Etap prawdy
W I etapie Konkursu Chopinowskiego na Instrumentach Historycznych uczestnicy mogli pokazać swoją ogólną muzykalność i obycie z instrumentem historycznym, a repertuar obejmował nie tylko Chopina. Teraz trzeba pokazać to coś, co można określić tytułem serii płyt NIFC-u The Real Chopin.
Chopin dojrzały, kontynuator i nowator, komponujący na określone instrumenty, o czym już chyba dawno zapomnieliśmy. Jak się w jego czasach grało, jak myślało? Czy to, co słyszymy na tzw. dużych Konkursach Chopinowskich, ma z tym cokolwiek wspólnego? Coraz bardziej widzimy, że niewiele. Ten konkurs nam przewartościowuje wiele rzeczy.
Teraz widać wszystko jak na dłoni: kto te instrumenty rozumie i kto rozumie tę muzykę, a kto po prostu sobie gra tak, jakby grał na współczesnym fortepianie. O ile – jak już wspomniałam – amatorów do drugiego etapu przeszło więcej niż fachowców, to myślę, że z przejściem do finału może być odwrotnie. Bo teraz trochę inne kryteria się liczą.
Dziś więc znów dla mnie bezapelacyjnie najlepszy był Ablogin. To jest po pierwsze wielki muzyk, po drugie zna ten instrument, a po trzecie – wie, po co gra na tym instrumencie. Cały recital wykonał na pleyelu i byłam po prostu w szoku słysząc, ile barw siedzi w tym fortepianie, o ile więcej niż we współczesnym. Zwłaszcza niezwykła, aksamitna wręcz miękkość pian, i to w różnych odcieniach, ale także forte, nie krzyczące, lecz mówiące. Poza tym ogromna swoboda, lekkość, a przede wszystkim zrozumienie każdej frazy, np. tego, że powtarzający się zwrot na początku Poloneza es-moll trzeba zagrać za każdym razem trochę inaczej, a wszystkie powtórzenia mają prowadzić do kulminacji. I tak dalej. Koronkowe, ale chwilami bardzo taneczne mazurki. Oczywiście preludiowania, raz lepsze, raz gorsze – on ewidentnie improwizuje, nie napisał sobie tego z góry. Potem Sonata b-moll, która mogła nieprzyzwyczajonych trochę razić manierycznością, można było się nie zgadzać np. z tym, że Marsz żałobny jest taki szybki, ale „ogadywanie” poprzez nagłe przejście do totalnej szarości – po tych wszystkich kolorach, które słyszeliśmy najpierw – było wstrząsające. Owację sali pianista skwitował rozbrajającym uśmiechem i pokazaniem na instrument – że to jego zasługa. Zbytek skromności, bo jeszcze trzeba wiedzieć, co z nim zrobić, żeby przemówił i śpiewał.
Na instrumenty, ale trzy, pokazał też po swoim występie Kawaguchi. O ile bardzo mi się podobał w I etapie, to teraz miałam wątpliwości. Polonezów (na erardzie) chyba nie rozumiał, mazurki (na broadwoodzie – jedyny w tym etapie, który wykorzystał ten instrument) też średnio, trochę cudował i wydziwiał. „Inny kod kulturowy” – pomyślałam. (Co do Ablogina nie było wątpliwości, że ten kod jest mu bliższy.) I po tym „jajcarstwie”, jak to nieładnie nazwałam po jego występie, zabrzmiała świetna Sonata b-moll, chyba lepsza od tej Ablogina, zagrana ze zrozumieniem i znakomitym rozplanowaniem napięć. Zaskoczenie. I co z nim teraz zrobić?
Fachowczynią jest też Visovan, która, jak Rosjanin, wykonała cały program na pleyelu. Grała pierwsza i jej walory trochę później zbladły, bo choć jest w stanie wydobyć z tego instrumentu piękne brzmienia, to nie aż tyle rodzajów. Ale ciekawa była koncepcja Sonaty h-moll – pierwszej części, rozpoczynanej zwykle z mocą, u niej spokojnej i refleksyjnej, by przełożyć ciężar na finał. Mnie to bardzo przekonało. Mazurki były ładne, a efektowny Polonez As-dur zwieńczył dzieło, pod koniec tylko miało się już wrażenie zmęczenia. Ale ogólnie odbieram ten występ pozytywnie.
Tak więc dziś 3:2 dla fachowców. Amatorzy – Eric Clark i Antoine de Grolée (choć ten drugi zdaje się nagrał jakiegoś Haydna na erardzie, ale gra tak, jak mógłby na czymkolwiek innym) – niespecjalnie zaciekawili. Zobaczymy, co będzie dalej. To naprawdę pasjonująca rywalizacja.
Komentarze
Hmm, dziś ciekawy dzień, ale naprawdę trudno o jednoznaczne oceny – mam na myśli oczywiście trzy osoby: Visovan, Ablogina i Kawaguchi. Pierwszej części słuchałam na YT. Dźwięk jest tam jednak spłaszczony i stłumiony, nie ma wybrzmienia, oddechu, który daje sala. Być może dlatego mnie akurat Ablogin nie przekonał. Wydawał mi się zwyczajnie monotonny, ale może niuansiki, które wplatał do swojej gry są czytelne tylko dla lepiej wtajemniczonych w muzykę. Może być też tak, że zbyt zajęta byłam czytaniem komentarzy, które wpisują tam osoby oglądające z całego świata (prawie całego tj. Europy, Azji i Ameryki). Wiem, bo dziś był moment, że wszyscy się chwalili, skąd są. Zabawny był jeden komentarz zatroskanej osoby, przy którymś Polonezie:
„Ten instrument jest za stary, by udało się zagrać ten utwór:-)”. Ludzie są przyzwyczajeni do perfekcji wykonawczej. To takie sztuczne, nie wierzę, że salonowa gra była tak nieskazitelna.
Kawaguchi’ego słyszałam już na sali. Cieszyłam się, bo nie mogłam go słyszeć w pierwszym etapie. I nie zawiodłam się. Lubię pianistów, którzy są zanurzeni w swoim świecie. Kawaguchi sprawiał wrażenie, jakby był on i instrumenty i nikogo wokół. Miałam poczucie, że realizował wszystko, co sobie zaplanował. Miał przemyślany każdy detal w utworze. I to było ciekawe. Sonata oczywiście najciekawsza. Pełna pasji i charakteru. No nie wiem. Mamy trzy dni drugiego etapu, będzie wybranych sześciu finalistów. Uśredniając dwóch pianistów z każdego dnia, ktoś będzie musiał niestety odpaść. Póki co założyłam się dzisiaj z Ł., że więcej będzie w finale f-molla niż e-molla 🙂
Antoine de Grolée – co z tego, że miał parę pomyłek po drodze, skoro on zwyczajnie śpiewa na fortepianie? Racja, na końcu poniosły go trochę emocje (brawo za mistrzowskie ogarnięcie wypadającej nakładki na klawisz), ale przyciąga uwagę swoją grą, ma to coś, porywa emocjami i pomysłowością fraz, a nie stara się zagrać wszystkiego poprawnie i przewidywalnie (takich na pęczki).
O tak, przygoda z klawiszem świetnie opanowana 🙂 ale brzmienie instrumentu niezbyt bogate, i zupełnie nie rozumiem, po co on tak macha tymi łokciami? Przypomina mi w tym pomysły mojego nauczyciela fortepianu z podstawówki. W ten sposób osłabia się dźwięk – podobnie jest w przypadku pamiętnego Ollego Mustonena, który wymachuje „gałęziami”, a jak już w końcu trafi na klawisz, to dźwięk jest jakiś nieciekawy… Ja bym już wolała Antoine’a na współczesnym fortepianie, bo do niego bardziej pasuje. Choć w 2010 r. na konkursie średnio mi się podobał, ale trochę czasu minęło i chyba jest lepszy.
