Bach i wokół Bacha
Co się robi w tak paskudny dzień, gdy leje bez przerwy? Słucha się płyt. Napiszę więc o paru – to oczywiście pokłosie słuchania parodniowego.
Połączę tu różne klawiatury – klawesynową i fortepianową. Najpierw więc klawesyn. Przesłuchałam właśnie wydaną niedawno kolejną wersję Wariacji Goldbergowskich w wykonaniu Irańczyka zamieszkałego w Stanach Zjednoczonych Mahana Esfahaniego (wyd. Deutsche Grammophon). Ostatnio to nagranie w Płytowym Trybunale Dwójki odpadło jako jedno z pierwszych (a potem odpadły te, które lubię: Andreasa Staiera i Pierre’a Hantaï, odpadł także Trevor Pinnock i Władysław Kłosiewicz sprzed lat; wygrała Blandine Rannou, dla mnie dość dyskusyjna). Nagranie Esfahaniego też nie będzie chyba moim ulubionym, ale warte było choć jednorazowego posłuchania. Na Zachodzie zresztą płyta otrzymała raczej wysokie oceny. Co mnie zaskoczyło? Najbardziej początkowa Aria, ogołocona nawet z ozdobników wpisanych przez Bacha. Ciekawy efekt. I jakoś tam logiczne jest, że ta sama Aria zagrana jest na koniec jak Bach przykazał. Tak więc ten temat jest tu także wariacją. Co mi się mniej podoba? Chwilami pewna sztywność, a także stosunkowo rzadkie zmienianie rejestrów, co jest nużące. Kiedy już klawesynista je zmienia, brzmi to ciekawie, ale trochę tak, jakby sobie co jakiś czas o tym przypominał.
Teraz o albumie, który do mnie trafił z rocznym opóźnieniem, wówczas, gdy otrzymał Gramophone Award za 2015 r. w dziedzinie muzyki instrumentalnej oraz Nagranie Roku. (Chyba tu nie wspominałam, ale był też na tym rozdaniu malutki polski sukces: w dziedzinie instrumentalnej muzyki barokowej nagrodzone zostały Sonaty różańcowe Bibera w wykonaniu Rachel Podger, której towarzyszy m.in. Marcin Świątkiewicz – brawo!). Chodzi o potrójną bombę, nagraną przez Igora Levita (SONY Classical). Bardzo mnie ta nagroda ucieszyła, bo ze sztuką tego wspaniałego pianisty zetknęłam się już w Bad Kissingen (do Polski jeszcze niestety nie dotarł) i zachwyciła mnie. Album również. Potrójna bomba, bo trzy cykle wariacyjne, każdy liczący ponad 30 wariacji, więc wymagający osobnej płyty. Pierwszy – to oczywiście Goldbergowskie. Jedno z sympatyczniejszych nagrań fortepianowych tego utworu, jakie słyszałam; w Płytowym Trybunale Dwójki wygrało ex aequo z Gouldem z 1955 r. Mimo iż zawsze uważałam, że jest to jednak dzieło typowo klawesynowe, to Levit znakomicie sobie radzi z tymi wszystkimi skrzyżowaniami rąk. Druga płyta – to, jak można się domyślić Wariacje na temat walca Diabellego Beethovena. Ogromnie mi się ta interpretacja podoba; o ile wariacje Bacha grane są dość łagodnie, to tu jest Beethovenowska drapieżność (choć także taneczność). Nie mniejsza (a może nawet większa) niż ta u Piotra Anderszewskiego (i u Andrása Schiffa w pamiętnym albumie ECM sprzed trzech lat, ale tylko w wykonaniu na pianoforte Brodmanna). A na koniec niespodzianka: The People United Will Never Be Defeated Frederica Rzewskiego. Pamiętam wiele lat temu, w 1980 r., wykonanie tego utworu na Warszawskiej Jesieni przez samego kompozytora, i pamiętam, że w owych czasach karnawału „Solidarności” wywołał szacunek pomieszany z irytacją – irytacja stąd, że tematem jest chilijska pieśń rewolucyjna, a pod koniec brzmi jeszcze Avanti popolo (a z komuną byliśmy na bakier), a szacunek, bo Rzewski to był wówczas naprawdę znakomity pianista. Levit zafascynował się utworem bez uprzedzeń, bo to rzeczywiście pod względem pianistycznym świetny utwór, choć bardzo eklektyczny. Trochę może dziwić, że tak błahy temat znalazł tak atrakcyjne rozwinięcie. Ale w przypadku Beethovena/Diabellego też tak jest. Tutaj artysta mówi o albumie.
