu bardzo sympatyczny list z podziękowaniami, że było jej miło współpracować i w ogóle.
Klasa 🙂
Co za zmiana jakości, gdy można posłuchać i obejrzeć na żywo, czego miałam szczęście dzisiaj doświadczyć. Może nawet skuszę się któregoś dnia na stanie w tej kolejce gigant po wejściówkę. Oj warto. Zgadzam się z Gostkiem, co do oceny Juliana. Mi się też najbardziej podobał. Poza tym jest on niewątpliwie osobowością. A żeby przetrwać myślę, że nie wystarczy talent, trzeba mieć jeszcze osobowość. Dobre wrażenie, również bardzo spójna i z pomysłem na realizację całości, była Koreanka.
A o Olofie nikt nic nie powie ? Przy wszystkich jego dziwactwach wolę już takie granie niż jego poprzednika dzisiaj.Chociaż miałam wrażenie, że koncepcja np. Poloneza – Fantazji powstaje na bieżąco i zaskakuje nawet jego samego:-)
Julian – yin i yang, miał ciekawe i piękne momenty, polubiłam go, ale z całego dnia – Galina .
Olof dla mnie nie do wytrzymania 👿 Wrrr…
Próbuję sobie już kompletować finał 😉 Z dzisiejszego dnia tylko ewentualnie Cho. Jutro już będzie ciekawiej.
Olof zdaje się ma swoich fanów, ale dla mnie też albo za mdły, albo nadkreatywny, jak w Polonezie, który momentami brzmiał karykaturalnie.
Mnie żal Włocha, ale z taką ilością sąsiadów pewnie dalej nie przejdzie.
To jakieś żarty z tym Julianem, przecież to była dekonstrukcja poloneza. Może na Woodstock to by było odpowiednie? I niestety, ale grać na Kawai po Steinwayu to minus dziesięć za pierwsze wrażenie.
Chorwat grał wszystko jednakowym, ciężkim dźwiękiem, ale rytmicznie bardzo dobrze oddał poloneza (As-dur w jego wykonaniu to dla mnie najlepszy utwór wieczoru) i nawet walc się bronił, można było usłyszeć taniec. Olof w walcu się zagonił, to było nawet całkiem zabawne, a do poloneza fantazji podszedł „impresjonistycznie” 😀 Koreanka na koniec poprawna, miała odwrotne proporcje brzmienia lewej do prawej ręki w porównaniu do Aljosa.
Pobutka urodzinowa – fortepian, ale nie Chopin.
https://www.youtube.com/watch?v=KshrtLXBdl8
PS Poza tym urodziny Verdiego, Kissina i kilku innych muzykow.
Dzień dobry 🙂
Dżizas – jak to się gra z takim pierścieniem na małym palcu 😯
Hansen to nie była gra tylko walka o przetrwanie. Nie lubię namacalnie odczuwać jak zawodnik myśli tylko o tym, żeby już wreszcie skończyć.
Julian jako jeden z niewielu gra z koncepcją.
Jakób – tak, ale są takie, a nie inne warunki przesłuchań. Staram się nie porównywać brzmienia utworów pomiędzy poszczególnymi fortepianami tylko oceniać w odosobnieniu. Jeśli porównuję brzmienie instrumentu, to tylko jako całość.
Dzień dobry, dzisiaj słucham w domu na TVP Kultura. Przed chwilą Prowadzący Rozlach powiedział : Teraz zagra Qi Kong – uczeń Yoheveda Kaplinskiego :).
p.s. Juliana staram się nie oceniać przez pryzmat jego pajacowania przy fortepianie, choć już wolę jego rockową mimikę i rzuty grzywą od nawiedzonego liczenia much na suficie FN przez prawie wszystkich konkursantów…
Pije kawe, bo musze sie obudzic. 😉
Smacznego.
Smacznego Pani Doroto, cholera, inaczej się słucha na kanapie 🙁
Jak zwykle – są plusy, fusy i minusy słuchania w domciu czy w FN, nie tylko dźwiękowe.
Czech aktualnie gra utwór , który nazwano na TVP Kultura – Andante spinato.:) Nawiasem mówiąc , ten wykonawca wcale mnie nie denerwuje.
Walc był bardzo w porządku.
I stylowy Polonez.
Ciekaw jestem decyzji jury. W studio zachwycano się Aimi. Ja widzę w kolejnej rundzie Dinarę i Kozaka, ewentualnie potem Aimi.
Krupiński się załapał do tramwaju psim swędem. Marynarkę mu przycięło. Mam nadzieję że na następnym przystanku już nie wsiądzie.
Ulala, nasi dają czadu 🙂 Nie mogę się doczekać komentarzy w studio. 🙂
Dla milosnikow Dinary:
https://www.youtube.com/watch?v=R9XSjP0zqWA
Bardzo dziękuję za ten komentarz.
„A zamiast zwiększać finanse dla wojska przeznaczmy te pieniądze na kulturę” powiedział Krystian Zimerman. Jakie mądre słowa.
Szkoda, że tak niewielu w tym kraju rozumie, że nasza słabość objawia się nie ilością posiadanych armat i czołgów ale zapaścią w szkolnictwie wyższym, żenującym poziomem mediów, prawie zerowym czytelnictwem książek i generalnie spychaniem kultury na zupełny margines. Wynikiem tego jest postępująca w zastraszającym tempie debilizacja społeczeństwa.
Geopolityka Polski nie pozwala na tak łatwe rozwiązania jak zabrać wojsku i przeznaczyć na kulturę. Nie zmienia to faktu, że przede wszystkim w wielu dziedzinach trzeba oduczyć się niezwykle popularnego (zwłaszcza w świetle różnych kontroli NIK) kryterium oceny opłacalności finansowej jako jedynego obowiązującego we wszystkich dziedzinach życia. Takie kryteria można stosować w przetargu na zakup papieru toaletowego dla Ministerstwa Kultury. Dopóki Kultura nie przestanie być traktowana jak papier toaletowy nic dobrego z tego nie wyjdzie.
Ach, ten Książek… Przydałby się jakiś mądry pedagog, który by mu wytłumaczył, że fragmenty w forte to też muzyka, że nie wystarczy wtedy pędzić i walić. Ja nie rozumiem, przecież potrafi bardzo muzykalnie zagrać mazurki czy wstęp do Fantazji f-moll, nie mówiąc o świetnym Nokturnie fis-moll z I etapu. Ale jak tylko coś się rozwija w dynamice i tempie, to już się zaczyna. Okropne, bo psuje cały efekt. Tylko może on już uważa, że wszystko jest świetnie i nic poprawiać nie trzeba? Byłoby szkoda.
Dinara mniej mi się tym razem podobała niż w I etapie, ale też miała momenty ciekawe. Tereniu, to naprawdę ta sama osoba? 😯
Aimi nierówna. Co to za maniera spotykana u wielu pianistów, nie tylko azjatyckich, żeby grać frazę zupełnie plaskato, bez kształtu? Nie do wytrzymania to jest na większą skalę. Przynajmniej dla mnie.
Jeszcze a propos walenia – czy ktoś jeszcze słyszy, że pedały w Steinwayu dudnią podczas pracy? Czy to nikomu nie przeszkadza?
Kochani, skoro grzerysz już nawiązał do tematu wpisu, ja spiszę fragment tej mowy pomieszczony w dzisiejszej gazetce konkursowej. To fragmenty oczywiście.
Drodzy studenci! Jestem tu dziś między innymi z waszego powodu. Podziwiam was. Życzyłbym sobie, żebym w waszym wieku wiedział połowę tego, co wy. Mam dzieci w tym wieku, więc wiem, co mówię.
Osiągnęliście dojrzałość jako ludzie, ale teraz będziecie się wspinali po drodze do przyjmowania na siebie odpowiedzialności, od instrumentalisty do muzyka, od muzyka do artysty, od artysty do człowieka.
Jako instrumentaliści nauczycie się opanowywać wasze instrumenty, wydobywać z nich piękne dźwięki, kazać im robić, co chcecie. Jako muzycy nauczycie się narracji i przekonacie się, że muzyka to właściwie nie są dźwięki, to opowiadanie, w którym używamy tych dźwięków.
Jako artyści zrozumiecie, że grana przez nas muzyka to nie dźwięki, to nawet nie partytury, tylko powód, który zmusił kompozytora do napisania utworu. Oraz emocje, które nim wówczas kierowały. I te emocje musicie odzwierciedlić, odtworzyć w słuchaczach na nowo. Korzystając oczywiście z dźwięków, formy, waszej wiedzy muzycznej, wszystkiego, czego się nauczyliście w szkole.