Odsłuchałam przed chwilą audycję w radiu „Chopin”. P. Puchalski określił tam Kawaguchi’ego jako pianistę kanciastego, czy kontrastowego. Całkowicie się zgadzam. Dla mnie to jednak zaleta. To taki świeży, może nawet modernistyczny, Chopin. Przyznam, że już dość mam emocjonalnego, rozanielonego Chopina, jakiego grała np. p. Korpyta. Takiego Chopina gra się, jak mi się wydaje. dużo trudniej, łatwo o przesadę i ześlizgnięcie się w kicz. Tak, z uczestników, potrafi grać tylko Krzysztof Książek. Piszę to z całą świadomością, też dlatego, że słyszałam już e-molla na Chopiejach. Nie mówię, że jest jedynym faworytem, bo może wygra ktoś grający w innym stylu. Mówię tylko, że ma jednocześnie tak rozwiniętą wyobraźnię muzyczną i umiejętność wyczucia umiaru, że jego romantyzm nie jest banalny, jest czarujący.
I jeszcze jedna refleksja z dzisiaj, która nigdy wcześniej nie przyszła mi do głowy, choć może dla wszystkich to jasne:-) Gdyby odciąć zakończenie sonaty b-moll (Finale Presto) od całości, byłaby to w pełni muzyka współczesna.
Bardzo dobrze rozumiem jego machanie łokciami, bo sam się dużo ruszam podczas gry na fortepianie. Myślę, że to po prostu sposób na rozluźnianie się. Kiedy się ruszamy podczas gry, pozwalamy całym sobą, żeby przepływała przez nas muzyka. Podobnie Daniil Trifonov jest zaangażowany w muzykę. Dźwięk w ten sposób się nie osłabia. Wbrew temu co widać, ma się nad nim jeszcze lepszą kontrolę, a dokładniej nad plastyką gry. Co do dźwięku p. de Grolee, myślę, że tutaj wchodzi w grę przyzwyczajenie ze współczesnego fortepianu, co sprawia, że dźwięk czasem był przeforsowany.
No właśnie dokładnie o to mi chodzi… To samo zresztą dotyczyło np. Książka na erardzie (bo nie na buchholtzu).
To ruszanie łokciami jest dość specyficzne – konkretnie on je podnosi do góry uderzając np. akordy. To jest jednak nienaturalne.
Każdy instrumentalista przez wiele lat wypracowuje swoją własną technikę. Z czasem polega ona na dotarciu do sedna poprzez poddanie się naturalnej energii, która towarzyszy całej mechanice produkcji dźwięku. Staje się wręcz organiczna. W zapisach metodyki pianistycznej jest to ujmowane jako technika ciężarowa (Breithaupta), charakteryzująca się nadmiarem ruchów. Tylko jeszcze mało się mówi o tym, że ruch na scenie powinien mieć odpowiedni kontekst, a w tym przypadku rzeczywiście widać dysonans. Ale to pewnie nerwy, jesteśmy tylko ludźmi 😉
Gdyby odciąć zakończenie sonaty b-moll (Finale Presto) od całości, byłaby to w pełni muzyka współczesna.
Muzyka współczesna to jest pomiędzy występami, jak stroją instrumenty 😀
Pobutka!
https://www.youtube.com/watch?v=qrlf_84oZmM
Ależ to świetny pomysłī. Trzeba podpowiedzieć NIFC-owi, żeby zaproponował komuś stworzenie współczesnego utworu na instrumentach z epoki:-)
A pobutka brrrr. No nie lubię takich śpiewających pań:-)
No przecież powstał utwór Pawła Szymańskiego dla Orkiestry XVIII Wieku. To już pierwszy krok 😉
Dzień dobry w ogóle.
Tak przed zaśnięciem zastanawiałam się, w jakie pułapki możemy wpaść, dla kogo jest ten konkurs i kogo dotyczy. Czy pianistów, którzy po prostu dobrze grają, czy pianistów, którzy najlepiej uchwycą ducha epoki. Te zbiory oczywiście się nie pokrywają, choć mogą mieć część wspólną… I myślę, że ci ostatni tu są optymalni.
Wczoraj było ich czterech i ona jedna, dziś będzie ich cztery i on jeden 🙂 Najbardziej jestem ciekawa Justyny Kreft.
Miałam na myśli fortepiano:-)
Zgadzam się. „Wakacje z duchami” są ciekawsze. (sam film oczywiście bez związku:-). Choć tych, co mają część wspólną widzę cały czas tylko dwóch. Tak, Justyna Kreft. Wcześniejszych panie zbyt przewidywalne, może p. Korpyty posłucham też, dobrze gra, ale, jak pisałam wyżej, nie mój taki emocjonalny, lecz nie bardzo głęboki, Chopin.
Dzień dobry 🙂
A czy ów dzisiejszy ‚jeden’ nie należy do części wspólnej zbioru? Nawet jeśli na erardzie myślał zbyt współcześnie, na buchholtzu pokazał, że potrafi zupełnie inaczej. I w sumie nie było to złe granie. Dziś ciekawa jestem najbardziej mazurków. Zachwycił mnie nimi w normalnym konkursie, a niewielu się to udaje…
Ja tak z ciekawosci. Czy ktos moze wie, kiedy mialy miejsce prawykonania sonat Chopina? I kto gral? Zachowalo sie, czy odplynelo wraz z czasem?
Hm, w informatorze NIFC nie ma tych informacji. Może spotkam kogoś z muzykologów na popołudniowych przesłuchaniach, to spytam.
Dzisiejsze przedpołudnie było ciekawą ilustracją powyższego dylematu. Jest Dinara Klinton, która gra współcześnie, ale dobrze, nie ma się o co przyczepić, jeśli chodzi o sprawy czysto pianistyczne. Co więcej, czy to obcowanie z fortepianem historycznym tak jej dobrze zrobiło, ale dziewczyna nauczyła się słuchać dźwięku, który tworzy, i dzięki temu nie ma już tej rąbanki, jaką mogliśmy nieraz od niej usłyszeć na dużym konkursie.
No i jest Justyna Kreft, która, jak to określiła jej profesor od klawesynu Alina Ratkowska, „ma pomysły” – rzeczywiście tych pomysłów ma mnóstwo i bawi się nimi świetnie. Jej stylistyka jest zdecydowanie w guście HIP, bardzo wyrafinowana. Polonezy zdecydowanie wolałam Ablogina, ale i jej były interesujące; bardzo ładne mazurki, szczególnie mój ulubiony As-dur op. 17 nr 3. Niestety, przydarzyło jej się parę wpadek w sonacie. Wybrnęła z nich z klasą, ale jednak skaza na występie jest…
No i między nimi biedna Agnieszka Korpyta – jej kłopoty z I etapu to był tylko przedsmak niestety.
Po południu mamy Książka i Nakamurę. Oboje to raczej „współcześniacy”, czyli przypadki bliższe Dinarze. Zobaczymy – ciekawe.
Co zaś do owego dylematu, to z tego, co słyszę, jury też jest podzielone. Nic zresztą dziwnego, skoro są w nim pianiści o tak różnych życiorysach. Obok Staiera, Lubimova czy Kocha jest Pobłocka, Goerner czy Dang. Każdy z członków jury to artysta otwarty, wszyscy dotykali instrumentów historycznych, ale ich stosunek do nich jest bardzo zróżnicowany.
Ja na tym konkursie przywiązuję dużą wagę do kryterium stylowości – już „przerzuciłam sobie wajchę” na taki sposób oceny. Inni koledzy, widzę, oceniają bardziej samą pianistykę. Nie jest to wszystko łatwe.
Coś dziś ludzie mają pecha do sonat. Bo i biedny Książek, i Nakamura też nie była do końca pewna…
Co do Książka: on jest miniaturzystą. W takich rzeczach jak mazurki czy polonezy jest świetny. Nie wiem, czemu się tak zestresował w sonacie.