Wreszcie płyta młodego utalentowanego Brytyjczyka Benjamina Grosvenora pt. Homage (Decca). Wychodzi od Bacha, ale w wersji Busoniego – słynnej skrzypcowej Ciacony. Potem są nawiązania do Bacha: Preludia i fugi z op. 35 (nr 1 i 5) Mendelssohna, rzadko grywane, a wdzięczne, oraz Preludium, Chorał i Fuga Francka – nie przepadam za tym utworem, bo ma nastrój dość depresyjny, ale Grosvenor gra go dość łagodnie (to jest w ogóle pianista, który potrafi pogodzić łagodność z siłą). A później mamy już inne „homaże”: dla Włoch. Bardzo przyzwoicie wykonana Barkarola Chopina, bardzo „wodna”; ciekawie zestawione z nią Wenecja i Neapol Liszta, czyli Gondoliera, Canzona i Tarantela. Wolę co prawda ponurą gondolę napisaną po ponad dwóch dekadach (bardzo już wybiegającą w przyszłość), ale Lata pielgrzymki też są wdzięczne. Grosvenor zagra w niedzielę w Warszawie, niestety w AudiMaxie, gdzie, jak pamiętają ci, co wybrali się na Zimermana, fortepian brzmi tak sobie. Pewnie zagra Chopina, zważywszy tytuł cyklu.
PS. A jutro rozpoczyna się seria koncertów, które Filharmonia Narodowa zawdzięcza rozpoczynającemu się w piątek festiwalowi Poznań Baroque.
Komentarze
Pobutka 2 XI Zaduszki. Zmarli
G. B. Shaw 1950 https://www.youtube.com/watch?v=ZbGe59VDdIU
R. Barszaj 2010 https://www.youtube.com/watch?v=I538Gvf3-C0
PS U nas pogoda wczesno-jesienna – cieplo i pogodnie. Duzo dzis muzyki nie sluchalismy – robilismy jesienne porzadki w ogrodku.
Zauważmy z radością, że publiczność Płytowego Trybunału Dwójki wybrała właśnie nagranie Władysława Kłosiewicza! 😀 I choć, nie wiedzieć czemu, regulamin każe jej głosować na samym początku programu (czyli, w przeciwieństwie do ekspertów, widownia występuje niejako w roli Ducha Świętego 🙂 ), to niniejszym składam jej najszczersze gratulacje – bo w zaprezentowanym zestawie sam bym tak wybrał. Blandine Rannou bezsprzecznie jest godna wszelkich zaszczytów za rozmaite nagrania Bacha, ale akurat Wariacje goldbergowskie na moje ucho zdecydowanie przekombinowała. Podobnie jak Andreas Staier (mutatis mutandissimis oczywiście). Pinnocka za Bachowskie kreacje (choćby sześciu partit dla Haenslera) również kochamy, ale zdecydowanie jednak nie za nagranie Arii z 30 wariacjami z 1980 roku – które zresztą bodaj wszyscy eksperci PTD wzięli za wykonanie Leonhardta, czemu się wcale nie dziwię. Coś czuję, że T.P. spróbuje jeszcze raz, i to ze znacznie lepszym skutkiem…
Myślę też, że gdyby w przesłuchiwanym zestawie znalazła się choćby wcześniejsza interpretacja Pierre’a Hantaïa (dla Opus 111) albo nowe nagranie Christine Schornsheim, wyrok trybunału mógłby być całkiem odmienny. Dotyczy to zresztą i fortepianowych wykonań cyklu. Igor Levit może być ewentualnie lepszy od Murraya Perahii, ale wyłącznie wtedy, gdy tego ostatniego w ogóle się nie dopuści do współzawodnictwa. Przykłady można by mnożyć, niestety…
Na marginesie, skoro nagrania Rannou najwyraźniej nie ma YT, dobrze posłuchać i dawniejszej klawesynistki o tym imieniu, czyli Blandine Verlet; takie pokoleniowe konfrontacje bywają zresztą bardzo pouczające 🙂
Scichapeku, publicznosc glosuje po pierwszym przesluchaniu wszystkich nagran a przed pierwszymi odrzuceniami by nie sugerowac sie decyzjami trybunalu.