W czwartym etapie, ostatnim, najważniejszym, będziecie sobie zadawali pytanie i próbowali na nie odpowiedzieć: dlaczego? Dlaczego to wszystko robimy?
Bądźcie odważni w szukaniu odpowiedzi. Są one często niewygodne. Ale to strach, nie odwaga, był powodem wszystkich wojen.
Kochani, ze wzruszeniem patrzyłem na Warszawę, którą pamiętam z zupełnie innych czasów. Podziwiam, co zrobiliście z tym miastem, jak pięknie macie tu dzisiaj. I jak to wszystko jest kruche, jak szybko można to wszystko stracić. Demokracja jest bardzo delikatnym ustrojem. Demokracji nie dostaje się na wieczność. Nie mamy jej na własność. Musimy ją codziennie kreować.
Rok 1989 nie był rokiem, w którym orzeł miał odwrócić głowę [tu z niewiadomych przyczyn opuszczono „z lewa na prawo” – DS], tylko zacząć latać swobodnie, we wszystkie strony świata.
Dlatego walczmy, żeby nasze lasy były pełne drzew, a nie rakiet. Pieniądze, które w tej sposób zaoszczędzimy, włóżmy w kulturę tego kraju. Nie będziemy pamiętali o tych, którzy stawiali rakiety, a następnych Chopinów będziemy hołubili przez stulecia.
Rzeczywiście Dinara jest z domu Nadżafowa. Tatarka? Urodzona w Charkowie.
https://ru.wikipedia.org/wiki/%D0%9A%D0%BB%D0%B8%D0%BD%D1%82%D0%BE%D0%BD,_%D0%94%D0%B8%D0%BD%D0%B0%D1%80%D0%B0_%D0%90%D0%BD%D0%B2%D0%B5%D1%80%D0%BE%D0%B2%D0%BD%D0%B0
Pedały dudnią w Steinwayu, kiedy raczej się w nie kopie i/lub stosuje się zasadę gaz do dechy lub wcale, lekceważąc jakże interesujące stany pośrednie 🙂
Ja mam takie spostrzeżenie a propos b.głośnego i zwłaszcza b.szybkiego grania – całkiem sporo pianistów chyba myśli sobie ,że skoro może, skoro potrafi tak szybko , to why not ? I że może, a nawet musi to „pokazać”, tylko szkoda, że wtedy często znikają ważniejsze,piękniejsze rzeczy i mamy kolejne ballady o siedmiu zbójach , andante” spinato”i walce z ADHD.
Dorotko tak, to ta sama osoba. Dinara studiowala u Piaseckiego, ktory ostatnio – nie wiem, czy na fali Kharitonova, czy z innego powodu – zalozyl kanal na Youtubie i wstawil tam fure filmow ze swoimi uczniami, miedzy innymi jest sporo Dinary.
Zreszta ta powszechna archiwizacja szalenie jest zabawna:
https://www.youtube.com/watch?v=-Cv_6WBf3Wg
A co do Aimi, ona bardzo inteligentnie powiedziala w wywiadzie przedkonkursowym, ze w miare dorastania coraz bardziej zdaje sobie sprawe ze swoich ograniczen.
Ksiazka sluchalam jednym uchem, przez radio i w locie. I tak jakos brakowalo mi prawdziwego muzycznego czasu.
O…
http://www.dinaraklinton.com/#!With V. Putin/zoom/c1zca/image1rui
Ja pomogę troszeczkę.
http://www.dinaraklinton.com/#!With V. Putin/zoom/c1zca/image1rui
Aha, takiego.
Trzeba skopiować na piechotę.
Pewnie się nie znam ale dla mnie Katie i Eric prezentują podobny styl gry, który pozwolę sobie nazwać cedzeniem.
Eric zagral urocze preludium Debussy’ego op. 17 nr 4 🙂
I ta ciągła czterdziestominutowa ekstaza. 🙂 Z drugiej strony za bardzo nie ma go za co wywalić. 🙂 Zrobione ma bardzo dużo 🙂
Zauważyłem, że podczas walców wszyscy się uśmiechają, a w scherzach zawsze robią marsowe miny.
Ale zdarza się, ze im się pomylą miną. Wtedy jest najfajniej. Np. mina „Och, jakie to piękne ” z miną ” Jakie to zabawne „.
Często też grają z zamkniętymi oczyma i otwartą buzią.
No, bywa tez z otwartymi oczyma i zamknieta buzia. Zreszta i tak najwazniejsze czyste uszy.
Eric? Coz, wydaje mi sie, ze musi podrosnac po prostu. Ale duzo bedzie mial do powiedzenia, jak sie wysupla z przeestetyzowania. Perspektywy mu brak.
Mnie tam sie Kate podoba. 🙂
O to to właśnie – dodałbym „młodzieńcze przeestetyzowanie”.
A jak RNK? Trochę się chyba zdenerwowała, bo nie wszystko jej wychodziło. Łapiny miała całe czerwone – chyba wyparzone we wrzątku bardziej niż sam Glenn.
Kate parę razy porządnie się zdrzemnęła :)Własnie przeczytałam na wyborcza.pl, że „Faworyci bledną w II etapie”,faworyci czyli Jurinic i Hansen…aha , i że wspaniały występ Książka , gdyby ktoś nie wiedział 🙂
Czekałam na Rachel dzisiaj…jakieś dziwne miała pauzy ,nie brzmiał jej fortepian chyba tak jak mógłby.Polonez As chyba starała się przeciągnąć na kobiecą stronę i chyba jej się udało.Trzymam kciuki .
Nareszcie granie recitalowe. Nic mnie nie wkurza. Słucham sobie.
A Ballada nie wydawała Ci się przekombinowana?
E tam, ciekawe rzeczy w lewej robiła, a, że w kodzie się potykała, to nic.
Ona ma coś do powiedzenia. Wolę to, nawet z potknięciami od tych wysterylizowanych perfekcjonistów. Polonez super.
Chyba jestem zmeczona wscieknietym Chopkiem Muzy.
Pani Doroto!
Przy polonezie w wykonaniu Erica Lu zbyt mocno się wzruszyłem, oczy zrobiły się wilgotne, to chyba z tego niebiańskiego nastroju, o którym dowiedziałem się później z komentarza pani profesor Tarnawskiej.
Ode mnie ma nagrodę za Poloneza 🙂
Jak już powiedzieliśmy – potknięcia artystyczne nie mają wpływu na pracę silnika.
@Wacław1
Ale ten polonez Erica to raczej jest brilliant, a nie wzruszający. 🙂
Zgadzam się z Koziołkiem :)Muza jest jak burza z piorunami,prawdziwy zywioł, porywająca mimo tych boków.
Wreszcie pianistka z krwi i kości.
Komentarz w studio : „Impromptu zbyt wirtuozowskie”. Jezu Chryste !!!
Państwu Redaktrstwu-profesorstwu najbardziej podobał się Eric Lu, więc to wszystko by tłumaczyło…
Szopę rozmarzon.
Szopę w stylu heavy (jak ktoś na fejsie napisał) widocznie za głośny.
Gostkowa zdenerwowała się na wyrocznię „tak Chopina grać nie należy”.
Oni w studio w życiu tak nie zagrają, więc się zachwycają rozmarzaniem 🙂
Ciekaw jestem co by Chopin powiedział; czy woli ślinienie się przy każdej nucie czy przekaz emocji tak silny, że włosy na plecach dęba stają. W dodatku emocji zapisanych przez niego. 🙂
@Gostek
z tego „Szopę rozmarzon” śmiał się będę przynajmniej do rana. Gratulacje.
O KULTURZE jeszcze parę słów zaszczebiocę, natchniony słuchaniem
muzyki.
Rozsiewa ją wiatr historii , jak sam chce, te ziarenka kultury w jednym miejscu się przyjmują, a w drugich rosną same chwasty. Przypadek rządzi kulturą, ludzie mają na nią niewielki wpływ.
Dotyczy to nie tylko kultury, to samo można zaobserwować w polityce/to też kultura/, w gospodarce, w nauce, ….
Ludzie do dzisiaj nie wiedzą, dlaczego na wyspach brytyjskich urodziła się w XVII wieku nowoczesna nauka, tam też powstał światowy przemysł,
tak na prawdę nie wiemy, dlaczego urodził się Renesans, Oświecenie…
a przy okazji muzyka Bacha, Mozarta, Chopina….
Same niewiadome.
A współcześnie, widać to bez okularów, że KULTURA na Zachodzie, łącznie z Ameryką, a może na czele, schodzi na psy, a rozwija się na Dalekim Wschodzie. Występuje prosta zależność, wprost proporcjonalna, że tam gdzie rozwija się gospodarka, ekonomia, to jednocześnie mamy do czynienia
z dynamicznym rozwojem KULTURY.
