Niech pan sobie ciszę nagra

do montażu, pan wie – radzi nagrywającemu jej wypowiedź Halina Paszkowska-Turska na filmie zarejestrowanym pięć lat temu. 10 czerwca skończyłaby 90 lat; zabrakło jej ledwie parę miesięcy, bo zmarła pod koniec marca.

Dziś w kinie Kultura, z inicjatywy jej męża Mariana Turskiego oraz Stowarzyszenia Filmowców Polskich, odbyło się z okazji jej 90. urodzin spotkanie poświęcone temu, co zrobiła dla polskiego filmu. Dla wielu osób wśród siedzących na sali było to zapewne zaskoczenie, bo szary widz na co dzień nie zdaje sobie sprawy, jak ważny w filmie jest dźwięk.

Halina przepracowała w zawodzie 55 lat, rozstała się z WFDiF dopiero dziesięć lat temu. Dokument był jej główną domeną, ale też udźwiękowiała fabuły, w tym parę prawdziwie kultowych: Nóż w wodzie Polańskiego czy Zezowate szczęście Munka. Dokumentalistów, z którymi współpracowała, trudno zliczyć – od Kazimierza Karabasza (Muzykanci) po Marcela Łozińskiego (Wszystko może się przytrafić). Nagrywała też ważne wydarzenia historyczne, np. pracowała przy dokumencie Robotnicy ’80. Zachowało się piękne zdjęcie Wałęsy stojącego na jakimś podwyższeniu i przemawiającego do stoczniowców oraz stojącej niżej za nim Haliny z mikrofonem na kiju.

Na spotkaniu opowiadał o ich współpracy Marcel Łoziński – człowiek zwykle sobie nie zdaje sprawy, jak trudno jest czasem zarejestrować dźwięk. Bo pomysł, żeby sześcioletni chłopczyk zaczepiał w parku starszych ludzi i rozmawiał z nimi poważnie o życiu i śmierci, może i był fajny (zresztą najmłodszy syn Marcela taki właśnie wtedy był, takie zachowania u niego były naturalne), ale jak nagrać to, co mówią jego interlokutorzy? No, ale szczęśliwie były to już czasy mikroportów i można było Tomkowi przypiąć dwa: jeden zbierał jego własny głos, drugi – rozmówcy.

Pokazano stworzony tylko na tę okazję (przez Michała Bukojemskiego) film zmontowany z fragmentów wypowiedzi Haliny, które udzieliła do Archiwum SFP oraz dla trzech studentek Szkoły Wajdy, które próbowały zrealizować dokument o niej (być może go po zmontowaniu pokażą) oraz z najważniejszych filmów, które udźwiękowiała, były więc fragmenty Noża w wodzie, o których opowiada na zalinkowanym powyżej filmiku, Zezowatego szczęścia (fragment z owym straszliwym dźwiękiem nożyc ojca-krawca, który prześladował małego Piszczyka), filmów Karabasza i Łozińskiego oraz właśnie Robotników ’80.

Halina mówiła, że właściwie wszystko, co robiła w życiu, było opowiadaniem poprzez dźwięk – po raz pierwszy marzenie o czymś takim przyszło jej do głowy podczas Powstania Warszawskiego. I rzeczywiście udało się jej opowiedzieć bardzo wiele ważnych rzeczy.