Jutro znikam na jednodniowe wagary – jeśli ktoś zechce podzielić się wrażeniami z trzeciego dnia II etapu (sami Polacy), bardzo proszę.
W sprawie jury, to mnie zastanawia, czy to, że nie wszyscy są pianistami grającymi stricte na historycznych jest zamierzone, czy wynika z tego, że nie udało się zaprosić do kompletu np. takiego Bezudeinhouta (który jest teraz w Lusławicach), czy nawet jeszcze Melnikova? Goerner gra czasami, ale przecież chyba tylko dla NIFCu. Dang, Pobłocka? Pewnie nigdy się tego nie dowiemy. Uważam, że to szkoda. Nie wyobrażam sobie, żeby miało sens, żeby wygrał ktoś, kto mentalnie nie jest przywiązany do tych instrumentów. Rozumiem, że chodzi o to, żeby taka osoba stała się przedstawicielem gry Chopina, czy innych kompozytorów na instrumentach dawnych, a nie tylko wpisała do osiągnięć bycie laureatem jakiegoś konkursu chopinowskiego w Warszawie.
A jeśli takich pianistów do jury nie udało się znaleźć, czy nie ma w naszym kraju pedagogów, uczących gry na tych instrumentach, nie będących jednak koncertującymi „nazwiskami”? Nie wiem tego, ale głośno myślę.
Mam też nadzieję (naiwna…), że nie będzie układów jury w stosunku do uczniów jego członków. Zostało jeszcze chyba dwóch Pacholec (Świtała) i Ritter (Lubimov). Dziś, chyba niezasłużona, promocja zakończyła się przykro dla p. Korpyty. Pisałam, że nie lubię jej sposobu gry. Zdania nie zmieniłam, ale było mi jej autentycznie żal. Oglądałam w domu, więc widziałam łapki, jak zdenerwowana była, jak próbowała wybrnąć. Nie podziwiam gry, ale podziwiam siłę charakteru.
Ja przede wszystkim zaczynam od tego, ze trzeba to ZAGRAC. Program jest kobylasty. Mazurki wyczerpujace ogromnie, chyba ze gra sie je juz na koniec, jak wszystko zwisa i ma sie je juz tak ograne, ze na azymut leci (ale do tego trzeba lat). Ale to i tak konkurs. Zagrac porzadnie sonate to juz jest wyczyn, a zagrac ja dobrze, to juz nie powiem co, walec przejechal. Poza tym albo kobylasty polonez, albo dwa mniej kobylaste polonezy, z ktorych zwlaszcza drugi kreci sie w kolko, za kazdym razem troszke inaczej. Tego programu w zasadzie nijak nie da sie ulozyc. Zaczac polonezem, potem sonate, na koncu mazurki? Zaczac mazurkami, potem sonate, na koncu polonez? Zaczac sonata (odradzam) i potem co? Zwlaszcza na konkursie, kiedy kazdy szczegol urasta do giganta. Trzeba miec zelazne nerwy, znakomicie ograny program i kondycje bez pudla. No i grac bez kompleksow, ale to osobny temat. Sluchalam w podskokach z przysiadami i po ptokach, ale takie mam spostrzezenia. IMHO 🙂
Ja tylko chciałem podzielić się swoją refleksją, że o ile I etap był kolorowy, pełen poszukiwań i po prostu ciekawy, to II zaczyna zalatywać skostniałością dużego Chopinowskiego. A szkoda…bo zapowiadało się na rewolucję. No nic, zobaczymy, co dalej.
Mnie akurat nie przeszkadza ten posmak dużego Konkursu. W końcu – duży czy mały – to konkurs chopinowski, a Chopin to także duże formy i… mazurki.
Co do jury i pianistów stricte historycznych… Czy nie byłoby wtedy ryzyka, że stanie się to konkurs zdecydowanie „historycznie poinformowany”? Mieliby do niego wstęp tacy amatorzy, jak Książek choćby? Czy do grania na instrumencie historycznym nie wystarczy muzykalność?
pocokomu
Tez mam takie wrazenie. Moze program II etapu takze powinien obejmowac cos poza Chopinem. Ale to fascynujacy konkurs, rzeczywiscie zmienia spojrzenie na ten wiekszy i w ogole na sposob grania.
Dlaczego fortepian historyczny jakby “wymusza” (przynajmniej mam takie wrazenie) wieksza muzykalnosc? Czy tylko dlatego ze trudniej zaimponowac sama technika? I dlaczego na instrumencie historycznym “wolno” improwizowac bardziej niz na nowoczesnym?
@ pocokomu
Trochę się zgadzam, choć nie czuję, żeby było tak źle, nadal mi się podoba. Myślę, że ta lekkość w pierwszym etapie, to też zasługa zróżnicowanego repertuaru. To wymusza większą kreatywność. Konkurs się dopiero tworzy, może w przyszłych edycjach również i w drugim uda się wprowadzić innych kompozytorów.
@campanula
A ja właśnie bym chciała, żeby konkurs był stricte HIP. Czy do grania na instrumencie historycznym nie wystarczy muzykalność? No właśnie, moim zdaniem, nie. Nie wyobrażam sobie, żeby nawet przy Erardzie (a co dopiero delikatniejszych wcześniejszych) zasiadł np. Matsuev, uważany chyba za bardzo dobrego pianistę. Byłaby to próba morderstwa instrumentu, jakiej posmak mieliśmy w wykonaniu Belga. Nawet Martita, którą cenię bardzo nie widzi mi się w tej roli. Natomiast Maria Joao Pires, czy Anderszewski, gdyby zechciał, proszę bardzo. To zależy od tego, jaki ma się pomysł na wydobywanie muzyki z instrumentu, jakim sposobem chce się przekonać słuchacza do tego, co chce się powiedzieć i też, jaki się ma temperament i czy potrafi go kontrolować. Taka prosta analogia, może zbyt banalna, ale inaczej prowadzi się powóz zaprzężony w konie, a inaczej Porsche.
Ja bym tu widziala jakiegos Kalbrennera, Hummla, Moschelesa, Hellera, Hillera, nawet Pixisa. O, Onslowa, swietny kompozytor. Jezeli pierwszy etap byl w pewny sensie mlodoscia Chopina, niech drugi bedzie jego epoka paryska. Mazurki i sonate zostawmy, dorzucmy chocby wariacje na temat utworow Chopina napisane przez jemu wspolczesnych, albo cos w tym stylu. To przewietrzyloby repertuar i pozwolilo odkryc choc garstke z tych 90 procent muzyki fortepianowej XIX wieku, ktorej w ogole nie znamy. No i nokturn, nokturn, nokturn.
@Frajde
Na dodatek wszystkie (sportowe) Porsche mają silniki z tyłu, więc powóz ciągnie konia 😛
tlc
To swietna propozycja!
tjc
Fantastyczne pomysły! Mam nadzieję, że ktoś się tym zainteresuje z organizatorów. Tak, szkoda, że nie ma nokturnów.
Bilety na Piotra Anderszewskiego <3 w Poznaniu oraz w Warszawie idą jak świeże bułeczki 😉
W Warszawie emocjonują się konkursowymi zagwozdkami HIP a my przeżyliśmy trzydniowy finał lusławickich Emanacji pod znakiem „Chopin i jego Europa – TIP…” 🙂
https://basiaacappella.wordpress.com/2018/09/10/tip/
No wiec uczciwie wysluchalam Kamila Pacholca i Tomka Rittera.
Co prawda z transmisji, ale uczciwie.
Kamil Pacholec to naprawde bardzo mocny kandydat do nastepnego Konkursu Chopinowskiego. Ma wszystko – nienaganna i szalenie pewna technike, ogromne opanowanie, skupienia tyle ile trzeba, zeby nie przedobrzyc. Wycial ten program, jakby to byla igraszka, nie stal. Prawie na plyte. Prawie, bo pozajaczkowalo mu sie w finale finalu i dopisal Chopinowi konska modulacje. Ale to oznacza tylko, ze jest czlowiekiem. Co prawda jak dla mnie po prostu ogrywa program, nie zaglebiajac sie w specyfike instrumentu, ale jezeli tak jest w stanie zagrac na instrumentach jednak trudniejszych do opanowania, wroze my wielka przyszlosc. I niech tak sie stanie!