Przypadkiem to wszystko się odbywa, praktycznie bez udziału człowieka,
nawet upadek cywilizacyjny z tego przypadku ma miejsce.To znaczy człowiek
na te procesy ma niewielki wpływ.
To nie znaczy, że nie ma przyczyn rzeczy. One są, tylko człowiek w pewnych wazach rozwoju cywilizacyjnego, zatraca zdolność widzenia,ślepnie,
dostaje zaćmy, mam wrażenie, że nawet nie chce tych znać tych przyczyn,
nic nie robi w tym kierunku, żeby się ratować.
Takim najbardziej widocznym przykładem bezradności człowieka Zachodu
jest problem demograficzny, dzieci nie chcą się rodzić ludziom, takie mam
wrażenie,z tego powodu, ze ludziom brakuje kultury, bo słuchać muzyki Chopina nie potrafią, takie maję tępe uszy, a jak tępe uszy to z całą pewnością klepki poukładane w mózgu mają w niewłaściwym kierunku.
Mnie o wiele bardziej podobała się Kate od Erica. Polonez też.
Natomiast Alexia mnie wkurzyła swoim bałaganiarstwem, a rozbawiła temperamentem. I w sumie jedyne, co mi się naprawdę w jej recitalu podobało, to właśnie Impromptu 🙂 Było całkowicie osobiste i indywidualne, to dlatego. No i bez sąsiadów 😉
Lepiej się nie dowiedzieć, bo wielu szopenologów straciłoby rację bytu 😛
Alexia ma koncepcję i nie walczy o przetrwanie, czego nie cierpię. Jeśli w jury nie ma zbyt wielu przeciwników grania a la Horowitz A.D. 1949, powinna przejść.
@PK – bałaganiarstwem w sensie koncepcji czy sąsiadów?
Sąsiadów przeze wszystkim, było ich już za dużo. Koncepcję ma prawo mieć swoją. Ale ona choruje na to samo, co Książek: jak trzeba szybciej i głośniej, no to jak najszybciej i jak najgłośniej, a muzyka znika.
Koncepcja była kapitalna. Ja chcę usłyszeć jej sonatę !!!
Oj, nie porównywałbym jej do Książka. W sensie czysto pianistycznym to jak Aston Martin i Polonez Atu Plus. Poza tym widać jak bardzo ona stara się kontrolować swój temperament ( i robi to ).
W dwójce nie zostawili suchej nitki (nutki ) na Alexie…..Ale właśnie, ona nie walczy o przetrwanie.Tak gra, jaka jest i ok.Akurat w niej jest dużo wszystkiego, a najgorzej jak słychać pustkę ….
No a w polskim radio pewnie będą chwalić naszego 🙂
PK poniekąd słusznie porównuje Książka do Mouzy, ale Książek widzi mi się wyuczony, podczas gdy Alexia jest naturalna. Z tym Atu bym jednak nie przesadzał.
Ciekawe, czy jury też zechce 😉
Odpowiadałam na @ 21:22 🙂
I ok. Eric i Kate grają świetnie. Zrobione bardzo dużo. Mają talent i są pracowici. Ja biletu na ich koncert nie kupię, a na Mouzę kupię. Nawet jak odpadnie. 🙂
A czy Alexia w ogóle planuje grać sonatę?
@Gostek
🙂 Jednak preludia 🙂 Tym bardziej chcę. Ciekawe co po nich powiedza o temperamncie 🙂
Warto też w tubie pogrzebać po nagraniach innych kompozytorów. Np. gdzieś wygrzebałem nie tak dawne nagranie Appassionaty pani Kobayashi i nie było ono, delikatnie mówiąc, porywające.
Nie, ona nie walczy o przetrwanie, natomiast jest do bolu przewidywalna (lacznie z kontrapunktami). Zgadne – sonata b-moll w III etapie?
Sorry, lajza sie zrobila
A mi się podobała Kate, tak jak i całej sali, która nie chciała przestać klaskać. Eric mniej niż w pierwszym etapie. Faktycznie za bardzo się upoetycznił i było to momentami nienaturalne. Ale na nich bilety bym kupiła, a na Mouzę jednak nie. Słuchałam dziś znów na żywo i trochę ogłuchłam. Ta dynamika zasłaniała mi jednak muzykę. Może też wybór dwóch Polonezów nie był trafiony, bo dodatkowo przytłoczył. Ale nie będę krytykować bardzo, bo pianistka chyba płakała trochę schodząc ze sceny, więc sama miała poczucie, że coś nie poszło.
Mouza równa się zero muzyki (niezgodnie z nazwiskiem, jak mówi mój trzynastoletni syn, zresztą młody pianista). Zneurotyzowane granie dla zneurotyzowanych i znudzonych „mejnstrimem”. Proponuję w zamian skok na bandżi, znacznie przyjemniejsze doznania.
No i pięknie spolaryzowały się opinie 😆
I pewnie te różnice to jest to o co chodzi najbardziej :). Miłego wieczoru Wszystkim Dywanowym Melomanom.
Wzajemnie! Też uważam, że to jest fajne w konkursach. 🙂
Konkurs każe dokonywać sztucznych wyborów. W rzeczywistości zapewne znalazłoby się miejsce na półce dla obojga pianistów, niekoniecznie z płytami Chopina.
Uwaga, teraz banały:
Chopin to jest muzyka do grania chyba najwredniejsza ze wszystkich. Łatwo się przychrzanić o właściwie cokolwiek – za głośno/cicho, za szybko/wolno, za mało/dużo idiomu, za mało/dużo wirtuozerii itp.
Pan Żurawlew stworzył potwora 🙂
….można skakać na bandżi nie będąc znudzonym neurotykiem,zapewniam nowąnową, można również doceniać i szanować kontrowersyjne osobowości , zwłaszcza w powodzi przeciętniactwa.
Alexia nie płakała, troszkę się spociła i tyle.Po takim graniu nic dziwnego 🙂
Do grania to ona jest cudowna, bo jest tak napisana na fortepian, że nuty same pod paluchy wchodzą. No, majster był ten Fryc i tyle.
Wredna to ona jest do DOBREGO grania 😉
W pogoni za kontrowersjami, zachłyśnięci głośnym krzykiem „patrzcie, oto JA”, gubimy ciszę i skupienie. Może to, co niektórzy nazywają „przeciętniactwem” dla innych jest poszukiwaniem głębi. W ciszy jednak trudniej wytrwać, jeszcze coś się usłyszy, czego by się nie chciało. Cóź, de gustibus… Ja jednak zostaję przy swoim.
No to muzyka na dobranoc:
https://www.youtube.com/watch?v=YV3Avalm5KM
Dziękuję Gostku za tą właśnie kołysankę. Dobrej nocy i miłych snów ilustrowanych ukochaną muzyką w ulubionym wykonaniu.
Szopę rozmarzon? Jakbym słyszał samego Fryca, który – wiadomo – autoironię lubił.
Przy okazji pozwalam sobie przyłączyć się do stronników Amerykanki o singapurskich korzeniach; zwróciła mą uwagę już po pierwszym etapie, a po drugim zachwyt jeszcze wzrósł – z pewnością nie tylko z powodu ‚współczynnika trafialności’ 🙂 . Dla mnie więc na razie to ona jest bardziej tym Astonem Martinem, jak już. 😀
Jak bym.
Wrrr, cofam 0:09. Pierwsza myśl jednak lepsza 🙂
Muza nie plakala, rozmazal jej sie makijaz, a ze ma go tone, szczypalo w oczy. Z calego popoludnia najbardziej podobala mi sie Kate Liu. Dziewczyna ma w sobie wszystko, lacznie z ogromnym temperamentem. Tak smiesznie, bo Lu i Liu (albo Liu i Lu) studiuja w tej samej klasie i widac bylo, ze maja niektore te same myki 🙂
Po bardzo ladnej Gostkowej kolysance, pora na pobutke – i jak to pobutce wypada – troche bardziej obcesowej. 😈
Logika wyboru jest taka: 1. Urodziny (98) 2. Strawinski ponoc okreslil fortepian jako „zwykly instrument perkusyjny”. 3. Sadzac z donosow co niektorzy uczestnicy konkursu robia (wyrabiaja) przy fortepianie, moze by popatrzyli na Bobby Timmonsa co robi, zanim zacznie grac (na fortepianie). 😯 4. Nagroda pokojowa dla Tunisia’s National Dialogue Quartet. 😎
https://www.youtube.com/watch?v=2IQNPlnc9c0
O, jaka przyjemna Pobutka 🙂 Trochę co prawda latynoska ta Tunezja, ale jak multikulti, to multikulti.
