Butterfly w slumsach
Zaskakująca, ale sugestywna jest koncepcja spektaklu Madame Butterfly w Operze Wrocławskiej w inscenizacji Giancarla del Monaco, syna słynnego śpiewaka Maria.
Oczywiście nie jest on po prostu synem śpiewaka, ale też uznanym reżyserem. Widać to w samym jego sposobie bycia – no i widać efekty w przedstawieniu. Pracował intensywnie z zespołem trzy tygodnie, dając śpiewakom niełatwe zadania aktorskie. No i rzeczywiście, większość ról robi wrażenie i jest sugestywna, nawet jeśli wokalnie nie wszystko jest najpiękniej.
Scenografię i kostiumy przygotował William Orlandi, stale współpracujący z reżyserem. Można powiedzieć, że cała wizja jest wysmakowana. Akcja rozgrywa się pod wielkimi betonowymi przęsłami jakiegoś wiaduktu; za nim stoją domki z japońskimi napisami (sklepy? restauracje?), a z przodu, po prawej, stoją na sobie dwa kontenery, które stanowią mieszkanie Pinkertona (chwilowo) i Cio-Cio-San. Kontenery są szare, ale przezroczyste, więc kiedy w środku zapala się światło, można podglądać, co dzieje się w środku. Wszystko, także kostiumy, jest utrzymane w wielu różnych odcieniach szarości, incydentalnie pojawia się biel (stroje ślubne) i czerń. Bardzo konsekwentnie utrzymana jest ta gama przez większość spektaklu; nawet Star Spangled Banner zawieszony przed wejściem do konteneru ma szare paski zamiast czerwonych. W jednym tylko momencie pojawia się krwista czerwień: gdy Butterfly słysząc, iż statek Pinkertona nadpływa, chce upiększyć swoje otoczenie i rozrzuca czerwone i białe kwiaty; jeden z czerwonych przypina sobie do włosów. Ta czerwień jest jak krzyk.
Spektakl premierowy był z udziałem gości zagranicznych, którzy z pewnością podnieśli poziom spektaklu. Przede wszystkim James Valenti jako Pinkerton – bardzo odpowiedni do tej roli, bo Amerykanin o włoskich korzeniach. A jeszcze na dodatek przystojny, co możemy podziwiać widząc jego obnażony tors, i to parę razy. Ciekawe, że całość rozpoczyna się myciem Pinkertona w balii za parawanem; pod koniec ten motyw powtarza się w formie mycia, również w balii, jego synka.
Zagraniczni śpiewacy wystąpili również w rolach Sharplessa (Valdis Jansons) i Wuja Bonzo (John Paul Huckle). Ze strony polskiej ciężar spoczywał na Annie Lichorowicz w roli tytułowej. Ona również pokazała nienajgorsze aktorstwo i w ogóle starała się, jak mogła, ale pewnych cech swego głosu – ostrość, suchość, rozwibrowanie, krzykliwość w górnym rejestrze – nie dała rady przeskoczyć. Barbara Bagińska zademonstrowała silną postać Suzuki, Aleksander Zuchowicz dał prawdziwy popis aktorski (ogólnie jest w tym dobry) jako Goro, paskudny stręczyciel, a Łukasz Rosiak, książę Yamadori, na koniec zamienia się w mafiosa, rzucającego peta na ciało Butterfly, a wcześniej zabijając Suzuki przy współudziale Goro.
Emocjonalnie więc spektakl jest mocny, muzycznie przyzwoity (Ewa Michnik też, jak słychać, porządnie popracowała z orkiestrą), zatem wrażenia ogólnie na plus.
Komentarze
Hm, to nie śpiewała Ermonela Jaho jako Butterfly? Bo, zdaje się, że była zapowiadana…
O torsie J. Valenti wiem niewiele, ale wspomnienia z jego występów na żywo mam jak najgorsze. Zresztą m.in właśnie w roli Pinkertona. Ale, cóż, może nastąpiła jakaś cudowna odnowa…Bo jakoś nie chce mi się wierzyć, że można aż tak dowyglądać coś czego się nie umie dośpiewać…
Jeszcze w odniesieniu do poprzedniego wpisu
20 XII
Herreweghe – byl rowno dwa lata temu w Toronto. W programie: cztery czesci Die Weihnachts-Oratorium. To byl jeden z bardzo niewielu koncertow na ktorych bylem, po zakonczeniu ktorych, publicznosc doslownie zamarla. Niesmiale oklaski zaczely sie – nie potrafie powiedziec – po dziesieciu/dwudziestu sekundach po zakonczeniu utworu. Nie do opisania!
https://www.youtube.com/watch?v=DD1XmIgOOUc
W szczecińskim dodatku GW nawiązanie do PK ale przede wszystkim
do niesamowitego, moim zdaniem, projektu.
