Trubadurów dwóch
Co za wieczór. W sejmowej Sali Plenarnej śpiewano hymn, w Sali Kolumnowej kolędy, przed sejmem Rotę. A w Operze Wrocławskiej – Trubadura. Pechowo trochę zresztą.
Tak się bowiem złożyło, że dopiero teraz odbyła się pierwsza premiera sezonu pod nową dyrekcją. I to zorganizowana już przez tę dyrekcję, bo poprzednia nie zostawiła planów. Jednak zmiana warty odbyła się w sposób nad podziw elegancki, przed spektaklem odbyła się półgodzinna uroczystość, na której Ewa Michnik została udekorowana Krzyżem Komandorskim z Gwiazdą Orderu Odrodzenia Polski. Wcześniej jeszcze otrzymała odznaczenia od miasta. W foyer stoi mała wystawa na temat jej długoletniej działalności w tym gmachu. No Wersal po prostu.
Dzieło Verdiego w tej inscenizacji zostało wystawione po raz pierwszy 30 maja 2014 r. w Łotewskiej Operze Narodowej w Rydze; jej reżyser, Andrejs Żagars, jest dyrektorem tej sceny. Nie bardzo rozumiem jego koncepcję. Pierwsza scena rozgrywa się w jakimś wojennym lazarecie wśród ponurych podniszczonych szarych ścian, gdzie kręcą się pielęgniarki w zakonnych strojach (które później okazują się Leonorą i Inez). Hrabia di Luna jest wojskowym. Odrapane ściany występują przez większość przedstawienia, dopiero w ostatnim akcie nagle antyszambrujemy w jakimś pałacu. No, trudno wyczuć, czy chodziło o cokolwiek, czy też po prostu „miało być inaczej”. Ale śpiewaniu to nie przeszkadzało. Tylko to śpiewanie…
Kiedy usłyszeliśmy dobiegające z kulis pierwsze wejście Manrica śpiewającego pod oknem Leonory, zabrzmiało to dość przerażająco. Nie lepiej było, gdy Kristian Benedikt pojawił się na scenie; nawet kaszlał na boku. A podobno na próbie generalnej był świetny… Po II akcie (cygańskim) stwierdził, że jednak nie da rady i musi przeprosić i podziękować. Groziło zerwanie przedstawienia. Przywieziono więc (ponoć w taksówce na sygnale) kolejnego Manrica – Igora Stroina. Chłopak wyrwany z domu, zdenerwowany, aż się w pewnym momencie duetu z Leonorą totalnie pokopał. Ponadto też nie brzmiał bardzo pięknie, na co zapewne również wpływ miały nerwy, ale dzięki niemu spektakl mógł się odbyć do końca.
Niespecjalnie też spisała się Leonora – włosko-amerykańska sopranistka Joanna Parisi, o głosie dość ostrym, niepewnym intonacyjnie i dziwnie forsowanym. W tej sytuacji nie miał konkurencji trzeci wierzchołek tego trójkąta – Stanisław Kuflyuk jako łagodniejsza wersja Hrabiego di Luny (koleżanki zgodnie stwierdziły, że Leonora jest frajerką i to jego powinna wybrać). Mocnym punktem była też dramatyczna Jadwiga Postrożna w roli Azuceny. Trochę mnie tylko zastanawia, czy jest w stanie śpiewać „ładniej” – bo oczywiście barwa i ekspresja były tu środkiem wyrazu, a jak byłoby w innego rodzaju roli? Ciekawe.
Przedstawienie prowadził osobiście nowy dyrektor Marcin Nałęcz-Niesiołowski i tu nie mam zastrzeżeń. Chór również wypadł dobrze. Teraz będziemy obserwować, jak sytuacja w teatrze będzie się rozwijać. Na razie słyszę, że minister sypnął nieźle groszem, więc muzycy ponoć dostali podwyżki. Czekamy na dalsze efekty artystyczne.
Komentarze
Jestem załamany.