Powiem szczerze, że niektórym fortepian na konkursie brzmi gorzej niż perkusja Artowi Blakeyowi… 😛
@Dorota Szwarcman
Bardzo dziękuję raz jeszcze za fragment mowy Krystiana Zimermana – tym razem ten pomieszczony we wczorajszej gazetce konkursowej. Szkoda, że tak niewielu blogowiczów się do tego odnosi – a zostały wypowiedziane przecież mądre słowa, które zdecydowanie za rzadko można w Polsce usłyszeć.
Gdy w Filharmonii Narodowej bywałem częstym gościem to i nierzadko Panią tam spotykałem. Pozdrawiam więc serdecznie. Teraz raczej ograniczam się do słuchania płyt. Ubolewam, że nadzwyczaj rzadko mogę wybrać się do teatru – po prostu nie ma na co. Z ogromną więc radością wybrałem się w środę do Krakowa, gdzie wznowiono na chwilę (tylko dwa spektakle) RODZEŃSTWO Thomasa Bernharda w reżyserii Krystiana Lupy. Premiera miała miejsce 19 października 1996 roku w Starym Teatrze i ciągle występuje ta sama trójka wspaniałych aktorów – Małgorzata Hajewska-Krzysztofik, Agnieszka Mandat i Piotr Skiba (gościnnie). Aktorów tych nie uświadczysz w serialach i reklamach – są jeszcze w Polsce ludzie, których interesuje robienie sztuki. Lupa (i Skiba) współpracują teraz z Teatrem Polskim we Wrocławiu. Jego dyrektor – Krzysztof Mieszkowski – walczy ciągle o przetrwanie bo usiłuje robić ambitny teatr. Mam nadzieję, że zdążę jeszcze wybrać się do Wrocławia aby zobaczyć WYCINKĘ, najnowsze – podobno wybitne – przedstawienie Lupy oparte na prozie Bernharda …
Słowa Zimermana są niewątpliwie mądre, jednak czymżesz one wobec tego, co się stało w Ankarze…
Gostek Przelotem
11 października o godz. 10:34
To co się stało w Ankarze, stawało się wcześniej w wielu innych miejscach na świecie i – niestety – stanie się jeszcze nie raz w przyszłości. Ale w niczym przecież to nie umniejsza wagi i mądrości tego co powiedział Zimerman.
Jak dla mnie , Nehring gra dzisiaj spokojnie na finał. Uspokoił się po pierwszym etapie i robi co chce. Bardzo ładnie.
A jak dla mnie obaj Polacy grają… no, grają sobie a muzom. Nie wciąga mnie to ich granie.
Też mi się wydaje, że Szymon grał spokojnie i zrealizował to , co chciał, był prawdziwy, ciekawy….Podobał mi się i trzymam kciuki 🙂
PN zdekoncentrowany, boki w dziwnych miejscach i tak jakby o niczym snuje….
E tam, gostek, troszkę patriotyzmu.:) I pamiętaj ! O rozmarzonym tylko szeptem rozmawiamy.
Przepraszam. O Rozmarzonym.
🙂
Piotr Nowak! Brawo!!!
Za grę, interpretacje i prezencje.
Mój faworyt.
Ja siedzac na sali odnosilam wrazenie, ze obu naszych chlopakow zarla trema. Nehringa zwlaszcza w balladzie i polonezie, w ktorym mial wpadke pamieciowa (ale wybrnal). Japonka zaczela elegancko, a skonczyla w balaganie.
Nowak podobal mi sie mniej niz w I etapie.
Mi niestety też mniej, ale nadal trzymam kciuki. Dwa ostatnie jego wykonania bardzo mi się podobały.
Może mniej Pani Dorocie podobał się repertuar PN? Bo grał świetnie – i naturalnie i był soba. Pedały doskonale prowadzi, bez ołowianych nóg. Ja czułam jego ogień cały czas. Poloneza też porównuję zawsze do Rubinsteina, ale to chyba mój bład. Dla p, Piotra to ja nie poszłam spać – jestem 9 godzin wstecz w stosunku do Państwa.
Dobranoc!
Eh, ta Kalifornia – zawsze w tyle za Europą.
Chciałbym dodać dwa słowa w dyskusji na temat tzw. właściwego grania Chopina. Zimerman mówił o poszukiwaniu co sugeruje, że sam to robi, a zatem nie uważa się za wszystkowiedzącego ( choć akurat on ma niemałe ku temu podstawy 🙂 ). A zatem poszukajmy.
Kiedy Chopin myślał „szybko” to co miał na myśli ? Co znał najszybszego ? Może galopującego konia ? Chyba nie F16 albo Lamborghini ?
Kiedy myślał „głośno” to co miał na myśli? Chyba nie huk startu promu kosmicznego z Cape Canaveral?
Kiedyś elegancja oznaczała koronki, inny makijaż itp. a obecne „czarna” od Coco Chanel.
My żyjemy dzisiaj i postrzegamy świat „po dzisiejszemu”. I teraz pytanie :
To jak ? Grać jakbyśmy żyli wczoraj czy dzisiaj ?
Przyjemnego rozważania.
może i do tyłu, ale za to zimie myślę o Was ciepło. I Ignac też myślał, jak tu zamieszkiwał.
Podobno Chopin grał dość cicho, ale mógł pisać na wyrost – wykraczając poza możliwości techniczne ówczesnych instrumentów.
Tego niestety nigdy się nie dowiemy. A jeśli pojawi się taka możliwość, myślę że najpierw raczej udam się do Lipska kilkadziesiąt lat wcześniej.
„California is a state of mind” 🙂
No jak żyć ??;-) chyba każdy kto kocha Fryderyka jest trochę i tu i tam…..
Osokins grzeje silniki ….
do Lipska do Herr Wieck? Czy za Bachem lub Mendlem?
Czy ja wiem czy state of mind… bardziej już body bo ciepełko kości grzeje.
Japonka chyba wystraszyła sie księżnej…:-(
Chyba tak. A teraz Severus Snape
@tjc Severus Snape pasuje, choć ja mam dużo banalniejsze skojarzenia w kwestii prezencji – Ferenc Liszt.
I wszystko jasne 🙂
@Berkeley special 13:08 – zdecydowanie do kantora.
W Star Wars jest taki tekst : ” W nadświetlną „.
No, musze przyznac, ze Osokijnsa wysluchalam z prawdziwym zainteresowaniem. I mimo tysiaca watpliwosci cenie jedno: on gra tak, jakby nie bylo Rubinsteinowskiego wzorca (no i jakby w historii nie bylo zadnego Konkursu Chopinowskiego z laureatami, do ktorych chcac nie chcac wszyscy sie odnosza). I za to szacun, ba traci inna epoka. A gdyby jeszcze srodki szly w parze, byloby naprawde bardzo ciekawie. Bo bylo bardzo nerwowo.
Niestety Rondo a la Mazur ciągnęło się godzinami. Jury nie lubi chyba, jak się je nudzi.
Ale tez nie bardzo lubi byc gwaltownie budzone ze slodkiej drzemki. Chociaz to akurat bylo po przerwie na kawe.
A co do ciagniecia sie, to Osokijns nie Bozhanov (no, jednak nie) i nie buduje formy, wiec wszystko sie sypie. Polonez tez byl dlugi (a przeciez jest krotki)
No to niech i ja się wypowiem. Też widzę Osokinsa jako słabszą wersję Bozhanova, ale on młodszy, ma tylko 21 lat, więc może dojrzeje. Zamiłowanie do kiczu ma wielkie (kto by inny wybrał te wariacje?!), starych nagrań też się nasłuchał do upęku, ale też zdolny jest i pewnie się rozwinie.
W następnym etapie go widzę.
Mnie Osokins w niczym nie zawiód, wręcz przeciwnie.
No i…gdybym tak grała też na bank byłabym Narcyzem 🙂
Jak napisała Pani Dorota, stanowiska pięknie nam się polaryzują. Myślę , że zdecydowanie wygrywa Chopin. 🙂 Dla mnie Osokins to talent rozmiaru Trifonova, a być może młodziutkiego Sokołowa. Uważam , że skończy jak oni :). Miłego dalszego słuchania.
Trifonov o wiele piękniej na konkursie zagrał Rondo a la Mazur 🙂
A wracając jeszcze do słów Zimermana, to prawda, on wciąż szuka. Np. po latach zupełnie inaczej zinterpretował Sonatę op. 109 Beethovena. A dlaczego?
http://szwarcman.blog.polityka.pl/2014/06/14/beethoven-w-eindhoven/
O!
https://www.youtube.com/watch?v=BSEmtSyRhjY
Ja osobiście wrzasnęłam po tym wykonaniu 😀
nie zawiódŁ ! i dwója.
Nie samym chlebem człowiek żyje.
