Szef Wratislavii na Chopiejach

Udostępnij
Wyślij emailem
Drukuj

Wszystkie sześć Koncertów Brandenburskich zagrał w FN zespół Il Giardino Armonico. Nie do końca była to uczta, na którą czekaliśmy.

Całkiem niedawno, w lutym, wyczynu tego dokonał na tej scenie inny zespół – Concerto Köln. Było wtedy tak, że jak się w przerwie zgadało o tym z blogownictwem, to nawet nie pamiętałam, że byłam na tym koncercie, a i wtedy nie bardzo mi się chciało zrobić wpisu, bo uznałam, że nie ma specjalnie o czym.

W sumie do pierwszej części koncertu Il Giardino Armonico (który objeżdża teraz z tym programem Europę) zastrzeżenia mam niestety podobne: w dwóch pierwszych koncertach (także chronologicznie) odnosiło się wrażenie bałaganu – brzmieniowego, intonacyjnego. Jednak po Pierwszym można było już zwolnić kiksujące rogi, a także dwa oboje i fagot; po Drugim trąbkę i obój; po Czwartym drugi flet. I w drugiej części pozostali „sami swoi”: smyczki, klawesyn i dyrygent/flecista, w V Koncercie grający na traverso. Tak że im dalej, tym było lepiej.

Antonini jako flecista był oczywiście jednym z najmocniejszych ogniw tego wykonania. Szkoda tylko, że w II Koncercie w skrajnych częściach wybrał cichy instrument, gubiący się wśród innych solistów. Podobno na balkonie w ogóle nie było go słychać. Nie ma on więc takiego doświadczenia jak Herreweghe, któremu wydanie paru dźwięków przez zespół na próbie wystarczy, żeby wiedzieć, jak zrobić, żeby wszyscy byli słyszalni.

Piszemy o tym, co ważne i ciekawe

Psychobiznes

Od dziesięcioleci trwają znojne prace nad ustawą dotyczącą usług psychoterapeutycznych w Polsce. Dlaczego się nie udaje? Bo chodzi o pieniądze.

Wojciech Kulesza

W czwartek w nocy (22.) można udać się całkowicie za friko do Bazyliki św. Krzyża, gdzie zespół będzie grał IIIIV Koncert – a więc smyczki, klawesyn i dwa fleciki, może więc być nieźle – i Koncert d-moll na dwa chalumeaux, smyczki i basso continuo Telemanna. To oczywiście dla tych, którzy nie wybierają się na recital Nelsona Freire.

A nurt fortepianowy był dziś kontynuowany po południu. Nie będę za długo się rozwodzić, bo Philippe Giusiano nigdy nie wydawał mi się ciekawym pianistą i niestety to się nie zmieniło, zwłaszcza w odniesieniu do Chopina (nie wiadomo po co grał go na erardzie – było jeszcze bardziej płasko…). Ale szacun za nauczenie się utworów fortepianowych Ignacego Feliksa Dobrzyńskiego (i nagranie na płytę) – to naprawdę była ciekawostka. Introdukcja, Temat i Wariacje B-dur op. 22, napisane w latach 1833-35, parę lat po Wariacjach op. 2 Chopina w tej samej tonacji, kazały zastanawiać się, czy Dobrzyński mógł słyszeć ten utwór swego kolegi z klasy Elsnera? Temat, choć własny, ma dokładnie ten sam schemat harmoniczny co Là ci darem la mano, wariacje też trochę podobne. W jakiś czas później Dobrzyński na pewno już musiał je słyszeć, pisząc Fantazję A-dur op. 59 na tematy z Don Giovanniego. Ten sam temat dominuje, znów początkowo są to wariacje, ale potem skręcają do innej tonacji, pojawia się motyw z akompaniamentu do serenady bohatera Deh vieni alla finestra, wreszcie temat arii „szampańskiej”, a na koniec wszystko się spotyka w cyrkowej wirtuozerii. Prześmieszny utwór. A pomiędzy nimi trzy nokturny w stylu, który później rozpowszechniła młodsza o dwie dekady Tekla Bądarzewska.

Udostępnij
Wyślij emailem
Drukuj