Z Tomkiem Ritterem mam problem. Odnosze wrazenie, ze byl tak nieprawdopodobnie zdenerwowany, ze az sluchalam go z dusza na ramieniu. On sie szalenie spala grajac. Gra z taka niebywala koncentracja wewnetrzna, ze od czasu do czasu pojawiaja mu sie glupie biale plamy. To tak juz jest. Trzeba wiedziec, kiedy sobie odpuscic. Roznica miedzy wspolczesnymi instrumentami to tak 20-30 procent, wlasciwie wiele mozna przewidziec, z gruchotami jest gorzej, bo nigdy nie wiadomo, czego i kiedy mozna sie spodziewac. Jezeli gra sie tak jak Tomek, sluchajac i do przodu, i do tylu, reagujac na to, co sie dzieje w instrumencie, a nie grajac na azymut, tak jak tydzien temu i tak jak za tydzien, o wpadki nie jest trudno. I to takie glupie wpadki, ktore tylko destabilizuja. Polonezy na dzien dobry byly wspaniale dramatyczne. W mazurkach bardziej bym sobie pozwolila na fantazje, sonate zaczal genialnie, ale z mojego punktu widzenia nie wytrzymal psychicznie i bylo kilka momentow na przetrwanie. Myslalam, ze trzecia czesc troche go uspokoi, ale nie bardzo. Final jak na moj gust z za duzymi rubato (zreszta cala sonata, procz pierwszej czesci, wydala mi sie na pierwszy rzut ucha chwiejna, musze posluchac jeszcze raz). Troche mnie to dziwi, bo to wspanialy pianista i wspanialy muzyk. Czuc bylo, ze trudno mu dziwiaj bylo tak po prostu „pomuzykowac”. Tak jakby walczyl z materia. Ale niech go puszcza do finalu, niech go puszcza… 🙂
Ach… A moze on po prostu ma sluch absolutny, a te fortepiany rozstrajaja sie w tempie zastraszajacym. Wlasnie zastanawiam sie, jak moze grac Joasia Rozewska. Pewnie na wszelki wypadek wbila sobie do glowy kazda nute, bo na ucho sie nie da, wszystko jezdzi.
Joasia Rozewska wyciela wszystko przepieknie, a juz Andante Spianato i Wielkiego Poloneza tak pod Zimermana z konkursu. WIELKIE BRAWA!!!!
Nieskazitelna artykulacja, wielka muzyczna inteligencja, szalenie tworczo i muzykalnie, nie przedobrzajac i nie cudujac na sile. Jak na dzisiejszy poranek dla mnie n°1. Slychac, ze program ograny, dopracowany i – co najwazniejsze – doglebnie przezyty. Przepiekne mazurki, wstrzasajaca sonata, rozmarzone andante, blyskotliwy polonez. Zdecydowanie lepiej niz w pierwszym etapie IMHO. BARDZO WIELKIE GRATULACJE!!!! (a co tam, doloze jeszcze jeden wykrzyknik, nie bede skapic 🙂 !)
@ Elżbieta Kier
Dzięki za przypominajkę. Myślałam, że sobie spokojnie zakupię wieczorem, po konkursie. Widać jednak, że nie ma spokojnie, naród żądny sztuki:-)
@ Gostek
Nie wiedziałam, że Porsche ma silnik z tyłu:-)
Wprawdzie to nie koń, ale inne najcudowniejsze zwierze na świecie. Właściwie możemy założyć, że pianista (jak i śpiewak) jest dla poczucia piękna zbędny:
https://www.youtube.com/watch?v=CspCC_3BVzg
Trzeba tylko przestawić na HIP, żeby tak nie walił:-)
Jaki słodziak! 🙂 Mój Kajtuś też tak kiedyś śpiewał, ale akompaniamentu sobie nie grał. Może by i potrafił, jakby przyszło co do czego, ale nie sięgnąłby klawiatury, taki był malutki.
Pozdrawiam wszystkich z Hamburga. Właśnie spędziłam trochę czasu w Hochschule für Musik und Theater zaglądając na zajęcia p. Huberta Rutkowskiego, który jest profesorem tej uczelni:
https://mendelssohn-festival.com/en/master-classes/hubert-rutkowski/
Te warsztaty, które poprowadzi za kilka dni, to bardzo ciekawa sprawa. Dziś były tylko lekcje, i to nie z muzyką Mendelssona, ale z Chopinem i Mozartem. Też ciekawie 🙂
Ale nie po to tu przyjechałam, więc o głównym wydarzeniu po tym, jak się odbędzie 🙂
Tereniu, dzięki za relację, strasznie byłoby szkoda Rittera, prawdę mówiąc na niego liczyłam. A pomysły z repertuarem świetne!
A budynek szkoły hamburskiej ma dość szczególną historię. Jak to w Niemczech.
https://de.wikipedia.org/wiki/Budge-Palais
Och Pani Kierowniczko. Bardzo ladnie zagral Byrdy. Widac, ze z niego kawal pianisty juz obcykanego. Swietne Andante Spianato i Polonez zamaszysty tyz. Bardzo ciekawe mazurki. Sonata ok, final wstrzasajacy, troche szcze(n)kajacy. Kawal dobrej wspolczesnej pianistyki na gruchocie. Brawo!!!!
O Rittera to ja sie naprawde boje. Wielka by byla szkoda, bo to wybitna postac. Dzisiaj wyraznie bylo mu pod gorke. Nie mam pojecia, co sie stalo.
Za chwile Ola Swigut. Juz trzymam kciuki.
Ola zagrala. Na rozstrojonym forteklapionie z umarlymi dzwiekami. Chopin mial latwiej, bo na rozstrojonych forteklapionach improwizowal, a nie gral swoich wlasnych sonat (na dodatek na konkursie). Troche sie dzialo, ale to nie jest wazne. Przecudne mazurki, polonez dziewczecy i zwiewny, choc z przytupem, sonata troche na przetrwanie, bo jak mozna grac w h-moll z tak okropnie rozstrojonym basowym gieee, ze kazdy interwal wyje jak pies do ksiezyca, a w srednicy to sie odezwie, to sie nie odezwie. Wyszla z tego bohatersko, owacja szczera i zasluzona. Dzielna dziewczyna, wielkie brawa!!! Czekamy na wyniki.
Nie sluchalam calego drugiego etapu. To znaczy niby tak, ale niektorych piate przez dziesiate. I wlasciwie z tego, co uslyszalam wynika, ze jednak sonaty albo zostaly programowo napisane nie ne epoke Chopina (no, moze jeszcze b-moll, ale h-moll juz na pewno nie), albo trzeba by wymazac z uszu, glowy, palcow (!) cala tradycje wykonawcza od Antona Rubinsteina po… no wlasnie, kogo.
W gruncie rzeczy sonaty (zwlaszcza h-moll) najlepiej wyszly znakomitym „pianistom zwyczajnym”, ktorzy po prostu siedli i wykonali.
I nie jestem pewna, czy w przypadku naszych „specjalistow” poszukiwania dzwiekowe nie przeszkodzily im w prostej, zwyklej pianistyce. Zwlaszcza w sonacie h-moll, ktora – jak sie okazalo – jest o wiele bardziej „wspolczesna” niz b-moll. Tu trzeba po prostu siasc i wyciac (zwlaszcza final), nie przejmujac sie zbyt wiele. Tekst mowi sam za siebie. Jak zaczyna sie szukac, to przy trudnych instrumentach po prostu nie wychodzi to, co chcialoby sie pokazac. Mam w uszach jeszcze scherzo z sonaty h-moll Rittera, ktorego szybkie przebiezki przy powrocie byly fascynujace i pelne sensu, jakiego nigdy nie slyszalam. Ale dopiero przy powrocie. Na poczatku szukal biedny jak dziecko we mgle.
