Grabsky szuka Chopina

Dziś w kinie Praha pokazano film dokumentalny pełnometrażowy (115 min.!) pt. W poszukiwaniu Chopina w reżyserii Phila Grabsky’ego, który był obecny na sali i potem chętnie odpowiadał na pytania publiczności.

Grabsky ze swoją firmą Seventh Art Production realizował najpierw dokumenty dla Channel 4 i BBC – cykl o malarzach (Exhibition on Screen), a także o kompozytorach: o Mozarcie, Beethovenie i Haydnie. Chopin jest czwarty. Reżyser nie ma wykształcenia muzycznego, ale ogłada ogólna sprawiła, że dobrał do filmu dobrych ekspertów (to też trzeba umieć), a oko – że zdjęcia w tym filmie są naprawdę znakomite, ogląda się je z dużą przyjemnością, z innej perspektywy, niecodziennej.

Nie myślał z początku specjalnie o zrobienie filmu o Chopinie, ale wszystko się zaczęło od Orkiestry XVIII Wieku i Fransa Brüggena, z którymi reżyser współpracował przy poprzednich filmach. Zaprosili go oni w 2010 r. do Warszawy na koncert w ramach cyklu urodzinowego, na którym miały zostać wykonane wszystkie dzieła Chopina na fortepian z orkiestrą. Przyjechał więc (drugim powodem skorzystania z tego zaproszenia było poszukiwanie śladu swoich polskich korzeni, co mu się częściowo udało) i sfilmował koncert; został on później wydany na DVD przez NIFC. Po tym wieczorze stwierdził, że Chopin tak go urzekł, że stanie się jednak tematem jego kolejnego filmu.

Duża część kręcona jest w Warszawie, pięknie i zręcznie pokazanej. Pojawia się też Wiedeń, no i oczywiście Paryż i Nohant. Szczególną jednak wartość mają wypowiedzi ekspertów na temat życia Chopina (świetnie mówi brytyjski muzykolog Jeremy Siepmann, a z polskiej strony m.in. prof. Irena Poniatowska i prof. Jerzy Miziołek, a także Stanisław Leszczyński), ale przede wszystkim – artystów grających Chopina. Są to soliści, którzy brali udział w koncercie – Nelson Goerner, Janusz Olejniczak i Kevin Kenner. Ale także Lars Vogt, Leif Ove Andsnes, no i zaskakujący Ronald Brautigam, w którego wykonaniu Chopina nigdy dotąd nie słyszałam (i gra go znakomicie). Parę słów mówi też Daniel Barenboim i Marek Bracha; szeroko i dowcipnie wypowiada się nieznany w Polsce Herschey Felder. Walorem tych wszystkich wypowiedzi, co zauważyli po filmie przedstawiciele publiczności, jest ich emocjonalność; widać, że naprawdę kochają muzykę Chopina i przejmują się nią. Świetny jest pomysł z cytatami z listów Chopina, ukazującymi jego wspaniałe poczucie humoru. W sumie film warto obejrzeć. A kiedy będzie można? Jutro we Wrocławiu, pojutrze w Częstochowie, 3 marca w Gliwicach i Katowicach i 4 marca w Krakowie. Później zaplanowano trochę dalszych pokazów, informacje tutaj. W Warszawie na razie dystrybutorzy nie otrzymali jeszcze innych propozycji; Ogrody Muzyczne będą chciały to pokazać, ale już zapewne nie w tym roku. Ale obejrzeć naprawdę warto.

A po południu byłam na konferencji prasowej w Muzeum Chopina przed koncertami urodzinowymi. Byli obecni Seong-Jin Cho i Charles Richard-Hamelin. Ten pierwszy wystąpi z recitalem już najbliższego wieczoru (a tymczasem NIFC wydał jego płytę w ramach Błękitnej Serii); ten drugi – następnego dnia. Odpowiadali na pytania, choć Cho był dość lakoniczny i sprawiał wrażenie nieśmiałego dzieciaka. Bywał jednak też dowcipny. Dostał pytanie, dlaczego nie wybrał gry na skrzypcach, bo jej się także uczył. Odpowiedział na to, że to dlatego, że na fortepianie się gra wygodniej, bo się siedzi, a grając na skrzypcach (i ćwicząc niestety) trzeba stać. A gdy go spytano, czy po koncertach ręka mu się nie męczy od rozdawania autografów, przyznał się, że raczej miewa kłopoty z rozumieniem imion, bo łowcy autografów zwykle chcą bezpośredniej dedykacji, więc choć trochę się wstydzi, to czasem prosi o przeliterowanie. Był już po próbie, więc oczywiście spytano, jak się czuje wchodząc do sali, w której spędził tyle czasu. Zdenerwowany – powiedział – czułem straszliwą obecność jurorów. Ale lubię tę salę i mam nadzieję, że uda mi się dobrze zagrać.

Charles Richard-Hamelin zapytany o zainteresowania pozamuzyczne wspomniał o przemyśle filmowym, ale nie chciałby być aktorem ani reżyserem, raczej montażystą. Mówił też, że dzięki Konkursowi Chopinowskiemu zaczął koncertować poza rodzinną Kanadą: w planie ma w tym roku 75 koncertów w 10 krajach. Wspominał też wspólne tournee laureatów z orkiestrą FN po Japonii i Korei, na którym grupka pianistów się zaprzyjaźniła. Najtrudniejszy był ostatni dzień w Seulu: dwa koncerty, pomiędzy nimi kolacja, a potem już po prostu trzeba było pójść na kielicha. W nocy wylądowali na karaoke, a w Korei karaoke to podobno szczególne doświadczenie. Najlepszy był w tym oczywiście Cho.

Stanisław Leszczyński dodał jeszcze dwa słowa o fonografii: w serii niebieskiej będą się ukazywać kolejne płyty uczestników ostatniego konkursu, ale nie tylko. Ostatnio mieliśmy płytę archiwalną Andrzeja Czajkowskiego; teraz w planach jest Angela Hewitt, na konkursie niedoceniona, choć to dziś tak znane nazwisko, aczkolwiek nie w chopinistyce. Rzucił jeszcze niespodziankę na 28 sierpnia: Kate Liu i Szymon Nehring zagrają koncerty fortepianowe Chopina z towarzystwem Orkiestry XVIII Wieku, którą poprowadzi… dawno u nas niewidziany Grzegorz Nowak.