Dzień dobry. Ja miałam na myśli pierwsze nagranie Hantaïa właśnie. Drugiego prawdę mówiąc nie znam, za to kiedyś słyszałam na żywo. (Staiera zresztą też, choć występ w Bieczu z pewnością nie był najlepszym w jego życiu, to i tak był fascynujący.) Christine Schorsheim – o, to jest fajna klawesynistka!
Co zaś do wielkich zmarłych, stwierdziłam właśnie, że to był rok odchodzenia wielkich dyrygentów. Od Kurta Masura poprzez Pierre’a Bouleza i Nikolausa Harnoncourta po Neville’a Marrinera. Słupy milowe… z różnych powodów zresztą.
A co do innych specjalności, w nowym numerze „P” jest mój tekst o Eugeniuszu Rudniku. Pogrzeb jutro.
No, mnie z tych trybunałowych wykonań Wariacji w sumie żadne powaliło. Ale taka specyfika tej zabawy, że wynik można z lekka ustawić doborem nagrań – szczególnie gdy w programie obowiązkowym jest nowość, wykonie polskie i jakiś zabytek 🙂
Do pierwszego Hantaia dodałbym Celine Frisch i pewnie mało komu znaną Helgę Ingólfsdóttir. A i nagranie Leonhardta tez bardzo lubię (dla DHM) – takiego pulsu, rytmu to mało gdzie zdybać 🙂
Levit też jakoś mnie nie obszedł – przynajmniej w Goldbergowskich, bo bardzo podobają mi się partity.
Ja w tym albumie Levita bardziej stawiam na Beethovena i Rzewskiego niz na Bacha.
Arię bez ozdobników również gra…. niejaki Wilhelm Kempff.
https://www.youtube.com/watch?v=MfysZikEUMY
Nihil novi, następny proszę.
A tej Helgi faktycznie nie znam 😯
Lisku, znam podane wytłumaczenie tego punktu regulaminu, ale jakoś ono do mnie nie trafia. Publiczność swoje wie, więc sugerowania się zdaniem ekspertów akurat bym się nie obawiał.
A co do zawodników w ostatnim PTD: gdybyśmy do salonu odrzuconych (i to wręcz w przedbiegach!) dodali jeszcze znakomitych Christophe’a Rousseta i – sporo nowszego – Fredericka Haasa, to właściwie można by urządzić konkurs w kręgu wyłącznie francuskim; co zresztą miałoby chyba więcej sensu 🙂
Leonhardt i Pinnock mają oczywiście swoje walory, lecz brzmią dziś jednak cokolwiek historycznie; nie zapominajmy, że Gustav Leonhardt pierwszy raz zarejestrował Wariacje w 1953 roku, a nagraniu, o którym wspomina Hoko (dzięki za podrzucenie Islandki, bo i ja nie znałem!), też już stuknęła pięćdziesiątka – nawet z okładem 😉
Historyczne wykonanie historyczne 🙂
Dziś idę również na Bacha – w wykonaniu zespołu A Nocte Temporis. A ponadto przyszła do mnie świeża płytka z Suitami francuskimi w wykonaniu Perahii – pierwsza dla DG po podpisaniu kontraktu.