———————————-
„Ach te Konkursy Chopinowskie ! — Przysłuchując się im od pierwszego, a także patrząc na ich rozwój z narastającym widziałem lękiem, jak się coraz to bardziej oddalają od muzyki w stronę sportu i … sadyzmu.”
————————————
Tak napisał Jerzy Waldorff w książce „Wielka gra”, wydanie z 1993 roku.
Już nie długo musi nastąpić podział w pianistyce; oddzielne powinny być konkursy dla pianistów z niskim wskaźnikiem BMI , czyli muzycy z Azji,
a drugą grupę powinni stanowić pianiści z Zachodu, takie tłuściochy, jak
nie przymierzając teraz właśnie grający pianista z Kanady – Hamelein’a
To samo może dotyczyć słuchaczy, odbiorców muzyki.
Moje ucho , jak zauważyłem, nie toleruje pianistów tzw. Zachodu,
chciałoby słuchać Japończyków, Chińczyków, Koreańczyków, w ostateczności
może pozostać pianistka reprezentująca Ukrainę o nazwisku Klinton.
Taki podział już nastąpiła w sporcie, wyczynowym ,zawodowym; nastąpiła selekcja zawodników według wskaźnika BMI. Trudno sobie wyobrazić , dla przykładu w konkurencji rzutu młotem; zawodnika, lub zawodniczkę z wagą
ciała zbliżoną do 50 kg.
OT, ale się załamałem. Po otwarciu sal koncertowych w Katowicach, Szczecinie , Wrocławiu … miałem nadzieję, że wreszcie Lublin. A tu trzeba muzyków ustawić inaczej , radzi marszałek województwa 👿
http://www.kurierlubelski.pl/artykul/8976445,centrum-spotkania-kultur-fuszerka-goni-fuszerke,id,t.html
Wacławie1 – czy zawsze rozpoznasz pianistę azjatyckiego nie patrząc i nie wiedząc kto gra?
Mózg to kłamczuszek. Lubi dopowiadać różne rzeczy tam, gdzie ich nie ma lub ukrywać te, które są 🙂
„Studio nagrań w CSK zaprojektowano na parterze, tuż obok… rury kanalizacyjnej. W rezultacie szum spłukiwanej wody mógł przeszkadzać podczas nagrywania muzyki.”
irku, gdyby to nie było tragiczne, to by było śmieszne. Muzyka na wodzie, Preludium deszczowe….
Red. Rozlach właśnie doniósł, że zmarła Lidia Kozubek.
Wlasnie uslyszalam przed przesluchaniami, ale nie zdazylam napisac. Poprzedni konkurs jeszcze komentowala w tiwi…
Lublin – ech… I potem sie dziwia komentarzom o scianie wschodniej. 😈
Szymanowski ładnie, ale trochę stres go zjada.
Odnalazl sie Yundi Li na zdjeciu (stawiam piwo temu, kto go znajdzie na zdjeciu)
Podobno w Chinach awantura, ze ponad Konkurs postawil prywate. Oni chyba jednak naprawde tego Frycka kochaja. 🙂
http://www.gramophone.com.cn/?p=2766
Linka do zdjecia
Pani Profesor Kozubek bedzie brakowalo. Wlasnie zastanawialam sie, dlaczego nie komentuje. To bylo urocze i tak bardzo z innej epoki, a przeciez trafne.
Jakoś przyciężkawo, toporny walc, pokawałkowana Fantazja,w ogóle mnie nie bierze jego granie.
A może ogłuchłam po Japonce i Rosjaninie 😉
Wnuczek Nikołajewej ma to „coś” w genach chyba 🙂 Ciekawe rzeczy powyciągał w polonezach (ale nienachalnie), walc As brawurowy, a-moll przepiękny, taki chyba jak Rozmarzony by chciał….Scherzo też. Jak by powiedział może prof. Mierżanow – ”nu maładiec”:-)
No, to jest ktos. Mozna lubic, albo nie, ale to jest ktos. Kolejny „wnuczek”?
A ja tych genów zupełnie nie czuję niestety. Wolę Kanadyjczyka z pianistycznym nazwiskiem. Jego Rondo było zjawiskowe.
Tak, najprawdziwszy wnuczek Tatiany Nikołajewej 🙂
Ja tez wole Kanadyjczyka, ale dzisiaj mial zdecydowanie gorszy dzien. Ten polonez fis-moll w centrum programu, a nieprzemyslany. Rondo fajne, walc tez mi sie podobal, bo skromny, a polonez-fantazja to tak czy inaczej utwor niewykonywalny (przecwiczylismy piec lat temu w baaardzo duzej dawce). Zreszta po co dwa polonezy? Nawet jezeli mam do niego wielki sentyment, musze przyznac obiektywnie, ze dzisiaj mnie nie porwal (a moze po prostu za wiele sobie obiecywalam).
No właśnie. Po co dwa polonezy?
Co prawda Horowitz grywał po dwa w Carnegie Hall 🙄
Wlasnie, Gostku. Jak to duzo zalezy jednak od koncepcji programu. Okazalo sie, ze jak odstapione od sztywnych regul konkursowych i zostawiono malenka furtke na samodzielnosc, ludzie sie gubia i podejmuja dziwaczne decyzje. I w repertuarze, i w kolejnosci. Pod tym wzgledem program wnuczka niepodobnego do babci byl ulozony perfekcyjnie.
Jedni powielają to, co już było (Barkarola), inni idą na co bardziej hipsterskie rozwiązania (Bolero, Paganini) i jak mówisz – z tego wychodzi, żeby zaczerpnąć z terminologii muzycznej, tzw. kaszana.
Ale inną osobą ze świetnie ułożonym programem był Julian. Berceuse i i Fantaisie-Impromptu wplótł idealnie pomiędzy obowiązkowe utwory. Słuchało się tego jak całości i nie było (zbyt) męczące.
Polonez-Fantazja został umieszczony w grupie utworów takich jak ballady, scherza, Fantazja, Barkarola. Czyli nie jest liczony jako polonez.
Ja dziś: Kanadyjczyk (choć może rzeczywiście trochę gorzej niż w I etapie, ale ja mu wszystko wybaczam, odpoczywam przy nim) i długo, długo nic. Potem zaskoczenie na plus, że Shishkin ma poczucie humoru – on z kolei ten etap miał lepszy niż poprzedni. Przy Sudo tradycyjnie zasnęłam, Szymanowski stateczny i rozsądny i niewiele więcej. Wnuk zabił mnie imperialnym graniem – tylko w Polonezie es-moll zrobiło to na mnie wrażenie (ale też tylko w częściach skrajnych, groźnych; środek bez wyczucia).
Jutro na szczęście ostatni dzień tego etapu, i to krótszy. 🙂
Muzyka na dobranoc #2 (trochę dłuższa)
https://www.youtube.com/watch?v=3jej0-_sP04
Dzisiaj dobry dzień. Zgadzam się w ocenach z Szanowną PK. Odmiennie dodam, że Osokins mi się jednak podobał. Wnuczek bardzo forte, ale też trzeba mu oddać, że potrafił zmienić się w liryka w walcu. Ale i tak najciekawsze było zobaczyć, jak Martita obserwuje pianistów przez lornetkę w czasie ich występów:-)
PS. Ale rozchełstana koszula Osokijnsa z włochami na wierzchu już nie. To zwyczajnie nieestetyczne.
Ach, jaka piękna dobranocka, Gostku. Dzięki! Uwielbiam Alicię.
Frajdo, przy Osokinsie się nie nudziłam, to już jest coś. Ubawił mnie. A oglądania Martity zazdroszczę – mnie na dole nie jest to dane 🙂
sorry za porównanie ale tym razem w naszej ekipie
nie chyba lewandowskiego co najwyżej jakieś zaplecze
znicz pruszków,ale pięć lat to dużo czasu.
nie ma chyba,oczywiście
Gostek ubiegl mię w kolysance. Jutro kilku jubilatow – na dobranocke No2 jubilat najstarszy – 143!
https://www.youtube.com/watch?v=RH71ik9lHmM
Pobutka, taka na pazdziernikowy, poniedzialkowy poranek
(urodziny 94)
https://www.youtube.com/watch?v=Xo1C6E7jbPw
Pobutka No2 (na 80)
https://www.youtube.com/watch?v=Z0PMq4XGtZ4
Och, Yves Montand – jedyny francuski piosenkarz z nieskazitelna dykcja. Moze dlatego, ze Wloch.
Wyciagnely mnie z poscieli te wszystkie interpretacje kolaczace sie po glowie. Siegnelam po „Neurotyczna osobowosc naszych czasow”, gdzie na temat sprzecznosci kulturowych Karen Horney pisze z grubsza, co nastepuje:
[i]Pierwszą z nich jest sprzeczność między współzawodnictwem i dążeniem do sukcesu a nakazem miłości bliźniego i pokory.
