Cztery polskie duety
Przychodzi wciąż mnóstwo płyt, nawet nie mam kiedy wszystkiego posłuchać, ale staram się nadrobić zaległości. Dziś o płytach paru młodych (bardziej lub trochę mniej) duetów. Chronologicznie, jeśli chodzi o kompozytorów.
Bach Stories, Marcin Zdunik (wiolonczela) i Aleksander Dębicz (fortepian), Warner Music Poland. Aż dwupłytowy album w wykonaniu dwóch młodych zdolnych, którzy chętnie zajmują się nie tylko wykonawstwem, ale również improwizacją. Choć improwizacje zwłaszcza Dębicza (który parę lat temu zadebiutował płytą Cinematic Piano) są niespecjalnie ambitne: lekkie, łatwe (w słuchaniu) i przyjemne, jak muzyka filmowa. Ze Zdunikiem podobnie, choć ma on więcej doświadczenia w wykonywaniu muzyki współczesnej. Na płycie podobają mi się przede wszystkim sonaty – obaj muzycy po prostu dobrze grają. Niestety, pomiędzy dzieła Bacha (na drugiej z płyt) wplecione są improwizacje w stylistyce, by tak rzec, eceemowskiej, i to prostszej jej wersji. Rzecz gustu, zapewne są amatorzy również tych improwizacji, ale wolałabym tylko Bacha, bez Stories.
Beethoven, Jarosław Thiel (wiolonczela) i Katarzyna Drogosz (pianoforte), NFM/CD Accord. Chyba pierwsze w Polsce nagranie sonat Beethovena – dwóch najwcześniejszych, z op. 5 – i jego Wariacji G-dur WoO 45 na instrumentach historycznych przez rodzimych wykonawców. Wiolonczelista jest szefem Wrocławskiej Orkiestry Barokowej, pianistka prowadzi klasę fortepianu historycznego w Katowicach i Krakowie – jako pierwsza w Polsce. Wykonanie stylowe, choć pianistka gra na kopii instrumentu Steina z 1780 r., proporcje brzmienia więc za Beethovena musiały być nieco inne. Ale i tak słucha się z przyjemnością.
Première, Karolina Mikołajczyk (skrzypce) i Iwo Jedynecki (akordeon), Requiem Records. Był już Twogether Duo – wiolonczela i akordeon (który zresztą się już chyba raczej rozsypał, choć z rzadka jeszcze Magdalenie Bojanowicz i Maciejowi Frąckiewiczowi zdarza się coś zagrać razem), tu zamiast wiolonczeli mamy skrzypce. I podobna historia: młodzi muzycy, jako że na ten skład niewiele jest utworów (na płycie jest parę opracowań z innych składów, m.in. Fratres Arvo Pärta), zamawiają nowe kompozycje u kolegów z warszawskiej uczelni muzycznej. Stąd utwory Ignacego Zalewskiego, Andrzeja Karałowa i Edwarda Sielickiego; jest też kompozycja Barbary Kaszuby, która sama wykonywała swój utwór w innym duecie (jest skrzypaczką). Plus parę jeszcze zagranicznych nazwisk: Graciane Finzi, Yuji Takahashi i młodzieńcze dziełko Rodona Szczedrina W stylu Albeniza, scenka taneczna dla żony Mai Plisieckiej. W centrum płyty dwa utwory solowe, skrzypcowy (Bartosz Kowalski) i akordeonowy (Miłosz Bembinow), napisane na konkursy instrumentalne. Muzyka o bardzo różnych stylistykach, jakości też rozmaitej, ale wykonawstwo znakomite.
Piszemy o tym, co ważne i ciekawe
Przybić piątkę ze Sławulą
Wiece wyborcze kandydata na prezydenta Polski Sławomira Mentzena rozpoczynają się zawsze o piętnastej. Ta pora daje pewność, że przybędzie elektorat – uczniowie po lekcjach.
Different Things, Marcin Markowicz (skrzypce) i Grzegorz Skrobiński (fortepian), NFM/CD Accord. Skrzypek jest koncertmistrzem Orkiestry NFM oraz drugim skrzypkiem Lutosławski String Quartet. Jest również kompozytorem, ale na tej płycie jego utworów nie ma. Są tu dzieła czterech twórców, których łączy flirt z muzyczną przeszłością: zgrabna młodzieńcza muzyka incydentalna Ericha Korngolda do Wiele hałasu o nic, neoklasyczna Sonata Nino Roty, Suita w dawnym stylu Alfreda Schnittkego (składają się na nią fragmenty jego muzyki do filmów animowanych) oraz Sonata Philipa Glassa, raczej typowa dla jego stylu. Niby więc też łatwo i przyjemnie, ale inaczej, z pomysłem.
Z NFM przyszła w ogóle cała seria płyt, których w zeszłym roku wydano dość dużo – o niektórych trzeba będzie jeszcze napisać.
Komentarze
Pobutka 25 VI duety z odleglejszej i blizszej przeszlosci
https://www.youtube.com/watch?v=9eQXlX_xDIU
https://www.youtube.com/watch?v=59tuwU0A0tQ
https://www.youtube.com/watch?v=zbR6KgN1pV4
Główną wadą pierwszej z omawianych płyt są dla mnie nie te improwizowane wstawki, ale to, że panowie przynudzają.
Première spoko
Każde nagranie czy koncert Katarzyny Drogosz zachwyca, należy ona do tych wykonawców, którzy łączą piękny talent z naprawdę dużą wiedzą i kompetencjami.
Z bibliotekarskiego obowiązku wspomnę tylko, że wariacje nt. ‚Judy’ to wczesne dzieło LvB, które jego katalog datuje na rok 1796, a więc fortepian Steina (gdyby nie był w tym przypadku kopią
) miałby lat zaledwie 16, a to wiek dla fortepianu wciąż jeszcze niezaawansowany. Wiadomo że Beethoven grał na Steinach i Walterach, nim poznał Erardy i Broadwoody, i nim Graf sporządził dlań potwora o czterech strunach klawisz (choć nie każdy oczywiście).
Tu trochę o tym, kto ciekaw:
http://lvbeethoven.co.uk/page19.html
Dzięki! Ja dziś słuchałam Mozarta, ale z udziałem fortepianu współczesnego, o czym za czas jakiś
Cieszę się z omówienia płyty „Bach Stories”. Bynajmniej, nie mam poczucia, że panowie przynudzają. Marcin Zdunik nigdy mnie nie nudzi. Uważam, że jest bardzo ambitnym i kreatywnym artystą. Choć zgadzam się z PK, wolę sonaty.