Czy ktos moglby sie poswiecic i sprawdzic czy nasz Fryderyk kiedykolwiek CALE sonaty wykonal? Gral na pewno b-moll, ale czy ciurkiem czy fragmentami, nie pomne.
Biegne wreszcie cos zrobic. Trzymam kciuki. Mam faworytow, ale nie powiem.
@PK
A my mieliśmy właśnie takiego jak na filmiku, niestety już od dwóch lat go z nami nie ma… Podnosił głowę, gdy MJPires wchodziła z partią fortepianu w koncertach Mozarta. Poza tym reagował na Schumann i Schubert tzn. myślał, że ma szukać:-)
@ tjc
Nie zgadzam się zupełnie z oceną gry Byrdego. Na sali brzmiało to bardzo mozolnie, chaotycznie i ciężko. Siedziałam taka przyduszona i zwyczajnie zmęczona.
Natomiast całkowicie zmieniam zdanie, przynajmniej w tym etapie, co do Aleksandry Świgut. To jest niesamowicie dziwna i chyba nierówna pianistka. Dziś jednak zagrała porywająco, całkowicie wszystkich wciągnęła w swój świat. Nie rozumiem Mazurków, ale gdy jej słuchałam zaczęło mi się przejaśniać. A Sonata, to już był kosmos. No nie rozumiem, nie rozumiem tej dziewczyny. Ona też gra raczej elegancko i poetycko, ale w odróżnieniu od np. p. Korpyty to jest pełne treści, prawdziwego uczucia i czuje się, że nie wyuczone, ale przeżyte.. Myślę, że różnica jest w umiejętnościach, oczywiście, ale też w głębi osobowości. Tego się nie da wyuczyć… Żarliwa, pełna pasji i olśniewająca.
Ale w ogóle, bo tak nieelegancko napisałam z rozpędu po nicku w poprzednim wpisie , dziękuję Pani Tereso za relację z poranka:-), gdy nie mogłam uczestniczyć.
Finalisci:
1. Dmitry Ablogin (Rosja)
2. Antoine de Grolée (Francja)
3. Naruhiko Kawaguchi (Japonia)
4. Krzysztof Książek (Polska)
5. Tomasz Ritter (Polska)
6. Aleksandra Świgut (Polska)
Ablogin, de Grolée, Kawagushi, Ksiazak, Ritter, Swigut
No, taki concensus!!!
Właśnie się zastanawiałam, kto wpisze pod nieobecność PK, ale widzę, że mamy wspólnotę:-)
Jestem zachwycona… Naprawdę.
A w Dwójce zaskoczenie… Że nie ma Dinary i Pacholca. No nie ma, zwycięża marzycielstwo i kreatywność. To taki nowy, tajemniczy Chopin. Brawo jury! Bardzo się cieszę.
„Kiedy w gronie przyjaciół angielskich grałem moją Sonatę b–moll zdarzyła mi się przygoda niezwykła. Wykonałem – mniej więcej poprawnie (Chopin zawsze był wobec siebie krytyczny), Allegro i Scherzo – i już miałem zacząć Marsza, gdy nagle ujrzałem wyłaniające się z na wpół otwartego pudła fortepianu przeklęte widziadła, te które pewnego wieczoru ukazały mi się w Chartreuse (klasztorze w Valldemosie, na Majorce). Musiałem wyjść na chwilę, żeby ochłonąć, po czym bez słowa zacząłem grać dalej”.
[Chopin do Solange ze Szkocji, z Johnston Castle 9 września 1848 r.]
(Wziete ze strony NIFC)
Tak, jak udało mi się czytać komentarze od obserwujących life, widziałam, że mnóstwo osób żałowało Kamila Pacholca. Rozumiem, że to są osoby zazwyczaj grające, zatem widać, że zwracają uwagę na świetny warsztat, ale nie czują chyba jeszcze idei instrumentu historycznego. Jeszcze mnóstwo pracy edukacyjnej i popularyzatorskiej, ale póki co NIFC zrobił świetną robotę, nie tyle, choć też, tymi płytami, które wydaje, ale właśnie konkursem. To jest dla młodych największy magnes.
Ani Dinary, ani Kamila Pacholca to mi akurat nie zal, za to zdecydowanie widzialabym Joanne Rozewska zamiast Antoine de Grolée. No jakos tak nie jestem tym razem francusko patriotyczna. Inna sprawa, ze de Grolée idzie rowno jak po szlaku, a Joasia miala zdecydowanie gorszy pierwszy etap. Za to dzisiaj grala wybitnie. Ciesze sie, ze Ritter i Ola Swigut sa w finale mimo roznych przygod z instrumentem i z soba.
@ lisku, wielkie MERCI a co about h-moll?
@ Frajde – ja z youtuba, to moze byc pokrecone. Brzmialo jak dzwon.
Ciekawe, czy Lisek wybrał ten cytat, również dlatego że to prawie równo 170 lat temu. 170 lat i jeden dzień. Poczułam się trochę magicznie:-)
O wykonaniach h-moll nie ma na stronie NIFC informacji. Jest o g-moll na fortepian i wiolonczele: „pierwsze publiczne wykonanie Sonaty g–moll na ostatnim publicznym koncercie Chopina w Paryżu 16 lutego 1848 roku, na którym utwór wykonał Chopin razem z Augustem Franchommem, zostało zredukowane do trzech części. Część pierwszą pominięto.”
Frajde 🙂
„Część pierwszą pominięto” haha, no tak – najtrudniejsza. Szczwane lisy te Franchopiny. 😉
Część pierwszą pominięto z wymuszenia – publiczność nie trawiła, z tego, co wiem.
Spytałam wczoraj prof. Chechlińską – niewiele wiadomo o prawykonaniach sonat fortepianowych, pewnie Chopek grał to na jakichś salonach, ale bliższe szczegóły nieznane. Tak, to był tak fantastyczny nowator w tych czasach, że nam się w głowie nie mieści.
Nie rozumiem, jak można było puścić Książka, a nie Kreft, i de Grolée, a nie Visovan. To jaki ten konkurs w końcu ma kryteria? Czy stylowość tu jeszcze kogokolwiek obchodzi? 👿
Ablogin oczywisty, z Rittera i Świgut naprawdę się cieszę.
Dziekuje Pani Kierowniczko za muzykologiczne dociekania. Tez sie pochylilam i wyszlo mi nastepujaco: francuska Wikipedia podaje, ze sonata h-moll nigdy nie byla wykonana za zycia Chopina. Powoluje sie na note programowa ktoregos z koncertow Hamelina z sezonu 2007/2008, ktora niestety juz nie jest dostepna na necie.
Z kolei niemiecka wersja tekstu o Mme Elise de Perthuis zaklada, ze Chopin gral sonate h-moll na wieczorze w salonie Perthuisow przy 12 rue d’Astorg 23 grudnia 1845, choc z listu do rodziny z grudnia 1845 roku wcale tak jednoznacznie to nie wynika. No ale powoluje sie na niemieckie tlumaczenie listow Chopina, to nie bardzo wiadomo, czy wiarygodne w takich szczegolach. Zwlaszcza ze Chopek pisze tak jak mowi – skrotami.
No i badz tu madry czlowieku. 😉
Nie słucham konkursu (inne obowiązki niestety), ale wiele oczekuję od Aleksandry Świgut jako muzyka (przykro mi, ale nie napiszę muzyczki nawet, jeśli mi ktoś spluwę do głowy przystawi) w ogóle.