Obecny szef Warszawskiej Jesieni napisał na zamówienie Opery na Zamku operę dla…dzieci! I jak pisze autorka artykułu rzecz jest niesamowicie ciekawa. Wyreżyserowała Natalia Babińska.
Nie wiem jak w innych miejscach w kraju ale takich rzeczy to w sumie nie ma nawet w operach berlińskich…
Muszę się na to koniecznie wybrać, a może ktoś był na tym spektaklu?
http://szczecin.wyborcza.pl/szczecin/1,34959,19374977,ambitne-przyblizanie-opery-dzieciom-premiera-historii-najmniej.html#BoxLokSznImg?utm_source=facebook.com&utm_medium=SM&utm_campaign=FB_Szczecin_Wyborcza
Dzień dobry już z Warszawy 🙂
Rzeczywiście wygląda to ciekawie, muzycznie na pewno, zważywszy, że Jerzy Kornowicz (właściwie wciąż przyszły szef WJ, bo najbliższą robi jeszcze Tadeusz Wielecki) sam ma trójkę dzieci 😉 więc chyba wie, jak dla nich pisać…
A tych „wydarzeń roku” to wymieniałam dziesięć, nie pięć.
Do Butterfly wracając: no właśnie niestety Ermoneli Jaho nie było. Nie wiem zresztą, dlaczego. A Valenti naprawdę nie był tym razem taki zły – no, chyba że trzeba wziąć poprawkę na odbiór osoby nierozpieszczonej trzema dobrymi operami w swoim mieście 😉
„Historia najmniej prawdopodobna” Jerzego Kornowicza równie dobrze mogłaby mieć tytuł „Historia najbardziej aktualna” Jak każda dobra bajka ma warstwę dla dzieci, której przedmiotem są rozważania czym jest czas i jaka jest jego rola w życiu człowieka oraz warstwę, którą mogą odczytać dorośli. A tam odniesienia (przynajmniej w moim odczuciu) do obecnej sytuacji w Polsce tak bardzo aktualne jakby utwór powstał w ciągu ostatniego miesiąca. Znakomita inscenizacja Natalii Babińskiej tylko podkreśla wszystkie walory utworu.
Pobutka 21 XII
Urodziny M. Tilson-Thomas https://www.youtube.com/watch?v=j3xTdE1fnqM
Paco de Lucia sprzed czterdziestu lat! https://www.youtube.com/watch?v=jxodluTaz4g
no i dla najodwazniejszych 😉 Frank Zappa https://www.youtube.com/watch?v=smZA9Jv3qH0
Przepraszam , że nie na temat. Czy to prawda , że Piotr Anderszewski został odznaczony KRZYŻEM KAWALERSKIM ORDERU ODRODZENIA POLSKI
za wybitne zasługi w pracy artystycznej i twórczej, za popularyzowanie polskiej muzyki w świecie?
Czy istnieje fotorelacja z tego wydarzenia ?
Dzień dobry 🙂
Tak, Pani Elżbieto. Odznaczył go prezydent Bronisław Komorowski z okazji święta 3 maja. Czy istnieje fotorelacja – pewnie trzeba byłoby poszukać. Nie wiem, czy na stronach prezydenckich zachowały się jeszcze relacje z wydarzeń poprzedniej prezydentury… Ja nawet zdjęcie widziałam, ale wtedy, nie dziś.
