U Don Giovanniego
Jestem w Weronie, ale dziś od razu pojechaliśmy do Vicenzy, która jest przepięknym miejscem na ziemi. Mieliśmy też sympatyczne wrażenia muzyczne.
Ja najbardziej chciałam zobaczyć miejsca, które zostały wykorzystane w filmie Don Giovanni Josepha Loseya. Nie tylko dlatego, że są związane z tym filmem, ale także ponieważ są przepiękne, zaprojektowane przez wspaniałego mistrza Palladia, który zdominował swoją obecnością całe miasto.
Jeden z najbardziej kultowych zabytków – i najbardziej widocznych w filmie, ponieważ umiejscowiona tam została siedziba Don Giovanniego – to Villa Rotonda. A właściwie Villa Almerico Capra, od nazwiska biskupa, dla którego została zaprojektowana przez Palladia właśnie. Jednak wszyscy używają nazwy La Rotonda ze względu na wspaniałe, idealne, symetryczne proporcje, bez cienia przeładowania. Tutaj jest niezły tekst na jej temat. Kształt może się warszawiakom wydać nieco znajomy, ponieważ na jej wzór Domenico Merlini zaprojektował naszą Królikarnię, choć to nie całkiem to samo. W każdym razie trzeba znać film Loseya, żeby wiedzieć, że duża część tego filmu rozgrywa się właśnie tam, np. ta aria. Także wiele scen rozgrywa się w środku tego budynku, ale nie miałam możliwości go zobaczyć, ponieważ był zamknięty. Widać zimą przyjeżdża zbyt niewielu turystów i nie opłaca się otwierać. Ale to, co w powyższym linku, widziałam.
Genialnym budynkiem, już w samej Vicenzie, jest Basilica Palladiana wbrew nazwie budynek całkowicie świecki – tam rozgrywają się pierwsze sceny filmu Loseya. Wspaniały jest zresztą cały Piazza dei Signori, gdzie możemy również podziwiać nieukończony Palazzo del Capitaniato, również zaprojektowany przez Palladia i może jeszcze piękniejszy dlatego, że nieukończony. Teraz cały plac, jak i główną arterię starego miasta, Corso Palladio, wypełniają stragany świątecznego jarmarku. Wnętrza nie zobaczyłam, bo obecnie w środku jest wielka wystawa Van Gogha, na którą już się nie wybraliśmy – trochę to inny jednak temat, a poza tym wszyscy mamy za sobą gruntowne zwiedzanie Muzeum Van Gogha w Amsterdamie, więc tu woleliśmy raczej oglądać rzeczy typowe dla tego miasta.
Najbardziej niesamowite wrażenie wywiera jednak (przynajmniej na mnie wywarł) Teatro Olimpico. To, co zrobił tam Palladio, a po jego śmierci dokończył Vincenzo Scamozzi, jest po prostu obłędne, łącznie z częściowym iluzjonizmem dekoracji. Dla tematu niniejszego wpisu ważne jest też, że rozgrywa się tam słynny sekstet z II aktu Mozartowskiego arcydzieła w filmie Loseya.
Zajrzeliśmy też pod wieczór na koncert – lubimy coś takiego znaleźć podczas naszych wędrówek. Trafiliśmy do mniej zabytkowego, ale sympatycznego kościoła San Gaetano na Corso Palladio – czwórka młodych muzyków, dwie sopranistki, teorbista i klawesynista wykonywali utwory Legrenziego, Monteverdiego i Meruli. Wykonanie może nie wybitne, ale całkiem przyzwoite. Tak więc zamiast Mozarta (który nawiasem mówiąc rozbrzmiewał podczas wizyty w Teatro Olimpico) posłuchaliśmy kogoś, kto wywodzi się z niedalekich okolic.
PS. Kochani, dziękuję bardzo za dotychczasowe życzenia świąteczne i wzajemnie życzę trochę spokoju. I nie dajmy się w ten zły czas. Jest też na świecie piękno i warto o tym pamiętać. Nikt go na szczęście nie odwołał i nie jest w mocy odwołać.
Komentarze
Pani Kierowniczce i Dywanikowym Frędzelkom – relaksu i nadziei 🙂
Pani Kierowniczce oraz Frędzelkom Wesołych Świąt!
Żebyśmy się potrafili na chwilę zatrzymać, pomyśleć o sobie nawzajem. Dobra i uśmiechu!
Po sąsiedzku PK, tudzież wszystkim z dywanu – zwłaszcza spotkanym przy okazji koncertów – dużo (a lepiej jeszcze więcej) dobrego, pięknego, rozumnego… Na dziś, jutro i dni kolejne. Życzę z nadzieją, że coś się uda spełnić. Jerzy
Najserdeczniejsze życzenia dla Pani Kierowniczki i wszystkich Frędzelków.
Jeszcze – Wesołych Świąt.W przyszłym roku – zwrotu demokracji wraz z odsetkami.