🙂
List Chopina do rodziny:
„24 grudnia [1845]
[…]. Spróbowałem z Franchommem trochę mojej Sonaty z wiolonczelą, i dobrze. Nie wiem, czy będę miał czas tego roku ją drukować. […]
– Dziś Wigilia Bożego Narodzenia, nasza panna gwiazdka. Tutaj tego nie znają. Jak zwykle obiad jedzą o 6-tej, 7-mej albo 8-mej, a tylko niektóre domy zagraniczne zachowują te zwyczaje. – Np. wczoraj pani Stockhausen nie była na obiedzie u Perthuisów (u mojej Sonaty), bo się zatrudniała przyrządzaniem dzisiejszego dnia dla dzieci. ”
Calosc tu:
http://pl.chopin.nifc.pl/chopin/letters/detail/page/23/id/213
I jeszcze tu
http://pl.chopin.nifc.pl/chopin/letters/detail/text/sonat/id/155
I poltora roku pozniej:
„19 kwietnia [1847]
[…] Pani Delfina Potocka (którą wiecie, jak kocham) miała być z nią u mnie, ale temu parę dni do Nice wyjechała. Przed jej wyjazdem zagrałem jej u siebie moją Sonatę z Franchommem. Miałem tego wieczora prócz niej Xięstwo i Xiężnę Wirtemberską, p. S. i dobrze ciepło.”
http://pl.chopin.nifc.pl/chopin/letters/detail/text/sonat/id/269
O sonacie h-moll:
„Cher Chopin, Je viens vous demander une grande faveur: mon fils Arthur a là prétention de jouer votre belle Sonate en si-mineur, et il désire extrêmement que vous lui donniez quelques conseils, pour qu’il se rapproche autant que possible de vos intentions. Vous savez, combien j’aime votre talent et n’ai pas besoin de vous dire toute la reconnaissance que je vous aurai pour les bontés que je vous demande pour mon petit drôle. îl est à vos ordres tous les jours de deux à 4 h. et le dimanche toute la matinée. Mille pardons pour cette indiscrétion, mais vous m’avez habitué à votre amitié et j’y compte. Mille compliments de toute la famille Frêd. Kalkbrenner. 52, Faub. Poissonnière le 25. XII 1845 ”
http://pl.chopin.nifc.pl/chopin/letters/detail/page/23/id/211
Tyle o wykonaniach sonat w korespondencji 🙂
W ksiazeczce wydanej przez Hyperion do nagrania „Chopin: The complete works” Garrick Ohlsson napisal
” The Piano Sonata No 1 in C minor Op 4
[…] is generally reckoned to be one of
his least successful compositions. There are no reviews or
reports of it ever having been played in the nineteenth
century, let alone by the composer.
[…] The Piano Sonata No 3 in B minor Op 58 (1844) […] The composer himself never played the Sonata in public, undoubtedly prevented from doing so because of his frail health and lack of stamina.”
https://www.hyperion-records.co.uk/notes/44351-B.pdf
Milego dnia 🙂
Rzeczywiście mi szkoda Aurelii… ale widzę, że pociesza się recenzjami na swoim profilu fb.
Ja jeszcze wrócę do sprawy propozycji repertuarowych na przyszły historyczny chopinowski – może właśnie sonata Mozarta w II etapie? Obok innych dzieł oczywiście. Tak mi przyszło do głowy.
Ciekawy wątek nt. wykonań sonat Chopina.
@lisku, miedzygalaktyczne dzieki
A ja w przerwie pochylilam sie szybciutko repertuarowo i znalazlam Kalkbrennera wariacje na temat mazurka op.7 n°1 op120 i fantazje na temat mazurka op. 24 n°3 tego szalenca Méreaux. Przegram w wolnej chwili, zeby zobaczyc co to za zwirz.
Albo… w II etapie do wyboru (tez trzeba oddzielic ziarno od plew) zamiast nokturnu Chopka, nokturn jednego z tych panow, z ktorymi Chopek sie kolegowal. A jest tego zatrzesienie. Program pierwszego etapu jest super, ale w drugim mi czegos brakuje.
A propos, wlasnie slucham bardzo pieknej sonaty obojowej pana Pixisa z dlugim nosem. Polecam. My naprawde nie znamy tej epoki, tak sie wszystkich wymiotlo na zasadzie nowe przyszlo, stare na smietnik.
https://www.youtube.com/watch?v=uLsZjERmJDo
@tjc
Co za wiedza! Siadam do słuchania.
Wlasnie wyczytalam takie zale Moschelesa (ktory przeciez tez zredukowany do nazwiska):
1860 (czyli ma 66 lat i za dziesiec lat go juz nie bedzie)
„I should write music on a larger scale for my instrument, were it not that I am convinced that people now-a-days will not care to play such compositions. Only Beethoven’s, Mendelssohn’s, Schumann’s, and Chopin’s Concertos are now the fashion; Mozart and Hummel are completely ignored. Of my eight Concertos, that in G minor is becoming every day a greater rarity as an item in programs. I flatter myself that my „Characteristic Studies” [Opp. 70 and 95], my „Grande Valse” [Op. 118], and some of my other compositions might hold their own as Bravura pieces, that my „Nursery Tale” [Op. 95, No. 5] and my Study in A flat [Op. 70, No. 9, or Op. 95, No. 9] could sing in competition with the modern Notturnos; but not one of my colleagues plays them in public.”
Wlasciwie nic sie nie zmienilo, jeno Mozart odkopan, a Hummel nadal pogrzebion.
A jakby tak odkopac choc troszke te Pompeje? Tylko kto to zagra? Nie dosc ze trudne, to jeszcze nierentowne, a z czegos zyc trzeba. W konkursie nadzieja 😉
Jednak są (na)grywani ci kompozytorzy – trzeba pogrzebać troszkę. Rzeczony Hyperion popełnił całą serię koncertów fortepianowych z tej epoki. Mirare nawet wydało dwupłytowy (!!!) album etiud Czernego…
A może by tak Godowskiego Etiudy do Etiud 😈 ?
Etiudy Czernego to nawet nagral (znakomicie) Neuburger. Tak, seria koncertow romantycznych jest wspaniala, ale to jeszcze nie znaczy, ze te koncerty weszly do repertuaru. A przeciaz sa wsrod nich perly. Godowski nagrany, to akurat jest bardzo na topie.
https://www.youtube.com/watch?v=MQ2GJAUt49E
Podobnie od czasu do czasu pojawiaja sie rozne smakowite anegdotki, ale to jeszcze nic nie znaczy. Czy od czasu Marthy Argerich kwintet Zarebskiego jest czesciej grany? Nie sadze. A tu chodzi o to, zeby te utwory weszly do repertuaru.
Tak à propos, juz dawno nie slyszalam III Koncertu Bartoka, a w latach 90 byl grany na okraglo.
Pani Tereso, z Paryża do Barcelony całkiem blisko:-)
https://www.auditori.cat/en/tchaikovskys-pathetique-symphony
http://wyborcza.pl/7,113768,23902337,konkurs-im-szymanowskiego-w-katowicach-pierwsza-tego-typu.html
2 konkursy pianistyczne, w cyklu 5-letnim, nakładające się na siebie. No naprawdę…na granicy sabotażu. Nawet gdyby następnym razem był jakiś odstęp.
Do stałego repertuaru chyba raczej nie wejdzie nic, co nie sprzeda pełnej sali… Większość tytanicznych przedsięwzięć nagrywania różnych zakurzonych manuskryptów jest przeznaczona dla kolekcjonerów – koneserów lekko znudzonych Chopinem i Brahmsem i dla poszukiwaczy przygód.
Takie np. koncerty fortepianowe Kalkbrennera są przemiłe, ale żeby tego słuchać na okrągło… Koncerty innych kompozytorów z tej serii potrafią być całkowicie niestrawne. Nie chciałbym być zmuszonym do wysiedzenia ich w całości na sali koncertowej.
A Godowski to według mnie jest muzyka dla cyrkowców… To taki żarcik raczej był.
Ale na pewno coś wartościowego dałoby się wyłuskać. Wymagałoby to spojrzenia trochę poza Chopina, na jego Europę.