>>> Czy to prawda , że Piotr Anderszewski został odznaczony KRZYŻEM KAWALERSKIM ORDERU ODRODZENIA POLSKI (…)
Tak, jeszcze przez BK, w maju br. Fotorelacja, a nawet wideorelacja, jest dostępna tutaj:
http://press.warszawa.pl/prezydent-rp-bronislaw-komorowski-wreczyl-odznaczenia-panstwowe-z-okazji-swieta-narodowego-3-maja/
(zdjęcie z PA tylko jedno, dosyć daleko na stronie; w relacji wideo ok. 13:00)
O, dzięki! Nie zdążyłam poszukać 🙂
@Dariusz 07,
dzięki za relację. Domyślałem się, że jest to interesujące i oryginalne. W takim razie zabieram rodzinkę (dziecię 7 plus jest) i w wolnym terminie jedziemy 🙂
Urodzaj na wykonywanie Jana Sebastiana ostatnio ogromny.
Co teraz szczególnie wiąże się z okresem bożonarodzeniowym.
A więc Weihnachtsoratorium.
Wczoraj zabrzmiało (kantaty 1-3) w Filharmonii Narodowej pod dyrekcją szefa NFM – grała znakomicie przygotowana (przez Jarosława Thiela) Wrocławska Orkiestra Barokowa (piękne solo/sola 🙂 skrzypiec i oboju) a śpiewał porywająco 28-osobowy chór tegoż NFM (przygotowany przez Agnieszkę Franków-Żelazny). I bardzo dobra czwórka solistów (nie wymienię nazwisk, bo nie kupiłem programu, bo zabrakło).
Oratorium będzie dane również w pr2 w pierwszy dzień świąt (Kujiken), a na „żywo” jest już zapowiedziane wykonanie pełnego cyklu siłami WOK pod Władysławem Kłosiewiczem (15,16.01.2016)
@lesio2 11:19
Jeśli nic się nie zdarzyło w ostatniej chwili, to skład solistów miał być taki :
Katherine Manley – sopran
Ewa Marciniec – alt
Benoît Haller – tenor
Peter Harvey – bas
Tak przynajmniej podaje NFM na swojej stronie : http://www.nfm.wroclaw.pl/component/nfmcalendar/event/3401
Ciekawa rozmowa z PA na stronie berlińskich filharmoników (po polsku) https://www.digitalconcerthall.com/en/interview/22391-4
Serdecznie dziękuję ! Jak zwykle administrator strony anderszewski.net zaspał i nie umieścił wzmianki , dlatego nie byłam pewna tej informacji.
@akond ze skwak ” zdjęcie z PA tylko jedno, dosyć daleko na stronie ” – jak to mówią OSTATNI BĘDĄ PIERWSZYMI 😉
@ Krzysio – witam i dziękuję za bardzo interesujący link! 🙂
(Krzysztof Polonek jest skrzypkiem Berliner Philharmoniker, jednym z pięciu Polaków w zespole)
Wczoraj lesio się „bachował” 🙂 a ja w końcu trafiłam całkiem gdzie indziej. Ni mniej, ni więcej, tylko na Dworzec Wschodni 🙂
http://komuna.warszawa.pl/2015/12/08/opera-kolejowa-2015-wspolny-projekt-komuny-warszawa-i-instytutu-teatralnego/
Pierwszy raz zetknęłam się z produkcją Komuny Warszawa (dawniej Komuna Otwock) i bardzo to sympatyczne wrażenie na mnie zrobiło. Rzecz miała trochę z flash mobu, czyli nietypowe miejsce, obecność w zupełnie nieprzeznaczonym do tego kontekście, ale była to zamknięta forma, bez niespodzianek – najpierw trzeba było stać dość długo po słuchawki (bo dźwięki nie mogły przeszkadzać w normalnym życiu dworcowym), potem przemieścić się w głąb hali, przed ustawioną estradę, ale odsunąć się jeszcze, by zrobić miejsce dla tancerzy w gustownych szarogołębich strojach. Nad estradą wisiał jeszcze ekran, na którym wyświetlano coś na kształt partytury; widoczny był również tekst wypowiadany lub wyśpiewywany przez solistkę. Ciekawe, że Olga Mysłowska wykonuje również barok – chyba jeszcze nie miałam okazji jej słyszeć w tym kontekście (choć z nazwiskiem chyba już się zetknęłam); dziewczyna ma naprawdę kawałek głosu, który dobrze komponował się z elektroniką (słyszalną tylko przez słuchawki) i dźwiękami skrzypiec; parę osób również odczytywało fikcyjny rozkład jazdy. Nie miało to jakiegoś wielkiego przesłania (jak inne spektakle KW, o których można przeczytać na ich stronie), ale też nie musiało; było przyjemnym oderwaniem się od codzienności, choć do codzienności nawiązującym.
