Smutny jubileusz

Już od prawie roku nie ma z nami Krzysztofa Pendereckiego. Elżbieta Penderecka jest chora. Od dziś lockdown. Mimo to Wielkanocny Festiwal Beethovenowski dziś się rozpoczął. Dwudziesty piąty…

Dyrektor festiwalu Andrzej Giza z ekipą zorganizowali całość (szacun), i to pięć miesięcy po poprzedniej, przesuniętej z wiosny edycji. Wszystko się odbędzie – do pustych sal. Ale będzie można słuchać w Dwójce i oglądać na Dwójkowym kanale YT i Fb. Większość koncertów w Warszawie, a po jednym w Poznaniu, Wrocławiu (NFM) i Katowicach (NOSPR). Ale właściwie co to dla nas teraz za różnica…

Hasło tegorocznego festiwalu brzmi: Beethoven i Penderecki – sfera sacrum. W tych okolicznościach inaczej nie mogło być. Za terminem sacrum nie stoją tu zresztą wyłącznie dzieła religijne, choć obaj kompozytorzy mają znaczące (acz nie dominujące) dzieła z tej dziedzinie w dorobku. Chodzi – jak tłumaczą organizatorzy – o sferę duchową ogólnie rzecz biorąc. Zwykle zresztą hasła tego festiwalu trzeba było rozumieć szeroko.

Inauguracja (jak również zakończenie, które odbędzie się w Wielki Piątek) przypadła Orkiestrze Filharmonii Narodowej i jej szefowi Andrzejowi Boreyce. Pogodził on obu bohaterów festiwalu, zaczynając od wybranych fragmentów Tworów Prometeusza Beethovena (dzieło to, choć ogólnie nie jest bardzo często wykonywane, w programach tego festiwalu już się nieraz pojawiało, a przynajmniej uwertura), umieszczając w środku nostalgiczne Adagietto z Raju utraconego Pendereckiego z solowym rożkiem angielskim i kończąc V Symfonią Beethovena – utworem, który od lat omijam szerokim łukiem, więc po dłuższej przerwie w obcowaniu z nim słuchało mi się go lepiej. Tym bardziej, że wykonanie było bardzo porządne i rozsądne, bez nadmiaru patosu. Co prawda w symetrii do Tworów Prometeusza pasowałaby tu raczej Eroika (ze względu oczywiście na temat, któy tam się pojawia), ale ona już jest przewidziana na wtorkowy koncert Sinfonii Varsovii pod batutę Jerzego Maksymiuka.

Jutro, także o 19:30, recital fortepianowy Łukasza Krupińskiego. A jeszcze poza festiwalem, w NOSPR o 12. poranek pod batutą Marzeny Diakun (repertuar porankowy: Wełtawa Smetany i Obrazki z wystawy Musorgskiego/Ravela). Ma pecha nasza dyrygentka, że jak już wreszcie poprowadzi tam koncert, to nie będzie publiczności. Ale można będzie ten koncert obejrzeć w transmisji live – znów na Dwójkowym Fb i stronie programu, a także na stronie NOSPR.