Znane i nieznane
Program recitalu Marca-André Hamelina w NOSPR częściowo się pokrywał z tym z zeszłorocznego festiwalu Chopin i Jego Europa, ale też zasadniczo się różnił, także konstrukcją.
Kto jeszcze grywa Maria Castelnuovo-Tedesco? A Alexisa Weissenberga? Te cymelia pianista zaplanował na początek poszczególnych części koncertu. Ten pierwszy kompozytor, włosko-amerykański o korzeniach żydowskich, był postacią dość osobną. Jego Cipressi op. 17 z 1920 r. (tutaj kawałek w wykonaniu Hamelina, jest też całość, ale w innej interpretacji) to nastrojowa impresja, której stylistyka przypomina nieco, zwłaszcza z harmonii, Debussy’ego. Z kolei Weissenberg znany był przede wszystkim jako wybitny pianista (chowałam się na jego interpretacji Koncertu c-moll Mozarta), ale próbował też kompozycji, z tym, że w bardziej lekkim charakterze. Hamelin opowiadał nam później o jego dwóch musicalach, których wystawienie było kompletną klapą. Za to wykonane na koncercie Six arrangements of songs sung by Charles Trenet to sympatyczne, trochę kawiarniane, pełne humoru miniaturki (tutaj jedna z nich).
Cyprysy były wstępem do Sonaty A-dur D 959 Schuberta. Hamelin zagrał ją bardzo łagodnie, wdzięcznie, miękko. Nie było tam egzystencjalnych burz, jak w środku wolnej części w wykonaniu Zimermana – ten fragment zabrzmiał po prostu jak bardzo dziwna improwizacja (bo jest on rzeczywiście zdumiewający, wyprzedzający epokę). Było więc w tym trochę dystansu, ale nie chłodu.
Po piosenkach Weissenberga z kolei nastrój został przy pomocy Nokturnu Des-dur Gabriela Fauré podprowadzony pod chopinowską część programu, i był to identyczny zestaw jak w zeszłym roku. Najpierw Polonez-Fantazja, tak jak wtedy pisałam, z wyczuciem i bez gorączki, tyle że ostatni akord był zbyt mało wyrazisty jak na zakończenie. Ale to dlatego, że pianista chciał przejść bezpośrednio do Scherza E-dur. I tu interpretacja wydała mi się inna niż wtedy, poważniejsza i bardziej masywna.
Pierwszy bis był również ten sam, co w Warszawie – własna Toccata on „L’homme armé”. A drugi – ostatnia część Schumannowskiego cyklu Waldszenen – Abschied. A że w Katowicach rozumieją po niemiecku, to potem już był koniec koncertu.
Komentarze
Chciałbym wrócić raz jeszcze do programu tegorocznego festiwalu w Jarosławiu, który niedawno został opublikowany, ale w kontekście festiwalowych programów i ich „miejscowej specyfiki”… Program przewidziany na Jarosław jest rzeczywiście rewolucyjny, bo oprócz ostatniego dnia, tzn „Bogurodzicy” zamykającej zapewne warsztaty wokalne, które tam się tradycyjnie odbędą, jest to dla mnie ambitny, ale typowy program festiwalowy… Z powodzeniem mógłby być zrealizowany w Krakowie, Wrocławiu, czy Gdańsku… I tu poczułem, jako bywalec niektórych dawnych festiwali w Jarosławiu, rodzaj smutku… Ja wiem, formuła dotychczasowa przez lata tam się już osłuchała, wyświechtała nawet, nie wszystkie koncerty były równie elektryzujące, ale festiwal był zjawiskiem osobnym. Teraz wszystko przesunęło się w stronę klasyki. Ufam, że następne festiwale nawiążą do dawnego nurtu…
Kto jeszcze grywa Maria Castelnuovo-Tedesco?
To jest dobre pytanie. Chyba tylko gitarzyści? Bo ja kiedyś próbowałem i grałem bardzo źle, ale przynajmniej pamiętam, że był taki kompozytor, a to już coś. 😉
Właśnie mi doniesiono, że przyszłym sezonie, jakoś późną jesienią, ma być w NOSPR zagrany jego II Koncert skrzypcowy z podtytułem I Propheti – Prorocy. Bardzo ciekawe. Jeszcze nie wiem, kto będzie grał partię solową, ale zaplanował to Foster.
Paradoksalnie (czy może o dziwo), dorobek gitarowy Castelnuovo-Tedesco wcale nie stanowi większości całkowitego dorobku kompozytora. Jego utwory na gitarę ustępują popularności utworom Moreno-Torroby, Turiny, Ponce.
Ciekawostka do posłuchania:
https://www.ccma.cat/catradio/alacarta/els-directes-de-catalunya-musica/jordi-savall-dirigeix-la-integral-de-les-simfonies-de-beethoven-a-lauditori-de-barcelona/audio/1042591/
Dzięki, ciekawe 🙂
Dziś rano włączyłem przelotem PR2 i w przeglądzie prasy usłyszałem cytat (in extenso) z wywiadu z dr Bohdanem Urbankowskim przeprowadzonym w Gazecie Polskiej – o potrzebie sprawowania odgórnej kontroli nad kulturą itp.
Proszę mnie utwierdzić w przekonaniu, że to było przewrotne mrugnięcie okiem redakcji do słuchaczy…
To, że obecnie pośród innych tytułów cytuje się „Polską” – choćby i jakieś endeckie wymiociny, których tam przecież niemało – akurat mnie nie dziwi. Taki mamy klimat 😉 Zwłaszcza gdy się pamięta, że za poprzedniego dyrektora przez pewien czas obowiązywał w Dwójce – nie wiem, czy oficjalny, czy raczej potajemny – zakaz cytowania „Wyborczej”.
O, znam ja pana Urbankowskiego nie od dziś. Przykład jego wybitnej twórczości:
https://swiato-podglad.pl/polityka/bohdan-urbankowski-marzec-1968-narodowa-tragedia-zydow
Pomarcowych miazmatów ciąg dalszy.
Nie dziwi mnie zdanie zacytowane przez Gostka. Typowe dla tej formacji.
Poza głównym tematem, ale…
12 czerwca prezydent Władimir Putin wręczał odznaczenia państwowe za wybitne osiągnięcia w dziedzinie nauki, technologii, literatury i sztuki, a także za działalność humanitarną. W ceremonii w Sali Georgijewskiej na Kremlu wzięła udział dziewczyna w koszulce z napisem wspierającym dziennikarza Iwana Gołunowa, z napiem „I am Ivan Golunov”. Ponoć operatorzy TV bardzo się starali, aby nie pokazać jej, ale parę razy minęła. To Anna Ługanskaja, córka pianisty Nikołaja Ługanskiego, któremu wręczano nagrodę. Zuch dziewczyna, a pianistę jeszcze bardziej lubię.
Brawo!