Sympatyczny i mądry facet ten P.A
Ostatni raz go słyszałem latem w FB z M.Goerne. A pierwszy raz w życiu…Nie zgadniecie! W czasach studenckich na wakacjach w…Międzyzdrojach. Anderszewski grał recital w domu kultury (czy coś w tym stylu) w ramach jakiegoś tamtejszego festiwalu. Nie był chyba wtedy jeszcze tak dużym nazwiskiem jak obecnie, ale już płyty z dobrym logo miał…Repertuaru nie pamiętam, ale występ zrobił na mnie na tyle duże wrażenie, że od tamtej pory jego koncertów raczej nie omijam.
To jeżeli jesteśmy przy PA, z nowości jest jeszcze bardzo przyjemna relacja z festiwalu Estoril w Lizbonie, gdzie PA był jednym z uczestników spotkania literacko-muzycznego. Swoją twórczość przedstawiał m.in. angielski krytyk i poeta John Berger, a PA towarzyszył z muzyką Schumanna i Szymanowskiego.
Tu link: https://www.youtube.com/watch?v=L5bPiLAPwaE
Przyjemne to, bo miło posłuchać tych utworów z interpretacyjnym wprowadzeniem, granych na takim małym, zwyczajnym spotkaniu (bez napięcia, jakie towarzyszy wykonaniu i odbiorowi tej muzyki w warunkach filharmonii).
A w ramach tych samych odznaczeń prezydenckich z okazji 3 maja, wyróżniony został też (choć za inne zasługi) pisarz i publicysta Krzysztof Varga. To śmieszny zbieg okoliczności, że tego samego dnia odznaczeni zostali dwaj wybitni Polako-Węgrzy:-)
Dziękując Frajdzie za linkę dodam może, że John Berger sławę zawdzięcza powieściopisarstwu (zwłaszcza G cieszyła się dużym wzięciem, również u nas). Zasłużonym.
Pobutka 22 XII Teresa Carreno 162 https://www.youtube.com/watch?v=pWpUGx1mp8Y
Lil Green 96 https://www.youtube.com/watch?v=oavQY5V0xpg
Puccini 157, Varese 132
Przez nastepnych dobrych pare dni nie bede budzil PT uczestnikow. Milych snow!
Tu jest pobutka na 24 XII https://www.youtube.com/watch?v=OHwBriJZSiA
Najlepsze zyczenia wszystkim uczestnikom najlepszego blogu 😆 – przede wszystkim zdrowia 😀
Dzień dobry 🙂
@ schwarzerpeter – wzajemnie! Ja jeszcze ogólnie będę życzyć. We środę jadę całkowicie odpoczynkowo na tydzień do Sopotu, ale kompa biorę, więc pewnie się czasem odezwę.
@ Frajde – dzięki! Już to widziałam na innej stronie, ale tam już skasowano. Zabawne, że zapowiadano improwizacje, a tymczasem były przygotowane utwory 🙂
Fajnego kota znalazłem 🙂
http://imgfave-herokuapp-com.global.ssl.fastly.net/image_cache/138711149082568.jpg
Ścichapęku Johna Bergera poznałam dopiero poprzez to spotkanie, choć, z racji zainteresowań, kojarzyłam „O sposobach widzenia”. Nie mam zazwyczaj wiary w twórczość osób, które zajmują się tyloma dziedzinami naraz, ale skoro piszesz, że powieść dobra i w dodatku dostał za nią Bookera, to przyjmuję:-)
@PK
Ho, ho, ho, PK w moim rodzinnym mieście:-) Bardzo to miły i uważam trafny wybór. Sopot o tej porze roku jest najprzyjemniejszy. To może wpadniemy na siebie w czasie jakiegoś spaceru nadmorskiego:-) Odpoczywać będę tam również, ale też muszę trochę zająć się porządkami (choć nie Świątecznie). Niestety zamyka się (chwilowo) ulubione miejsce jedzeniowe – „Tupot Mew”. Zostają jeszcze bezpretensjonalne, też smaczne: „Stacja Sopot” na Jagiełły, „Sanatorium” na Grunwaldzkiej i już kultowy „Bar Przystań” (zimą nie wrzucają ryb do mikrofali, więc dużo smaczniejsze niż latem). Że tak pozwolę sobie na kilka rekomendacji gastronomicznych na blogu muzycznym. Natomiast, poza „Mount Blanc”, które jest dobrą opcją na kawę i ciacho, odradzam knajpy znajdujące w ciągu od Mola do Monciaka (do wysokości torów, bo po drugiej stronie torów np. przyjemna Naleśnikarnia). A i podobno nowy dworzec już otwarty. Bardzo jestem ciekawa, bo to kontrowersyjny, duży budynek, wśród kurortowej kameralnej architektury.