Poseł Szczerba zaczął swój tekst od słów. „Panie Marszałku kochany, muzyka łagodzi obyczaje…”, a ten mu od razu mikrofon wyłączył. Następnie jak Pani celnie zauważyła wszyscy zaczęli śpiewać, scena jak z „Mistrza i Małgorzaty”, ale i to nie pomogło, bo wzajemne pretensje i napięcie.dalej rosło i nie ma zamiaru opaść.
Uważam.że w ten sposób została przekroczona czerwona linia jeżeli nawet muzyka nie jest już świętością. 🙂
Poseł Szczerba, to niestety komiczna postać (w maju 2015 roku do Eligiusza Niewiadomskiego (sic!) porównał chłopaka, który z jakąś ulotką pojawił się na wiecu Komorowskiego. Typowy karierowicz i aparatczyk. Szkoda, że dzisiejsza polityka zdominowana jest przez takich ludzi. Taki zatroskany warszawski meloman, a na koncertach jakoś przez lata go nie widziałem.
I tak nic nie przebije (tzn. do czasu oczywiście) wymiany zdań pomiędzy p. Suskim i p. Milewskim nt. „Carycy”. Wyguglajcie sobie ci, co jeszcze nie wiedzą o co chodzi.
@ piekut
Nieważne, czy Michał Szczerba jest „karierowiczem i aparatczykiem”. Jest posłem, a marszałek wykluczył go z obrad bez powodu, po wypowiedzeniu jednego zdania. Nie pierwszy raz zresztą. O innych zachowaniach marszałka i kolegów już nawet nie mówię.
@Gostek przelotem
Myślę, że nic nie przebije jednak kolędy z Sali Kolumnowej zaintonowanej przez Jarosława Kaczyńskiego na razie o tytule roboczym „Idź do diabła”.
Podobno mają ją śpiewać pogranicznicy jeśliby Pewna Matka z Pewnym Dzieckiem zjawiła się na polskiej granicy.
Chronologicznie przebiło – Caryca na posiedzeniu komisji była dzień czy dwa wcześniej od kolęd.
I jeszcze wczoraj wieczorem ten rozkosznie siarkowo-piekielny zapach smogu.
Oczywiście, jeśli chodzi o „carycę” to jest to tak dobre, że aż nie chce się wierzyć, że to z życia wzięte. 🙂
Wracając do spraw muzycznych, ale nie odchodząc od politycznych:
http://www.petycje.pl/petycja/12221/list_w_sprawie_odwolania_jerzego_lacha_z_funkcji_dyrektora_warszawskiej_opery_kameralnej.html
A właśnie senator Marek Borowski powiedział, że Michał Szczerba chciał zadać pytanie w związku z Sinfonią Varsovią 😯
Potwierdziło się. Sam poseł powiedział, że miał właśnie zadać pytanie w związku z poprawką do budżetu, jaką sam zgłosił, w sprawie budowy sali dla SV, żeby ją uwzględnić.
Jednak meloman 🙂
Aha, czyli to, że do trzeciej rano śpiewałam policjantom pod Sejmem różne fajne kawałki, od „Miejcie nadzieję” po „Odę do radości”, było konsekwentną kontynuacją wątku muzycznego? Nawet nie wiedziałam, że się tak okropecznie logicznie zachowuję,;-)
Na to wygląda 😀
A Sinfonia ze stosownym koncertem się nie włączy? Chociaż „koncert byłby to ostatni”…
Aga, podziwiam zapał obywatelski i wytrwałość.