Pani Kierowniczko,nie objawił się tam w Weronie były szef Arena di Verona,Giorgio Benati,znany nam z Łańcuta?.Jest organistą i pamietam,jak się popłakał preludiując na organach w Leżajsku.
ps.Villa Rotonda – uwielbiam! Cudna forma.Ale podobno jak się otworzy wszystkie drzwi wejściowe jednocześnie to przeciąg łeb urywa….
Drogie Frędzelki, najserdeczniejsze życzenia poświąteczne czy raczej międzyświąteczne ! Takie wczoraj mi przesłano,więc dzielę się (mając nadzieję, że ofiarodawca nie będzie miał nic przeciwko temu ) : ” Wszystkiego co miłe, radosne, pogodne,
Zgody z sumieniem i ludźmi dobrymi,
Ciepła,choć wiatry wieją nam chłodne,
Słońca, choć walczy z chmurami ciemnymi…”
A przy okazji – Sztuczne Fiołki na dziś 🙂 https://www.facebook.com/SztuczneFiolki/photos/a.483789074973669.115138.483774998308410/1763911150294782/?type=3&theater
No faktycznie trochę tak się można czuć…
Pogoda wczoraj się popsuła. Przedwczoraj jeszcze było ładnie, łaziliśmy po świątecznej Weronie, a jeszcze dzień wcześniej przejechaliśmy się do Padwy, gdzie głównie oglądaliśmy freski Giotta. Wczoraj w tym deszczu – jeszcze nie tak intensywnym – pojechaliśmy do Sirmione nad jeziorem Garda (muzyczny akcent tego miejsca jest taki, że Maria Callas miała tam willę). Dziś w strugach deszczu znów kręciliśmy się po Weronie, jeszcze mamy jutro (chyba po południu przestanie padać), a potem jeszcze jedziemy na dwa dni do Bergamo.
Najlepszego dla wszystkich Frędzelków!
„Zgody z sumieniem i ludźmi dobrymi”
Ładne i tego nam trzeba, żeby nie zwariować w Nowym Roku.
Pozdrawiam Panią i tę tajemniczą liczbę mnogą z którą Pani wędruje. 🙂
To nie żadna tajemnica – podróżuję z siostrą i szwagrem, każdej zimy robimy takie wypady.
Właśnie ze zdumieniem zauważyłam, że po zeszłorocznej podróży nie wrzucałam żadnych zdjęć. Pewnie mi się nie chciało, bo jeszcze miałam słabo spenetrowanego gugla. A było tam dużo zdjęć z Bergamo, w którym to pięknym mieście znów jestem. Tak nam się spodobało w zeszłym roku, że i teraz tu przybyliśmy.
Po powrocie wrzucę więc również zdjęcia zeszłoroczne. A rano już do Warszawy.
Dobrych dźwięków, ciekawych odkryć w Nowym Roku!
Idąc za Turandotem i Astonem, Maseckim i Jankiem Młynarskim – „niech nam opromienia świat mały kącik marzeń” 🙂 Ja to bym jeszcze chciał, co by np. „dziecięcość Schuberta” albo też i „dorosłość Kim Ki-Duka” … stała się pretekstem do rozmowy… a i do znacznie większej liczby komentarzy… niźli przy zapytaniu „Dlaczego Kazik woli Kaczyńskiego”… pa pa i 🙂 dobrego 2018! mp/ww
A nagrodę Gilmor’a dostał w tym roku Igor Levit. Jeśli dobrze widzę, będzie chyba niedługo transmisja live m.in. z koncertu w WQXR:
https://www.wqxr.org/story/watch-2018-gilmore-artist-piano-award
O, świetnie. Bardzo lubię tego pianistę.
Tak, też lubimy tego pianistę. Ja dodatkowo za wyrazistość. Nie wiem, czy ktoś słuchał w nocy spotkania w WQXR, obok pytań muzycznych padło m.in. pytanie o politykę. Musiało paść, bo Levit jest bardzo zaangażowany m.in. odwiedził jeden z obozów dla uchodźców w Grecji, grał koncert dla nich w Niemczech, nieustannie krytykuje politykę populistów, czy to Trumpa czy AfD we własnym kraju. I nie martwi się, że straci część swojej publiczności. Po prostu uważa, że jeśli jest osobą publiczną, to jego obowiązkiem jest wyrażanie opinii. Pianista na dzisiejsze czasy. Choć nieuczciwym i niesprawiedliwym byłoby stwierdzenie, że dlatego został wybrany. Myśle, że jest po prostu świetnym pianistą.
Choć poziom refleksji na temat muzyki, roli artysty, to nie jest jeszcze wysublimowany poziom i inteligencja np. PA. Ale nie powiem, przeszkadza mi to, że PA się nie opowiada, że rozdziela muzykę i światopogląd polityczno-społeczny choć swoje opinie niewątpliwie ma. W tej kwestii wolę odwagę, bo to wymaga odwagi, Levita.