Ech, żeby nie te koty od Hoko, to o ileż by smutniej było… 🙂
@ Frajde – dzięki za rekomendacje! Kiedyś już parę zim spędziliśmy z rodziną w tym miłym mieście, bardzo sympatycznie to wspominamy. Zwłaszcza że były to też ciepłe zimy i sylwester na plaży był bardzo przyjemny 🙂 Ale tym razem wyjedziemy przed sylwestrem.
Z wymienionych knajp znam oczywiście „Przystań”, do której wybieramy się zaraz po przyjeździe, bo już wiemy, że w Wigilię i pierwszy dzień Świąt nieczynna, a chcemy jeszcze kupić pyszne śledziki na wynos. Reszty nie kojarzę. Będzie co zwiedzać.
I może rzeczywiście się miniemy 🙂
A my w Sylwestra chyba właśnie na plaży:-) Z knajpek podałam tylko takie zwyklejsze, na codzienne jedzenie. O półkę wyżej polecam „Trattorię Rucola” (w Krzywym Domku), czy też „Tesoro” (okolice „Przystani”). Chwalony jest też „Bulaj” (plaża w stronę Orłowa). Natomiast niebo w gębie to francuska Cyrano & Roxane, ale tam już dla mnie na wyjątkowe okazje. Raz się skusiłam i zdecydowanie było warto. To miłego, choć życzenia pewnie jeszcze osobno napiszę.
Przepraszam, że się wtrącę, bo w Sopocie spędziłem ładną część życia. O półkę czy dwie niżej, a konkretnie na tej najniższej półce, to polecam bar prawie na końcu Grunwaldzkiej w stronę 3 Maja, zaraz za pocztą. Kiedyś robiłem na Chrobrego, więc miałem blisko. 🙂 A w tym Cyrano itd. za moich czasów była przyzwoita cukiernia i komu to przeszkadzało?
No i jeszcze gwoli ścisłości prawniczej – Sopot może być (i jest) rodzinnym miastem w sensie pobytu od małego, jednak w Sopocie nikt się nie urodził od niepamiętnych czasów, bo miasto nie dysponowało odpowiednią placówką medyczną. Miastem rodzinnym rodowitych mieszkańców Sopotu jest na ogół Gdańsk. 😛
Można też rodzić się w domu 🙂
O bardzo przepraszam Wielki Wodzu moja Mama urodziła się w Sopocie, gdy jeszcze tam był szpital. To nie takie niepamiętne czasy:-) Jest zatem prawdziwą Sopocianką. Są w Sopocie dwa kluby Sopociaków, z których do jednego mogą należeć tylko Ci, którzy w Sopocie się urodzili.
Natomiast bar, o którym Wielki Wódz pisze, kojarzę oczywiście, nawet z czasów, gdy był prawdziwym barem mlecznym. Teraz nie byłam. Cukiernię na miejscu Cyrano też lubiłam, choć nie jestem pewna, czy była ona właśnie w tym miejscu, czy nie raczej na miejscu pizzy, która jest obok.
No dobra, wyjątki są. Kiedyś jechałem z taksówkarzem urodzonym w Sopocie. 🙂
Cukiernia na pewno była tam, chodziłem tamtędy do szkół parę lat i czasem się dożywiałem. Oraz w barze Karaluch niedaleko, teraz, jak widzę, to bardzo światowa restaurant Picasso. Zboczenie zawodowe każe mi się zastanawiać, czy spadkobiercy artysty coś o tym wiedzą. 🙄
Paskudnie się tam zrobiło i współczuję normalnym tubylcom. Od kiedy zamieszkałem na całkiem innym szlaku turystycznym wiem, że taka lokalizacja ma wady, a o zaletach nie słyszałem. Chyba, że ktoś żyje z zaopatrywania turystów, to wtedy jo.