@Gatsby
Właśnie dziś włączyłem dwójkę i się zastanawiałem o co tu chodzi…
Szymanowski nie tylko nakłada się na HIP-Chopka (ja pierwszy!), ale jeszcze włazi na Warszawską Jesień (21 / 23 IX)
Dzień dobry ! Ja w tym miejscu po raz pierwszy więc niezaznajomiony z gośćmi i z
savoir-vivre tutaj panującym.Serdecznie pozdrawiam z DK wszystkich. Krótko więc i do rzeczy ( nie od ). W Cph akustyka nienajgorsza (DR Koncerthuset). Nawet w sektorze tylnym gdzie bilet w cenie pierwszych miejsc w FN. Koncert NOSPRU znakomity z 9.09. Zwłaszcza koncert Lutosławskiego. Konkurs : Francuz z biletem powrotnym Air France po II etapie. Niesamowicie żal Kamila i Rumunki. Ciekawe jaki fortepian u Rittera w finale. Trzymam za niego kciuki. Życzę miłego pobytu w Hamburgu. Znakomity reperuar …n a cały rok ; ale może kiedyś uda się ten Hamburg… i będę miał okazję czegoś tam posłuchać.
Gostku Przelotni, wszystko jest kwestia przyzwyczajenia. Niektore koncerty Mozarta tez sa po prostu przemile.
A taki koncert Czajkowskiego z przemila checia zamienie na przyklad na koncert Scharwenki. Zdecydowanie ciekawszy. Tez b-moll.
https://www.youtube.com/watch?v=a4Jou7pgSzM
Albo na przepiekny koncert Stojowskiego.
https://www.youtube.com/watch?v=_G87gJTmD9Y
(nie znalazlam lepszego nagrania)
Problem polega na tym, ze zapelnia sie sale nazwiskami. Znana jest anegdota, ze mlody Liszt wypelnial swoje koncerty fikcyjnymi utworami „Beethovena”, „Czernego” i wlasnymi. Jak gral swoje pod swoim nazwiskiem, znajdowali sie protektorzy, jak swoje pod nazwiskiem Czernego, wszyscy ziewali, jak swoje pod nazwiskiem Beethovena, aplauz byl zapewniony.
Byla tez taka historia z trio fortepianowym Pixisa i Beethovena. Trio Pixisa zostalo zapowiedziane jako trio Becia i byl stojak, potem trio Beethovena jako trio Pixisa i wszyscy ziewali.
Godowski jest nieprawdopodnym pianista-kompozytorem, ktory zongluje srodkami pianistycznymi w sposob oszalamiajacy. No i napisal na nowo etiudy Chopina, a to wciaga. Ale Godowski to o wiele wiecej.
A zreszta… naplevat’, i tak wszyscy wiedza, ze Beethoven to pies, nie?
@Frajde, dzieki za Dobra Nowine!!! 😉
Ugh, tylko nie Scharwenka 🙁
To akurat jeden z tych, które mi się nie podobają. Odnoszę wrażenie, że są posklejane z osobnych kawałków, które kompozytor nie bardzo wiedział jak połączyć ze sobą. Zostanę przy Kalkbrennerze.
Ale klej lepiej trzyma niz u Piotra Iljica 😉
A ja lubie i cenie Scharwenkow. Obu.
A na przyklad nie znosze koncertow Rachmaninowa z wyjatkiem czwartego. No i to tak sie kula. 😉
Czy w dpbrych wiadomosciach chodzi o PA?? Bo jesli tak, to jeszcze blizej Paryza jest Paryz.
Piotr Anderszewski
07 Nov 2018 – RECITAL
Paris (FR)
20.00 Recital Théâtre des Champs-Elysées
Niektórych rzeczy nie lubimy, bo są niemiłosiernie oklepane i ograne, że robi nam się mdło po pierwszych dźwiękach. Ja tak mam z symfoniami Mendelssohna – ciągle się na nie gdzieś natykałem, aż w końcu moje uszy powiedziały „starczy”.
@lisek.
Tak, tak, a odrobinę później bliżej nas z kolei, Berlin. Natomiast Pani Teresie chodziło o III koncert Bartoka, a ten tylko w Barcelonie i w Lizbonie:-)
@Gostek
HIP-Chopek super fajny! (aż pozazdrościłam, że to nie ja). Jeszcze Ścichapęk takie łamigłówki słowne potrafi wymyślać, ale chyba się gniewa nieco, albo może tylko dąsa, bo się nie odzywa… a coś mi się wydaje, że może tam trochę konkurs podpatruje…
Jeszcze w sprawie sonaty h-moll, czy kiedys bylo przyjete pisanie recenzji z utworow opublikowanych, a jeszcze nie wykonanych? Bo ponoc jedna z najwczesniejszych recenzji jest z 1846 r.
@ Gostek, jak tak mam z e-mollem… Tragos, po prostu tragos.
A pierwsza sonata Chopina jakos sie nie przyjela. Pewnie tez nierentowna. A przeciez tez Chopin.
@ lisku, na logike i zdrowy rozsadek z ogladania robaczkow wszystkiego sie nie wyczyta, a tym bardziej nie uslyszy. Na pewno byla przegrywana. A moze to wlasnie ten syn Kalkbrennera ja gdzies gral? A kto napisal te recenzje?
No, faktycznie chodzi mi o III Bartoka. To kiedys byl flagowy koncert konkursow. Jakos zniknal, a pojawil sie II Prokofiewa, ktorego w latach 90 trudno bylo uswiadczyc.
Wlasnie slucham koncertu c-moll Scharwenki w wykonaniu Pontiego. Toz to b-moll Czajkowskiego wypisz wymaluj. Nawet tematy takie same. Tyle ze trudniejszy pianistycznie i baaardzo zalatuje e-mollem Chopina. No i troche ciec by sie przydalo. Nic dziwnego, ze b-moll mial wieksze wziecie. Ale jakby tak pociac, byloby bardzo fajnie. I stojak zapewniony. Tyle ze trzeba wymiatac.
A ja poluję (choć nie desperacko) na płytę Pontiego grającego różne utwory Tausiga. Mam kasetę Wifonu, ale jakoś nie mogę tego trafić na płycie – nawet Discogs jest oszczędny w informacjach.
Ale fajnie gadacie 🙂 A ja już w końcu w domu, ogłuszona lądowaniem. Pozdrawiam @grzes3318, cieszę się, że w Kopenhadze koncert się udał. A Hamburg ma rzeczywiście świetny program, na cały sezon zresztą. Jest dla kogo to tam robić.
Gostku, jest troche w Naxosie , oprocz tego vinyl ihttps://www.discogs.com/Tausig-Etudess-Ghost-Ship-Expectation-Hung-Melodies-Valse-Caprices-Ponti/release/1240029
Tausig/Ponti do nabycia w amazonie
https://www.amazon.com/Concert-Hungarian-Melodies-Caprice-Waltzes/dp/B002YORET0
Ścichapęk HIP-Chopka z miejsca kupuje 🙂
Historia z triami Pixisa i Beecia przecudna!
„Mozart odkopan, a Hummel nadal pogrzebion” – aż tak źle chyba jednak nie jest: https://www.jpc.de/jpcng/classic/detail/-/art/johann-nepomuk-hummel-johann-nepomuk-hummel-edition/hnum/8710983
A no proszę. Amazon nieźle się ceni.
Sciahcpeku, ale to trzeba GRAC, a nie odkurzac raz na rok. Acte Préalable robi te robote dla muzyki polskiej od XXXXX lat. No i co? Poza tym, ze stoi na polce, ciagle nierentowne. Cale szczescie, ze chociaz nagrane. 😉
Wiadomo, ze Beethoven to pies przecie, a Chopin od szklanicy na piwo pochodzi.
