Modlitwy za Ukrainę
Podobno pomysł był oddolny: to muzycy Sinfonii Varsovii chcieli zagrać charytatywny koncert. To zresztą było słychać – dali z siebie wszystko, do czego przyczynił się też dyrygent.
Yaroslav Shemet urodził się w Charkowie, studiował w Poznaniu i Wiedniu. Ma zaledwie 26 lat, a już wykłada dyrygenturę na poznańskiej uczelni (jako najmłodszy w historii uczelni pedagog w tej dziedzinie), jest szefem muzycznym orkiestry Filharmonii Śląskiej, w poprzednim sezonie stał też na czele orkiestry Filharmonii Lwowskiej, współpracuje z operami w Odessie czy Bytomiu, dyryguje na całym świecie od Szanghaju po Bayreuth. Aż trudno uwierzyć. Ale też trudno się dziwić obserwując go na scenie. Bardzo wyrazisty, o plastycznych gestach, wszystko ma znakomicie przemyślane.
Wieczór w Muzeum Polin rozpoczął się jednak odtworzonym z nagraniem z berlińskiego koncertu w Schloss Bellevue, gdzie Walentyn Sylwestrow grał muzykę skomponowaną przez siebie podczas swojego exodusu z Kijowa przez Polskę do Niemiec. Ta muzyka nie różni się nijak od tego, co pisał wcześniej – łagodna, słodka, na granicy kiczu, co jednak robi wrażenie zważywszy okoliczności, w jakich się rodziła. Można jej posłuchać tutaj.
Program koncertu miał swoje znaczenie: Valse triste Sibeliusa – bo smutek, VII Symfonia „Niedokończona” Schuberta – bo grała ją orkiestra w warszawskim getcie, VII Symfonia Beethovena – bo zespół ją po prostu lubi, a Modlitwa za Ukrainę Sylwestrowa (pierwsze wykonanie opracowania orkiestrowego, dokonanego przez Eduarda Resatscha) – wiadomo, dlaczego.
Mogłam sobie porównać wykonanie VII Symfonii z tym, które niedawno słyszałam w FN, również z młodym dyrygentem, ale muszę powiedzieć, że to wykonanie było o wiele lepsze. Pięknie dziś brzmią sinfoniowe dęte. Shemet zastosował ten sam układ, co Tomasiewicz: połączenie części pierwszej z drugą, a trzeciej z czwartą, natomiast dziś przerwa między drugą i trzecią częścią wypełniła się brawami – publiczność była mniej wyrobiona.
Słuchając Modlitwy za Ukrainę myślałam sobie o Sylwestrowie, wspominając ciekawe, acz niełatwe spotkanie z nim w Poznaniu, które miałam okazję prowadzić, i zastanawiając się nad nim i jego muzyką. Modlitwa jest pierwotnie przeznaczona na chór i coraz bardziej przypomina mi późną twórczość chóralną Góreckiego. O ile charaktery kompozytorów były skrajnie odmienne – Górecki miał temperament choleryka, Sylwestrow jest miły i łagodny – to łączy ich utwory modlitewne skupienie. Górecki umiał rozciągać czas, Sylwestrow też to robi, choć trochę inaczej.
Na bis muzycy powtórzyli Valse triste, ale Shemet poprowadził go trochę inaczej, bardziej kontrastując części: w pewnym momencie ta muzyka wychodzi z odrętwienia smutkiem i zaczyna żyć, wirować, może na skutek wspomnienia? Ale szybko na koniec znów się zapada. To było naprawdę wzruszające i stojak był całkowicie zasłużony.
Komentarze
czy to prawda, że wczoraj w Polin pierwszym skrzypkiem również był artysta pochodzący z Ukrainy?
Pobutka
https://www.youtube.com/watch?v=Ne0fmGBcXTQ
@ lumos
Nie – o ile dobrze widziałam z daleka, na miejscu koncertmistrza siedział Adam Siebers, jeden ze stałych koncertmistrzów SV.
W Paryżu we środę kwitły już kasztany i było jeszcze dośc ciepło. Piękna wystawa, ulubieni impresjonisci, oczywiście dużo ludzi, ale ja skróciłam pobyt, wiedząc, że cały czwartek będzie padał deszcz, a dziś śnieg…
Częśc planów zrealizuję w innym terminie 🙂
W Warszawie zima w pełni…
W Rotterdamie też było dziś biało…
Zasypało na amen 🙂
Pobutka
https://www.youtube.com/watch?v=JWC1ZMCduQw
No pięknie. Wispelwey w Wajnbergu – nowa jakość.
Pasuje ta muzyka do tej pogody.
Tak – rzeczywiście niezwykłe wykonanie.
Ach ten Wajnberg, co za muzyka…
No, też tak mi się pomyślało, że to coś nowego… z tej płyty podoba mi się symfonia, a koncert to jednak wolę w nagraniu Mariny Tarasowej 🙂
Widzę, że koncert grany przez Wispelweya jest „bis” – one jakoś zasadniczo różnią?
Różnią się, ten bez „bisa” to wersja dłuższa o jedną część.
Dodano ten bis, bo odnaleziono tę wersję dopiero całkiem niedawno.
Pięknie też gra Nicolas Altstaedt.
A u nas Marcel Markowski.
Wracając do dyrygenta czwartkowego koncertu, to znalazłam ciekawą rozmowę podcastową, jaką przeprowadził z nim Mateusz Ciupka na swojej stronie:
https://www.podkasty.info/katalog/podkast/8574-Szafa_Melomana/_43_Yaroslav_Shemet_o_niepodleg%C5%82o%C5%9Bci_muzyki_ukrai%C5%84skiej
To, co mówi o bojkocie muzyki rosyjskiej, jest kontrowersyjne, ale jakoś zrozumiałe. Ciekawie mówi nie tylko o muzyce ukraińskiej, ale też o tym, jak była – i w ogóle kultura, i szeroko rozumiana ukraińskość – niszczona przez Rosjan. (Dodam od siebie: albo przywłaszczana, jeśli chodzi o tradycje cerkiewne). Na tym tle słowa o bojkocie stają się zrozumiałe jeszcze bardziej.
Aha. To w takim razie w opisach płyt jest jakieś pomieszanie – u Tarasowej jest bez „bis”, cztery części i czasy jak u Wispelweya, a w innych nagraniach bez „bis” widzę cztery części, ale dłuższe czasy i rozbudowane nazwy, i do tego inna tonacja (d).