O! Jak miło, że choć z pewną taką nieśmiałością to wrzucił schwarzerpeter
mojego ulubieńca Franka Zappę 🙂
Ten artysta wart jest przypominania nie tylko dzięki dokonaniom muzycznym, swoim sposobem bycia na estradzie i po za nią sprawił ludziom wiele frajdy.
Wiem, że Pani Kierowniczka też Franka docenia, co zapisujemy oczywiście po stronie plusów dodatnich 😉
Dzień dobry 🙂
Sopot latem jest nie do zniesienia. Za to zimą jest naprawdę przyjemny. Przynajmniej tak było jeszcze w zeszłym roku, kiedy zrobiłam wypad z Gdańska… Tylko omijać miejsca zdecydowanie turystyczne, łazić brzegiem morza – i jest super.
I z autopsji wrześniowej jak również wielu znajomych donosi, że Bulaj się zepsuł wielce. Tam zresztą i tak najładniej jest latem.
Rucola serwuje kuchnię orientalną. Sporo Maroko i hinduiszczyzny
A dżoging z przewodniczącym Tuskiem jest w pakiecie w tym Sopocie?
To może też się skuszę…
Frank w klimatach bliższych blogowiczom (?):
https://www.youtube.com/watch?v=QCSbucdVEkg
Żółty rekin rządzi 😉
Kochani, pozdrawiam wszystkich z wietrznego dziś i mokrego, ale pięknego Sopotu. I na Święta życzę Wam odrobiny spokoju! O ile to tylko możliwe. Trochę prostego, acz miłego śpiewanka: https://www.youtube.com/watch?v=2QXJw9lB2p0
Dobry Wieczór, byłem w Sopocie przez ok. tydzień pod koniec stycznia tego roku i bardzo dobrze wspominam ten wyjazd, w tym wycieczkę do Helu – o tej porze roku zupełnie pustego (córka chciała zobaczyć, jak się mają portowe koty :-).
Dywaniku kochany z Frędzelkami i Panią Kierowniczką, przyszedł czas życzeń. 🙂
Dobrego, spokojnego świątecznego czasu w przyjaznym gronie, a w nowym roku niech Wam się darzy wszystko, co najlepsze.
Serdecznie pozdrawiam i dziękuję, że jesteście.
Pani Kierowniczce i całemu Towarzystwu – życzenia wszystkiego dobrego i tego, co komu w duszy gra.
Radosnych świąt 🙂
A ocywiście, ze i Poni Dorotecce, i syćkim jej gościom niek gro w dusy jak najpikniej! Jo tyz tego zyce 😀
I wszystkim Ewom, zapomnianym podczas świątecznego zabiegania, najlepszego życzę…
Dzień dobry ! Witam Panią Redaktor i od razu przepraszam, że tak długo się nie odzywałem… Byłem zajęty rozmaitymi muzycznymi sprawami – m.in. tym https://www.youtube.com/watch?v=cVBO9cL-yPA 🙂 Serdecznie pozdrawiam życząc Zdrowych, Spokojnych Świąt !
Spokojnych Świąt
Wszystkim !!!
Udanego odpoczynku – Kierownictwu i Frędzelkom. Wszystkiego muzycznego!
Dywanikowi – dobrych splotów okoliczności.
Świętujmy mimo wszystko.
Wszystkim wszystkiego najmuzyczniejszego!
I niech no kto spróbuje trzepać Dywan…no!
Pani Kierowniczce i wszystkim Frędzelkom spokoju, radości w towarzystwie najbliższych i ulubionej muzyki.
I wzajemnie, kochane Frędzelki, wszystkiego najlepszego!
Dobrze, że przypomnieliście o Ewach – mamy ich tu kilka, więc dodatkowe imieninowe serdeczności!
Przypomniał mi piekut o kotach portowych na Helu – mają one tam swój specjalny koci dom. Tutaj wśród innych zdjęć można go odnaleźć:
https://picasaweb.google.com/110943463575579253179/HelLipiec2011
Dywany trzepać nie trzeba bo odkurzany i prany jest na bieżąco 🙂
Pogodnych Świąt Bożego Narodzenia i licznych miłych prezentów.
