Nadeszła Jesień

Warszawska oczywiście przede wszystkim (początek już jutro), ale też w ogóle festiwalowa.

Niemal co roku, nader często trzeba wybierać między końcówką Wratislavii a pierwszymi dniami Warszawskiej Jesieni. Od pewnego czasu również końcówką Jesieni dzielę z odbywającymi się w tym samym czasie Szalonymi Dniami Muzyki. Tak się w tym roku złożyło, że wszystkie trzy festiwale łączy obecność Agaty Zubel, z tym, że na WJ wystąpi jako kompozytorka (prawykonanie Flash na perkusję i zespół instrumentalny), a na dwóch pozostałych (na Wratislavii jutro, na SDM – w przyszłą sobotę), z orkiestrą Leopoldinum, jako śpiewaczka i aranżerka, wykonując pieśni Gustava i Almy Mahlerów.

Ponadto jednak tych festiwali wiele nie łączy – i dobrze, każdy ma swoje specjalności. Pisałam wcześniej o występie Barbary Hannigan na Wratislavii, ale nie śpiewała tam muzyki współczesnej, jednak i z tej dziedziny nie brak tam wydarzeń: parę dni temu odbyło się tam prawykonanie nowego utworu Pawła Łukaszewskiego VIII Symfonia – Hymny Banganarti, a na finał w tę niedzielę prawykonane zostanie oratorium Wyraj ukraińskiego twórcy Ołeksandra Szymki. Jednak wydaje mi się, że do Warszawskiej Jesieni żadne z tych dzieł by nie pasowało. Choć akcentów ukraińskich także nie będzie na niej brak (utwory Katariny Grywul, Anny Korsun, Lubawy Sydorenko, Ally Zagaykevich oraz dziecięca opera Bohdany Frolyak).

Czekam z ciekawością na pełne wykonanie cyklu Gérarda Griseya Les espaces acoustiques na inauguracji festiwalu, ale też na mnóstwo koncertów kameralnych, w tym niedzielny maraton kameralistyki w ATM Studio. Ale także na wykonanie solowego akordeonowego cyklu Reliefów Andrzeja Krzanowskiego (przez znakomitego Macieja Frąckiewicza), przypomnienie perkusyjnego Continuum Kazimierza Serockiego (na stulecie urodzin), polskie premiery po latach utworów Iannisa Xenakisa (też stulecie) i Tomasza Sikorskiego, na prawykonania nowych utworów. Szczególnym wydarzeniem będzie muzyka Olgi Neuwirth zagrana na żywo pod projekcję niemego austriackiego filmu Die Stadt ohne Juden z 1924 r.

A co z Szalonymi Dniami Muzyki? Żałuję, że nie mogę się rozdwoić i nie będę np. na koncercie inauguracyjnym (m.in. Totenfeier Mahlera – nawiązanie do Dziadów Mickiewicza) i późniejszym Orkiestry Polskiego Radia m.in. z poematem Grażyna Borysa Latoszynskiego. Na innym jeszcze koncercie, orkiestry TWON, m.in. uwertura do opery Litwini Amilcare Ponchiellego (według Konrada Wallenroda). Tych mickiewiczowskich odniesień jest w tym roku niemało z powodu Roku Romantyzmu. W przyszłą sobotę tradycyjnie spędzę część dnia na SDM, ale wieczorem pójdę na koncert zamknięcia WJ. I niedziela już cała w TWON. Cieszę się ogromnie, że znów przyjeżdża Kwartet Modigliani, a ponadto jeszcze trochę muzyków ze świata. Będzie trochę rzeczy znanych mi wcześniej, które mogę polecić, jak Podróż zimową Natašy Mirković i Matthiasa Loibnera czy Wiener Glasharmonika Duo. Ale też np. taka ciekawostka jak Mariusz Wilczyński rysujący na bieżąco animacje do orkiestrowego opracowania Śmierci i dziewczyny (Schubert jest w tym roku jednym z głównych bohaterów) – też nie do przegapienia.

O Jesieni tutaj, o SDM – tutaj.