Druga sprzeczność występuje między naszymi potrzebami a trudnościami w ich zaspokajaniu.
Istnieje jeszcze jedna sprzeczność: między pozorną wolnością jednostki a rzeczywistym jej ograniczeniem. Społeczeństwo wmawia człowiekowi, że jest on wolnym i niezależnym panem swego życia; „wielka gra, jaką jest życie” stoi przed nim otworem i może zdobyć wszystko, co chce, jeśli wykaże wystarczającą sprawność i włoży w to odpowiedni wysiłek. W rzeczywistości jednak większość ludzi ma w tym zakresie ograniczone możliwości. To, co się mówi żartobliwie o niemożności wybrania sobie rodziców, można swobodnie rozszerzyć na życie w ogóle – na wybór i powodzenie w zawodzie, wybór rozrywek czy partnera. Jednostka oscyluje przez to między poczuciem nieograniczonej swobody w kierowaniu swym losem a poczuciem absolutnej bezradności.[/i]
I jakos tak jasno mi sie pojawilo, ze wszyscy ci mlodzi ludzie (z jednym jak dla mnie wyjatkiem) graja neurotycznie. Dlatego interpretacje najmlodszych sa takie swieze – oni nie maja nic do stracenia i – w gruncie rzeczy – niezaleznie od rezultatu, ich zycie nie ulegnie zbyt wielkiej zmianie. Im dalej w las, tym bardziej zaznacza sie potrzeba (koniecznosc) sukcesu, ktora paralizuje i kaze kombinowac, jak by sie tu wyroznic. I co zastanawiajace – najbardziej slychac to u tych zza wschodniej granicy.
Oj, Panie Zurawlew, stworzyles Pan potwora, ktory na dodatek rozmnozyl sie (i rozmnaza) w sposob niekontrolowany. A trzeba bylo te publicznosc przeciagac z ringu bokserskiego na druga strone? No i wlasciwie wyszedl turniej bokserski, tyle ze pare ulic od Okolnika (dla tych, ktorzy nie pamietaja, Uniwersytet Muzyczny im. F.Chopina zbudowany jest w miejscu, w ktorym przed wojna byl Cyrk Staniewskich. Tam wlasnie odbywal sie w 1923 roku pierwszy w Polsce turniej bokserski, ktory ponoc mial zainspirowac Zurawlewa do zorganizowania „masowej imprezy” wokol Chopina).
A tak nawiasem mowiac, pianistyka w Europie juz chyba lezy i kwiczy, bo nie ma nikogo z krajow skandynawskich, o Hiszpanii nie wspomne, ani jednego reprezentanta Niemiec, nikogo z Belgii, na 28 krajow europejskich reprezentowanych jest ledwie 10.
Oj, cos mi nie wyszlo z italikiem, przepraszam.
wlaśnie też o tym myślałam – reprezentacja europejska (poza Polską) jest bardzo znikoma. Ciekawe też rozstawienie pań i panów na tym etapie: z Japonii same panie, z Polski sami panowie.
Czy ktoś mógłby mi wytłumaczyć o co chodzi z „pobutką”? Oraz co znaczy wyrażenie „sąsiedzi” w opisie interpretacji muzycznej? Czasem mam wątpliwości co do tego jak poprawna i dobrze rozbudowana jest moja polszczyzna.
Dziękuję i czekam na dzisiejsze wrażenia.
Berkeley special
Rys historyczny „pobutki” (a nawet niekiedy „przedbutki”, a bywajet i „postpobutki”, choc nienazwana) pozostawie specjalistom, natomiast „dawanie po sasiadach”, inaczej zwane „dawaniem bokow” albo „dawaniem po bokach” to wewnatrzpianistyczny slang oznaczajacy nie trafianie w te klawisze, co trzeba.
A jeszcze à propos profesora Zurawlewa – znalazlam taki sympatyczny wpis na blogu Jolanty Wachowicz-Makowskiej:
http://nietakdawnotemu.blog.pl/2014/10/05/portrety-ludzi-zwyczajnie-niezwyczajnych-6/
Dziękuję! A portret Żurawlewa i jego żony fascynujący. Dziękuję za tych „sąsiadów” i „boki”. Dla mnie to jest to czasem do przyjęcia, ale bez przesady.
Berkeley special
Jeśli chodzi o Europę, to w eliminacjach mieliśmy jeszcze bodajże po jednym reprezentancie Niemiec, Szwajcarii i Szwecji, ale wszyscy odpadli; więcej też było m.in. Włochów i Francuzów.
Przy czym nawet, gdyby wszyscy przeszli, w ogólnym obrazie proporcji geograficznych zmieniłoby to zapewne niewiele.
Przy okazji: czy wie ktoś może, dlaczego na stronie konkursu na liście uczestników eliminacji przy części Koreańczyków widnieje „Republika Korei”, a przy pozostałych „Korea Południowa”? O ile się nie mylę, chodzi o tę samą część podzielonego państwa? Zwykły bałagan czy jednak jest to czymś uzasadnione?
(Ciekawostka: wszyscy, którzy dostali się do konkursu, są opisani jako reprezentanci KP).
@akond ze skwak A to ciekawostka, faktycznie. Ale to zwykly balagan, bo w kalendarium eliminacji jest tylko Korea Poludniowa. Wiem, ze z Polnocnej pare osob studiuje w Moskwie, ale chyba nie moga sobie tak bezkarnie wyjezdzac „na zachod”. Chociaz… Malutka Yu Pyol Mi pare konkursow zaliczyla. Ale ona pewnie „oficjalna”.
Dzień doberek, brrr, zimno na zewnątrz. Mnie ciągle zajmują słowa Zimermana. Te o poszukiwaniu.
Chopin geniuszem był i to dyskusji nie podlega. Jako przeciwnik widzenia wszędzie „Szopę rozmarzon” ciągle zastanawiam się.
Do Paryża wyjechał z nadzieją na co ? Na poważniejsze zaistnienie ? Pięknie się nosił. Pewnie dzisiaj ubierałby się u Armaniego albo D&G ( to do tych co dla nich pieniądz nieważny 🙂 ). Głowa wysoko, nigdy z „podkulonym ogonem”. Charytatywnie się udzielał, owszem, nigdy jednak z motłochem się nie spoufalał. Nigdy do tłumu nie wychodził. Trzymał dystans.
Zadawał się z arystokracją i bohemą. Bezpruderyjną. Żył na kocią łapę z kobietą utalentowaną ale o reputacji Dody Elektrody.
Pisał piękne listy, jak poeta wielkiej klasy. Tęsknił. Nie miał dostępu do maila i fejsbuka.
Czy przekonuje mnie eteryczne granie jego muzyki? Nie wiem.
Ciekawych przesłuchań.
Dziwna ta gra Nikolaeva – trochę chłodna, z grubsza ciosana, ogołocona, niefinezyjna, mroczna i szeroko rozpostarta, przykuwa uwagę. Do zapamiętania, szczególnie w formach dramatycznych.
Dzień dobry 🙂 Już po słoneczku, zimno, ale tym bardziej trzeba z uśmiechem 🙂
@ Berkeley special – co jakiś czas pojawia się tu więcej nowych i wtedy trzeba po raz kolejny tłumaczyć, dlaczego Pobutka przez t. Otóż w największym skrócie: Pobutka przez t, bo wcześniej były na obudzenie Tromby przez om (a w końcu budzimy się nie tylko trąbami), a tromby przez om wzięły się z językowych wariacji wokół kawałka z Zielonej Gęsi Gałczyńskiego o Hamlecie i trąbach („Bardzo przepraszam, ale ja w takich warunkach pracować nie mogę” – jak ktoś nie zna, wujek Gugiel podrzuci).
To taki język blogowy, w którym jest też np. Dywan (to miejsce), Frędzelki (piszący i słuchający), Pani Kierowniczka (to ja) 🙂
Pozdrawiam i lecę do filharmonii.
Dziękuję uprzejmie i życzę wspaniałych doznań.
Berkeley special
Chciałbym tylko zauważyć, że termin „sąsiad” dotyczy każdego instrumentu, nie tylko fortepianu 🙂
A clavesa takowoż? 😉
Tere tere. Jak ktoś zdolny to nawet na trójkącie zagra sąsiada.
Pobutki chyba ja najpierw robiłem, za co dostałem nawet tytuł Honorowego Budzika. O tym też mało kto wie 🙄
Pobutka3!
https://www.youtube.com/watch?v=piBT2Brkhuo
@Gostek 🙂 🙂 🙂 Umarlam ze smiechu.