Aha, – i udanych spacerów 😉
Frędzelkom poznanym i niepoznanym – jednako wszakże przyjaznym tym wszystkim czułym na to co „w duszy gra” – dobrego czasu świąt i cierpliwości w doczekaniu wiosny (w szczególnie metaforycznym obecnie pojęciu tego słowa) ślę z oazy sytości, dobrobytu i spokoju.
No i rzecz jasna Pani Kierowniczce też i przede wszystkim :))
Macham z oazy morskiego powietrza (piekna dzis byla pogoda, a morze gladkie jak stol) w strone oazy sytosci, dobrobytu i spokoju 😉
I we wszystkie inne! 🙂
Dzień dobry.
Spokojnego odpoczywania / świętowania. 🙂
Wrzucam link, może kogoś zainteresuje:
http://www.24kurier.pl/akcje-kuriera/przez-granice/otto-manasse-kompozytor-ze-szczecina/
Pobutka!
https://www.youtube.com/watch?v=T2ZSFQ0j-iE
Dzień dobry! Jaka miła świąteczna Pobutka. A za oknem leje… W związku z tym wyprawiamy się do Gdańska na wystawę, polecaną mi tu zresztą, której poprzednim razem nie zdążyłam obejrzeć.
Oby nam w duszy gralo…
Dziekuje za piekny rok 2015 na tym blogu
____
„Ride em Jewboy” https://www.youtube.com/watch?v=yUtTY01qF6Y
te ballade, kompozycje Kinky Friedmana , w wykonaniu Willie Nelsona
slucham bardzo czesto – jakiz piekny i wzruszajacy tekst
Domyślam się, że benny54 to nowy nick ozzy’ego? Dobrze, że chociaż na tym blogu rok 2015 był piękny… i dzięki za miłe słowo!
A ja byłam dziś na tej wystawie:
http://mng.gda.pl/kalendarz/grzech-obrazy-grzechu-w-sztuce-europejskiej-od-xv-do-pocz-xx-wieku/
Dużo tam jest ciekawych i pięknych rzeczy, ale w strasznym bałaganie. Niby chodzi o pogrupowanie tematyczne, ale skoro Pieter Breughel II znajduje się w pobliżu Stanisława Lentza i Jana Matejki, a malutka akwaforta Rembrandta – naprzeciwko dwóch obrazów Malczewskiego, to tylko za głowę się chwytać – zaiste wielkie materii pomieszanie. I komentarze jakieś zupełnie od czapy, sprawiające wrażenie jakiejś totalnej ignorancji zwłaszcza na tematy biblijno-judaistyczne. Zgroza po prostu.
Pani Doroto,
od mojego imienia – wolaja na mnie „Berek”, ale, nie lubie (!) i rocznika
– a ten „ozzy” – bo czesto uzywam niecenzuralnych slow jak Osbourne z Black Sabbath albo
jak moj „kumir” Lenny Bruce (a sharp-tongued show-biz yiddish foul moutted evangelist) how to talk dirty and influence people?
PS pozostane jednak przy tym z dwoma „zz” z krainy Oz
I tak mija sobota…
__________
Ozzy, non obiit
i o wiele lepiej i zrazu mi weselej : ) i lzej na duszy, bo mi w niej gra;
Bozonarodzeniowy South Park albo Frtiza Kota poogladam sobie.
Pasterki nie moglem obejrzec (ciekaw mody watykanskiej), ze wzgledu na moja towarzyszke zycia (konkubina: czytaj), bowiem nie trawi duchowienstwa. Temat to zbyt rozlegly i wymagajacy niemuzycznego podejscia.
Chagall, ktory wisi u mnie w pracy i ktorego caluje niczym mezuze mowil, ze sztuka
jest odbiciem stanu ducha w rozmaitych relacjach czlowieka ze swiatem, co wiecej, jest swiadectwem rozeznania sie czlowieka we wlasnym stanie ducha – jakby tym samym forma jego przezwyciezenia.
errata:
sorry: FRITZ the Cat, polecam / od lat 15…animowany kultowy Bakshiego/Crumba
Dziękuję Pani Kierowniczce za relację z wystawy. Oj tak coś się obawiałam, że za duża ona, by udało się zapanować nad materią. A to łączenie sztuki dawnej z nowoczesną to może w ramach konfrontacji, co to niby mają pokazać, że mimo
różnic czasowych, stylistycznych, medialnych, ciągłość tematyczna jest. Ale wówczas powinno to być tak zaaranżowane, by przekaz był od razu czytelny. Nic, dopiero zjechałam do deszczowego Sopotu. Obejrzę sobie w przyszły weekend pewnie.