Beethoven to chyba jednak jest kot 😛
To powyższe to w związku z podziałem kompozytorów, jaki kiedyś wymyślił Maciej Grzybowski – jedni to psy, drudzy to koty 🙂
Really, Pani Kierowniczko? 😉
https://en.wikipedia.org/wiki/Beethoven_(film)#/media/File:Beethoven%271992.jpg
No to znaczy nie chodzi do kina. Maciej Grzybowski. Beethoven tez nie, zreszta.
Ścichapęk howgh! (i dobranoc:-)
Gostku, linki do zakupu w discogs o wiele lepsze
https://www.discogs.com/sell/release/1240029?ev=rb
Co do sonaty, nie wiem kto napisal najwczesniejsze recenzje, ale wiem gdzie tego szukac:
The Sonata since Beethoven/ William S. Newman, rozdzial pt Chopin and others, w okolicy str. 492
🙂
@lisek:
Tak, dzięki, tylko że cena wysyłki (zwłaszcza ze stanów) trochę obniża chęć kupna. Jak powiedziałem, nie szukam tej płyty desperacko 🙂
Natomiast z powyższych wypowiedzi Teresy, Hummel jest ewidentnie psem – Da liegt der Hummel begraben.
Dzien dobry Panstwu. Padlam wczoraj jak Hund, przepraszam, a na dzisiejsze powitanie (bo Pobutka zarezerwowana przecie) proponuje Hummelflug na trzy
https://www.youtube.com/watch?v=YaEnGbZk3cc
Gostku drogi, bardzo mi odpowiada teki trzmielopies, albo jeszcze lepiej psotrzmiel (chociaz Hummelhund brzmi zdecydowanie lepiej niz Hundhummel). 😉
@lisku, wielkie, wielkie merci. Bede szukac.
No, dzisiaj trzy f-molle. Juz sie ciesze. Palam nieustajaca miloscia do tego koncertu.
>>> @lisek:
Tak, dzięki, tylko że cena wysyłki (zwłaszcza ze stanów) trochę obniża chęć kupna.
Gostku, ale w Liskowych linkach jest też oferta z Portugalii – w której są bardzo przyzwoite shipping rates (nawet dla przesyłek rejestrowanych):
https://www.discogs.com/sell/item/399113951
5 + 7 euro, to chyba jeszcze nie jest cena wymagająca aż desperacji?
Przy czym na wszelki wypadek zwracam uwagę, że chodzi o LP (nie znalazłem informacji, by istniała wersja CD). Jeśli cyfrowo, to jest dostępna taka kompilacja – ale Tausiga są tu wyłącznie dwie etiudy:
https://www.jpc.de/jpcng/classic/detail/-/art/Michael-Ponti-spielt-Romantische-Et%FCden/hnum/2317658
Pierwsze nagranie fragmentow f-molla. 1890. Pewnie juz tu bylo, ale co tam
https://www.youtube.com/watch?v=_uChzq8CxZ8
Dzień dobry, wczoraj też padłam jak Hund, więc nie wyjaśniłam, że oczywiście filmy o psie Beethovenie znam 😉 i dodałam o tym kocie z wrodzonej przekory.
Chyba kiedyś już nawet tę historię opowiadałam. Myśmy kiedyś z Maciejem i bodaj Justyną Rekść-Raubo wracali razem pociągiem z Zakopanego – ach, ileż to lat temu było, nieodżałowany Józef Patkowski robił tam festiwal – i lokomotywa zepsuła się za tunelem, trzeba było czekać, aż z Krakowa przyślą następną. Staliśmy więc dość długo i z nudów wszystkich kompozytorów dzieliliśmy na te koty i psy. Prokofiew – kot, Szostakowicz – pies. Mozart – kot, Beethoven – pies (czyli na początku zgadzało się z filmem 😉 ). Ale potem już zaczęliśmy się zastanawiać, czy aby na pewno, bo kryteria przyjęte były muzyczno-osobowościowe, więc Beethoven, który bawił się motywami jak kot myszą, to może jednak kot? Itd. 🙂
A w końcu dostaliśmy małpiego rozumu – Grzyb spojrzał na firankę z napisem PKP i wykrzyknął: – Pies, kot, pies!
Też się cieszę z f-molla, też go kocham.
Przystojne łapki fajne 🙂
@akond z.s.
Tak, oczywiście winyl. Nic mi nie wiadomo o CD. Ale na przykład koncert Melcera z Pontim wyszedł daaaawno temu na Olympii, w zestawieniu z koncertem Paderewskiego z prof. Palecznym.
Właściwie to zamiast tu marudzić to powinienem po prostu zawlec swój derrière do któregoś z komisów i sprawdzić czy tam przypadkiem coś ciekawego nie leży.
Bardzo Wam dziękuję za wskazówki i zainteresowanie!
W ogóle Ponti to ciekawa postać. Nagrywał te różne ciekawostki przyrodnicze before, że tak powiem, it was cool.
A czy na zasadzie plodozmianu (i niejakiej nostalgii) moge wrzucic cos takiego?
https://vimeo.com/260331526
Kate wróciła ! 🙂
Niesamowita ta Fantazja. Dalej niestety nie mam czasu słuchać, ale na pewno przesłucham. Mam nadzieję, że wróci i do nas…
Ano, na to wyglada. Mam nadzieje, ze wrocila na dlugo
https://steinwaysociety.com/concerts/kate-liu/
W zapowiedziach też inni znajomi 🙂
No, spotkalo sie co poniektorych 😉
A wlasciwie to bylby niezly numer, jakby Kate zglosila sie do naszego HIPChopa 🙂
Jest już harmonogram na stronie. Ciekawy wybór fortepianów, zwłaszcza Bucholtza na dużą salę. Może się jednak mylę, myśląc, że będzie za cicho. Nie słyszałam koncertów inauguracyjnych.
A Kate Liu życzę powodzenia, również dlatego, że przydałby się ktoś, kto mógłby podnieść renomę ostatniego „Dużego”. Po latach widać, że Ci zwycięzcy, którzy grają, to takie porządne średniaki, choć i na Czajkowskim zdarzały się chyba słabsze edycje.
Zaczal sie etap wolnosci, Pani Kierowniczko! 😉
Ablogin gral f-molla z wyrazna przyjemnoscia. Nawet przekornie, powiedzialabym.
@Frajde, co do renomy konkursow, nie spodziewajmy juz tego, co bylo lata temu. Media bardzo przeszkadzaja, wszystko jest podpatrywane, nawet te slabsze koncerty. To sa bardzo mlodzi ludzie, ktorzy musza dojrzec i otrzaskac sie w repertuarze. Tamci tez dojrzewali, tyle ze my tego juz nie pamietamy, bo sa dojrzali. A przeciez tez mieli swoje kaprysy i swoje cich(sz)e lata. Tyle ze nie bylo wokol nich Plotka.
A czy kiedy Rubinstein grywal po 350 koncertow rocznie, nie wyczynial chaltur? Nie wierze. A jak Horowitza nie bylo na estradach przez X lat? Teraz nikt by juz go nie zaprosil, wtedy mogl sobie pozwolic i na depresje, i na repertuar niszowy. Teraz trzeba zasuwac i byc na topie.
A tak z marszu, nie szukajac, kto wygral ostatniego Czajkowskiego? Kto Krolowa Elzbiete? Kto Leeds? Ktos pamieta, tak z marszu?
Kariery bywaja dluuugie, bardzo dluuugie i zostaje z nich to, co najlepsze. Na szczescie. Ja w tych naszych laureatow wierze.
No nie wiem, Antoine de Grolée wykonal koncert Hummla podszytego Beethovenem (w gruncie rzeczy niezle referencje) i wlasnym ego. A moze dodal tez szczypte hochsztaplera Steibelta do smaku? Chopina szukalam, ale sie schowal, cwaniara. Pewnie poszedl na jakies wesele w Szafarni. Mam nadzieje ze wroci na osma.
Nic nie powiedzialam, znikam, nie ma mnie, dysparycyja.