@Hoko No tak, ten kurz wszystko przykryje i niepamiec. A czy pseudo to skrot od Honorowego Kukuryku (porannego) 🙂
Czy to dlatego, że wyspałem się i odpocząłem wydawało mi się, że gra pierwszego Tartakowskiego była bardzo „natuarnala” (czyli dobra, bez udziwnień, taki wzorzec…) ?
Od Hokopoko 🙂
Tartakovsky tez z poczatku bardzo mnie zaskoczyl na plus, ale potem niestety bylo znow gorzej… Ullman tez mnie dzis rozczarowal. W ogole nie jestem w stanie przewidziec, co bedzie dalej…
Ten Tartakovsky to moglby byc kawal pianisty, tylko jak widac niekiedy zdarza mu sie, ze traci glowe (i to zupelnie). I to chyba czesciej niz na konkursie. Ullman wlasciwie tylko polonez na koncu. No, teraz Wiercinski, a potem juz znikam do ogloszenia wynikow. Rzeczywistosc wzywa (i skrzeczy).
Wierciński = neo-Blechacz?
Z wyglądu czy z gry? 🙂
Nooooo….. tak 🙂
Nie szarżował. Nie wiem czy to komplement czy zarzut.
W pierwszym etapie chyba komplement (na tle ogólnym). Ale tym razem wydał mi się jednak zbyt zachowaeczy.
zachowaeczy = zachowawczy
Wielu uczestników KC (KCh) chyba zapomina, że pod tymi scherzi, balladami i polonezami kryje się jakaś treść, jakiś zamysł, jakieś opowiadanie, jakieś wyznanie, jakaś rozmowa…
Nie jestem specjalnie z tym odkrywczy; rozumiem, że młodzi ludzie mogą tego nie zauważyć zmuszeni do pamiętania o trylach, tercjach i tych wszystkich technicznych sprawach.
Ale na miły Bóg, oni maja przecież swoich profesorów. Nawet przecież etiudy nie są do bezmyślnego odbębniania. A za chwile nadejdą preludia..
Pani Doroto, jak tam słychać na sali ? Jak Wiercińskiego Pani odebrała?
Wracając do Zimermana i jego szukania… Warto by kiedyś spytać i dzisiejszych konkursowiczów, czy może też idą taką właśnie drogą – w sensie, czy się też tak właśnie, jak ów mistrz np. wczytują w przeróżne materiały źródłowe i te przeróżne okolice… i tak też obudowują swoją wiedzę o danym kompozytorze i jego dziele? Postawa Zimermana mówi nam wszak, że ważne jest w tym dotarciu do… absolutnie wszystko, nie tylko absolutny słuch… Przyznam, że Julek w 2 etapie jednak mnie przekonał. Wybrał sobie program dynamiczny i pomknął z nim leciuchno 🙂 Charles Richard-Hamelin-Chopin 🙂 Może nie na wyrost to spostrzeżenie… pa pa m
2 Festiwal Paderewskiego zbliża się:
http://www.avearte.pl/planowane-wydarzenia.html
Może kiedyś patron tego wydarzenia doczeka w jego ojczyźnie należnej mu analizy – i politycznej i muzykologicznej. I po prostu zwyczjnie ludzkiej…
Czy komuś wiadomo, czy gazetka konkursowa (Goniec Chopinowski) jest gdzieś dostępna w wersji elektronicznej (PDF)?
Chyba nie.
Wiercińskiego odebrałam tak sobie. On jakiś introwertyczny jest czy co…
@ lesio2
Bo co do tych czterech stopni wtajemniczenia wg Zimermana większość konkursowiczów poprzestaje na pierwszym stopniu, co najwyżej zatrzymuje się na drugim… Oczywiście są wyjątki.
ChR-H, dla mnie najbardziej „kompletny” pianista w konkursie. Może i program ułożył nienajszczęśliwiej, ale go obronił.
Poezja plus logika (niełatwe połączenie!), naturalność gry i swoboda przekazu. Oby tak dalej!
@PK
Dzięki i szkoda. W 2010 była i nikomu to nie przeszkadzało…
Zapytam jeszcze, może gdzieś jest, a ja nie wiem.
@ akond ze skwak – zgadzam się!
Tartakowski, czyli Rosjanin „robiący” za Amerykanina jest przykładem,
że jednak wskaźnik masy ciała BMI, w jego przypadku jest za wysoki ,
około 25, jak na pianistę XXI wieku przystało.
W przedpołudniowej serii przesłuchań, najlepsze BMI miał Chińczyk,
tak na oko 20, i nie dziwota, że najlepiej wypadł.
Tutaj można poczytać o BMI:
https://www.google.pl/url?sa=t&rct=j&q=&esrc=s&source=web&cd=1&cad=rja&uact=8&ved=0CCAQFjAAahUKEwjS15Wugb3IAhWH3iwKHZMDDHk&url=http%3A%2F%2Fbmi-online.pl%2F&usg=AFQjCNH7diMHeuprQSJ8vSwSEzs12aMWeA&sig2=A8s6mm08lFekMOqgbKPoDA
ChR-H u mnie w telewizorku 🙂
też chyba miał tak kolo 25
a wcale nie rąbał 🙂
Jest jeszcze jeden objaw, który źle, moim zdaniem, świadczy o pianiście;
jak wyciera czoło chusteczką, poci się, wykonuje przy tym niepotrzebne, dodatkowe ruchy. To nie ma nic wspólnego z maestrią pianistyczną.
Dlaczego pianista poci się? To może dotyczyć każdego z nas, niekoniecznie,
przy instrumencie muzycznym, przy każdej innej czynności…
To świadczy o niedożywieniu, o tym, że brakuje mu siły, składnika pokarmowego, który za tę siłę odpowiada.
Niech pozostanie tajemnicą, jaki to jest składnik, może to być także źle skomponowana dieta.
To wszystko dotyczy także: wycieranie rąk, klawiatury…
Tartakovsky jest Amerykaninem, bo od trzeciego roku życia mieszka w Ameryce.
A z tym BMI to, proszę mi wybaczyć, jakaś bzdura.
Talent to talent i nie zależy od żadnego BMI.
Rany boskie, Wacławie1, czy Pan jest dietetykiem? 😯 Ratunku…
ChR-H
– tak na moje oko, w moim tv, ma co najmniej dwa „punkty procentowe”
mniej we wskaźniku masy ciała BMI.
Wacławie, a jakie BMI mają legendy pianistyki?
I co te dane o nich powiedzą?
@akond ze skwak CR-H chyba zaczal od czwartego zimermanowskiego etapu. A juz ego to mu sie zupelnie roztopilo w muzyce. A ze tej ma ocean (i to nie tylko Chopina, bo jak tu kiedys wrzucilam, 7 listopada ma grac Burleske Straussa), no to i slychac te perspektywe. Tu nie wystarczy tylko poczytac, to jeszcze trzeba sobie pograc (choc a propos czytania, niekiedy odnosze wrazenie, nie niektorzy sposrod wymiataczy czytaja tylko maile, i to wlasne).
albo za
często
się ważą 🙂
Pani Doroto!
Nie jestem dietetykiem, tylko, tak mi się zdaje, że człowiekiem myślącym,
który szuka przyczyn , różnicy, w mistrzostwie pianistycznym poszczególnych
wykonawców.
Walczę w moim osobistym życiu; z wysokim BMI, i tak mi się to skojarzyło
z pianistami i pianistkami.
Mogę zdradzić tajemnicę: ten XVII Konkurs, jest pierwszym, w moim dość długim życiu, że słyszę muzykę, Chopina. Poprzednio miałem BMI około 32,
a teraz mam 27. Jeszcze gorzej było ,jak byłem młody, wtedy dla mnie
zupełnie nie istniał jako muzykant, artysta Fryderyk Chopin, nawet Anny German nie mogłem słuchać.
Mam pewne domysły, dlaczego tak się dzieje, jak to można udowodnić naukowo, ale, jest to rozmowa na inne miejsce blogowe.
@tjc
Yundi – na fotografii 3. od prawej (moim zdaniem). A z tym piwem to jak będzie? 😉
Z poceniem się nie wiem. Jeden z Chińczyków (przykro mi, chwilowo nie pamiętam który) jest całkiem normalny pod względem postury, a poci się jak piłkarz. Inni różnie.
Proszę pamiętać, że pianiści siedzą przez trzy kwadranse pod bardzo silnymi światłami, i nie tylko siedzą, ale wykonują potwornie intensywną robotę fizyczną i umysłową.
Czy Pan grał kiedyś na mocno oświetlonej scenie, nawet nie w warunkach konkursowych, tylko takich zwykłych?
