Nie w Wersalu, a też ładnie
W końcu mieliśmy możność i w Polsce, w Królewskim Stołecznym Mieście, wysłuchać na żywo Adriano in Siria Pergolesiego, dzieła, które w tym samym wykonaniu tak się podobało w grudniu w Wersalu.
Kompozytor miał 24 lata, kiedy to napisał (i zostały mu jeszcze dwa lata życia). Artystą, który miał zasadniczy wpływ na ostateczny kształt tej opery, był słynny kastrat Caffarelli (Gaetano Majorano), drugi po Farinellim. Stąd szczególna rola partii jednego z amantów, i nie jest to bynajmniej rola tytułowa Adriana, lecz jego rywala Farnaspe. I w tej właśnie roli wystąpił argentyński kontratenor Franco Fagioli, uważany za główną gwiazdę tego spektaklu.
Może powiem herezję, ale z dzisiejszego zestawu śpiewaków – bardzo dobrego – on akurat podobał mi się najmniej. To zapewne rzecz gustu – ja po prostu nie lubię głosów nazbyt wibrujących, odnoszę wrażenie (chwilami graniczące z pewnością), że taka wibracja momentami źle wpływa na intonację. Owszem, ładną ma barwę (choć ogólnie jest to głos niewielki), efektowną technikę, w jednej z arii pokazał rozpiętość głosu aż półtorej oktawy. Aria o słowiku, w której śpiewał w duecie z obojem (Magdalena Karolak), była może jedyną, do której taka wibracja – niby-trele słowicze – pasowała. Ale bardziej mi odpowiada sposób śpiewania taki, jak u drugiego z kontratenorów, tytułowego Adriana. Jak się okazuje, Artem (pewnie Artiom) Krutko pochodzi z Czelabińska i do dziś jest związany z tamtejszą operą, ale też śpiewa w Teatrze Maryjskim, więc jest kontratenorową forpocztą w Rosji. Bardzo obiecującą. Tak więc niespodzianka. Drugą niespodzianką była sopranistka z Baszkirii – Dilyara Idrisova (Sabina), związana z operą w rodzinnej Ufie, ale też już wychodząca w świat – ładny, subtelny głos.
Nie słyszałam też wcześniej drugiej sopranistki, Brytyjki Keri Fuge (Aquilio), również o atrakcyjnym głosie i precyzyjnej emisji, co nie jest niespodzianką w tej szkole wokalnej. Ale klasą dla siebie była znana nam dobrze Romina Basso (Emirena). Od lat już do nas przyjeżdża, a jest coraz lepsza, dojrzewa jak dobre wino. Nie tylko piękny, ciepły mezzosopran, ale też dramatyczna siła wyrazu. Moim zdaniem przewyższała wszystkich. No i jeszcze hiszpański tenor Juan Sancho jako Osroa – tragiczny, pobity król. Też bardzo dramatyczny.
A orkiestra – Capella Cracoviensis pod batutą Jana Tomasza Adamusa – klasa. Nie dziwię się, że w Wersalu to ona dostała jedne z największych braw.
Dodam jeszcze, że – to takie moje hobby – zwykle słuchając jakiegoś większego dzieła Pergolesiego śledzę, czy nie ma jakiegoś fragmentu wykorzystanego później przez Strawińskiego w Pulcinelli. No i jest – aria Aquilia Contento forse vivere. Z tymi samymi słowami zresztą.
Koncert był rejestrowany, więc zapewne kiedyś zostanie odtworzony. No i szykuje się płyta (wyda ją Decca), ale jeszcze nie wiadomo dokładnie, kiedy. W każdym razie to niesamowity sukces Capelli.
Komentarze
Nie w Wersalu, a też ładnie
Byłem w Kłaju na wódeczce
chlali my do dna gromadnie
jeden grał na fujareczce
nie w Wersalu, a też ładnie…
Potem pojechałem w góry
i czekałem aż śnieg spadnie
chlałem aż leciały wióry
nie w Wersalu, a też ładnie…
Z gór zjechałem na niziny
gdzie gorzałka wchodzi snadnie
piją wszystkie sukinsyny
nie w Wersalu, a też ładnie…
Gdzie tu jechać, pomyślałem,
flaszkę stawiam jak kto zgadnie
no i gdzie wylądowałem?