Do końca tygodnia kuszą zresztą aż trzy koncerty w tym miejscu. Niestety niedzielny Grosvenor w AudiMaksie jest prawie w tym samym czasie, co barok w FN. Ale młody pianista może jeszcze kiedyś do nas przyjedzie…
Benjamin Grosvenor, jak się okazuje, zagra w Warszawie program urozmaicony, ale z utworów Chopina tylko sonatę b-moll, op. 35. Na jego stronie jest repertuar: http://www.benjamingrosvenor.co.uk/calendar. Ale i tak się chyba jednak nie wybiorę, ze względu na miejsce. Słyszałam w AudiMaxie Wundera w zeszłym roku i nie byłam zachwycona akustyką, na co PK słusznie zwróciła uwagę. Zwłaszcza, że jest atrakcyjna konkurencja w postaci cyklu „Po prostu Filharmonia”.
No właśnie. Ja też pójdę do FN. O dzisiejszym sympatycznym koncercie napiszę razem z jutrzejszym. W sumie to będzie to, co poznańscy melomani usłyszą w piątek.
Pobutka 3 XI. Urodziny
Bellini 215 https://www.youtube.com/watch?v=GrY66tzzveY Mowiac o oklaskach nie w pore. 😉 Drobna ciekawostka. Opera w Toronto (COC) nie ma suflera. J. Sutherland zazyczyla sobie, aby jej i budke i suflera zainstalowac. Podobno jakos to zrobili. Normalnie to dyrygent robi tu za suflera.
S. Scheidt 429 https://www.youtube.com/watch?v=-0gOwY8nRA4
Francuskie w nagraniu Perahii nie podeszły mi, jakieś to miałkie – niektórzy powiedzą może, że poetyckie, ale wolę Bacha cokolwiek kanciastego. Wcześniejsze nagrania Partit i Suit angielskich też były rozmarzone, ale jednak coś tam się działo, było takie Bachowskie retoryczne gadanie, tutaj zrobiło się banalnie 🙂
Sobie myślę, że można by zrobić osobny trybunał z Goldbergowskimi na „jeszcze innych instrumentach”, jako że takich nagrań jest też mnóstwo i wiele ciekawych 🙂
https://www.youtube.com/watch?v=-jLEA7Paq9o
Dzień dobry, a ja zachęcony recenzją Pani redaktor pt. „Kolaże i miraże” sięgnąłem sobie w ostatnich dniach po Pawła Szymańskiego. Jeśli w malarstwie najdelikatniej można się wypowiedzieć akwarelą, a i nie da się „opowiadać akwarelą” w sposób bezduszny, to w najnowszej muzyce o sprawach najpoważniejszych (czysto i bez jakichkolwiek oznak patosu) opowiada nam swoimi „nutkami-akwarelkami” Szymański właśnie. Ja tam sobie myślę, że z jednym z Pytań Bez Odpowiedzi próbuje też bardzo po swojemu dialogować… A na tych dwóch nowych płytach DUX’u znalazł też zacnych partnerów do dialogu pełnego. pa pa m
Dzień dobry 🙂
Tak, tu także polecam bardzo obie płyty Pawła Szymańskiego wydane przez DUX – klawesynową Małgorzaty Sarbak oraz Cameraty Silesii.
Perahii jeszcze nie słuchałam, ale faktycznie obawiam się czegoś takiego. Mnie on nie zawsze i nie we wszystkim pasuje, choć ogólnie jest bardzo dobry.
Ja w suitach lubię, kiedy się pamięta, że to jednak również tańce.
@ mp/ww 3 listopada o godz. 8:18
A my bylismy w Toronto na „Mystical Landscapes” 🙂
https://ago.net/mystical-landscapes
http://www.cbc.ca/beta/news/entertainment/mystical-landscapes-brings-monet-van-gogh-masterpieces-to-toronto-1.3814343 tu jest wiecej obrazkow.
Odkrylismy wtedy, niedawno odkrytego przez malarzy, krytykow i publicznosc, francuskiego grafika Charles Marie Dulac.