Wycieranie klawiatury itp. to wszystko są odruchy nerwowe lub uspokajające. Oczywiście, że nie ma to nic wspólnego z „maestrią”, ale jakoś to tłumaczę wyspokojeniem się przed rozpoczęciem występu (zwłaszcza, że te muśnięcia klawiatury chusteczką pewnie nic nie dają, a wszyscy i tak przecierają tylko białe klawisze, chyba tylko jedną osobę przyuważyłem, że przeciera czarne 🙂 )
A czy słuchał Pan wcześniej jakiejkolwiek innej muzyki poważnej/ fortepianowej? Obawiam się, ża takie teorie dość trudno udowodnić, bo trudno przeprowadzić eksperyment kontrolowany.
I pierwszy raz słyszeć muzykę Chopina? Aż mi się nie chce wierzyć… W tym kraju?
@zos YES! piwo albo nad Wisla, albo nad Sekwana (moze byc tez nad Warta w swietym miescie, ale Warta taka jakas smarkata tam, zadna rzeka)
A wycieranie klawiatury to troche gra na zwloke, a troche czarowanie (zauwazyliscie to odganianie zlych duchow u Osokinsa?) 🙂
Teraz to i pracownicy sceniczni przecierają klawisze, jeśli ten sam instrument pozostaje dla następnego pianisty.
Proszę Państwa, czy możemy zakończyć na dobre jałową dyskusję na temat BMI? Zupełnie nieapetyczna ona jest.
Wacławie, a jakie BMI mają legendy pianistyki?
I co te dane o nich powiedzą?
======================================
Takie pytanie też sobie zadawałem i zadaję .
Dopóki w pianistyce było niewielu artystów z Azji, Dalekiego Wschodu,
problem wagi ciała pianisty był niezauważalny; zawsze dominowali pianiści z Zachodu, z reguły krępej budowy ciała, z miarę jednakową sylwetką.
Nie było widać wśród pianistów grubasów i grubasek. To były bardzo do
siebie podobni artyści sztuki muzycznej, z BMI w przedziale 23 do 25.
Kojarzy mi się wygląd pianistów Zachodu , z tym, jak wyglądali nasi politycy
na wiosnę w 1989 roku przy Okrągłym Stole; pięknie się prezentowali,
po dojściu do władzy, niewiele czasu było potrzeba, stali się pokracznymi grubasami, w większości przypadków.
Za to wśród śpiewaków operowych…
A Okrągły Stół co ma do tego??
OK. Gospodyni kazała przestać.
G Przelotem
======================
O nagrzanej sali Filharmonii pisze Jerzy Waldorf w „Wielkiej grze”,
o wydzielających dużo ciepła kamerach.
Teraz, mamy inną technologię wizyjną i oświetleniową.
Ze słuchaniem muzyki poważnej, to też może być ciekawe, szczególnie dla ludzi młodych; słuchaliśmy muzykę poważną, głównie w radiu, jak wiadomo, były tylko dwa programy, trójka pojawiła się ale tylko dla tych, którzy mieli odbiorniki z UKF-em, to nie było powszechne. Mieliśmy, wtedy, wysoką kulturę muzyczną w narodzie, felietony muzyczne Jerzego Waldorffa w POLITYCE , w telewizji, radiu……..nie dziwne jest dla mnie, że zainteresowanie Konkursem Chopinowskim była znacznie większe, niż jest teraz.
GP
W czasach tej obmierzłej komuny, Chopin był obecny w programie pierwszym Polskiego Radia, zawsze w w godzinach popołudniowych o godzinie 16:30 ,
w niedzielę nadawany był półgodzinny koncert chopinowski, ; ludziska ówcześni musieli słuchać muzykę Chopina, nawet jak nie chcieli, taką
przechodzili katorgę, razem ze mną.
Koncerty konkursowe, zawsze były transmitowane, bezpośrednio w programie pierwszym tvp.
Dzisiaj, gdyby do tego doszło, do transmisji konkursu w pierwszym
programie, doszłoby do rewolucji, ludzi zburzyliby obiekty na Woronicza,
taką mają miłość do muzyki Chopina.
Bez przesady.
Po prostu dzis jest wiecej programow.
A Konkurs Chopinowski jest tym razem naprawde wszedzie.
Zastanawiam się jak wielkim błędem jest notoryczne granie diminuendo zamiast crescendo w Barkarolli?
Z FB dla Gostka
Narodowy Instytut Fryderyka Chopina
Agnieszka Jaszczak Szanowna Pani Agnieszko, Goniec jest dostępny w Filharmonii Narodowej, w Muzeum Chopina, w szkołach muzycznych w Warszawie, na Uniwersytecie Muzycznym im. F. Chopina w Warszawie, w Klubie Chopinowskim na Skwerze Hoovera, w Bibliotece Instytutu Muzykologii UW, w S1, w Domu Urodzenia Fryderyka Chopina w Żelazowej Woli oraz w Holtelach Sofitel i Regent.
https://www.facebook.com/instytut.chopina/photos/a.429623750519.222937.223544980519/10153593277730520/
Chciałabym bardzo, aby młodziutki Tony znalazł sie w gronie laureatów ! Naprawdę mnie zachwycił, tym równiez, ze jego nieskazitelna technika jest tylko środkiem do celu…Fortepian mu śpiewał pięknie , a kiedy trzeba to zagrzmiał .
Co do wycierania klawiatury jeszcze – jesli pianista przed nami miał czelność się spocić, to wtedy palce się ślizgają, a to grozi wypadkiem .No i paprochów żadnych tez nie może byc przecież – czyli sterylny kokpit 🙂
Tak bardzo liczyłam na Alexię po I etapie…
Już widziałam „nową” Marthę – II etap rozwiał złudzenia. Chaos bolał, ale mniej niż to, że nie miała nic do powiedzenia. Szybkie i mocne palce, to jeszcze nie muzyka. Podoba mi się Eric – wytworny, wyrafinowany, cudowna dbałość o jakość dźwięku. Dawno nikt mnie muzycznie nie wzruszył, jemu się udało. Z Polaków najdojrzalej, w moich oczach, wypada Łukasz Krupiński – te harmonie w II etapie… Widzę go w finale.
mt7
Dzięki bardzo. Zobaczymy, czy gdzieś uda mi się dotrzeć.
Wlasnie w biurze mi powiedzieli, ze od 3 etapu bedzie stopniowo wrzucany na strone konkursu. Numery archiwalne tez. 🙂
Fajnie, dzięki 🙂
Czyli metoda na wnuczka jednak nie podziałała… 🙂
No dobra, można dyskutować albo nie dyskutować, ale niektóre decyzje, ehm, nietypowe.
U mnie 12/20 🙂
Szkoda mi Cheng Zhanga i Szymanowskiego, bo Julian to był mój typ prywatny 🙂
Nie wiem, czy Yvett G. powinna była przejść.
Ivett nie przeszła, o ile dobrze notowałem.
Wnuczka żal, ale reszta „moich”gra dalej 🙂
Myślę, że choć Julian/a odpadł, to podoba mi się wybór:-)
Cheng Zhanga też bardzo mi szkoda, podobał mi się dziś.
W sumie wyniki niezłe, choć oczywiście też parę nazwisk bym zamieniła. Trudne zadanie miało dziś jury.
Zrobię nowy wpis.
Juliana też mi szkoda jednak, zwłaszcza, że przepuścili słabszych, ale to już zawsze tak jest 🙁
Nie wyraziłem się jasno – wiem, że Yvett NIE przeszła, ale nie wiem, czy słusznie.
Niestety odpadło wielu moich prywatnych faworytów, którym kibicowałem z sympatii.
E tam trudne. Dywan powinni byli zapytać. Mieliby wynik o 21:15.
Szacun dla jury . Poważni kandydaci zostali, a że kilku przepchnięto, to życie samo. Ja i tak będę tęsknił za Mouzą 🙂
Pewnie IBM brali pod uwagę 😉
O ile bardzo mi smętnie, że elegancka gra p. Nowaka nie znalazła uznania u jury, to myślę, że taka jest natura tego konkursu. Kogoś trzeba zostawić. Cieszę się, że Tony i Dinara przeszli, oraz pani Liu i pan Lu.
Pan Tony mnie zachwycił dzisiaj bardzo. Bardzo, bardzo.
Pozdrawiam Państwa wszystkich.
Berkeley special
Zapraszam do nowego wpisu 🙂
A ja się cieszę, że uslyszę jeszcze w konkursie Krzysztofa Książka. Sprawił mi przyjemność swoim graniem w 2 etapie. Bo o Ch.Rich.Hammelin to nawet nie pomyślałam, że mógłby odpaść. Życzę mu bardzo zimnej głowy i opanowanych nerwów w 3 etapie.