Nie w Wersalu, a też ładnie…
Pobutka 4 marca
Urodziny G. P. Palestrina 491 https://www.youtube.com/watch?v=i4VoKso5ERI
a tu cos “pod wpis” 🙂 https://www.youtube.com/watch?v=EGSvjxwE4Nk
Dzień dobry 🙂
@ zeen 😆
Piłem dalej – o to chodzi,
by nie było kropli na dnie…
Zlądowałem w mieście Łodzi –
nie w Wersalu, a też ładnie 😉
https://www.youtube.com/watch?v=xpfE23kQYbg
Wklejam link jedynej (chyba) współczesnej rejestracji tej opery wydanej na dvd z okazji roku Pergolesiego (2010) prze Ottavia Dantone i jego zespół – dla porównań. Moim skromnym zdaniem Capella i jej soliści byli lepsi! 🙂
Dobrze pamiętałam w naszej wczorajszej rozmowie, że to było wtedy, kiedy Rok Chopinowski. A zapamiętałam, bo byłam wtedy na Midem w Cannes i Fundacja Pergolesi-Spontini też miała swoje stoisko, gdzie pokazywała filmiki z odrestaurowanych teatrów operowych w Jesi (miasto rodzinne Pergolesiego) i okolicach. To takie prześliczne bombonierki, jak ta na załączonym obrazku. Jak znam życie i dzisiejsze Włochy, to one znów stoją puste. 🙁
Z Palestriną to nie takie proste. Niepewna jest nawet data roczna. Wiadomo tylko, że urodził się nie później niż 1 lutego 1526. W źródłach, jak już, najczęściej spotyka się datę dzienną 27 grudnia 1525.
Za to na pewno 4 marca urodził się inny genialny Włoch:
https://www.youtube.com/watch?v=aXBWrNN64z8
Fizyk się kłania.
Nie zgodzę się z Panią Kierowniczką w ocenie Fagiolego – moim zdaniem reszta śpiewała, on zaglądał do nas z innej galaktyki – ale to rzeczywiście kwestia gustu. Całkowicie natomiast zgadzam się odnośnie do Dilyary Idrisovej, rosyjskiej (choć może należałoby powiedzieć tatarskiej?) sopranistki. Bardzo piękny głos, bardzo udany występ.
O, pfg zarobił kropkę 🙂 Odkłaniam się!
Może p. Idrisova i Tatarka… wg Wiki jej ojczyznę zamieszkuje 100 narodowości (!)
https://pl.wikipedia.org/wiki/Baszkortostan
A to Pani Kierownicza słyszała? Wczoraj radio podało, że Filip Berkowicz oficjalnie zakończył współpracę z Krakowem – nie dogadał się z wiceprezydentem miasta odpowiedzialnym za kulturę. Berkowicz był twórcą trzech krakowskich festiwali – Misteria Paschalia, Sacrum Profanum i Opera Rara – które przyciągały do Krakowa znakomitych wykonawców, słuchaczy-turystów z całej Europy (i to tych, by tak ryzykownie rzec, lepszego sortu) i w ogóle wyrobiły miastu niezłą markę w świecie muzycznym. I tak oto przez małostkowość miejskich urzędników niszczy się to, co przez lata budowano. Duża szkoda.
Filip Berkowicz zapewne nadal będzie realizował Actus Humanus w Gdańsku, a poza tym ma zostać menedżerem jakiejś orkiestry w Tychach (?).
Podobnie swego czasu z Krakowa wypędzono Elżbietę Penderecką, która swój Festiwal Beethovenowski też zaczynała w Krakowie.
Przepraszam, że tutaj o tym piszę, no ale gdzie?
Poniekąd o tym wszystkim już tu było. Ten sam zresztą człowiek, który wypędził Elżbietę Penderecką, wypędził i Filipa Berkowicza – ironia losu potworna.
Pisałam też wcześniej, że to prawdopodobnie ostatnie Misteria Paschalia. Wiem, że były jeszcze jakieś rozmowy, żeby przynajmniej je zostawić w spokoju. Ale, jak widać, wynik jest taki, jaki jest. Dziwię się tylko Majchrowskiemu.
Ta „jakaś orkiestra w Tychach” to powszechnie znane AUKSO – FB współpracuje z nimi i z Markiem Mosiem nie od dziś, ale teraz ma się za nie wziąć porządnie. Zobaczymy efekty. Actus Humanus będzie dalej, jak również Biecz.
Pan Andrzej Kulig, o którym powyżej mowa, ma bardzo wiele wspólnego z kulturą…
http://wiadomosci.wp.pl/kat,1019401,title,Andrzej-Kulig-nowym-zastepca-prezydenta-Krakowa,wid,17878447,wiadomosc.html?ticaid=116ac3