I ukulturalnianie policji za darmo 🙂
…Albo – odkulturalnianie…
Bo jeśli stróże prawa i s…prawodawców 😉 byli postawieni w warunkach poważnego przeciążenia stresowo-mrozowo-przeducieczkowego, wówczas tego dodatkowego dociążenia (intelektualno-artystycznego, powiedzmy roboczo) nie przyjęli zbyt dobrze na klatę… A nawet mogło dojść do odrzutu… 🙄
Nb, seminalne 😉 spostrzeżenia nt wysokiej kultury wciąż bardziej i bardziej aktualne. Choć upłynęło osiem lat a nawet pół… 😮
Kończy się ESK dla Wrocławia, ciekawe jaki będzie bilans/podsumowania. No i co jak się skończą środki…
A propos ministerstwa. Czytałem jakiś czas temu w polskiej prasie, że tutejsze wydatki na kulturę przekroczą 1 procent PKB w związku z czym MKIDN wciągnie na listę „instytucji współprowadzonych” m.in…Filharmonię Podkarpacką w Rzeszowie. W związku z powyższym mam pytanie czym się ta placówka wyróżniła ostatnio (i nie pytam złośliwie – serio mnie to ciekawi)? No chyba, że chodzi o fakt, iż ten region uchodzi za bastion wyborczy PiSu (?)
Chyba wyłącznie o to.
Tam kiedyś, paręnaście lat temu, była niezła orkiestra – m.in. zapewne dlatego, że był tam niemały desant z Ukrainy (w tym naprawdę świetni muzycy ze Lwowa). Ale już dawno nie słyszałam o tym zespole niczego zachęcającego.
@aga
Tu się niekiedy żartuje, a tak naprawdę to Kuchcińskiego rozwścieczyło „Panie Marszałku kochany” Szczerby, bo on nie jest k… żadnym jego kochankiem.
Witoldzie 😯 😆 Ale fakt, ten Szczerba od dawno mu leży na wątrobie – już nie pierwszy raz go represjonuje.
Mam tylko nadzieję, że ta ostatnia historia nie skrupi się na bogu ducha winnej SV…
http://wyborcza.pl/7,75398,21140605,przykrecanie-sruby-w-polskim-radiu.html
Dla mnie Para Roku.
Jak to było?
– Panie Sułku kochany-
-Cicho tam!-
🙂
Czy da się ten wywiad podlinkować tak żeby się otworzył w całości?
Nie da się. Ale kiedy tytuł, choćby we fragmencie, wrzuci się w inną przeglądarkę, to może się otworzy 😉
Tak zrobiłam, dzięki 🙂
Masakrycznie smutny wywiad…
muzyka i liryka łagodzą obyczaje
mistrza ruch – bezcenny klucz, do życia klucz…
finałów uczt, do głów i ust, lecz nie do fatalnych jajec.
Dobrych i spokojnych Świąt dla PK i Wszystkich Uczestników tego muzycznego forum. Dla przeróżnych „przewodniczących komisji akustycznych tegoż teatru”… którzy tu pewno jednak nie zaglądają 🙂 jak najbardziej też! – w imieniu swoim i własnym życzy mp/ww pa pa m
https://www.youtube.com/watch?v=NM0dwxRTpZ0
Tekst z cyklu, co mnie rozśmiesza (lub trwoży) o poranku. Okazuje się, że są jednak w PiSie melomani. Oczywiście prawdziwie polscy melomani. I nawet PA się załapał:-) To tak na poprawę nastroju, w tym marnym politycznie czasie:
http://www.fronda.pl/a/czarnecki-list-do-lufthansy,81207.html
Natychmiast zaprzestajemy latania Lufthansą vel Luftwaffe, bez „nokturnu pendolino” podróż dla Polaka się nie liczy.
Piotr Anderszewski odwołał koncert 11 stycznia w Brukseli , podobno koncert w Amsterdamie (14.I.2017) jest również niepewny.
Hmmm…? 🙁
To się da połączyć. Anderszewski odwołał koncert w Brukseli, ponieważ Brussels Airlines puszczają Stefanię Woytowicz, a nie Anderszewskiego, którego z kolei puszcza Luftwaffe (znaczy Lufthansa, przejęzyczyłem się).
Mnie nawet zaskakuje, że recitale Anderszewskiego są nadal zapowiadane…Przecież on sam gdzieś jakiś czas temu mówił, że po występach w NFM robi sobie dłuższą przerwę od koncertów publicznych…