Nowoczesnej sztuki to tam nie ma, wszystko konczy sie w poczatkach XX w. A i tak przeciez najbardziej wymiata Memling, ale on jest tam caly czas. Ciesze sie, ze moja rodzina wreszcie go zobaczyla, bo miala luke w wyksztalceniu 😉
Jeżeli jest Malczewski i Lentz, to jest:-) W malarstwie sztuka nowoczesna to ta od czasu impresjonizmu (czyli już druga połowa XIX wieku) ale też później awangardy. Po wojnie to współczesna. W muzyce te cezury i pojęcia pewnie inaczej funkcjonują.
Tak, do tego Muzeum warto pójść nawet dla samego Memlinga:-)
🙂
Dzien Dobry,
SNIEG, SNIEG….prawdziwy snieg za oknem
i na sanki….z Miley Cyrus & Bill Murray
https://www.youtube.com/watch?v=-7hbetOG928
( – 1 C, Hovås, Szwecja)
Dzien dobry 🙂 Tutaj taka Pobutka to czysty surrealizm – co prawda juz nie pada (chwilowo, do popoludnia ponoc), ale nadal cieplutko.
Dopiero za pare dni ma sie zrobic bardziej zimowo.
z porannej prasy szwedzkiej (skrzynka przysypana sniegiem)
_____
w dzisiejszym „Dagens Nyheter”, 27.12 rozmowa z artystka operowa MALENA ERMAN i jej zaangazowaniu na rzecz uciekinierow z Syrii.
Ona wraz ze swym mezem, znanym aktorem Svante Thunbergiem, udostepnili swoj letni dom na wyspie Ingarö (archipelag sztokholmski) samotnemu ojcu z corka z Syrii (jego zona i dwojka dzieci zginela podczas bombardowania). Po dwoch latach tulaczki w Syrii via Macedonia, Grecja trafili do Szwecji.
Jakze piekny GEST tej wspanialej artystki.
https://www.youtube.com/watch?v=0IohOv5bo-Y
Malen Erman, Una voce poco, Rossini
—–nowosc!
„Historia opery” Göran Gademan, wyd. Gidlunds .
Autor historyk teatru i opery w 700. stronicowym kompendium stroni od skandali, sensacji, plotek ze swiata opery. Moze 10 lat za pozno, kiedy ta sztuka obchodzila 400.lecie urodzin . Rozni historycy teatru sprzeczaja sie o dokladna date wystawienia pierwszej opery – czy aby to byla „L´Orfeo” Montverdiego albo „Dafne” Jacopo Peri jako dramma per musica a moze tegoz „Euridice”.
Na tym sie najlepiej zna nasz Szanowny Piotr Kaminski, uklony.
Orfeo to już późniejsza sprawa. Najprawdopodobniej Dafne była pierwsza, Euridice po niej – tak przynajmniej mnie uczono 🙂
Do bezpretensjonalnych, a godnych polecenia knajpek w Sopocie dołączam od dziś „Mocno nadziane” – sympatyczną pierogarnię na ul. Haffnera. Pyszne pierogi, również z pieca, ciekawe nadzienia. Mniam.
Trzeba będzie kiedyś spróbować:-)
Święta, święta i po świętach. Zapraszam do nowego wpisu 🙂
Dobry wieczór:)
Dziękuję za ten blog- miło poczytać i posłuchać, szczególnie „pobudki”:)
Dzięki Państwu moje kilkudniowe L-4 spędziłam ze słuchawkami na uszach okrywając, a częściowo przypominając sobie muzykę. Życzę i Państwu i sobie wszyskiego dobrego- nie tylko muzycznego- w nadchodzącym roku.
Dobry wieczór, witam Aeaa 🙂 Cieszę się, że ten blog przydaje się również podczas L-4, i wzajemnie życzę wszystkiego najlepszego nie tylko muzycznego 🙂