I znów opary opery

 

Opera dla niemowlaków, docu-opera o Polsce, wreszcie Mike Patton jako recytator – dużo się działo w ostatni dzień Sacrum Profanum.

Coś widać musi być na rzeczy, że wszystkie niemal nasze festiwale muzyki współczesnej przedstawiały w tym roku dzieła nazywane szumnie operami, choć w wielu wypadkach niekoniecznie pasujące do tego miana (stąd zresztą te „opary” w podtytule Warszawskiej Jesieni). Także SP pokazało trzy dzieła z „oparów opery”. Przedwczoraj w Małopolskim Centrum Kultury wystawiono Folie à deux autorstwa Emily Hall, kompozytorki i harfistki związanej ze znanym nam już z inauguracji islandzkim Bedroom Collective. Ów „obłęd udzielony” (niedawno ten termin zrobił u nas karierę w zupełnie innym kontekście…) został wyśpiewany w sześciu, by tak rzec, piosenkach do wierszy islandzkiego poety Sjóna przez Sofię Jernberg i Andrew Dickinsona; piosenki nieco naiwne, z dużym udziałem elektroniki (gościnnie znana nam już z SP Mira Calix) plus harfa zwykła oraz harfa elektromagnetyczna, czyli też zwykła, z której za pomocą przystawki wydobywane były ciągłe dźwięki.

Dziś w tym samym miejscu stworzono podwodny raj dla dzieci za sprawą Mai S.K. Ratkje. Korall Koral, czyli koralowy chorał, to dwudziestominutowa rzecz skierowana do niemowlaków: dzieciaki z rodzicami zaproszone są do namiotu w kształcie muszli, a dwie panie przebrane ni to za rybki, ni to za syrenki, grają na instrumentach nawiązujących kształtami do morskich stworów i śpiewają w wymyślonym języku. Dzieci wchodzą w naturalną interakcję, a potem mogą pobawić się instrumentami. Ma to dużo wdzięku, ale czy to jest opera?

Trzecie „opary” to Opera o Polsce, na którą składają się urywki filmów dokumentalnych Piotra Stasika, teksty dobiegające z głośników lub recytowane przez aktora, element „choreograficzny”, czyli szalejący osobnik w legginsach i komeżce, z lampką górniczą na głowie, skrzydłami husarskimi na plecach i kadzielnicą w dłoni, którą energicznie wymachuje. No i muzyka Artura Zagajewskiego, najpierw dyskretna, potem coraz bardziej obsesyjna. To jest, jak tłumaczą aktorzy, work in progress, częściowo improwizacja, a dalej zamierzają to dopracowywać. Widać rzeczywiście szwy, choć sama rzecz jest mocna i gorzka, zwłaszcza w warstwie obrazkowej. A to Polska właśnie. A czy opera?

Festiwal zamknął się koncertem Ensemble Ictus z udziałem Mike’a Pattona i 11 śpiewaków z Chóru Polskiego Radia. W pierwszej części Ictus pokazał Für kommende Zeiten Stockhausena, czyli nie tyle jego muzykę, co własną inwencję wypływającą z tekstów-instrukcji napisanych przez kompozytora. W drugiej – znakomity Laborintus II Luciana Beria z 1965 r., przez swój „postmodernizm” (nagły zwrot pod koniec utworu w stronę free jazzu) jakby zapowiadający późniejszą genialną Sinfonię. Mike Patton wystąpił tu jako recytator bardzo dramatyczny, z dobrą włoską wymową (podstawą utworu są wiersze Edoarda Sanguinettiego nawiązujące do Dantego); w kulminacyjnym momencie wykrzykuje tekst do megafonu, co robi piorunujące wrażenie. Ale potem chór, a właściwie zespół solistów-wokalistów, też pokazuje, co potrafi. Koncert znów przyciągnął wielbicieli Pattona, choć i dziś pewnie nie byli do końca zadowoleni, bo artysta występował niekoniecznie w rolach, z jakimi się go kojarzy.

No i jak przedstawia się Sacrum Profanum w nowej odsłonie? Na pierwszy rzut oka program sprawiał wrażenie zestawu „dla każdego coś miłego”, tworzonego z chęci zadowolenia i tzw. contemporary classical, i kierunku, który nazywany jest na wyrost indie classical. Krzysztof Pietraszewski tłumaczy we wstępniaku do książeczki programowej (która zresztą ma dość oryginalną koncepcję: składa się z szeregu esejów, sam program jest wciśnięty na końcu, nie ma informacji o wykonawcach, a informacji o kompozytorach trzeba szukać w tekstach), że wszystko jest jakoś ze sobą powiązane na zasadzie alchemii. Jest to jakaś koncepcja, tylko trzeba będzie za każdym razem solidnie popracować nad kolejnymi „alchemicznymi” kombinacjami. Zobaczymy.

PS. A poza tym od niedzieli rano (od 10.) rozpoczynają się przesłuchania I etapu Konkursu im. Wieniawskiego. Całość transmituje TVP Kultura, a w sieci NInA oraz konkursowy kanał www.youtube.com/WieniawskiHenryk (jest też aplikacja na Androida oraz iOS, którą można pobrać ze strony www.wieniawski-competition.com); radiowa Dwójka będzie w I etapie dawała wieczorne podsumowania, a od II etapu transmituje również.