Kilka atrakcji na jednym koncercie

Udostępnij
Wyślij emailem
Drukuj

Przede wszystkim tytułowa: uczczenie 100. rocznicy urodzin Kazimierza Serockiego. Inne: młoda dyrygentka z sukcesami oraz lubiany laureat Konkursu Chopinowskiego w młodzieńczym utworze Clary Schumann.

Na ostatnim koncercie w Filharmonii Narodowej program został ułożony parami. Uwerturę Hebrydy Mendelssohna z Koncertem fortepianowym a-moll op. 7 Clary Schumann (a właściwie podówczas jeszcze Wieck) łączy to, że Mendelssohn dyrygował prawykonaniem utworu 15-letniej Clary w lipskim Gewandhaus, z nią samą przy fortepianie. Dziewczyna była utalentowana w obu dziedzinach, choć w kompozycji jeszcze nie miała dużego doświadczenia. Najpierw napisała ostatnią część (w wyraźnie polonezowym rytmie), której orkiestrację zrewidował jej przyszły małżonek, ale ona tę rewizję cofnęła i dopisała część pierwszą, krótką, i drugą, liryczną, w której pianista gra z wiolonczelą solo. Napisane to jest w stylu brillant i wcale niełatwe – widać, że mocną stroną Clary-pianistki były oktawy. Nie jest to dzieło powalające, ale miłe w słuchaniu, zwłaszcza w dobrym wykonaniu. Kuszlik podszedł do niego ze zrozumieniem i oddał jego wdzięk. Szkoda tylko, że na bis nie przygotował któregoś z licznych utworów fortepianowych Clary (ciekawszych często od tego koncertu), tylko po raz enty zagrał Krakowiaka fantastycznego Paderewskiego.

Piszemy o tym, co ważne i ciekawe

Z tej ciąży nie ma już co zbierać, mówi lekarz na USG. „I czego pani od nas oczekuje?”

Nie wrócę do ginekologa, który prowadził moją ciążę, bo musiałabym skłamać, że poroniłam, opowiada Wioletta. Przez kilka tygodni żyłam jak tykająca bomba, nie jadłam, nie spałam, wyznaje Karolina. Obie przerwały ciążę w drugim trymestrze.

Agata Szczerbiak

Jeśli się zastanowić, co łączy Serockiego z Ravelem, odpowiedź jest jedna: geniusz instrumentacji. Cieszę się, że wykonano Freski symfoniczne – bardzo rzadko się je grywa (ostatni raz tutaj – w 1970 r.), a to jeden ze wspanialszych wykwitów sonoryzmu, niezwykle barwny i dynamiczny, zaskakujący niezwykłymi efektami. I w gruncie rzeczy podobnie jest z Rapsodią hiszpańską Ravela – to też wielki fresk i też zadziwia kolorystyką i nastrojem.

Po raz kolejny oglądałam w akcji Annę Sułkowską-Migoń i mogę mówić o niej tylko pozytywnie. Energiczna, precyzyjna i skuteczna – przynajmniej takie sprawia wrażenie. Absolutnie pewnie prowadząca muzykę Serockiego i ściśle współpracująca z solistą w koncercie fortepianowym. Dużo dzieje się w tym roku w jej życiu koncertowym i dobrze, że pokazała się także u nas.

Udostępnij
Wyślij emailem
Drukuj